sobota, 20 sierpnia 2022

Moje blogowanie. Czas na zmiany i kilka refleksji!

Ostatni mój post został napisany 25 czerwca 2022 roku, czyli 7,7 tygodnia temu. I nie jest to przypadkowe, bowiem oprócz letniego wypoczynku był to też czas na wiele przemyśleń i refleksji. 

Bloguję niespełna 15 lat. To szmat czasu i powiem szczerze, że już mam serdecznie dość. 

Rozkwit politycznej blogosfery trwał mniej więcej od 2007 do 2017 roku a osiągnął chyba szczyt po tragedii smoleńskiej. Blogerów zaangażowanych politycznie pamiętających te czasy jest coraz mniej a ciągle aktywnych jeszcze bardziej. Można ich zliczyć może na palcach obydwu dłoni. Reszta już niestety pomarła, inni sami zakończyli blogowanie a jeszcze inni zostali "kupieni" przez większe lub mniejsze mainstreamowe media, niezależnie czy prawicowe czy centrowe a nawet lewicowe. 

Niemal cała wówczas politycznie zaangażowana blogosfera była niejako antidotum na kłamstwo spływające ze szpalt i ekranów mediów "jedynie słusznych" a - że wtedy rządziła przede wszystkim ekipa Donalda Tuska - to głównie jego rządy były "pod obstrzałem" z reguły prawicowych blogerów, do których i ja się do dzisiaj zaliczam. 

Powstało wtedy wiele platform, gdzie publikowaliśmy swoje teksty: blogmedia, niepoprawni, salon24, blog-n- roll, nowyekran a to tylko wówczas co większe platformy o największym zasięgu. Nawet taki onet czy interia też udostępniały swoje miejsce dla blogerów i to nawet bez cenzurowania ich tekstów. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że w dużej części prawicowi blogerzy przyczynili się do zwycięstwa  PiS-u w 2015 roku. Dla przykładu mój tekst opublikowany na początku 2015 roku na interii360 (to w tym miejscu interia pozwalała publikować teksty blogerskie) p.t.: "Dlaczego nie zagłosuję na B. Komorowskiego i PO..." miał powyżej 50 tysięcy odsłon i prawie 3 tysiące komentarzy. Dziś to niewyobrażalne dla politycznych blogerów liczby. 

Tak było jeszcze w 2015 roku, ale dziś to już zamierzchła historia. Dziś królują przede wszystkim wideoblogi (vlogi) publikowane przede wszystkim w serwisach: YouTube oraz Dailymotion. Vlogerzy umieszczają tam swoje pogadanki czy materiały filmowe i raczej im krótsze tym mają większy zasięg. To też "zasługa" telefonów komórkowych i ich sms – ów a już najbardziej smartfonów i platform społecznościowych jak: Facebook czy Twitter oraz aplikacji mobilnych jak: TikTok czy Snapchat. Z tych ostatnich korzystają przede wszystkim młode i bardzo młode osoby w wieku 12-24 lat. 

Przyjęło się określenie, że po II Wojnie Światowej ludzie urodzeni w latach  1946-1964 (plus, minus) to pokolenie Baby Boomers (BB), pokolenie powojennego wyżu demograficznego charakteryzujące się życiem zgodnym z powszechnym w tym czasie modelem życia, mocno patriarchalnym i zhierarchizowanym, ceniącym pracę, stabilność, sprawiedliwość społeczną.  Z kolei urodzeni w latach 1965-1980 to pokolenie "X" - generacja sceptyków, buntowników, kontestatorów. W miejsce pożądanej przez ich rodziców hierarchiczności, pojawia się sprzeciw wobec postaw autorytarnych. Warto zaznaczyć, że w tym czasie rozwój technologiczny przyspieszył, co zmieniło postrzeganie złożonych kompetencji: z kierunku poczucia bezwzględnej fachowości, w stronę człowieka – samorozwoju, empatii, międzyludzkiej komunikacji, relacji, wolności wyboru i działania. Uważa się ponadto, że ludzie z tej generacji to ludzie bardzo dobrze wykształceni. Pokolenie "Y" (Millenialsi) to ludzie urodzeni w latach 1981-1990, cechujący się doskonałą wiedzą o świecie technologii, ponieważ dorastali w dobie dynamicznego rozwoju technologii cyfrowych (Internet, komunikatory internetowe, media społecznościowe etc.). Mniej przywiązują wagę do tradycji. Są za to kreatywni, aktywni, bardziej elastyczni i wielozadaniowi. Generacja "Z" (urodzeni po roku 1990) to pierwsze pokolenie, które z technologiami cyfrowymi współbrzmi od urodzenia. Tablety, smartfony, ekrany, usługi interaktywne to naturalni towarzysze ich codzienności. Wszystkie wspomniane „digitalne bogactwa” znajdują się w zasięgu palca (z łac. digitus) użytkownika [1].

Ja urodziłem się w 1968 roku, co oznacza, że należę do pokolenia "X" i choć bardzo trudno określić (szczególnie w Polsce i innych komunistycznych demoludach) konkretne daty to jednak socjologowie tak przypisują je poszczególnym pokoleniom a jeżeli tak jest to gdzież mi do współczesnego pokolenia "Z". Dla niego jestem już niemal - delikatnie mówiąc - "starym dziadkiem".

Drażnią mnie różne rzeczy: od błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i stylistycznych aż do tego, że ludzie młodzi często nie są w stanie przeczytać ze zrozumieniem więcej niż jednej zapisanej  kartki A4 czy nawet kilku zdań podrzędnie złożonych. Nie znoszę tzw.: "emotikonek", które mają zastąpić wyrażanie uczuć. Kiedyś do ukochanej czy ukochanego pisało się długie listy, potrafiło się opisać świat piękną i barwną polszczyzną, pisało się wiersze... A dziś wystarczy "emotikonka" z serduszkiem i to ma być wyrazem naszej sympatii do określonej osoby. Koszmar dla mnie, ale nie jest koszmarem dla nich. I to też jest koszmar...  

Wielu młodych ludzi, ale też dzieci jest wprost uzależnionych od komunikacji poprzez smartfona. Widać to wszędzie: od domu prywatnego, po ulice czy szkoły. Dla nich największą katastrofą jest dzień spędzony poza siecią i bez swojego jedynego "okienka na świat" czyli smatfona. Wielu też żyje w swoim wirtualnym a nie realnym świecie grając namiętnie w gry komputerowe. Od tych gier, coraz bardziej wyrafinowanych, też uzależniają się bardzo szybko i ślęczą przy nich nieraz nocami i bez przerwy.  

Dziś młodzi ludzie prawie w ogóle nie czytają książek, co nam pozwalało na wzbogacanie naszego słownictwa a lektury szkolne opanowuje się czytając w Internecie ich streszczenia. Matematyka dalej jest postrachem w szkołach, choć każdy winien ją znać, bo dzięki niej umiemy liczyć, ale też pozwala ona na kreację logicznego rozumowania. 

Bardzo też nie lubię angielszczyzny zaśmiecającej nasz język ojczysty: czy zamiast "news" nie warto po polsku powiedzieć "krótka informacja" lub "krótka wiadomość" czy nawet "zajawka"?

Jeszcze wielu działań i zdarzeń inspirowanych przez pokolenie "Z" nie lubię, ale podobno trzeba "iść z duchem czasu" a skoro tak, to jak na razie jeszcze definitywnie nie rezygnuję z blogowania, ale będzie ono miało trochę inny charakter. 

Wszyscy, którzy są moimi czytelnikami czy też komentatorami doskonale wiedzą, że lubię pisać teksty długie i pogłębione, które wymagają ode mnie dużego nakładu pracy i bywają niestety też "niestrawne" dla odbiorców. Sugerowano mi np. dzielenie takich tekstów na części, co według mnie jest bezsensowne, bowiem każda część odnosi się do wcześniejszej oraz zawsze do pierwszej części danego artykułu. Taki galimatias jeszcze bardziej wpływałby na nieprzejrzystość treści. 

Z tego też powodu struktura takiego mojego tekstu będzie podzielona na abstrakt czyli jego streszczenie (zajawkę) i część rozszerzoną (pogłębioną), którą będę publikować na macierzystym moim blogu - https://krzysztofjaw.wordpress.com/

Komentować będzie można zarówno pod zajawką, którą będę umieszczać przede wszystkim tam, gdzie dotychczas publikowałem, jak i też pod moim i pogłębionym tekście na wordpressie. Na niektórych platformach będzie też można przeczytać mój tekst w całości. Będą to z pewnością platformy, które są dalekie od zarabiania na reklamach jak: blogmedia24, niepoprawni i naszeblogi, natomiast na salon24 będę tylko publikować zajawki, bo ten portal stał się już typowo komercyjny  i szlag mnie trafia, gdy moje teksty są przedzielane przez różne reklamy i to znaczących firm. Czy salon24 dzieli się ze mną wpływami z reklam? A nigdy w życiu! A my naiwnie pozwalamy na to, żeby na nas zarabiać. No cóż... większość z nas - prawicowych blogerów - jest idealistami, ale dlaczego dajemy się bezczelnie wykorzystywać?

Co bardziej wnikliwi czytelnicy i komentatorzy zapewne zauważyli, że moją nową platformą, gdzie będę umieszczać moje pierwotne teksty przestaje być googlowski blogger a zamiast tego postanowiłem wypróbować platformę blogową wordpressa. Proszę o zrozumienie, że dopiero poznaję jej możliwości i trochę to potrwa zanim blog będzie wyglądać tak jak sobie docelowo zaplanowałem. 

Przyczyna takiej zmiany jest prozaiczna. Google bardzo dawno temu zablokowała mi możliwość zarabiania na moim blogu poprzez mechanizm Adsense i mimo upływu czasu i mojego monitorowania ta blokada dalej obowiązuje. Poza tym otoczenie technologiczne zmienia się bardzo szybko i istnieją też inne możliwości zarabiania na blogowaniu.  

I tutaj ponownie dochodzimy do bardzo wrażliwego tematu, tematu pieniędzy. Przez 14 lat nigdy nie chciałem na moim blogowaniu zarabiać. Pisałem swoje teksty zupełnie za darmo, choć były one często wykorzystywane na innych portalach, także na takich, które zarabiały pieniądze na reklamach. Pisałem dla idei, dla patriotycznych Polaków, dla Polski. Z tą pomocą i wsparciem trochę się zmieniło, gdy na początku lutego poprosiłem o wsparcie finansowe  i napisałem: 

"Przez prawie 14 lat pisałem pro bono, bo miałem na to czas a na życie zarabiałem w innych miejscach.

Napisałem przeszło 1400 tekstów, które mają przeszło 4 mln odsłon i niezliczoną ilość komentarzy. Nigdy nie dałem się uwieść żadnej redakcji, bo chciałem pisać jako wolny człowiek, bez autocenzury wynikającej z 'linii programowej" określonej redakcji. Poza tym pisanie jest moją pasją. 

Ale dziś subiektywno-obiektywna moja realna sytuacja się zmieniła i mam coraz mniej czasu na przygotowywanie i publikowanie tekstów. Mam do wyboru: albo skończyć zajmujące mój czas darmowe pisanie i zająć się innymi rzeczami, albo uzyskiwać z tego jakieś gratyfikacje, choćby w formie niewielkiej darowizny. 

Napisanie w miarę dobrego tekstu wymaga często - oprócz pomysłu i dobrego warsztatu - dużego nakładu pracy i czasu. Dziś ten czas mi się kończy a nie lubię robić rzeczy tylko powierzchownie i pisać jakichś jednoakapitowych bzdur a ponadto uważam, że tak naprawdę nas - blogerów - wysiłek winien być doceniany jak wysiłek i praca dziennikarzy w mediach tradycyjnych. Ja przez 14 lat nie chciałem nigdy nikogo prosić o wsparcie, bo tego nie potrzebowałem. Lubię pisać i dzielić się moimi spostrzeżeniami z innymi. 

Serdecznie dziękuję moim dotychczasowym darczyńcom. Naprawdę nawet Państwo nie wiedzą, ile to dla mnie znaczy, bo daje mi jakąś szansę i motywację do dalszego blogowania a przede wszystkim to wsparcie świadczy, że jednak warto poświęcić swój - coraz mniej dla mnie dostępny - czas na tą moją "pisaninę". Jestem zobowiązany nawet za wsparcie małą kwotą, bo dla mnie jest to i tak indywidualne wydarzenie obrazujące wielkość Państwa Serc".

Wtedy dostałem kilkanaście przelewów i było to wszystko, bowiem nastąpił atak W. Putina na bezbronną Ukrainę i sadzę, że te pieniądze powędrowały na słuszną pomoc Ukraińcom.  Zupełnie się temu nie dziwię, bo ja też wsparłem i wspieram organizacje pomagające wojennym emigrantom z Ukrainy.  Mamy – jako Polacy –  naprawdę wielkie serca i dużo ludzkiej wrażliwości. 

Jednak pomoc uzyskana od czytelników i komentatorów winna być tylko ułamkiem ewentualnych dochodów blogerów: większość ich wpływów winna pochodzić z reklam ukazujących się na ich macierzystym blogu. I nie muszą to być jakieś większe kwoty, bo wedle badań z 2019 roku zarobki blogerów kształtowały się następująco [2]:

- do 50 zł miesięcznie zarabiało 11,5 proc. ankietowanych
- od 50 do 100 zł – 10,4 proc.
- od 100 do 500 zł – 23,5 proc.
- od 500 do 1000 zł – 19,1 proc.
- od 1000 do 9000 zł – 21,3 proc .
- powyżej 10000 zł – 5,5 proc.
- 8,7 proc. ankietowanych zaznaczyło odpowiedź „inne”.

Warto też jeszcze zauważyć, że najwięcej reklam pojawia się na blogach czy vlogach specjalistycznych, które ograniczają się do pewnej zawężonej dziedziny jak np.: jedzenie i gotowanie (w tym wegetarianizm i pochodne), moda, finanse (w tym poradnikowo osobiste), sport (i to też z podziałem na poszczególne dyscypliny), muzyka (też z reguły z podziałem na jej rodzaje), film i ogólnie sztuka, ekologizm, zwierzęta domowe, teorie spiskowe itp, itd. Wtedy też określony bloger czy vloger może liczyć na m.in. stałe sponsorowanie swoich tekstów czy filmików przez określoną firmę czy firmy. W tym przypadku trzeba jednak uważać, bo łatwo stracić wiarygodność w oczach odbiorców.

Nam - blogerom czy vlogerom - komentującym bieżące życie społeczno-gospodarczo-polityczne jest bardzo trudno znaleźć jakiegokolwiek sponsora, no chyba, że mamy określone poglądy zgodne z poglądami tegoż ewentualnego sponsora lub też nasze działania mają charakter wyjątkowy i nowatorski. Wtedy istnieje szansa, że nawet konkretne firmy będą starały się po prostu wykorzystać naszą popularność w necie i nie będziemy musieli pisać pod jakimś właścicielskim pręgierzem z ich strony.  Ale takich blogerów czy vlogerów jest w sumie bardzo mało a z naszej, prawicowej strony jeszcze mniej a szkoda... 

Należy też jeszcze wspomnieć, że prawda boli ludzi chcących nas po lewacku ubezwłasnowolnić i często (coraz bardziej) jesteśmy cenzurowani przez największe koncerny medialne, które dziś myślą w kategoriach tak zwanej postmarksistowskiej "tolerancji represywnej (wyzwalającej)", która oznacza, że lewacka mniejszość ma zdominować większość świata i narodów [3]. Dlatego też szefostwo telewizji wRealu zdecydowało się na uruchomienie polskiej i niezależnej wersji YouTube pod nazwą BanBay czy środowisko Gazety Polskiej platformę Albicla mającej w Polsce zastąpić Facebooka czy Twittera. Czy w konsekwencji te przedsięwzięcia się udadzą, tego nie wie jeszcze nikt. Oby jednak przetrwały i zyskiwały coraz większą część polskiego rynku medialnego! 

[3] Pojęcia to zostało wprowadzone przez komunistę kulturowego Niemca Herberta Marcuse, który w 1965 roku napisał esej pt. "Tolerancja represywna”, który miał być i do dzisiaj jest  uzasadnieniem dominacji niewielkiej, świadomej swoich celów i dobrze zorganizowanej mniejszości nad rozbitym, upokorzonym, nie potrafiącym bronić własnego systemu wartości społeczeństwem. Inaczej ujmując dziś tolerancja wyzwalająca jest prewencyjną nietolerancją wobec inności w postaci tradycyjnych, prawicowych wartości, mimo, że te tradycyjne wartości są jeszcze w ilościowej, ale już nie jakościowej większości. Zob.: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2020/07/tolerancja-represywna-czyli-lewacka.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.