To naprawdę nie mieści się w głowie żeby ktoś, komu można zarzucić świadomą lub nieświadomą domniemaną zdradę swojego kraju na korzyść innego kraju lub związku krajów w czasie jego rządów, mógł następnie pozostać ponownie premierem tegoż kraju!
I żeby być dobrze zrozumianym to używam w trybie przypuszczającym określenia "domniemanej zdrady", co nie oznacza, iż tak jest lub było na pewno. Chociaż - wedle mnie - nawet dwuznaczne sytuacje, które mogą dopuszczać jakiekolwiek prawdopodobieństwo takiej zdrady winny skutkować niemożnością objęcia tak wysokiej funkcji w kraju mieniącym się niepodległym, suwerennym i demokratycznym.
Ogólnie zaś osoby, które ubiegają się do bycia premierem każdego kraju winny być z punktu widzenia określonego państwa "czyści jak łza", bo są odpowiedzialni za całość funkcjonowania swoich rządów i nadzorują pracę wszystkich ministerstw czy innych organizacji podległych premierowi, jak np. służb specjalnych.
Wczoraj w Sejmie mieliśmy do czynienia z nieprawdopodobną hucpą polityczną związaną z polskim bezpieczeństwem. Jeszcze opozycyjni posłowie bowiem odwołali wszystkich członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022.
Odwołano zatem: przewodniczącego komisji i dyrektora Wojskowego Biura Historycznego dra hab. Sławomira Cenckiewicza, doradcę prezydenta prof. Andrzeja Zybertowicza, przewodniczącego Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy prezydencie RP prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego oraz Łukasza Cięgoturę, Michała Wojnowskiego, Marka Szymaniaka, Arkadiusza Puławskiego i gen. brygady Andrzeja Kowalskiego.
Na szczęście i to w ostatniej chwili i tuż przed odwołaniem członków komisji zdążyła ona opublikować swój cząstkowy raport oraz opublikowała go w formacie *.pdf [1]. "Służba Kontrwywiadu Wojskowego uległa wpływom Rosji. Zaistniał rosyjski wpływ na polski kontrwywiad. Korzystając ze zgody premiera Donalda Tuska na współpracę podpisano porozumienie między SKW i FSB - to tezy tegoż raportu komisji ds. rosyjskich wpływów przedstawione wczoraj przez jej członków (...) Jak mówił przewodniczący Komisji prof. Sławomir Cenckiewicz, zdecydowano się na organizacji konferencji i przedstawienie efektów jej pracy wobec zgłoszenia do Sejmu wniosków o odwołanie jej członków. Cenckiewicz ocenił, że może to być "pierwsza i ostatnia", konferencja Komisji, dlatego, jak mówił zdecydowano się przedstawić dotychczasowe efekty jej pracy jak najszybciej. Jak tłumaczył, prace komisji koncentrowały się na kwerendach archiwalnych w zbiorach archiwów m.in. Służby Kontrwywiadu Wojskowego, ABW, Wojskowego Biura Historycznego, kancelarii tajnej i jawnej Prezesa Rady Ministrów, a także kancelarii tajnej Prokuratury Okręgowej w Warszawie ds. wojskowych. [1]".
"Ponadto Komisja ds. rosyjskich wpływów wydała rekomendacje, aby D. Tuskowi, J. Cichockiemu, B. Klichowi, T. Siemoniakowi i B. Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Ich zły nadzór doprowadził do nieprawidłowych działań SKW - powiedział członek tej komisji Andrzej Zybertowicz" [2]. Podobnie mówi inny odwołany członek komisji P. Żurawski vel Grajewski: "Z dokumentów wynika brak nadzoru i niedopełniania procedur przez ekipę Tuska".
A warto wiedzieć, że nawet w normalnej firmie zarzuty braku właściwego nadzoru i niedopełniania procedur czy obowiązków oraz działań na szkodę firmy są wystarczające, aby określony szef (prezes zarządu, członek zarządu czy dyrektor/kierownik wyższego szczebla) został pozbawiony swoich funkcji bez prawa powrotu, co najczęściej kończy się po prostu jego zwolnieniem. I żadne tłumaczenia i zwalania winy na podwładnych nie mają tu żadnego znaczenia - szef odpowiada zawsze za podwładnych i swoje działania oraz decyzje, też personalne. A co tu mówić o zarządzaniu całym państwem, gdzie tak naprawdę premier, ministrowie czy szefowie agend rządowych są niejako zarządem, który ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje, nadzór i przestrzegane procedury.
Ale trzeba w tym miejscu przypomnieć jak to było w czasie powoływania tej komisji [3].
-----------------
Donald Tusk w październiku 2022 roku nawoływał do powstania komisji śledczej ws. wpływu Rosji na energetyczną politykę PiS-u. Co prawda pokrętnie nawiązywał też do tzw. "Afery Podsłuchowej", ale suma summarum ocenił, że w sprawie tzw. "Afery Podsłuchowej" komisja śledcza niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u".
I cóż się stało? Ano PiS zareagował pozytywnie na apel D. Tuska, ale rozszerzył okres badania wpływów rosyjskich również na lata rządów PO-PSL i przegłosował, że ta komisja będzie badała cały okres od 2007 do 2022 roku, czyli zarówno czas rządów D. Tuska jak i czas rządów PiS (ZP). Prezydent ówcześnie podpisał tę ustawę i następczo skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego a to oznaczało, że komisja miała otwartą drogę do rozpoczęcia działań, co ostatecznie nastąpiło - po kilku zmianach treści ustawy - pod koniec lipca 2023 z mocą obowiązującą od 1 sierpnia 2023 roku a 30 sierpnia powołano członków komisji.
Wtedy też zaczął się wielki histeryczny jazgot wszystkich, którzy wtedy bali się wyników prac tej komisji. Powstała swoista rozstrzępiona i mocno zdenerwowana "koalicja strachu" niemal całej polskiej opozycji: od PO (KO) poprzez PSL i Hołownię aż po wszystkie lewackie jaczejki w stylu Frakcji SLD w ramach Nowej Lewicy i innych powstałych lewicowych partyjek. Mało tego! Ta "koalicja strachu" rozlała się też na UE a szczególnie na elity niemieckie i dotarła aż za ocean do USA. Aktywowane do wściekłego ataku zostały też wszelakie możliwe polskie i zagraniczne media, celebryci, dyplomaci, pseudonaukowcy czy prawnicy.
Miało się wrażenie, że przeciw ujawnieniu prawdy o wpływach rosyjskich w Polsce gdzieś padło hasło: "wszystkie ręce na pokład"!
To wszystko przypominało czasy nocnego obalenia rządu Jana Olszewskiego z 4 na 5 czerwca 1992 roku. Wtedy też ze strachu przed ujawnieniem komunistycznej agentury powstała taka "koalicja strachu" pod wodzą Lecha Wałęsy, co w konsekwencji doprowadziło do swoistego zamachu stanu. Wtedy na słynnej naradzie w gabinecie L. Wałęsy padło też tuskowe "Panowie, policzmy głosy". No i policzył. Wtedy mu się udało, ale w przypadku komisji jakoś się przeliczył, bo pomimo jego wizyty w Sejmie (L. Wałęsa w owej nocy też się wybrał do Sejmu) odrzucono weto Senatu i ustawa została przyjęta oraz podpisana przez Prezydenta. I ta krajowa ówczesna nerwowość, ta histeria, ten strach były podobne do tych sprzed lat...
Jak wtedy trafnie zauważył Michał Karnowski: "Skumulowane działania prewencyjne (wizyta przestraszonego Tuska w Sejmie, szantażowanie prezydenta przyszłą karierą, uruchomione przez znajomości amerykańskie naciski) oraz próby represji następczych (otwarte groźby gazowania w komorze, wychodzenie z rad przy Prezydencie, medialna histeria) pokazują realny strach. Teraz nie chodzi o propagandową bitwę. Ta nawałnica świadczy, że teraz chcą za wszelką cenę zatrzymać komisję do spraw wpływów rosyjskich. Za wszelką cenę!" [4].
Dalej autor felietonu zastanawiał się skąd ten i polski, i zagraniczny strach przed tą komisją skoro o postawie ekipy D. Tuska wiemy przecież dość dużo [5]:
- reset i współpraca z Rosją "taką, jaka ona jest";
- bliskie i poddańcze kontakty z dyplomacją rosyjską;
- przyzwolenie na infiltrację Polski przez rosyjskie służby specjalne;
- otwarcie na biznes z Rosją, w tym planowanie sprzedaży LOTOSU Rosjanom;
- brak ostrej i negatywnej reakcji na budowę przez Rosję i Niemcy rurociągów Nord Stream I i II;
- mały ruch graniczny;
- niekorzystne uzależnienie gazowe Polski od Rosji na dziesięciolecia;
- odrzucenie budowy amerykańskiej "tarczy antyrakietowej", bo... W. Putin "nie był entuzjastą tego projektu”;
- zwijanie armii (szczególnie tej na wschodzie Polski);
- katastrofa lotnicza Casy w Mirosławcu w styczniu 2008 roku;
- tragedia smoleńska i wszystko to, co działo się przed i po niej - rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta Polski do Katynia;
- oddanie śledztwa Rosjanom na podstawie wadliwej przyczyny prawnej;
- "seryjny samobójca i "nieszczęśliwy wypadek",
- kontynuowanie i makabryczne pogłębianie - mimo tej tragedii - przyjaźni z W. Putinem i jej kontynuowanie nawet po zajęciu Krymu przez Rosję.
Tyle tylko jak wtedy pytał M. Karnowski: "to wszystko wiemy i dużo więcej, więc co jeszcze może nam wyświetlić komisja?" I odpowiedział tak:
"W każdym ze wspomnianych wyżej wątków są pewnie szafy pełne kompromitujących dokumentów, w pamięci ludzkiej zapisano wiele spraw, decyzji, wypowiedzi, które ekipę Tuska kompromitują. Ale tak naprawdę uważam, że najbardziej boją się jednej sprawy: roli Niemiec w tym wszystkim (...) Tym tłumaczę tak brutalne wejście do gry strony amerykańskiej. Pełni ona tutaj rolę zastępczego reprezentanta Berlina (...) W sensie politycznym Donald Tusk i Angela Merkel mają krew na rękach. Ich polityka pozwalania Putinowi na coraz więcej doprowadziła do takiego poczucia bezkarności, takiego rozbestwienia, że zdecydował się na barbarzyńską napaść na Ukrainę. Jak koordynowali swoje działania? Jak bardzo szczegółowe były instrukcje przysyłane z Berlina do Warszawy na temat „otwierania się” na Rosję? Czy tam też decydowano o tym gdzie państwo polskie ma się cofnąć, co ma jeszcze zlikwidować? Bardzo możliwe. Im więcej wiemy, im chłodniejszym okiem na tamten okres patrzymy, tym mocniej dostrzegamy jak bardzo ograniczona była wtedy polska suwerenności i do jakiej tragedii by ten kurs doprowadził, gdyby nie został przerwany w roku 2015. Pamiętajmy zatem: rozkaz przyjęcia kursu prorosyjskiego przez Polskę przyszedł z Niemiec. Wyświetlenia tego faktu, opisu jak to działało na linii Putin-Merkel-Tusk, najbardziej się boją" [4].
Zauważyć też było można zainteresowanie naszą komisją przez PE i KE. Nietrudno się domyślić, że inicjatorem negatywnych działań PE i KE wobec Polski i naszej komisji były (są?) Niemcy - w końcu UE to tak naprawdę Unia Niemiecka, która ma się stać po federalizacji czymś na kształt IV Rzeszy Niemieckiej, ZSRR-bis.
Niemcy chyba naprawdę musieli i muszą się bać, ponieważ boją się naszej niezależności badań komisji ds. wpływów rosyjskich. Jakby taka komisja - o co apelował prezydent A. Duda - powstała dla całej UE to Niemcy spaliby spokojniej, bo tam mają ogromne możliwości wpływu i nacisku na ewentualnych członków europejskiej komisji śledczej a przecież cały czas panuje niemiecka narracja o braku jakiejkolwiek winy A. Merkel w obszarze stosunków z Rosją.
Wtedy też nawoływałem aby obserwować kto i jak atakuje naszą przyszłą komisję śledczą, bo wtedy łatwiej będzie oddzielić zdrowe ziarna od prorosyjskich plew..
-----------------------------
Po tym powołaniu komisji (albo i dużo wcześniej) powstawał i w końcu powstał też kapitalny serial "Reset" [6], który całkowicie obnażył prorosyjską i proniemiecką politykę rządów D. Tuska i jego ferajny oraz faktograficznie udowodnił, że te działania nosiły znamiona zdrady stanu.
Stąd komisja wczoraj zarekomendowała, aby m.in. D. Tuskowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Innymi słowy rekomendacja ta wyklucza, aby premierem Polski został D. Tusk. I to jest rekomendacja nie płynąca bezpośrednio z treści serialu "Reset", ale z wyniku studyjnych badań członków całej komisji.
P.S.
Prawdopodobnie przyjdzie nam dokonać dużego wysiłku, żeby poznawać każde ustawy czy uchwały tworzone przez większość sejmową lub nowy rząd "koalicji zdrady narodowej". Szczególnie te, które będą dotyczyły polskiej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i gospodarki. Każda bowiem z nich będzie obnażała prawdziwe cele przyszłego rządu D. Tuska a te cele zapewne nie są dobre dla Polski i Polaków
[1] https://niezalezna.pl/polityka/rzad/oto-raport-czastkowy-komisji-ds-wplywow-rosyjskich-pobierz-przeczytaj-i-rozeslij-innym/505053. W tekście podane są linki do raportu i załączników. Warto to teraz skopiować, bo zapewne w niedługim okresie może się okazać, że raport znikanie z przestrzeni medialnej.
[5] W stosunku do felietonu M. Karnowskiego rozszerzyłem trochę katalog prorosyjskich zachowań ekipy D. Tuska
[6] Serial "Reset" trzeba obejrzeć i to jak najszybciej, bo nagle może zniknąć z przestrzeni medialnej. Wszystkie odcinki polecam ściągnąć z YouTube na przykład za pomocą prostego programu ClipGrab
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Wszystko prawda....tylko jak to wszystko zatrzymać !!!!
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie Polski na czele z D.Tuskiem to jest pogrzebanie Narodu .....jeśli można by było cokolwiek zrobić żeby ten proces odkręcić zebrać Polaków protestować domagać się ponownych wyborów cokolwiek żeby niedoposcic tego człowieka do władzy ...niemozemy my jako naród tak się poddać bez walki ....jestem tylko jednostką która sama wiele niezdziala ale jako wspólnota moglibyśmy wiele....
OdpowiedzUsuń