niedziela, 5 listopada 2023

A jak wybory i referendum zostały sfałszowane?

Jeszcze raz i po raz ostatni próbuję zainteresować wszystkich możliwością sfałszowania ostatnich głosowań wyborczych. Dziwię się bowiem, że ZP (PiS+SP) nie podnoszą ewentualnego faktu, że ostatnie wybory parlamentarne i referendum mogły zostać sfałszowane, albo co najmniej został spaczony ich ostateczny wynik. 

Zdaję sobie sprawę, że szersze podjęcie tego tematu mogłoby być odebrane jako rozpaczliwe działania po ostatecznej wygranej, ale de facto przegranej opcji rządzącej.

No i co z tego? 

Polska ma przyjęte demokratyczne prawa dotyczące wyborów i one nie mogą być łamane i np. cisza wyborcza ma określone uwarunkowania a więc przestaje obowiązywać już po zakończeniu głosowania. No to ja pytam: dlaczego PKW nie przedłużyła ciszy wyborczej do momentu zakończenia głosowań we wszystkich okręgach wyborczych? A przecież wiemy, że w niektórych lokalach wyborczych głosowano aż do godziny trzeciej w nocy, czyli aż 6 godzin po wymaganej prawnie godzinie 21.00 dnia 15 października 2023 roku! 

Czy ten błąd PKW winien być wystarczający do uznania przez SN nieważności wyników wyborów i referendum? Ależ oczywiście, bowiem PKW niezależnie od wszystkiego koniecznie winna przedłużyć ciszę wyborczą aż do zamknięcia 100% lokali wyborczych. Takie jest po prostu prawo i winno ono bezwzględnie obowiązywać!

Warto w tym miejscu przypomnieć, że za naruszenie zakazu podawania do publicznej wiadomości w trakcie ciszy wyborczej wyników sondaży, zachowań wyborczych i przewidywanych wyników wyborów grożą w Polsce sankcje, ponieważ jest to traktowane jako przestępstwo. Może to być kara w wysokości nawet do 1 mln zł. 

No to ile milionów powinna zapłacić PKW za przyzwolenie opublikowania sondaży wyborczych exit pool w sytuacji, gdy głosowanie jeszcze trwało? A może trzeba by było pozwać PKW do sądu za złamanie prawa wyborczego?

Podobnie należy się też zastanowić nad masowym procederem zadawania pytania przez członków komisji wyborczych, czy określony wyborca chce czy nie chce karty referendalnej. Takie zachowanie jest również łamaniem prawa, bo komisje miały obowiązek w milczeniu przekazać wszystkie karty wyborcze i dopiero wtedy gdy wyborca sam z siebie rezygnował z karty referendalnej to winny ten fakt odnotować. 

Czy powyższe zachowanie członków komisji wyborczych może stanowić przesłankę uznania przez SN, że referendum było nieważne? Biorąc pod uwagę masowość takich zachowań to uważam, że tak! 

To co napisałem powyżej można też spróbować wmontować w szerszy zakres możliwości sfałszowania wyborów parlamentarnych i referendum. A tych sposobów było co najmniej kilka: 

1. Jeżeli chodzi o referendum, to z całej Polski słychać, iż nagminny był proceder, w którym komisje wyborcze wydawały tylko dwie karty dotyczące wyborów parlamentarnych a nie wydawali karty referendalnej i albo bezprawnie pytali się czy wyborca chce tej karty czy nie albo dawali tę kartę na wyraźne życzenie wyborcy. A przecież komisje nie miały prawa nie wydawać kart referendalnych lub pytać się o nie wyborcy. To wyborca ewentualnie po otrzymaniu wszystkich kart mógł oznajmić, że oddaje pustą kartę referendalną i nie uczestniczy w referendum.

2) Turystyka wyborcza, która dotyczyła około 600 tysięcy wyborców bez uwzględnienia głosujących za granicą. Chodzi tu o Polaków, którzy głosowali nie w swoim miejscu zameldowania, ale gdzie indziej i mieli zaświadczenia o prawie do głosowania poza miejscem zameldowania. Proceder miał na celu zalanie swoimi zwolennikami miejsc, w których zwolennicy PIS mają większość i przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę. Polegało to na tym, że: z rejonu, w którym wygrana z dużą przewagą głosów jest pewna - jakaś dzielnica Warszawy. Tamtejsi aktywiści zgłaszają chęć głosowania w rejonie, gdzie pis miał zawsze małą przewagę i można było w ten sposób doprowadzić do przegranej PiS (ZP) w jakimś obwodzie głosowania. 

Dodatkowo W. Gadowski w swoim "Komentarzu Tygodnia" opisuje też szczegółowo ten mechanizm i wskazuje cel turystyki wyborczej.


W audycji pokazano m.in. stronę internetową "Biuro Podróży Wyborczych" przeznaczoną dla wyborców opozycyjnych wskazującą, gdzie wyborcy opozycji mają głosować poza swoim miejscem zamieszkania, aby ich głos ważył w wyborach więcej niż ten jeden ich głos [3]. 

Źródło: https://www.podrozewyborcze.pl/ - zrzut ekranu strony startowej 

W. Gadowski wskazuje, że nawet jeden głos oddany poza miejscem zamieszkania w skrajnych przypadkach mógł ważyć pięciokrotnie więcej niż jeden.

3) Głosowanie wielokrotne. To też jest związane z "turystyką wyborczą", ale już traktowane byłoby jak przestępstwo. Chodzi o to, że posiadacze zaświadczeń o możliwości oddania głosu poza miejscem zameldowania mogli po prostu głosować wielokrotnie w różnych obwodach wyborczych. To oczywiście można stwierdzić po wnikliwym zbadaniu oddanych głosów przez osoby głosujące poza miejscem zameldowania i określić, czy faktycznie są osoby, które głosowały wielokrotnie. Na taką możliwość wskazuje m.in. M. Kowalski czy M. Jakubiak:


Tak dygresyjnie: jeżeli okazałoby się, że część Polaków głosowało wielokrotnie to czy nie tłumaczyłoby to zaskakująco wysokiej frekwencji w wyborach parlamentarnych?

4. Celowe "błędy" podczas nocnego zliczania głosów w komisja wyborczych. O tym kto będzie zasiadał w komisjach wyborczych decydował samorząd a  wiemy, że PO i inni totalni w samorządach mają większość, więc sądzę, że i w komisjach wyborczych zasiadała większość mająca poglądy ***** ***. Niestety PiS trochę zlekceważył konieczność posiadania "mężów zaufania" w każdej komisji wyborczej na terenie Polski. Nawet niegdyś świetna inicjatywa jaką jest "Ruch Kontroli Wyborów" pozwalała "patrzeć na ręce" członków komisji podczas zliczania głosów. PiS chyba był za bardzo pewny siebie i nie upilnował wszystkich komisji wyborczych. 

W Sądzie Najwyższym zarejestrowano do 30 października 2053 roku 826 protestów wyborczych oraz 931 protestów przeciwko ważności referendum.  Jako, że termin składania takich protestów wyborczych upłynął 25 października 2023 roku to prawdopodobnie ostateczna liczba będzie już tylko nieznacznie wyższa. 

"Po rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez Państwową Komisję Wyborczą oraz opinii wydanych w wyniku rozpoznania protestów rozstrzyga o ważności wyborów, a także o ważności wyboru posła lub senatora, przeciwko któremu wniesiono protest. Rozstrzygnięcie przybiera formę uchwały, która wydawana jest nie później niż w 90. dniu po dniu wyborów. Skoro więc wybory odbyły się 15 października, to uchwała musi być wydana do 13 stycznia 2024 r. włącznie".

Dziś wydaje się, że duże szanse na uznanie przez SN mają protesty wyborcze dotyczące referendum  oraz udowodnione wielokrotne głosowania.  

Oczywiście negatywna decyzja SN co do ważności wyborów lub referendum miałaby trudne do przewidzenia skutki. I to nie tylko w Polsce, ale i nawet sięgające dalej niż Unia Europejska. 

Dlatego też uważam, że SN nie zdecyduje się na unieważnienie wyborów parlamentarnych. 

Natomiast ewentualne unieważnienie referendum jest całkiem możliwe, choć uważam, że nawet powtórzenie referendum nic nie da, bo znów będzie obowiązywała frekwencja +50%. 

A zresztą uważam, że  trzeba by było w końcu znieść ten limit frekwencyjny. On nie obowiązuje nawet w "ojczyźnie referendów", czyli w Szwajcarii. Tam referenda są ważne niezależnie od liczby oddanych głosów. W artykule 142 Konstytucji Federalnej Szwajcarii czytamy, że „propozycje, które są przedkładane pod głosowanie narodu, są przyjmowane, jeśli zatwierdzi je większość głosujących”, bez żadnego progu frekwencyjnego.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.