poniedziałek, 24 czerwca 2024

No "sfatygowany" charakterologicznie i dawny RPO A. Bodnarze!

Byłeś Rzecznikiem Praw Obywatelskich to teraz przeczytaj lub posłuchaj... To do Ciebie i Twojego szefa... A jak chcesz się zniżyć do o wiele wyższej od Twojej ludzkiej wrażliwości zwykłego blogera to mnie pozwij z art. 23 Kodeksu Cywilnego, który to artykuł musisz bardzo dobrze znać! A... i nie zapomnij o transparentności ewentualnej procedury postępowania sądowego, bo zraziłeś  do siebie już niemal całe środowisko prawnicze, w tym i tych, którzy byli przeciwnikami rządów PiS (ZP). 

--------------------------

Nieraz tak w życiu jest, że normalnemu człowiekowi cisną się na usta bardzo mocne słowa uważane za wulgaryzmy lub chce się po prostu emocjonalnie linczować niektórych ludzi... Ale już po prostu nie mogę! 

Jestem człowiekiem impulsywnym, ale teraz staram się nie pisać emocjonalnie, choć na pewno w tekście nie zabraknie i nie może zabraknąć negatywnie emocjonalnych odniesień do obecnego Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego A. Bodnara a tym samym całej tuskowej formacji PO (KO), którą reprezentuje...

K.. mać (tu było słowo zbyt mocne jak na fora internetowe). Już dosyć tego! Dosyć tych totalitarnych i nieludzkich rządów obecnej władzy, której ofiarami są tacy ludzie jak 49-letnia prokurator EWA FIEDOROWICZ z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która zmarła nagle w czwartek podcza urlopu ze swoją 7 letnią córką a wcześniej była mobbingowana i szkalowana przez swoich przełożonych podległych Prokuratorowi Generalnemu Adamowi Bodnarowi, co przełożyło się na radykalne pogorszenie jej stanu zdrowia 

Fakt jest jeden... jestem od zawsze anty-PO, ale to nie jest istotne w tej chwili...                                                                                                                                                                                                              Istotne jest to, że Polską dziś rządzą szubrawcy i bezduszne mordy zdolne do wszystkiego byleby udowodnić, że PiS był zły i "miał ostre kły". Tacy ludzie jak A. Bodnar nie powinni w ogóle chodzić po politycznej ziemi, bo to są osoby nie posiadające żadnych zahamowań, aby doprowadzić kobietę na skraj załamania nerwowego. 

Celowo uwypuklam fakt, że Pani prokurator była kruchą kobietą aby zapytać: No gdzie są feministki i wszyscy Ci którzy rozpętywali antypisowską, medialną hucpę w sprawie jakichś wydumanych i rozdętych afer z kobietami w tle. No gdzie? Dlaczego teraz nikt nic nie mówi? Bo co! Za PiS-u można było tworzyć afery i pompować ich znacznie bo rządziła partia, której nie lubiliście a dziś jest nią PO! A gdzie są prawa kobieat o które - Wy: hipokrytki i hipokryci - walczycie? No gdzie? 

Pora na wyjaśnienie o co tak naprawdę chodzi...

Całą aferę ujawnił portal niezależna pl. T. Sakiewicza (m.in. TV Republika) a pokrótce chodzi o to, że Pani prokurator E. fiedorowicz zmarła nagle podczas urlopu z córką a wcześniej była szykanowana w pracy i obarczano jej obowiązkami przerastającymi jej fizyczne i psychiczne możliwości. 

--------------------------

"Prokurator Ewa Fiedorowicz przez ostatnie tygodnie doświadczyła, jak w praktyce wygląda "przywracanie godności" w prokuraturze, którą obecnie kieruje Adam Bodnar i jego nominaci. Najpierw została odwołana z delegacji (wiadomość dostała od kadrowej), usłyszała od przełożonej, że nie jest godna szacunku, później została obarczona wieloma śledztwami VAT-owskimi, choć specjalizowała się w sprawach błędów medycznych. To spowodowało, że stan zdrowia prokurator Fiedorowicz znacznie się pogorszył. Chciała odpocząć i pojechała z małą córką nad morze. W czwartek nagle zmarła" [1].

W przejmującym wpisie jej przyjaciółka, prokurator Elżbieta Pieniążek, przekazała: "Ewcia, nie tak miało być...nie tak się umawiałyśmy... Miałaś odpocząć, nabrać sił, zadbać o SIEBIE i wrócić..
Jak zamykam oczy, widzę ciepłą dziewczynę, lekko uśmiechniętą, koleżeńską, prostolinijną, dociekliwego prokuratora, kochającą nad życie mamę, troskliwą córkę, z jedną wadą, zbyt kruchą i delikatną... radziłaś sobie z mordercami, gwałcicielami, rozbójnikami, a nie poradziłaś z koleżankami i kolegami...którzy pod płaszczykiem "przywracania godności", zdeptali Cię, wbili w ziemię...
Ewcia jestem przekonana, że teraz już jesteś w lepszym świecie, nie cierpisz, a kiedy przyjdzie czas..." [2].

"- Poznałam ją jako młodego asesora. Przyjaźniliśmy się przez tyle lat... - wspominała jej przyjaciółka wyraźnym wzruszeniem. 

Jeszcze niedawno prokurator Ewa Fiedorowicz pracowała na co dzień w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku, gdzie była na delegacji. Kiedy jednak kontrolę nad prokuraturą przejął minister sprawiedliwości prokurator generalny Adam Bodnar i jego nominaci, pod pretekstem "przywracania godności" rozpoczęło się odwoływanie tych prokuratorów, których na delegację skierowano za poprzedniej władzy.

Jak się dowiedzieliśmy, prok. Fiedorowicz spodziewała się tego, że zostanie odwołana z delegacji. Ale...

- W maju miała komunię córki. Strasznie się denerwowała, żeby nie nastąpiło to przed tą komunią, żeby mogła się przygotować, chciała to zrobić bardzo rodzinnie i w domu... - opowiada przyjaciółka. 

Odwołanie z delegacji nastąpiło, kiedy była na urlopie tuż przed komunią córki. Prokurator Fiedorowicz otrzymała telefon z wypowiedzeniem delegacji - ale nie od szefów prokuratury, czy bezpośrednich przełożonych, ale... od kadrowej. To w zasadzie stało się z dnia na dzień.

Po komunii córki Ewa Fiedorowicz stawiła się w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku. Wtedy miała dojść do skandalicznej sytuacji. Jak ustaliliśmy, odbyła rozmowę z przełożoną. Miały paść szokujące słowa, że "wszyscy, którzy otrzymali nominację za tamtych czasów, nie są godni szacunku". - Ją to strasznie zabolało, strasznie przeżywała te słowa.

Prokurator Fiedorowicz była specjalistką od spraw błędów medycznych, tymczasem po powrocie z delegacji przydzielono jej kilka VAT-owskich. Podjęła rękawicę, choć okazało się, że niektóre sprawy prowadzone były od wielu lat, a akta liczyły nawet do stu tomów.  Kobieta została mocno obciążona obowiązkami, choć z uwagi na swój stan zdrowia, miała zalecenie prowadzenia oszczędnego trybu życia.

Wkrótce zaczęła się czuć coraz gorzej. Od lekarza dostała zwolnienie na 30 dni, ale nawet na zwolnieniu narzekała na ból głowy.

Mówiła, że na samą myśl o tym, że musi wrócić do tej prokuratury, jej się robi słabo i nogi jej się uginają
– wspomina prok. Pieniążek.

Ewa Fiedorowicz w ostatnich dniach wraz z córką wyjechała nad morze. Niestety, wyjazd skończył się tragicznie. W czwartek wieczorem kobieta zmarła. Od bliskiej osoby słyszymy: - Została zaszczuta. Pod pozorem przywracania godności, zdeptali ją, przeszli się po niej... Została potraktowana jak śmieć.

Na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Białymstoku wciąż cisza - nie zamieszczono żadnego, nawet najskromniejszego komunikatu o śmierci prokurator Ewy Fiedorowicz" [1].

--------------------------

Przepraszam za przytoczenie niemal całej informacji z portalu niezależna.pl, ale ten artykulik jest idealnym opisem tego, co zdarzyło się Pani prokurator i chyba to wystarczy, aby zrozumieć moje oburzenie.

To co dzieje się w tej, ale i w innych prokuraturach A. Bodnara to rozpętana psychoza strachu przed ewentualnym zwolnieniem z pracy. Jest nawet gorzej niż za pierwszych rządów D. Tuska. 

Ale chyba ta psychoza strachu jest już rozpętana w całym kraju i w sumi tego chciał sam On, Jego Ekscelencja Premier RP i Szanowny Pan D. Tusk. Taka psychoza strachu jest niczym podobna po wprowadzeniu Stanu Wojennego w Polsce, choć nie taka sama, bo wtedy rządziła komuna i każdy musiał pracować a dziś jest inaczej a ludzie mają kredyty i zobowiązania, których bez pracy nie będą w stanie spłacić! 

I tak refleksyjnie... Czy Szanowni Państwo wyobrażają sobie, gdyby za czasów rządów PiS (ZP) stała się taka rzecz jak z Panią E. Fiedorowicz. Przecież byłby kociokwik i wielki krzyk na całą Europę. Także dobrze, że choć środowisko niezależnej zajęło się tą sprawą...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 




niedziela, 23 czerwca 2024

Czy prezydentem RP może zostać Marek Jakubiak?

Na temat ewentualnej kandydatury całej polskiej prawicy (też PiS) na prezydenta RP pisałem w odniesieniu do Panów: Jacka Saryusza-Wolskiego i Jarosława Kaczyńskiego [1,2]. 

Dziś może zaskoczę Państwa, ale też upatruję takiej możliwości w przypadku posła Marka Jakubiaka z Kukiz-15 na takiego kandydata.

Powoli przecież aczkolwiek dużymi krokami zbliża się moment wyboru przez niemal całe środowiska polityczne każdej ze stron swojego kandydata w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Czasu jest coraz mniej a... mi trudno wskazać po naszej, prawej stronie kto tym kandydatem może zostać. 

Wybory na prezydenta RP w czerwcu 2025 roku będą bowiem naprawdę bardzo ważne, bo aż nie chcę ze strachu myśleć co stanie się z Polską, gdy premierem zostanie np. R. Trzaskowski a prezydentem np. D. Tusk albo odwrotnie a taki układ jest w tym przypadku bardzo możliwy.  

No bo kogo mamy wystawić jako kandydata na prezydenta RP, który byłby w stanie pokonać D. Tuska czy R. Trzaskowskiego? M. Morawieckiego, B. Szydło, P. Czarnka, D. Tarczyńskiego, P. Jakiego a może kogoś, kto będzie tak samo nieznany szerszej opinii publicznej jak niegdyś A. Duda?

M. Morawiecki jest postrzegany jako technokrata i bankowiec oraz ciągną się za nim błędy ostatnich sześciu lat jakie popełnił w kontaktach z elitą unijną. B. Szydło w wyborach do Europarlamentu uzyskała o niemal 50 % niższe poparcie niż pięć lat wcześniej i płaci za swój brak obecności na polskiej scenie politycznej. D. Tarczyński byłby niezły, ale może subiektywnie nie widzę go w roli kandydata na prezydenta RP. Z tej gromadki można byłoby wystrugać kandydata w postaci P. Jakiego, ale czy wygrałby z D. Tuskiem lub R. Trzaskowskim? Może tak a może nie. Natomiast w dzisiejszych warunkach i w starciu z D. Tuskiem nie miałby szans nikt nieznany w stylu A. Dudy, bo trzeba zważyć, że są inne warunki niż 10 lat temu i nie ma katastrofy (zamachu) smoleńskiej a do tego D. Tusk czy R. Trzaskowski w takim starciu mieliby do dyspozycji cały aparat państwowy, który zaprzęgną, aby za wszelką cenę wygrać prezydenturę, nawet prowokując coś na kształt wojny domowej w Polsce.

No i tak szukając znalazłem posła kandydującego w wyborach parlamentarnych z list PiS-u, który uzyskał z ósmego miejsca na warszawskiej liście aż 39 151 głosów a teraz zasiadującego w Kole Poselskim Kukiz 15 – Marka Jakubiaka, który byłby niezłym kandydatem całej prawicy w wyborach prezydenckich. A dlaczego? Otóż cechuje się m.in.:

1) Głębokim polskim patriotyzmem, co widać i słychać po jego dużej aktywności poselskiej, ale też w w czwartkowych wypowiedziach internetowych prowadzonych na swoim kanaku YouTube pt. "Nocne Polaków Rozmowy", przy czym nie są to jedyne kanały, które publikują posła M. Jakubiaka stającego się powoli coraz bardziej rozchwytywanym w mediach prawicowym posłem, w tym właśnie  na swoim kanale internetowym, ale też w mediach prasowych i telewizyjnych. 



2) Ma dar skutecznego komunikowania się z ludźmi, który polega na szczerości wypowiedzi i jasnym dobrze rozumianym prostolinijnym formułowaniu zagrożeń i szans dla Polski i Polaków. Tym sobie zjednuje Polaków - wyborców i to w każdej wiekowo grupie wyborców a dodatkowo ma zdolności koalicyjne, i może być dobrze postrzegany i zaakceptowany zarówno przez wyborców PiS-u (ZP), jak i np. Konfederacji (M. Jakubiak w sumie jest polskim narodowcem) czy nawet PSL-u a tylko taki prawicowy kandydat ma szanse na wygranie wyborów prezydenckich. Ponadto będzie na pewno miał przychylność środowisk katolickich, bo sam powiedział, iż.: "Narodowcem jest ten, kto płaci tu podatki, wychowuje dzieci w kulturze polskiej, w chrześcijańskich warunkach. Większość Polaków to narodowcy, tylko o tym nie wiedzą [3]".

3) Nie jest skażony uczestnictwem w jakichkolwiek rządach po 1989 roku. Tym samym najprawdopodobniej - jako politycznemu naturszczykowi -  nie "wynaleziono" haków, którymi można byłoby go szantażować. Tym samym jest spoza układów Okrągłego Stołu, co też może pozytywnie przekonywać Polaków a, że ma już 65 lat to będzie bardzo trudno nim sterować. Tym bardziej, że ma on jak na naturszczyka dość duże doświadczenie polityczne, społeczne, gospodarcze i życiowe. Politycznie zaczął na dobre działać w 2015 roku. Takiego nam trzeba prezydenta - mówiąc kolokwialnie "z jajami", bo idą dla Polski i Polaków ciężkie czasy... Szczegółową notkę biograficzną Pana Marka Jakubiak można znaleźć na Wikipedii [4].

4) Ma on w sobie charyzmę męża stanu i coś z trybuna ludowego, które są niezbędne do kandydowania i naprawdę może porwać Polaków, tym bardziej, że ta charyzma i zdolności przywódcze zostały już realnie potwierdzone poprzez prowadzenie przez niego własnych firm nie tylko z branży piwowarskiej oraz kandydowanie na prezydenta w wyborach 2020 roku. A przecież jeszcze zbyt mało jest znany przez rodaków i może ich sobie zjednać w kampanii wyborczej, na którą musi mieć pieniądze, co bez PiS-u niestety się nie uda. 

5) Ma bardzo dużą popularność w środowiskach polonijnych, w tym Polonii Amerykańskiej w USA oraz w Kanadzie. Ja cenię ogólnie Polonusów starej daty, bo Oni faktycznie mają jasny patriotyczny przekaz oraz kochają Polskę i nikt dla tych patriotów nie może być kłamliwym fałszywcem. Więc poparcie Polonii jest dla mnie dodatkowym argumentem na plus w stosunku do M. Jakubiaka.

A jakie są możliwe przeszkody w tej kandydaturze. Oto one i tylko przypominam, że jest to moja subiektywna ocena:

1) Z pewnością będzie mu wytykany brak wykształcenia wyższego a jedynie policealnego. Ja uważam, że nie ma to najistotniejszego znaczenia a nawet może mu zjednać nowych wyborców. Liczy się bowiem to kim jest i jakie propolskie patriotyczne wartości niesie za sobą jego postępowanie. A poza tym wielokrotnie próbował lub nawet już studiował, ale niestety studiów nie ukończył i to z różnych przyczyn. Mamy tabuny profesorów, którzy pod tym względem odstają od propolskiej postawy M. Jakubiaka i tabuny niedokształconych "wykształcichów", magistrów, których wiedza sięga dna, ale czują wyższość nad innymi. To co się stało z polskim szkolnictwem przez te 30 lat jest tragiczne. Tak o współczesnej szkole wyższej mówił nieodżałowany prof. Bogusław Wolniewicz:


A teraz jeszcze będzie gorzej, bo lewacy spod znaku niedouczonej B. Nowackiej poziom szkolnictwa chcą równać "w dół do coraz niższej średniej", co ostatecznie przekładać się będzie na coraz niższy poziom kształcenia wyższego, który już będzie kształcił masowych i jeszcze większych kretynów z coraz wyższym ego. Ja wolę dziś douczonego i patriotycznego absolwenta liceum "starej daty" niż takiego współczesnego kretyna z dyplomem magisterskim.

2) Drugą i nieco poważniejszą przeszkodą jest występujący u M. Jakubiaka prawdopodobny brak umiejętności posługiwania się zachodnim językiem obcym jak język angielski, ale czy L. Wałęsa, A. Kwaśniewski, B. Komorowski czy nawet śp. L. Kaczyński znali biegle ten lub inny język obcy? Od tego są tłumacze przysięgli, aby towarzyszyć głowie państwa w takich podróżach zagranicznych i rozmowach w języku obcym,. No, ale w kampanii wyborczej przeciwnicy prawicowego kandydata na prezydenta na pewno podniosą ten argument i M. Jakubiak musi być na to przygotowany. 

3) Trzecim zagrożeniem może być zarzut, że był w komunistycznym wojsku jeszcze w latach 80-tych XX wieku, gdzie zakończył wojskową służbę zawodową na początku nowej i odrodzonej niby wolnej Polski w stopniu starszego chorążego (rok odejścia ze służby to 1991). Akurat w tym przypadku M. Jakubiaka oczyszcza sam przebieg służby w LWP i to, czym się w tym wojsku zajmował (zob.: notka biograficzna na Wikipedii). Istotnym elementem na jego korzyść jest to, iż mamy bardzo niepewną sytuację w zakresie bezpieczeństwa narodowego i były wojskowy może być też lepie postrzegany w wojsku polskim.

4) Inną przeszkodą  może być sam PiS, który bardzo niechętnie oddaje władzę komukolwiek i jest partią wodzowską prowadzoną przez J. Kaczyńskiego. Dla tzw. "zakonu PC" ale i całej "wierchuszki" PiS-u taki "obcy kandydat" będzie bardzo  trudno akceptowalny. Ale PiS takim ruchem wykazałby się dalekosiężną propaństwowością oraz takim samym patriotyzmem i chęcią zmiany swojego charakteru. A zmiany w PiS-ie są konieczne i pożądane nawet przez część swojego twardego elektoratu a przynajmniej moim zdaniem jako tego, który głosuje - nieraz z dużymi wątpliwościami - na tę formację od czasów PC. Mimo zastrzeżeń ja ufam J. Kaczyńskiemu i wierzę, że jest w stanie wznieść się ponad interes samej partii na rzecz dobra Polski, naszej Ojczyzny i przynajmniej rozważy kandydaturę M. Jakubiaka na prezydenta a czasy są bardzo trudne i potrzeba nam kogoś właśnie "z patriotycznymi jajami" a nie strachliwego "miękiszona"!

5) Innym i trochę niedocenianym przez Polaków argumentem np. przeciw M. Jakubiakowi może być ewentualny brak akceptacji takiej kandydatury ze strony środowisk żydowskich. Musiałem o tym napisać, bo to środowisko raczej nie lubi polskiego patriotyzmu i Polaków, którzy są narodowcami lub tak są postrzegani przez te środowisko. A M. Jakubiak swego czasów powiedział tak: "W [19]39 roku, 17 września, napadł na nas odwieczny wróg wschodni, sowiecka Rosja. Żydzi witali ich kwiatami. Pytam się, gdzie byli Żydzi wtedy, kiedy 500 tysięcy Polaków w ciągu roku czasu wymordowano na ich oczach, a 2 mln Polaków wsadzono do wagonów śmierci, wywieziono na Syberię. Pytam się, czy jest choć jeden Polak uratowany przez Żyda w tej sytuacji" [3]. Czy te słowa są nieprawdziwe? Ależ to jest czysta prawda, której środowiska żydowskie nie chcą eksponować bo dla nich II WŚ rozpoczęła się dopiero od momentu przygotowania i rozpoczęcia przez A. Hitlera eksterminacji Żydów,  które rozpoczęły się dopiero pod koniec lata 1941 roku, czyli po 2 latach od rozpoczęcia wojny. I tak na dygresyjnie... Może być i tak, iż to będzie decydujący argument za odrzuceniem tej kandydatury przez PiS. 

Wczoraj prezes PiS J. Kaczyński stwierdził, że w partii rozpoczęły się poszukiwania kandydata z ramienia PiS na prezydenta RP i mam nadzieję, że ten kandydat będzie potrafił zjednoczyć całą polską prawicę bo na dziś tylko takie szanse ma ktoś kto jest w stanie pokonać R. Trzaskowskiego, D. Tuska czy nawet R. Sikorskiego. A czasy mamy bardzo trudne dla Polski jako niepodległego państwa bo ukryta wojna przeciw nam prowadzona jest znów przez kondominium niemiecko-rosyjskie: z jednej strony Niemcy ze swą UE a z drugiej reżim W. Putina & A. Łukaszenki co widać chociażby w przypadku nielegalnych imigrantów. No i jak tuż przed rozbiorami to mamy cały czas w Polsce jeszcze V kolumnę w postaci PO (KO)[5].

Ale też - a'propos mojego dzisiejszego tekstu – ja piszę te słowa dzisiaj a wszystko jednak może się zmienić, gdy w Polsce zapanuje drożyzna i ludzie będą masowo biednieć co może spowodować bunt społeczny i to już niebawem, i to przed wyborami prezydenckimi. 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 
suppi.pl/krzysztofjaw

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/ https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw, blogmedia24.pl

sobota, 22 czerwca 2024

"Pustynna burza" według D. Tuska...

 "Pustynna Burza" ("Desert Storm") - operacja wojskowa przeprowadzona przez koalicję USA i sojuszników podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, której zrealizowanym celem było wyzwolenie Kuwejtu po agresji Iraku na ten kraj w 1991 roku. Jej kontynuacją był „Pustynny miecz” a także inne operacje: "Instant Thunder" („Nagły grom”).

Nie wiem, ale coraz bardziej mam wrażenie (ono tylko potwierdza to, czego byłem pewny), że obecny polski rząd z premierem D. Tuskiem na czele  przeprowadza obecnie jedną z takich operacji "Instant Thunder" na Polsce i Polakach. Ukrytym inspiratorem i nadzorcą tejże operacji są Niemcy wraz z najbliższymi sojusznikami. Wszystko to prowadzi do sytuacji już przerabianej w latach 2007-2014, gdzie Polska stała się "krajem z dykty", w której zostały tylko: "chuj, dupa i kamieni kupa" – słowem niemal pustynia, ale wtedy "taka jeszcze do uratowania" bo teraz D. Tusk otrzymał chyba niemiecki rozkaz, aby tak zniszczyć Polskę by już nie można było jej wygrzebać z tego pustynnego piachu. 

Powtórzę po raz kolejny, choć mi się już nie chce źle pisać o zwykłych ludziach, którzy głosowali na PO (KO), Trzecią Drogę (PSL+Polska 2050) czy Lewicę - jakżeście mogli tak głosować, że człowiek, który już raz rozmontowywał Polskę dla dobra Niemiec i elit unijnych znów stanął na czele polskiego rządu i teraz być może być tylko gorzej a dokonania rządu PiS, które były z korzyścią dla samego państwa polskiego jak i dla Polaków zostaną zniweczone w pył albo zamienione właśnie w tą pustynną pustynię? Nie będę teraz szukał jakichś na Was złych określeń, ale powiem tylko jedno - ja się za Was po prostu wstydzę!

I naprawdę - nie mam żadnej satysfakcji, że przed wyborami szczegółowo opisywałem co ewentualny D. Tusk w roli premiera niekorzystnego/złego dla nas wszystkich zrobi. A przecież on nieraz w ekstazie nienawiści do PiS sam opowiadał, że wszystko to, co pisowskie zostanie zmiecione "żelazną miotłą", czyli w przenośni mówił o czymś takim jak po-wska antypolska operacja "nagły grom" ("Instant Thunder"). A Wy mu uwierzyliście, że wszystko, co dane nie zostanie zabrane...

No i mamy to, co mamy:

– stopniowe wprowadzanie w życie unijno-niemieckiego Paktu Migracyjnego i islamscy "najeźdźcy" już pojawiają się w polskich miastach a nawet na wsiach i będzie ich coraz więcej i więcej,

– drożyznę oraz rosnącą inflację, szczególnie ze względów kosztowych, czyli wzrostu cen nośników energii, ale także poprzez likwidację 5% VAT na żywność,

– utratę miejsc pracy ze względu na zwiększenie kosztów funkcjonowania firm, co wiąże się z ich upadłością lub wyprowadzaniem działalności za granicę a to wiązać się będzie  ze wzrostem bezrobocia i spadkiem wzrostu PKB, czyli z recesją i podwyżkami stóp procentowych. Nie wiadomo jeszcze jak zakończy się atak na szefa NBP, bo w skrajnej postaci rząd i parlament zdecyduje, iż prezes A. Glapiński zostanie postawiony przed TS a to z kolei może spowodować utratę przez niego stanowiska i podjęcie próby rozpoczęcia w Polsce wprowadzania niemiecko-unijnej waluty Euro, 

– celowe doprowadzenie budżetu państwa do dużego wzrostu deficytu budżetowego, np. poprzez zmniejszenie rentowności spółek i radykalne zmniejszenie wpływów z podatku VAT, co dało asumpt UE do objęcia Polski "procedurą nadmiernego deficytu" a to może być idealna wymówka rządu do ograniczenia wydatków budżetowych np. poprzez likwidację projektów inwestycyjnych albo ograniczenie pomocy państwa dla nas wszystkich. Zresztą moim subiektywnym zdaniem obecna "procedura deficytu budżetowego" dla siedmiu krajów unijnych miała na celu przede wszystkim uderzenie w Polskę i daniu D. Tuskowi argumentu do wprowadzania oszczędności,

– co jest mocno skorelowane z powyższym możemy zapomnieć m.in. o budowie: CPK, Portu Kontenerowego w Świnoujściu, portu rzecznego w Elblągu, pływającego portu dla skroplonego gazu LNG w Zatoce Gdańskiej, budowie dwóch dużych i kilku (kilkunastu) małych elektrowni atomowych,  drugiej po Włocławku tamy (stopnia wodnego) na Wiśle, obwodnic drogowych w ramach programu "100 obwodnic". Oprócz tego najpewniej zniknie "14 emerytura" a ograniczeniu (dochodowym) podlegać będzie "13 emerytura", nie wiadomo co dalej ze świadczeniem 800+. Powoli też znikną różne tarcze antykryzysowe i chyba ostatnim efektem ich działania jest "bon energetyczny". Podobną niewiadomą jest też sfinansowanie rozwoju wojska polskiego, zarówno kadrowego, jak i ściśle militarnego w postaci sprzętu wojskowego,
  
Na razie wystarczy tej wyliczanki, choć na pewno jest jeszcze wiele obszarów, które stanowią zagadkę w niedalekiej przyszłości, ale już teraz widać, że D. Tusk zaczął skuteczne "zwijanie państwa polskiego" i to z wyraźnym zyskiem dla Niemiec, którym zagrażał nasz, polski rozwój i sama konkurencyjność budowanej polskiej gospodarki. W innym tekście jeszcze wspomnę też o kwestii zasadniczej, czyli o budowie przez Niemcy Jednego Scentraliowanego Superpaństwa Europa a tym samym utracie przez Polskę suwerenności, niepodległości i wolności.

Jedyną dziś szansę dla Polski upatruję w Trybunale Konstytucyjnym, który bodajże za miesiąc rozstrzygnie czy obecny Sejm RP zgodnie z prawem przyjął ustawę budżetową a wydaje się niemal pewne, że TK uzna, że ustawa budżetowa była niezgodna z prawem, bo została podjęta przez Sejm w niepełnym składzie, czyli po bezprawnym odsunięciu z Sejmu posłów PiS M. Wąsika i M. Kamińskiego. Ostatnio przecież TK tak osądził w sprawie NCBiR. że ustawa ta jest niezgodna z Konstytucją bo została przyjęta przez nieprawnie działający Sejm.  

I co wtedy? 

Taka sytuacja byłaby ewenementem, ale możliwe jest rozwiązanie przez Prezydenta A. Dudę Polskiego Parlamentu i rozpisanie nowych wyborów parlamentarnych. Jednak jest to proces bardzo skomplikowany i jestem pewny, że dziś tabuny prawników spod szyldu PO (KO) w pocie czoła sili się na znalezienie w polskim prawie sposobu zakwestionowania takiej decyzji A. Dudy. 

Jeszcze raz moje subiektywne zdanie. W takiej sytuacji i nie zważając na żadne argumenty Prezydent Polski POWINIEN rozwiązać obecny Parlament. To jest polska racja stanu i obowiązek Prezydenta RP wobec własnego państwa i narodu. Polska Historia go osądzi i odpowie na pytanie: Czy Prezydent A. Duda uchronił Polskę przed jej zniszczeniem i ostateczną jej utratą na następne pokolenie (pokolenia?) Polaków?  


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 
suppi.pl/krzysztofjaw

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/; https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw; https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw; blogmwdia24.pl

środa, 19 czerwca 2024

Pozaprawny, nowy Zarząd TVP wysysa z Euro'24 ostatnie soki...

To takie moje, ale nie tylko moje spostrzeżenie. Otóż jest co prawda tradycją, że największe wydarzenia w sportowych grach zespołowych czy też indywidualnych z udziałem Polski i Polaków jest transmitowane przez TVP, ale też i prawdą jest, że umowa na transmisję Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2024 została podpisana już dawno temu i nowy, pozaprawny zarząd (neo-zarząd) TVP nie ma w tym żadnej zasługi. 

Tym bardziej mnie trochę zastanawia, że jednak ten neo-zarząd próbuje z tej imprezy wyciągnąć ostatnie soki i te mistrzostwa są wszędzie na kanałach TVP: w jedynce, w dwójce czy na kanałach sportowych. Nieraz ma się wrażenie, że cały zespół dziennikarzy tej neo-TVP został zaprzęgnięty w pracę na rzecz obsługi tej imprezy. 

Nie, to nie jest tak, że się małostkowo czepiam, ale skoro wszystko to, co było za czasów PiS ma być niedobre to i ta umowa na transmisję winna być też zła. Nieprawdaż? Tym bardziej, że - jak mnie pamięć nie myli – już się zdarzały precedensy, kiedy to dużą imprezę z udziałem Polaków transmitował Polsat - w przypadku siatkówki czy TVN - w przypadku skoków narciarskich. Zresztą w przypadku akurat siatkówki czy skoków narciarskich jest tak do dzisiaj. 

Tak więc ferajno D. Tuska w neo-TVP. Poproszę o trochę umiaru w krytyce wszystkiego, co działo się za czasów rządów PiS i nie dotyczy to jedynie TVP.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Informacja o zablokowaniu mojego konta na Facebooku - przeprosiny!

Wczoraj zamieściłem króciutką informację o zablokowaniu mojego konta na Facebooku. Na szczęście informacja ta okazała się nieprawdziwa za co przepraszam zarówno sam Facebook jak i moich czytelników i komentatorów.

Po prostu źle zinterpretowałem fakt, że dotychczasowy sposób publikowania moich treści na Facebooku stał się niemożliwy a ja emocjonalnie i opatrznie zinterpretowałem to jako zablokowanie mi konta na tym medium. 

Jako swoje usprawiedliwienie wskażę na fakt, że i ja mogłem zostać źle poinformowany skoro mogłem "kawa na ławę" zobaczyć taką oto informację:


No cóż... Mam nauczkę, że trzeba nieraz wszystko sprawdzić i to ze wszystkich stron zanim się wprowadzi w obieg internetowy jakiś tekst bądź informację a nie kierować się impulsywnymi emocjami lub też określonymi algorytmami. Natomiast dotyczy to także informacji zwrotnej, którą użytkownik jakiegoś forum otrzymuje od jego administratorów.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 


wtorek, 18 czerwca 2024

Czy D. Tusk musi wiedzieć o wszystkim?

Przedwczoraj napisałem tekst subiektywnie podsumowujący pół roku rządów obecnej ekipy rządzącej z D. Tuskiem na czele [1], gdzie zawarłem m.in. akapit: 

"Aby rządzić tak dużym krajem jak Polska to trzeba po prostu umieć rządzić i chcieć rządzić a tego w rządzie D. Tuska brakuje. Nie wiem, może całe ministerstwa pracują jak onegdaj D. Tusk, czyli 3 lub 4 dni robocze. Mamy rząd patentowanych leni i nierobów. Oprócz niekompetencji właśnie nieróbstwem charakteryzuje się też obecny rząd. Mam nieraz wrażenie, że wszyscy ministrowie lub wiceministrowie wpierw czekają z decyzjami na opinię D. Tuska zanim zaczną je podejmować i realizować a to powoduje rozciągnięcie w czasie procesu decyzyjnego". 

Dokładnie pamiętam jak mniej więcej D. Tusk w dniu zaprzysiężenia rządu mówił do swoich nowopowołanych ministrów, że to oni podejmując się pracy w tej roli biorą odpowiedzialność za swoje decyzje. Ale też wiem jak to było za czasów pierwszych rządów D. Tuska w latach 2007-2014, gdzie tak naprawdę o wszystkim decydował sam D. Tusk, więc śmiem podejrzewać, że teraz też tak jest, jak podejrzewam w wytłuszczonym fragmencie poprzedniego akapitu. 

Po prostu taki sposób ręcznego kierowania ministerstwami jest charakterystyczny dla D. Tuska, który monitoruje każde ministerstwo a w razie niepopularnych społecznie decyzji zasłania się tym, że to nie on, ale odpowiedzialność spada na konkretnego ministra i tak D. Tusk pozostaje "czysty" i uwolniony od tej odpowiedzialności. Chyba najbardziej jaskrawym przykładem takiego postępowania D. Tuska było w poprzednim jego rządzie wystawienie W. Kosiniaka-Kamysza do zaprezentowania na forum Sejmu RP projektu podwyższenia wieku emerytalnego w Polsce do 67 lat dla wszystkich. Podobnie było też w ujawnionym w serialu "RESET" [1] dokumencie, gdzie wystarczyło przez D. Tuska napisać "zgoda" i już można było podpisać ze służbami rosyjskimi umowę (napisaną w Rosji - sic!) o współpracy z nimi naszych służb.  

Także odpowiadając na postawione w tytule pytanie ja subiektywnie odpowiadam, że TAK, D. Tusk musi wiedzieć o wszystkim co się dzieje w ministerstwach i jakie są tam podejmowane decyzje.  A dodatkowo co do ważniejszych sam osobiście zezwala na takowe lub ich zabrania. I oczywiście też podrzuca swoje pomysły i zleca ich wykonanie odpowiednim ministrom. 

Czy to dobrze czy źle?

Taki sposób kierowania teoretycznie można by nazwać stylem autokratycznym zarządzania, gdzie mamy takie oto jego cechy [2]:

– jednostronne podejmowanie decyzji przez lidera: autokratyczny lider ma ostateczne słowo w procesie podejmowania decyzji, niezależnie od opinii czy sugestii członków zespołu,
– ograniczona swoboda działań pracowników: decyzje są podejmowane bez konsultacji z pracownikami, co prowadzi do ograniczenia ich swobody działania oraz braku uczestnictwa w procesie decyzyjnym,
– wyraźne zdefiniowanie zadań i ich realizacji: każdy członek zespołu ma określone obowiązki, a proces wykonywania pracy jest precyzyjnie określony,
– silna hierarchia w strukturze organizacyjnej: charakterystyczna dla tego stylu jest wyraźna hierarchia, gdzie decyzje podejmowane są przez lidera, który ma kontrolę nad procesami i działaniami w firmie,
– centralizacja władzy i kontroli: decyzje są podejmowane przez lidera, co sprawia, że kontrola nad procesami i działaniami jest skoncentrowana w rękach jednej osoby,
– brak otwartości na inicjatywy pracowników: komunikacja odbywa się w sposób jednostronny, co może prowadzić do braku zaangażowania oraz frustracji w zespole.

Natomiast wśród kierowników autokratów można wyróżnić:

– Autokratów Właściwych – ci liderzy samodzielnie określają cele zespołu i egzekwują ich realizację, wykorzystując systemy kar i nagród. Jednakże, ich stosunek do podwładnych cechuje dystans, a relacje interpersonalne zwykle zaniedbują,
– Autokratów Surowych – działają zgodnie z surowymi regułami, nie pozwalając na odstępstwa nawet w kwestiach kreatywności. Ich autorytet jest wzmacniany przez strach, jaki budzą wśród podwładnych,
– Autokratów Życzliwych – mimo bezwzględności wobec pracowników, ci liderzy potrafią okazywać troskę, szczególnie gdy podwładni są posłuszni. Chociaż wykazują chęć pomocy, to jednak zakładają, że tylko oni znają najlepsze rozwiązania,
– Autokratów Nieudolnych – charakteryzują się nadmiernym wykorzystywaniem władzy, często prowadząc do kłamstw i despotycznego zarządzania. Ich nieprzewidywalność oraz przekonanie o własnej nieomylności mogą prowadzić do konfliktów z podwładnymi.

Oprócz tego mamy jeszcze styl zarządzania liberalny, który jest przeciwieństwem stylu autokratycznego i gdzieś po środku nich znajduje się styl demokratyczny. 

Z punktu widzenia całości zarządzenia tak dużym podmiotem jakim jest państwo i ministerstwami właściwymi i odpowiedzialnymi za określony wycinek tego państwa najlepszym byłby styl demokratyczny zarządzania polegający na tym, że na kluczowym miejscu są pracownicy (ministrowie, wiceministrowie) oraz podejmowane przez nich decyzje. W tym stylu lider zespołu oddaje proces decyzyjny grupie, a sam pełni rolę pomocniczą, wspierając grupę w jej postanowieniach. Pracownicy często mają możliwość samodzielnego podziału pracy między sobą. Dzięki takiemu rozwiązaniu istnieje duża szansa, że każdy będzie realizował zadania zgodne z jego preferencjami i umiejętnościami. 

"W stylu demokratycznym ważny jest głos każdego pracownika – każdy musi być wzięty pod uwagę, nawet jeśli jego zdanie jest odmienne od reszty osób. Tworzy to atmosferę w zespole pełną poszanowania dla innych oraz umacnia pracowników w poczuciu, że są ważni. Głos każdego z pracowników jest równie ważny, w przeciwieństwie do grup, które nie mają zbyt dużej ingerencji w aktualne sprawy. Zachęcanie zespołu do wspólnego omawiania problemu i szukania rozwiązań umacnia więzi oraz buduje zaangażowanie. Ponadto dzięki różnorodności zdań pozwala na analizę problemu z szerszej perspektywy 

(...) 

Demokratyczny proces decyzyjny może jednak opóźniać dojście do ostatecznych wniosków, co może być minusem w sytuacjach, które wymagają szybkiego rozstrzygnięcia. Efekty pracy tego typu zespołu mogą być więc mniejsze lub wolniej osiągane niż grupy zarządzanej autokratycznie. Należy też przemyśleć, czy każda decyzja wymaga omówienia jej z pracownikami, czy – jeśli jej waga nie jest duża – wystarczy podjąć ją bez angażowania całej grupy. Styl demokratyczny będzie dobrze działał w zespole o średnim zróżnicowaniu, a więc o średniej spójności norm, wartości i kultury. Kolejnym sprzyjającym warunkiem dla lidera będzie sympatia i zaufanie grupy wobec niego samego. Nielubiany lider może niestety nie zarządzać skutecznie w obrębie stylu demokratycznego." [2].

Także jak widać D. Tusk jest autokratą w zarządzaniu i raz bywa życzliwym a raz surowym autokratą. Bywa też autokratą nieudolnym, czyli łączy w sobie cechy niemal wszystkich stylów kierowników-autokratów. Ma po prostu już taki styl kierowania, ale najgorsze jest, że narzucając swoją wolę innym nie bierze odpowiedzialności za efekty ich pracy. 

Ponadto D. Tusk lubi zarządzać też poprzez strach podwładnych, którzy boją się podejmować sami decyzję ze strachu przed szefem. Tą umiejętność zarządzania poprzez strach podwładnych D. Tusk opanował bardzo dobrze i robi to od lat, zarówno w swojej partii PO jak i w rządzach przez siebie kierowanych. Nawet pokusiłbym się o nazwanie D. Tuska despotą. Taki charakter jego zarządzania i jego osobowości też opisywał J. Palikot w swojej książce "Kulisy Platformy" i ani razu D. Tusk temu nie zaprzeczył [3]. Zresztą sam nawet lubi zagaworzyć, że rządzi nieraz brutalnie i może w każdej chwili "za coś tam" zdymisjonować każdego ministra. 

Dochodzi też nieraz do kuriozalnych sytuacji. Minister coś wykona na polecenie premiera, po czym gdy D. Tusk oznajmia, że to była decyzja ministra, ów minister odpowiada, że decyzję zaakceptował premier. Tak było chociażby w przypadku przejęcia Prokuratury Krajowej, gdzie ostatecznie - mimo tego, iż premier dystansował się od tej decyzji - przyparty do muru A. Bodnar przyznał, że D. Tusk wiedział i akceptował takie posunięcie.

Tyle tylko czy D. Tuska jest w stanie ogarnąć sam wszystkie ministerstwa? Oczywiście nadzór winien mieć a dodatkowo ma całą Kancelarię Premiera do dyspozycji oraz zespoły doradców, ale niestety rządzenie tego rządu jest bardzo chaotyczne i mierne, i ma się wrażenie, iż panuje straszny bałagan połączony z niekompetencją ministrów i wiceministrów. 

Ale z całej tej analizy wynika, że nie są podejmowane żadne decyzje bez zgody D. Tuska i on wie jakie te decyzje są, więc nie może odsuwać od siebie odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje swoich ministrów czy wiceministrów. Ma po prostu pełnię władzy, ale to niesie za sobą branie też  odpowiedzialności za decyzje całego rządu. 

 [1] Cały czas uważam, że serial "RESET" powstał zdecydowanie za późno. Czas na to był w pierwszej kadencji rządów PiS (ZP) a jeżeli było to niemożliwe to co najmniej na początku kadencji drugiej. A tak serial ten w przypadku wyborców wahających był postrzegany jako element brudnej kampanii wyborczej,

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 

Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/; https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw; https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw, blogmedia24.pl;

poniedziałek, 17 czerwca 2024

Imigranci jak wjadą do Polski to już z niej nie wyjadą!!!

Szybko i informacyjnie, bo piszę nowy tekst, ale on może zaczekać, bo sprawa jest nadzwyczaj poważna.

Otóż wiemy, że brak polskiego weta wobec nielegalnego przyjmowania nachodźców a w konsekwencji doprowadzenie do tego, że Pakt Migracyjny mógł być przyjęty w głosowaniu większościowym, gdzie Polska, Węgry i Słowenia powiedziały nie, ale... unijnie te głosy nic nie ważą, bo "klamka zapadła" i musimy tych nielegalnych migrantów sprowadzać bądź też płacić za każdego nieprzyjętego. 
A Polska nie chce płacić więc przyjmuje. Podobno z Niemiec sprowadzono już przeszło 7,5 tysiąca imigrantów, ale tak naprawdę nie wiemy ilu ich jest i gdzie są, bo rząd milczy w tej sprawie. 

Szanowny Pan Jacek Saryusz - Wolski poinformował, iż "14.05.2024 weszła w życie dyrektywa UE nr 2024/1346 o wyrównaniu warunków przyjmowania i zapewnieniu porównywalnych warunków życia imigrantom we wszystkich państwach członkowskich, pobytu, zasiłków, itp., po to by nie wyjeżdżali i pozostawali w tym kraju do którego zostali skierowani (...) Oznacza to że imigranci mogą dostawać warunki pobytu i wypłaty finansowe odbiegające w górę od warunków życia obywateli danego kraju, i to dodatkowo na tychże obywateli koszt. Może to stworzyć sytuacje zapalne [1]".

Pozwolą Państwo, że skopiuję duży fragment artykułu w tej sprawie z portalu salon24.pl [2]:

-------------------------------

Dotychczas za pewnik uchodziło przekonanie, że imigrantom nie będzie się opłacało pozostawać w krajach takich jak Polska, bo "socjal" np. w Niemczech jest wyższy. Unia Europejska zdaje sobie sprawę z tej sytuacji i jej szczególnych konsekwencji. Dlatego wpadła na pomysł, który w praktyce sprawi, że imigranci na terenie Polski będą mieli wyższe świadczenia socjalne niż sami Polacy.

Wysoki socjal dla imigrantów. We wszystkich krajach UE

W Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej pod koniec maja 2024 roku zapisano szereg dyrektyw i rozporządzeń Parlamentu Europejskiego, które formalnie mają na celu ograniczenie zjawiska wtórnej migracji. 

Z zapisów widać wyraźnie, że kraje takie jak Niemcy chcą się ochronić przed napływem dalszych imigrantów – kosztem innych krajów członkowskich. Po pierwsze, chodzi o zatrzymanie migrantów w pierwszym kraju, do którego nielegalnie się przedostali. 

Temu ma jednak służyć odpowiedni poziom socjalu dla imigrantów we wszystkich krajach członkowskich UE: „Należy określić standardowe warunki przyjmowania wnioskujących o azyl wystarczające do zapewnienia im odpowiedniego poziomu życia i porównywalnych warunków życia we wszystkich państwach członkowskich. Harmonizacja powinna pomóc w ograniczeniu wtórnego przemieszczania się azylantów”.

Imigranci w Polsce będą mieli wyższy socjal niż Polacy

W krajach takich jak Polska będzie to oznaczać, że imigranci z Afryki czy Azji będą dostawać większe świadczenia społeczne niż Polacy.

Zwraca na to uwagę Jacek Saryusz-Wolski - wypłaty te mogą odbiegać od warunków życia obywateli danego kraju: „imigranci mogą dostawać warunki pobytu i wypłaty finansowe odbiegające w górę od warunków życia obywateli danego kraju, i to dodatkowo na tychże obywateli koszt”.

Na tym nie koniec. Dla unijnych urzędników ważne są również „szczególne potrzeby tej osoby w zakresie przyjmowania”. 

Dlatego „od osób ubiegających się o ochronę międzynarodową nie powinno się wymagać pokrycia całości lub części kosztów niezbędnej opieki zdrowotnej, w przypadku gdy opieka zdrowotna jest bezpłatna dla obywateli danego państwa członkowskiego. Osoby ubiegające się o ochronę międzynarodową nie powinny być zobowiązane do zaciągania pożyczek w celu pokrycia kosztów warunków przyjmowania”.

Wewnętrzne pushbacki. Sąsiedzi nam przywiozą "zagubionych" imigrantów

A co, jeśli imigrant uzna, że i tak lepiej czułby się w Berlinie niż w Warszawie? Unia Europejska chce wewnętrznych pushbacków.

Rozporządzenie legalizuje „pushbacki’ w ramach Unii:

„W celu zapewnienia dobrego funkcjonowania WESA (Wspólny Europejski System Azylowy -red.), w przypadku, gdy osoba ubiegająca się o ochronę międzynarodową uciekła i bez zezwolenia udała się do innego państwa członkowskiego, konieczne jest szybkie przekazanie tej osoby do państwa członkowskiego, w którym osoba ta jest zobowiązana przebywać”.

-------------------------------

I co Państwo o tym sądzą? No, zwolennicy D. Tuska i akolitów - Podoba Wam się? Chcieliście D. Tuska i tej całej UE to macie...

P.S.1 (z godziny 13.15 i z portalu niezależna.pl) - [3]

"Większe kwoty wsparcia, dłuższy czas objęcia ochroną, prawo do darmowego zamieszkania - to wszystko będą mieć migranci, a nie będą mieć bezrobotni Polacy. Ale to wszystko kosztować będzie polskiego podatnika. Ile? 

(...) 

Jeżeli Polska będzie zmuszona zapewnić migrantom takie sam socjal jak w Niemczech to będzie musiała płacić za jednego minimum 2455 PLN zasiłku bezterminowo (Polak dostanie 1622 ale tylko przez pół roku) do tego odpowiednik kindergeld w wysokości 1088 (Polak 800+). Do tego mieszkanie socjalne opłacane minimum przez rok z pieniędzy publicznych. Powierzchnia minimum 50 m2 dla pierwszej osoby za każdą kolejną dodatkowe 10-15m2. Do tego opłacanie wszelkich kursów a dla dzieci zajęć dodatkowych i wiele innych bonusów jak na przykład bilety do kina czy darmowy wstęp na baseny itd itp. – napisał na Twitterze dziennikarz Cezary Gmyz (https://x.com/cezarygmyz/status/1802604451569537303)".

P.S.2 (z godziny 18.15 i z portalu wpolityce.pl) - [4]

"Niemiecka policja kilka dni temu przywiozła do Osinowa Dolnego w województwie zachodniopomorskim rodzinę imigrantów. Teraz na to wydarzenie stanowczo zareagowała polska Straż Graniczna, zaznaczając, że w ten sposób Niemcy złamali prawo 

(...) 

Przywiezienie i pozostawienie przez niemiecką Policję cudzoziemców w Polsce (Osinów Dolny) odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób. Służby niemieckie nie mogą arbitralnie podejmować takich decyzji – napisano w komunikacie polskiej Straży Granicznej 

(...)

Działanie niemieckiej policji będzie wyjaśniane podczas rozmowy Komendant Główny Straży Granicznej z Prezydentem Prezydium Policji Federalnej w Niemczech.

Straż Graniczna niezwłocznie skontaktowała się ze stroną niemiecką, by wyjaśnić okoliczności zdarzenia. We wtorek 18 czerwca Komendant Główny Straży Granicznej będzie o tym rozmawiał z Prezydentem Prezydium Policji Federalnej w Niemczech – podkreśliła SG.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 16 czerwca 2024

Czy to ostatnie Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej?

Zawarte w tytule pytanie może wydawać się absurdalne, ale jest to całkiem realne. 

No bo jak to miałoby wyglądać, gdy Niemcy i elity unijne już ostatecznie przeforsują projekt i go wdrożą budowy z UE Jednego  Scentralizowanego Państwa Europa? No jak? Przecież Jedno Superpaństwo Europa wyklucza narodowość i granice państwowe. Wszyscy mamy być obywatelami Europy a nie Polakami, Francuzami, Węgrami, Szwedami czy Włochami...

Na tym przykładzie widać jakie ten pomysł Superpaństwa Europa może mieć dalekosiężne skutki. 

Co prawda faktem jest, że ogólnie sport zespołowy pozostaje chyba ostatnią i ważną tożsamościowo identyfikacją narodową mieszkańców poszczególnych krajów/narodów Europy ale i wszystkich narodów/ krajów świata zrzeszonych w innych powstających i rozwijających się uniach [1]. W sumie to dotyczy i sportów indywidualnych, gdzie przecież każdy występuje pod jakąś narodową flagą a nie unijną. 

Czy wyobrażają sobie Państwo taki Wasz świat bez Polski i naszej Ojczyzny, bez Orła na piersiach naszych sportowców a zamiast tego ze zdjęciem jakiejś niebiesko-lazurowej szmaty z 12 złotymi gwiazdeczkami? [2]. 

Dygresyjnie. Dziś przegraliśmy z Holandią (Niderlandami) 1:2, ale polska drużyna zasłużyła co najmniej na remis i zagrała na tyle dobrze, że ja tak grającej polskiej drużyny nie widziałem od lat. Gratuluję drużynie i trenerowi, ale nam potrzeba co najmniej zwycięstwa z Austrią a później może być różnie...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 


sobota, 15 czerwca 2024

Rząd mściwych, niekompetentnych i przestępczych oraz antypolskich nierobów!

Rząd D. Tuska rządzi już pół roku więc można się pokusić o podsumowanie tego półrocza. I można powiedzieć, że te sześć miesięcy pokazało, że mamy do czynienia z rządem mściwych, niekompetentnych i przestępczych krótkowzrocznych oraz antypolskich nierobów!

I każde z tych określeń ma swoje uzasadnienie.

Po pierwsze. Był to okres mściwości wygłodniałych profitów i władzy "wilków", przy czym szuka się na oślep wszystkiego, co by dawało choć jedną możliwość poważnego uchybienia prawnego ekipy PiS (ZP). I tak sobie szukają powołując różnorodne komisje śledcze do wszystkiego i niestety... jakoś nikogo jeszcze nie dało się skazać i wskazać gdzie zostały popełnione pozaprawne błędy, czyli przestępstwa. Idealnie do tych komisji podszedł prezes PiS-u J. Kaczyński po prostu... wyśmiewając je niemiłosiernie lub ze stoickim spokojem i uśmiechniętymi ironicznie ustami wysłuchując tych dyrdymałów przedstawicieli rządzących zasiadających w tych komisjach. 

Po drugie. Cała rządząca elita z ministrami na czele wykazują się całkowitym brakiem kompetencji. W ciągu tego półrocza złożono w Sejmie nie więcej niż 5 projektów ustaw (1,2,3?) a liczba ekipy rządzącej jest tak liczna, że nawet Michnikowa GW  nie potrafi tego dokonać. RMF policzył, że19 resortów z ministrami i sekretarzami, kancelaria premiera oraz ministrowie bez teki liczy 120 osób podczas gdy ekipa rządu M. Morawieckiego liczyła w porywach 126 osób więc już tylko o 6 osób więcej. Także mimo zapowiedzi D. Tuska, że szybko odchudzi swoją administrację to jednak ona rośnie. Polskie państwo dziś stoi bezczynnie a wokół dzieje się bardzo dużo. 

Po trzecie. Tyle działań bezprawnych jakie zrobiono w zaledwie tak krótkim czasie może powalić. Zaczęło się od nielegalnego przejęcia mediów, później był przestępczy atak na Prokuraturę Krajową, minister sprawiedliwości stał się synonimem niesprawiedliwości i bondaryzacji prawa. Koalicja 13 grudnia za wszelką cenę chce uniknąć weta prezydenta do konkretnych ustaw, więc tych ustaw nie ma a są uchwały. Marszałem Sejmu też stał się synonimem ale śmieszności i... oczywiście łamania prawa, choćby w przypadku posłów M. Wąsika i M. Kamińskiego. Niech Państwo sobie wyobrazi, że to PiS (ZP) by tak postępowych. Przecież to byłby wrzask na całą Europę o łamanie praworządności przez ekipę M. Morawieckiego. A UE co posiedzenie różnych gremiów by napiętnowała polski rząd. I wtórowała by w tym chórze dezaprobaty PO (KO). A tak? UE milczy jak zaklęta i bacznie obserwuje do jakiego momentu można zniewolić społeczeństwo co i tak planują zrobić elity europejskie budując Jedno Superpaństwo. 

Po czwarte. Rząd D. Tuska nie chce silnej Polski, która mogłaby konkurować np. z gospodarką niemiecką. A zamierzenia rządu PiS (ZP) oddalane są w nieskończoność. Możemy się pożegnać z CPK w takim kształcie jak planowano, nie będzie ani dużego ani małego atomu, regulacji Odry czy też inwestycji w obwodnice. A co z portem kontenerowym a Świnoujściu czy portem w Elblągu? Czeka ich podobny los jak poprzednich. Ostatecznie też nie wiadomo jaka będzie struktura zakupów w armii i kto będzie dostawcą. Trzeba też monitorować losy pomocy unijnej w ramach KPO i czy nie będzie tak, że całość zostanie przeznaczona na zakup wiatraków produkcji Simensa, co ja podejrzewam.  A obietnice D. Tuska zawarte w 100 konkretach? Może gdzieś z 5-8 się spełniło a reszta to były obietnice i tylko one. Te wszystkie zaniechania i działania są wbrew polskiej racji stanu i tak trzeba je oceniać

Po piąte. Aby rządzić tak dużym krajem jak Polska to trzeba po prostu umieć rządzić i chcieć rządzić a tego w rządzie D. Tuska brakuje. Nie wiem, może całe ministerstwa pracują jak onegdaj D. Tusk, czyli 3 lub 4 dni robocze. Mamy rząd patentowanych leni i nierobów. Oprócz niekompetencji właśnie nieróbstwem charakteryzuje się też obecny rząd. Mam nieraz wrażenie, że wszyscy ministrowie lub wiceministrowie wpierw czekają z decyzjami na opinię D. Tuska zanim zaczną je podejmować i realizować a to powoduje rozciągnięcie w czasie procesu decyzyjnego. 

I na zakończenie. Czekają Polaków trudne czasy. Pakiet Fit For 55, czyli ten Zielony Ład Unijny będzie wprowadzany w Polsce. Do tego już zniesiono 0% VAT na żywność. Ceny pójdą ostro w górę a najwięcej ceny energii i gazu, ale one wpływają na ogólnie zwyżkę kosztów życia Polaków. Dyrektywa budowlana, czyli zeroemisyjość budynków spowoduje wzrost ceny mieszkań i brak zdolności kredytowej tych, którzy chcieliby wziąć kredyt na dostosowanie swoich nieruchomości do tej zeroemisyjności. Podobno będzie wsparcie rządu w tej sprawie, ale zobaczymy jak to będzie realnie  wyglądało. Wzrost inflacji w tej sytuacji jest nieunikniony i to zarówno popytowej jak i kosztowej, przy czym w największym stopniu będzie wzrastała inflacja kosztowa. W Polsce będzie brakowało pracy i wzrośnie bezrobocie. Już teraz nie ma dnia, żeby nie ogłaszano kolejnego dużego zwolnienia grupowego oraz likwidacji różnorodnych firm. Państwowy dług publiczny (PDP, zadłużenie sektora finansów publicznych po konsolidacji) na koniec I kwartału 2024 r. wyniósł 1 416,9 mld zł, co oznaczało wzrost o 88,8 mld zł (+6,7%) w porównaniu z końcem 2023 r. Deficyt budżetu po kwietniu 2024 roku wyniósł aż 39,9 mld zł, czyli aż 21,7 proc. planu na 2024 r. - podało Ministerstwo Finansów. Dochody z VAT w kwietniu były niższe niż rok wcześniej. MF podał, że ewentualne słabe odczyty dochodów z VAT w kolejnych miesiącach kreowałyby ryzyka dla realizacji prognozy dochodów z tegorocznej ustawy budżetowej. Czyżby przestępcy na karuzelach VAT-owskich wrócili jak za czasów rządów PO-PSL w latach 2007-2014????

I tym smutnym zakończeniem zostawiam Państwa refleksyjnie...

P.S.
Nie wspomniałem jeszcze o imigrantach. Zaczynają się już pojawiać na polskich ulicach miast, miasteczek a nawet wsi. Podobno z Niemiec dostaliśmy już nie 3,5 tysiąca, ale 7,5 tysiąca nielegalnych nachodźców. Ogólnie napływają i z naszej niemiecko-polskiej granicy, jak i z Białorusi oraz z południa Europy. A D. Tusk niby obiecywał, że nie wpuści żadnego nielegalnego imigranta w ramach funkcjonującego już Paktu Migracyjnego. Ale cóż ma zrobić. Jesteśmy zobowiązani albo przyjmować albo płacić za każdego nieprzyjętego uchodźcy. A jak widać budżet ledwo zipie... No to już niedługo będziemy świadkami dantejskich scen tak jak w Niemczech, czy Włoszech i innych krajach Starej Europy...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/; https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw; https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw, blogmedia24

piątek, 14 czerwca 2024

Samodzielne myślenie nie ma "czasu na przerwę"!

Może warto nieraz usiąść wygodnie i zastanowić się nad samym sobą, pomyśleć chwilę nad naszym życiem... Odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy myślimy samodzielnie?

Czas mija bardzo szybko. Już za moment kolejne lato, później jesień, zima, Święta Bożego Narodzenia i kolejny Nowy Rok. Dla wielu z nas dni upływają w zastraszającym tempie. Żyjemy z dnia na dzień zapominając, że każda chwila naszego życia może być tą ostatnią, albo pierwszą naszego nowego, odrodzonego istnienia.

Może warto nieraz przystanąć i pomyśleć nieraz co się z nami stało? Nami jako ludźmi, naszymi wartościami, ideami, marzeniami, naszym człowieczeństwem. Może warto zatrzymać się w tym pędzie donikąd i spojrzeć za siebie... Czy aby tam za nami nie zostawiliśmy jeno pustki? Może taka chwila zadumy pozwoli nam oderwać się od codzienności i od ciężkiej pracy. Często pracy stresującej, wysysającej całe "jestestwo" ku osiągnięciu sukcesu np. wielkich korporacji.

Jesteśmy, jako Polacy gotowi do katorżniczej pracy w imię osiągnięcia zadowalającego nas statusu materialnego. Pragniemy jak najszybciej osiągnąć poziom stopy życiowej tego "zachodniego" świata o którym marzyliśmy przez cały okres komuny albo też chcemy aby nasze dzieci czy wnuki ten świat odkryły i osiągnęły ten poziom życia jak najszybciej. Chcemy nadrobić stracony czas i też tego oczekujemy od naszych synów czy córek. Ale może warto właśnie pomyśleć, że idąc nieznaną drogą na skróty możemy zabłądzić lub, niczym pies spuszczony z łańcucha, bezwiednie zginąć pod kołami samochodu... Wszak "świat zachodni" budował swój dobrobyt przez 200 lat, a my chcemy już teraz, już dziś i tak samo.

Ale my wszyscy i starsi, i młodsi wiemy czego pragniemy i do czego tak naprawdę zmierzamy i chcemy dotrzeć?

Wiem. Jesteśmy bombardowani zewsząd ideą niezależności materialnej, jako gwaranta wolności osobistej. Nie są w tej sytuacji ważne poglądy osobiste, własne życiowe marzenia, rodzina i jej dobro, własny rozwój osobisty. Najważniejszy jest fakt posiadania: domu na kredyt hipoteczny (maksymalne ubezwłasnowolnienie wolności jednostki), samochodu również na kredyt i innych dóbr materialnych... Ważny jest prestiż stanowiska i związanego z nim obszaru władzy nad innymi.

Ale czy nawet, gdy osiągniemy ten materialny sukces, tą władzę to nie jest to wszystko bardzo pozorne? Bo przecież nawet ta władza jest kreowana i udostępniana tylko do takiego zakresu, który nie zagraża funkcjonowaniu oraz egzystencji i "możnowładztwa" elit polityczno-biznesowych a w tej grze jesteśmy tylko "pionkami" a nie "figurami"...

 Pomyślmy, czy złudne wrażenie, że na coś się wpływa, o czymś się decyduje, coś się kreuje nie jest tylko "socjotechnicznym" zabiegiem mającym za celu zniewolenie jednostki, nawet wybitnej?

 Potęgowanie, kreacja w/w zbioru takich potrzeb jest też wszechobecna w "quasi niezależnych mediach" a dzisiejszy świat to świat przekazu medialnego,  świat ubezwłasnowolnienia pieniądzem!

Śmiem twierdzić, że tak naprawdę w ogromnej większości - w obecnym świecie - nie ma niezależnych mediów. Dziennikarze - podobnie jak pracownicy, nawet wybitni - są li tylko bezwolnymi wykonawcami założeń i celów ustalanych przez "królów" posiadających ten współczesny "bożek": pieniądz! oraz wpływy.

Stąd, dla usprawiedliwienia własnych działań, dziennikarze promują takie prokonsumpcyjne postawy: nie ważne, kim jesteś, ale ważne ile masz i jaki tak naprawdę masz wpływ na innych.

Mało tego! Kształcone na coraz niższym poziomie młode pokolenie Polaków przejmuje bezwiednie te idee, nie zastanawiając się nad ich logiką ani konsekwencjami. Dla nich nich prosty i zmanipulowany przekaz medialny jest tak prawdziwy jak fakt ich narodzin. Zastanawianie się nad przyczynami zjawisk (politycznych, gospodarczych, cywilizacyjnych) jest już ponad możliwości intelektualne współczesnych odbiorców medialnych.

Przerażająca jest prosta zależność przyczynowo-skutkowa:
– właściciel biznesowo lub/i polityczny
– dziennikarz (przekazujący w sposób uwłaczający człowieczeństwu idee owego właściciela)
– odbiorca, zwykły mieszkaniec Polski czy Europy, odbierający te informacje w sposób bezrefleksyjny a w konsekwencji postępujący tak, jak chce owy właściciel biznesowo-polityczny.

Aby zaś nie pozwolić na myślenie i zastanawianie się nad własnym bytem i losem przez "zwykłego" obywatela, wcześniej to wykreowawszy, zalewa się rynek produktami-ideami postępowej współczesności:
– nie chcesz być bezwolnym, Europejczykiem? - jesteś zacofanym głupcem,
– myślisz indywidualnie? - nie jesteś postępowy i cywilizowany, bo liczy się dobro wspólne: Europa (jak w socjalizmie ZSRR),
– zadajesz niewygodne pytania? - będziesz zepchnięty na margines i pozbawiony "konfitur" w postaci jakże pożądanej "kasy",
– dziwisz się, po co tak ogromne profity dla Europosłów? - to proste: żeby zajęli się "sobą" a nie zadawali zbędnych pytań jak Ty!

Stąd, w nagrodę za niemyślenie i zastanawianie się nad jestestwem, pracownik określonej firmy dostaje bonusy, są cykliczne spotkania (połączone z alkoholową libacją) niby ważniejszych pracowników, są quasi nagrody (łącznie z uściśnięciem ręki jakiegoś zagranicznego, Wielkiego Prezesa), są wycieczki i premie... jest dużo kasy... byleby pracownik nie miał swojego zdania i był bezwolnym wykonawcą wcześniej określonych celów a jednocześnie czuł, ze osiągnął sukces...

Z wolnością nie ma to nic wspólnego. Jest to z tej wolności kpiarstwo i szyderstwo. Aby bowiem być wolnym, to trzeba być wolnym nie do czegoś, ale wolnym od czegoś... Gdy człowiek - jednostka, jest "pozbawiona możliwości myślenia", zastanawiania się nad własnym sobą, losem świata i narodów... staje się bezwolnym, pustym komunikatorem racji innych. Przestaje być w ogóle Kimś, przestaje być dosłownie wart określenia: Homo Sapiens!.

 Może więc czas na refleksję. Patrząc na dzisiejszy świat pomyślmy więc o nas samych... w ogóle zacznijmy myśleć indywidualnie! I zapamiętajmy, że gdy nie myślimy jesteśmy nikim... tylko rzeczą, przedmiotem. A myśleć trzeba ciągle, bo samodzielne myślenie nie ma "czasu na przerwę".

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/ https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw, bogmedia24.p.

czwartek, 13 czerwca 2024

Zmiany w Europarlamencie. Jeszcze nie teraz a raczej nigdy!

Wielu oczekiwało dużych przetasowań w Europarlamencie. Niektórzy nawet mówili, że dotychczasowe elity stracą władzę i UE będzie mogła się zmienić od środka. 

Nic z tych nadziei się nie zmaterializowało. Dotychczasowe elity pozostaną u władzy, nad czym ogromnie boleję, ale takie są fakty. 

Na dzisiaj z godziny 17:45 wyniki prezentowały się tak:




Dla niewtajemniczonych w meandrach frakcyjnych w UE krótko o tych frakcjach w PE(informacje ze stron internetowych i Wikipedii):

1. EPP – Europejska Partia Ludowa, w skład której wchodzą głównie partie proeuropejskie, chadeckie, ludowe, konserwatywno-liberalne, liberalno-konserwatywne krajów Unii Europejskiej. Powstała 8 lipca 1976 z inicjatywy Europejskiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej wchodzącej w skład Międzynarodówki Chrześcijańsko-Demokratycznej. Kiedyś była znana jako Unia Chrześcijańskich Demokratów, choć z chrześcijaństwem z czasem w ogóle już nie maja nic wspólnego. Należą do niej PO, PSL.

2. S&D – Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim o zabarwieniu socjalistycznym i centrowym, czyli socjaldemokratycznym (oksymoron?) kojarzony w Polsce z sylwetką znanego antypolaka Martina Schulza. Do niej należy polska Lewica.

3. RE – Odnówmy Europę] (ang. Renew Europe, RE) – grupa polityczna w Parlamencie Europejskim IX kadencji, która zastąpiła frakcję ALDE, działającą w VI, VII i VIII kadencji Europarlamentu o zabarwieniu liberalno-centrowym. Do niej z Polski nalży Polska 2050 Sz. Hołowni.

4. EKR – Partia Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ang. European Conservatives and Reformists Party, ECR Party) – europejska partia polityczna o orientacji prawicowej, założona 1 października 2009 przez partie związane z grupą Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) w Parlamencie Europejskim. Nowa partia zastąpiła dotychczasowe ugrupowania: Sojusz na rzecz Europy Narodów (AEN) i Ruch na rzecz Reform Europejskich (MER). W styczniu 2010 została oficjalnie uznana przez Parlament Europejski. Do 2016 nosiła nazwę Sojusz Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (AECR), następnie do 2019 Sojusz Konserwatystów i Reformatorów w Europie (ACRE). Skupia partie konserwatywne i umiarkowanie eurosceptyczne. Przy ugrupowaniu jako think tank działa fundacja New Direction – Foundation for European Reform. W Polsce do EKR należy PiS.

5. ID – Tożsamość i Demokracja (francuski: Identité et démocratie, ID ) to grupa polityczna Parlamentu Europejskiego, powołana 13 czerwca 2019 r. na dziewiątą kadencję Parlamentu Europejskiego. Składa się z eurosceptycznych partii narodowych z dziesięciu państw europejskich. Jest następcą utworzonej w ósmej kadencji grupy Europa Narodów i Wolności o zabarwieniu prawicowo - narodowym i eurosceptycznym. W dniu 12 czerwca 2019 roku ogłoszono, że grupa będzie nosić nazwę „Tożsamość i Demokracja” (ID) i będzie obejmować Ligę Włoską (LSP), Francuski Rajd Narodowy (RN) i Alternatywę dla Niemiec jako partie członkowskie i będzie następcą Europę Narodów i Wolności (ENF). Do grupy dołączyła także Partia Finów. [21] Na przewodniczącego nowej grupy ogłoszono eurodeputowanego Legi Marco Zanniego . [22] Grupa licząca wówczas 73 eurodeputowanych została powołana w Brukseli przez liderkę RN Marine Le Pen 13 czerwca 2019 roku. Została poszerzona o byłych członków ENF Vlaamsa Belanga i Austriacką Partię Wolności, a także nową Partia Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD) z Republiki Czeskiej oraz Konserwatywna Partia Ludowa Estonii (EKRE). W kwietniu 2023 r. Partia Finów zmieniła członkostwo w grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, podając jako powód zmianę swojej polityki wspierania członkostwa w NATO. W Polsce ideowo najbliżej do niej ma Konfederacja chociaż oficjalnie Konfederacja nie potwierdza na razie do jakiej frakcji teraz będzie należała

6. Zieloni – Wolny Sojusz Europejski (Zieloni/WSE, ang. Greens/European Free Alliance, G/EFA) – grupa polityczna w Parlamencie Europejskim V, VI, VII i VIII kadencji, działająca od 1999. Frakcja składa się z reprezentantów dwóch europejskich partii politycznych – Europejskiej Partii Zielonych i Wolnego Sojuszu Europejskiego.

7. NA - Niezrzeszeni

8. Lewica - Grupa Lewicy w Parlamencie Europejskim – GUE/NGL (ang. The Left in the European Parliament – GUE/NGL, GUE/NGL) – frakcja polityczna w Parlamencie Europejskim grupująca partie socjalistyczne, komunistyczne oraz ekosocjalistyczne. Do stycznia 2021r. grupa nosiła nazwę Zjednoczonej Lewicy Europejskiej – Nordyckiej Zielonej Lewicy. Członkowie GUE/NGL należą do dwóch partii europejskich: Europejskiej Partii Lewicy oraz Sojuszu Nordyckiej Zielonej Lewicy. To grupa, którą możemy kojarzyć z komunistyczną.

Jak widać dotychczasowe elity znów będą miały zdecydowaną przewagę i teraz już nie będą popełniały błędu i przegłosują wszystko co będą chciały wraz z niemieckim projektem Jednego Superpaństwa Europa. Mało tego frakcja EPP nawet powiększyła ilość mandatów o 13, z czego się cieszyła Ursula von der Leyen i M. Weber. D. Tusk być może aż tak się nie cieszy bo to oznacza, że zabraknie dla niego funkcji szefa Komisji Europejskiej. I dla Polski odnośnie S. Tuska jest to niedobra konfiguracja frakcji bo D. Tusk może być zmuszony do zostanie w Polsce i kandydowania na urząd Prezydenta RP. 

A my jesienią wybraliśmy bardzo "mądrze". Podziwiam tę naszą krótkowzroczność i bezmyślność. I zastanawiam się, że może my-współcześni Polacy naprawdę nie zasługujemy na wolną i niepodległą Polskę. Skoro tak to będziemy mieli w Polsce Generalne Gubernatorstwo i będziemy żyli pod butem niemieckim. Brawo "fajnopolacy", brawo!!! Teraz to dopiero D. Tusk da Wam popalić, oj da...

No, ale już mi się nie chce ponownie krytykować dużej części Polaków, bo mogę stać się nudny. Żałuję tylko przelanej krwi za naszą Ojczyznę przez naszych polskich przodków. I po co im  to było? Teraz to my oddajemy się w łapy niemieckie jak onegdaj w łapy Carycy Katarzyny, gdzie Polska została zdradzona przez Targowicę. Ale wtedy to była grupa szlachty a dziś zwykli Polacy, których głosy przesądziły, iż w Polsce nastąpiła zmiana władzy. Naprawdę tak Wam źle było za PiS to zobaczycie jak Wam będzie za PO (KO)...

Także EPP i inni koalicyjni z innych frakcji będą mieli zdecydowaną przewagę. Można sobie wyobrazić koalicję: EPP, S&D, RE, nawet Lewicy czy Zielonych. W takim układzie ta koalicja miałaby zdecydowaną większość w Europarlamencie a największe znaczenie decyzyjne będzie miała znów
EPP. 

Co powinna zrobić teraz Polska?  

W normalnym kraju, gdzie zarówno opozycja jak i rządzący mają jakieś fundamentalne zasady scalające nasz kraj a mianowicie choć granicę posiadania bądź nie posiadania suwerenności, wolności i niepodległości Polski jest warunkiem koniecznym i wystarczającym żeby mogły funkcjonować w polskiej przestrzeni publicznej. I wtedy zarówno PiS jak i PO (KO) winny działać  w Europie na rzecz właśnie takiej naszej Ojczyzny. Natomiast nasze rządzące elity nie potrafiły będąc w opozycji schować do szafy swojej nienawiści do PiS i oskarżyły swój własny kraj na arenie międzynarodowej niemal o wszystko. A dziś ta opozycja rządzi i oddaje w łapska unijno-niemieckie naszą Ojczyznę!

W takiej sytuacji w PE Polska powinna rozpocząć procedurę wyjścia z UE, czyli Polexitu. Ja optuję za tym od dawna i mógł taki krok podjąć PiS (ZP), ale tego nie zrobił. Więc by Polexit był możliwy muszą odbyć się nowe wybory parlamentarne a tak może się stać gdy Polacy oddolnie doprowadzą do zmiany totalitarnej władzy w Polsce. Może się okazać, że nawet zapowiedź Polexitu sprawi, że Polska będzie miała moc decyzyjną w PE i w całej UE, choć tak bardzo na to bym nie liczył. 

Trzeba bowiem liczyć się z tym, że te eurowybory mogły być ostatnie w tym kształcie w UE. Za 5 lat może się okazać, że już powstanie Jedno Państwo Europa a w niej naszej Ojczyzny już nie będzie i staniemy się jakimś landem, regionem, województwem w UE z żadną mocą decyzyjną, bez wolności, suwerenności i niepodległości. 

I jest tak jak opisałem w pierwszym akapicie: ten nowy Europarlament nawet wzmocnił siły dążące do Superpaństwa Europa więc nie ma się co łudzić, że UE można zreformować "od środka". 

Dziś można tylko liczyć na oddolny bunt społeczny w całej Europie i wyautowanie w niebyt dotychczasowe elity unijne. Możemy jako Europejczycy, ale też posiadający własne Ojczyzny gromadnie  zawalczyć o swoje kraje, ich realne istnienie. I oby tak się stało!!!

P.S.

Ależ postawienie do kąta premiera D. Tuska. Frakcja EPP (EPL) wyznaczyła naszego premiera aby na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej zaproponował kandydaturę Ursuli von der Leyen na przewodniczącą KE, czyli na następne 5 lat. A przecież na to stanowisko miał chrapkę D. Tusk. Ale on w swojej frakcji nie ma nic do powiedzenia oprócz... służalczego wykonywania poleceń z nadzieją, że coś mu jeszcze skapnie z unijnego stołu. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/ https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw, blogmedia24

środa, 12 czerwca 2024

USA ucieka z Polski rządzonej przez D. Tuska?

Tylko informacyjnie, bo uznałem to za ważne...

Jak wynika z nieoficjalnych informacji „New York Timesa” J. Biden zatwierdził przeniesienie rakiet systemu rakiet Patriot z Polski do Ukrainy bo być może już nie będzie potrzeby ochrony amerykańskich żołnierzy w Polsce. Czy to oznacza wycofanie ich obecności z naszego kraju? Tego na razie nie wiadomo, ale faktem jest decyzja o przeniesieniu z Polski tego systemu [1]. "Jak pisze dziennik, Biden podjął decyzję po „serii spotkań na wysokim szczeblu i wewnętrznej debacie” na temat tego, jak sprostać potrzebom Ukrainy w sprawie obrony powietrznej bez narażania gotowości bojowej USA. Ostatecznie ustalono, że system zostanie przesunięty z Polski, gdzie - jak twierdzi gazeta - „chronił rotacyjne siły amerykańskich żołnierzy, którzy wrócą do Stanów Zjednoczonych”. Nie jest jasne, czy chodzi o powrót obecnej zmiany żołnierzy. Pytany o to rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby odmówił potwierdzenia doniesień" [1].

Śmieszne jest to, że my dowiadujemy się o tym dopiera teraz, choć decyzja zapadła jeszcze przed wyborami do Europarlamentu i jest  bardzo niekorzystna dla Polski. 

Rodzi się zatem pytanie: Czy za rządów PiS (ZP) J. Biden podjąłby taką decyzję? Tego nie wiem i już się nie dowiem, ale dziwnym jest fakt, że nawet podczas dyskusji w BBN zwołanej przez A. Dudę taka informacja też w ogóle się nie pojawiła. 

Można więc zadać pytanie: Jaka jest pozycja Polski w NATO i to dzisiaj pod rządami D. Tuska? Lepsza czy gorsza niż za czasów PiS (ZP)?

Zostawiam to pytanie do przemyślenia... 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/; https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw; https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw; blogmedia.pl

Czy jest taka możliwość, że kandydatem na prezydenta Polski zostanie sam J. Kaczyński?

Ostatnio pisałem o ewentualnym z ramienia PiS (ZP) kandydowaniu Pan Jacka Saryusza-Wolskiego na prezydenta RP, ale zrobiłem dość duży błąd, bo powinienem tak naprawdę rozpocząć moją listę ewentualnych kandydatów na prezydenta Polski od... samego Jarosława Kaczyńskiego. 

W zastanowieniu pytam się więc samego siebie: "Czy jest taka możliwość, że kandydatem na prezydenta Polski zostanie sam J. Kaczyński?".

Machinalnie i podświadomie od razu odrzuciłem tę kandydaturę, ale po głębszym zastanowieniu może się okazać, że jednak o fotel "głowy państwa" w odpowiednich warunkach może jednak wystartować sam J. Kaczyński. 

Jakie to warunki?

Otóż tak naprawdę jest najważniejszy tylko jeden warunek a mianowicie taki, w którym o tą samą funkcję państwową ubiegać się będzie sam D. Tusk, co powoli staje się bardzo realne. Zwróćmy bowiem uwagę, że już dwóch ewentualnych takich kandydatów zdołał spacyfikować D. Tusk. Chodzi o takie ambicje po stronie Sz. Hołowni i W. Kosiniaka-Kamysza. Pozostaje mu więc teraz odarcie z tych ambicji jedynie R. Trzaskowskiego i sądzę, że jeżeli faktycznie D. Tusk czyści sobie drogę do kandydowania na prezydenta musimy spodziewać się ostrego konfliktu pomiędzy tymi panami a że wygra D. Tusk to jestem tego pewien. 

Sądzę, że wtedy nikt z szeroko i umownie prawej strony sceny politycznej nie będzie miał szans w wyścigu z D. Tuskiem oprócz właśnie J. Kaczyńskiego. 

Ja wiem, że J. Kaczyński ma już 74 lata a D. Tusk 67, ale obaj są w wieku emerytalnym a ponadto należy zważyć, że o fotel prezydenta USA toczyć będą batalię J. Biden mający już 81 i D. Trump mających tych lat 77 więc wiek J. Kaczyńskiego nie jest taki straszny. 

Gorzej jest jednak w potencjalnych zdolnościach J. Kaczyńskiego do pozyskiwania pozapartyjnego elektoratu, ale - jak to wielokrotnie pisałem - jedyną osobą w państwie, której boi się szef PO (KO) jest właśnie prezes PiS i tylko on ma szanse na wygranie z D. Tuskiem kampanii wyborczej. Widać to było podczas debaty przedwyborczej w ostatnich wyborach parlamentarnych, gdzie D. Tusk swobodnie wygrał w bezpośrednim starciu z innym kandydatem prawicy M. Morawieckim. A poza tym M. Morawiecki nie ma wcale większych możliwości w pozyskiwaniu elektoratu niż J. Kaczyński. 

Wybory więc na prezydenta RP w 2025 roku będą naprawdę bardzo ważne, bo aż nie chcę ze strachu myśleć co stanie się z Polską, gdy premierem zostanie np. R. Trzaskowski a prezydentem D. Tusk a taki układ jest w tym przypadku też możliwy, bo D. Tusk może obiecać R. Trzaskowskiemu - w zamian za usunięcie się w cień w wyborach prezydenckich - właśnie tekę premiera. 

Oczywiście, że prezydenckie stracie Kaczyński-Tusk rozgrzeje w Polsce też wiele negatywnych emocji, ale dla dobra Polski może okazać się jedynym wyborem z naszej strony sceny politycznej. Dodatkowo wtedy J. Kaczyński podejmowałby wielkie ryzyko, że może przegrać to starcie a wtedy sama partia PiS nie miałaby już racji bytu. Trzeba jednak pamiętać, że od lipca będzie wiele symptomów kryzysu społeczno-gospodarczego a na tej fali ogólnego masowego buntu ludzi J. Kaczyński doskonale by się odnalazł, bo ma w sobie charyzmę męża stanu i coś z z trybuna ludowego. 

Bo w tym przypadku kogo mamy wystawić jako kandydata na prezydenta RP, który byłby w stanie pokonać D. Tuska? M. Morawieckiego, B. Szydło, P. Czarnka, D. Tarczyńskiego, P. Jakiego a może kogoś, kto będzie tak samo nieznany szerszej opinii publicznej jak niegdyś A. Duda?

M. Morawiecki jest postrzegany jako technokrata i ciągną się za nim błędy ostatnich sześciu lat jakie popełnił w kontaktach z elita unijną. B. Szydło w wyborach do Europarlamentu uzyskała o 50 % niższe poparcie niż pięć lat wcześniej i płaci za swój brak na polskiej scenie politycznej. D. Tarczyński byłby niezły, ale może subiektywnie nie widzę go w roli kandydata na prezydenta RP. Z tej gromadki można byłoby wystrugać kandydata w postaci P. Jakiego, ale czy wygrałby z D. Tuskiem? Może tak a może nie. Natomiast w dzisiejszych warunkach i w starciu z D. Tuskiem nie miałby szans nikt nieznany w stylu A. Dudy, bo trzeba zważyć, że są inne warunki niż 10 lat temu i nie ma katastrofy smoleńskiej a do tego D. Tusk w takim starciu ma do dyspozycji cały aparat państwowy, który zaprzęgnie, aby za wszelką cenę wygrać prezydenturę.

Wszystko jednak może się zmienić, gdy w Polsce zapanuje drożyzna i ludzie będą masowo biednieć co może spowodować bunt społeczny i to już niebawem, i to przed wyborami prezydenckimi. Podobnie gdy jednak D. Tusk nie będzie kandydował na prezydenta RP. Moje wtedy dywagacje staną się w ogóle zbędne. Ale jak piszę to teraz i jak to wiedzę na teraz. 

Natomiast niebezpieczne są pogłoski, że D. Tusk może wyprowadzić wojsko na ulicę. To może już jest to przygotowanie do tłumienia buntu społecznego, bo jeżeli spełnią się wszystkie zapowiedzi związane z wdrażaniem w życie unijne fantazje Fit For 55 i Zielonego Ładu to Polacy tego nie wytrzymają i mogą chcieć zdmuchnąć rząd D. Tuska. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 

Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/; https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw; https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw; blogmedia24.pl

wtorek, 11 czerwca 2024

Władek Kosiniak-Kamysz i Szymek Hołownia już wiedzą jak kończy się współpraca z Donaldem Tuskiem...

Oczywiście, że celowo zdrobniłem imiona bohaterów ostatnich dni, bo tak naprawdę D. Tusk uważa ich... za chłopców bawiących się w polityczną zabawę "w piaskownicy" i tak ich traktuje: wydaje polecenia, gdy trzeba to karci i macha paluchem, wyznacza czas zabawy, a jak się zdenerwuje to i pasa przez kolanko użyje na gołą dupcię a do tego jest surowy w tym wychowaniu i wzbudza lęk u tych chłopców. 

Wspomnę w tym miejscu, że o samym wychowawcy dużo napisał Janusz Palikot, który niegdyś był bardzo blisko D. Tuska [1], [2]: 

-----------------------------------

J. Palikot określa Donalda Tuska jako człowieka bezwzględnego i doskonale kontrolującego swoją agresję. Co prawda ta książka była wydana w 2011 roku, ale wydaje się, że negatywne cechy D. Tuska w miarę upływu czasu tylko się pogłębiają. 

Dowodem ma być chociażby scena, której był świadkiem, gdy w maju 2010 roku odwiedził Tuska w jego biurze: „Wchodzę i widzę Donalda w jednym z tych jego świetnych ciemnoniebieskich garniturów, w dobrych skórzanych butach - wyglądały na Ermenegildo Zegnę. Nogę miał opartą o piłkę nożną. […] Spojrzał na mnie i zachęcił: Wejdź, wejdź. Po czym mówi:* Widzisz tę roślinę w rogu? Gdy się tu wprowadziłem, odwiedził mnie Leszek Miller. Powiedział wtedy, że dała mu ją jego żona, i prosił, żebym o nią dbał i żebym ją podlewał. Po tych słowach z całej siły kopnął piłkę w kierunku tej rośliny. Piłka odbiła się od niej, a następnie od biurka i telewizora.* Po czym poszła kolejna ścięta piłka w tę roślinę. Uderzał w coś, co należało do Millera, którym był autentycznie zafascynowany". „To był prawdziwy Tusk ” – podsumowuje Palikot . – „mieszanina nihilizmu i cynizmu, a z drugiej strony pewnego wdzięku, uroku”.

J. Palikot nie ukrywa, że D. Tusk „ma swój urok”, ale poznał także jego inne, „partyjne, wręcz chamskie” oblicze: „Od początku widziałem, że traktował wszystkich członków tego swojego dworu jak warchołów. Knury – to określenie, którego używał w stosunku do nich najczęściej. Grzegorz [Schetyna] nie był tu wyjątkiem. I jego upokarzał. I jego czasem przedstawiał jako takiego knura bez manier, który potrzebuje tylko zeżreć, popić i pomlaskać językiem”.

Według Palikota Tusk jest „straszną sknerą”, która „liczy każdy grosz”. Do tego nie pamięta o „żadnych okazjach, imieninach, rocznicach swoich przyjaciół i znajomych. No, poza imieninami Grzegorza Schetyny. On rzeczywiście dostał raz od Donalda kopie mieczy jako prezent imieninowy. Ale to się zdarzyło akurat, gdy już był premierem. Prezent więc pochodził z rozdania kancelaryjnego”.

Tusk jest jak dziecko, kobieta, Rosjanin i grecki tyran... Palikot twierdzi także, że Donaldowi Tuskowi czasami brakuje męskości i zdarza mu się zachowywać jak dziecko. „Jest bardzo kobiecy w sposobie chodzenia, w relacjach z ludźmi. Z drugiej strony ma w sobie coś z charakteru Rosjan, którzy na ogół bardzo długo wprowadzają człowieka w atmosferę przyjaźni, bratania się, by nagle w pewnym momencie przeciąć to bezwzględnie”.

Oprócz tego, że w premierze jest (lub bywa) coś z dziecka, kobiety i Rosjanina, zdarza mu się też zachowywać niczym bohaterowie jego ulubionych lektur. O jakich książkach mowa? Według Palikota, chodzi o opowieści o małych greckich tyranach z czasów Sokratesa czy Herodota, którzy „mieli w zwyczaju na przykład mordować wszystkich swoich synów zaraz po urodzeniu. Każdy z tych bohaterów pławił się w okrucieństwie”.

Tusk widziany oczami Palikota to polityk niezwykle impulsywny, wybuchowy, agresywny, brutalny, ale też „chwiejny”, słaby psychicznie, histeryczny i łatwo popadający w depresję: „Kiedy atakuje, jego twarz staje się zawzięta, rzuca wulgaryzmami, obraża i wyrzuca wszystkich. „Absolutnie was wszystkich wypier…ę. Nie nadajecie się do niczego. Mam już dość!” – to są tego typu teksty”.

Z charakterystyki Palikota wynika jeszcze, że Tusk wielką wagę przykłada do stroju, docenia dobre wina („Trzeba mu przyznać, że do win ma nosa. Zupełnie inaczej niż Schetyna czy Drzewiecki, z którymi można iść tylko na wódkę, ewentualnie whisky”), pali cygara, nie cierpi kleru, a katolicyzm jest dla niego źródłem politycznego zysku („Szczytem wszystkiego była zgoda na ten ślub przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku. Oto nagle dowiedziałem się, że sztab wyborczy doszedł do wniosku, że musi być ślub Małgosi i Donalda”).

Palikot przyznaje, że nigdy bezpośrednio nie zdarzyło mu się do tej pory porozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim („Czasem coś do niego pokrzykiwałem na Sali sejmowej, a on odpowiadał”), ale gdyby miał taką okazję, zapytałby go, „czy nie ma czasem ochoty pójść na grób Barbary Blidy i sobie popłakać?”.

Palikot uważa, że Tusk naprawdę uważa Kaczyńskiego za „potwora” i tym słowem go najczęściej określa. Wojna między Tuskiem a Kaczyńskim to jednak przede wszystkim „teatr, na który media dają się nabrać”, gdyż „wbrew pozorom [obaj] idą trochę podobną drogą, drogą kalkulowania wszystkiego i wszystkich”. „Trafił swój na swego” – podsumowuje [3].

Jako ewentualny dodatek do opisu samego D. Tuska jest fakt, że jego pierwsza partia KLD powstała z pieniędzy niemieckich:

"Kongres Liberalno-Demokratyczny był finansowany przez niemiecką chadecję - twierdzi Paweł Piskorski (...) Piskorski zapewnia, że nie zamierza szkodzić żadnej partii, a jedynie przedstawia rzetelną relację historyczną o początku lat 90. w Polsce. IAR mówi, że nie było to łamanie prawa, ale coś co zdarzało się 20 lat temu w różnych środowiskach politycznych. Piskorski był sekretarzem generalnym KLD, której ton nadawali politycy z Pomorza: Donald Tusk, Janusz Lewandowski i Jacek Merkel. Piskorski - były sekretarz generalny Kongresu Liberalno-Demokratycznego twierdzi, że założony i kierowany przez Tuska Kongres był finansowany przez chadeków z niemieckiego CDU na początku lat 90 -tych. Jak utrzymuje, były to kwestie omawiane między Helmutem Kohlem a Janem Krzysztofem Bieleckim - wtedy premierem i jednym z liderów KLD". Nigdy jego słowa nie zostały zaskarżone do sądu jako nieprawdziwe. Zob.: https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/793511,niemcy-finansowali-kld-partie-donalda-tuska.html

[4] W listopadzie 1987 r. Tusk pytał, jak "wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu" - pisał późniejszy szef rządu. D. Tusk w artykule dodał, że polskość wywołuje u niego "niezmiennie odruch buntu". "Historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje bark brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię; i każą je z dumą obnosić" - pisał Donald Tusk kończąc tekst słowami: "sądzę – tak po polsku, patetycznie, że polskość, niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym świadomym wyborem". Zob.: https://www.rp.pl/polityka/art37245881-kaczynski-broni-tuska-w-sprawie-slow-polskosc-to-nienormalnosc

------------------------------

Całkowite zdegradowanie Trzeciej Drogi i w mniejszym stopniu Lewicy a tym samym szczególnie obydwu tytułowych bohaterów było kolejnym dowodem, że tak naprawdę D. Tusk nie ma zamiaru dzielić się władzą z nikim, również z TD i Lewicą, choć tworzą z nim "koalicję 13 grudnia".

D. Tusk osiągnął to kosztem przede wszystkim Trzeciej Drogi, ale też i Lewicy podbierając jej niektóre pomysły lewicowe z atakiem na Kościół Katolicki i z aborcją w tle, którą to TD niemiłosiernie ograł poprzez publikację w proniemieckim onecie.pl informacji o  haniebnym zatrzymaniu żołnierzy na granicy polsko-białoruskiej za oddanie strzałów ostrzegawczych wobec nielegalnych imigrantów atakujących żołnierzy.  A faktem jeszcze bardziej niekorzystnym dla rządu było to, że przez dwa miesiące informacja ta była ukrywana przez rząd "koalicji 13 grudnia". Za to zatrzymanie bezpośrednio odpowiedzialny był minister obrony narodowej i członek Trzeciej Drogi (z ramienia PSL) Władysław Kosiniak-Kamysz. Chociaż ja jestem pewien, że i tak zgodę na takie zatrzymanie musiał wydać lub na nią się zgodzić D. Tusk, ale to nie jest ważne, bo opinia publiczna po prostu za takie wydarzenie obwiniła szefa "ludowców".

Czy tego kim tak naprawdę jest D. Tusk i co oznacza współpraca z nim nie wiedzieli liderzy tworzących z PO (KO) koalicję rządową? Szczerze wątpię, więc "sami sobie zgotowali ten los". Zdaje się powiedzieć?: "Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało".

Najbardziej na tej cynicznej grze D. Tuska ucierpiał Władek Kosiniak-Kamysz, który chodzi teraz z zafrasowaną i zdruzgotaną miną wiedząc, że już kolejny raz po sławetnym poinformowaniu opinii publicznej o podniesieniu wieku emerytalnego, dał się ograć jak to dziecko w tej piaskownicy. 

Całą sytuację przedstawia ciekawy artykuł Patryka Słowika na portalu wp.pl. Przedstawię go w całości bo może bardzo szybko zniknąć jako, że jest krytyczny wobec samego dziś "guru", premiera D. Tuska [4]:

--------------------

Minister obrony narodowej ma przygotować kluczową dla bezpieczeństwa polskich żołnierzy ustawę w jeden weekend. A konsekwencje zamieszania na granicy ma ponieść jedyna osoba, która zadziałała w sprawie szybko i właściwie - bo jest nominatem poprzedniej ekipy. To clou decyzji Donalda Tuska.

Premier wygłosił oświadczenie w sprawie sytuacji na granicy. Robił groźne miny, nie krył oburzenia, nie pozwolił dziennikarzom zadać ani jednego pytania. Ogólnie: niemal wszyscy zrobili coś źle, oczywiście oprócz samego premiera, który był odcięty od informacji przez swoich najbliższych współpracowników oraz pisowskie złogi.

Być może szef rządu świetnie opanował polityczny PR, ale gdy wgryźć się w szczegóły podjętych przez niego decyzji - jest jedna wielka nicość.

Minister obrony narodowej ma przygotować kluczową dla bezpieczeństwa polskich żołnierzy ustawę w jeden weekend. A konsekwencje zamieszania na granicy ma ponieść jedyna osoba, która zadziałała w sprawie szybko i właściwie - bo jest nominatem poprzedniej ekipy. To clou decyzji Donalda Tuska.

Przypomnijmy: w marcu żołnierze strzegący polskiej granicy oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających na nich migrantów. Trzech żołnierzy zostało zatrzymanych przez Żandarmerię Wojskową (zostali skuci), zaś dwóch usłyszało zarzuty przekroczenia uprawnień i narażenia życia innych osób. Onet informował, że żołnierze byli pozbawieni pomocy prawnej ze strony wojska; składali się na nią ich koledzy.

Przede wszystkim: jaka może być wartość przepisów napisanych w kilkadziesiąt godzin, pod wpływem medialnie sformułowanego premierowskiego żądania? Czy możemy zakładać, że to będą regulacje przemyślane, skonsultowane z ekspertami?

Dalej: jeżeli widoczne są niedostatki legislacyjne, a napisanie dobrych przepisów to robota na jeden weekend, dlaczego potrzebne były dramatyczne zdarzenia na granicy, aby minister obrony wziął się do pracy? Premier i wicepremier kierujący resortem obrony narodowej wcześniej nie wiedzieli, że trzeba zmienić prawo?

Wreszcie: prezydent Andrzej Duda w sierpniu 2023 r. przygotował projekt ustawy w sprawie działań na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. 2 maja 2024 r. ponowił swoją inicjatywę - kierując do Sejmu projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Do dziś nikt się prezydenckim projektem nie zajął.

Jeśli sprawa jest tak pilna, dlaczego nie wzięto prezydenckiego projektu ustawy jeszcze w zeszłym roku na tapet? Czy chodziło o to, że przygotował go Andrzej Duda, a nie - przez weekend - Władysław Kosiniak-Kamysz?

Druga decyzja Donalda Tuska ma charakter personalny. Tusk postanowił odwołać zastępcę prokuratora generalnego ds. wojskowych Tomasza Janeczka. Janeczek jest jeszcze z nadania ekipy Zbigniewa Ziobry. Zgodę na jego odwołanie będzie musiał wyrazić prezydent.

I teraz spójrzmy na fakty. Otóż o zdarzeniu na granicy z marca w tym samym marcu dowiedział się Władysław Kosiniak-Kamysz. Zareagował dopiero w czerwcu, po ujawnieniu sprawy przez Onet. Po niemal trzech miesiącach zapowiedział, że trzeba "bezwzględnie" wyjaśnić sprawę.

Zdaniem Tuska - Kosiniak-Kamysz jest w tej sprawie bez winy. Winny jest za to Janeczek, który jako jedyny funkcjonariusz publiczny zareagował szybko i właściwie.

Prokuratorzy podlegli obecnemu prokuratorowi krajowemu Dariuszowi Kornelukowi poprosili pod koniec kwietnia Janeczka i wyrażenie zgody na objęcie nadzorem postępowania prowadzonego przez prokuraturę niższego szczebla. Janeczek na początku maja wyraził na to zgodę. W ten sposób - jak widzimy dziś - podjął właściwą decyzję. Tę decyzję zresztą podtrzymuje obecne szefostwo prokuratury - nadzór nad sprawą ma sprawować osobiście prokurator krajowy.

Tu wyjaśnijmy wyraźnie: objęcie sprawy nadzorem prokuratorów z Prokuratury Krajowej nie oznacza bynajmniej, że to oni stawiali zarzuty żołnierzom. Chodzi o to, że w maju zapadła decyzja, by kontrolować na bieżąco kontrowersyjne postępowanie zainicjowane w marcu.

Janeczek zostaje więc ukarany za to, że prokurator z obecnego nadania stawia zarzuty żołnierzom, prokurator podległy obecnemu prokuratorowi krajowemu prosi o zgodę na objęcie sprawy nadzorem, a Janeczek mówi: "dobrze, chcecie nadzorować, to nadzorujcie, nie będę wam tego uniemożliwiał". I teraz wyobraźmy sobie, co by było, gdyby Janeczek nie wydał zgody. Zapewne dziś zostałby rzucony pod pociąg przez Donalda Tuska z twierdzeniem, że "ziobrowy prokurator paraliżował funkcjonowanie Prokuratury Krajowej".

Mówmy wprost: z Janeczka robi się kozła ofiarnego tylko dlatego, że jest człowiekiem poprzedniej ekipy rządzącej. Nie on stawiał zarzuty, nie on nadzorował postępowanie, on jedynie nie utrudniał pracy innym prokuratorom. A decyzję o wydaniu zgody na nadzór podjął po kilku dniach, a nie kilku miesiącach.

Premier Tusk może robić do kamer raz groźną, raz smutną minę. Ministrowie w jego rządzie mogą przekonywać, że premier zawsze ma rację. Kibole władzy mogą twierdzić, że za całą sprawę odpowiada jeden prokurator "po Ziobrze", i wyzywać wszystkich twierdzących inaczej. Fakty w tej sprawie są jednak jednoznaczne.

Fakt pierwszy: wicepremier i minister obrony narodowej wiedział o zdarzeniu na granicy już w marcu. To, że nie przekazał tej informacji swojemu szefowi oraz kolegom z rządu - to wewnętrzna sprawa Rady Ministrów (choć jest to zaskakujące). To, że nie poinformowano o tym obywateli w rzetelnie przygotowanym komunikacie - to kpina z Polaków.

Fakt drugi: o zdarzeniu wiedzieli prokuratorzy z nadania ministra sprawiedliwości Adama Bodnara oraz podlegający obecnemu prokuratorowi krajowemu. Poprosili o wsparcie prokuratora Janeczka, a on im tej pomocy udzielił. Dlaczego nie poinformowali prokuratora krajowego lub ministra Bodnara - to sprawa wewnętrzna prokuratury. Jednocześnie – szczerze mówiąc – najmniej rozumiem pojawiające się zarzuty do Bodnara. Od dawna mówił – i słusznie – że nie planuje ręcznie sterować prokuraturą.

Fakt trzeci: okazuje się, że kluczową dla bezpieczeństwa polskich żołnierzy ustawę można przygotować w jeden weekend. Na przyjęcie, choćby z poprawkami, ustawy przygotowanej przez prezydenta nie starczyło czasu od początku kadencji.

-------------------------------

Nic dodać, nic ująć. Cała sprawa została idealnie przedstawiona i udowadnia, że D. Tusk po prostu politycznie zniszczył ministra obrony narodowej, któremu pozostaje jedynie upodlające skomlenie u nóżek D. Tuska o pozostawienie go na stanowisku wicepremiera rządu. Jak tego nie zrobi i np.  odejdzie z koalicji i z rządu to D. Tusk może jedynie ogłosić upadłość rządu a tym samym doprowadzić do nowych wyborów parlamentarnych, w których TD już nie osiągnie wymaganych 8% poparcia wyborców. A sam Sz. Hołownia? Może się powoli żegnać ze stanowiskiem Marszałka Sejmu i nie ma szans na wyborczy zwycięstwo w wyborach prezydenckich... Zresztą danie mu tej synekury też uważam za majstersztyk D. Tuska żeby pozbyć się rywala i koalicjanta TD.

Naprawdę. D. Tusk chce samodzielnych rządów PO (KO) by miał to co miał J. Kaczyński i jego PiS (ZP). Odwieczny kompleks wobec braci Kaczyńskich z jednoczesną nimi jakąś taką niezdrową fascynacją z biegiem czasu u D. Tuska tylko się wzmocniły. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com