Nasz kraj znalazł się dzisiaj w bardzo niewesołej sytuacji geopolitycznej.
Dotychczas bowiem stawialiśmy na USA, które w jakimś stopniu tworzyło nad nami tzw. "parasol ochronny" i traktowało nas jako swój kraj w Unii Europejskiej. Stąd było przyzwolenie i poparcie dla V4 czy Trójmorza oraz negatywna postawa Stanów Zjednoczonych wobec drugiej nitki niemiecko-rosyjskiej rury Nord Stream. Jakby nie patrzeć to też USA sprzyjały budowie u nas Centralnego Portu Komunikacyjnego, rozbudowie morskiego terminala gazowego LNG, Baltic Pipe, Via Carpatia, Via Baltica czy Przekopowi Mierzei Wiślanej. Wprowadziły też do nas swoje wojska jako wschodnią flankę NATO. W założeniach administracji D. Trumpa to Polska miał być krajem stanowiącym trzon międzynarodowych porozumień mających na celu stworzenie przeciwwagi dla Niemiec i Rosji, które ponad głowami krajów europejskich od zawsze się dogadywały, zgodnie zresztą z ideą kondominium rosyjsko-niemieckiego i budowy przez Niemcy tzw. Mitteleuropy i określenia stref wpływów Rosji i Niemic w Europie.
Sytuacja diametralnie się zmieniła. J. Biden (K. Harris?) odwrócił wektory polityki zagranicznej USA. Teraz stawiają one na Niemcy i będą dążyły do pozyskania Rosji w walce hybrydowo-gospodarczej z Chinami. Cofnięcie sankcji wobec budowy Nord Stream 2 to niestety tylko początek tej zmiany polityki. Zresztą już widzimy jej skutki. Balitic Pipe jest sabotowany przez Danię, nastąpił konflikt z Czechami w sprawie kopalni Turów mogący zagrozić V4, nagle były jakieś duże kłopoty w Bełchatowie, Australia żąda od nas horrendalnych odszkodowań, Róża Gräfin von Thun und Hohenstein kolejny raz judzi w PE i KE przeciw Mierzei Wiślanej, KE kieruje do TSUE sprawę przeciwko Polsce w związku z przepisami dot. zamówień publicznych a PE przyjął skandaliczną rezolucję przeciwko Polsce w sprawie mechanizmu warunkowości [1]. Nie można oprzeć się wrażeniu, że wszystko to nie jest przypadkowe i mamy do czynienia ze zintegrowanym czasowo atakiem na nasz kraj. Cofnięcie poparcie dla nas przez USA było tylko iskrą, która uruchomiła antypolskie procesy zawieszone wcześniej podczas prezydencji D. Trumpa. Niemcy po prostu czekały i tak naprawdę przeczekały jego prezydenturę a teraz wszystko idzie zgodnie z ich ponadczasowymi celami, w których Polska i Polacy są traktowani jako wyrobnicy na ich usługach. Ten ich gen antypolskości drzemie w nich od zawsze.
W naszym kraju zaś kłócimy się o wielkie bzdury. Jesteśmy w stanie wydrapać sobie oczy za PiS czy PO. Przecież to jest śmieszne i świadczy o tym, że nic nie nauczyliśmy się z naszej historii. Takie wewnętrzne kłótnie zawsze prowadziły Polskę do upadku. Czy naprawdę aż tak trudno to zrozumieć? Czy musimy powielać błędy naszych przodków? Mamy wspaniałą historię, swój język, tradycję, wiarę, obrzędy, naszą ziemię i bogactwa naturalne, morze i góry, jeziora, lasy. Polska to piękny kraj i szanujmy to, że ją mamy a nie wystawiajmy jej na licytację wielkich (lub uważających się za wielkie) mocarstw! Zawsze w czasach trudnych to jednak potrafiliśmy się zjednoczyć i teraz właśnie jest taki czas. Czas dla nas wszystkich, niezależnie czy uważamy się za prawicowych zwolenników PiS czy też za zwolenników PO albo Lewicy.
Nie wiem, czy PiS jest prawicą sensu stricto. Tak już nie jest, bowiem dziś trudno uznać kogoś za prawicowca czy lewicowca. Te podziały przeszły do lamusa. Teraz liczą się konkretne posunięcia rządzących nami partii. Na dziś jest to PiS, którego wielu - jak np. R. Ziemkiewicz - uważa za socjalistyczną odmianę przedwojennej sanacji.
Czy tak jest w rzeczywistości? Można się pokusić o stwierdzenie, że chyba tak skoro rozdaje on pieniądze "na prawo i na lewo", przy jednoczesnym uderzeniu w finansowe podstawy tzw. "klasy średniej". To jest czysta polityka i ekonomiczne podejście do gospodarki Johna Maynarda Keynes'a. Czy jesteśmy w stanie efektywnym popytem nadrobić nasze zaległości? Czy inwestycje publiczne są w stanie zaspokoić nasze marzenia o doprowadzeniu Polski do krajów wysoko rozwiniętych? Tego nie wiem, bo wszystko się może zdarzyć.
Natomiast - o czym zawsze mówiłem - Polacy nie mają się czego wstydzić. Jesteśmy ludźmi bardzo pracowitymi i kreatywnymi, co właśnie widać teraz w czasie pandemii koronawirusa. Wszystkie wskaźniki czy współczynniki gospodarcze są u nas bardzo dobre i przewyższają wszystkie kraje UE. Mamy najniższe bezrobocie, eksport notuje najwyższe wartości od lat a polski wzrost gospodarczy (PKB) odbiega pozytywnie od innych. Z tego możemy być naprawdę dumni, bowiem pokazujemy krajom europejskim, że potrafimy być od niech zdecydowanie lepsi. Może stąd wynika taki krytycyzm ważnych (lub uważających się za ważnych) krajów wobec Polski. Kompleksy niższości próbują po prostu zniwelować atakiem na nasz kraj i ogólnie Polaków.
Tak więc mamy kolejne - oprócz wskazanych wcześniejszych jak język i tradycja - argumenty, aby przeciwstawić się kreowanej przez genetycznych antypolaków i rodzimych zdrajców Polski "polityki wstydu": naszą kreatywność i pracowitość. Potrafimy o wiele więcej niż nam się wydaje albo zostało to nam wtłoczone. Naprawdę możemy być z nas dumni!
Pamiętam jak onegdaj pracowałem w dużej firmie niemieckiej, która w międzyczasie zakupiła polską firmę, w której wcześniej się zatrudniłem. Po jej przejęciu miałem wątpliwą przyjemność współpracy z niemiecki właścicielami. Jakież było moje zdziwienie, kiedy nie potrafili odczytać przygotowanych przeze mnie analiz w najnowszej wersji Excela. Okazało się, że nie byli w stanie jeszcze zakupić tej wersji i opierali się na wcześniejszej, o dwie numeracje niższej. I to nie był jedyny taki przypadek, ale symptomatyczny. Nie dziwi więc, że tak chętnie Niemcy potrzebują naszych informatyków, choć i są wściekli, że Polacy teraz nie chcą zbierać ich szparagów. Musimy się po prostu szanować, bo jak my sami nie będziemy to nikt nas nie będzie darzył tym szacunkiem.
Ale tak naprawdę w obecnej sytuacji liczy się jedność Polaków i tych, którzy czują się Polakami. Musimy - jako Polska - pokonać obecne trudności i niewesołą sytuację geopolityczną. Może jednak należy postawić na Chiny i zgodę dla nich na budowę przez nasz kraj ich Nowego Jedwabnego Szlaku? A może na Turcję, która być może nie będzie w stanie dogadać się z J. Bidenem? Nie wiem, ale musimy być teraz jednością, jednością narodową, bo naprawdę czekają nas trudne lata.
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.