poniedziałek, 25 lipca 2016

Chyba raczej chore psychicznie to elity przywódcze UE!

Już do znudzenia... Politpoprawna Zachodnia Europa i Niemcy sparaliżowane terroryzmem islamskim, są beradni a ich zlsowane mózgi wymagają leczenia psychiatrycznego... a w Polsce aresztowano Irakijczyka przygotowującego zamach  w Łodzi...



Fragment mojej notki z 22 lipca z dopiskiem w nawiasie:

"Ale jest jeszcze inny aspekt pobłażania przez elity europejskie (lewackie, demoliberalne, odmóżdżone, politpoprawne, multi-kulti, itp. - dopisek) terrorystycznym islamistom i braku odpowiedniej reakcji na ich terroryzm.

Oprócz oczywiście zachęcania ich przez ową europejską bezradność do eskalacji ich agresji to... sytuacja ta też powoduje aktywizację różnych psychopatów, przestępców i morderców oraz różnych fanatyków (religijnych, politycznych, obyczajowych, ideologicznych, etc.), którzy nawet nie będąc wyznawcami islamu zobaczyli dla siebie "zielone światło" do realizacji ich psychopatycznych i morderczych celów. Mogą teraz hasać do woli. I zawsze mogą np. zwalić to na islam i krzyczeć w momencie morderstw słowa o Allachu. Kiedyś się bali... dziś już nie muszą".


Oczywiście mediom niemieckim i w ogóle mediom politpoprawnym i zlewaciałym nie wierzę "za grosz".

Ta cenzura, autocenzura i fałszowanie rzeczywistości niemieckich mediów (i mediów w ogóle lewackich w każdym kraju unijnym i nie tylko) wymagałaby interwencji Komisji Weneckiej oraz innych organizacji (fundacji, stowarzyszeń, itd.) zajmujących się demokracją i wolnością słowa.

Zachowanie elit unijnych to już nawet nie głupota, to działanie przestępcze. Winni wylądować w więzieniach jako współwinni obecnego chaosu, terroru i śmierci ludzi.

Zauważam też pewną ciekawą narrację dotyczącą tzw.: "samotnych wilków" (taki rodzaj terroryzmu obecnie preferuje ISIS i kreatorzy terroryzmu) a mianowicie: to szaleniec, leczył się psychiatrycznie, nie miał związku z ISIS a jego mord nie ma związku z islamem i nie jest spowodowany falą nachodźców, to osobista frustracja i wykluczenie spowodowały taką agresję, to już nie uchodźy czy potomkowie wześniejszych imigraji muzułmańskich a rodowici Europejzycy z okreslonyh krajów... więc trzeba jeszcze więcej działań aby ich zintegrować... itd.

Nic to, że wszyscy są obecnymi uchodźcami albo muzułmanami w drugim czy trzecim pokoleniu radykalizujący się pod wpływem zaleceń ISIS, imamów w zachodnich meczetach, itd. Nic to, że nawet po dziesiątkach lat muzułmanie nigdy się nie zasymilowali i nigdy się nie zasymilują. To dwie różne kultury a islam jest ideologią mordu niewiernych. Nic o tym, że zalew islamistów powoduje, iż zaczynają czuć się pewnie i coraz pewniej w Europie i to też jest powodem wzrostu agresji i terroryzmu. Nic to, że faktyczna przyczyna terroru to islam oraz impotencja niemieckich elit połączona z lewackim demoliberalizmem, multi-kuli, politpoprawnością, fałszywą tolerancją i ogólnie z tzw. globalizmem i budową Nowego Porządku Świata. Nic o tym, że nachodźcy są finansowani przez światową żydowską finansjerę (m.in. za pośrednictwem G. Sorosa) i wiele jeszcze przyczyn.

Elity zachodnio - europejskie do wymiany natychmiast i natychmiast trzeba się wziąć ostro za islamistów. O potencjalnych metodach też pisałem o tym w w/w notce:

http://krzysztofjaw.blogspot.com/2016/07/kula-sniegowa-terroryzmu-i.html (jest też m.in. na blogmedii24, niepoprawnych, salonie24).

I na koniec jeszcze jedno: A. Merkel i te wszystkie Junkersy, Schulze, Timmermansy, Tuski, Guye i inni oraz wielu dziennikarzy - trzeba skierować na badania i leczenie psychiatryczne. To oni są chorzy psychicznie i mają zaburzenia osobowości. I albo dla nich zamknięty zakład psychiatryczny albo więzienie.

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 23 lipca 2016

Dziękuję Polakom za wybory! Chapeau bas - moi rodacy!

Głosowałem na kandydata na prezydenta dr. Andrzeja Dudę, głosowałem na wybranych kandydatów PiS (ZP).

Takie polityczne moje wybory nie były pierwszymi. Od 1992 roku, czyli od Nocnej Zmiany noszącej znamiona antypolskiego zamachu stanu, były naturalnym moim propolskim zachowaniem.

Był wcześniej niestety okres trzech lat, kiedy - jak wielu Polaków - dałem się omamić zdrajcom spod znaku Okrągłego Stołu. Na szczęście szybko zrozumiałem, że ci ludzie nie mają nic wspólnego z Polską, Polakami i polskością oraz nie zależy im na dobru naszej Ojczyzny.

Nie zawsze oczywiście zgadzałem i zgadzam się ze wszystkim, co reprezentowała i reprezentuje obecnie rządząca tzw. prawica. Piszę "tak zwana" bo dzisiaj historyczne ideologiczne podziały nie przystają do obecnych realiów. Tym bardziej, że raczej historycznie bliżej mi do endecji a nawet do monarchii, choć dawni polscy tzw.socjaliści też mieli w sercu Polskę.

Wiele wątpliwości też onegdaj budził we mnie udział obecnych i przeszłych przywódców PiS w tych antypolskich okrągłostołowych obradach, również w Magdalence. Ale właśnie Ci przywódcy mniej więcej od tego samego okresu - czyli od 1992 roku - przez wszystkie następne lata do dzisiaj prezentują te same poglądy i to pomimo lewacko-demoliberalnej antypolskiej i niepolskiej wynaturzonej i aberracyjnej totalnej krytyce.

Niestety te lata III RP zmanipulowały wielu moich rodaków. Większość z nich - nad czym boleję -  już nie jest w stanie myśleć po polsku. To stracone pokolenie - pokolenie, które na polskich kartach historii przyszłe pokolenia będą opisywać ze wstydem i zażenowaniem i to pomimo tego, że wielu z nich naprawdę zostało li tylko kompletnie otumanionych "michnikowszczyzną" i do tej pory nie zdają sobie z tego sprawy - choć czują się Polakami. Może jednak choć niektórzy z nich - widząc upadek neokomunistycznej lewackiej i demoliberalnej Europy Zachodniej - nawrócą się na polskość? Mam taką malutką nadzieję. Jeżeli nie, to moją radością jest młode pokolenie Polaków. W nich nadzieja. I nadzieja w tych wszystkich moich rodakach, którzy nigdy nie dali się złamać i omamić komunie, neokomunie III RP oraz lewackiej UE.

Przed wyborami pisałem, że jeżeli teraz nie wygra Polska to może przepaść na wieki i nie odrodzić się już nigdy. Bałem się tych wyborów, bałem się o naszą Ojczyznę, o Polaków i o Polskę oraz przyszłe pokolenia. Może to dla wielu będzie trywialne, śmieszne, zbyt egzaltowane, zaściankowe, moherowe, ale modliłem się o zwycięstwo polskości i jedną z moich pieszych pielgrzymek do Królowej Polski - Matki Boskiej w Częstochowie odbyłem m.in. w tej intencji - zwycięstwa Polski i Polaków.

Nie chcę poprzez to powiedzieć, że prawdziwi Polacy myślący po polsku, polscy patrioci to tylko katolicy. Tak nie jest. Jest wielu wspaniałych Polaków będących z dala od Boga, tak jak wielu jest wspaniałych Polaków mających niepolskie etniczne pochodzenie. Ważne jest to, że ich duch jest polski i ich myślenie jest polskie. Nad nimi też czuwa boża opatrzność.

Nie jestem dziś w stanie sobie wyobrazić sytuacji naszej Ojczyzny, gdyby jakiekolwiek ostatnie wybory wygrali dzisiejsi opozycjoniści. Zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych. Nie wyobrażam sobie ŚDM pod ich rządami, nie mogę sobie wyobrazić, co działoby się w naszych relacjach międzynarodowych. Byłby to koszmar niszczący resztki naszej Polski.

Ewa Kopacz w porozumieniu z Donaldem Tuskiem zdradziła kraje Grupy Wyszehradzkiej. Zgodziła się na rozkaz A. Merkel na przyjęcie w Polsce 100 tysięcy nachodźców islamskich. Jakie byłyby tego przyszłe skutki to widzimy cały czas w Zachodniej Europie, Europie bezbronnej wobec islamskiego terroryzmu i szerzącej się przestępczości, nawet szaleńców, którzy poczuli, że są bezkarni.

Taką lewacką i politpoprawną Polskę odrzucili Polacy, odrzucili utratę swojej wolności, suwerenności, demokracji i wolności.

I za to im dziękuję. Wielkie chapeau bas moi rodacy! Czapki z głów!

Pozdrawiam


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 22 lipca 2016

Kula śniegowa terroryzmu i przestępczości!

Krótko, bo tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy, ale...

Sytuacja w Monachium tylko potwierdziła bezradność Zachodniej Europy wobec terroryzmu, ale też i ogólnie wobec przestępczości.

Dziesiątki lat europejskiego (ale nie tylko) panowania lewacko-demoliberalnej Nowej Lewicy, niszczącej wszystko na czym została zbudowana Europa, kompletnie wyjałowiła instynkt samozachowawczy tamtejszych Europejczyków. Stali się bezwolnymi z radością idącymi na rzeź baranami... podobnie zresztą jak robią to zwierzątka - lemingi.

Pisałem wielokrotnie o tym zjawisku... Politpoprawność polityczna, multi-kulti, gender, zniszczenie chrześcijańskiego fundamentu duchowego to jedne z podstawowych przyczyn stanu obecnej Zachodniej Europy i w sumie nie tylko jej.

Nie czas poszukiwać teraz ewentualnych osobowych lub organizacyjnych organizatorów całego obecnego zamieszania w Europie. Jeżeli tacy są, to zapewne należy ich szukać w kręgach finansowo-korporacyjnych tzw. NWO-owców.

Obecnie problemem jest zalew islamizmu na Europę. To on jak na razie jest źródłem terroru i powstającego chaosu.

Dziś trzeba przede wszystkim odsunąć europejskie elity od władzy i zacząć się bronić. Najwyższy na to czas.

Ani jednego więcej islamisty w Europie, stosowanie ostrych kar zbiorowych w postaci np.: wydalania islamistów z Europy, zabierania im zachodniego obywatelstwa, likwidowania meczetów i aresztowanie imamów, zakazu noszenia przez kobiety strojów islamskich, zakazu noszenia brody, zakazu wielożeństwa, zakazu publicznego okazywania religijnych obrzędów i modlitw muzułmańskich, publiczne lub medialne egzekucje sprawców-terrorystów z jednoczesnym pozbawieniem ich honoru i możliwości tzw. wejścia ich "do muzułmańskiego pośmiertnego raju" (metody drastyczne, ale tylko siła oraz ewentualna utrata koranicznego honoru może ich powstrzymać), likwidacja dzielnic muzułmańskich, pisemny wymóg lojalności wobec określonego państwa i jego prawa. Gdy to nie pomoże to należy zakazać islamu w Europie.

Ale jest jeszcze inny aspekt pobłażania przez elity europejskie terrorystycznym islamistom  i braku odpowiedniej reakcji na ich terroryzm.

Oprócz oczywiście zachęcania ich przez ową europejską bezradność do eskalacji ich agresji to... sytuacja ta też powoduje aktywizację różnych psychopatów, przestępców i morderców oraz różnych fanatyków (religijnych, politycznych, obyczajowych, ideologicznych, etc.), którzy nawet nie będąc wyznawcami islamu zobaczyli dla siebie "zielone światło" do realizacji ich psychopatycznych i morderczych celów. Mogą teraz hasać do woli. I zawsze mogą np. zwalić to na islam i krzyczeć w momencie morderstw słowa o Allachu. Kiedyś się bali... dziś już nie muszą.

Kula śniegowa terroryzmu i przestępczości się toczy i jest coraz większa.

Pobłażanie, chora tolerancja, lewackość, multi, kulti, słabość Europy... muszą zostać powstrzymane. Lewackość i demoliberalizm winny również zostać zakazane jako antyludzkie i generujące przemoc wobec ludzi oraz ich śmierć: duchową, emocjonalną, intelektualną i fizyczną.

To tyle... emocjonalnie, ale żarty się skończyły!

Nie pozdrawiam, bo to nie na miejscu

P.S. (dopisek - godz: 22:06)

W emocjach zapomniałem jeszcze o jednym - powszechny dostęp do broni. Gdyby ktoś w monachijskim centrum handlowym miał broń... to byłoby krótko...

P.S.2 (dopisek - 23 lipiec, godz: 10:30)

Zainspirowany niektórymi komentarzami...

Świńska krew i naznaczone nią kule amunicji służb a także pałki czy bagnety a nawet kajdanki, świńska głowa to też sposób. Np. pochówek zamachowców wraz ze świńską głową, do tego nagich i... już drastycznie i to bardzo... z pośmiertną kastracją...

To jest wojna a w czasie wojny trzeba być skutecznym i chwytać się każdych efektywnych sposobów. Wystarczy, że poznamy mentalność i zasady islamu i to wykorzystamy.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 20 lipca 2016

Kilka słów na temat wynagrodzeń najwyższych funkcjonariuszy państwowych

Ostatnio nie pisałem (przyczyny osobiste), choć wydarzenia na arenie światowej przyspieszają w niewyobrażalnym tempie i mam wiele przemyśleń na ich temat. Niedługo postaram się je - z mojego subiektywnego punktu widzenia - zaprezentować. Dziś powiem tylko, że owe światowe procesy zmierzają w bardzo złym kierunku, złym dla świata, Europy i Polski.

Ale krew we mnie zawrzała, gdy wczoraj i dzisiaj wielu przedstawicieli naszej, prawej sceny politycznej dostało krytycznego amoku na wieść, że posłowie PiS planują podwyżki dla najważniejszych funkcyjnych pracowników państwowych.

Zdaję sobie sprawę z motywów ich krytyki, którym uległ niestety prezes PiS Jarosław Kaczyński nakazując wycofanie projektu podwyżek. Zgodzę się też z negatywną oceną pomysłu doposażenia byłych "pierwszych dam". Nie będę tego rozwijał, bo to jest drugorzędne. Nie mam też zamiaru dywagować na temat tzw. politycznych aspektów związanych z pomysłem owych podwyżek. Pominę też ocenę faktu, iż podwyżek dla najważniejszych (nie tylko) osób w państwie nie było od ośmiu lat. Nie chcę też oceniać posłów, którzy zaproponowali owe podwyżki.

Dalsza treść odnosi się do osób mających wiedzę, doświadczenie i umiejętności niezbędne do sprawowania określonych wyższych stanowisk funkcyjnych w danej organizacji.

Owa krytyka pomysłu podwyżek jest dla mnie - delikatnie mówiąc - bezsensowna i wynika - z pewnością z niezawinionego - braku wiedzy w obszarze zarządzania i motywowania ludzi zajmujących się zarządczym kierowaniem wielkimi strukturami organizacyjnymi. Takimi są firmy różnego rodzaju a państwo jako całość jest przecież największą strukturą organizacyjną w kraju.

Tak się złożyło onegdaj, że pracowałem na wysokich stanowiskach. Każdy szczebel mojej kariery zawodowej wiązał się nie tylko ze zwiększeniem uprawnień, ale i zwiększeniem zakresu obowiązków i tym samym odpowiedzialności.

To jest złota zasada zarządzania: z=u=o (zakres obowiązków=uprawnieniom=odpowiedzialności).

Każdy też wyższy szczebel w danej strukturze organizacyjnej (firmie) wiązał się z bardzo dużym zwiększeniem moich wynagrodzeń. I to było zupełnie naturalne. Gdy doszedłem do szczebla tzw. top managementu to już o pieniądzach się nie mówiło a o innych motywacjach, tzw. pozafinansowych. Wcześniej z pewnością jednym z głównych motywatorów mojej pracy były finanse i zapewnienie rodzinie bezpieczeństwa finansowego.

Godne wynagradzanie za pracę i wiedzę oraz doświadczenie jest normą i to wynagrodzenie jest do pewnego stopnia kariery zawodowej najważniejsze. Dla wielu zresztą tak jest przez całe życie, choć wraz z upływem lat inne rzeczy stają się ważniejsze, tym niemniej bezpieczeństwo finansowe jest zawsze ważne.

Trzeba sobie uświadomić, że w momencie, gdy zwiększa się odpowiedzialność i zakres obowiązków zwiększają się uprawnienia, nie tylko pod względem władzy i mocy decyzyjnej, ale i uposażenia finansowego.

Trudno sobie wyobrazić, aby w firmie prezes zarządu zarabiał mniej niż jego podwładni. Zarabia z reguły kilka a nawet kilkanaście razy więcej od swoich, nawet bezpośrednich podwładnych. To samo inni członkowie zarządu oraz (oczywiście mniej) dyrektorzy pionów... choć i oni zarabiają dwa lub trzykrotnie więcej od podwładnych kierowników działów czy wydziałów. Kierownicy zaś dwukrotnie więcej niż zastępcy a ci dwukrotnie więcej niż szeregowi pracownicy.

To jest naturalne i normalne, bo gdyby było inaczej nikt by nie zarządzał (nie chciał) i firma by upadła. To samo jest z państwem jako całością.

Jak byłem odpowiedzialny za finanse i ekonomię firmy zatrudniającej przeszło 250 osób to moja praca trwała niemal 24 godziny na dobę. Nawet weekendowe biznesowe spotkanie na golfie to też była praca, bo podejmowaliśmy wtedy wiele strategicznych decyzji dotyczących przyszłości firmy, też tzw. alianse strategiczne.  Każda moja decyzja musiała uwzględniać długookresowo dobro firmy oraz jej długookresowe trwanie i zapewnienie strategicznej (długoletniej) płynności finansowej. Każda decyzja mogła wpłynąć na trwanie lub upadek firmy i każda musiała być podejmowana z myślą też o tych 250 pracownikach i ich rodzinach oraz ich przyszłości.

Na tego typu stanowiskach pieniądze już nie powinny odgrywać żadnej roli. One są i można myśleć tylko o rozwoju firmy i działaniach dla jej dobra a tym samym dobra wszystkich, którzy w tej firmie pracują.

Z tego punktu widzenia - biorąc pod uwagę całe państwo i zarządzanie nim - a więc odpowiedzialność za losy 38 mln ludzi to gradacja wysokości wynagrodzenia winna być następująca: prezydent zarabia najwięcej ze wszystkich urzędników państwowych i nie mogą to być kwoty odbiegające znacząco od uposażeń prezesów zwykłych firm i większe niż największe uposażenie prezesa spółki Skarbu Państwa (dotyczy to również premiera). Na drugim miejscu jest właśnie premier, później wicepremierzy, ministrowie, wiceministrowie, dyrektorzy departamentów, kierownicy... itd.

Sytuacja, że prezydent Polski, premier, wicepremierzy, ministrowie zarabiają mniej od prezydentów miast czy nawet mniej od swoich podwładnych jest po prostu chora. Poza tym zwiększa skłonność do korupcji na styku państwo-biznes... Podobnie jest z żoną prezydenta: ona ma niemal tyle obowiązków, co mąż... może innych gatunkowo, ale za tę pracę musi być wynagradzana... bo nieraz to ona buduje zaufanie i sprawia, że Polska może więcej.

Reasumując. Wedle mnie dzisiaj prezydent powinien zarabiać co najmniej 40 tys. zł. Premier 30 tys. zł. Wicepremierzy 25 tys. zł, ministrowie około 18-20 tys. zł, dyrektorzy departamentów 15 tys. zł, itd...

Posłowie i senatorowie na poziomie dyrektorów departamentów, czyli około 15-17 tys. zł.

I to tyle na ten temat.

Pozdrawiam 

P.S. (21.07.2016)

Po dyskusji postanowiłem jednak tekst rozszerzyć o niniejsze p.s. - gwoli uzupełnienia, bo być może zostałem źle zrozumiany...

W tekście skupiłem się na przedstawieniu zasad, które winny obowiązywać. Zastrzegłem też, że odnoszę się do ludzi, którzy są predestynowani do pełnienia określonych funkcji zarządczych. Tak jak w firmie top management musi dbać o nią i jej rozwój oraz pracowników, tak w państwie muszą to być państwowcy (propaństwowcy) dbający o rozwój Polski oraz dobro jej obywateli.

Nie rozpisywałem się na ten temat, ale chyba jasnym jest, że wtedy, gdy dana osoba jest nieskuteczna, okaże się nieodpowiednia, nie posiadająca niezbędnych umiejętności a już, gdy świadomie działa na szkodę firmy to... winna wylecieć z pracy z hukiem a do tego jeszcze nieraz i z "wilczym biletem" czy wnioskiem do prokuratury i więzieniem.

Dotyczy to np. dziś wielu posłów i senatorów opozycji, którzy okazują się "zdrajcami" Polski i działają na jej szkodę. Podobnie wielu urzędników już dawno winno pożegnać się z pracą a i wielu też dlatego, że torpedują "na dole" inicjatywy rządowe.

Ogólnie sytuacja jest chora i trzeba ją naprawiać. Ta ustawa miałaby właśnie taki sens: naprawy chorego systemu a poza tym faktycznie niwelowała tzw.: "szarą strefę" urzędniczą np. wzajemnie sobie przyznającą podwyżki, dodatki, nagrody, itp.

Bardzo dobrym pomysłem było powiązanie gaży urzędników ze wzrostem gospodarczym i innymi czynnikami makroekonomicznymi. To jest właśnie dobra motywacja i rozwiązanie bardzo dobre.
Jak wskazał jeden komentatorów to faktycznie może i połowa urzędników winna być wymieniona. Mamy młodych ludzi bez szans awansu, mamy kreatywną emigrację zarobkową, mamy Polonię i ludzi na tzw. : "emigracji wewnętrznej". Oni często byliby lepsi od dzisiejszych urzędasów. Ponadto i tak należy ograniczyć liczebność administracji urzędniczej radośnie zwiększanej za czasów PO-PSL.

"Biurokracja" i jej geometryczny rozrost winny być ograniczone do minimum właśnie. I tu jest rola ustawodawcy oraz nas wyborców. Korpus urzędniczy winien być racjonalny i w ilościach niezbędnych do sprawnego i efektywnego działania. Tu też widzę wiele do zrobienia.

Nawet nie wiem, czy wpierw nie należało zrobić czystek urzędniczych, redukujących ich liczbę po "radosnych" rządach PO-PSL i ogromnym wzroście liczebności urzędników a dopiero później zabrać się za podwyżki, ale nie w sposób szokowy.

Dobre chęci i posiadanie racji nie wystarczą w przypadku państwa. I tu jest największa różnica między np. firmą a państwem. Państwo i rządzący muszą robić tak, aby było to transparentne i wpierw przekonać ludzi, że idzie się w dobrym kierunku.

Stąd uważam, że J. Kaczyński w sumie podjął dobrą decyzję i mam nadzieję, że ona nie wstrzyma dyskusji nad reformą chorego dziś systemu wynagrodzeń urzędniczych.

Inną kwestią są płace Polaków. Jest coś nienormalnego, że nawet przy nieraz większej wydajności pracy Polaków, większą nieraz niż w Europie Zachodniej liczbą przepracowanych godzin, cenami na takim samym poziomie jak u nich (a nawet nieraz większymi w Polsce)... Polacy zarabiają kilkadziesiąt procent mniej od pracowników w krajach starej unii. Trzeba to zmienić, ale to wymaga niestety czasu. Podobnie jest z poziomem wysokości emerytur czy rent.

Rząd robi dużo dla ludzi: 500+, mieszkanie+, plan rozwoju, płaca minimalna 12 zł, obniżki podatków dla małych firm i wiele innych rzeczy. To dobry kierunek. Podobnie jak ustawa zmniejszająca renty i emerytury sb-kom i innym komunistycznym szujom, którzy przez całe 26 lat III RP śmiali nam się w twarz i pobierali wiele tysięcy złotych podczas, gdy wielu opozycjonistów nieraz umierało z biedy lub żyło na skraju ubóstwa (do dzisiaj jeszcze tak jest), ale przecież nie tylko opozycjonistów a zwykłych Polaków... bo nie każdy przecież musiał być opozycjonistą.

Jest wiele rzeczy do zrobienia. Podstawową jest przywrócenie odpowiedzialności urzędniczej. I tu też mamy jaskółki w postaci odpowiedzialności finansowej urzędników, kar dla notariuszy czy prokuratorów, itd. Problem jest właśnie w odpowiedzialności za podejmowane decyzje. U nas wszystko staje na głowie a taka HGW czy prezydent Gdańska kradną na potęgę, wielu innych też i ludzie to widzą. Stąd chyba ten opór przed podwyżkami.

III RP zdewaluowała podstawowe pojęcia: państwowiec, urzędnik, lider, odpowiedzialność, honor, itd. Wszystko stoi na głowie. To trzeba zmienić. To jest i była niejako kontynuacja PRL-u.

Sam pomysł jest dobry, ale spartaczono sposób jego wprowadzenia. Nie wiem czy z głupoty, czy były to jakieś celowe działania. Nieistotne. Mówiłem - trzeba było wpierw: zredukować liczbę administracji, wprowadzić karną prawną regułę odpowiedzialności urzędniczej, obniżyć wiek emerytalny, pomóc frankowiczom, rozpocząć ustawowo proces powolnego zwiększania kwoty wolnej od podatku (np. ustawa na jesieni)... i wtedy zacząć dyskutować o systemie wynagrodzeń i rozpocząć podwyżki w sposób pełzający. Dobrym momentem na taką dyskusję byłaby późna jesień tego roku a podwyżki mogłyby obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku.

O tym wszystkim nie pisałem, bo chciałem przedstawić zasadę, która powinna być realizowana, na chłodno i logicznie.

Ale jeszcze na koniec: by dobrze działać a reformy mają się udać to potrzeba najlepszych a najlepszych trzeba dobrze wynagradzać.

Pozdrawiam


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com