środa, 18 stycznia 2023

Niemiecka wioska Luetzerath a unijny Fit for 55

W grudniu 2020 roku w stolicy Francji państwa zobowiązały się, że podejmą działania na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie 2 st. C - a w razie możliwości jedynie 1,5 st. C - powyżej średniej temperatur sprzed rewolucji przemysłowej, co znacznie obniży skutki zmiany klimatu. Była to deklaracja nowych zasad ochrony środowiska, natomiast szczegóły polityczne i techniczne miały zostać ustalone podczas kolejnych COP-ów. Mimo tego ustalono wtedy nowy cel redukcji CO2 dla Unii Europejskiej na rok 2030 - o co najmniej 55 proc. w stosunku do roku 1990. 

Te ustalenia zostały uwzględnione 14 lipca 2021, kiedy to Unia Europejska ogłosiła pakiet “Fit for 55” (“Gotowi na 55”), czyli zestaw nowych przepisów klimatycznych. Jak wskazałem 55 odnosi się do 55 procent, czyli nowego celu przejściowego redukcji emisji w Unii Europejskiej na 2030 rok. Wcześniej UE miała cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 40 proc. względem 1990 roku. Ów pakiet ma być drogą do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku w całej UE i ma obowiązywać już od 2024 roku.

Co w tym pakiecie się znalazło albo znajdzie? Ano m.in.: [1]

1. Reforma obecnego systemu handlu emisjami (EU ETS), tak zwany mini ETS, czyli objęcie nowych sektorów gospodarki uprawnieniami do emisji. Reforma ma przede wszystkim dostosować EU ETS do ambitniejszych celów redukcyjnych. Liczba darmowych uprawnień miałaby kurczyć się szybciej niż teraz, a zatem przyczyniać do wzrostu – i tak bardzo szybko rosnących dziś – cen uprawnień do emisji CO2. Ponadto pakiet rozszerzy EU ETS o nowe sektory jak transport morski i lądowy oraz budownictwo

Do tych rozwiązań jest sporo zastrzeżeń. Na przykład, analizy pokazują, że cena pozwoleń na emisje musiałaby być bardzo wysoka, żeby mieć jakikolwiek wpływ na emisje w sektorze transportu. Mechanizm wzbudza też kontrowersje, ponieważ przewiduje się, że może nierównomiernie obciążyć biedniejszych obywateli UE.

2. Cło węglowe na granicy UE, które miałoby być opłatą wyrównującą różnicę w kosztach produkcji w UE i krajach spoza UE, które nie stosują rygorystycznych zasad klimatycznych. W wyniku opłat emisyjnych unijni producenci będą ponosić wyższe koszty niż zagraniczna konkurencja. Ta nierównowaga może prowadzić do przeniesienia produkcji za granicę, co szkodziłoby gospodarce w UE i klimatowi. Przychody CBAM (od Carbon Border Adjustment Mechanism) mają stać się jednym z pierwszych w historii źródeł własnych UE.

Jest jednak wiele wątpliwości wynikających m.in. ze spójności z zasadami WTO oraz ryzykiem nadmiernego wsparcia podmiotów europejskich. Dlatego też propozycja KE obejmie tylko wybrane produkty, m.in. cement, stal, elektryczność, aluminium, nawozy.

3. Wyższe cele OZE w UE. "Udział energii odnawialnej w miksie energetycznym w 2030 roku najprawdopodobniej wzrośnie z planowanych dotąd 32 proc. do 38-40 proc. Do tego dyrektywa podniesie cele szczegółowe, np. dotyczące udziału OZE w transporcie, w ciepłownictwie, a także udziału biopaliw. W ogóle zaostrzone zostaną również regulacje dotyczące biopaliw.  Mają m.in. ograniczyć zużycie drewna jako odnawialnego źródła energii".

4. Bardziej surowe normy emisyjne dla sektora transportu lądowego. Zakłada się spadek emisyjności nowych aut i przyspieszenie zeroemisyjnej transformacji w transporcie. "Zakłada się, że w unijnym portfelu producentów samochodów osobowych emisja powinna spaść o 37,5 proc. do 2030 roku w porównaniu do 2021 roku, natomiast wśród vanów o 31 proc. Propozycja KE przewiduje także wprowadzenie mechanizmu przyspieszającego wymianę floty samochodów na pojazdy zero- i niskoemisyjne” – pisze polskie Forum Energii".

Ogólnie Polski nie stać na zaakceptowanie ambitnego pakietu klimatycznego Fit for 55 - wypowiadał się  w styczniu 2022 roku minister Aktywów Państwowych Jacek Sasin i inni politycy obozu władzy. I to by wystarczyło jako komentarz do tego horrendalnie głupiego i ideologicznego pakietu "Fit for 55" bowiem tak naprawdę zresztą przedmiotowego tematu w ogóle nie powinno być, bo tzw. Globalne Ocieplenie (Globalne Ocipienie), które stało się pretekstem globalistów do walki z emisją gazów cieplarnianych oraz do wykreowania świetnego i dochodowego biznesu, jest fikcją.

No i wybuchła wojna na Ukrainie, która zmieniła wszystko i pokazała, że te wszystkie klimatyczne bzdury wobec wywołanego przez nią kryzysu energetycznego są nieistotne, bo liczy się gospodarka poszczególnych krajów a nie jakaś tam walka z klimatem. 

Niech przykładem hipokryzji w tym obszarze będą Niemcy, które to lubią nas strofować i wymuszać np. zamykanie naszych kopalń węgla kamiennego i brunatnego (np. w kompleksie Turowa, ale też i kopalń na Śląsku). 

A co obecnie robią Niemcy?

Otóż kryzys energetyczny zmusił ich do powrotu do tradycyjnych źródeł pozyskiwania energii m.in. w postaci właśnie węgla. Mają zamiar zburzyć (już burzą) niemiecką wioskę Luetzerath po to, aby gigant energetyczny RWE mógł wznowić tam wydobycie węgla.

Ta decyzja spotkała się z protestem ekologów, co doprowadziło do ostrych starć niemieckich służb porządkowych (policji) z ekoterrorystami. Po kilku dniach niemiecka policja uzyskała zgodę na siłowe stłumienie demonstracji i tak się stało. Aresztowano na jeden dzień np. biedną i zmanipulowaną dziewczynkę Gretę Thunberg [2] a buldożery zrównują z ziemią wspomnianą wioskę. 

I nie dzieje się nic ze strony UE. Żadnego potępienia Niemic, żadnego odwoływania się do pakietów klimatycznych. Nic!

Czy wyobrażają sobie Państwo co by się działo, gdyby to w Polsce zaistniała taka sytuacja? Przecież byłby rwetes na cały świat. UE by nas potępiła, nałożyła jakieś kary a nasi opozycyjni Targowiczanie znów nawoływaliby do krytyki naszego rządu ze strony UE. A w samej Polsce? Toż to byłoby trzęsienie ziemi. D. Tusk i spółka wołaliby, że PiS to bezduszni i krwawi faszyści oraz buduje państwo totalitarne podobne do Rosji czy Białorusi a nawet Korei Północnej, itd, etc. 

A tu nic. Na temat rozruchów i niemieckiej polityki surowcowej cisza w Polsce i w całej UE. Hipokryzja w czystej postaci i do tego nierówne traktowanie Polski na arenie UE, gdzie np. cały czas są naliczane nam kary za funkcjonowanie Turowa, nie mówiąc już o naszym KPO i wstrzymanej wypłacie nam środków z nim związanych.

No tak... Można by tłumaczyć, że takie ruchy jak w wiosce Luetzerath wynikają tylko z kryzysu energetycznego wywołanego przez wojnę na Ukrainie. 

Otóż nie! Niemcy są krajem poważnym i dbają przede wszystkim o siebie oraz swoją gospodarkę. I dla jej dobra oraz rozwoju nie liczą się z jakimiś bzdurnymi i ideologicznymi pakietami w stylu "Fit for 55". Z jednej strony cały czas klimatycznie strofują Polskę a sami np. w 2020 roku (przed wojną na Ukrainie!) z 9-letnim opóźnieniem oddały do użytku nową elektrownię węglową Datteln 4 w Zagłębiu Ruhry. Niby ze wszystkich napędzanych węglem elektrowni niemieckich ta jest najbardziej przyjazna środowisku, ale przecież to od Polski żąda się wygaszania kopalń i elektrowni węglowych a Niemcy sobie budują mimo całego tego zgiełku klimatycznego. Ta ich nowa elektrownia ma moc 1100 megawatów i powstała mimo ustaleń tych wszystkich "szczytów klimatycznych" [3] . Wojna tu nie miała znaczenia, bo wybuchła dopiero za dwa lata...

Także dbajmy o siebie a nie bezwolnie wykonujmy polecenia płynące z Brukseli... co dedykuję naszym władzom.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.