Witam serdecznie...
Od wczoraj - jak zapewne większość Polaków, dla których Polska i Ojczyzna jeszcze coś znaczą - śledzę reakcje na opublikowany i zaprezentowany wczoraj rządowy, polski raport na temat tragedii smoleńskiej: zarówno w Polsce, jak i oczywiście za granicą a w szczególności w Rosji i USA...
Przeglądam fora internetowe, platformy blogerskie, internetowe i drukowane dziś dzienniki. Wszystko raczej pobieżnie, bowiem najważniejsza jest sama sucha treść raportu rządu RP a nie jego subiektywne często i zmanipulowane omawianie.
Pragnę w tym miejscu jeszcze raz zdecydowanie podkreślić. Wczorajszy raport nie jest żadnym raportem Komisji J. Millera! Jest raportem rządowym, za którego odpowiedzialność ponosi nie kto inny jak Premier RP - Donald Tusk.
Nie spodziewałem się wiele po tym raporcie i raczej wiele nie uzyskałem. Zapewne znajdą się osoby, które szczegółowo porównają go z raportem MAK-u i śledztwem obywatelskim. Niewątpliwie najważniejszymi niejako ustaleniami są:
– brak jakichkolwiek nacisków i wywierania presji na pilotów kogokolwiek z pasażerów samolotu (dotyczących konieczności lądowania),
– prawidłowe postępowanie załogi w czasie lotu (manewry i decyzja odejścia na drugi krąg),
– zły stan lotniska (niesprawne lampy, itd),
– złe i mylące naprowadzanie polskich pilotów "przez rosyjską wieżę" na lotnisku,
– złe i niewłaściwe przygotowanie lotu (abstrahując raczej od - akurat w tej sytuacji - fatalnego stanu polskiej armii...).
Nie wiem jak jeszcze bardziej można by wskazać na winę rządu RP i winę Rosjan. Ten raport - pomijając propagandową papkę mającą na celu rozmycie niektórych rzeczywistych stwierdzeń i zasugerować raczej winę pilotów - bezsprzecznie mówi, że winni są Rosjanie (naprowadzający samolot) i organizatorzy lotu po polskiej stronie.
Raport nie odpowiedział na żadne pytanie i nie rozwiał żadnych wątpliwości dotyczących przyczyn i przebiegu tragedii. Polska nie ma czarnych skrzynek, Polska nie ma "wraku samolotu", Polska nie współpracuje z USA (nad czym ubolewa też pośrednio generał Petelicki w wywiadzie dla onet.pl). Polski rząd napisał raport nie będący w istocie żadnym raportem, a jedynie zbiorem pewnych faktów, prawdopodobnych faktów i przypuszczeń (być może też wielce prawdopodobnych, ale li tylko przypuszczeń).
Obok tego raportu ukazał się wcześniej raport Komisji A. Macierewicza (biała księga smoleńska), gdzie mówi się o ustaniu pracy maszyny 15 metrów nad ziemią (raport rządowy mówi, że stało się to po zderzeniu ze "stalowym drzewem" -sic!) a ostatnio dodaje (za prof. K. Nowaczykiem z USA) o dwóch zewnętrznych wielkich wstrząsach, które do ustania pracy samolotu miały doprowadzić.
Zupełnie realistycznie i logicznie bardziej wierzę Panu A. Macierewiczowi, bowiem polski rząd od momentu tragedii smoleńskiej zachowuje się - z jednej strony - jak jej co najmniej współwinny a nawet niemal jako jej sprawca a - z drugiej strony - jak adwokat "diabła" chroniącego w sposób zastanawiający "sowieckich przyjaciół"... którzy również zachowują się jak co najmniej współwinni lub nawet niemal jako sprawcy...
Oczywiście nie jestem człowiekiem bezstronnym, mam swoje poglądy polityczne i swoją wizję przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Rzeczpospolitej. Niemniej po 15 miesiącach od tragedii moje wzburzenie emocjonalne wpływające na ewentualną niewłaściwą ocenę rzeczywistości opadło i staram się spoglądać na naszą, polską tragedię smoleńską niejako "z lotu ptaka"....
Właśnie... jak nieraz warto zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że wznosimy się ku górze a naszym oczom ukazują się nowe wspaniałe (bądź nie) widoki, przestrzenie, których nijak nie da się dostrzec z ziemi... Nieraz warto więc zamknąć oczy i postarać się spojrzeć na naszą rzeczywistość polityczną i bieżące wydarzenia szerzej, wielokierunkowo i wieloaspektowo... właśnie jakbyśmy patrzyli na nią okiem lecącego wysoko nad ziemią ptaka...
Bardzo rzadko, ale od czasu do czasu udaje mi się tak "wznieść" i zobaczyć nawet dla mnie zaskakujące oraz często nieprawdopodobne wprost "cuda" stworzone przez makiaweliczne, ludzkie umysły. Oczywiście w większość z nich sam nie jestem w stanie uwierzyć i traktuję je jako tylko moje konfabulacje, które może mi się tylko kiedyś śniły...
W takich sytuacjach często też pojawia się jakaś nieokreślona i drążąca umysł myśl, która nawet wypierana, często wraca i nie pozwala o sobie zapomnieć... Nieraz też wracając bywa intensywniejsza, gdy realna rzeczywistość nie sprawia, że staje się absurdalną i bezsensowną...
Dokładnie rok temu w poście: Matrix, gra smoleńska i gdzie zginęły pozostałe 93-94 osoby z polskiego samolotu? opisałem jeden z takich "lotów" i przedstawiłem drążącą mnie podczas jego trwania "myśl" wraz z pewnymi konstatacjami: "... Teraz będzie bardzo trudno odkryć prawdę lub choć jej namiastki, ale jest jedno... co należy zrobić NA PEWNO, czyli EKSHUMOWAĆ ZWŁOKI i poddać je szczegółowym oględzinom sądowo-medycznym. Przecież jest to niewyobrażalne, że do dzisiaj nie ma wyników badań DNA a polscy lekarze nigdy (mimo kłamliwych zapewnień Pani Kopacz... za co faktycznie winna być wykopana z polityki... o ile nie postawiona przed sądem!) nie uczestniczyli czynnie w oględzinach zwłok poległych w tragedii smoleńskiej! To jest konieczność... niezależnie od wszystkiego, co może się później stać (...) Wybór pomiędzy złem a mniejszym złem zawsze pozostaje wyborem między złem a złem. W takiej konfiguracji relatywizowanie zła jest nawet rzeczą haniebną (przynajmniej w mojej hierarchii wartości). Parafrazując: Prawda jest Najważniejsza! Bez prawdy na temat tej największej polskiej tragedii od czasów II Wojny Światowej (choć szczątkowej) potwierdzimy tylko tezę G. Brauna: "Polski już nie ma jako suwerennego państwa"! Jest jeszcze jeden powód konieczności ekshumacji! Od początku "spędza mi on sen z powiek": według pierwszych relacji na miejscu katastrofy NIE BYŁO CIAŁ a tak naprawdę wiemy, że na pewno pod Smoleńskiem zginęły 3-4 osoby, na których najprawdopodobniej dokonano egzekucji! Więc gdzie i w jakich okolicznościach zginęło pozostałe 92-93 osoby? Może po ekshumacji i badaniach coś byśmy mogli się dowiedzieć? I może dlatego Rosjanie zabronili Tuskowi otwierać trumny? Jakie tajemnice one kryją i Kto w nich leży i w jakim stanie? Jeżeli wszystko jest tak jak próbują nam wmówić Rosjanie i PO... to przecież ekshumacja tylko potwierdziłaby ich wersję i winna być nawet przez Nich sama zaproponowana. Jak wtedy My wszyscy "zwolennicy teorii spiskowych" bylibyśmy ośmieszeni... Sam bym się pokalał. Jest tylko jeden warunek: ekshumacji MUSI dokonać grupa wspólna niezależnych ekspertów międzynarodowych (np. lekarzy NATO, ONZ, organizacji humanitarnych) razem z Polakami i Rosjanami... na zasadzie równości wszystkich stron!".
Nie będę ukrywał... Minął rok a moje wątpliwości dotyczące w ogóle faktu, czy pod Smoleńskiem rozbił się tak naprawdę polski samolot, którym leciało 96 osób - w tym Prezydent RP - wcale nie zmalały...
Do tej pory nie zwrócono nam wraku samolotu a na niektórych zdjęciach koła podwozia wyglądały na zardzewiałe (sic?). Nie dokonano do tej pory żadnej ekshumacji zwłok i nie widzieliśmy też żadnej fotografii ciał na miejscu katastrofy! Mało... tam przecież nie było ciał ani żadnych ich szczątek tuz po katastrofie! Ponadto ciała przywieziono z Rosji do Polski w "zalakowanych lub też zespawanych" trumnach (sic!). Samolot rozbił się na wiele części, co przy takiej katastrofie było raczej niemożliwe! Zginęli wszyscy, nie było żadnego rannego... coś raczej nieprawdopodobnego... Mgła pojawiła się nagle oraz była zaskakująca nawet dla mieszkańców Smoleńska i okolic a w internecie pojawił się film pokazujący jak można takową mgłę na krótki czas wyprodukować! Do tej pory nie wiemy co robił pod Smoleńskiem rosyjski Ił-76... akurat w tym samym niemal czasie, w którym miał w Smoleńsku lądować polski, wojskowy samolot rządowy m.in. ze Zwierzchnikiem Polskich Sił Zbrojnych i jednocześnie Prezydentem RP na pokładzie... Kto obcy i nieznany był -oprócz kontrolerów lotu - na terenie wieży w Smoleńsku? Dlaczego nie bada się dalej filmu z nagraną być może egzekucją i trzema, czterema strzałami... przecież prokuratura nie podważyła jego autentyczności? Dlaczego Prezydent RP śp. L. Kaczyński pojechał dzień wcześniej na Litwę skoro miał się przygotowywać do wyjazdu pociągiem do Smoleńska i dlaczego w końcu poleciał samolotem? Dlaczego wszyscy lecieli jednym samolotem i dlaczego w ogóle były dwie uroczystości: z Tuskiem i ze śp. Prezydentem? Dlaczego nie ma nagrań z terenu Okęcia z okresu i czasu wylotu sp. Prezydenta i jego gości do Smoleńska? Czy faktycznie szachownica na samolocie 101 była inna niż ta, którą widzieliśmy na zdjęciach wraku samolotu? Kto miał faktycznie lecieć do Smoleńska a ostatecznie nie poleciał i dlaczego? Jak to się stało, że akurat przed 10 kwietnia nawarstwiło się wiele spektakularnych dla Polski spotkań i wydarzeń: od listopada 2009 ciąg spotkań R. Sikorskiego w USA i powolne oddawanie USA przez Polskę gazu łupkowego; 07 kwietnia 2010 spotkanie Tusk - Putin w Katyniu i "przyjacielskie rozmowy"; 08 kwietnia 2010 spotkanie Obama - Miedwiediew i "przyjacielskie rozmowy" bez zaproszenia wcześniej śp. L. Kaczyńskiego; 09 kwietnia 2010 uroczyste rozpoczęcie budowy rurociągu północnego i "przyjacielskie rozmowy sowiecko-niemieckie"?.
Pytań jest więcej, wątpliwości jest więcej... A dopóki tragedia nie zostanie wyjaśniona można rozpatrywać wszystkie możliwe scenariusze... także ten o zamachu (polskim, rosyjskim, wspólnym, samodzielnym, za zgodą USA i UE, itd...), także ten o zwykłej katastrofie i niesamowitym zbiegu przypadkowych okoliczności, wszystkie... także ten, że żadnej katastrofy pod Smoleńskiem nie było... a zginęły tam podczas egzekucji tylko 3-4 osoby...
Może więc dalej zasadne jest moje pytanie sprzed roku, dzisiaj tylko uzupełnione jeszcze jedną wątpliwością: "Więc gdzie i w jakich okolicznościach zginęło (i czy zginęło?) pozostałe 92-93 osoby? Może po ekshumacji i badaniach coś byśmy mogli się dowiedzieć?"
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
sobota, 30 lipca 2011
piątek, 29 lipca 2011
Siewcy nienawiści dokonują świeckiej ekspiacji siebie i całej PO...
Witam
Wiem, że dziś ważny dzień, dzień prezentacji raportu J. Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej. Nie spodziewam się jednak, aby ów raport godził bezpośrednio we współwinnych tragedii, czyli raport ów przygotowujących.... wobec czego niniejszym postem odnoszę sie do całkiem innej kwestii....
Pragnę podziękować ministrowi Radosławowi Sikorskiemu i Premierowi Donaldowi Tuskowi... i zgadzając się w dobrej woli z sensem ich wypowiedzi oraz zatroskany o przyszłość Polski apeluję:
"W Polsce, naszej kochanej Ojczyźnie już niebawem odbędą się kolejne w pełni demokratyczne i najbardziej uczciwe w europejskiej rosyjskiej strefie wpływów wybory parlamentarne. Są one chyba najważniejszymi jakie przyszło mi dożyc i w jakich będę uczestniczył od upadku komunizmu a powstaniu w Polsce zalążku postkomunizmu, którego kwintesencją jest przynależność do nowej formy ZSRR, czyli Unii Europejskiej, kierowanej przez Niemcy we współpracy z Francją i Rosją.
Zwracam się więc do wszystkich, dla których ważna jest przyszłość Europy i wyeliminowanie wszelkich radykalizmów mogących zakończyć się jakimiś np. atakami terrorystycznymi, czy też innymi prawdopodobnymi działaniami prowadzącymi np.: do niszczenia godności człowieka, do wprowadzania ustroju totalitarnego, do zabijania nienarodzonych, do gloryfikowania eutanazji lub eugeniki; do siania międzyludzkiej nienawiści... Zwracam się i apeluję:
WEŹCIE UDZIAŁ W WYBORACH I DOKONAJCIE DOBREGO – DLA NASZEJ UKOCHANEJ OJCZYZNY, NASZEJ POLSKI – WYBORU!"
Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że nasz udział w wyborach tak naprawdę jest a'priori zupełnie bezsensowny. Wiem przecież, że niezależnie kto w Polsce wygra wybory i tak nie będzie miał żadnego wpływu na losy mojej kochanej Ojczyzny. Rozumiem nieuchronność dziejową i żelazną konsekwencję w realizowaniu działań będących wynikiem już raz podjętych decyzji dotyczących wprowadzania do realnego świata "za wszelką cenę i pomimo wszystko" utopijnej idei marksistowskiej. Zdaję sobie sprawę, że tak szczytny cel nieraz wymaga ofiar i nie zawsze od razu był wolny od "błędów i wypaczeń". Wszakże rozumiem też, że teraz - po przykrych doświadczeniem komunizmu i nazizmu - globalistyczny unionizm jest wreszcie wymarzonym rajem dla Europy i Mojej Polski.
Nie rozumiem wobec tego po co w ogóle ponosić koszty na organizowanie jakichkolwiek parlamentarnych wyborów narodowych? Przecież już wszyscy mieszkańcy Unii Europejskiej otrzymali fasadową namiastkę imperialistycznej demokracji w postaci dokonania przez nich aktu wyborczego w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego? Czyż to nie wystarczy? Przecież mieszkańcy Unii Europejskiej, zwani Europejczykami mają też już swój niewybieralny przez nich rząd, czyli ukochaną Komisję Europejską... Mają też swojego Prezydenta a nawet jakąś Minister Spraw Zagranicznych... W Brukseli powstaje 80-90% prawa dotyczącego każdego mieszkańca Unii Europejskiej, więc po co wybory w określonych krajach, w tym w mojej ukochanej Polsce? Doprawdy nie mogę tego pojąć... Może lepiej byłoby przeprowadzić parlamentarną rekrutację 200 tłumaczy z "brukselskiego" na język polski... no chyba, że już niedługo i polskiego języka nie będzie...
Mimo tych moich zastrzeżeń w ostatnich dniach jednak zrozumiałem sens pozostawienia jeszcze parlamentarnych wyborów narodowych, w tym również w mojej ukochanej Polsce. Stąd mój apel o udział w tych wyborach.
I wcale nie dlatego jak zapewne myślą niektórzy, że przecież w wielu krajach ostały się jeszcze nie wiedzieć czemu enklawy tradycyjnej, chrześcijańskiej myśli i tradycji europejskiej charakterystycznej dla Europy i jej rozwoju przez niemal 2000 lat. Wedle nich tą jakże imperialistyczną postawę nadal gloryfikuje nacjonalistyczne istnienie oddzielnych państw i narodów, a w szczególności jej konserwatywni i tradycjonalistyczni mieszkańcy, którzy są źródłem wszelkiego, antyhumanitarnego, antyglobalistycznego oraz antymarksistowskiego zła. Oni zapewne uważają, że z ich strony grozi niebezpieczeństwo jakiejś nieokreślonej i wyimaginowanej przez lewaków prawicowej tyranii. Więc - chyba według tak myślących unijnych socjalistów - te raczej już prawie, że ostatnie parlamentarne wybory narodowe mają jeszcze "tak na koniec" istnienia Europy Ojczyzn chyba skanalizować i wskazać owych wrogów wszelakiej socjal-globalistycznej szczęśliwości wspólnej i bezpaństwowej. Wedle ich zapewne zaburzonego toku myślowego należy w ten sposób zidentyfikować a w konsekwencji przecież zniszczyć pozostałości tych barbarzyńców, co by czasem nie stały się zarzewiem jakichś ruchów wolnościowych dla niektórych narodów... a niestety Polacy są dla nich w tym zakresie jakże niebezpieczni przecież...
Otóż tych wszystkich pragnę zapewnić, że zupełnie inaczej widzę sens tych kończących się powoli aktów wolnych, narodowych wyborów parlamentarnych... a tych najbliższych w Polsce szczególnie. Za takowe ich postrzeganie ponownie pragnę podziękować i to w równym stopniu: R. Sikorskiemu i D. Tuskowi, przy czym ja już ich zupełnie nie rozumiem i wprost nie poznaję. Ci ludzie albo zatracili zdolność do partyjnie logicznego myślenia a ich ogląd rzeczywistości stał się zbieżny z ich chorymi o niej wyobrażeniami lub też... zmienili się całkowicie i nawrócili na stronę dobra!
Bo jak to jest! Zamiast - zgodnie z ich dotychczasowym nakazem wewnętrznym i zewnętrznym - wskazywać owe zagrożenia dla europejskiego socjalizmu w postaci skrajnie prawicowych i o inklinacjach terrorystycznych PiS-owców, to taki R. Sikorski bełkocze np. tak: "W Polsce nie brak ludzi myślących tak jak Behring Breivik, który strzelał do rodaków, by obalić rząd, ponieważ uważa, że jest on pozbawiony prawnego i politycznego tytułu do rządzenia (...) W Polsce też mamy środowiska, które uważają, że demokratycznie wybrany prezydent czy rząd to zdrajcy, którzy naprawdę nie interesują Polski i Polaków. To są bardzo niebezpieczne emocje i ich podsycanie może prowadzić do takich nieobliczalnych skutków”.
Jakiż to być może niski poziom zdolności umysłowych trzeba posiadać albo jak silny musi być akt nawrócenia na stronę dobra, aby atakować w ten sposób własną partię i lekceważyć oraz ośmieszać jej (własnych) wyborców. Przecież każdy pamięta czasy, kiedy w Polsce rządził PiS a śp. Lech Kaczyński był Prezydentem. Cóż wtedy wyczyniali członkowi i sympatycy PO? Kto dożynał watahy jak nie sam R. Sikorski? Kto ubliżał i deprecjonował śp. L. Kaczyńskiego jak nie Niesiołowski, Palikot, Bartoszewski i inni... jak np. jaśniepan Sikorski pospołu z Tuskiem? A później... kto chciał mordować (upolować) na polowaniu J. Kaczyńskiego i wypatroszyć go a skórę sprzedawać w Europie? (dla niewtajemniczonych: Palikot, który chciał iść na polowanie wspólnie z Komorowskim Bronisławem, myśliwym zapalonym). Kto ostatnio mordował przeciwników politycznych jak nie sympatyk PO?... Oj faktycznie Panie Sikorski... w Polsce nie brak ludzi podobnych do Behringa Breivika... są w bezpośrednim Pana otoczeniu i widocznie ten strach wpływa na wypowiadanie przez pana takich słów... z punktu widzenia PO wprost "samobójczych"... A może rzeczywiście zrozumiał Pan, że żył do tej pory w "grzechu ciężkim" i dokonało się w Panu nawrócenie na stronę dobra? Jeżeli tak to ja osobiście Pana serdecznie witam po tej stronie...
Jakże też współgra z wypowiedzią R. Sikorskiego strachliwa (albo wynikająca również z nawrócenia na stronę dobra) wypowiedź Premiera D. Tuska, który cały czas niestety jeszcze kradnie perfidnie nazwisko pewnemu koziołkowi: "Polska potrzebuje siły politycznej, która wszelkie radykalizmy, polityczną nienawiść pozostawi na boku".
Zaiste ma rację nasz Premier i po to są właśnie potrzebne jeszcze w mojej ukochanej Ojczyźnie wybory krajowe, aby wreszcie odsunąć ze sceny politycznej partię, która może stanowić i często stanowi zarzewie radykalizmów, która sieje polityczną nienawiść kończącą się morderstwem przeciwników politycznych i dla której "spór polityczny, różnice poglądów, są alibi"... dla uczynienia z polityki gorącej wojny wszystkich ze wszystkimi, bowiem zatomizowanym społeczeństwem łatwiej się rządzi...
Ma rację także Pan Premier, bijąc się w piersi i mówiąc: ""...jeśli zabraknie politycznego rozsądku, jeśli zabraknie siły politycznej, która ma pozytywną energię, to także Polska może stać się miejscem, gdzie "agresja, nienawiść czy frustracja zaczną nadawać ton narodowej polityce"".
Brawo Panie Premierze! Nareszcie Pan powiedział choć część prawdy, bowiem całe zdanie chyba winno brzmieć tak (parafraza słów premiera mojego autorstwa - kj): ""...jeśli zabraknie politycznego rozsądku, jeśli zabraknie demokracji a więc różnorodności sił politycznych a wśród nich, takich, które mają pozytywną energię, to Polska dalej będzie - jak już jest szczególnie od czterech a chyba nawet od lat 22 lat – miejscem, gdzie "agresja, nienawiść, antypolskość czy frustracja połączona z hipokryzją i poddańczą mentalnością sowiecką nadają ton narodowej polityce, gdzie w dalszym ciągu rządzą nieraz ludzie o cechach konfidentów"".
Panie Sikorski, Panie Tusk.... zrozumiałem konieczność przeprowadzania kolejny raz -nieracjonalnych z punktu widzenia unijnego - wyborów parlamentarnych w mojej ukochanej Ojczyźnie! Dziękuję za akt świeckiej ekspiacji i być może trwałego nawrócenia na stronę dobra... Czekałem na to 22 lata... Mam nadzieję, że kolejnymi dokonującymi owego aktu ekspiacji będą: Wałęsa, Jaruzelski, Kiszczak, Mazowiecki, Michnik... i inni.... budowniczy sowiecko-marksistowsko-globalistyczno-komunistyczno-unijnej III RP....
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Wiem, że dziś ważny dzień, dzień prezentacji raportu J. Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej. Nie spodziewam się jednak, aby ów raport godził bezpośrednio we współwinnych tragedii, czyli raport ów przygotowujących.... wobec czego niniejszym postem odnoszę sie do całkiem innej kwestii....
Pragnę podziękować ministrowi Radosławowi Sikorskiemu i Premierowi Donaldowi Tuskowi... i zgadzając się w dobrej woli z sensem ich wypowiedzi oraz zatroskany o przyszłość Polski apeluję:
"W Polsce, naszej kochanej Ojczyźnie już niebawem odbędą się kolejne w pełni demokratyczne i najbardziej uczciwe w europejskiej rosyjskiej strefie wpływów wybory parlamentarne. Są one chyba najważniejszymi jakie przyszło mi dożyc i w jakich będę uczestniczył od upadku komunizmu a powstaniu w Polsce zalążku postkomunizmu, którego kwintesencją jest przynależność do nowej formy ZSRR, czyli Unii Europejskiej, kierowanej przez Niemcy we współpracy z Francją i Rosją.
Zwracam się więc do wszystkich, dla których ważna jest przyszłość Europy i wyeliminowanie wszelkich radykalizmów mogących zakończyć się jakimiś np. atakami terrorystycznymi, czy też innymi prawdopodobnymi działaniami prowadzącymi np.: do niszczenia godności człowieka, do wprowadzania ustroju totalitarnego, do zabijania nienarodzonych, do gloryfikowania eutanazji lub eugeniki; do siania międzyludzkiej nienawiści... Zwracam się i apeluję:
WEŹCIE UDZIAŁ W WYBORACH I DOKONAJCIE DOBREGO – DLA NASZEJ UKOCHANEJ OJCZYZNY, NASZEJ POLSKI – WYBORU!"
Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że nasz udział w wyborach tak naprawdę jest a'priori zupełnie bezsensowny. Wiem przecież, że niezależnie kto w Polsce wygra wybory i tak nie będzie miał żadnego wpływu na losy mojej kochanej Ojczyzny. Rozumiem nieuchronność dziejową i żelazną konsekwencję w realizowaniu działań będących wynikiem już raz podjętych decyzji dotyczących wprowadzania do realnego świata "za wszelką cenę i pomimo wszystko" utopijnej idei marksistowskiej. Zdaję sobie sprawę, że tak szczytny cel nieraz wymaga ofiar i nie zawsze od razu był wolny od "błędów i wypaczeń". Wszakże rozumiem też, że teraz - po przykrych doświadczeniem komunizmu i nazizmu - globalistyczny unionizm jest wreszcie wymarzonym rajem dla Europy i Mojej Polski.
Nie rozumiem wobec tego po co w ogóle ponosić koszty na organizowanie jakichkolwiek parlamentarnych wyborów narodowych? Przecież już wszyscy mieszkańcy Unii Europejskiej otrzymali fasadową namiastkę imperialistycznej demokracji w postaci dokonania przez nich aktu wyborczego w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego? Czyż to nie wystarczy? Przecież mieszkańcy Unii Europejskiej, zwani Europejczykami mają też już swój niewybieralny przez nich rząd, czyli ukochaną Komisję Europejską... Mają też swojego Prezydenta a nawet jakąś Minister Spraw Zagranicznych... W Brukseli powstaje 80-90% prawa dotyczącego każdego mieszkańca Unii Europejskiej, więc po co wybory w określonych krajach, w tym w mojej ukochanej Polsce? Doprawdy nie mogę tego pojąć... Może lepiej byłoby przeprowadzić parlamentarną rekrutację 200 tłumaczy z "brukselskiego" na język polski... no chyba, że już niedługo i polskiego języka nie będzie...
Mimo tych moich zastrzeżeń w ostatnich dniach jednak zrozumiałem sens pozostawienia jeszcze parlamentarnych wyborów narodowych, w tym również w mojej ukochanej Polsce. Stąd mój apel o udział w tych wyborach.
I wcale nie dlatego jak zapewne myślą niektórzy, że przecież w wielu krajach ostały się jeszcze nie wiedzieć czemu enklawy tradycyjnej, chrześcijańskiej myśli i tradycji europejskiej charakterystycznej dla Europy i jej rozwoju przez niemal 2000 lat. Wedle nich tą jakże imperialistyczną postawę nadal gloryfikuje nacjonalistyczne istnienie oddzielnych państw i narodów, a w szczególności jej konserwatywni i tradycjonalistyczni mieszkańcy, którzy są źródłem wszelkiego, antyhumanitarnego, antyglobalistycznego oraz antymarksistowskiego zła. Oni zapewne uważają, że z ich strony grozi niebezpieczeństwo jakiejś nieokreślonej i wyimaginowanej przez lewaków prawicowej tyranii. Więc - chyba według tak myślących unijnych socjalistów - te raczej już prawie, że ostatnie parlamentarne wybory narodowe mają jeszcze "tak na koniec" istnienia Europy Ojczyzn chyba skanalizować i wskazać owych wrogów wszelakiej socjal-globalistycznej szczęśliwości wspólnej i bezpaństwowej. Wedle ich zapewne zaburzonego toku myślowego należy w ten sposób zidentyfikować a w konsekwencji przecież zniszczyć pozostałości tych barbarzyńców, co by czasem nie stały się zarzewiem jakichś ruchów wolnościowych dla niektórych narodów... a niestety Polacy są dla nich w tym zakresie jakże niebezpieczni przecież...
Otóż tych wszystkich pragnę zapewnić, że zupełnie inaczej widzę sens tych kończących się powoli aktów wolnych, narodowych wyborów parlamentarnych... a tych najbliższych w Polsce szczególnie. Za takowe ich postrzeganie ponownie pragnę podziękować i to w równym stopniu: R. Sikorskiemu i D. Tuskowi, przy czym ja już ich zupełnie nie rozumiem i wprost nie poznaję. Ci ludzie albo zatracili zdolność do partyjnie logicznego myślenia a ich ogląd rzeczywistości stał się zbieżny z ich chorymi o niej wyobrażeniami lub też... zmienili się całkowicie i nawrócili na stronę dobra!
Bo jak to jest! Zamiast - zgodnie z ich dotychczasowym nakazem wewnętrznym i zewnętrznym - wskazywać owe zagrożenia dla europejskiego socjalizmu w postaci skrajnie prawicowych i o inklinacjach terrorystycznych PiS-owców, to taki R. Sikorski bełkocze np. tak: "W Polsce nie brak ludzi myślących tak jak Behring Breivik, który strzelał do rodaków, by obalić rząd, ponieważ uważa, że jest on pozbawiony prawnego i politycznego tytułu do rządzenia (...) W Polsce też mamy środowiska, które uważają, że demokratycznie wybrany prezydent czy rząd to zdrajcy, którzy naprawdę nie interesują Polski i Polaków. To są bardzo niebezpieczne emocje i ich podsycanie może prowadzić do takich nieobliczalnych skutków”.
Jakiż to być może niski poziom zdolności umysłowych trzeba posiadać albo jak silny musi być akt nawrócenia na stronę dobra, aby atakować w ten sposób własną partię i lekceważyć oraz ośmieszać jej (własnych) wyborców. Przecież każdy pamięta czasy, kiedy w Polsce rządził PiS a śp. Lech Kaczyński był Prezydentem. Cóż wtedy wyczyniali członkowi i sympatycy PO? Kto dożynał watahy jak nie sam R. Sikorski? Kto ubliżał i deprecjonował śp. L. Kaczyńskiego jak nie Niesiołowski, Palikot, Bartoszewski i inni... jak np. jaśniepan Sikorski pospołu z Tuskiem? A później... kto chciał mordować (upolować) na polowaniu J. Kaczyńskiego i wypatroszyć go a skórę sprzedawać w Europie? (dla niewtajemniczonych: Palikot, który chciał iść na polowanie wspólnie z Komorowskim Bronisławem, myśliwym zapalonym). Kto ostatnio mordował przeciwników politycznych jak nie sympatyk PO?... Oj faktycznie Panie Sikorski... w Polsce nie brak ludzi podobnych do Behringa Breivika... są w bezpośrednim Pana otoczeniu i widocznie ten strach wpływa na wypowiadanie przez pana takich słów... z punktu widzenia PO wprost "samobójczych"... A może rzeczywiście zrozumiał Pan, że żył do tej pory w "grzechu ciężkim" i dokonało się w Panu nawrócenie na stronę dobra? Jeżeli tak to ja osobiście Pana serdecznie witam po tej stronie...
Jakże też współgra z wypowiedzią R. Sikorskiego strachliwa (albo wynikająca również z nawrócenia na stronę dobra) wypowiedź Premiera D. Tuska, który cały czas niestety jeszcze kradnie perfidnie nazwisko pewnemu koziołkowi: "Polska potrzebuje siły politycznej, która wszelkie radykalizmy, polityczną nienawiść pozostawi na boku".
Zaiste ma rację nasz Premier i po to są właśnie potrzebne jeszcze w mojej ukochanej Ojczyźnie wybory krajowe, aby wreszcie odsunąć ze sceny politycznej partię, która może stanowić i często stanowi zarzewie radykalizmów, która sieje polityczną nienawiść kończącą się morderstwem przeciwników politycznych i dla której "spór polityczny, różnice poglądów, są alibi"... dla uczynienia z polityki gorącej wojny wszystkich ze wszystkimi, bowiem zatomizowanym społeczeństwem łatwiej się rządzi...
Ma rację także Pan Premier, bijąc się w piersi i mówiąc: ""...jeśli zabraknie politycznego rozsądku, jeśli zabraknie siły politycznej, która ma pozytywną energię, to także Polska może stać się miejscem, gdzie "agresja, nienawiść czy frustracja zaczną nadawać ton narodowej polityce"".
Brawo Panie Premierze! Nareszcie Pan powiedział choć część prawdy, bowiem całe zdanie chyba winno brzmieć tak (parafraza słów premiera mojego autorstwa - kj): ""...jeśli zabraknie politycznego rozsądku, jeśli zabraknie demokracji a więc różnorodności sił politycznych a wśród nich, takich, które mają pozytywną energię, to Polska dalej będzie - jak już jest szczególnie od czterech a chyba nawet od lat 22 lat – miejscem, gdzie "agresja, nienawiść, antypolskość czy frustracja połączona z hipokryzją i poddańczą mentalnością sowiecką nadają ton narodowej polityce, gdzie w dalszym ciągu rządzą nieraz ludzie o cechach konfidentów"".
Panie Sikorski, Panie Tusk.... zrozumiałem konieczność przeprowadzania kolejny raz -nieracjonalnych z punktu widzenia unijnego - wyborów parlamentarnych w mojej ukochanej Ojczyźnie! Dziękuję za akt świeckiej ekspiacji i być może trwałego nawrócenia na stronę dobra... Czekałem na to 22 lata... Mam nadzieję, że kolejnymi dokonującymi owego aktu ekspiacji będą: Wałęsa, Jaruzelski, Kiszczak, Mazowiecki, Michnik... i inni.... budowniczy sowiecko-marksistowsko-globalistyczno-komunistyczno-unijnej III RP....
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Etykiety:
ekspiacja,
Hitler,
III RP,
komunizm,
koniec wyborów,
lewcwao,
Marks,
marksizm,
michnik,
Norwegia,
sikorski,
Stalin,
totalitaryzm,
Tusk,
Unia Eurpeska,
zamach
czwartek, 28 lipca 2011
Kogo reprezentują i czyją własnością są "polskie związki sportowe"?
... na podstawie historii zwolnienia A. Piątka z funkcji trenera w PZKol....
Przed momentem przeczytałem taką oto informację, którą za portalem WirtualnaPolska cytuję w całości: "Andrzej Piątek, wieloletni trener Mai Włoszczowskiej, został w czwartek zwolniony z funkcji szkoleniowca kadry narodowej w kolarstwie górskim, którą prowadził nieprzerwanie od 1 stycznia 1999 roku. Wypowiedzenie umowy o pracę uzasadniono "odmową współpracy z Piątkiem przez Maję Włoszczowską". Piątek zaznaczył, że po odebraniu mu kadry elity kobiet, którą ma przejąć Marek Galiński, nie dostał żadnej poważnej propozycji ze strony PZKol. - To, że Maja nie chce ze mną współpracować, nie oznacza, że nie ma innych zawodniczek i zawodników, którymi trzeba się zająć. Dziwię się, dlaczego związek nie zaproponował mi prowadzenia pozostałych grup: seniorów, młodzieżowców, juniorów, zawodniczek do lat 23 i juniorek - powiedział PAP szkoleniowiec. Były trener Włoszczowskiej nie krył rozgoryczenia. - Przykro mi, że po tylu latach pracy, wywalczeniu 31 medali mistrzostw świata i Europy oraz jednego olimpijskiego związek rozstał się ze mną w ten sposób. Obejrzałem z 50 razy wyścig na olimpiadzie w Pekinie, gdzie Majka zdobyła srebro. Byłem przekonany, że w Londynie będzie złoto. Zaplanowaliśmy sobie, że po drodze Majka zdobędzie mistrzostwo świata. I zdobyła je. A teraz, nie dość, że nie dojadę z Majką do Londynu, to okazuje się, że w ogóle nie będę zajmował się kadrą. Jestem zdruzgotany - podkreślił Piątek. Trener nie ma jasnych planów na przyszłość. "Mam propozycję z jednej z zagranicznych reprezentacji, czekam jednak na konkrety. Rozważam też opcję utworzenia nowej zawodowej grupy kolarskiej. Ale nie wykluczam, że w ogóle odejdę z kolarstwa" - zakończył. Szef PZKol. Wacław Skarul wyjaśnił, że decyzja o zwolnieniu Piątka zapadła w porozumieniu z ministerstwem sportu i ze sponsorem związku, właścicielem firmy CCC Dariuszem Miłkiem oraz za wiedzą wiceprezesów i sekretarza Zarządu PZKol. Marka Kosickiego. "Kilka miesięcy temu, gdy zostawałem prezesem PZKol., chciałem współpracować z Andrzejem Piątkiem, którego, nawiasem mówiąc, byłem w swoim czasie nauczycielem akademickim na wrocławskiej AWF. Chciałem mu pomóc. Dziś nie" - powiedział PAP Skarul."
Przyznam szczerze, że moją pierwszą reakcją było sążniste przekleństwo z dwóch powodów. Pierwszym było to, że o posadzie trenera decyduje "widzimisię gwiazdy i zawodniczki, która gwiazdą została dzięki akurat temu trenerowi" (nie negując dorobku Pani Maji, ale to jakieś pomieszanie chyba ról), drugim zaś powodem było to, że decyzja konsultowana była z Ministerstwem Sportu (to jakoś jeszcze z trudem rozumiem, bowiem Maja Włoszczowska i związek są finansowani m.in. przez ministerstwo, reprezentujące polskie państwo) oraz ze sponsorem Polskiego Związku Kolarskiego, prywatnym przedsiębiorcą i właścicielem firmy obuwniczej zwanej CCC! No tego ostatniego to ja już zupełnie nie pojmuję!
Nie żądam odpowiedzi czy Polski Związek Kolarski jest prywatną firmą czy też nie. Wydawało mi się do niedawna, że jest organizacją sportową o statusie organizacji (stowarzyszenia) państwowej reprezentującej ogólnopolskie kolarstwo a nie prywatnym teamem kolarskim właściciela sklepów CCC i firmy NG2!
Doprawdy nie chcę w tym miejscu negować zasług firmy NG2 i jego Prezesa, bowiem zdążyłem już zapoznać się z jego długoletnią "miłością" do kolarstwa górskiego. Niemniej zwracam tylko uwagę na fakt, iż prywatna osoba z zewnątrz wobec sportowej organizacji o statusie: narodowej i państwowej (polski związek!) jest niejako współdecydującym o jej losach... Mało tego! Prezes tegoż "polskiego związku" nawet nie widzi jakiejś niefortunności w podawaniu takowej informacji uważając chyba takie praktyki za całkowicie normalne w kraju demokratycznym i transparentnym...
No, ale w czasie rządów PO chyba wiele się zmieniło... Wszak i Polska przez PO jest traktowana jako "prywatny team wspólnych kolesi od koryta", którzy - a jakże - również "konsultują" wszelakie decyzje ze swoimi sponsorami - vide. cmentarne rozmowy Zbycha z "hazardowymi przedsiębiorcami" oraz cała afera hazardowa spoconych Zbychów, przestraszonych Donaldów, białonosych Mirów, mściwych Grzechów, itd. Wcześniej na traktowaniu Polski jako prywatnego folwarku też polegli chłopcy z SLD, którzy coś tam chcieli dla sponsorów zrobić "dobrze" w tych czasopismach, ale nie zorientowali się, iż tymże czynem wkurzą innego sponsora i niemal władcę III RP, czyli Adama Michnika... który po pół roku bezowocnych widać 'negocjacji" postanowił pokazać wszem i wobec, kto zaś rządzi Polską! Zresztą po aferach FOZZ, Rywina, hazardowej, bankowej, prywatyzacji PZU, paliwowej... czyż coś się zmieniło? Czy beneficjenci III RP przestali ja traktować jako własne, prywatne poletko do "zbijania prywatnego li tylko kapitału"? A obecna afera z autostradowymi Chińczykami, którzy mieli Czarkowi i jego przyjacielowi z PKP przynieść kokosy a być może także usprawiedliwić Donalda za klapę przygotowań do EURO 2012?
Doprawdy żal mi zwolnionego trenera i rozumiem jego rozgoryczenie. Tym bardziej, iż jeszcze niedawno Prezes W. Skarul odnosząc się do wyboru przez M. Włoszczowską nowego trenera M. Galińskiego mówił: "(...) Piątek nadal będzie pracować w związku i zajmować się szkoleniem, ale nie zapadła jeszcze decyzja, w jakim charakterze (...) M . Gliński (...) ma stać sie mentorem Włoszczowskiej. Zawodowi kolarze nie mają trenerów, są na tyle ukształtowani, że sami potrafią się przygotować do startów i często wiedzą najlepiej, co należy robić. Od czasu do czasu korzystają z pomocy mentora. Takim mentorem dla Majki ma być Galiński" . Teraz okazuje się, że trener A. Piątek nie otrzymał żadnej innej propozycji...
Nie wiem też jakie polityczne poglądy reprezentują prywatnie: trener i jego niedawna podopieczna Maja Włoszczowska, co też łączy akurat ją z Markiem Galińskim i czy on - jako czynny zawodnik - podoła roli trenera/mentora ani też jakie były rzeczywiste powody zwolnienia trenera... bowiem te podane oficjalnie przez PZKol i samego jego Prezesa Wacława Skarula dyskwalifikują go do dalszego zajmowania tegoż stanowiska i winien natychmiast chyba podać się do dymisji! Sądzę, że winno przyjść mu to tym łatwiej, że zapewne zajmowanie się polskim kolarstwem niekorzystnie wpływa na wykonywanie przez niego obowiązków pracownika zatrudnionego na wysokim szczeblu w polskim oddziale firmy ubezpieczeniowej UNIQA. Ciężko chyba być optymalnie efektywnym pracując w dwóch, jakże różnych i jakże mocno absorbujących miejscach i stanowiskach pracy... Nieprawdaż?
Na wyrażoną moją powyższą wątpliwość pośrednio Szanowny Pan Prezes już niejako kiedyś odpowiedział. W jednym z wywiadów bowiem na zadane przez dziennikarza Marka Ceglińskiego z Rzeczpospolitej pytanie: "Po 100 dniach prezesury odczuwa pan jeszcze większy ciężar czy już wychodzi ze związkiem na prostą?", Pan Prezes raczył powiedzieć: "Jestem zmęczony, bo prezesowanie muszę łączyć z pracą zawodową. Jestem związany z towarzystwem ubezpieczeniowym Uniqa. Dzięki uprzejmości zarządu dostałem zgodę na bycie prezesem, zaznaczam – społecznym. W firmie jestem dyrektorem departamentu szkoleń, mam spore obciążenia. W związku z tym prezesem PZKol jestem bardzo wcześnie rano albo bardzo późno po południu czy wieczorem. No i oczywiście w soboty i w niedziele. Od ponad trzech miesięcy pracuję na okrągło. Nie jest łatwo, ale jako były kolarz jestem twardy, więc może uda mi się to przetrzymać".
Panie prezesie... naprawdę! Nie musi Pan się męczyć i ciągle dawać radę, aby to prezesowanie "przetrzymywać"!
Pozdrawiam
P.S.
Tylko zapytam na koniec od niechcenia: Kto jest ubezpieczycielem Polskiego Zawiązku Kolarskiego?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Przed momentem przeczytałem taką oto informację, którą za portalem WirtualnaPolska cytuję w całości: "Andrzej Piątek, wieloletni trener Mai Włoszczowskiej, został w czwartek zwolniony z funkcji szkoleniowca kadry narodowej w kolarstwie górskim, którą prowadził nieprzerwanie od 1 stycznia 1999 roku. Wypowiedzenie umowy o pracę uzasadniono "odmową współpracy z Piątkiem przez Maję Włoszczowską". Piątek zaznaczył, że po odebraniu mu kadry elity kobiet, którą ma przejąć Marek Galiński, nie dostał żadnej poważnej propozycji ze strony PZKol. - To, że Maja nie chce ze mną współpracować, nie oznacza, że nie ma innych zawodniczek i zawodników, którymi trzeba się zająć. Dziwię się, dlaczego związek nie zaproponował mi prowadzenia pozostałych grup: seniorów, młodzieżowców, juniorów, zawodniczek do lat 23 i juniorek - powiedział PAP szkoleniowiec. Były trener Włoszczowskiej nie krył rozgoryczenia. - Przykro mi, że po tylu latach pracy, wywalczeniu 31 medali mistrzostw świata i Europy oraz jednego olimpijskiego związek rozstał się ze mną w ten sposób. Obejrzałem z 50 razy wyścig na olimpiadzie w Pekinie, gdzie Majka zdobyła srebro. Byłem przekonany, że w Londynie będzie złoto. Zaplanowaliśmy sobie, że po drodze Majka zdobędzie mistrzostwo świata. I zdobyła je. A teraz, nie dość, że nie dojadę z Majką do Londynu, to okazuje się, że w ogóle nie będę zajmował się kadrą. Jestem zdruzgotany - podkreślił Piątek. Trener nie ma jasnych planów na przyszłość. "Mam propozycję z jednej z zagranicznych reprezentacji, czekam jednak na konkrety. Rozważam też opcję utworzenia nowej zawodowej grupy kolarskiej. Ale nie wykluczam, że w ogóle odejdę z kolarstwa" - zakończył. Szef PZKol. Wacław Skarul wyjaśnił, że decyzja o zwolnieniu Piątka zapadła w porozumieniu z ministerstwem sportu i ze sponsorem związku, właścicielem firmy CCC Dariuszem Miłkiem oraz za wiedzą wiceprezesów i sekretarza Zarządu PZKol. Marka Kosickiego. "Kilka miesięcy temu, gdy zostawałem prezesem PZKol., chciałem współpracować z Andrzejem Piątkiem, którego, nawiasem mówiąc, byłem w swoim czasie nauczycielem akademickim na wrocławskiej AWF. Chciałem mu pomóc. Dziś nie" - powiedział PAP Skarul."
Przyznam szczerze, że moją pierwszą reakcją było sążniste przekleństwo z dwóch powodów. Pierwszym było to, że o posadzie trenera decyduje "widzimisię gwiazdy i zawodniczki, która gwiazdą została dzięki akurat temu trenerowi" (nie negując dorobku Pani Maji, ale to jakieś pomieszanie chyba ról), drugim zaś powodem było to, że decyzja konsultowana była z Ministerstwem Sportu (to jakoś jeszcze z trudem rozumiem, bowiem Maja Włoszczowska i związek są finansowani m.in. przez ministerstwo, reprezentujące polskie państwo) oraz ze sponsorem Polskiego Związku Kolarskiego, prywatnym przedsiębiorcą i właścicielem firmy obuwniczej zwanej CCC! No tego ostatniego to ja już zupełnie nie pojmuję!
Nie żądam odpowiedzi czy Polski Związek Kolarski jest prywatną firmą czy też nie. Wydawało mi się do niedawna, że jest organizacją sportową o statusie organizacji (stowarzyszenia) państwowej reprezentującej ogólnopolskie kolarstwo a nie prywatnym teamem kolarskim właściciela sklepów CCC i firmy NG2!
Doprawdy nie chcę w tym miejscu negować zasług firmy NG2 i jego Prezesa, bowiem zdążyłem już zapoznać się z jego długoletnią "miłością" do kolarstwa górskiego. Niemniej zwracam tylko uwagę na fakt, iż prywatna osoba z zewnątrz wobec sportowej organizacji o statusie: narodowej i państwowej (polski związek!) jest niejako współdecydującym o jej losach... Mało tego! Prezes tegoż "polskiego związku" nawet nie widzi jakiejś niefortunności w podawaniu takowej informacji uważając chyba takie praktyki za całkowicie normalne w kraju demokratycznym i transparentnym...
No, ale w czasie rządów PO chyba wiele się zmieniło... Wszak i Polska przez PO jest traktowana jako "prywatny team wspólnych kolesi od koryta", którzy - a jakże - również "konsultują" wszelakie decyzje ze swoimi sponsorami - vide. cmentarne rozmowy Zbycha z "hazardowymi przedsiębiorcami" oraz cała afera hazardowa spoconych Zbychów, przestraszonych Donaldów, białonosych Mirów, mściwych Grzechów, itd. Wcześniej na traktowaniu Polski jako prywatnego folwarku też polegli chłopcy z SLD, którzy coś tam chcieli dla sponsorów zrobić "dobrze" w tych czasopismach, ale nie zorientowali się, iż tymże czynem wkurzą innego sponsora i niemal władcę III RP, czyli Adama Michnika... który po pół roku bezowocnych widać 'negocjacji" postanowił pokazać wszem i wobec, kto zaś rządzi Polską! Zresztą po aferach FOZZ, Rywina, hazardowej, bankowej, prywatyzacji PZU, paliwowej... czyż coś się zmieniło? Czy beneficjenci III RP przestali ja traktować jako własne, prywatne poletko do "zbijania prywatnego li tylko kapitału"? A obecna afera z autostradowymi Chińczykami, którzy mieli Czarkowi i jego przyjacielowi z PKP przynieść kokosy a być może także usprawiedliwić Donalda za klapę przygotowań do EURO 2012?
Doprawdy żal mi zwolnionego trenera i rozumiem jego rozgoryczenie. Tym bardziej, iż jeszcze niedawno Prezes W. Skarul odnosząc się do wyboru przez M. Włoszczowską nowego trenera M. Galińskiego mówił: "(...) Piątek nadal będzie pracować w związku i zajmować się szkoleniem, ale nie zapadła jeszcze decyzja, w jakim charakterze (...) M . Gliński (...) ma stać sie mentorem Włoszczowskiej. Zawodowi kolarze nie mają trenerów, są na tyle ukształtowani, że sami potrafią się przygotować do startów i często wiedzą najlepiej, co należy robić. Od czasu do czasu korzystają z pomocy mentora. Takim mentorem dla Majki ma być Galiński" . Teraz okazuje się, że trener A. Piątek nie otrzymał żadnej innej propozycji...
Nie wiem też jakie polityczne poglądy reprezentują prywatnie: trener i jego niedawna podopieczna Maja Włoszczowska, co też łączy akurat ją z Markiem Galińskim i czy on - jako czynny zawodnik - podoła roli trenera/mentora ani też jakie były rzeczywiste powody zwolnienia trenera... bowiem te podane oficjalnie przez PZKol i samego jego Prezesa Wacława Skarula dyskwalifikują go do dalszego zajmowania tegoż stanowiska i winien natychmiast chyba podać się do dymisji! Sądzę, że winno przyjść mu to tym łatwiej, że zapewne zajmowanie się polskim kolarstwem niekorzystnie wpływa na wykonywanie przez niego obowiązków pracownika zatrudnionego na wysokim szczeblu w polskim oddziale firmy ubezpieczeniowej UNIQA. Ciężko chyba być optymalnie efektywnym pracując w dwóch, jakże różnych i jakże mocno absorbujących miejscach i stanowiskach pracy... Nieprawdaż?
Na wyrażoną moją powyższą wątpliwość pośrednio Szanowny Pan Prezes już niejako kiedyś odpowiedział. W jednym z wywiadów bowiem na zadane przez dziennikarza Marka Ceglińskiego z Rzeczpospolitej pytanie: "Po 100 dniach prezesury odczuwa pan jeszcze większy ciężar czy już wychodzi ze związkiem na prostą?", Pan Prezes raczył powiedzieć: "Jestem zmęczony, bo prezesowanie muszę łączyć z pracą zawodową. Jestem związany z towarzystwem ubezpieczeniowym Uniqa. Dzięki uprzejmości zarządu dostałem zgodę na bycie prezesem, zaznaczam – społecznym. W firmie jestem dyrektorem departamentu szkoleń, mam spore obciążenia. W związku z tym prezesem PZKol jestem bardzo wcześnie rano albo bardzo późno po południu czy wieczorem. No i oczywiście w soboty i w niedziele. Od ponad trzech miesięcy pracuję na okrągło. Nie jest łatwo, ale jako były kolarz jestem twardy, więc może uda mi się to przetrzymać".
Panie prezesie... naprawdę! Nie musi Pan się męczyć i ciągle dawać radę, aby to prezesowanie "przetrzymywać"!
Pozdrawiam
P.S.
Tylko zapytam na koniec od niechcenia: Kto jest ubezpieczycielem Polskiego Zawiązku Kolarskiego?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Polska Prezydencja - plan unijnych marksistów legnie w gruzach?
Witam
Nieraz tak bywa, że nawet najbardziej optymalny plan działania, wykreowana i najbardziej prawdopodobnie efektywna przyjęta strategia osiągania określonego celu... nie zawsze jest w stanie przewidzieć przyszłą rzeczywistość...
Ryzyko jej niepowodzenia jest tym większe, im stopień nieprzewidywalności efektów podejmowanych decyzji jest wyższy a już sięga 100% w przypadku powielania – poprzez zabiegi rewitalizacji – już wcześniej skompromitowanych i realnie nieskutecznych działań.
Od samego początku powstania obecnej Unii Europejskiej jestem jej sceptykiem i uważam, że prędzej czy później MUSI upaść. Im nastąpi to szybciej, tym tragiczne skutki jej rozpadu będą mniejsze dla całej Europy i jej mieszkańców. I też im szybciej nastąpi jej wewnętrzny rozpad, tym też wcześniej nastąpi całkowite fiasko marzeń chęci rzeczywistej realizacji utopijnej i antyludzkiej idei tworzenia kolejnych unii: Amerykańskiej i Afrykańskiej... by wraz z ta Europejską wykreować jakąś formę Unii Światowej z jednym, totalitarnym rządem obejmującym może i wszystkich mieszkańców naszej Ziemi...
Obserwując bowiem historię powstawania naszej Europy w obecnym jej, unijnym kształcie, nie mogłem zrozumieć i dalej nie potrafię wprost pojąć... bądź infantylnego debilizmu tworzących UE polityków lub też - co najmniej - ich historycznej niewiedzy i bezmyślności graniczącej z hipokryzją.
Przecież wystarczyłoby sięgnąć do wydarzeń XX wieku i prześledzić nieudane próby tworzenia a'prori (teoretycznie) jakiś wymyślonych superpaństw lub związków państw, które miały przynieść ludzkości "wprost raj na ziemi" a stworzyły piekielną gehennę. Niewątpliwie ojcem wszystkich tych teoretycznie budowanych państw lub ich związków był niejaki Karol Marks vel. Karl Heinrich Marx urodzony jako Hirschel Marx. On to (wspólnie z niejakim Engelsem) stworzył podstawy marksizmu będącego źródłem zarówno narodowego socjalizmu reprezentowanego przez Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników (NSDAP), jak i komunizmu reprezentowanego przez Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego (KPZR - kontynuatorki frakcji bolszewików w Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji). Marksizm też był podstawą ideologiczną wszelkich innych totalitaryzmów XX wieku: na Kubie, w Chinach, Korei Północnej, niektórych państwach afrykańskich czy Ameryki Łacińskiej...
Ten myśliciel żydowskiego pochodzenia - którego rodzina wydała na świat wielu rabinów a ojciec-prawnik przeszedł na luteranizm tylko dlatego, żeby ominąć ograniczenia ustawy uniemożliwiającej Żydom dostęp do stanowisk prawniczych i lekarskich – jest też przecież też pośmiertnie "ojcem" budowania kolejnej wielkiej wspólnoty szczęśliwości wszelakiej, czyli Unii Europejskiej. Ma to znów być coś na kształt totalitarnego wielonarodowego, bezklasowego i robotniczego ZSRR lub totalitarnej, jednonarodowej i robotniczej IV Rzeszy : jedno państwo, z jednym narodem - Europejczykami, z wyrugowanymi ze świadomości wartościami chrześcijańskimi i wiedzą historyczną, ze scentralizowanym i niewybieralnym rządem, jednym prezydentem i jednym parlamentem, jako fasadową namiastką demokracji. Wszystko ma być unormowane, znormalizowane, masowe, ujednolicone, zhomogenizowane w zakresie zaspakajania potrzeb i reakcji na określone bodźce zewnętrzne. Ludzie zaś pozbawieni historycznych korzeni mają być wiecznie uśmiechnięci, bezwolni i kierujący się masowym efektem "stadnym" a nie własną indywidualnością. Nawet walutę stworzono na wzór tzw. : "rubla transferowego", ale obecni unioniści prześcignęli pod tym względem osiągnięcia Stalina...
No cóż... niestety dla nich człowieka uformować się do końca nie da a sztuczny twór jakim jest Unia Europejska "wali" się szybciej niżby ktokolwiek się wcześniej spodziewał. Mam wrażenie, że zaskoczeni są również krytycy UE, ale należy też wziąć pod uwagę, że wpływ na tak szybkie unijne tonięcie ma też kryzysowa sytuacja na całym świecie, dążącym zresztą - jak wspomniałem - do rozwiązań unijnych, ale w jeszcze większej skali. Rządzone przez marksistę B. Obamę USA są generatorem (i były) prawie wszystkich kryzysów, w tym też ostatniego i tego, który zaraz nadejdzie. Oczywiście nie odnoszę się do USA jako kraju, którego zwykli mieszkańcy są sprawcami kryzysów. Bardziej wskazuję raczej na USA jako siedzibę instytucji finansowych, które mają sprawczy ich charakter oraz USA jako miejsce zamieszkania i wykluwania się "naukowych proroków" w zakresie ekonomii, finansów i zarządzania. Bardzo ciekawa to zresztą symbioza wzajemnie współzależnych i oddziaływających na siebie na zasadzie sprzężenia zwrotnego obiektów: wielcy finansiści i bankowcy oraz ekonomiczni naukowcy... ich wzajemne przenikanie się tworzy nową jakość jako efekt synergii niekorzystnych dla ludzi praktycznych decyzji finansowych i skomplikowanych teorii tłumaczących, że raczej owe decyzje były naukowo słuszne... (to temat naprawdę co najmniej habilitacyjny, np.: "Genetyczna, postępująca geometrycznie skłonność do maksymalizowania generowania długookresowej akumulacji kapitału jako determinanta powstawania wybranych ekonomicznych torii naukowych na przykładzie myśli ekonomicznej reprezentowanej przez XX wiecznych laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii".... wnioski i konkluzje płynące z takiej pracy musiałyby być przerażające dla zwykłego mieszkańca naszej Ziemi).
Nie wiem, na ile datę polskiej prezydencji ustalono w taki sposób, aby w jakimś stopniu owa prezydencja przyczyniała się do wzrostu szans wyborczych rządzących obecnie w Polsce socjalistów unijnych o raczej antypatriotycznych inklinacjach. Może i starano się, aby owa prezydencja nastała w środku kadencji lub przy jej końcu... Nie chciałbym snuć tutaj jakiś oszołomskich teorii spiskowych, ale przecież chyba każdy już zdążył się zorientować, że od 22 lat w Polsce uczestniczymy li tylko w głosowaniu a nie w prawdziwych wyborach demokratycznych. Jeżeliby ktoś miał wątpliwości i chciał się odnieść się do gwarantujących uczciwość wyborczą instytucji europejskich, to pragnę przypomnieć demokratyczną farsę wyborczą w Holandii, Francji a przede wszystkim w Irlandii, dotyczącą przyjęcia (odrzucenia) przez te kraje Konstytucji Europejskiej a później Traktatu Lizbońskiego. Warto też wskazać, że i w Polsce wybory winny być unieważnione... casus Wałbrzycha i znalezionych np. kart wyborczych w warszawskim samochodzie...
Niemniej historia dziejów miewa niesamowite poczucie humoru i lubi się powtarzać... choć nieraz w zaskakujący i niemal metafizyczny sposób. Polska przecież była tym krajem, tym narodem, który udaremnił rozszerzenie komunizmu na całą Europę (Cud nad Wisłą 1920 roku). Przez wielu historyków była to jedna z najważniejszych bitew w historii ludzkości. Polska też przeciwstawiła się kolejnemu socjaliście, Adolfowi Hitlerowi, uniemożliwiając w ten sposób całkowite opanowanie Europy przez marksistów: stalinowskich komunistów i hitlerowskich, niemieckich nazistów.
Czyżby teraz w czasie polskiej prezydencji znów miał nastąpić krach idei K. Marksa? Czyżby śmierć jednych z największych po 1989 roku polskich patriotów pod Smoleńskiem miała nie wystarczyć? Przecież marksista-komunista J. Stalin z zemsty za 1920 rok i realizując swój plan przyszłego zsowietyzowania Polski wybił polską elitę w Katyniu i innych miejscach... Przecież marksista-nazista Hitler też pozabijał polskich profesorów i wybitnych Polaków... Przecież po wojnie polscy i sowieccy marksiści-komuniści zlikwidowali i wymordowali niemal wszystkich Polaków "o gładkich dłoniach" zostawiając tylko swoich... Przecież marksista-komunista Jaruzelski zmusił do emigracji w latach 1981-1983 najznamienitszych Polaków zostawiając tylko swoich...
I co? I to wszystko za mało na tych Polaczków?!!! - myślą sobie zapewne dzisiejsi marksiści-globaliści... Biedni oni są, oj biedni... Wszystko im się wali... I sztuczna waluta Euro, i sama sztuczna Unia Europejska w obecnym kształcie. USA może zbankrutować (i nici z Unii Amerykańskiej), Azjaci zaczynają mieć ogólnoświatową przewagę ekonomiczną a dodatkowo przez te wstrętne przecież pokłady gazu łupkowego w Polsce chwieje się też misternie utkany tuż przed 10 kwietnia 2010 roku Nowy Podział Świata (w tym energetyczny)... Rosja przecież może przestać być jednym z głównych "rozgrywających" tegoż podziału ciągnąc zapewne "za sobą w dół" też Niemcy...
Sądzę, że wśród 27 krajów Unii Europejskiej jest wiele, którym zdecydowanie nie podoba się obecny jej kształt i dominacja w niej Niemiec (no może wespół z Francją).... UK, Węgry, Holandia, Finlandia, Hiszpania, Grecja, Irlandia, Portugalia, Włochy, Litwa, Estonia, Łotwa... Zapewne też wielu krajom nie podoba się również "poddańcza " wobec Rosji postawa władz unijnych i uzależnienie energetyczne Europy od tejże Rosji i jej Gazpromu. Właśnie z tymi krajami oraz dodatkowo np. z Gruzją, Ukraina, Białorusią, Kazachstanem, Azerbejdżanem i wielu innymi, możliwe jest zbudowanie alternatywy rozwojowej dla Europy...
Zależy to w głównej mierze od nas, Polaków. Tak się składa, że znów możemy stać się krajem i narodem, który zastopuje rozwój śmiertelnej dla ludzkości choroby zwanej marksizmem (komunizmem, nazizmem socjalizmem, globalizmem, unionizmem). Może uda nam się to bez walki a jedynie poprzez głos wyborczy oraz późniejsze racjonalne i dla dobra Europy wykorzystanie naszych zasobów naturalnych: gazu łupkowego i wód geotermalnych (a może i ropy)... Może wystarczy jedynie odsunąć na zawsze od władzy marksistów-globalistów-unionistów i pozwolić na realizowanie idei Europy Ojczyzn, której zwolennikiem był śp. Lech Kaczyński a teraz najwyraźniej podobny głos słychać w słowach coraz większej liczby przywódców europejskich, m.in u: Václava Klausa (Czechy) i Viktora Orbána (Węgry) czy też Davida Camerona (UK) i Jyrki Katainena (Finlandia).
Naprawdę można inaczej żyć i inaczej budować Wolną i Demokratyczną Europę. Naprawdę można wyzbyć się utopijnej i niszczącej ludzkość lewacko-nazistowsko-globalistycznej idei marksistowskiej bez żadnych wyimaginowanych negatywnych konsekwencji dla nasz wszystkich... co pokazują obecnie np. Węgrzy...
PO winna już być tylko niechlubnym zapisem w historycznych księgach dziejów naszej Ojczyzny... natomiast wydaje mi się, iż wielu spośród jej sympatyków i członków może stać się wspólnie z nami budowniczymi Wolnej Polski wśród Wolnych Krajów Europy Ojczyzn....
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Nieraz tak bywa, że nawet najbardziej optymalny plan działania, wykreowana i najbardziej prawdopodobnie efektywna przyjęta strategia osiągania określonego celu... nie zawsze jest w stanie przewidzieć przyszłą rzeczywistość...
Ryzyko jej niepowodzenia jest tym większe, im stopień nieprzewidywalności efektów podejmowanych decyzji jest wyższy a już sięga 100% w przypadku powielania – poprzez zabiegi rewitalizacji – już wcześniej skompromitowanych i realnie nieskutecznych działań.
Od samego początku powstania obecnej Unii Europejskiej jestem jej sceptykiem i uważam, że prędzej czy później MUSI upaść. Im nastąpi to szybciej, tym tragiczne skutki jej rozpadu będą mniejsze dla całej Europy i jej mieszkańców. I też im szybciej nastąpi jej wewnętrzny rozpad, tym też wcześniej nastąpi całkowite fiasko marzeń chęci rzeczywistej realizacji utopijnej i antyludzkiej idei tworzenia kolejnych unii: Amerykańskiej i Afrykańskiej... by wraz z ta Europejską wykreować jakąś formę Unii Światowej z jednym, totalitarnym rządem obejmującym może i wszystkich mieszkańców naszej Ziemi...
Obserwując bowiem historię powstawania naszej Europy w obecnym jej, unijnym kształcie, nie mogłem zrozumieć i dalej nie potrafię wprost pojąć... bądź infantylnego debilizmu tworzących UE polityków lub też - co najmniej - ich historycznej niewiedzy i bezmyślności graniczącej z hipokryzją.
Przecież wystarczyłoby sięgnąć do wydarzeń XX wieku i prześledzić nieudane próby tworzenia a'prori (teoretycznie) jakiś wymyślonych superpaństw lub związków państw, które miały przynieść ludzkości "wprost raj na ziemi" a stworzyły piekielną gehennę. Niewątpliwie ojcem wszystkich tych teoretycznie budowanych państw lub ich związków był niejaki Karol Marks vel. Karl Heinrich Marx urodzony jako Hirschel Marx. On to (wspólnie z niejakim Engelsem) stworzył podstawy marksizmu będącego źródłem zarówno narodowego socjalizmu reprezentowanego przez Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników (NSDAP), jak i komunizmu reprezentowanego przez Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego (KPZR - kontynuatorki frakcji bolszewików w Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji). Marksizm też był podstawą ideologiczną wszelkich innych totalitaryzmów XX wieku: na Kubie, w Chinach, Korei Północnej, niektórych państwach afrykańskich czy Ameryki Łacińskiej...
Ten myśliciel żydowskiego pochodzenia - którego rodzina wydała na świat wielu rabinów a ojciec-prawnik przeszedł na luteranizm tylko dlatego, żeby ominąć ograniczenia ustawy uniemożliwiającej Żydom dostęp do stanowisk prawniczych i lekarskich – jest też przecież też pośmiertnie "ojcem" budowania kolejnej wielkiej wspólnoty szczęśliwości wszelakiej, czyli Unii Europejskiej. Ma to znów być coś na kształt totalitarnego wielonarodowego, bezklasowego i robotniczego ZSRR lub totalitarnej, jednonarodowej i robotniczej IV Rzeszy : jedno państwo, z jednym narodem - Europejczykami, z wyrugowanymi ze świadomości wartościami chrześcijańskimi i wiedzą historyczną, ze scentralizowanym i niewybieralnym rządem, jednym prezydentem i jednym parlamentem, jako fasadową namiastką demokracji. Wszystko ma być unormowane, znormalizowane, masowe, ujednolicone, zhomogenizowane w zakresie zaspakajania potrzeb i reakcji na określone bodźce zewnętrzne. Ludzie zaś pozbawieni historycznych korzeni mają być wiecznie uśmiechnięci, bezwolni i kierujący się masowym efektem "stadnym" a nie własną indywidualnością. Nawet walutę stworzono na wzór tzw. : "rubla transferowego", ale obecni unioniści prześcignęli pod tym względem osiągnięcia Stalina...
No cóż... niestety dla nich człowieka uformować się do końca nie da a sztuczny twór jakim jest Unia Europejska "wali" się szybciej niżby ktokolwiek się wcześniej spodziewał. Mam wrażenie, że zaskoczeni są również krytycy UE, ale należy też wziąć pod uwagę, że wpływ na tak szybkie unijne tonięcie ma też kryzysowa sytuacja na całym świecie, dążącym zresztą - jak wspomniałem - do rozwiązań unijnych, ale w jeszcze większej skali. Rządzone przez marksistę B. Obamę USA są generatorem (i były) prawie wszystkich kryzysów, w tym też ostatniego i tego, który zaraz nadejdzie. Oczywiście nie odnoszę się do USA jako kraju, którego zwykli mieszkańcy są sprawcami kryzysów. Bardziej wskazuję raczej na USA jako siedzibę instytucji finansowych, które mają sprawczy ich charakter oraz USA jako miejsce zamieszkania i wykluwania się "naukowych proroków" w zakresie ekonomii, finansów i zarządzania. Bardzo ciekawa to zresztą symbioza wzajemnie współzależnych i oddziaływających na siebie na zasadzie sprzężenia zwrotnego obiektów: wielcy finansiści i bankowcy oraz ekonomiczni naukowcy... ich wzajemne przenikanie się tworzy nową jakość jako efekt synergii niekorzystnych dla ludzi praktycznych decyzji finansowych i skomplikowanych teorii tłumaczących, że raczej owe decyzje były naukowo słuszne... (to temat naprawdę co najmniej habilitacyjny, np.: "Genetyczna, postępująca geometrycznie skłonność do maksymalizowania generowania długookresowej akumulacji kapitału jako determinanta powstawania wybranych ekonomicznych torii naukowych na przykładzie myśli ekonomicznej reprezentowanej przez XX wiecznych laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii".... wnioski i konkluzje płynące z takiej pracy musiałyby być przerażające dla zwykłego mieszkańca naszej Ziemi).
Nie wiem, na ile datę polskiej prezydencji ustalono w taki sposób, aby w jakimś stopniu owa prezydencja przyczyniała się do wzrostu szans wyborczych rządzących obecnie w Polsce socjalistów unijnych o raczej antypatriotycznych inklinacjach. Może i starano się, aby owa prezydencja nastała w środku kadencji lub przy jej końcu... Nie chciałbym snuć tutaj jakiś oszołomskich teorii spiskowych, ale przecież chyba każdy już zdążył się zorientować, że od 22 lat w Polsce uczestniczymy li tylko w głosowaniu a nie w prawdziwych wyborach demokratycznych. Jeżeliby ktoś miał wątpliwości i chciał się odnieść się do gwarantujących uczciwość wyborczą instytucji europejskich, to pragnę przypomnieć demokratyczną farsę wyborczą w Holandii, Francji a przede wszystkim w Irlandii, dotyczącą przyjęcia (odrzucenia) przez te kraje Konstytucji Europejskiej a później Traktatu Lizbońskiego. Warto też wskazać, że i w Polsce wybory winny być unieważnione... casus Wałbrzycha i znalezionych np. kart wyborczych w warszawskim samochodzie...
Niemniej historia dziejów miewa niesamowite poczucie humoru i lubi się powtarzać... choć nieraz w zaskakujący i niemal metafizyczny sposób. Polska przecież była tym krajem, tym narodem, który udaremnił rozszerzenie komunizmu na całą Europę (Cud nad Wisłą 1920 roku). Przez wielu historyków była to jedna z najważniejszych bitew w historii ludzkości. Polska też przeciwstawiła się kolejnemu socjaliście, Adolfowi Hitlerowi, uniemożliwiając w ten sposób całkowite opanowanie Europy przez marksistów: stalinowskich komunistów i hitlerowskich, niemieckich nazistów.
Czyżby teraz w czasie polskiej prezydencji znów miał nastąpić krach idei K. Marksa? Czyżby śmierć jednych z największych po 1989 roku polskich patriotów pod Smoleńskiem miała nie wystarczyć? Przecież marksista-komunista J. Stalin z zemsty za 1920 rok i realizując swój plan przyszłego zsowietyzowania Polski wybił polską elitę w Katyniu i innych miejscach... Przecież marksista-nazista Hitler też pozabijał polskich profesorów i wybitnych Polaków... Przecież po wojnie polscy i sowieccy marksiści-komuniści zlikwidowali i wymordowali niemal wszystkich Polaków "o gładkich dłoniach" zostawiając tylko swoich... Przecież marksista-komunista Jaruzelski zmusił do emigracji w latach 1981-1983 najznamienitszych Polaków zostawiając tylko swoich...
I co? I to wszystko za mało na tych Polaczków?!!! - myślą sobie zapewne dzisiejsi marksiści-globaliści... Biedni oni są, oj biedni... Wszystko im się wali... I sztuczna waluta Euro, i sama sztuczna Unia Europejska w obecnym kształcie. USA może zbankrutować (i nici z Unii Amerykańskiej), Azjaci zaczynają mieć ogólnoświatową przewagę ekonomiczną a dodatkowo przez te wstrętne przecież pokłady gazu łupkowego w Polsce chwieje się też misternie utkany tuż przed 10 kwietnia 2010 roku Nowy Podział Świata (w tym energetyczny)... Rosja przecież może przestać być jednym z głównych "rozgrywających" tegoż podziału ciągnąc zapewne "za sobą w dół" też Niemcy...
Sądzę, że wśród 27 krajów Unii Europejskiej jest wiele, którym zdecydowanie nie podoba się obecny jej kształt i dominacja w niej Niemiec (no może wespół z Francją).... UK, Węgry, Holandia, Finlandia, Hiszpania, Grecja, Irlandia, Portugalia, Włochy, Litwa, Estonia, Łotwa... Zapewne też wielu krajom nie podoba się również "poddańcza " wobec Rosji postawa władz unijnych i uzależnienie energetyczne Europy od tejże Rosji i jej Gazpromu. Właśnie z tymi krajami oraz dodatkowo np. z Gruzją, Ukraina, Białorusią, Kazachstanem, Azerbejdżanem i wielu innymi, możliwe jest zbudowanie alternatywy rozwojowej dla Europy...
Zależy to w głównej mierze od nas, Polaków. Tak się składa, że znów możemy stać się krajem i narodem, który zastopuje rozwój śmiertelnej dla ludzkości choroby zwanej marksizmem (komunizmem, nazizmem socjalizmem, globalizmem, unionizmem). Może uda nam się to bez walki a jedynie poprzez głos wyborczy oraz późniejsze racjonalne i dla dobra Europy wykorzystanie naszych zasobów naturalnych: gazu łupkowego i wód geotermalnych (a może i ropy)... Może wystarczy jedynie odsunąć na zawsze od władzy marksistów-globalistów-unionistów i pozwolić na realizowanie idei Europy Ojczyzn, której zwolennikiem był śp. Lech Kaczyński a teraz najwyraźniej podobny głos słychać w słowach coraz większej liczby przywódców europejskich, m.in u: Václava Klausa (Czechy) i Viktora Orbána (Węgry) czy też Davida Camerona (UK) i Jyrki Katainena (Finlandia).
Naprawdę można inaczej żyć i inaczej budować Wolną i Demokratyczną Europę. Naprawdę można wyzbyć się utopijnej i niszczącej ludzkość lewacko-nazistowsko-globalistycznej idei marksistowskiej bez żadnych wyimaginowanych negatywnych konsekwencji dla nasz wszystkich... co pokazują obecnie np. Węgrzy...
PO winna już być tylko niechlubnym zapisem w historycznych księgach dziejów naszej Ojczyzny... natomiast wydaje mi się, iż wielu spośród jej sympatyków i członków może stać się wspólnie z nami budowniczymi Wolnej Polski wśród Wolnych Krajów Europy Ojczyzn....
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Etykiety:
Europa Ojczyzn,
gaz łupkowy,
Gazprom,
Globalizm,
katastrofa,
marksizm,
nazizm,
niemcy,
PO,
polska,
Putin,
Socjalizm,
Tusk,
Unia Europejska,
USA,
Utopia
wtorek, 26 lipca 2011
GMO! ----- DRAMATYCZNE OSTATNIE WOŁANIE!
Witam
Dokładnie w dniu 7 czerwca 2011 roku napisałem post pt: DOSYĆ! ALARM! Rząd chce wprowadzić GMO tylnymi drzwiami Ustawą o nasiennictwie! GŁOSOWANIE MOŻE JUŻ DZISIAJ!
W poście tym jest wszystko na temat zagrożeń wprowadzanej właśnie nowej ustawy o nasiennictwie, która – z pominięciem dyskusji z Nami, Polakami i wszystkimi Obywatelami zamieszkującymi Polskę - de facto wprowadza "tylnymi drzwiami" na terenie naszego kraju nakaz i niemalże konieczność upraw GMO. Jest to skandal na miarę międzynarodową a unijną na pewno.
Czy pozwolimy, aby rząd PO i PSL nie liczył się w ogóle z naszym zdaniem? Czy pozwolimy dalej, by nasz rząd uważał nas za infantylnych kretynów?... Czy cały czas będziemy godzić się, aby nasi rządzący traktowali nas jak ludzi, których można zawsze lekceważyć i zauważać ich tylko, gdy potrzebne są im nasze "rączki do głosowania"!?
Sejm niestety jednak przyjął ową ustawę 1 lipca 2011 a SENAT MA SIĘ NIĄ ZAJĄĆ W DNIU JUTRZEJSZYM, T.J. 27 LIPCA!!!
Ciekawy termin, nieprawdaż?
Zróbmy wszystko, aby powstrzymać senatorów! Może jest jeszcze szansa?
Dlaczego mamy być narodem i krajem, w którym mamy pozwalać się systematycznie truć! Dlaczego mamy pozwolić na powolną śmierć polskiego rolnictwa i poddawać się bezwolnie dyktatowi koncernu Monsanto Company oraz firm z nim związanych? Czy nie możemy w końcu zadbać o nasze wspólne zdrowie, naszych dzieci i wnuków... tak jak obecnie czynią to Węgrzy niszcząc kukurydzę genetycznie zmodyfikowaną...
W imieniu własnym (ale też chyba wszystkich, którzy chcą się zdrowo odżywiać) zachęcam wszystkich do protestu pn.: "GMO TO NIE TO", który ma odbyć się jutro w Warszawie. Wszystkie informacje można znaleźć m.in. TU.
Organizatorzy zaś apelują do wszystkich tak:
"Propozycja ustawy o nasiennictwie BEZ ZMIAN została przyjęta przez Sejm, teraz czas na głosowanie w Senacie które odbędzie się 27 lipca. Zapraszamy wszystkich którzy są przeciwni ustawie do pojawienia się w środę 27 .VII.2011 o godzinie 08.00 przed budynkiem senatu w celu wyrażenia swojej dezaprobaty. Można przyjść ubranym na czarno(żałoba) albo na kolorowo (bioróżnorodność). Można przynieść transparenty z hasłem GMO TO NIE TO albo jakimkolwiek jakie chodzi wam po głowie lub też po prostu przyjść i postać w milczeniu. Jeśli nie możecie przyjść prosimy, przekażcie informację dalej. I wszystkich, którzy będą z nami ciałem, i tych, co będą z nami duchem, zapraszamy to pisania listów do Senatorów. ZAPRASZAMY! RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ!
TUTAJ - link do oficjalnej ulotki
Wydrukujcie nawet po kilka arkuszy i:
* zostawcie trochę w swoim ulubionym sklepie spożywczym, bibliotece, aptece itp
* rozdajcie na ryneczku, głównej ulicy swego miasta czy przed urzędem miasta itp
Dajcie znać jeśli marginesy nie pozwalają na odpowiednie drukowanie!... ale najpierw powalczcie z ustawieniami ;) )"
Cały czas można też jeszcze pod tym internetowym adresem podpisywać petycję do polityków.
Warto też cały czas przechowywać w swojej pamięci ;) poniższy Apel:
"APEL DO RZĄDU I POLITYKÓW OD WYBORCÓW: WYBORCY NIE CHCĄ GMO!
1 lipca posłowie PO i PSL przegłosowali nową ustawę o nasiennictwie, która otwiera Polskę na uprawy GMO (Genetycznie Modyfikowane Organizmy) oraz spowoduje poważne ograniczenia dostępu do tradycyjnych/regionalnych nasion. GMO stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt, różnorodności biologicznej, polskiego rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego. Uwolnienie genetycznie zmodyfikowanych organizmów do naturalnego środowiska jest procesem nieodwracalnym, a współistnienie ich z tradycyjnymi uprawami NIEMOŻLIWE. Nikt nie będzie miał wyboru - ani rolnicy, ani konsumenci - jeśli nastąpi skażenie naszych pól, tak jak ma to miejsce np. w USA czy Kanadzie. Zostaniemy skazani na żywność, która powoduje alergie, niepłodność, choroby nowotworowe i oporność na antybiotyki. Skorzystają na tym TYLKO ponadnarodowe korporacje. W Europie już 9 krajów wprowadziło zakazy na uprawy GMO chroniąc swoje społeczeństwa (Francja, Austria, Węgry, Włochy, Luksemburg, Grecja, Niemcy, Bułgaria oraz Szwajcaria). Przerażająca jest niewiedza i dwulicowość Rządu RP, posłów z PO i PSL, którzy zupełnie zignorowali głos swoich wyborców, bowiem Polacy, podobnie jak mieszkańcy innych krajów Unii Europejskiej, nie chcą GMO. Koalicja "POLSKA WOLNA OD GMO" podejmować będzie dalsze działania interwencyjne na forum Senatu RP w celu obalenia wadliwego projektu ustawy nasiennej, a w przypadku zatwierdzenia jej przez Izbę Wyższą zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego. Jednak tak poważna ingerencja w napędzony przez rządzącą koalicję proces legislacyjny wymaga szerokiego poparcia społecznego, bez niego nie mamy szans na wygraną. Musimy wspólnie zmobilizować wszystkie siły, aby powstrzymać legalizację upraw GMO na terytorium naszego kraju.(...) SPRAWA JEST NIEZWYKLE PILNA I KLUCZOWA. Pamiętajcie, że pozwalając na zanieczyszczenie przez GMO naszych pól skazujemy siebie, nasze dzieci i przyszłe pokolenia na skażoną biologicznie żywność i środowisko oraz na niewolniczą zależność od korporacji, których jedynym celem jest szybki i jak największy zysk. Nowa ustawa jest bardzo pokrętnie skonstruowana: przyzwolenie na uprawy GMO pomimo pozornego zakazu i dalsza dezinformacja społeczeństwa. Czas na działanie!"
Działajmy więc, aby móc choć powiedzieć: zrobiliśmy wszystko, co było możliwe! A już niebawem - w przypadku antyludzkiej decyzji polskich polityków - będziemy mieć więc prawo żądać odszkodowań za nawet najmniejszy uszczerbek na zdrowiu, który mógłby być wynikiem spożywania przez nas, naszych dzieci, wnuków czy prawnuków... żywności skażonej GMO... A może - gdyby senatorzy i Prezydent ustawę "przepchnęli" - już teraz a'priori i na podstawie decyzji innych państw występować o takie odszkodowanie jako zadośćuczynienie za zagrożenie utraty zdrowia spowodowane działaniami państwa polskiego?
Pozdrawiam
P.S.
A ten film był wyemitowany w TVN - programie UWAGA ... I dobrze... za to ich teraz pochwalę...
Czyżby GMO - poprzez prawdopodobne w kolejnych pokoleniach ograniczenie płodności - ma zredukować populację ludzką do ilości oczekiwanej przez niektórych. A jakie jeszcze negatywne skutki przyniesie nam wszystkim?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Dokładnie w dniu 7 czerwca 2011 roku napisałem post pt: DOSYĆ! ALARM! Rząd chce wprowadzić GMO tylnymi drzwiami Ustawą o nasiennictwie! GŁOSOWANIE MOŻE JUŻ DZISIAJ!
W poście tym jest wszystko na temat zagrożeń wprowadzanej właśnie nowej ustawy o nasiennictwie, która – z pominięciem dyskusji z Nami, Polakami i wszystkimi Obywatelami zamieszkującymi Polskę - de facto wprowadza "tylnymi drzwiami" na terenie naszego kraju nakaz i niemalże konieczność upraw GMO. Jest to skandal na miarę międzynarodową a unijną na pewno.
Czy pozwolimy, aby rząd PO i PSL nie liczył się w ogóle z naszym zdaniem? Czy pozwolimy dalej, by nasz rząd uważał nas za infantylnych kretynów?... Czy cały czas będziemy godzić się, aby nasi rządzący traktowali nas jak ludzi, których można zawsze lekceważyć i zauważać ich tylko, gdy potrzebne są im nasze "rączki do głosowania"!?
Sejm niestety jednak przyjął ową ustawę 1 lipca 2011 a SENAT MA SIĘ NIĄ ZAJĄĆ W DNIU JUTRZEJSZYM, T.J. 27 LIPCA!!!
Ciekawy termin, nieprawdaż?
Zróbmy wszystko, aby powstrzymać senatorów! Może jest jeszcze szansa?
Dlaczego mamy być narodem i krajem, w którym mamy pozwalać się systematycznie truć! Dlaczego mamy pozwolić na powolną śmierć polskiego rolnictwa i poddawać się bezwolnie dyktatowi koncernu Monsanto Company oraz firm z nim związanych? Czy nie możemy w końcu zadbać o nasze wspólne zdrowie, naszych dzieci i wnuków... tak jak obecnie czynią to Węgrzy niszcząc kukurydzę genetycznie zmodyfikowaną...
W imieniu własnym (ale też chyba wszystkich, którzy chcą się zdrowo odżywiać) zachęcam wszystkich do protestu pn.: "GMO TO NIE TO", który ma odbyć się jutro w Warszawie. Wszystkie informacje można znaleźć m.in. TU.
Organizatorzy zaś apelują do wszystkich tak:
"Propozycja ustawy o nasiennictwie BEZ ZMIAN została przyjęta przez Sejm, teraz czas na głosowanie w Senacie które odbędzie się 27 lipca. Zapraszamy wszystkich którzy są przeciwni ustawie do pojawienia się w środę 27 .VII.2011 o godzinie 08.00 przed budynkiem senatu w celu wyrażenia swojej dezaprobaty. Można przyjść ubranym na czarno(żałoba) albo na kolorowo (bioróżnorodność). Można przynieść transparenty z hasłem GMO TO NIE TO albo jakimkolwiek jakie chodzi wam po głowie lub też po prostu przyjść i postać w milczeniu. Jeśli nie możecie przyjść prosimy, przekażcie informację dalej. I wszystkich, którzy będą z nami ciałem, i tych, co będą z nami duchem, zapraszamy to pisania listów do Senatorów. ZAPRASZAMY! RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ!
TUTAJ - link do oficjalnej ulotki
Wydrukujcie nawet po kilka arkuszy i:
* zostawcie trochę w swoim ulubionym sklepie spożywczym, bibliotece, aptece itp
* rozdajcie na ryneczku, głównej ulicy swego miasta czy przed urzędem miasta itp
Dajcie znać jeśli marginesy nie pozwalają na odpowiednie drukowanie!... ale najpierw powalczcie z ustawieniami ;) )"
Cały czas można też jeszcze pod tym internetowym adresem podpisywać petycję do polityków.
Warto też cały czas przechowywać w swojej pamięci ;) poniższy Apel:
"APEL DO RZĄDU I POLITYKÓW OD WYBORCÓW: WYBORCY NIE CHCĄ GMO!
1 lipca posłowie PO i PSL przegłosowali nową ustawę o nasiennictwie, która otwiera Polskę na uprawy GMO (Genetycznie Modyfikowane Organizmy) oraz spowoduje poważne ograniczenia dostępu do tradycyjnych/regionalnych nasion. GMO stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt, różnorodności biologicznej, polskiego rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego. Uwolnienie genetycznie zmodyfikowanych organizmów do naturalnego środowiska jest procesem nieodwracalnym, a współistnienie ich z tradycyjnymi uprawami NIEMOŻLIWE. Nikt nie będzie miał wyboru - ani rolnicy, ani konsumenci - jeśli nastąpi skażenie naszych pól, tak jak ma to miejsce np. w USA czy Kanadzie. Zostaniemy skazani na żywność, która powoduje alergie, niepłodność, choroby nowotworowe i oporność na antybiotyki. Skorzystają na tym TYLKO ponadnarodowe korporacje. W Europie już 9 krajów wprowadziło zakazy na uprawy GMO chroniąc swoje społeczeństwa (Francja, Austria, Węgry, Włochy, Luksemburg, Grecja, Niemcy, Bułgaria oraz Szwajcaria). Przerażająca jest niewiedza i dwulicowość Rządu RP, posłów z PO i PSL, którzy zupełnie zignorowali głos swoich wyborców, bowiem Polacy, podobnie jak mieszkańcy innych krajów Unii Europejskiej, nie chcą GMO. Koalicja "POLSKA WOLNA OD GMO" podejmować będzie dalsze działania interwencyjne na forum Senatu RP w celu obalenia wadliwego projektu ustawy nasiennej, a w przypadku zatwierdzenia jej przez Izbę Wyższą zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego. Jednak tak poważna ingerencja w napędzony przez rządzącą koalicję proces legislacyjny wymaga szerokiego poparcia społecznego, bez niego nie mamy szans na wygraną. Musimy wspólnie zmobilizować wszystkie siły, aby powstrzymać legalizację upraw GMO na terytorium naszego kraju.(...) SPRAWA JEST NIEZWYKLE PILNA I KLUCZOWA. Pamiętajcie, że pozwalając na zanieczyszczenie przez GMO naszych pól skazujemy siebie, nasze dzieci i przyszłe pokolenia na skażoną biologicznie żywność i środowisko oraz na niewolniczą zależność od korporacji, których jedynym celem jest szybki i jak największy zysk. Nowa ustawa jest bardzo pokrętnie skonstruowana: przyzwolenie na uprawy GMO pomimo pozornego zakazu i dalsza dezinformacja społeczeństwa. Czas na działanie!"
Działajmy więc, aby móc choć powiedzieć: zrobiliśmy wszystko, co było możliwe! A już niebawem - w przypadku antyludzkiej decyzji polskich polityków - będziemy mieć więc prawo żądać odszkodowań za nawet najmniejszy uszczerbek na zdrowiu, który mógłby być wynikiem spożywania przez nas, naszych dzieci, wnuków czy prawnuków... żywności skażonej GMO... A może - gdyby senatorzy i Prezydent ustawę "przepchnęli" - już teraz a'priori i na podstawie decyzji innych państw występować o takie odszkodowanie jako zadośćuczynienie za zagrożenie utraty zdrowia spowodowane działaniami państwa polskiego?
Pozdrawiam
P.S.
A ten film był wyemitowany w TVN - programie UWAGA ... I dobrze... za to ich teraz pochwalę...
Czyżby GMO - poprzez prawdopodobne w kolejnych pokoleniach ograniczenie płodności - ma zredukować populację ludzką do ilości oczekiwanej przez niektórych. A jakie jeszcze negatywne skutki przyniesie nam wszystkim?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
poniedziałek, 25 lipca 2011
Życzenia dla Krzysztofów... z małą refleksją antyrządową...
Witam...
Nie jestem dzisiaj skory do krytycznego patrzenia na świat. Wszak dzisiaj święto Krzysztofów więc życzę moim imiennikom (niezależnie od ich poglądów i charakteru naszych dotychczasowych relacji) wszystkiego, co najlepsze... zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Oby świat wokół nas piękniał, piękniał dla mnie i dla Was a nasze serca były coraz bardziej skore do dawania ludziom dobra i miłości... umysły zaś stawały się coraz mądrzejsze i bogatsze w wiedzę niezbędną do poznawania świata i innych ludzi! Trzymajmy też "kciuki" za naszego Patrona - św. Krzysztofa i pomagajmy mu naszym wsparciem w ciągłym jego dziele pomocy kierującym... oby też zawsze prowadzili bez promili... Szczęścia życzę na cały więc rok... do następnego 25 lipca...
I tylko na koniec taka mała złośliwa być może lekko refleksja... przedstawiona takim oto zestawieniem nie do końca przecież sprzecznych informacji:
1. Portal WirtualnaPolska (moim zdaniem coraz bardziej stający się cokolwiek już prymitywnym socjotechnicznym "ramieniem" wsparcia dla PO) w swojej fotograficznej zapowiedzi artykułu raczy nas tytułem: Niesamowity awans Polski! Jesteśmy wśród najlepszych... Moja ciekawość i radość, że Polska za D. Tuska staje się w czymkolwiek prawie, że najlepsza... spowodował oczywiście u mnie impuls i raczyłem kliknąć w ową zapowiedź, która okazała się być wskazaniem na artykuł: Polska mocno awansuje w inwestycyjnym rankingu. Dalej zaś taka oto treść będąca informacją PAP-u: "Polska jest na szóstym miejscu najbardziej atrakcyjnych dla inwestorów krajów świata. Rok temu była dwunasta - informuje "Rzeczpospolita" powołując się na raport agendy ONZ. Konferencja ds. Handlu i Rozwoju UNCTAD zestawiła najbardziej atrakcyjne kraje świata dla lokowania inwestycji w latach 2011-13. Według rankingu UNCTAD, wyprzedziły nas tylko Chiny, USA, Indie, Brazylia i Rosja. W tyle zostały Niemcy (9 miejsce), Wielka Brytania (13), czy Singapur (14). - Wysoka pozycja nie powinna być zaskoczeniem. Poziom ryzyka w Polsce jest teraz bardzo niski, a oszczędności i możliwe zyski dużo wyższe niż gdzie indziej - mówi Adam Żołnowski z PwC. Potwierdzają to notowania naszego kraju w sektorze nowoczesnych usług biznesowych. Wśród najbardziej perspektywicznych miast dla takiej działalności pierwsze miejsce zajął Kraków, wyprzedzając w kategorii "top emerging cities" m.in. Pekin, Kair oraz Buenos Aires".
Może ktoś mi powie więc dlaczego dla inwestorów zagranicznych Chiny są tak atrakcyjne... lub np. Indie czy Brazylia? W sumie w powyższej informacji jest zawarta prosta i logiczna odpowiedź: "Poziom ryzyka w Polsce jest teraz bardzo niski, a oszczędności i możliwe zyski dużo wyższe niż gdzie indziej"... Innymi słowy - myślą sobie zapewne inwestorzy: poziom ryzyka jest niski ponieważ Polska nie posiada "trefnej"waluty jaką jest EUR i nie generuje zagrożeń z tym związanych. Oszczędności zaś i możliwe zyski są wyższe niż gdzie indziej, bowiem Polacy to - relatywnie wobec wielkości i położenia ich kraju oraz reprezentowanego poziomu ich wykształcenia i wydajności pracy - najtańsza siła robocza w Unii Europejskiej a polski rząd gotów jest oddawać nam wszystko niemal za darmo (w przypadku zakupu firm) lub też jest nadzwyczaj skory do dawania nieracjonalnych z ich punktu widzenia (ale dla nas jak najbardziej korzystnych) ulg i zwolnień... nawet koszem ich krajowego i rodzimego, polskiego biznesu... "Jak dają frajerzy to bierzmy i jak pracują za grosze to tym lepiej..." - może taka oto myśl kołacze się niektórym zagranicznym inwestorom?
(pominąłem tu powody skłaniające do inwestycji w USA czy Rosji... nie zawsze podstawowymi są czynniki z obszaru ekonomicznej efektywności inwestycyjnej)
2. Puls Biznesu zaś informuje nas w swoim wydaniu internetowym: Pryskają nadzieje na skok inwestycji. W skrócie, piórem Jacka Kowalczyka tłumaczy to tak: "Grecja pokrzyżowała plany rozwojowe polskich przedsiębiorców. Skłonność firm do stawiania budynków i kupowania maszyn jest jeszcze niższa niż przed rokiem. Firmy znowu tracą chęć do inwestowania. Kiedy już wydawało się, że po dwóch latach inwestycyjnej recesji przedsiębiorcy wreszcie zaczną zwiększać nakłady na rozwój, wystraszyli się o swoją przyszłość i rezygnują z ambitnych planów. Badania wśród przedsiębiorców coraz częściej pokazują, że skłonność firm do zwiększania inwestycji w ostatnim czasie gwałtownie spadła. Jak wynika z badania firmy audytorsko-doradczej Grant Thornton, skłonność do zwiększania inwestycji jest dziś nawet mniejsza niż w ubiegłym roku. Wskaźnik obrazujący gotowość przedsiębiorców do inwestowania w budynki (odsetek firm planujących wzrost nakładów w najbliższych 12 miesiącach pomniejszony o odsetek firm planujących spadek) wynosi obecnie 8 pkt proc. Rok temu, choć nakłady spadały, odsetek ten sięgał 22 pkt. Wskaźnik dla inwestycji w sprzęt spadł jeszcze mocniej — z 61 do 30 pkt. — Przedsiębiorcy wystraszyli się, że ożywienie jest kruche i popyt na ich produkty może wkrótce spaść. W takich warunkach boją się, że przeinwestują — tłumaczy Tomasz Wróblewski, partner zarządzający Grant Thornton Frąckowiak".
No tak... rozumiem wszystko... Rozumiem zagranicznych inwestorów i polskich przedsiębiorców... Zastanawiam się tylko jak długo wybierać będziemy ludzi, którzy rządzą i zarządzają Polską prawdopodobnie na jej długookresową szkodę... być może nieświadomie, albo też np. z niewiedzy i nieumiejętności rządzenia...
Pozdrawiam
P.S.
;)
Jak to dobrze, że Tusk nie ma na imię Krzysztof a jedynie nosi całkiem nie polskie imię Donald a wśród członków jego gabinetu jest tylko jeden mój imiennik - Minister Sprawiedliwości, który chyba pod względem życiorysu i obecnych działań jest jednym z "jaśniejszych" reprezentantów tego ogólnie "antyrządu"...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Nie jestem dzisiaj skory do krytycznego patrzenia na świat. Wszak dzisiaj święto Krzysztofów więc życzę moim imiennikom (niezależnie od ich poglądów i charakteru naszych dotychczasowych relacji) wszystkiego, co najlepsze... zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Oby świat wokół nas piękniał, piękniał dla mnie i dla Was a nasze serca były coraz bardziej skore do dawania ludziom dobra i miłości... umysły zaś stawały się coraz mądrzejsze i bogatsze w wiedzę niezbędną do poznawania świata i innych ludzi! Trzymajmy też "kciuki" za naszego Patrona - św. Krzysztofa i pomagajmy mu naszym wsparciem w ciągłym jego dziele pomocy kierującym... oby też zawsze prowadzili bez promili... Szczęścia życzę na cały więc rok... do następnego 25 lipca...
I tylko na koniec taka mała złośliwa być może lekko refleksja... przedstawiona takim oto zestawieniem nie do końca przecież sprzecznych informacji:
1. Portal WirtualnaPolska (moim zdaniem coraz bardziej stający się cokolwiek już prymitywnym socjotechnicznym "ramieniem" wsparcia dla PO) w swojej fotograficznej zapowiedzi artykułu raczy nas tytułem: Niesamowity awans Polski! Jesteśmy wśród najlepszych... Moja ciekawość i radość, że Polska za D. Tuska staje się w czymkolwiek prawie, że najlepsza... spowodował oczywiście u mnie impuls i raczyłem kliknąć w ową zapowiedź, która okazała się być wskazaniem na artykuł: Polska mocno awansuje w inwestycyjnym rankingu. Dalej zaś taka oto treść będąca informacją PAP-u: "Polska jest na szóstym miejscu najbardziej atrakcyjnych dla inwestorów krajów świata. Rok temu była dwunasta - informuje "Rzeczpospolita" powołując się na raport agendy ONZ. Konferencja ds. Handlu i Rozwoju UNCTAD zestawiła najbardziej atrakcyjne kraje świata dla lokowania inwestycji w latach 2011-13. Według rankingu UNCTAD, wyprzedziły nas tylko Chiny, USA, Indie, Brazylia i Rosja. W tyle zostały Niemcy (9 miejsce), Wielka Brytania (13), czy Singapur (14). - Wysoka pozycja nie powinna być zaskoczeniem. Poziom ryzyka w Polsce jest teraz bardzo niski, a oszczędności i możliwe zyski dużo wyższe niż gdzie indziej - mówi Adam Żołnowski z PwC. Potwierdzają to notowania naszego kraju w sektorze nowoczesnych usług biznesowych. Wśród najbardziej perspektywicznych miast dla takiej działalności pierwsze miejsce zajął Kraków, wyprzedzając w kategorii "top emerging cities" m.in. Pekin, Kair oraz Buenos Aires".
Może ktoś mi powie więc dlaczego dla inwestorów zagranicznych Chiny są tak atrakcyjne... lub np. Indie czy Brazylia? W sumie w powyższej informacji jest zawarta prosta i logiczna odpowiedź: "Poziom ryzyka w Polsce jest teraz bardzo niski, a oszczędności i możliwe zyski dużo wyższe niż gdzie indziej"... Innymi słowy - myślą sobie zapewne inwestorzy: poziom ryzyka jest niski ponieważ Polska nie posiada "trefnej"waluty jaką jest EUR i nie generuje zagrożeń z tym związanych. Oszczędności zaś i możliwe zyski są wyższe niż gdzie indziej, bowiem Polacy to - relatywnie wobec wielkości i położenia ich kraju oraz reprezentowanego poziomu ich wykształcenia i wydajności pracy - najtańsza siła robocza w Unii Europejskiej a polski rząd gotów jest oddawać nam wszystko niemal za darmo (w przypadku zakupu firm) lub też jest nadzwyczaj skory do dawania nieracjonalnych z ich punktu widzenia (ale dla nas jak najbardziej korzystnych) ulg i zwolnień... nawet koszem ich krajowego i rodzimego, polskiego biznesu... "Jak dają frajerzy to bierzmy i jak pracują za grosze to tym lepiej..." - może taka oto myśl kołacze się niektórym zagranicznym inwestorom?
(pominąłem tu powody skłaniające do inwestycji w USA czy Rosji... nie zawsze podstawowymi są czynniki z obszaru ekonomicznej efektywności inwestycyjnej)
2. Puls Biznesu zaś informuje nas w swoim wydaniu internetowym: Pryskają nadzieje na skok inwestycji. W skrócie, piórem Jacka Kowalczyka tłumaczy to tak: "Grecja pokrzyżowała plany rozwojowe polskich przedsiębiorców. Skłonność firm do stawiania budynków i kupowania maszyn jest jeszcze niższa niż przed rokiem. Firmy znowu tracą chęć do inwestowania. Kiedy już wydawało się, że po dwóch latach inwestycyjnej recesji przedsiębiorcy wreszcie zaczną zwiększać nakłady na rozwój, wystraszyli się o swoją przyszłość i rezygnują z ambitnych planów. Badania wśród przedsiębiorców coraz częściej pokazują, że skłonność firm do zwiększania inwestycji w ostatnim czasie gwałtownie spadła. Jak wynika z badania firmy audytorsko-doradczej Grant Thornton, skłonność do zwiększania inwestycji jest dziś nawet mniejsza niż w ubiegłym roku. Wskaźnik obrazujący gotowość przedsiębiorców do inwestowania w budynki (odsetek firm planujących wzrost nakładów w najbliższych 12 miesiącach pomniejszony o odsetek firm planujących spadek) wynosi obecnie 8 pkt proc. Rok temu, choć nakłady spadały, odsetek ten sięgał 22 pkt. Wskaźnik dla inwestycji w sprzęt spadł jeszcze mocniej — z 61 do 30 pkt. — Przedsiębiorcy wystraszyli się, że ożywienie jest kruche i popyt na ich produkty może wkrótce spaść. W takich warunkach boją się, że przeinwestują — tłumaczy Tomasz Wróblewski, partner zarządzający Grant Thornton Frąckowiak".
No tak... rozumiem wszystko... Rozumiem zagranicznych inwestorów i polskich przedsiębiorców... Zastanawiam się tylko jak długo wybierać będziemy ludzi, którzy rządzą i zarządzają Polską prawdopodobnie na jej długookresową szkodę... być może nieświadomie, albo też np. z niewiedzy i nieumiejętności rządzenia...
Pozdrawiam
P.S.
;)
Jak to dobrze, że Tusk nie ma na imię Krzysztof a jedynie nosi całkiem nie polskie imię Donald a wśród członków jego gabinetu jest tylko jeden mój imiennik - Minister Sprawiedliwości, który chyba pod względem życiorysu i obecnych działań jest jednym z "jaśniejszych" reprezentantów tego ogólnie "antyrządu"...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
niedziela, 24 lipca 2011
Anders Behring Breivik - były mason, prawicowy myśliwy i fan Call of Duty! I co z tego wynika...
Witam
Wiele od wczoraj napisano na temat dramatu w Norwegii.
Zginęło przeszło 90 osób... Czy zupełnie przypadkowych?
Zamachu i morderstwa dokonał przede wszystkim jeden człowiek: Anders Behring Breivik - "uśpiony" (były) mason, myśliwy i fan Call of Duty, do niedawna lewak a ostatnio prawicowy fundamentalista luterański! Czy rzeczywiście był on jednocześnie jedynym organizatorem i głównym wykonawcą tegoż morderstwa?
W prasie i mediach niemal natychmiast przedstawiono prawie, że "idealną i komplemetarną" sylwetkę i profil psychologiczny Andersa. Trafnie to określił Kamil Kisiel w tekście umieszczonym na portalu wolnościowym "prokapitalizm" pt.: "Anders Behring Breivik – koło zamachowe lewicy" . Autor wskazuje na pewną zaskakująca prawidłowość, którą prezentuje tak: "Proszę zwrócić uwagę na niespotykaną koincydencję… I tak oto Anders Behring Breivik był: Konserwatystą - mówi się, że należał do masonerii (...) ku konserwatyzmowi zwrócił się dopiero w ostatnich latach, wcześniej wypowiadał się o poparciu dla np. homoseksualistów i aborcjonistek; Chrześcijaninem, a nawet w porywach nazywa się go luterańskim fanatykiem; Nacjonalistą - (...) jego ofiarami była socjalistyczna młodzież, której dużą część (jeśli nie większość) stanowiły osoby z tłem imigranckim; Antypacyfistą i militarystą - (...) o, że był antypacyfistą, implikuje samo dokonanie zamachu, (...) był jednak także miłośnikiem broni – miał ich parę sztuk (...); Przedsiębiorcą, przedstawicielem klasy średniej (...); Antyislamistą - długi czas Breivik nie miał zdaniem przyjaciół tak skrajnych poglądów, ale dopiero muzułmanie mieli spowodować u niego niechęć do nieograniczonej imigracji (...); Przeciwnikiem nieograniczonej imigracji (...); Sprzeciwiał się władzom - wybór budynku rządowego na zamach (to zaznaczenie) (...) kogo obwinia za niezadowalający go stan rzeczy (a) prawdziwym celem była bananowa lewicowa młodzież, jego niemal CAŁKOWITE przeciwieństwo (...); Był ograniczonym gospodarczym liberałem, (...) był zwolennikiem partii o poglądach daleko bardziej liberalnych niż dwie główne norweskie partie; Był syjonistą (...) co łączyło się to z jego poglądami antyislamskimi (a) w Izraelu widział zapewne Ziemię Świętą, której należało bronić (i) zapewne też z tego powodu długo nie zagrzał miejsca w masonerii; Był prawdopodobnie antydemokratą, tudzież chciał ograniczać norweską demokrację – był przeciwnikiem praw wyborczych dla imigrantów (...)"
Bardzo ciekawe... Podobnie jak autor zaskakuje mnie wprost idealny profil psychologiczny i poglądy Andersa Behringa Breivika... Stanowi niemal idealny "model" człowieka, z którym ma obecnie walczyć cały socjalistyczno-globalistyczny lewicowy świat... tworzony przez marksistowskich twórców Unii Europejskiej i całej lewackiej idei łączącej UE oraz przyszłą Unię Północnoamerkańską i Unię Afrykańską w coś na kształt jednego "państwa" z jednym "światowym rządem".
Również też zaskakuje mnie owa jednorodność ofiar... Nie były one raczej przypadkowe, ale reprezentowały kwintesencję przyszłej, spauperyzowanej, kolorowej, bezmyślnej i łatwo sterowalnej "masy uśmiechniętych ludzików", nigdy nie sprzeciwiających się władzy, nie posiadających własności i własnego zdania, niewierzących w Boga, wielokierunkowo-seksualnych... Breivik zaatakował więc niejako nowego, wspaniale modelowanego człowieka przyszłości, stanowiącego już niedługo masę człekopodobnych i zaczipowanych oraz emocjonalnie powierzchownych, ale wiecznie zadowolonych i uśrednionych intelektualnie marionetek, kierowanych przez "wybrańców" stanowiących jakąś formę "rządu światowego"...
Nie wierzę w przypadki, nie wierzę też w żadne szaleństwo Norwega ani jakiś jego fanatyzm luterański...
A chciałbym bardzo być owych jego przymiotów pewnym. Jakże bym się cieszył, gdyby rzeczywiście był to przypadek jakiegoś szaleństwa czy nawet fanatyzmu religijnego. Dziwiłbym się, że do morderstwa zaprowadziło go akurat np. chrześcijaństwo, gdzie zabijanie nawet wrogów jest najcięższym z możliwych grzechów, ale w ludzkich umysłach rodzić się przecież mogą różne chore myśli... Takie też myśli jak np. u lewackich i socjalistyczno-globalistycznych marksistów idee ludobójczego sowieckiego komunizmu czy niemieckiego nazizmu... pochłonęły one nie przeszło 90 osób , ale setki milionów ofiar... Takie też myśli, jak - niestety również globalistyczno-socjalistyczno-marksistowskie - eugeniczne tworzenie idealnych ludzi i eliminacja pozostałych, niezgodnych z przyjętymi wzorcami czy też ograniczenie obecnej populacji ludzkości...
Chciałbym się mylić i być uznany za jakiegoś oszołoma w tej akurat kwestii... bardzo bym chciał..., ale mam niejasne przeczcie wykonywania przez Andersa Behringa Breivika makiawelicznego wprost zadania|, którego sens niejako też zawarł w tytule swojego tekstu wspomniany Kamil Kisiel. Uważam, że poprzez zamach Norweg miał wskazać niebezpieczeństwa myślenia prawicowo- konserwatywnego i niejako usprawiedliwić przyszły zmasowany atak wszelkiej maści globalistyczno-socjalistyczno-kumunistycznych lewaków na ludzi prawicy, na konserwatywny- liberalizm gospodarczy, na chrześcijaństwo... a sam Norweg został idealnie wykreowany i niemal "skrojony" na "niebezpiecznego prawicowca" przez zapewne owych przyszłych atakujących "prawicę" zwolenników ludzkiego antyindywidualizmu i utworzenia jakiejś formy "rządu światowego"...
Obym się mylił... chciałbym się mylić i mam nadzieję, że moje konstatacje są wynikiem jednak zbyt daleko posuniętych dywagacji myślowych wynikających z mylącej się w tym względzie mojej intuicji... Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł więc powiedzieć: Nieraz się mylę, nie zawsze mam rację a intuicja moja jest nieraz zawodna...
Niemniej - niezależnie czy to, co napisałem jest tylko "political fiction" czy tez może w jakiejś formie byc realna rzeczywistością – powtórzę na koniec za Panem Kamilem....
"To nie do pojęcia, co w oazie bezpieczeństwa – Europie – może się wyrabiać. Samoistnie? Nie wiadomo. Zbyt dużo wątpliwości".
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Wiele od wczoraj napisano na temat dramatu w Norwegii.
Zginęło przeszło 90 osób... Czy zupełnie przypadkowych?
Zamachu i morderstwa dokonał przede wszystkim jeden człowiek: Anders Behring Breivik - "uśpiony" (były) mason, myśliwy i fan Call of Duty, do niedawna lewak a ostatnio prawicowy fundamentalista luterański! Czy rzeczywiście był on jednocześnie jedynym organizatorem i głównym wykonawcą tegoż morderstwa?
W prasie i mediach niemal natychmiast przedstawiono prawie, że "idealną i komplemetarną" sylwetkę i profil psychologiczny Andersa. Trafnie to określił Kamil Kisiel w tekście umieszczonym na portalu wolnościowym "prokapitalizm" pt.: "Anders Behring Breivik – koło zamachowe lewicy" . Autor wskazuje na pewną zaskakująca prawidłowość, którą prezentuje tak: "Proszę zwrócić uwagę na niespotykaną koincydencję… I tak oto Anders Behring Breivik był: Konserwatystą - mówi się, że należał do masonerii (...) ku konserwatyzmowi zwrócił się dopiero w ostatnich latach, wcześniej wypowiadał się o poparciu dla np. homoseksualistów i aborcjonistek; Chrześcijaninem, a nawet w porywach nazywa się go luterańskim fanatykiem; Nacjonalistą - (...) jego ofiarami była socjalistyczna młodzież, której dużą część (jeśli nie większość) stanowiły osoby z tłem imigranckim; Antypacyfistą i militarystą - (...) o, że był antypacyfistą, implikuje samo dokonanie zamachu, (...) był jednak także miłośnikiem broni – miał ich parę sztuk (...); Przedsiębiorcą, przedstawicielem klasy średniej (...); Antyislamistą - długi czas Breivik nie miał zdaniem przyjaciół tak skrajnych poglądów, ale dopiero muzułmanie mieli spowodować u niego niechęć do nieograniczonej imigracji (...); Przeciwnikiem nieograniczonej imigracji (...); Sprzeciwiał się władzom - wybór budynku rządowego na zamach (to zaznaczenie) (...) kogo obwinia za niezadowalający go stan rzeczy (a) prawdziwym celem była bananowa lewicowa młodzież, jego niemal CAŁKOWITE przeciwieństwo (...); Był ograniczonym gospodarczym liberałem, (...) był zwolennikiem partii o poglądach daleko bardziej liberalnych niż dwie główne norweskie partie; Był syjonistą (...) co łączyło się to z jego poglądami antyislamskimi (a) w Izraelu widział zapewne Ziemię Świętą, której należało bronić (i) zapewne też z tego powodu długo nie zagrzał miejsca w masonerii; Był prawdopodobnie antydemokratą, tudzież chciał ograniczać norweską demokrację – był przeciwnikiem praw wyborczych dla imigrantów (...)"
Bardzo ciekawe... Podobnie jak autor zaskakuje mnie wprost idealny profil psychologiczny i poglądy Andersa Behringa Breivika... Stanowi niemal idealny "model" człowieka, z którym ma obecnie walczyć cały socjalistyczno-globalistyczny lewicowy świat... tworzony przez marksistowskich twórców Unii Europejskiej i całej lewackiej idei łączącej UE oraz przyszłą Unię Północnoamerkańską i Unię Afrykańską w coś na kształt jednego "państwa" z jednym "światowym rządem".
Również też zaskakuje mnie owa jednorodność ofiar... Nie były one raczej przypadkowe, ale reprezentowały kwintesencję przyszłej, spauperyzowanej, kolorowej, bezmyślnej i łatwo sterowalnej "masy uśmiechniętych ludzików", nigdy nie sprzeciwiających się władzy, nie posiadających własności i własnego zdania, niewierzących w Boga, wielokierunkowo-seksualnych... Breivik zaatakował więc niejako nowego, wspaniale modelowanego człowieka przyszłości, stanowiącego już niedługo masę człekopodobnych i zaczipowanych oraz emocjonalnie powierzchownych, ale wiecznie zadowolonych i uśrednionych intelektualnie marionetek, kierowanych przez "wybrańców" stanowiących jakąś formę "rządu światowego"...
Nie wierzę w przypadki, nie wierzę też w żadne szaleństwo Norwega ani jakiś jego fanatyzm luterański...
A chciałbym bardzo być owych jego przymiotów pewnym. Jakże bym się cieszył, gdyby rzeczywiście był to przypadek jakiegoś szaleństwa czy nawet fanatyzmu religijnego. Dziwiłbym się, że do morderstwa zaprowadziło go akurat np. chrześcijaństwo, gdzie zabijanie nawet wrogów jest najcięższym z możliwych grzechów, ale w ludzkich umysłach rodzić się przecież mogą różne chore myśli... Takie też myśli jak np. u lewackich i socjalistyczno-globalistycznych marksistów idee ludobójczego sowieckiego komunizmu czy niemieckiego nazizmu... pochłonęły one nie przeszło 90 osób , ale setki milionów ofiar... Takie też myśli, jak - niestety również globalistyczno-socjalistyczno-marksistowskie - eugeniczne tworzenie idealnych ludzi i eliminacja pozostałych, niezgodnych z przyjętymi wzorcami czy też ograniczenie obecnej populacji ludzkości...
Chciałbym się mylić i być uznany za jakiegoś oszołoma w tej akurat kwestii... bardzo bym chciał..., ale mam niejasne przeczcie wykonywania przez Andersa Behringa Breivika makiawelicznego wprost zadania|, którego sens niejako też zawarł w tytule swojego tekstu wspomniany Kamil Kisiel. Uważam, że poprzez zamach Norweg miał wskazać niebezpieczeństwa myślenia prawicowo- konserwatywnego i niejako usprawiedliwić przyszły zmasowany atak wszelkiej maści globalistyczno-socjalistyczno-kumunistycznych lewaków na ludzi prawicy, na konserwatywny- liberalizm gospodarczy, na chrześcijaństwo... a sam Norweg został idealnie wykreowany i niemal "skrojony" na "niebezpiecznego prawicowca" przez zapewne owych przyszłych atakujących "prawicę" zwolenników ludzkiego antyindywidualizmu i utworzenia jakiejś formy "rządu światowego"...
Obym się mylił... chciałbym się mylić i mam nadzieję, że moje konstatacje są wynikiem jednak zbyt daleko posuniętych dywagacji myślowych wynikających z mylącej się w tym względzie mojej intuicji... Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł więc powiedzieć: Nieraz się mylę, nie zawsze mam rację a intuicja moja jest nieraz zawodna...
Niemniej - niezależnie czy to, co napisałem jest tylko "political fiction" czy tez może w jakiejś formie byc realna rzeczywistością – powtórzę na koniec za Panem Kamilem....
"To nie do pojęcia, co w oazie bezpieczeństwa – Europie – może się wyrabiać. Samoistnie? Nie wiadomo. Zbyt dużo wątpliwości".
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
piątek, 22 lipca 2011
Grecja... wielkie nadymanie Eurolandu i majstersztyk bankowców!
Witam
Doprawdy jak Ci skostniali i zsocjalizowani przywódcy krajów Unii Europejskiej a szczególnie krajów zrzeszonych w Eurolandzie (posiadający walutę EU) są prześmiewczo zabawni...
Dla mnie wszyscy oni razem są jako - mniej więcej - jedno malutkie dziecko, które zbudowało sobie domek w piaskownicy (UE i waluta EURO) z tylko lekko wilgotnego piasku... Słoneczko cały czas niestety świeciło a upał wysuszył ukochany piaskowy domeczek i zaczął się sypać... Dziecko przerażone i ciągle zapłakane najpierw zaczęło ratować domek dosypując i posypując nań dodatkowy piasek (dotychczasowe pompowanie pomocy dla Grecji i nie tylko)... ale to nic nie pomagało, bo suchy piasek zsuwał się z resztek stwardniałych ścian "domku". Dziecko postanowiło dodawać wilgotny więc piasek (wczorajsze decyzje Eurolandu)... Sądzę, że "piaskowy domeczek" niestety w niedługim czasie rozsypie się cały... pod dużym "ciężarem właściwym" mokrego piasku... czyli przyjętych wczoraj, ale i wcześniej decyzji, razem z tą pierwotną... o utworzeniu Unii Europejskiej i wspólnej waluty...
Od zawsze mówiłem, że utworzenie jakiegoś bliżej niesprecyzowanego i abstrakcyjnego Jednego, Państwa Europejskiego (Unii Europejskiej w dzisiejszym i planowanym kształcie) a także w sposób sztuczny, odgórny wspólnej waluty (EUR) jest pomysłem kuriozalnym rodem z rozwiązań marksistowskich. Gospodarka kapitalistyczna, rynkowa bowiem od wieków rozwijała się żywiołowo, oddolnie... i dopiero ex post powstawały teorie ekonomiczne, teorie zarządzania i cała nauka dotycząca gospodarowania w skali mikro i makro. Pierwszą teorią obejmującą też obszar ekonomii powstałą niejako tylko w głowie naukowca - ex ante w stosunku do realnej gospodarki - był "marksizm" stworzony przez Karola Marksa. Jako coś antynaturalnego, sztucznego, oderwanego od rzeczywistości oraz niezgodnego z wszelką logiką i ówczesną historią dotychczasowego rozwoju świata był autorytarnie oraz totalitarnie wprowadzany m.in. przez: W. Lenina i J. Stalina oraz ich następców w ZSRR i krajach tzw. "europejskiego realnego socjalizmu ", A. Hitlera w Niemczech w okresie III Rzeszy, Mao Zedonga w Chinach, F. Castro i w dużej mierze E. Guevarę na Kubie, Kim Ir Sena w Korei Północnej i przez jeszcze wielu innych...
Nietrudno zauważyć, ze idea "marksizmu" nie tylko nie sprawdziła się gospodarczo i doprowadziła kraje do ubóstwa, ale przyniosła światu - niejako stworzyła - najgorszych przywódców totalitarnych i najczarniejsze dla ludzkości XX wieku systemy morderczych, totalitarnych rządów... Spowodowała też największą do tej pory wojnę człowieka z człowiekiem: II Wojnę Światową i wszystkie jej konsekwencje...
Jestem cały czas zszokowany postępowaniem przywódców krajów należących do Unii Europejskiej, szczególnie tych, którzy reprezentują najsilniejsze w niej państwa. Po takim tragicznym doświadczeniu we wprowadzaniu "idei marksistowskiej", od wielu już lat wprowadza się ją ponownie, znów odgórnie, znów antynaturalnie, znów absurdalnie i znów totalitarnie, i antydemokratycznie!. Nie używa się przy tym broni palnej ani siły armii a jedynie białą broń "finansowych, lichwiarskich kołnierzyków" i wykreowaną ogromną "siłę" pieniądza.
Mnie zawsze powtarzano... ucz się, zdobywaj wiedzę oraz patrzaj w przeszłość abyś mógł sprawnie i dobrze żyć w teraźniejszości i wiedział jak zbudować przyszłość. Ucz się na swoich i cudzych błędach, nie powtarzaj błędów historii... To przecież takie proste i logiczne...
Więc co się dzieje? Dlaczego Europa i chyba cały już świat powtarzają tragiczne błędy historii? Dlaczego próbują znów wprowadzać idee Marksa i kto rzeczywiście to robi i tego chce? Zdałoby się zapytać - Kto za tym stoi? Kto na tyle nie lubi i nienawidzi innych ludzi, innych narodów oraz ich państw, że zamierza "zafundować" im ponowną hekatombę?
Spójrzmy... przecież utworzenie Unii Europejskiej oraz waluty Euro to nic innego jak wprowadzanie rozwiązań rodem z ZSRR, przy czym nawet Sowietom nie udało się tyle ile Socjalistom Unijnym.
Mamy obecnie już de facto jeden rząd, jeden parlament w Europie, jednego prezydenta, jedno źródło prawa, itd. Za czasów ZSRR (oprócz republik włączonych w jego granice) cześć państw zachowała wtedy jeszcze nikłą, bo nikłą, ale jakąś samodzielność - choć w stosowaniu i tworzeniu prawa, ale także nieraz w dużej mierze i gospodarczą (np. era E. Gierka). Obecnie krajowe rządy, parlamenty czy też prezydenci i premierzy stanowią tylko... marionetkowe pacynki utrzymywane jeszcze tylko dlatego, żeby nie "zszokować" spauperyzowanych i zmanipulowanych, ale jeszcze nie do końca otumanionych (nadchodzi GMO) mieszkańców Europy i zbyt wcześnie im nie pokazać, że wraz z Unią Europejską skończyła się demokracja a nastał zwykły socjalistyczno-globalistyczny totalitaryzm!,
Większość krajów posługuje się już jedną, sztuczną walutą i jest już jeden Bank Centralny Unii Europejskiej. Pomijając kuriozum przyjęcia jednej waluty w krajach o nieraz diametralnie rożnym stopniu wzrostu i rozwoju gospodarczego oraz różniących się narodowo od samego zarania powstania Europy, warto zauważyć, że ZSRR wprowadziła jeno "rubla transferowego" używanego jako jednostka rozliczeniowa w handlu zagranicznym pomiędzy "swoimi krajami",
W ZSRR i krajach satelickich tak naprawdę nie było wyborów demokratycznych a te, które były stanowiły ich rzeczywista farsę. A obecnie? Czy mamy wpływ na wybór Prezydenta Unii Europejskiej lub Rząd w postaci Komisji Europejskiej? Przecież nawet Parlament Europejski (jakaś fasadowa forma "resztówki" demokracji "na pokaz") nie ma żadnego wpływu na decyzję Rady Ministrów UE vel. Komisji Europejskiej i jej Przewodniczącego, Premiera UE José Manuela Barroso.
Materializuje się ponownie "materializm" stworzony w umyśle Karla Marksa... I ponownie ów "materializm" powoli na naszych oczach upada.
Pozostają zatem cały czas fundamentalne pytania: Kto i po co "bawi" się znów w eksperymentowanie z a'priori złym i nieefektywnym marksizmem, który przyniósł same tragiczne skutki dla ludzkości? Kto skorzystał najwięcej na marksizmie i jego konsekwencjach (np. na II Wojnie Światowej)? Kto od zawsze był zwolennikiem teorii marksistowskich i kto tworzył trzon rewolucjonistów sowieckich i teraz kto zaś tworzy trzon budowniczych Unii Europejskiej? Kto w ogóle ma inklinacje do poczuwania się lepszym od innych i dąży do rządzenia z Brukseli wszystkim narodami Europy... nie pozwalając im na kultywowanie własnej historii, tradycji, języka, państwa, religii, rodziny... na rozwijanie się gospodarczo według własnych pomysłów przy wykorzystaniu własnego, opartego na demokracji i cywilizacji chrześcijańskiej prawa oraz przy wykorzystaniu własnej waluty i posiadanych zasobów?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie chcę zbytnio odnosić się do rozwiązań przyjętych w ramach pomocy unijnej dla Grecji. Dla mnie jest to niczym innym jak "przelewaniem z pustego w próżne" i właśnie zwykłym nadymaniem się, puszeniem przywódców najważniejszych krajów Unii Europejskiej, Starej Unii Europejskiej a tak naprawdę przywódców Niemiec i Francji. Bo chyba już nikt nie ma wątpliwości (chociażby po wczorajszym wirtualnym uczestnictwie w obradach unijnych ich nominalnego Przewodniczącego Donalda Tuska - Premiera Polski, która objęła niedawno prezydencje UE): wbrew propagandzie... nowe kraje, w tym Polska są tylko nic nie znaczącymi petentami Starej Unii Europejskiej i dostarczycielami surowców oraz taniej siły roboczej... Szkoda, że tego nie rozumiemy choć tak jak V. Klaus a najlepiej jakbyśmy to wreszcie przecięli i powrócili do idei niepodległej Polski... podobnie jak robią to dziś Węgrzy.
No więc... mieliśmy marketingowy spektakl puszenia i nadymania się przez A. Merkel, która - ze względu na swoich niemieckich wyborców - cały czas była sceptyczna wobec nowej pomocy unijnej dla Grecji. Byliśmy i dalej jesteśmy świadkami komedii i jakiegoś kreowanego medialnie konfliktu pomiędzy Sarkozym a Merkel... konfliktu o skalę pomocy a tak naprawdę o to, czy włączyć w to banki komercyjne, czy nie.
Agencje się rozpisują o szczycie w Brukseli a tak naprawdę decyzje zapadły przed nim: "W czwartek po 13 rozpoczął się w Brukseli nadzwyczajny szczyt liderów eurolandu, którzy ustalają szczegóły drugiego pakietu pomocowego dla Grecji. W nocy ze środy na czwartek po siedmiogodzinnych rozmowach w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy (do których dołączył szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet) porozumieli się co do ogólnego zarysu pomocy dla zadłużonej Grecji".
I tak oceniając całe to zamieszani i konflikt warto zauważyć jak mocno na świecie podkreśla sie fakt, iz jednak prywatny sektor finansowy będzie partycypował w pomocy dla Grecji. Przedstawia sie to jako sukces Niemiec i np. krajów skandynawskich (Finlandia). Opowiada się bajki, jaki o był "punkt zapalny", jaka to była decyzja... Przecież banki mogłyby obniżyć ratingi dla Grecji i ogłosić ją pełnym a nie selektywnym (sic!) bankrutem? Eksponuje się, że jednak będzie pomoc z ich strony! I powinna być takowa pomoc, bo to one w głównej mierze zadłużyły Grecję: "Chodzi o banki, fundusze i ubezpieczycieli posiadające greckie obligacje. Ostatecznie przywódcy wraz z sektorem finansowym uzgodnili, że ich dobrowolny udział w pomocy dla Grecji wyniesie ok. 37 mld euro. W jednej z wersji projektów wniosków wymieniono trzy możliwości takiej pomocy: wymianę obligacji na długoterminowe, wydłużenie ich zapadalności lub skup z rynku wtórnego. Ostatecznie opcje te nie są wymienione we wnioskach końcowych" (Źródło: TU).
I wszystko byłoby może naprawdę korzystne dla Grecji, może faktycznie należałoby spojrzeć przychylnie na "rządy europejskie", które zaczęły wreszcie dostrzegać niechlubną rolę międzynarodowych lichwiarzy w globalnym zadłużaniu, pauperyzacji narodów i krajów oraz powstawaniu ogólnoświatowych kryzysów finansowych i gospodarczych...
Może przyjęte więc rozwiązania dałoby się tak lekko pozytywnie zaopiniować i nie byłoby w nich nic śmiesznego ani nie "trącułyby" hiporkrytyczną manipulacją własnych wyborców, gdyby nie treść jedenego z zapisów: "Przywódcy zezwolili też funduszowi EFSF na "rekapitalizację instytucji finansowych, poprzez pożyczki dla rządów włączając w to kraje nieobjęte programem (pomocowym - PAP)" - czytamy we wnioskach ze szczytu".
Cóż on oznacza? Ano ni mniej, ni więcej tylko możliwość uzyskiwania przez rządy z Funduszu Ratunkowego Strefy Euro (EFSF) pożyczek, które mogą być przeznaczone na rekapitalizację (dokapitalizowanie)... prywatnych instytucji finansowych, a więc: banków, funduszów i ubezpieczycieli, którzy włączą się w partycypowanie w kosztach pomocy dla Grecji!!! Zauważmy! Określony Bank Prywatny, np. oddział we Francji pomaga Grecji.... następnie Sarkozy bierze pożyczkę z EFSF (funduszu, który posiada środki unijne przeznaczone właśnie m.in. dla Grecji), by tą pożyczką dokapitalizować ów Bank, czyli de facto zwrócić Bankowi kwotę, którą wydał na pomoc Grecji (sic!).
Istny majstersztyk bankowców, międzynarodowych lichwiarzy...
Pozdrawiam
P.S.
Zresztą Ci "fajni kolesie ze szczytu piramidy lichwiarskiej" maja tez wiele innych ciekawych rozwiązań "w zanadrzu" doprowadzających ludzi do ubóstwa i pozbywania ich jakiejkolwiek własności:
"Bankowcy właśnie szykują pisma dla 200 tysięcy rodzin zadłużonych we frankach, których kredyt po wzroście kursu szwajcarskiej waluty przekroczył wartość kupionego mieszkania. Kredytobiorcy będą zmuszeni dopłacić bankowi nawet po kilkanaście tysięcy złotych do zaciągniętych kredytów (...) - To dopiero początek. Na razie banki boją się wysyłać więcej takich pism, żeby nie powodować paniki - mówi ekonomista, Marek Zuber. Rosnący kurs franka powoduje, że miesięczna rata wrosła już o kilkaset złotych. Wyższe różnice pomiędzy kursem kupna i sprzedaży franka w banku, czyli tak zwany spread, podnosi ratę o kolejne kilkanaście złotych. Najgorsze jednak dopiero nadchodzi. Banki upominają się o dodatkowe tysiące złotych, bo wartość kredytu przekroczyła rynkową wartość mieszkań. - Zgodnie z zapisami paragrafu numer 2 umowy (...) Bank BPH S.A (...) naliczył opłatę manipulacyjną z tytułu przekroczenia dopuszczalnego wskaźnika obciążenia nieruchomości kredytem - pismo takiej treści z banku otrzymał nasz czytelnik. Kilka linijek niżej bank informuje, że dopłacić trzeba ponad 15 tysięcy złotych! Urzędnicza formułka oznacza jedno - bank stwierdza, że wartość mieszkania jest mniejsza niż wysokość kredytu, dlatego domagają się dodatkowego zabezpieczenia. - Bank zabezpiecza się w ten sposób przed niekorzystną dla niego różnicą pomiędzy wartością kredytu a ceną mieszkania. To dopiero początek tego, co czeka kredytobiorców w najbliższym czasie. Coraz więcej osób będzie otrzymywać takie właśnie pisma. Jest to efekt drogiego franka na rynku - przewiduje Marek Zuber. Eksperci z Open Finance szacują, że w takiej sytuacji może być nawet 200 tysięcy kredytobiorców. - Wynika to z popularności kredytów we franku szwajcarskim w latach 2006-2007. Wtedy to, w okresie boomu nieruchomościowego, Polacy zaciągali bardzo wiele kredytów, a większość z nich właśnie we franku, który wówczas kosztował dużo mniej niż dziś - mówi Marcin Krasoń, analityk Open Finance".
(Źródło: TU)
Ile rodzin straci mieszkanie, albo zadłuży się jeszcze bardziej... a tym samym jeszcze bardziej zniewoli i stanie się już całkowicie bezwolnymi już niewolnikami banków i własnych pracodawców?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Doprawdy jak Ci skostniali i zsocjalizowani przywódcy krajów Unii Europejskiej a szczególnie krajów zrzeszonych w Eurolandzie (posiadający walutę EU) są prześmiewczo zabawni...
Dla mnie wszyscy oni razem są jako - mniej więcej - jedno malutkie dziecko, które zbudowało sobie domek w piaskownicy (UE i waluta EURO) z tylko lekko wilgotnego piasku... Słoneczko cały czas niestety świeciło a upał wysuszył ukochany piaskowy domeczek i zaczął się sypać... Dziecko przerażone i ciągle zapłakane najpierw zaczęło ratować domek dosypując i posypując nań dodatkowy piasek (dotychczasowe pompowanie pomocy dla Grecji i nie tylko)... ale to nic nie pomagało, bo suchy piasek zsuwał się z resztek stwardniałych ścian "domku". Dziecko postanowiło dodawać wilgotny więc piasek (wczorajsze decyzje Eurolandu)... Sądzę, że "piaskowy domeczek" niestety w niedługim czasie rozsypie się cały... pod dużym "ciężarem właściwym" mokrego piasku... czyli przyjętych wczoraj, ale i wcześniej decyzji, razem z tą pierwotną... o utworzeniu Unii Europejskiej i wspólnej waluty...
Od zawsze mówiłem, że utworzenie jakiegoś bliżej niesprecyzowanego i abstrakcyjnego Jednego, Państwa Europejskiego (Unii Europejskiej w dzisiejszym i planowanym kształcie) a także w sposób sztuczny, odgórny wspólnej waluty (EUR) jest pomysłem kuriozalnym rodem z rozwiązań marksistowskich. Gospodarka kapitalistyczna, rynkowa bowiem od wieków rozwijała się żywiołowo, oddolnie... i dopiero ex post powstawały teorie ekonomiczne, teorie zarządzania i cała nauka dotycząca gospodarowania w skali mikro i makro. Pierwszą teorią obejmującą też obszar ekonomii powstałą niejako tylko w głowie naukowca - ex ante w stosunku do realnej gospodarki - był "marksizm" stworzony przez Karola Marksa. Jako coś antynaturalnego, sztucznego, oderwanego od rzeczywistości oraz niezgodnego z wszelką logiką i ówczesną historią dotychczasowego rozwoju świata był autorytarnie oraz totalitarnie wprowadzany m.in. przez: W. Lenina i J. Stalina oraz ich następców w ZSRR i krajach tzw. "europejskiego realnego socjalizmu ", A. Hitlera w Niemczech w okresie III Rzeszy, Mao Zedonga w Chinach, F. Castro i w dużej mierze E. Guevarę na Kubie, Kim Ir Sena w Korei Północnej i przez jeszcze wielu innych...
Nietrudno zauważyć, ze idea "marksizmu" nie tylko nie sprawdziła się gospodarczo i doprowadziła kraje do ubóstwa, ale przyniosła światu - niejako stworzyła - najgorszych przywódców totalitarnych i najczarniejsze dla ludzkości XX wieku systemy morderczych, totalitarnych rządów... Spowodowała też największą do tej pory wojnę człowieka z człowiekiem: II Wojnę Światową i wszystkie jej konsekwencje...
Jestem cały czas zszokowany postępowaniem przywódców krajów należących do Unii Europejskiej, szczególnie tych, którzy reprezentują najsilniejsze w niej państwa. Po takim tragicznym doświadczeniu we wprowadzaniu "idei marksistowskiej", od wielu już lat wprowadza się ją ponownie, znów odgórnie, znów antynaturalnie, znów absurdalnie i znów totalitarnie, i antydemokratycznie!. Nie używa się przy tym broni palnej ani siły armii a jedynie białą broń "finansowych, lichwiarskich kołnierzyków" i wykreowaną ogromną "siłę" pieniądza.
Mnie zawsze powtarzano... ucz się, zdobywaj wiedzę oraz patrzaj w przeszłość abyś mógł sprawnie i dobrze żyć w teraźniejszości i wiedział jak zbudować przyszłość. Ucz się na swoich i cudzych błędach, nie powtarzaj błędów historii... To przecież takie proste i logiczne...
Więc co się dzieje? Dlaczego Europa i chyba cały już świat powtarzają tragiczne błędy historii? Dlaczego próbują znów wprowadzać idee Marksa i kto rzeczywiście to robi i tego chce? Zdałoby się zapytać - Kto za tym stoi? Kto na tyle nie lubi i nienawidzi innych ludzi, innych narodów oraz ich państw, że zamierza "zafundować" im ponowną hekatombę?
Spójrzmy... przecież utworzenie Unii Europejskiej oraz waluty Euro to nic innego jak wprowadzanie rozwiązań rodem z ZSRR, przy czym nawet Sowietom nie udało się tyle ile Socjalistom Unijnym.
Mamy obecnie już de facto jeden rząd, jeden parlament w Europie, jednego prezydenta, jedno źródło prawa, itd. Za czasów ZSRR (oprócz republik włączonych w jego granice) cześć państw zachowała wtedy jeszcze nikłą, bo nikłą, ale jakąś samodzielność - choć w stosowaniu i tworzeniu prawa, ale także nieraz w dużej mierze i gospodarczą (np. era E. Gierka). Obecnie krajowe rządy, parlamenty czy też prezydenci i premierzy stanowią tylko... marionetkowe pacynki utrzymywane jeszcze tylko dlatego, żeby nie "zszokować" spauperyzowanych i zmanipulowanych, ale jeszcze nie do końca otumanionych (nadchodzi GMO) mieszkańców Europy i zbyt wcześnie im nie pokazać, że wraz z Unią Europejską skończyła się demokracja a nastał zwykły socjalistyczno-globalistyczny totalitaryzm!,
Większość krajów posługuje się już jedną, sztuczną walutą i jest już jeden Bank Centralny Unii Europejskiej. Pomijając kuriozum przyjęcia jednej waluty w krajach o nieraz diametralnie rożnym stopniu wzrostu i rozwoju gospodarczego oraz różniących się narodowo od samego zarania powstania Europy, warto zauważyć, że ZSRR wprowadziła jeno "rubla transferowego" używanego jako jednostka rozliczeniowa w handlu zagranicznym pomiędzy "swoimi krajami",
W ZSRR i krajach satelickich tak naprawdę nie było wyborów demokratycznych a te, które były stanowiły ich rzeczywista farsę. A obecnie? Czy mamy wpływ na wybór Prezydenta Unii Europejskiej lub Rząd w postaci Komisji Europejskiej? Przecież nawet Parlament Europejski (jakaś fasadowa forma "resztówki" demokracji "na pokaz") nie ma żadnego wpływu na decyzję Rady Ministrów UE vel. Komisji Europejskiej i jej Przewodniczącego, Premiera UE José Manuela Barroso.
Materializuje się ponownie "materializm" stworzony w umyśle Karla Marksa... I ponownie ów "materializm" powoli na naszych oczach upada.
Pozostają zatem cały czas fundamentalne pytania: Kto i po co "bawi" się znów w eksperymentowanie z a'priori złym i nieefektywnym marksizmem, który przyniósł same tragiczne skutki dla ludzkości? Kto skorzystał najwięcej na marksizmie i jego konsekwencjach (np. na II Wojnie Światowej)? Kto od zawsze był zwolennikiem teorii marksistowskich i kto tworzył trzon rewolucjonistów sowieckich i teraz kto zaś tworzy trzon budowniczych Unii Europejskiej? Kto w ogóle ma inklinacje do poczuwania się lepszym od innych i dąży do rządzenia z Brukseli wszystkim narodami Europy... nie pozwalając im na kultywowanie własnej historii, tradycji, języka, państwa, religii, rodziny... na rozwijanie się gospodarczo według własnych pomysłów przy wykorzystaniu własnego, opartego na demokracji i cywilizacji chrześcijańskiej prawa oraz przy wykorzystaniu własnej waluty i posiadanych zasobów?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie chcę zbytnio odnosić się do rozwiązań przyjętych w ramach pomocy unijnej dla Grecji. Dla mnie jest to niczym innym jak "przelewaniem z pustego w próżne" i właśnie zwykłym nadymaniem się, puszeniem przywódców najważniejszych krajów Unii Europejskiej, Starej Unii Europejskiej a tak naprawdę przywódców Niemiec i Francji. Bo chyba już nikt nie ma wątpliwości (chociażby po wczorajszym wirtualnym uczestnictwie w obradach unijnych ich nominalnego Przewodniczącego Donalda Tuska - Premiera Polski, która objęła niedawno prezydencje UE): wbrew propagandzie... nowe kraje, w tym Polska są tylko nic nie znaczącymi petentami Starej Unii Europejskiej i dostarczycielami surowców oraz taniej siły roboczej... Szkoda, że tego nie rozumiemy choć tak jak V. Klaus a najlepiej jakbyśmy to wreszcie przecięli i powrócili do idei niepodległej Polski... podobnie jak robią to dziś Węgrzy.
No więc... mieliśmy marketingowy spektakl puszenia i nadymania się przez A. Merkel, która - ze względu na swoich niemieckich wyborców - cały czas była sceptyczna wobec nowej pomocy unijnej dla Grecji. Byliśmy i dalej jesteśmy świadkami komedii i jakiegoś kreowanego medialnie konfliktu pomiędzy Sarkozym a Merkel... konfliktu o skalę pomocy a tak naprawdę o to, czy włączyć w to banki komercyjne, czy nie.
Agencje się rozpisują o szczycie w Brukseli a tak naprawdę decyzje zapadły przed nim: "W czwartek po 13 rozpoczął się w Brukseli nadzwyczajny szczyt liderów eurolandu, którzy ustalają szczegóły drugiego pakietu pomocowego dla Grecji. W nocy ze środy na czwartek po siedmiogodzinnych rozmowach w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy (do których dołączył szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet) porozumieli się co do ogólnego zarysu pomocy dla zadłużonej Grecji".
I tak oceniając całe to zamieszani i konflikt warto zauważyć jak mocno na świecie podkreśla sie fakt, iz jednak prywatny sektor finansowy będzie partycypował w pomocy dla Grecji. Przedstawia sie to jako sukces Niemiec i np. krajów skandynawskich (Finlandia). Opowiada się bajki, jaki o był "punkt zapalny", jaka to była decyzja... Przecież banki mogłyby obniżyć ratingi dla Grecji i ogłosić ją pełnym a nie selektywnym (sic!) bankrutem? Eksponuje się, że jednak będzie pomoc z ich strony! I powinna być takowa pomoc, bo to one w głównej mierze zadłużyły Grecję: "Chodzi o banki, fundusze i ubezpieczycieli posiadające greckie obligacje. Ostatecznie przywódcy wraz z sektorem finansowym uzgodnili, że ich dobrowolny udział w pomocy dla Grecji wyniesie ok. 37 mld euro. W jednej z wersji projektów wniosków wymieniono trzy możliwości takiej pomocy: wymianę obligacji na długoterminowe, wydłużenie ich zapadalności lub skup z rynku wtórnego. Ostatecznie opcje te nie są wymienione we wnioskach końcowych" (Źródło: TU).
I wszystko byłoby może naprawdę korzystne dla Grecji, może faktycznie należałoby spojrzeć przychylnie na "rządy europejskie", które zaczęły wreszcie dostrzegać niechlubną rolę międzynarodowych lichwiarzy w globalnym zadłużaniu, pauperyzacji narodów i krajów oraz powstawaniu ogólnoświatowych kryzysów finansowych i gospodarczych...
Może przyjęte więc rozwiązania dałoby się tak lekko pozytywnie zaopiniować i nie byłoby w nich nic śmiesznego ani nie "trącułyby" hiporkrytyczną manipulacją własnych wyborców, gdyby nie treść jedenego z zapisów: "Przywódcy zezwolili też funduszowi EFSF na "rekapitalizację instytucji finansowych, poprzez pożyczki dla rządów włączając w to kraje nieobjęte programem (pomocowym - PAP)" - czytamy we wnioskach ze szczytu".
Cóż on oznacza? Ano ni mniej, ni więcej tylko możliwość uzyskiwania przez rządy z Funduszu Ratunkowego Strefy Euro (EFSF) pożyczek, które mogą być przeznaczone na rekapitalizację (dokapitalizowanie)... prywatnych instytucji finansowych, a więc: banków, funduszów i ubezpieczycieli, którzy włączą się w partycypowanie w kosztach pomocy dla Grecji!!! Zauważmy! Określony Bank Prywatny, np. oddział we Francji pomaga Grecji.... następnie Sarkozy bierze pożyczkę z EFSF (funduszu, który posiada środki unijne przeznaczone właśnie m.in. dla Grecji), by tą pożyczką dokapitalizować ów Bank, czyli de facto zwrócić Bankowi kwotę, którą wydał na pomoc Grecji (sic!).
Istny majstersztyk bankowców, międzynarodowych lichwiarzy...
Pozdrawiam
P.S.
Zresztą Ci "fajni kolesie ze szczytu piramidy lichwiarskiej" maja tez wiele innych ciekawych rozwiązań "w zanadrzu" doprowadzających ludzi do ubóstwa i pozbywania ich jakiejkolwiek własności:
"Bankowcy właśnie szykują pisma dla 200 tysięcy rodzin zadłużonych we frankach, których kredyt po wzroście kursu szwajcarskiej waluty przekroczył wartość kupionego mieszkania. Kredytobiorcy będą zmuszeni dopłacić bankowi nawet po kilkanaście tysięcy złotych do zaciągniętych kredytów (...) - To dopiero początek. Na razie banki boją się wysyłać więcej takich pism, żeby nie powodować paniki - mówi ekonomista, Marek Zuber. Rosnący kurs franka powoduje, że miesięczna rata wrosła już o kilkaset złotych. Wyższe różnice pomiędzy kursem kupna i sprzedaży franka w banku, czyli tak zwany spread, podnosi ratę o kolejne kilkanaście złotych. Najgorsze jednak dopiero nadchodzi. Banki upominają się o dodatkowe tysiące złotych, bo wartość kredytu przekroczyła rynkową wartość mieszkań. - Zgodnie z zapisami paragrafu numer 2 umowy (...) Bank BPH S.A (...) naliczył opłatę manipulacyjną z tytułu przekroczenia dopuszczalnego wskaźnika obciążenia nieruchomości kredytem - pismo takiej treści z banku otrzymał nasz czytelnik. Kilka linijek niżej bank informuje, że dopłacić trzeba ponad 15 tysięcy złotych! Urzędnicza formułka oznacza jedno - bank stwierdza, że wartość mieszkania jest mniejsza niż wysokość kredytu, dlatego domagają się dodatkowego zabezpieczenia. - Bank zabezpiecza się w ten sposób przed niekorzystną dla niego różnicą pomiędzy wartością kredytu a ceną mieszkania. To dopiero początek tego, co czeka kredytobiorców w najbliższym czasie. Coraz więcej osób będzie otrzymywać takie właśnie pisma. Jest to efekt drogiego franka na rynku - przewiduje Marek Zuber. Eksperci z Open Finance szacują, że w takiej sytuacji może być nawet 200 tysięcy kredytobiorców. - Wynika to z popularności kredytów we franku szwajcarskim w latach 2006-2007. Wtedy to, w okresie boomu nieruchomościowego, Polacy zaciągali bardzo wiele kredytów, a większość z nich właśnie we franku, który wówczas kosztował dużo mniej niż dziś - mówi Marcin Krasoń, analityk Open Finance".
(Źródło: TU)
Ile rodzin straci mieszkanie, albo zadłuży się jeszcze bardziej... a tym samym jeszcze bardziej zniewoli i stanie się już całkowicie bezwolnymi już niewolnikami banków i własnych pracodawców?
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Etykiety:
banki,
BANKRUCTWO,
Euro,
Grecja,
komunizm,
kredyty hipoteczne,
kurs franka,
lichwiarze,
marksizm,
NWO,
OSZUSTWO,
przejęcie hipoteki,
syjonizm,
utrata mieszkań
czwartek, 21 lipca 2011
Od Tolę posiadającego... do... koteczka w sny wierzącego....
Witam
Zabierałem się, zabierałem do napisania o wspaniałej Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej i o wielkim europejskim znaczeniu naszego kochanego Premiera Donalda Tuska... osobiście niemal przez najbliższe pół roku rządzącego Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich.
Oczywiście chciałem napisać, jak to pod przewodnictwem naszego Premiera Unia Europejska podejmuje odważne decyzje ratujące przed bankructwem Grecję a tak naprawdę przed upadkiem całą strefę EURO i samą to najwspanialszą walutę...
Na szczęście ubiegli mnie znamienici autorzy, którzy z wielkim talentem wyrazili niemal wszystko to, co mi również kołatało się w myślach... a do końca jeszcze nie sprecyzowałem....
Mając nadzieję, że nie zostanie mi to poczytane jako rzecz naganna przytoczę zatem fragmenty postów owych wspomnianych autorów:
Nathanel w tekście: Kpina z polskiego przewodnictwa w Unii pisze m.in.: ""Czytam właśnie, że odbywają się w Brukseli jakieś knowania w kwestii ratowania tonącego Eurokołchozu. Jakoś nie mogę się doczytać, że przewodniczy Donald Tusk! (...) (a) wszelkie działania podejmowane przez bękarta NWO powinny być pod przewodnictwem przewodnika- czyli aktualnie Polski. W Brukseli trwa szczyt przywódców strefy euro... A tak naprawdę to chyba była jakaś nocna zmiana: " W nocy ze środy na czwartek po siedmiogodzinnych rozmowach w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy (do których dołączył szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet) porozumieli się co do pakietu pomocowego dla zadłużonej Grecji. Trwają spekulacje na temat szczegółów niemiecko-francuskiego porozumienia, o których nie chciała mówić Merkel, udając się na szczyt." Czyli jest tak, że jest "europa" w Europie czyli zebrali się "cappo di tutti cappi" i zarządzili co chcieli. "Niemcy i Francja uzgodniły między sobą..." Przecież to jest KPINA z nas wszystkich. Nasze członkowstwo w Unii niczym nie różni się od przynależności do stada (baranów). I tak nas traktują. My sobie możemy w Unii pobekiwać jak baran, przewodnik stada. Jesteśmy kwiatkiem do kożucha i to w upalne lato".
Natomiast "dzida" w poście: Prezydencja, czyli rozmowa kwalifikacyjna Tuska zwraca uwagę na inny niejako cel prezydencji związany raczej z przyszłością Donalda Tuska w UE: "...Stawiam więc tezę, że prezydencja jest potrzebna najbardziej osobiście Donaldowi Tuskowi jako swoista "rozmowa kwalifikacyjna o pracę". Premier ma pokazać tym co decydują o obsadzie europejskich foteli, że jest "po linii i na bazie" (europejskiej oczywiście) - że nie będzie przeszkadzał rozgrywającym, że będzie wspierał, że będzie optował za, zabiegał o, wspomagał... Odwołując się do piłkarskiej alegorii (panu premierowi nie obcej zapewne) - będzie grał z tyłu, wykładał piłkę tym co mają strzelać gole i ewentualnie zbierał "joby" za faule i stracone bramki. Chciałoby się dodać - zupełnie odwrotnie niż w kraju".
Interesującym jest też fragment tekstu blogera "antysalon" a dotyczącego wirtualnej bytności Donalda Tuska na omawianym unijnym szczycie pomocowym dla Grecji i zawartym w notce: Merkel z Sarkozym ratują Grecję bez tuskowych bączków. Prof.Iwiński i córka Rostowskiego sabotują tłumaczenie raPOrtu Millera! Antysalon pisze o tym tak: "I prysła bańka, dęta bańka polskiej p'rezydęcji! A pętak Tusk został w domu! Sarkozy z Merkel pokazali Tuskowi jak traktują jego półroczne przywództwo UE!!
I to jest właściwa ocena rządu premiera Tuska przez możnych UE!
I nie czuję żadnej satysfakcji, bo tu chodzi o sposób traktowania jednego z największych członków UE, jakim jest Polska!
Kraj pełniący prezydencję został pominięty na najważniejszym spotkaniu, na konferencji decydującej o sposobie i zakresie pomocy Grecji!
Takie jest miejsce Polski w tym szyku!
A tyle było i jest nadal dęcia i zadęcia!
A tu ci rzekomo wielcy przyjaciele Tuska nie wpuścili go nawet jako obserwatora!
A decyzje, które tam zapadają będą także obciążały nasz kraj, bo jesteśmy w sumie dużym, znaczącym państwem!
I prysły zmysły!
Widziałem jego minę i ten idiotyczny komentarz, że na siłę nie będzie otwierać zamkniętych dla Polski drzwi!
I tak kończą pętaki!
Cała Europa widzi, UE widzi jak został potraktowany duzy kraj pełniący prezydencję!
A taką Tusk miał piękną mowę na otwarcie!
Tyle entuzjazmu obiecywał Europie!
Taka go rzekomo chwalili!
A tu bach!
I drzwi zamknięte!
Oto proza ery Tuska!
Prawda czasu, prawda ekranu rzekłby znawca kinematografii radzieckiej!
Czyli mówiąc krótko ...gówno prawda!..."
Doprawdy nic dodać nic ująć... Może tylko tyle, że Tusk rzeczywiście wydaje się być traktowany w Unii nawet nie jako "baran", ale niemal jako malutka, zagubiona i nie mająca wpływu na kierunek "marszu" owieczka... która beczeć owszem i potrafi, ale tylko do siebie lub do innych takich samych znaczeniowo owieczek beczących podobnie... jak członkowie polskiego rządu czy wyborcy PO...
I jakoś tak nie mogę jakoś oprzeć się wrażeniu, że nasz Premier ciągle śni, ciągle o czymś jeno marzy, ciągle mu się coś wydaje i nawet w te wirtualne wyobrażeniowe niebyty często zaczyna wierzyć niemal realnie... jak ten koteczek w mleczko... z wiersza J.Tuwima pt.: "Kotek":
Miauczy kotek: miau!
- Coś ty, kotku, miał?
- Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta już miseczka,
A jeszcze bym chciał.
Wzdycha kotek: o!
- Co ci, kotku, co?
- Śniła mi się wielka rzeka,
Wielka rzeka pełna mleka
Aż po samo dno.
Pisnął kotek: piii...
- Pij, koteczku, pij!
...Skulił ogon, zmrużył ślipie,
Śpi - i we śnie mleczko chlipie,
Bo znów mu się śni.
Szkoda tylko, że efektem tego ciągłego snu Donalda Tuska jest powolny upadek naszej Ojczyzny... a to już nie jest niestety sen...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Zabierałem się, zabierałem do napisania o wspaniałej Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej i o wielkim europejskim znaczeniu naszego kochanego Premiera Donalda Tuska... osobiście niemal przez najbliższe pół roku rządzącego Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich.
Oczywiście chciałem napisać, jak to pod przewodnictwem naszego Premiera Unia Europejska podejmuje odważne decyzje ratujące przed bankructwem Grecję a tak naprawdę przed upadkiem całą strefę EURO i samą to najwspanialszą walutę...
Na szczęście ubiegli mnie znamienici autorzy, którzy z wielkim talentem wyrazili niemal wszystko to, co mi również kołatało się w myślach... a do końca jeszcze nie sprecyzowałem....
Mając nadzieję, że nie zostanie mi to poczytane jako rzecz naganna przytoczę zatem fragmenty postów owych wspomnianych autorów:
Nathanel w tekście: Kpina z polskiego przewodnictwa w Unii pisze m.in.: ""Czytam właśnie, że odbywają się w Brukseli jakieś knowania w kwestii ratowania tonącego Eurokołchozu. Jakoś nie mogę się doczytać, że przewodniczy Donald Tusk! (...) (a) wszelkie działania podejmowane przez bękarta NWO powinny być pod przewodnictwem przewodnika- czyli aktualnie Polski. W Brukseli trwa szczyt przywódców strefy euro... A tak naprawdę to chyba była jakaś nocna zmiana: " W nocy ze środy na czwartek po siedmiogodzinnych rozmowach w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy (do których dołączył szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet) porozumieli się co do pakietu pomocowego dla zadłużonej Grecji. Trwają spekulacje na temat szczegółów niemiecko-francuskiego porozumienia, o których nie chciała mówić Merkel, udając się na szczyt." Czyli jest tak, że jest "europa" w Europie czyli zebrali się "cappo di tutti cappi" i zarządzili co chcieli. "Niemcy i Francja uzgodniły między sobą..." Przecież to jest KPINA z nas wszystkich. Nasze członkowstwo w Unii niczym nie różni się od przynależności do stada (baranów). I tak nas traktują. My sobie możemy w Unii pobekiwać jak baran, przewodnik stada. Jesteśmy kwiatkiem do kożucha i to w upalne lato".
Natomiast "dzida" w poście: Prezydencja, czyli rozmowa kwalifikacyjna Tuska zwraca uwagę na inny niejako cel prezydencji związany raczej z przyszłością Donalda Tuska w UE: "...Stawiam więc tezę, że prezydencja jest potrzebna najbardziej osobiście Donaldowi Tuskowi jako swoista "rozmowa kwalifikacyjna o pracę". Premier ma pokazać tym co decydują o obsadzie europejskich foteli, że jest "po linii i na bazie" (europejskiej oczywiście) - że nie będzie przeszkadzał rozgrywającym, że będzie wspierał, że będzie optował za, zabiegał o, wspomagał... Odwołując się do piłkarskiej alegorii (panu premierowi nie obcej zapewne) - będzie grał z tyłu, wykładał piłkę tym co mają strzelać gole i ewentualnie zbierał "joby" za faule i stracone bramki. Chciałoby się dodać - zupełnie odwrotnie niż w kraju".
Interesującym jest też fragment tekstu blogera "antysalon" a dotyczącego wirtualnej bytności Donalda Tuska na omawianym unijnym szczycie pomocowym dla Grecji i zawartym w notce: Merkel z Sarkozym ratują Grecję bez tuskowych bączków. Prof.Iwiński i córka Rostowskiego sabotują tłumaczenie raPOrtu Millera! Antysalon pisze o tym tak: "I prysła bańka, dęta bańka polskiej p'rezydęcji! A pętak Tusk został w domu! Sarkozy z Merkel pokazali Tuskowi jak traktują jego półroczne przywództwo UE!!
I to jest właściwa ocena rządu premiera Tuska przez możnych UE!
I nie czuję żadnej satysfakcji, bo tu chodzi o sposób traktowania jednego z największych członków UE, jakim jest Polska!
Kraj pełniący prezydencję został pominięty na najważniejszym spotkaniu, na konferencji decydującej o sposobie i zakresie pomocy Grecji!
Takie jest miejsce Polski w tym szyku!
A tyle było i jest nadal dęcia i zadęcia!
A tu ci rzekomo wielcy przyjaciele Tuska nie wpuścili go nawet jako obserwatora!
A decyzje, które tam zapadają będą także obciążały nasz kraj, bo jesteśmy w sumie dużym, znaczącym państwem!
I prysły zmysły!
Widziałem jego minę i ten idiotyczny komentarz, że na siłę nie będzie otwierać zamkniętych dla Polski drzwi!
I tak kończą pętaki!
Cała Europa widzi, UE widzi jak został potraktowany duzy kraj pełniący prezydencję!
A taką Tusk miał piękną mowę na otwarcie!
Tyle entuzjazmu obiecywał Europie!
Taka go rzekomo chwalili!
A tu bach!
I drzwi zamknięte!
Oto proza ery Tuska!
Prawda czasu, prawda ekranu rzekłby znawca kinematografii radzieckiej!
Czyli mówiąc krótko ...gówno prawda!..."
Doprawdy nic dodać nic ująć... Może tylko tyle, że Tusk rzeczywiście wydaje się być traktowany w Unii nawet nie jako "baran", ale niemal jako malutka, zagubiona i nie mająca wpływu na kierunek "marszu" owieczka... która beczeć owszem i potrafi, ale tylko do siebie lub do innych takich samych znaczeniowo owieczek beczących podobnie... jak członkowie polskiego rządu czy wyborcy PO...
I jakoś tak nie mogę jakoś oprzeć się wrażeniu, że nasz Premier ciągle śni, ciągle o czymś jeno marzy, ciągle mu się coś wydaje i nawet w te wirtualne wyobrażeniowe niebyty często zaczyna wierzyć niemal realnie... jak ten koteczek w mleczko... z wiersza J.Tuwima pt.: "Kotek":
Miauczy kotek: miau!
- Coś ty, kotku, miał?
- Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta już miseczka,
A jeszcze bym chciał.
Wzdycha kotek: o!
- Co ci, kotku, co?
- Śniła mi się wielka rzeka,
Wielka rzeka pełna mleka
Aż po samo dno.
Pisnął kotek: piii...
- Pij, koteczku, pij!
...Skulił ogon, zmrużył ślipie,
Śpi - i we śnie mleczko chlipie,
Bo znów mu się śni.
Szkoda tylko, że efektem tego ciągłego snu Donalda Tuska jest powolny upadek naszej Ojczyzny... a to już nie jest niestety sen...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Ratujmy!... ale co mamy ratować?...że tak pytam "szechterowej gazetki"...
Witam
Prawie w ogóle nie zaglądam na bieżąco do papierowego wydania "szechterowej gazetki".
I nawet niekoniecznie dlatego, że jest typową - dla mnie - gazetką propagandową reprezentującą skrajnie antypolskie, antynarodowe interesy nieprzychylnej naszej Ojczyźnie dość dużej grupy osób i organizacji. Sądzę, że powyższy powód "omijania przeze mnie szerokim ługiem owej gazetki" byłby zresztą oczywisty i zrozumiały dla każdego, kto myśli o Polsce naszymi (moimi) historycznymi kategoriami: Bóg, Honor i Ojczyzna...
Niemniej uważam, że aby kogoś krytykować lub wskazywać mu niecne intencje trzeba wiedzieć kim jest i co myśli. Więc staram się na bieżąco - nieraz faktycznie z niechęcią i targany niemalże torsjami - monitorować te nieraz genialne socjotechniczne teksty autorstwa "piśmiennych gazetki"... tych najbardziej biegłych w pojmowaniu michnikowego świata jego skomplikowanych przemyśleń. Czynię to z reguły śledząc wydania internetowe lub z opóźnieniem przejmując przeszłe egzemplarze papierowe, zanim sąsiedzi nie wykorzystają je jako źródło ognia kominkowego lub też nie spowodują nimi zapełnienia koszy w pobliskim śmietniku... Mógłbym też polować na jeden z niezliczonej rzeszy codziennych zwrotów, ale raczej nie uważam, żeby ta gazetka stanowiła aż taką wartość, która skłaniałaby mnie do podejmowania owych działań...
Moja awersja do tej gazetki niestety ma źródła czysto osobiste i sięgające początków jej powstania. Po kilku latach codziennych jej zakupów przyszedł bowiem moment refleksji i zrozumienia, że zostałem perfidnie i bezczelnie przez nią oszukany, okłamany, poniżony jako Polak i młody, pełny zapału człowiek chcący budować nową Polskę, pozbawioną naleciałości komunizmu i w pełni suwerenną oraz niepodległą. Poznawszy zaś historię, poglądy oraz działania Szanownego Adama o – przyjętym po matce – nazwisku Michnik... moja pogarda i żal owego czasu były ogromne. Chciałem nawet żądać zwrotu wszystkich pieniędzy wydanych na jej zakup, alem nie miał niestety zachowanych dowodów zakupu...
Po latach pozostało tylko moje wobec niej politowanie wyrażane pobłażliwą ironią i delikatnymi złośliwościami, ale bez żadnej oczywiście nienawiści. Toleruję ją jak ów śmietnik/niezbędnik blisko mojego miejsca zamieszkania... gdzieś przecież muszą być i są gromadzone wszelkie niepotrzebne odpady... I lepiej jak znajdują się w jednym miejscu a nie "walają" po całej ulicy, czyniąc z niej możliwe źródło wystąpienia parcha*. A tak podjedzie sobie śmieciara, zabierze to wszystko na wysypisko śmieci... Mniemam, że też - w jej - przypadku na wysypisko niechlubnych śmieci naszej, polskiej historii...
Pozdrawiam
*parch – wet. dawna nazwa grzybicy skórnej zwierząt i człowieka, ew. parch (jabłoni) – choroba grzybowa większości gatunków drzew z rodzaju jabłoń (Malus Mill.) powodowana przez grzyb Venturia inaequalis (Cooke) Aderh., należący do typu workowców i rodziny Venturiaceae. Parch jest najpospolitszą i najgroźniejszą chorobą jabłoni.
P.S. 1.
No i tak właśnie traktuję te "dziwności tekstowe" drukowane w "szechterowej gazetce". Do napisania o niej zainspirował mnie dzisiejszy tytuł na pierwszej jej stronie (przeczytałem stojąc przed kioskiem...): "Ratujmy Europę". Strasznie pokręcony i oczywiście zmanipulowany a'priori tytuł, bowiem artykuł dotyczy ratowania Grecji i waluty EURO, czyli ratowania tak naprawdę sztucznego tworu jakim jest Unia Europejska, czyli - moim zdaniem - lustrzanego niemalże odbicia ZSRR... nazywanego przeze mnie Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich... Odnoszący się do prawdziwej rzeczywistości tytuł winien brzmieć wobec tego np. tak: "Ratujmy Unię Europejską"...
Nie chcę zaś odnosić się do sytuacji samej Grecji i powodów jej obecnych kłopotów. Zapewne, gdyby nie mieli waluty Euro sytuacja byłaby dla nich o wiele korzystniejsza a jak jeszcze byliby poza socjalistyczną UE to może nie miałaby w ogóle aż takich kłopotów...
Zwróciłem wszakże za to jeszcze uwagę na jeden wskaźnik podany jako przyczyna/efekt problemów w Grecji: dług publiczny stanowiący 160% PKB oraz na występujące wewnętrzne konflikty wśród krajów UE, decydujących o formie i wielkości ewentualnej pomocy dla Grecji. Sądzę i chyba już nawet tak się stało, że i tak w imię ratowania tego "tworu" zawsze Ci możni jakoś się dogadają (vide: Francja i Niemcy). Tylko, że sądzę, iż – podobnie jak Cesarstwo Rzymskie, ZSRR, IV Rzesza – taki sztuczny i totalitarny "dziwoląg" jak Unia Europejska musi prędzej, czy później upaść. Im nastąpi to wcześniej tym upadek będzie lżejszy dla wszystkich... Ciekawostką było też dla mnie poznanie stanowiska kilku krajów UE (np. Finlandia), które chcą aby w pomocy partycypowały banki komercyjne, które.... tak przecież ochoczo pożyczały Grecji pieniądze wiedząc, że jej sytuacja jest trudna (niektórzy nawet uważają, że taki np. Goldman Sachs celowo doprowadzał do powolnej ruiny ten sympatyczny kraj o wielowiekowej kulturze i tradycji... może i tak było, choć nie przesądzam i nie mnie się wypowiadać... powtarzam tylko zasłyszane opinie, które mogą aczkolwiek nie muszą być zgodne z prawdą, co w tej chwili jest niemalże nie do udowodnienia, więc można uznać moje hipotezy za błędne lub - jeżeli - ktoś ma odpowiednio wiarygodne informacje - za prawdziwe).
Dodam tylko jeszcze, że w Polsce oficjalnie w roku 2010 udało się nie przykurczyć 55% wartości długu publicznego w stosunku do PKB (około 53%), przy czym wartość owego długu publicznego liczonego metodą MF rzędu około 751 mld zł (liczony metodą unijną: około 785 mld) jest przez przez wielu fachowców poddawana w wątpliwość. Słynny był np. niepodważony w sumie w ubiegłym roku szacunek naszego, polskiego długu publicznego na poziomie około 3 bilionów złotych, czyli około 200-220% PKB! (zobacz przypis 2 w poście.: Kilka słów o podwyżce podstawowej stawki VAT i bankrutującej Polsce!).
Zwróćmy też uwagę na to, że Polska ma obecnie około 205 mld EUR/250 mld USD zadłużenia zagranicznego (Gierek był zadłużony ogółem - kapitał + odsetki - na około 25 mld zł i jakież to wtedy mieliśmy już problemy!) oraz prawdopodobnie około 100 mld zł deficytu budżetowego (oficjalnie: 52,21 mld zł po odpowiednich zabiegach kreacyjnych w zakresie księgowości)...
Mam tylko nadzieje, że Tuskuś nie będzie chciał PR-owo zabłysnąć przed możnymi Unii Europejskiej i nie krzyknie hipotetycznie np. tak oto: "Ja też, ja też pomogę... choć sam doprowadziłem swój kraj do katastrofy finansowej... ale teraz miliard więcej, które pożyczę od Was by pomóc i tak nic nie zmieni... jesteśmy przecież wreszcie w - przez tyle lat oczekiwanej z utęsknieniem - bezpaństwowej niedługo, europejskiej rodzinie.... nieprawdaż towarzysze?".
Sądzę, że nie... ale któż go tam wie... albo... któż wie, co możni UE mu rozkazująco być może zasugerują...
PS.2
Więcej o długu, sytuacji w Polsce i UE:
1. Dług publiczny w Polsce w ciągu 4 lat wzrósł o 270 mld zł (Beata Tomaszkiewicz)
2. Prawda o polskim długu publicznym (Krzysztof Rybiński)
3. Nadciąga finansowe tsunami (Krzysztof Rybiński)
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Prawie w ogóle nie zaglądam na bieżąco do papierowego wydania "szechterowej gazetki".
I nawet niekoniecznie dlatego, że jest typową - dla mnie - gazetką propagandową reprezentującą skrajnie antypolskie, antynarodowe interesy nieprzychylnej naszej Ojczyźnie dość dużej grupy osób i organizacji. Sądzę, że powyższy powód "omijania przeze mnie szerokim ługiem owej gazetki" byłby zresztą oczywisty i zrozumiały dla każdego, kto myśli o Polsce naszymi (moimi) historycznymi kategoriami: Bóg, Honor i Ojczyzna...
Niemniej uważam, że aby kogoś krytykować lub wskazywać mu niecne intencje trzeba wiedzieć kim jest i co myśli. Więc staram się na bieżąco - nieraz faktycznie z niechęcią i targany niemalże torsjami - monitorować te nieraz genialne socjotechniczne teksty autorstwa "piśmiennych gazetki"... tych najbardziej biegłych w pojmowaniu michnikowego świata jego skomplikowanych przemyśleń. Czynię to z reguły śledząc wydania internetowe lub z opóźnieniem przejmując przeszłe egzemplarze papierowe, zanim sąsiedzi nie wykorzystają je jako źródło ognia kominkowego lub też nie spowodują nimi zapełnienia koszy w pobliskim śmietniku... Mógłbym też polować na jeden z niezliczonej rzeszy codziennych zwrotów, ale raczej nie uważam, żeby ta gazetka stanowiła aż taką wartość, która skłaniałaby mnie do podejmowania owych działań...
Moja awersja do tej gazetki niestety ma źródła czysto osobiste i sięgające początków jej powstania. Po kilku latach codziennych jej zakupów przyszedł bowiem moment refleksji i zrozumienia, że zostałem perfidnie i bezczelnie przez nią oszukany, okłamany, poniżony jako Polak i młody, pełny zapału człowiek chcący budować nową Polskę, pozbawioną naleciałości komunizmu i w pełni suwerenną oraz niepodległą. Poznawszy zaś historię, poglądy oraz działania Szanownego Adama o – przyjętym po matce – nazwisku Michnik... moja pogarda i żal owego czasu były ogromne. Chciałem nawet żądać zwrotu wszystkich pieniędzy wydanych na jej zakup, alem nie miał niestety zachowanych dowodów zakupu...
Po latach pozostało tylko moje wobec niej politowanie wyrażane pobłażliwą ironią i delikatnymi złośliwościami, ale bez żadnej oczywiście nienawiści. Toleruję ją jak ów śmietnik/niezbędnik blisko mojego miejsca zamieszkania... gdzieś przecież muszą być i są gromadzone wszelkie niepotrzebne odpady... I lepiej jak znajdują się w jednym miejscu a nie "walają" po całej ulicy, czyniąc z niej możliwe źródło wystąpienia parcha*. A tak podjedzie sobie śmieciara, zabierze to wszystko na wysypisko śmieci... Mniemam, że też - w jej - przypadku na wysypisko niechlubnych śmieci naszej, polskiej historii...
Pozdrawiam
*parch – wet. dawna nazwa grzybicy skórnej zwierząt i człowieka, ew. parch (jabłoni) – choroba grzybowa większości gatunków drzew z rodzaju jabłoń (Malus Mill.) powodowana przez grzyb Venturia inaequalis (Cooke) Aderh., należący do typu workowców i rodziny Venturiaceae. Parch jest najpospolitszą i najgroźniejszą chorobą jabłoni.
P.S. 1.
No i tak właśnie traktuję te "dziwności tekstowe" drukowane w "szechterowej gazetce". Do napisania o niej zainspirował mnie dzisiejszy tytuł na pierwszej jej stronie (przeczytałem stojąc przed kioskiem...): "Ratujmy Europę". Strasznie pokręcony i oczywiście zmanipulowany a'priori tytuł, bowiem artykuł dotyczy ratowania Grecji i waluty EURO, czyli ratowania tak naprawdę sztucznego tworu jakim jest Unia Europejska, czyli - moim zdaniem - lustrzanego niemalże odbicia ZSRR... nazywanego przeze mnie Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich... Odnoszący się do prawdziwej rzeczywistości tytuł winien brzmieć wobec tego np. tak: "Ratujmy Unię Europejską"...
Nie chcę zaś odnosić się do sytuacji samej Grecji i powodów jej obecnych kłopotów. Zapewne, gdyby nie mieli waluty Euro sytuacja byłaby dla nich o wiele korzystniejsza a jak jeszcze byliby poza socjalistyczną UE to może nie miałaby w ogóle aż takich kłopotów...
Zwróciłem wszakże za to jeszcze uwagę na jeden wskaźnik podany jako przyczyna/efekt problemów w Grecji: dług publiczny stanowiący 160% PKB oraz na występujące wewnętrzne konflikty wśród krajów UE, decydujących o formie i wielkości ewentualnej pomocy dla Grecji. Sądzę i chyba już nawet tak się stało, że i tak w imię ratowania tego "tworu" zawsze Ci możni jakoś się dogadają (vide: Francja i Niemcy). Tylko, że sądzę, iż – podobnie jak Cesarstwo Rzymskie, ZSRR, IV Rzesza – taki sztuczny i totalitarny "dziwoląg" jak Unia Europejska musi prędzej, czy później upaść. Im nastąpi to wcześniej tym upadek będzie lżejszy dla wszystkich... Ciekawostką było też dla mnie poznanie stanowiska kilku krajów UE (np. Finlandia), które chcą aby w pomocy partycypowały banki komercyjne, które.... tak przecież ochoczo pożyczały Grecji pieniądze wiedząc, że jej sytuacja jest trudna (niektórzy nawet uważają, że taki np. Goldman Sachs celowo doprowadzał do powolnej ruiny ten sympatyczny kraj o wielowiekowej kulturze i tradycji... może i tak było, choć nie przesądzam i nie mnie się wypowiadać... powtarzam tylko zasłyszane opinie, które mogą aczkolwiek nie muszą być zgodne z prawdą, co w tej chwili jest niemalże nie do udowodnienia, więc można uznać moje hipotezy za błędne lub - jeżeli - ktoś ma odpowiednio wiarygodne informacje - za prawdziwe).
Dodam tylko jeszcze, że w Polsce oficjalnie w roku 2010 udało się nie przykurczyć 55% wartości długu publicznego w stosunku do PKB (około 53%), przy czym wartość owego długu publicznego liczonego metodą MF rzędu około 751 mld zł (liczony metodą unijną: około 785 mld) jest przez przez wielu fachowców poddawana w wątpliwość. Słynny był np. niepodważony w sumie w ubiegłym roku szacunek naszego, polskiego długu publicznego na poziomie około 3 bilionów złotych, czyli około 200-220% PKB! (zobacz przypis 2 w poście.: Kilka słów o podwyżce podstawowej stawki VAT i bankrutującej Polsce!).
Zwróćmy też uwagę na to, że Polska ma obecnie około 205 mld EUR/250 mld USD zadłużenia zagranicznego (Gierek był zadłużony ogółem - kapitał + odsetki - na około 25 mld zł i jakież to wtedy mieliśmy już problemy!) oraz prawdopodobnie około 100 mld zł deficytu budżetowego (oficjalnie: 52,21 mld zł po odpowiednich zabiegach kreacyjnych w zakresie księgowości)...
Mam tylko nadzieje, że Tuskuś nie będzie chciał PR-owo zabłysnąć przed możnymi Unii Europejskiej i nie krzyknie hipotetycznie np. tak oto: "Ja też, ja też pomogę... choć sam doprowadziłem swój kraj do katastrofy finansowej... ale teraz miliard więcej, które pożyczę od Was by pomóc i tak nic nie zmieni... jesteśmy przecież wreszcie w - przez tyle lat oczekiwanej z utęsknieniem - bezpaństwowej niedługo, europejskiej rodzinie.... nieprawdaż towarzysze?".
Sądzę, że nie... ale któż go tam wie... albo... któż wie, co możni UE mu rozkazująco być może zasugerują...
PS.2
Więcej o długu, sytuacji w Polsce i UE:
1. Dług publiczny w Polsce w ciągu 4 lat wzrósł o 270 mld zł (Beata Tomaszkiewicz)
2. Prawda o polskim długu publicznym (Krzysztof Rybiński)
3. Nadciąga finansowe tsunami (Krzysztof Rybiński)
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Kim jesteśmy, jak żyjemy i dokąd zmierzamy?
Witam,
...o wczesnej porze, ale nieraz warto obudzić się o świcie i zobaczyć początek nowego dnia, może innego i lepszego od poprzedniego... a przynajmniej dającego taką nadzieję...
Nasze indywidualne przebywanie na tym ziemskim padole jest relatywnie - w stosunku do całej historii ludzkości - bardzo krótkie...
Jest niczym chwilowe lśnienie na niebie pojawiające się podczas trwania burzy tuż przed grzmotem... Cały kunszt życia polega tak naprawdę na dostrzeżeniu owego błysku i wykorzystaniu go w pełni do zobaczenia jak największych połaci rozświetlonego nim tegoż nieba...
Można zobaczyć ten błysk, i chłonąć widoczne dzięki niemu piękne widoki naszego życia. I starać się każdego dnia świadomie odczuwać własne istnienie, każdego dnia zostawiać za sobą nasze ślady... ślady naszej bytności na ziemi, które zostaną choć we wspomnieniach innych albo też będą zawarte w naszych, stworzonych przez nas dziełach wszelakich.... Wtedy to naprawdę My żyjemy...
Można też albo celowo zamknąć oczy i funkcjonować pośród otaczających nas ciemności, lub tylko ulec ułudzie światła, którego wygląd i rozświetlające możliwości przyjmujemy z opowieści innych. Wtedy też żyjemy, choć życiem innych...
Można też po prostu zasnąć, przespać burzę... i nic nie czuć, nic nie słyszeć, nic nie widzieć a nawet zamknąć swoje wnętrze na opinie i zdania wyrażane przez innych... Wtedy tak naprawdę nie przeżywamy naszego życia, nie żyjemy a przechodzimy obok niego zadowalając się prymitywną powierzchownością kolejnych dni.
Ludzie myślący, działający, aktywni, dążący do prawdy, dający siebie innym, rozwijający w sobie człowieka i ludzkie wartości... żyją naprawdę. Ci, co nie potrafią mieć własnego zdania i przyjmują bezkrytycznie świat jaki jest oraz w swoim działaniu ograniczają się jedynie do jego akceptacji... też choć subiektywnie odczuwają jakąś własną formę życia. Natomiast Ci, co śpią i bezmyślnie przyjmują wszystko, co im się narzuca... konformistycznie wzbraniając się przed krytyczną oceną rzeczywistości a raczej konsumpcyjnie ją afirmując... tylko wegetują i po nich nic nie zostanie... nawet wspomnienie...
Zastanówmy się nieraz nad naszym życiem... Może warto w nim coś zmienić... Może warto zajrzeć do swojego wnętrza i zobaczyć kim tak naprawdę jesteśmy: Czy jeszcze ludźmi, czy już tylko konsumentami dóbr? Czy zostawiamy za sobą ślady dobra, miłości i mądrości oraz wspomnienie o nas jako ludziach, czy też jedynym śladem po nas będzie tylko samochód i kilka garniturów...
I w tej naszej drodze życia warto też pamiętać, że dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze idziemy ku doczesnej naszej śmierci... a w jej obliczu warte jest tylko to, co tkwi wewnątrz nas samych a nie to, co zdążyliśmy zewnętrznie zgromadzić... Więc walczmy o to, żeby idąc krętymi drogami naszej ziemskiej egzystencji w momencie wdepnięcia "w kałużę" i obejrzenia się za siebie... nie zobaczyć jeno pustki...
Tak nad ranem refleksyjnie pozdrawiam,
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
...o wczesnej porze, ale nieraz warto obudzić się o świcie i zobaczyć początek nowego dnia, może innego i lepszego od poprzedniego... a przynajmniej dającego taką nadzieję...
Nasze indywidualne przebywanie na tym ziemskim padole jest relatywnie - w stosunku do całej historii ludzkości - bardzo krótkie...
Jest niczym chwilowe lśnienie na niebie pojawiające się podczas trwania burzy tuż przed grzmotem... Cały kunszt życia polega tak naprawdę na dostrzeżeniu owego błysku i wykorzystaniu go w pełni do zobaczenia jak największych połaci rozświetlonego nim tegoż nieba...
Można zobaczyć ten błysk, i chłonąć widoczne dzięki niemu piękne widoki naszego życia. I starać się każdego dnia świadomie odczuwać własne istnienie, każdego dnia zostawiać za sobą nasze ślady... ślady naszej bytności na ziemi, które zostaną choć we wspomnieniach innych albo też będą zawarte w naszych, stworzonych przez nas dziełach wszelakich.... Wtedy to naprawdę My żyjemy...
Można też albo celowo zamknąć oczy i funkcjonować pośród otaczających nas ciemności, lub tylko ulec ułudzie światła, którego wygląd i rozświetlające możliwości przyjmujemy z opowieści innych. Wtedy też żyjemy, choć życiem innych...
Można też po prostu zasnąć, przespać burzę... i nic nie czuć, nic nie słyszeć, nic nie widzieć a nawet zamknąć swoje wnętrze na opinie i zdania wyrażane przez innych... Wtedy tak naprawdę nie przeżywamy naszego życia, nie żyjemy a przechodzimy obok niego zadowalając się prymitywną powierzchownością kolejnych dni.
Ludzie myślący, działający, aktywni, dążący do prawdy, dający siebie innym, rozwijający w sobie człowieka i ludzkie wartości... żyją naprawdę. Ci, co nie potrafią mieć własnego zdania i przyjmują bezkrytycznie świat jaki jest oraz w swoim działaniu ograniczają się jedynie do jego akceptacji... też choć subiektywnie odczuwają jakąś własną formę życia. Natomiast Ci, co śpią i bezmyślnie przyjmują wszystko, co im się narzuca... konformistycznie wzbraniając się przed krytyczną oceną rzeczywistości a raczej konsumpcyjnie ją afirmując... tylko wegetują i po nich nic nie zostanie... nawet wspomnienie...
Zastanówmy się nieraz nad naszym życiem... Może warto w nim coś zmienić... Może warto zajrzeć do swojego wnętrza i zobaczyć kim tak naprawdę jesteśmy: Czy jeszcze ludźmi, czy już tylko konsumentami dóbr? Czy zostawiamy za sobą ślady dobra, miłości i mądrości oraz wspomnienie o nas jako ludziach, czy też jedynym śladem po nas będzie tylko samochód i kilka garniturów...
I w tej naszej drodze życia warto też pamiętać, że dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze idziemy ku doczesnej naszej śmierci... a w jej obliczu warte jest tylko to, co tkwi wewnątrz nas samych a nie to, co zdążyliśmy zewnętrznie zgromadzić... Więc walczmy o to, żeby idąc krętymi drogami naszej ziemskiej egzystencji w momencie wdepnięcia "w kałużę" i obejrzenia się za siebie... nie zobaczyć jeno pustki...
Tak nad ranem refleksyjnie pozdrawiam,
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
środa, 20 lipca 2011
Upadek III RP Niesiołowskim Stefanem ukazany...
Witam
Postaram się bardzo krótko i mam nadzieję... po raz ostatni z Panem Stefanem Myszkiewiczem Niesiołowskim w tle...
Przeczytałem trafnie podsumowujący Stefana Myszkiewicza Niesiołowskiego post budynia78 pt. Mądrość etapu Stefana N. i kilka komentarzy do niego... Napisałem też swój, którego rozszerzenie przedstawiam jako odrębne moje i chyba (oby!) ostatnie wzmiankowanie o tej personie...
Zdaje się najważniejsza przyczyna napisania tekstu przez budynia78 jawi się po lekturze tego oto fragmentu jego postu: ""Dotychczasowy przeciwnik aborcji, były polityk ZChN Stefan Niesiołowski, członek Klubu Inteligencji Katolickiej i Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich (w co akurat trudno uwierzyć, jednak i taką informację znalazłem w Wikipedii), mówi oto z oburzeniem: "PiS chce kazać kobietom rodzić dzieci, o których wiadomo, że są kalekie? To coś nieprawdopodobnego! Miałem wujka inwalidę, wiem, jak wyglądają takie sytuacje w życiu"".
Doprawdy! Słowa Pana S.M.N. i ich wymowa są zatrważająco bulwersujące. Nawet przerażające. Toż to Eugenika w czystej postaci a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie bardziej dosadne i raczej karnie karalne: niemal podżeganie do morderstwa. Nie wiem na ile to zdanie zostało przez tego Pana świadomie powiedziane ze zrozumieniem jego sensu a na ile raczej wynikało z braku owej jakiejkolwiek już świadomości i zrozumienia przez tego Pana własnych słów tu i ówdzie wypowiadanych. Nie mnie to oceniać...
Chciałbym natomiast podzielić się z Wami smutną raczej konstatacją...
Niestety, nie oburzają mnie już słowa z jego ust płynące. Żadne! Powyższe również.
Patrzę jeno na tego człowieka jako na kwintesencję upadku, którego fundamentem jest kłamstwo... Jedno niemalże kłamstwo, które z tego człowieka zrobiło moralne, etyczne, ludzkie DNO.
I patrzę ze smutkiem na ten upadek... Na dosłowne nurzanie się w coraz większych odmętach zatrutej i chorej z nienawiści oraz złej duszy ludzkiej... i mam pytania do wszystkich tych, którzy tak przeciwni byli i są dalej lustracji...
Przez jej brak, przez to kłamstwo założycielskie III RP ileż takich Niesiołowskich przestaje być dosłownie już godnych nazywania człowiekiem?
Ileż takich Niesiołowskich ze strachu przed odkryciem tego kłamstwa, które zrodziło później gąszcz innych kłamstw jest gotowych nawet zabijać lub odmawiać godności życia innym... byleby taka postawa była akceptowana przez tych, którzy znają o nich prawdę, mają kopie ich teczek, wiedzą, że skłamali, itd...?
Czyż taki właśnie był cel nadrzędny przeciwników lustracji: posiadać "haki" i wiedzę na temat nieujawnionego kłamstwa innych... do końca ich dni... aż do ich upodlenia?
Czyż dlatego namówiono Wałęsę, aby wycofał po 5 minutach swoje oświadczenie z PAP-u w 1992 roku, w którym stwierdzał, że faktycznie podpisywał pewne dokumenty i rozmawiał często z UB. I Wałęsa wcale dziś mową nienawiści nie odbiega od Pana S.M.N.
Czy dlatego też taka władzę ma przez 20 lat Agora, GW i jej szef, który jako jedyny z tzw. "opozycji" miał wzgląd jako jeden z pierwszych do całości archiwum MSW w okresie zmiany rządów i transformacji ustrojowej?
Ludzie, którzy skłamali, których de facto nie zmuszono do ujawnienia prawdy a tym samym perfidnie upodlono... bywają gorsi niż kiedyś ich a dzisiaj nasi wrogowie posiadający wiedzę o ich kłamstwie... To taki syndrom np. kapo w obozie koncentracyjnym: z reguły bywał bardziej nikczemny niż jego Pan – niemiecki Hitlerowiec, bowiem musiał udowodnić swoje przywiązanie i przydatność oraz zasłużyć na jego łaskę.... a coraz większe okrucieństwo często też miało na celu wyzbywanie się własnego głosu sumienia.
Nie będę poszukiwał więcej porównań...
Dla mnie historia upadku i degrengolady Pana Stefana Myszkiewicz Niesiołowskiego jest historią upadku III Rzeczpospolitej... powstałej na fundamencie kłamstwa...
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Postaram się bardzo krótko i mam nadzieję... po raz ostatni z Panem Stefanem Myszkiewiczem Niesiołowskim w tle...
Przeczytałem trafnie podsumowujący Stefana Myszkiewicza Niesiołowskiego post budynia78 pt. Mądrość etapu Stefana N. i kilka komentarzy do niego... Napisałem też swój, którego rozszerzenie przedstawiam jako odrębne moje i chyba (oby!) ostatnie wzmiankowanie o tej personie...
Zdaje się najważniejsza przyczyna napisania tekstu przez budynia78 jawi się po lekturze tego oto fragmentu jego postu: ""Dotychczasowy przeciwnik aborcji, były polityk ZChN Stefan Niesiołowski, członek Klubu Inteligencji Katolickiej i Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich (w co akurat trudno uwierzyć, jednak i taką informację znalazłem w Wikipedii), mówi oto z oburzeniem: "PiS chce kazać kobietom rodzić dzieci, o których wiadomo, że są kalekie? To coś nieprawdopodobnego! Miałem wujka inwalidę, wiem, jak wyglądają takie sytuacje w życiu"".
Doprawdy! Słowa Pana S.M.N. i ich wymowa są zatrważająco bulwersujące. Nawet przerażające. Toż to Eugenika w czystej postaci a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie bardziej dosadne i raczej karnie karalne: niemal podżeganie do morderstwa. Nie wiem na ile to zdanie zostało przez tego Pana świadomie powiedziane ze zrozumieniem jego sensu a na ile raczej wynikało z braku owej jakiejkolwiek już świadomości i zrozumienia przez tego Pana własnych słów tu i ówdzie wypowiadanych. Nie mnie to oceniać...
Chciałbym natomiast podzielić się z Wami smutną raczej konstatacją...
Niestety, nie oburzają mnie już słowa z jego ust płynące. Żadne! Powyższe również.
Patrzę jeno na tego człowieka jako na kwintesencję upadku, którego fundamentem jest kłamstwo... Jedno niemalże kłamstwo, które z tego człowieka zrobiło moralne, etyczne, ludzkie DNO.
I patrzę ze smutkiem na ten upadek... Na dosłowne nurzanie się w coraz większych odmętach zatrutej i chorej z nienawiści oraz złej duszy ludzkiej... i mam pytania do wszystkich tych, którzy tak przeciwni byli i są dalej lustracji...
Przez jej brak, przez to kłamstwo założycielskie III RP ileż takich Niesiołowskich przestaje być dosłownie już godnych nazywania człowiekiem?
Ileż takich Niesiołowskich ze strachu przed odkryciem tego kłamstwa, które zrodziło później gąszcz innych kłamstw jest gotowych nawet zabijać lub odmawiać godności życia innym... byleby taka postawa była akceptowana przez tych, którzy znają o nich prawdę, mają kopie ich teczek, wiedzą, że skłamali, itd...?
Czyż taki właśnie był cel nadrzędny przeciwników lustracji: posiadać "haki" i wiedzę na temat nieujawnionego kłamstwa innych... do końca ich dni... aż do ich upodlenia?
Czyż dlatego namówiono Wałęsę, aby wycofał po 5 minutach swoje oświadczenie z PAP-u w 1992 roku, w którym stwierdzał, że faktycznie podpisywał pewne dokumenty i rozmawiał często z UB. I Wałęsa wcale dziś mową nienawiści nie odbiega od Pana S.M.N.
Czy dlatego też taka władzę ma przez 20 lat Agora, GW i jej szef, który jako jedyny z tzw. "opozycji" miał wzgląd jako jeden z pierwszych do całości archiwum MSW w okresie zmiany rządów i transformacji ustrojowej?
Ludzie, którzy skłamali, których de facto nie zmuszono do ujawnienia prawdy a tym samym perfidnie upodlono... bywają gorsi niż kiedyś ich a dzisiaj nasi wrogowie posiadający wiedzę o ich kłamstwie... To taki syndrom np. kapo w obozie koncentracyjnym: z reguły bywał bardziej nikczemny niż jego Pan – niemiecki Hitlerowiec, bowiem musiał udowodnić swoje przywiązanie i przydatność oraz zasłużyć na jego łaskę.... a coraz większe okrucieństwo często też miało na celu wyzbywanie się własnego głosu sumienia.
Nie będę poszukiwał więcej porównań...
Dla mnie historia upadku i degrengolady Pana Stefana Myszkiewicz Niesiołowskiego jest historią upadku III Rzeczpospolitej... powstałej na fundamencie kłamstwa...
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
niedziela, 17 lipca 2011
Szanujmy Rosję i Rosjan! Odnośnie polityki mówmy o Kremlu (moskiewskim)...
Witam serdecznie
Dziś niedziela, czas odpoczynku, ale i refleksji...
Właśnie refleksyjnie chciałbym się zwrócić do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób odnoszą się politycznie do politycznych działań naszego wschodniego sąsiada (tego dalszego, ale i bliższego), czyli Rosji a ściślej mówiąc Federacji Rosyjskiej: piszmy o autorach tych działań – Kreml (w znaczeniu moskiewski jako odnoszący się do siedziby władz Federacji Rosyjskiej) a nie Rosja czy Rosjanie lub też za pomocą przymiotników: rosyjski, rosyjscy, itp.
Sądzę, że nie trzeba zbytnio wyjaśniać, że zwykli Rosjanie tak naprawdę nie maja żadnego wpływu na działania Kremla, czyli władz Federacji Rosyjskiej.
Oczywiście jest i szereg kremlowskich geopolitycznych, ale i lokalnych przedsięwzięć i decyzji być może nawet neutralnych i traktujących Polskę jak każde państwo należące do NATO i Unii Europejskiej. Niemniej obserwując scenę polityczną (w skali międzynarodowej i lokalnej) nietrudno oprzeć się wrażeniu - przynajmniej ja takie odnoszę a chciałbym się naprawdę mylić - że Kreml najchętniej powróciłby do geopolitycznej sytuacji Układu Warszawskiego i pełnego uzależnienia Polski od siebie. Być może jest o moje subiektywne odczucie, ale wiem, ze podziela je wielu moich rodaków. Sądzę nawet, że nie ma znaczenia, czy Polacy (rząd polski) są Kremlowi przychylni czy też nie. Zawsze raczej traktowani są przez Moskwę, moskiewski Kreml z co najmniej rezerwą i a'priori nieufnością. Zresztą duża część Polakó też raczej a'priori negatywnie i z podejrzliwością ocenia każde działania Kremla, nawet gdyby były właśnie neutralne i oczywiste politycznie w normalnych, dojrzałych i partnerskich stosunkach dyplomatycznych... Następuje więc nakładanie sie wzajemnej nieufności, co rodzi jeszcze wyższy jej poziom...
Nie czas i miejsce teraz na roztrząsanie i dociekanie odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje...
Mam wielką nadzieję, że chyba nadszedł już czas abyśmy wzajemnie zaczęli traktować się z szacunkiem, po partnersku, na równych międzynarodowych zasadach i jako niestety lub stety sąsiedzi, tak czy inaczej zdani na owe stałe sąsiedztwo. Myślę, że nadszedł już czas na zbudowanie fundamentów przyszłej wzajemnej partnerskiej sąsiedzkiej współpracy... nie ma przeto lepszych fundamentów niż te stworzone z cegieł prawdy, pełnej prawdy o naszej historii, wzajemnych losach, ale też ta prawda musi dotyczyć również teraźniejszości. Bez tej prawdy, może nieraz trudnej do przyznania po obydwu stronach każda próba zbudowania "domu pojednania" bez fundamentów zakończy się porażką i zburzeniem owego "domu". A każde kolejne burzenie będzie coraz chyba tragiczniejsze w skutkach...
Dzisiaj - gdy jeszcze to faktyczne, moim zdaniem, równoprawne traktowanie nie występuje a działania Kremla wobec Polski oceniłbym często negatywnie - najważniejsze jest jednak to, żeby właśnie krytykując lub oceniając działania władz Federacji Rosyjskiej odnosić się do Kremla - jako źródła ich powstawania a nie do Rosji jako całości czy też Rosjan jako jej mieszkańców.
Sam naród rosyjski, Rosjanie są większości nam przychylni jako ludzie, co było bardzo widoczne obserwując rekcję zwykłych Rosjan na polską tragedię smoleńską. Te łzy i kwiaty mówią więcej niż słowa, czy inne gesty. Rosjanie, jako naród mają wspaniała kulturę, mieli i mają wielu zacnych i znanych pisarzy, artystów, naukowców... Zwykli Rosjanie, mieszkańcy Rosji (też Moskwy oczywiście) są często jakże podobni do nas: mamy podobny temperament, słowiańską gorącą krew, cechuje nas podobna tradycyjna już gościnność i wiele, wiele jeszcze mamy innych "rzeczy wspólnych". Na nienawiści i wzajemnej niechęci możemy tylko stracić, my wszyscy, czyli oba nasze narody. Nie lepiej wzajemnie się akceptować a może nawet wspierać? Po co mamy w tym dzisiejszym, tak chaotycznym i wzbudzającym tyle złych emocji świecie jeszcze fundować sobie dodatkowe pokłady złych uczuć? Może właśnie zacznijmy budować nasze dobre relacje oddolnie, nawet poprzez zwykłe kontakty interpersonalne, osobiste. Bądźmy życzliwi dla każdego Rosjanina to także on i nie tylko on będzie (będę) życzliwy (życzliwi) dla nas. I raczej wystrzegajmy się też uogólnianiu nawet negatywnych zjawisk na wszystkich Rosjan... Przypomnijmy sobie, jak my potrafimy się buntować przeciw określaniu nas np. w Niemczech jako złodziei: zdając sobie sprawę, że wielu z nas tam kradło i być może dalej to robi, to przecież - co oczywiste - sprzeciwiamy się , aby mówiono tak ogólnie o całym naszym narodzie...
Szanujmy Rosję i Rosjan tak samo jak chcemy bu szanowali nas. Bądźmy empatyczni i krytykując czy oceniając działania polityczne, których źródłem jest rząd rosyjski w Moskwie, mówmy Kreml jako synonim władzy w Federacji Rosyjskiej, bo tam tak naprawdę zapadają wszelkie decyzje...
Pozdrawiam serdecznie...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Dziś niedziela, czas odpoczynku, ale i refleksji...
Właśnie refleksyjnie chciałbym się zwrócić do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób odnoszą się politycznie do politycznych działań naszego wschodniego sąsiada (tego dalszego, ale i bliższego), czyli Rosji a ściślej mówiąc Federacji Rosyjskiej: piszmy o autorach tych działań – Kreml (w znaczeniu moskiewski jako odnoszący się do siedziby władz Federacji Rosyjskiej) a nie Rosja czy Rosjanie lub też za pomocą przymiotników: rosyjski, rosyjscy, itp.
Sądzę, że nie trzeba zbytnio wyjaśniać, że zwykli Rosjanie tak naprawdę nie maja żadnego wpływu na działania Kremla, czyli władz Federacji Rosyjskiej.
Oczywiście jest i szereg kremlowskich geopolitycznych, ale i lokalnych przedsięwzięć i decyzji być może nawet neutralnych i traktujących Polskę jak każde państwo należące do NATO i Unii Europejskiej. Niemniej obserwując scenę polityczną (w skali międzynarodowej i lokalnej) nietrudno oprzeć się wrażeniu - przynajmniej ja takie odnoszę a chciałbym się naprawdę mylić - że Kreml najchętniej powróciłby do geopolitycznej sytuacji Układu Warszawskiego i pełnego uzależnienia Polski od siebie. Być może jest o moje subiektywne odczucie, ale wiem, ze podziela je wielu moich rodaków. Sądzę nawet, że nie ma znaczenia, czy Polacy (rząd polski) są Kremlowi przychylni czy też nie. Zawsze raczej traktowani są przez Moskwę, moskiewski Kreml z co najmniej rezerwą i a'priori nieufnością. Zresztą duża część Polakó też raczej a'priori negatywnie i z podejrzliwością ocenia każde działania Kremla, nawet gdyby były właśnie neutralne i oczywiste politycznie w normalnych, dojrzałych i partnerskich stosunkach dyplomatycznych... Następuje więc nakładanie sie wzajemnej nieufności, co rodzi jeszcze wyższy jej poziom...
Nie czas i miejsce teraz na roztrząsanie i dociekanie odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje...
Mam wielką nadzieję, że chyba nadszedł już czas abyśmy wzajemnie zaczęli traktować się z szacunkiem, po partnersku, na równych międzynarodowych zasadach i jako niestety lub stety sąsiedzi, tak czy inaczej zdani na owe stałe sąsiedztwo. Myślę, że nadszedł już czas na zbudowanie fundamentów przyszłej wzajemnej partnerskiej sąsiedzkiej współpracy... nie ma przeto lepszych fundamentów niż te stworzone z cegieł prawdy, pełnej prawdy o naszej historii, wzajemnych losach, ale też ta prawda musi dotyczyć również teraźniejszości. Bez tej prawdy, może nieraz trudnej do przyznania po obydwu stronach każda próba zbudowania "domu pojednania" bez fundamentów zakończy się porażką i zburzeniem owego "domu". A każde kolejne burzenie będzie coraz chyba tragiczniejsze w skutkach...
Dzisiaj - gdy jeszcze to faktyczne, moim zdaniem, równoprawne traktowanie nie występuje a działania Kremla wobec Polski oceniłbym często negatywnie - najważniejsze jest jednak to, żeby właśnie krytykując lub oceniając działania władz Federacji Rosyjskiej odnosić się do Kremla - jako źródła ich powstawania a nie do Rosji jako całości czy też Rosjan jako jej mieszkańców.
Sam naród rosyjski, Rosjanie są większości nam przychylni jako ludzie, co było bardzo widoczne obserwując rekcję zwykłych Rosjan na polską tragedię smoleńską. Te łzy i kwiaty mówią więcej niż słowa, czy inne gesty. Rosjanie, jako naród mają wspaniała kulturę, mieli i mają wielu zacnych i znanych pisarzy, artystów, naukowców... Zwykli Rosjanie, mieszkańcy Rosji (też Moskwy oczywiście) są często jakże podobni do nas: mamy podobny temperament, słowiańską gorącą krew, cechuje nas podobna tradycyjna już gościnność i wiele, wiele jeszcze mamy innych "rzeczy wspólnych". Na nienawiści i wzajemnej niechęci możemy tylko stracić, my wszyscy, czyli oba nasze narody. Nie lepiej wzajemnie się akceptować a może nawet wspierać? Po co mamy w tym dzisiejszym, tak chaotycznym i wzbudzającym tyle złych emocji świecie jeszcze fundować sobie dodatkowe pokłady złych uczuć? Może właśnie zacznijmy budować nasze dobre relacje oddolnie, nawet poprzez zwykłe kontakty interpersonalne, osobiste. Bądźmy życzliwi dla każdego Rosjanina to także on i nie tylko on będzie (będę) życzliwy (życzliwi) dla nas. I raczej wystrzegajmy się też uogólnianiu nawet negatywnych zjawisk na wszystkich Rosjan... Przypomnijmy sobie, jak my potrafimy się buntować przeciw określaniu nas np. w Niemczech jako złodziei: zdając sobie sprawę, że wielu z nas tam kradło i być może dalej to robi, to przecież - co oczywiste - sprzeciwiamy się , aby mówiono tak ogólnie o całym naszym narodzie...
Szanujmy Rosję i Rosjan tak samo jak chcemy bu szanowali nas. Bądźmy empatyczni i krytykując czy oceniając działania polityczne, których źródłem jest rząd rosyjski w Moskwie, mówmy Kreml jako synonim władzy w Federacji Rosyjskiej, bo tam tak naprawdę zapadają wszelkie decyzje...
Pozdrawiam serdecznie...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)