piątek, 3 października 2014

Róbmy rzeczy realnie nawet małe a staną się kiedyś wielkimi!

Spędziłem kilka ostatnich dni na oglądaniu telewizji... Nasunęło mi się kilka refleksji, które już kiedyś - po takiej dawce medialnego przekazu - naprędce spisałem a dziś w części powtarzam, żałując zmarnowanego przed TV czasu...

Ramówki wszystkich telewizji (wraz z publiczną) przepełnione są popularnymi serialami, programami rozrywkowymi i kabaretami różnej maści. Liczy się dziś tylko oglądalność a przez to obniżanie poziomu tych programów. Jednocześnie kreuje się w ten sposób widza nastawionego w większości na odbiór formy a nie treści, widza odbierającego mediaobrazkowy przekaz w sposób emocjonalny a nie racjonalny. To z kolei jeszcze bardziej obniża jakość tych programów i kółko się zamyka...

Wszystkie te "rozrywkowe" programy były i są często krytykowane przez wielu za miałkość i płytką komercję. Wielu z nas (w tym także znani i uznani krytycy) często negatywnie ocenia  każdy ruch, każde słowo czy gest uczestników owych programów. Do dobrego "tonu" należy udowadnianie, że tych programów w zasadzie nie oglądamy, ale za to szeroka widownia, do której te programy są skierowane owszem...

Dziwne to zaiste tłumaczenie. Jaka jest to szeroka widownia? Przecież to zwykli Polacy, którzy chcą mieć trochę rozrywki oglądając telewizję. Czyż nie należy im się ta namiastka wielkiego świata wielkich gwiazd, nawet marnej jakości?

I niestety coraz częściej werbalnie tzw. celebryci chwalą samych siebie nadając pozytywną konotację swoich wyczynów... co dla wielu odbiorców staje się wystarczające dla akceptacji medialnie przedstawianego świata...

Oczywiście można się zżymać, że teatr ogląda o więcej niż połowę mniej widzów niż jakąś "bitwę na głosy", "przesłuchania w ciemno" czy też "mam talent". Można się zastanawiać, dlaczego Polacy nie czytają?

Ale czemu się dziwić?

Polska rzeczywistość jest tak szara, że aż przerażająca. Duże miasta, szczególnie uniwersyteckie, gdzie jest wielu studentów, setki klubów, teatry, imprezy kulturalne jeszcze jakoś skłaniają do innego spędzania wolnego czasu niż przed telewizorem. Ale co mają zrobić mieszkańcy szczególnie średnich i małych miast oraz wsi? Jaką mają inną alternatywę od telewizora? Tam jest marazm, nic się nie dzieje, a jeżeli już to dociera to do wąskiej grupy uprzywilejowanych...

Czyż można zatem więc się dziwić, że Polacy uwielbiają programy dostarczające rozrywki, której nie mają na co dzień?

I tylko przykre jest, że nie ma u nas dostatecznie wykształconych mechanizmów solidarności samorządowej. Nie ma tego oddolnego mechanizmu organizowania się społeczności lokalnej. Są chlubne wyjątki, które jednak potwierdzają tę regułę...

Czyja to jest wina? Kto rządzi u nas od 25 lat?... Niestety prawie cały czas "postokrągłostołowa" zdradliwa elita, dla której liczą się tylko jej dobra własne i uległość wobec swoich pryncypałów, która celowo marginalizuje Polskę lokalną...

Musimy sobie niestety zdać sprawę, że rządzącym obecnie Polską ludziom nie zależy na mądrym, wykształconym narodzie, bo trudniej nim rządzić. Nie zależy im na silnych samorządach bo tracą władzę.

Wcale jednak nie jesteśmy zdani na ogólnopolskie media, w których leci np. jakiś Ferdek Kiepski, niezaradny fajtłapa i głupek pospolity. Możemy mieć własne media regionalne, które w wielu miejscach Polski już  istnieją i oferują odbiorcom naprawdę wartościowe programy. Możemy mieć własne organizacje społeczne, gdzie możemy wielokierunkowo realizować nasze działania zmierzające do oddolnej odbudowy naszej Polski.

Polska bowiem to nasz kraj. To my winniśmy decydować, co jest dla nas najlepsze, niezależnie gdzie mieszkamy. Kariera Nikodema Dyzmy, którą mógł osiągnąć tylko w stolicy winna pójść do lamusa. W każdym miejscu Polski, naszej Polski jesteśmy w stanie stworzyć coś wartościowego. Możemy poczuć własną tożsamość i ważność. Poczuć, że o czymś decydujemy, że coś się dzieje.

A przecież jesteśmy narodem dumnym, mądrym i kreatywnym! Cała nasza historia to przeszło 1000 letnie państwo polskie. Państwo przyzwoitych ludzi i królów, bohaterów i męczenników, ludzi honoru! Państwo, którego nigdy nie mieli różni wichrzyciele i piewcy wybrańców narodu! To my innych możemy uczyć naszej zaradności, inteligencji i pracowitości! Udowadniamy to przecież na co dzień pracując za granicą...

Wykorzystujmy nasz potencjał i nasze talenty w każdym miejscu gdzie jesteśmy! Organizujmy się i bądźmy dumni z naszej polskości! Kształćmy się i pracujmy dla dobra Polski, naszych dzieci i nas samych! Twórzmy wspólnoty i przedsięwzięcia lokalne! Bierzmy udział we wszystkich patriotycznych inicjatywach i sami je współorganizujmy! Przychodźmy na spotkania z ciekawymi ludźmi...  To wszystko jest o wiele wartościowsze od oglądania ogłupiającego TV!

Róbmy pożyteczne, oddolnie pozytywne i patriotyczne rzeczy realnie nawet małe a staną się kiedyś wielkimi dla Polski i nas samych!

Miejmy za maksymę to, co np. ja przyjmuję u siebie w działaniu: "Wszyscy wiosłujemy osobno ale i razem w jednym kierunku. Znamy cel podróży, czyli rozwój naszej Polski teraz i w przyszłości. Każdy z nas, niezależnie od miejsca, w którym się znajduje, jest niezbędny w tej podróży i jest częścią osiągnięcia sukcesu, jakim jest dotarcie do jej celu, czyli odbudowy naszej Ojczyzny".

Pozdrawiam

P.S.
Całkowicie pominąłem ocenę treści ogólnopolskich mainstreamowych programów informacyjnych, które obecnie są manipulacyjną i propagandową  "tubą" obecnych rządów. Dobrze, że jest jeszcze wolny internet (jak długo?) i kilka niezależnych mediów, jak. TV Trwam...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.