piątek, 16 sierpnia 2019

Wakacje z polskimi górami (1) - Bieszczady, Karkonosze

Nie zapominajmy, że jeszcze trwa lato i są wakacje...

Moją drugą - po żeglowaniu - pasją są polskie góry i letnie wyprawy górskimi szlakami turystycznymi. Nie lubię odpoczywać biernie np. leżąc na plaży cały dzień.

W swoim życiu przeszedłem pieszo wszystkie polskie pasma górskie i każde ma swój osobliwy urok. Zdobyłem indywidualnie Koronę Gór Polskich [1], bywałem też w górach po czeskiej stronie i zdobyłem tam szczyt Červená hora o wysokości 1333 m n.p.m. oraz okresowo wspinałem się z uprzężą na tatrzański masyw Mnicha (nad Morskim Okiem) o wysokości 2068 m n.p.m, ale teraz raczej bałbym się a wtedy młodzieńcza brawura jednak poprowadziła mnie do takiej wspinaczki. Oczywiście byłem też kilkukrotnie na Rysach, ale wcale nie uważam go za najpiękniejszy, choć jak wszystkie szczyty posiada swój niepodważalny i osobliwy urok, tylko same wejście trwające około 3 godziny jest monotonne.

Mnich w Tatrach źródło: w sieci

Większość z nas nie zdaje sobie sprawy jak piękne mamy nasze, polskie góry. Odwiedzamy raczej miejsca znane, gdzie nawet w klapakach można wejść na szczyt. O reszcie nie mamy pojęcia.

Jednak z tym nie można porównać wycieczek pieszych po różnych szlakach, gdzie trzeba mieć odpowiednie obuwie z grubą i twardą podeszwą antypoślizgową (muszą być wygodne z miejscem na grube wełniane skarpety, np. o pół czy numer większe) i wodoszczelny plecak z najważniejszymi rzeczami: mapy (trzeba nauczyć się je czytać!), podręczna apteczka z kremem chroniącym nas od słońca, pasta do obuwia, wiatro i wodoszczelny długi płaszcz z kapturem, wełniane skarpety na zmianę (na które nakładamy cienkie skarpetki chłonące wilgoć a wtedy wełniane skarpety są niemal suche), nakrycie na głowę, zapas energetyzujących posiłków wraz z czekoladą, coś do picia i w dzisiejszych czasach nawet lekki namiot. Trzeba też mieć ze sobą choć cienkie rękawiczki, które mogą się przydać w czasie pokonywania trudniejszych części szlaków zabezpieczonych linami czy łańcuchami. Można też wziąć ze sobą kompas, choć niektórzy uważają go za przeżytek. Obowiązujące też jest posiadanie telefonu komórkowego z GPS-em i z Powerbankiem, który może nam zasilić telefon w razie rozładowania oraz bardzo mocnej latarki z oświetleniem rozproszonym, która przyda się, gdy zastanie nas zmrok a to jest dość częste, choć szlaki są dobrze oznaczone. Gdy zaś wędrujemy za każdym razem gdzie indziej (bez powrotu na "start"), to wodoodporny plecak musi być wygodny a rzeczy w nim - mimo wszystko - pakujemy w worki foliowe.

Długie piesze wycieczki pozbawiają nas potasu i magnezu, z czego biorą się skurcze. Najlepiej kilka dni przed wędrowaniem brać dwa razy dziennie aspargin lub asparginian, które zawierają obydwa składniki a w czasie wycieczek dalej je stosować. Można też mieć przy sobie tabletki wapnia.

Warto też odpowiednio przygotować się do górskiej wędrówki i robić sobie wcześniej długie marsze wynoszące około 5 kilometrów. Dzięki temu nie straszne będą nam zakwasy. Ważne jest też obcięcie u nóg paznokci na tydzień przed wyjazdem, tak abyśmy w czasie wycieczek mieli spokój z "wcinaniem się paznokci", co jest bolesne i uniemożliwia nam wędrowanie.

Ja preferuję wycieczki w góry na długich szlakach, których przejście wynosi dziennie około 25-30 kilometrów, czyli około 10 godzin. Dla początkujących wystarczą nawet 2 czy 3 godziny dziennie. Po zakończeniu wycieczki bardzo ważną rzeczą jest ponowne zapastowanie skórzanego obuwia (ja jeszcze przeszło 20 lat używam  butów górskich produkowanych onegdaj w Nowym Targu. Kupiłem je wtedy trzy pary - dla mnie są najlepsze i bez udziwnień, ale i dziś można kupić świetne obuwie nadające się na piesze górskie wycieczki - technologia poszła w górę:)). Buty winny być za kostki, aby uniknąć zwichnięcia. Trzeba też zadbać o stopy mocząc je w zimnej górskiej wodzie i nacierać odpowiednimi kojącymi kremami lub maściami, można też przed wymarszem użyć talku. Zalecałbym też opaskę uciskową na kolana.

Nieraz jednak robią się "bąble", które niestety trzeba przebić wyjałowioną igłą i wycisnąć gazikami oraz odkazić wodą utlenioną lub spirytusem, choć jest to trochę nieprzyjemne, można wtedy też na noc zawinąć takie stopy w bandaż wpierw zabezpieczając wszystko specjalnym plastrem do nabycia w aptekach. Jeżeli ktoś ma tendencje do alergii to warto mieć ze sobą adrenalinę w razie wstrząsu anafilaktycznego np. po użądleniu osy (akurat osa to dla mnie wróg nr 1).

I jedna bardzo ważna uwaga. Jeżeli wybieramy się pieszo w góry w miesiącach wiosennych lub jesiennych ( a nawet nieraz i letnich) zawsze trzeba mieć na uwadze, że w wyższych partiach gór może zalegać śnieg a wtedy należy dokładnie śledzić komunikaty pogodowe i wybierać szlaki na niższych poziomach.

Nie zapomnę jak jeszcze w technikum wybraliśmy się z naszą klasą w Tatry jesienią. Nasz nauczyciel wybrał trudną trasę o dość wysokim pułapie wzniesień. Starałem się go przekonać, że większość moich kolegów nigdy nie chodziło po górach i może to skończyć się nieszczęściem. Nie słuchał a później był lament i nerwy po nagle pojawił się śnieg do pasa a trzeba było iść dość daleko do schroniska... Udało się, ale strach był wielki, powiem tylko, że moi koledzy schodzili pojedynczo przez niemal 4 godziny a później nawet po zmroku. Później to już ja wybierałem trasy.

Wycieczki piesze w góry są bardzo męczące fizycznie i trzeba je po prostu lubić i oddychać nimi i podziwiać je oraz widoki z nich nas otaczające. Dla tych, którzy "złapali bakcyla" górskiego, samo chodzenie jest przyjemnością, nie czuje się zmęczenia kojąc go widokiem roztańczonej przyrody. Zdobycie każdego szczytu jest jak zdobycie Mount Everest. Rozpiera nas wtedy życie, czujemy, że jednak jest coś warte i trzeba z niego korzystać. Mimo zmęczenia fizycznego piesze górskie wycieczki dają niesamowity kojący odpoczynek psychiczny a np. mycie pod strumieniem zimnej górskiej wody jest nadzwyczaj relaksujące.

I jeszcze jedno. Osoby początkujące muszą unikać brawury i liczyć siły na zamiary oraz zdać się na kogoś, kto ma doświadczenie i doradzi, jaki szlak wybrać. Nie polecam jednak wycieczek górskich osobom mającym lęk wysokości.

Oczywiście w górach jest też innych wiele atrakcji niż samo chodzenie po nich, choć ja to lubię szczególnie. Niewątpliwą  dużą frajdę można mieć korzystając z kolejek linowych, z których też można podziwiać piękną panoramę gór. Najbardziej znaną jest kolejka linowa na Kasprowy Wierch w Tatrach, ale gdzie indziej też są, jak np.: na Gubałówkę, na Jaworzynę Krynicką, na Śnieżkę i wiele innych. Jest też wiele górskich wyciągów krzesełkowych: w Karkonoszach - kolej krzesełkowa na Szrenicę, kolej krzesełkowa na Kopę; w Beskidzie Śląskim: kolej krzesełkowa na Czantorię, kolej krzesełkowa na Skrzyczne; w Tatrach kolej krzesełkowa na Nosal czy kolej krzesełkowa "Wielka Krokiew" a to nie wszystkie.

 

Kolej linowa i wyciąg krzesełkowy: Źródło - znalezione w sieci



Można też udawać się do miejsc szczególnych i zabytków górskich, do miejsc widokowych a nawet stacjonarnie odpoczywać w górskich miejscowościach, korzystając z licznych ich atrakcji. Na samych zaś szlakach też możemy natknąć się na cuda przyrody i cuda ludzkiej ręki.

Maczuga Herkulesa w podkrakowskiej Dolinie Prądnika - Źródło: https://magazyn.travelist.pl/10-polskich-cudow-natury/ 

Szczeliniec Wielki  - Góry Stołowe: Źródło jak wyżej

Wielość górskich atrakcji przewyższa wszystkie inne kierunki naszych wakacji a poza tym górski sezon w górach trwa cały czas i zimą można szusować na nartach, bo jest to piękny sport i rekreacja fizyczna i psychiczna, ale trzeba najpierw nauczyć się jeżdżenia na nartach czy desce i przestrzegać zasad w czasie zjazdów. To samo dotyczy skuterów śnieżnych, które są coraz bardziej popularne, ale nie zawsze je prowadzący wiedzą jak się w górach zachować.

 


Po takim szusowaniu jakże wspaniale jest spędzić wieczór przy kominku i w ciepłym miejscu. Poopowiadać o swoich wrażeniach, zaplanować kolejny dzień. Na moment zapominamy o tym naszym codziennym świecie...

Wspaniałą atmosferę gór tworzą schroniska, których na szlakach jest dość dużo. Tam można spotkać też pasjonatów, znaleźć bratnie dusze i nawet trochę się zabawić. To też wpisuje się w ducha przepięknych gór...

Ale wrócę do letniego piękna naszych gór i pokrótce przedstawię niektóre z nich.

Bieszczady.

To masyw dość niski, ale urokliwy i ma stosunkowo wysoki jeden szczyt, Tarnicę (1346 m n.p.m). Z niej przy pięknej pogodzie można podziwiać piękno Bieszczad, które onegdaj były raczej słabo zaludnione a dziś np. Ustrzyki Górne tętnią życiem. Ja pamiętam czasy, gdy były tylko pojedyncze chaty i to też miało swój urok, bo odpoczywając nie lubię gwaru a śpiew przyrody. Na zboczach gór bieszczadzkich nożna skosztować dzikich jagód, których jest pod dostatkiem. W górnych partiach Bieszczady zachowały swoją naturalną dziewiczość, ale trzeba tam dotrzeć pieszo i dobrze.







Klasyczny bieszczadzki krajobraz - widok na Halicz i Rozsypaniec z wiaty turystycznej na Przełęczy Goprowskiej. Źródło: znalezione w sieci

Bieszczady o zachodzie słońca: znalezione w sieci

Bieszczady słyną z pięknych połonin i najlepiej je odwiedzać przed sezonem lub o świcie, gdy nie ma jeszcze zbyt wielu ludzi. Mamy do dyspozycji szlaki oznaczone tradycyjnie: czerwony, zielony, niebieski i czarny.

Połoniny w Bieszczadach - Źródło j.w. 

Bieszczady to wyjątkowe, niezwykle rozległe góry. Oferują one całą paletę górskich wędrówek, w trakcie których każdy znajdzie coś dla siebie. Są tu zatem długie, lesiste trakty niekończącymi się graniami, są ostre podejścia czy ścieżki biegnące bezdrzewnymi połoninami, gdzie szczególnie latem niemiłosiernie pali słońce. Naprawdę trudno jest powiedzieć, które bieszczadzkie szlaki zasługują na miano najpiękniejszych, najciekawszych czy najbardziej godnych polecenia. Wybór zależy od wielu osobistych preferencji danego turysty. Ja tradycyjnie lubię szlaki zielone i czerwone. Kiedyś znakowano te najpiękniejsze (zielone) i najtrudniejsze (czerwone), ale dziś to już nie ma znaczenia, bowiem każdy szlak ma swoje uroki i warto jest je przejść wszystkie [2].

Gwiezdna noc pod „Chatką Puchatka” - znalezione w sieci
Zachód słońca na Wetlinie j.w.
Masyw Szeroki Wierch. W oddali Tarnica, j.w.
Na zielonym szlaku, j.w.
Panorama ze szczytu Tarnicy. Na niebie zbliżająca się burza, j.w.


Grób Stroińskich w Siankach

Od Bieszczad jest bardzo blisko nad jezioro Solina. Geograficznie zarówno Solina jak i całe jezioro (zalew) nie leżą w Bieszczadach tylko w Górach Sanocko-Turczańskich. Zapora solińska jest jedną z największych atrakcji turystycznych tej miejscowości a także całych Bieszczadów w ich granicach turystycznych (a już na pewno dla tych, którzy nie przepadają za wyprawami w góry). Jeżeli zamierzamy zwiedzić zaporę, zakładając, że poruszamy się samochodem, zostawiamy nasz pojazd na płatnym parkingu (szczególnie w weekendy trudno tu o miejsce), na który należy zjechać skręcając w prawo na pierwszym ostrym zakręcie przy wjeździe do Soliny od strony południowej i dalej udać się pieszo w kierunku zapory. Parkingów zresztą obecnie jest tu sporo. Po drodze do zapory niezliczone punkty gastronomiczne, kioski i stragany sprzedawców pamiątek, fotografów itp. 


Zalew soliński: foto z sieci

Karkonosze.

Subiektywnie dla mnie najpiękniejsze pasmo górskie w Polsce z polsko-czeskim szczytem Śnieżka położonym 1603 m.n.p.m. Oczywiście wszystkie polskie góry mają swoją specyfikę i warto je odwiedzać sukcesywnie, bo każdy może wyrobić swoje własne zdanie na temat określonych masywów i pasm górskich.

Karkonosze są to urokliwe góry a najpiękniejszy dla mnie szlak to zielony łączący Karpacz ze szczytem Szrenica (1361) i Szklarską Porębę. Są tam i drzewa, i pagórki i wodospady oraz strumyki górskie, ale całe Karkonosze i wszystkie szlaki są urokliwe, napawające radością. Sama Szrenica to doskonały punkt widokowy na Kotlinę Jeleniogórską oraz Góry Izerskie, a także Karkonosze czeskie. Sam szczyt Szrenicy wyniesiony jest ponad główny grzbiet Karkonoszy (Śląski Grzbiet) na wysokość 60 m. Wierzchołek leży całkowicie po polskiej stronie granicy.

Ale też Karkonosze to nie tylko góry, ale też urokliwe miejsca warte obejrzenia.






Wodospad Łaby 35 metrowej wysokości i platformą widokową. Źródło - j.w.

Zamek Chojnik: Źródło jak wyżej

Przełęcz Żarska: Źródło jak wyżej

Drewniane pomosty pośród karkonoskiej tundry. To jeden z najbardziej kojących widoków w Karkonoszach: Źródło jak wyżej

Śnieżka zimą - znalezione w sieci

Po Karkonoszach można też wędrować po ich czeskiej stronie, równie urokliwej jak polska. 

Źródło: znalezione w sieci

Pančavský vodopád – najwyższy wodospad w całych Sudetach, jest jednocześnie bajecznym punktem widokowym na cały obszar Sedmidoli. Źródło j.w.

Piękno Karkonoszy jest wprost niesamowite. Zawsze przemarsz po górach rozpoczynam od nich a później naładowany pozytywnie odwiedzam inne pasma górskie w Polsce. Zawsze idąc nawet po tych samych szlakach odkrywam je na nowo tak jak czytając po raz wtóry książkę też odkrywam w niej nowe przesłania. Zachłystuję się ich pięknem i zawsze jestem zadziwiony, że natura stworzyła coś tak urokliwego. Obserwując te widoki mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem szczęśliwy.


Źródło: znalezione w sieci

Oczywiście nie tylko chodzenie po górach jest największą atrakcją Karkonoszy. Można (szczególnie z małymi dziećmi) wybrać się na bardzo krótką trasę pieszą, ale te też zobaczyć miejsca, które pozostaną nam na zawsze w pamięci.

 
Źródło: https://www.ruszajwdroge.pl/2015/03/co-warto-zobaczyc-w-Kakonoszach.html#.XVeLBugza70


I wiele innych miejsc. Zobacz: https://www.ruszajwdroge.pl/2015/03/co-warto-zobaczyc-w-Kakonoszach.html#.XVeLBugza70

W Europie to w Polsce jest najwięcej pieszych górskich szlaków turystycznych, które są chętnie odwiedzane przez miłośników gór. To chyba wynika z naszego romantyzmu. W innych państwach stawia się przede wszystkim na zimę i stoki narciarskie.

Po przejściu szlaku jakże wspaniale jest rozpalić ognisko i piec sobie kiełbaski czy ziemniaki, i wpatrywać się w języki ognia, które są hipnotyzujące. Wtedy też czujemy tą bliskość z naturą, której jesteśmy częścią.

Może to jakoś małostkowe, ale z wypraw w góry kolekcjonuję specyficzne kamienie, jakże różne w różnych partiach gór: kamienie karkonoskie, tatrzańskie, pienińskie, bieszczadzkie i inne. Pod tym względem jestem trochę "zakręcony".

Zakochajmy się w polskich górach...

Polskie góry, pagórki, wodospady
I te przepiękne szlaki górskie
Jakżeż o nich nie myśleć rok cały 
Przecież to nasze wzgórza himalajskie

Śpiew ptaków, szum drzew, rozmowy z naturą
Połoniny bieszczadzkie i tatrzańskie szczyty 
To piękno niczym spotkanie z poetycką literaturą
Daje nam szczęście jakbyśmy odkrywali nowe lądy 

Tylko szkoda, że przebywamy z nimi tak krótko
Ale przecież za rok znów odwiedzimy je na pewno...

Żeglowanie po polskich jeziorach i chodzenie po polskich górach... to mi wystarczy, aby przez resztę roku być człowiekiem aktywnym, pozytywnie nastawionym do życia i ludzi, cały czas myśląc, że znów przyjdzie lato i znów czekają mnie niesamowite wrażenia. 

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Korona_G%C3%B3r_Polski
[2] http://www.twojebieszczady.net/


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

Moja Polska

Ostatnio nasza bieżąca rzeczywistość jakoś mnie oddala od polityki, bo przecież raczej wiadomo kto wygra wybory, tylko ważne jest w jakim procencie.

Są jeszcze lato i wakacje, i mimo, iż kampania wyborcza już się rozpoczęła to tak naprawdę eksploduje ona we wrześniu a teraz nieraz lepiej skupić się na letnim wypoczynku niż tkwić cały czas w bieżącej polityce. Stąd trochę refleksyjnie zacząłem pisać o podróżach w piękne polskie rejony turystyczne. To też moja Polska, Polska naprawdę piękna i warta jej poznawania i odkrywania na nowo.

Mamy polskie przepiękne góry, mamy jeziora i morze, mamy rzeki, mamy lasy, mamy zabytki i parki narodowe, gdzie jest szum drzew i śpiew ptaków... czy czegoś więcej potrzeba do pełni szczęścia żyjąc w naszej Ojczyźnie?

Przez ostatnie 4 lata rządów PiS Polska zyskuje i zyskują też jej mieszkańcy... po raz pierwszy od katastrofalnej tzw. reformy L. Balcerowicza. Rozwijamy się. Mamy duży PKB, zamożność rośnie, bezrobocie zbliżyło się do granic bezrobocia strukturalnego, popyt efektywny jest duży, ale inflacja nie rośnie. Deficyt budżetowy jest najniższy od wielu, wielu lat i to mimo ogromnych środków przeznaczanych na programy społeczne ZP (PiS oraz partie Z. Ziobry i J. Gowina), nasze obligacje państwowe tanieją, a ich wykup pochłania mniejszą część naszej gotówki, strefa społecznego ubóstwa została mocno zredukowana, wzmocniono nasze bezpieczeństwo. Polakom żyje się lepiej i to widać na każdym kroku...

Tyle uśmiechu na twarzach Polaków, tyle małych dzieci hasających na podwórkach cieszą i napawają radością i optymizmem.

A totalna opozycja? No cóż dalej tkwi w swoim obłędzie niezorganizowania i braku jakiegoś programu. PiS ma i program, i pokazał, że potrafi go realizować. Jest partią przewidywalną i wiarygodną. Stąd też moje refleksje nad istotą naszej Ojczyzny i nas samych.

Polska jest piękna choć nieraz i brzydka, ale ją kochamy. Dla wielu jednak jest przez nich znienawidzona, szczególnie przez nierdzennych i fałszywie malowanych Polaków, którzy polskie nazwiska posiadają jedynie z własnego sobie ich nadania.

Polska to dla nas umiłowana Ojczyzna – macierz będąca obiektem tęsknoty i westchnień; odniesieniem do najważniejszej przesłanki ich tożsamości. I często im jesteśmy dalej (np. na stałej lub czasowej emigracji) od tej naszej Polski, tym staje się Ona dla nas piękniejsza, idealizujemy ją, gdzieś tam wewnętrznie zaczynamy doceniać jej dla nas ogromne znaczenie, przypominamy sobie już tylko raczej pozytywne z nią wspomnienia... właśnie tęsknimy i może nieraz też żałujemy, że... ją opuściliśmy... że nie zrobiliśmy dla niej tego, co mogliśmy najlepszego i na co było nas stać. Bardzo często chyba też w takich przypadkach mamy poczucie, że nie docenialiśmy jej piękna i znaczenia, gdy byliśmy jej i ona była dla nas....

Przypominając słowa naszego wieszcza Jana Kochanowskiego, który pisał: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz..." (zobacz przypis 1) wielu z nas dowiedziało się zapewne o "smaku" Polski, naszej Ojczyzny wtedy, gdy ją stracili, emigrowali na stałe, działali wbrew jej i przeciwko niej (to tak jak palacz dostawszy raka płuc przez palenie papierosów zawsze żałuje, że palił... i, gdyby tak można było cofnąć czas...).

Utratę tej Ojczyzny i żal za popełnione błędy zapewne odczuwało wielu Polaków wtedy, gdy Polska na przeszło 100 lat straciła niepodległość i zniknęła z mapy świata zagrabiona przez Zaborców. Podobne odczucia towarzyszyły wielu naszym Rodakom (nie mówię tu o zdrajcach i konformistach życiowych oraz ideowych), gdy na przeszło 40 lat Polska znów straciła niepodległość zagrabiona tym razem przez jednego z byłych Zaborców, tym razem pod hasłami "ogólnoświatowej szczęśliwości" zwanej komunizmem czy też realnym, marksistowskim socjalizmem. "Nie jest grzechem popełniać błędy, ale nie wyciągać z nich właściwych wniosków" (zasłyszana i już powszechnie bezźródłowo uogólniona sentencja). Boję się, że może i tym razem popełniamy znów ten sam błąd tracąc niepodległość i suwerenność na rzecz tym razem nie ZSRR, ale tworu, który ja nazywam ZSRE (Związek Socjalistycznych Republik Europejskich).

Po powyższej dość obszernej dygresji... wracając do naszej ukochanej Polski. To dla niej miliony rdzennych Polaków, ale też Ci, którzy nie będąc Polakami pokochali ją miłością najwyższą... oddawało życie walcząc przez wieki o jej Wolność, Niepodległość i Suwerenność.

W naszej polskiej historii doszukać się można wszystkiego: heroicznego patriotyzmu i zdrady narodowej; mądrości i głupoty; pozytywistycznej pracy i saskiego rozpasania; ograniczającego działania i relatywizującego podstawowe wartości i cnoty ludzkie – realizmu, ale i słowiańskiego nierzeczywistego romantyzmu. Mieliśmy zarówno wybitnych przywódców, jak i kompletnie rządzących Polską zwyczajnych durniów lub też cynicznych zdrajców.

Mamy swoje wady i zalety... zresztą jak każdy naród i każde skupisko społeczne tworzące jakąś Wspólnotę, którą cementuje: unikalny język, kultura, tradycja,wiara, przeszłość, historia, określone idee czy też charakter i zakres celów do realizacji i przyszłego osiągnięcia.

Jesteśmy różnorodni: mieliśmy w swoich dziejach geniuszy oraz wspaniałych pisarzy, naukowców, noblistów... ludzi wielkich, ale też wśród nas było też i dalej jest wielu małostkowych szubrawców oraz pospolitych idiotów...

Jesteśmy więc tacy jak wszyscy ludzie na Ziemi i wszystkie narody... ale to Polska potrafiła się odrodzić po zaborach i zbudować wspaniałą II Rzeczpospolitą, może i z wadami, ale wynikającymi raczej właśnie z okresu tak długiej bezpaństwowości i konieczności budowy od podstaw organizmu państwowego... ech, gdyby nie II Wojna Światowa.... Zawsze mnie zastanawia jednak jak daleko więcej relatywnie osiągnęliśmy w dwudziestoleciu międzywojennym niż w tym samym okresie czasu III RP... i wtedy zaczynam być zły i wściekły za zmarnowanie 30 lat tej naszej "niby" niepodległości po 1989 roku....

Złość mi mija wtedy, gdy przypominam sobie słowa naszego Rodaka Papieża Jana Pawła II: "Ojczyzna, Polska jest naszą matką ziemską. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej". TAK. Polska ma prawo do naszej miłości szczególnej! Nie płaczmy więc nad straconymi szansami, nad zmarnowanym czasem, nad "rozlanym mlekiem". Budujmy Naszą Polskę ponownie. Odzyskajmy ją dla siebie, naszych dzieci i wnuków. Odzyskajmy ją i stwórzmy od podstaw Nową, Najjaśniejszą Rzeczpospolitą... mądrą, nowoczesną, prawą i sprawiedliwą!

Głosujmy w wyborach na ludzi, którzy są tą Polską zachłyśnięci i walczą o jej dobro i dobro nas wszystkich - Polaków!

[1]: Jan Kochanowski, "Na Zdrowie" - fraszka wydana w Pradze w roku 1598 w publikacji Bartłomieja Paprockiego w: Jan Kochanowski, Ja dobrej myśli zawżdy chcę używać, PIW, Warszawa 1981, s. 66.

Przypis 2: G. Orwell, Folwark Zwierzęcy, tłum.: Bartłomiej Zborski, strona 3 i 7.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".

czwartek, 15 sierpnia 2019

Jeziorak - wspaniałe miejsce do żeglowania

Nie zapominajmy, że mamy jeszcze lato i wakacje...

Żeglowanie to jedna z moich pasji. Płynąc pod żaglami odpoczywam i nabieram ochoty do życia. To wspaniałe uczucie, kiedy wiatr wieje w żagle i ponosi żaglówkę z dużą prędkością po wodzie. Ale i flauta lub lekki wiaterek też są wspaniałe.

I ta cisza zakłócana jedynie szmerem żagli, i ten szum wody i drzew na brzegach, i śpiew ptaków... to kwintesencja piękna przyrody. Chłonie się to piękno całym sobą i tak można pływać cały dzień, nawet gdy nie ma słoneczka i gdy pada deszcz...

Gdy ma się już doświadczenie w żeglowaniu to przy dużym wietrze można się pobawić osiąganiem jak najwyższych prędkości żaglówki czy też doprowadzić do jej kontrolowanej wywrotki w celu przećwiczenia pokonywania różnych zdarzeń mogących się w tym żeglowaniu pojawić. Trzeba natomiast też umiejętnie prowadzić jacht przy nagłym zwiększeniu prędkości wiatru (szkwał), gdzie nieraz trzeba opuścić wszystkie żagle.

Żaglówki śródlądowe mają zazwyczaj jeden maszt, gdzie mocujemy największy żagiel czyli grot a z przodu drugi żagiel czyli fok mocowany na ruchomym bomie. Można jeszcze użyć trzeciego żagla czyli spinakera, który znajduje się przed fokiem i nadaje większej prędkości żaglówce. Można pływać z pełnym ożaglowaniem lub używać tylko jednego żagla, szczególnie, gdy jest się początkującym i wieje silny wiatr. Gdy natomiast jest bezwietrzna flauta dobrze mieć do żaglówki przymocowany silnik, którego przy takiej pogodzie można użyć, żeby dopłynąć do brzegu. Warto też mieć wiosła, bo może się zdarzyć, że zostają nam tylko one. Poza tym dodatkowym wyposażeniem są: kamizelki ratunkowe, bosak, koło ratunkowe, oczywiście kotwica, apteczka ratunkowa. Żaglówki są bezkabinowe lub kabinowe na jedną, dwie lub więcej osób. Ja preferuję żaglówki kabinowe a pływam na 6 osobowym jachcie Venus (popularnej Venusce), który być może jest z dzisiejszego punktu widzenia dość wolny, ale już się do niego przyzwyczaiłem i nie zamierzam go zmieniać [1]. Używany jacht Venus kosztuje około 15 tysięcy złotych.

Pływałem na różnych akwenach wodnych, też na wielkich jeziorach mazurskich, ale moim ulubionym jeziorem, gdzie staram się żeglować zawsze jest przecudowny Jeziorak z brzegami dochodzącymi do miasta Iława [2]. Jest to szóste jezioro w Polsce pod względem wielkości, ale najdłuższe i w miarę wąskie, i właśnie jego kształt oraz wielość zatok, półwyspów i 16 wysp sprawia, że warto tam żeglować i spędzać czas na wodzie, gdzie zawsze widzimy zalesione jego brzegi i w każdej chwili możemy zacumować wszędzie, gdzie nam się podoba. Na Jezioraku niemal nigdy nie ma flauty, "zawsze coś tam wieje" i z reguły nie trzeba używać ani silnika ani wioseł. Jest też jeziorem bardzo bezpiecznym, co jest ważne, gdy żeglujemy z dziećmi lub członkowie załogi nie umieją pływać.

Na brzegach Jezioraka znajduje się dużo wsi, które oferują turystom zarówno możliwości zakupu artykułów  konsumpcyjnych, jak i w razie potrzeby noclegi... choć jeżeli mamy "kabinówkę" to nie ma wtedy żadnego problemu.

Piękne są tam zachody i wschody słońca. Można je obserwować w nieskończoność słysząc jednocześnie szum drzew i radość przyrody. Słońce wtedy migoce nam zza tych drzew i naprawdę tam człowieka ogarnia coś w rodzaju ekstazy życiem i zrozumieniem jego sensu. Mamy czas na wyłączenie się z codziennego biegu donikąd a gdy już zaczynamy pływać to delikatne krople wody unoszące się podczas żeglowania i ich orzeźwiający piękny zapach a także napełnione wiatrem żagle sprawiają, że czujemy się niemal "na nowo narodzeni". Życie staje się piękniejsze.

Jak już stwierdziłem, ze względu na dużą liczbę zatok, półwyspów i wysp na Jezioraku można znaleźć spokojne i w miarę odosobnione miejsce na zacumowanie. Wtedy można rozkoszować się zapalonym przez nas ogniskiem, pieczonym nad nim kurczakiem czy też grillowaniem. Można pograć na gitarze, pośpiewać, poopowiadać dowcipy i swoje historie życiowe. Patrząc na języki ognia rozświetlające ciemności nieraz można melancholijnie zastanowić się nad tym kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.

Takie wakacje z rodziną sprzyjają też do umocnieniu więzi rodzinnych, do przebywania razem a nie mijania się w przedpokoju.

Żeglowanie jest też idealne dla dzieci, bo mają w końcu rodziców przez całe dnie a nie chwile w ciągu dnia roboczego a do tego współtworzą załogę jachtu i mają poczucie, że są ważni a dla rodziców najważniejsi. Uczą się też obowiązkowości, bo przecież codziennie należy skrupulatnie zwijać żagle, myć jacht, odpowiednio zabezpieczyć go na czas cumowania. Jest jeszcze zrozumienie przez nich, że nieraz dyscyplina jest ważna, bo na jachcie decyzje podejmuje jego "kapitan", czyli sternik prowadzący łódź.

Jeziorak jest połączony z Kanałem Elbląskim, którym można nawet dotrzeć do Zalewu Wiślanego i Bałtyku. Warto przepłynąć tym kanałem, bo jest jednym z cudów przyrody i cudów ludzkiej ręki, która taki kanał przygotowała. Kanał jest unikatem w skali światowej.  Osobliwością na skalę europejską jest zespół 5 pochylni, po których przetacza się statki na platformach ustawionych na szynach: Buczyniec, Kąty, Oleśnica, Jelenie, Całuny oraz dwie śluzy: Miłomłyn i Zielona.

Przepłynięcie całego Jezioraka i dalej Kanału Elbląskiego to niesamowita przygoda, która - jeżeli nam dane było tylko raz tam żeglować - pozostanie miłym wspomnieniem już na zawsze a dla dużej części tych "nuworyszy" stanie się na tyle wspaniałe, że załapią bakcyla żeglowania na przyszłe lata. Dlatego też proponuję rozpoczęcie swojej przygody z żeglowaniem właśnie od Jezioraka, bo jest kwintesencją radości jaką daje pływanie jachtem z żaglami.

Ale jak zwykle w tym zachwycie trzeba wspomnieć niestety o mankamentach i to nie tylko żeglowania na Jezioraku.

A tym mankamentem są... ludzie. Kiedyś pływanie jachtem było poprzedzone odpowiednim kursem na patent żeglarza czy sternika, była niepisana etyka pływania, zawsze pozdrawiano się z członkami załogi innych jachtów przepływających koło nas, przestrzegano zasad pływania jachtami. Można było zostawić jacht bez konieczności ciągłego jego pilnowania przed potencjalnymi złodziejami. Dziś jest z tym różnie. Wielu nie potrafi po prostu żeglować i trzeba uważać, bo żaglówek jest coraz więcej i coraz więcej pływa w nich osób nie mających zielonego pojęcia czym jest to żeglowanie.

Z poprzedniego wynika też inny mankament a mianowicie zwiększająca się ilość  jachtów żeglujących po Jezioraku i innych polskich akwenach wodnych.  Na szczęście Jeziorak ma to do siebie, że zawsze możemy znaleźć w miarę ustronne miejsce do dziennego lub nocnego cumowania łodzi.

Życzę Państwu wspaniałych przeżyć i uniesień w czasie żeglowania...


[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Venus_(jacht)
[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Jeziorak

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".