środa, 7 grudnia 2011

"Audycja zawierała lokowanie produktu" i TVP...

Taki napis jak w tytule od jakiegoś czasu możemy zaobserwować na zakończenie niektórych seriali czy programów rozrywkowych...

Przedziwna, ale zgodna z prawem to informacja bombardująca nas swoją treścią na pomarańczowym paseczku u dołu ekranu... Jej konieczność wynika z treści niedawnej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji (Dz.U. z 2011 r. Nr 85, poz. 459) dokonanej zgodnie dyrektywą Unii Europejskiej 2010/13/UE wprowadzającą właśnie pojęcia "lokowanie produktu" oraz "lokowanie tematu" (z angielskiego: product placement)

Jej podstawową wartością informacyjną jest przekazanie telewidzowi, iż we właśnie kończącej się audycji (serialu) reklamowano określone produkty.

Kiedyś takie "lokowanie" produktu określano wprost tzw.: "reklamą ukrytą" czy "kryptoreklamą". Jej warunkiem  koniecznym był brak informacji o tym, że jest to jakakolwiek reklama czy promocja a widz  miał stać się podmiotem (przedmiotem?) perswazji tegoż przekazu, czyli podświadomie utożsamiać się z określonym, pozytywnym wizerunkiem produktu, który wybierają (używają, konsumują) ulubieni aktorzy, gwiazdy czy celebryci występujący w znanych i lubianych programach (serialach) telewizyjnych. Ostatecznym sukcesem tej "kryptoreklamy" miało być dokonanie przez tegoż widza (lub jego otoczenie)  świadomego lub intuicyjnego wyboru (zakupu) określonej marki. Innym celem było wykreowanie u konsumenta (widza) pożądanej użyteczności określonego produktu w zakresie realizacji przez niego pewnych funkcji pozamaterialnych jak: nowoczesność, moda, światowość, niezbędność, "collowatość"(;), itp. (np. właścicielka danej firmy korzysta z usług określonej sieci komórkowej, uznając ją za najlepszą a kamera infantylnie najeżdża na torbę z logo tej sieci i pokazuje ją przez kilka sekund zaburzając fabułę serialu).

Tego typu perswazyjny przekaz reklamowy zawsze wzbudzał kontrowersje ze względu na oddziaływanie  na odbiorcę w sposób pośredni - na jego podświadomość bez przekazywania oczywistej i otwartej reklamy. Często też wykorzystuje się w nim tzw. promocyjne formy reklamy podprogowej.

Osobiście cieszę się, że wreszcie zaczęto informować widza, iż takie "lokowanie" w danym serialu (czy programie) podstępnie zostało wprowadzone do scenariusza. Cieszę się, że prekursorami tej informacji była telewizja publiczna, która swoje flagowe seriale przepoczwarzyła w niekończący się blok reklamowy... Śmiesznie i kuriozalnie to wygląda, kiedy dosłownie "na siłę" i wbrew logice fabuły w sposób dosłownie infantylny "lokuje się" jakiś bank czy sieć telefonii komórkowej... Podobnie jest w telewizjach prywatnych...

Dla mnie osobiście jest to tak groteskowe a sama kryptoreklama na tyle nieetyczna, że zniechęca mnie do zakupu tych produktów... Jestem przekorny i sądzę, że wielu z nas też woli, aby traktować ich podmiotowo a nie przedmiotowo...  Może jednak zachęciłaby mnie do zakupu dodatkowa informacja po zakończeniu serialu (programu, audycji), iż ulokowano "za określoną odpłatnością" następujące produkty (i tu lista...) w następujących momentach i scenach filmu (tu lista...) wraz z podaniem celu owego przekazu przyjętego w strategii promocyjnej.

Sądzę też, że samo stwierdzenie o "lokowaniu" produktu nie jest wystarczającym informacyjnym wypełnieniem ustawowego obowiązku przyjętego we wspomnianej nowelizacji, choć zapewne - jako, że taka promocja jest prawnie dozwolona - byłoby trudno udowodnić jakiekolwiek przestępstwo.

Natomiast problemem prawnym jest ewentualne stosowanie w mediach - zakazanego w Polsce - tzw.: "lokowania tematu", czyli jakiegokolwiek przekazu handlowego nawiązującego do "lokowanego" towaru, usługi lub ich znaku towarowego w scenariuszu lub liście dialogowej audycji w zamian za opłatę lub podobne wynagrodzenie...

U mnie wczoraj - w związku z powyższym - zrodziło się pytanie... Czy TVP nie popełniła przestępstwa przy "ulokowaniu" w serialu "M jak Miłość" sieci komórkowej "T-Mobile" poprzez umieszczenie - w nawiązaniu to tejże sieci  - na liście dialogowej serialu następującego zwrotu: "Mamy wreszcie telefony służbowe. Wreszcie!"...

Odpowiedź na to pytanie pozostawiam dla KRRiT konkurencji sieci T-Mobile... ;)

Pozdrawiam

P.S.

Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy obecny szef TVP - w formie i wyrazie upodabniając jej funkcjonowanie i treść programową do stacji komercyjnych - nie działa być może na jej szkodę... ku uciesze mediów prywatnych...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

2 komentarze:

  1. Panowie, nie przesadzajcie. Nie ma nazwy sieci. Skąd ktoś może wiedzieć, że chodzi o tego lub innego operatora. Serial to tylko fikcja, równie dobrze może przedstawiać nie tylko fikcyjną fabułę ale i fikcyjne marki, fikcyjne firmy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam
    Jest kilka znaków identyfikujących markę: nazwa, znak graficzny, znak słowno-graficzny. Każdy z tych elementów winien byc tak zaprojektowany (wykreowany) aby nawet oddzielnie jasno identyfikowała markę w świadomości odbiorców (klientów). Najazd na charakterystyczne różowe kwadraciki tworzące linie przerywaną zakończoną litera T jednoznacznie określa świadomie i podświadomie właśnie tą markę.. Lokowanie tematu następuje w momencie nawiązania do tej marki w trakcie wskazywania na jeden ze znaków znajdujących się na określonym nośniku reklamowym (torba, długopis, itd). A tak było właśnie w tym przypadku.
    Poza tym tekst nie odnosił się tylko do samego faktu promowania akurat tej sieci komórkowej, ale do zjawiska reklamy ukrytej, kryptoreklamy...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.