niedziela, 31 grudnia 2023

Uległem zwątpieniu i zniechęceniu! I krótkie życzenia na ten nowy rok!

Zanim Szanowni Państwo rozpoczną lekturę niniejszego tekstu to wpierw zachęcam do zapoznania się z wystąpieniem profesora Andrzeja Nowaka a szczególnie jego drugiej połowy mówiącej o nadziei. 

Będzie to bardzo pomocne w zrozumieniu moich rozterek i dylematów, które spowodowały, że przez cały grudzień niejako udałem się na "wewnętrzną emigrację" i uległem zwątpieniu w ducha i mądrość Polaków oraz poddałem się zniechęceniu do takiej Polski jaka wyłoniła się wskutek październikowych wyborów parlamentarnych. 

Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie tylko ja poczułem takie negatywne emocje, które paraliżują chęć jakiegokolwiek patriotycznego działania  na rzecz naszej Ojczyny - Polski i na rzecz dobra wspólnego Polaków. 


Jakże smutna jest ta konstatacja, że są - obok chwil chwały - nieraz takie momenty polskiej historii, kiedy to my sami - Polacy gotujemy sobie dosłownie "piekło na ziemi", które nieraz kończyło się dla nas tragicznie, nawet rozbiorami Polski. 

Niestety nie umiemy doceniać własnego pozytywistycznego działania i często nie wierzymy w naszą Polskę a stajemy się romantycznymi bohaterami dopiero wtedy, kiedy na "własnej skórze" odczuwamy olbrzymie krzywdy, wobec których podnosimy się do walki. Ale również nie potrafimy uczyć się na własnych błędach i je po raz kolejny bezrefleksyjnie popełniamy. 

Z taką sytuacją mamy do czynienia teraz. Jak można było ponownie głosować na zdradliwych i kłamliwych szkodników i "zwijaczy" Polski, którzy pokazali, że są takimi szkodnikami przez osiem lat swoich rządów i doprowadzili  nasze państwo do stanu, gdzie jest już tylko "ch...j, dupa i kamieni kupa"? Albo jak mogliśmy ulec manipulacji na temat jakiejś "Trzeciej Drogi" skoro wiedzieliśmy, że takiej drogi nie ma a głosowanie na nią jest głosowaniem na D. Tuska i jego niszczycielską ferajnę?

Ale na szczęście męczy mnie to patriotyczne wycofanie i milczenie, bo to co wyprawia obecny rząd jest jakąś farsą demokracji i kpiną z obowiązującego prawa polskiego. 

Sądzę, że wielu z nas traktowało kampanijne i szokujące słowa D. Tuska jako po prostu kolejne kłamstwa i groźby przywoływane jedynie na potrzeby kampanii wyborczej. Okazało się, że tak nie jest i D. Tusk rzeczywiście totalitarnie zaatakował państwo polskie tą sławetną swoją "żelazną miotłą", co potwierdza tylko to, co onegdaj napisałem: "ewentualne rządy opozycji totalnej będą totalnie totalitarne!" [1].  I tak niestety jest!

Czeka Polskę i Polaków bardzo trudny czas. I powtórzę: najgorsze jest to, że my sami sobie zgotowaliśmy taki przyszły los... 

Będziemy musieli dokonywać dużego wysiłku, żeby poznawać każde ustawy czy uchwały tworzone przez większość sejmową i nowy rząd a'la "koalicji zdrady narodowej" D. Tuska albo bardziej łagodnie "koalicji 13 grudnia" [2]. Szczególnie te, które będą dotyczyły polskiej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i gospodarki. Każda bowiem z nich będzie obnażała prawdziwe cele przyszłego rządu a te cele zapewne nie będą dobre dla nas i naszego państwa, Polski. 

Więc musimy powstać ponownie jako naród, zacząć pracę od podstaw i robić wszystko, aby znów nie stało się tak, że Polska zniknie z mapy świata jako suwerenne i niepodległe państwo. 

Niedawno napisałem też: "D. Tusku! Polski naród to nie niemiecki naród, gdzie obowiązuje "ordnung muss sein" i Polacy genetycznie oraz podświadomie - nieraz prędzej a nieraz później – odrzucają nawet potencjalnych zdrajców i dyktatorów, i o tym musi Pan pamiętać a nie przedwcześnie zachłystywać się pozornym zwycięstwem!".  

Polacy! Głowa do góry i do pracy! Niech ten 2024 rok będzie rokiem spokoju i powrotu do normalności! Niech doprowadzi do odbudowy wśród nas patriotyzmu i dumy z bycia Polakiem!

[2] Symptomatyczna data 13 grudnia. To jakiś "chichot historii". 13 grudnia 1981 roku gen W. Jaruzelski vel. "Wolski" wprowadził Stan Wojenny. Wtedy miałem 13 lat i obserwowałem ogólnopolski marazm i wycofanie społeczno-polityczne przez niemal następne 10 lat. SW przetrącił "kręgosłup narodu" i zabił I Solidarność. Oczywiście czasy były inne, bo wtedy komuna użyła siły oręża i wyprowadziła wojsko na ulice. Dzisiejsza komuna jest postkomuną tamtej, ale oparta jest  o drenaż umysłów i ducha narodu. Wszechstronna inżyniera społeczna doprowadziła do tego, że przestaliśmy być indywidualistami zdolnymi do myślenia o Polsce w kategoriach narodu i jego wartości. Dobrze to opisał prof. A. Nowak

  
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

czwartek, 30 listopada 2023

To nienormalne, żeby D. Tusk ponownie został premierem Polski!

To naprawdę nie mieści się w głowie żeby ktoś, komu można zarzucić świadomą lub nieświadomą domniemaną zdradę swojego kraju na korzyść innego kraju lub związku krajów w czasie jego rządów, mógł następnie pozostać ponownie premierem tegoż kraju! 

I żeby być dobrze zrozumianym to używam w trybie przypuszczającym określenia "domniemanej zdrady", co nie oznacza, iż tak jest lub było na pewno. Chociaż - wedle mnie - nawet dwuznaczne sytuacje, które mogą dopuszczać jakiekolwiek prawdopodobieństwo takiej zdrady winny skutkować niemożnością objęcia tak wysokiej funkcji w kraju mieniącym się  niepodległym, suwerennym i demokratycznym. 

Ogólnie zaś osoby, które ubiegają się do bycia premierem każdego kraju winny być z punktu widzenia określonego państwa "czyści jak łza", bo są odpowiedzialni za całość funkcjonowania swoich rządów i nadzorują pracę wszystkich ministerstw czy innych organizacji podległych premierowi, jak np. służb specjalnych. 

Wczoraj w Sejmie mieliśmy do czynienia z nieprawdopodobną hucpą polityczną związaną z polskim bezpieczeństwem. Jeszcze opozycyjni posłowie bowiem odwołali wszystkich członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. 

Odwołano zatem: przewodniczącego komisji i dyrektora Wojskowego Biura Historycznego dra hab. Sławomira Cenckiewicza, doradcę prezydenta prof. Andrzeja Zybertowicza, przewodniczącego Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy prezydencie RP prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego oraz Łukasza Cięgoturę, Michała Wojnowskiego, Marka Szymaniaka, Arkadiusza Puławskiego i gen. brygady Andrzeja Kowalskiego.

Na szczęście i to w ostatniej chwili i tuż przed odwołaniem członków komisji zdążyła ona opublikować swój cząstkowy raport oraz opublikowała go w formacie *.pdf [1]. "Służba Kontrwywiadu Wojskowego uległa wpływom Rosji. Zaistniał rosyjski wpływ na polski kontrwywiad. Korzystając ze zgody premiera Donalda Tuska na współpracę podpisano porozumienie między SKW i FSB - to tezy tegoż raportu komisji ds. rosyjskich wpływów przedstawione wczoraj przez jej członków (...) Jak mówił przewodniczący Komisji prof. Sławomir Cenckiewicz, zdecydowano się na organizacji konferencji i przedstawienie efektów jej pracy wobec zgłoszenia do Sejmu wniosków o odwołanie jej członków. Cenckiewicz ocenił, że może to być "pierwsza i ostatnia", konferencja Komisji, dlatego, jak mówił zdecydowano się przedstawić dotychczasowe efekty jej pracy jak najszybciej. Jak tłumaczył, prace komisji koncentrowały się na kwerendach archiwalnych w zbiorach archiwów m.in. Służby Kontrwywiadu Wojskowego, ABW, Wojskowego Biura Historycznego, kancelarii tajnej i jawnej Prezesa Rady Ministrów, a także kancelarii tajnej Prokuratury Okręgowej w Warszawie ds. wojskowych. [1]"

"Ponadto Komisja ds. rosyjskich wpływów wydała rekomendacje, aby D. Tuskowi, J. Cichockiemu, B. Klichowi, T. Siemoniakowi i B. Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Ich zły nadzór doprowadził do nieprawidłowych działań SKW - powiedział członek  tej komisji Andrzej Zybertowicz" [2]. Podobnie mówi inny odwołany członek  komisji P. Żurawski vel Grajewski: "Z dokumentów wynika brak nadzoru i niedopełniania procedur przez ekipę Tuska".

A warto wiedzieć, że nawet w normalnej firmie zarzuty braku właściwego nadzoru i niedopełniania procedur czy obowiązków oraz działań na szkodę firmy są wystarczające, aby określony szef (prezes zarządu, członek zarządu czy dyrektor/kierownik wyższego szczebla) został pozbawiony swoich funkcji bez prawa powrotu, co najczęściej kończy się po prostu jego zwolnieniem. I żadne tłumaczenia i zwalania winy na podwładnych nie mają tu żadnego znaczenia - szef odpowiada zawsze za podwładnych i swoje działania oraz decyzje, też personalne. A co tu mówić o zarządzaniu całym państwem, gdzie tak naprawdę premier, ministrowie czy szefowie agend rządowych są niejako zarządem, który ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje, nadzór i przestrzegane procedury. 

Ale trzeba w tym miejscu przypomnieć jak to było w czasie powoływania tej komisji [3].

-----------------

Donald Tusk w październiku 2022 roku nawoływał do powstania komisji śledczej ws. wpływu Rosji na energetyczną politykę PiS-u. Co prawda pokrętnie nawiązywał też do tzw. "Afery Podsłuchowej", ale suma summarum ocenił, że w sprawie tzw. "Afery Podsłuchowej" komisja śledcza niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u".

I cóż się stało? Ano PiS zareagował pozytywnie na apel D. Tuska, ale rozszerzył okres badania wpływów rosyjskich również na lata rządów PO-PSL i przegłosował, że ta komisja będzie badała cały okres od 2007 do 2022 roku, czyli zarówno czas rządów D. Tuska jak i czas rządów PiS (ZP). Prezydent ówcześnie podpisał tę ustawę i następczo skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego a to oznaczało, że komisja miała otwartą drogę do rozpoczęcia działań, co ostatecznie nastąpiło - po kilku zmianach treści ustawy - pod koniec lipca 2023 z mocą obowiązującą od 1 sierpnia 2023 roku a 30 sierpnia powołano członków komisji. 

Wtedy też zaczął się wielki histeryczny jazgot wszystkich, którzy wtedy bali się wyników prac tej komisji. Powstała swoista rozstrzępiona i mocno zdenerwowana "koalicja strachu" niemal całej polskiej opozycji: od PO (KO) poprzez PSL i Hołownię aż po wszystkie lewackie jaczejki w stylu Frakcji SLD w ramach Nowej Lewicy i innych powstałych lewicowych partyjek. Mało tego! Ta "koalicja strachu" rozlała się też na UE a szczególnie na elity niemieckie i dotarła aż za ocean do USA. Aktywowane do wściekłego ataku zostały też wszelakie możliwe polskie i zagraniczne media, celebryci, dyplomaci, pseudonaukowcy czy prawnicy. 

Miało się wrażenie, że przeciw ujawnieniu prawdy o wpływach rosyjskich w Polsce gdzieś padło hasło: "wszystkie ręce na pokład"!

To wszystko przypominało czasy nocnego obalenia rządu Jana Olszewskiego z 4 na 5 czerwca 1992 roku. Wtedy też ze strachu przed ujawnieniem komunistycznej agentury powstała taka "koalicja strachu" pod wodzą Lecha Wałęsy, co w konsekwencji doprowadziło do swoistego zamachu stanu. Wtedy na słynnej naradzie w gabinecie L. Wałęsy padło też tuskowe "Panowie, policzmy głosy". No i policzył. Wtedy mu się udało, ale w przypadku komisji jakoś się przeliczył, bo pomimo jego wizyty w Sejmie (L. Wałęsa w owej nocy też się wybrał do Sejmu) odrzucono weto Senatu i ustawa została przyjęta oraz podpisana przez Prezydenta.  I ta krajowa ówczesna nerwowość, ta histeria, ten strach były podobne do tych sprzed lat...

Jak wtedy trafnie zauważył Michał Karnowski: "Skumulowane działania prewencyjne (wizyta przestraszonego Tuska w Sejmie, szantażowanie prezydenta przyszłą karierą, uruchomione przez znajomości amerykańskie naciski) oraz próby represji następczych (otwarte groźby gazowania w komorze, wychodzenie z rad przy Prezydencie, medialna histeria) pokazują realny strach. Teraz nie chodzi o propagandową bitwę. Ta nawałnica świadczy, że teraz chcą za wszelką cenę zatrzymać komisję do spraw wpływów rosyjskich. Za wszelką cenę!" [4]. 

Dalej autor felietonu zastanawiał się skąd ten i polski, i zagraniczny strach przed tą komisją skoro o postawie ekipy D. Tuska wiemy przecież dość dużo [5]: 

- reset i współpraca z Rosją "taką, jaka ona jest"; 
- bliskie i poddańcze kontakty z dyplomacją rosyjską; 
- przyzwolenie na infiltrację Polski przez rosyjskie służby specjalne; 
- otwarcie na biznes z Rosją, w tym planowanie sprzedaży LOTOSU Rosjanom; 
- brak ostrej i negatywnej reakcji na budowę przez Rosję i Niemcy rurociągów Nord Stream I i II;
- mały ruch graniczny; 
- niekorzystne uzależnienie gazowe Polski od Rosji na dziesięciolecia; 
- odrzucenie budowy amerykańskiej "tarczy antyrakietowej", bo... W. Putin "nie był entuzjastą tego projektu”; 
- zwijanie armii (szczególnie tej na wschodzie Polski); 
- katastrofa lotnicza Casy w Mirosławcu w styczniu 2008 roku; 
- tragedia smoleńska i wszystko to, co działo się przed i po niej - rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta Polski do Katynia; 
- oddanie śledztwa Rosjanom na podstawie wadliwej przyczyny prawnej; 
- "seryjny samobójca i "nieszczęśliwy wypadek", 
- kontynuowanie i makabryczne  pogłębianie - mimo tej tragedii - przyjaźni z W. Putinem i jej kontynuowanie nawet po zajęciu Krymu przez Rosję.

Tyle tylko jak wtedy pytał M. Karnowski: "to wszystko wiemy i dużo więcej, więc co jeszcze może nam wyświetlić komisja?" I odpowiedział tak:

"W każdym ze wspomnianych wyżej wątków są pewnie szafy pełne kompromitujących dokumentów, w pamięci ludzkiej zapisano wiele spraw, decyzji, wypowiedzi, które ekipę Tuska kompromitują. Ale tak naprawdę uważam, że najbardziej boją się jednej sprawy: roli Niemiec w tym wszystkim (...) Tym tłumaczę tak brutalne wejście do gry strony amerykańskiej. Pełni ona tutaj rolę zastępczego reprezentanta Berlina (...) W sensie politycznym Donald Tusk i Angela Merkel mają krew na rękach. Ich polityka pozwalania Putinowi na coraz więcej doprowadziła do takiego poczucia bezkarności, takiego rozbestwienia, że zdecydował się na barbarzyńską napaść na Ukrainę. Jak koordynowali swoje działania? Jak bardzo szczegółowe były instrukcje przysyłane z Berlina do Warszawy na temat „otwierania się” na Rosję? Czy tam też decydowano o tym gdzie państwo polskie ma się cofnąć, co ma jeszcze zlikwidować? Bardzo możliwe. Im więcej wiemy, im chłodniejszym okiem na tamten okres patrzymy, tym mocniej dostrzegamy jak bardzo ograniczona była wtedy polska suwerenności i do jakiej tragedii by ten kurs doprowadził, gdyby nie został przerwany w roku 2015. Pamiętajmy zatem: rozkaz przyjęcia kursu prorosyjskiego przez Polskę przyszedł z Niemiec. Wyświetlenia tego faktu, opisu jak to działało na linii Putin-Merkel-Tusk, najbardziej się boją" [4]. 

Zauważyć też było można zainteresowanie naszą komisją przez PE i KE. Nietrudno się domyślić, że inicjatorem negatywnych działań PE i KE wobec Polski i naszej komisji były (są?) Niemcy - w końcu UE to tak naprawdę Unia Niemiecka, która ma się stać po federalizacji czymś na kształt IV Rzeszy Niemieckiej, ZSRR-bis. 

Niemcy chyba naprawdę musieli i muszą się bać, ponieważ boją się naszej niezależności badań komisji ds. wpływów rosyjskich. Jakby taka komisja - o co apelował prezydent A. Duda - powstała dla całej UE to Niemcy spaliby spokojniej, bo tam mają ogromne możliwości wpływu i nacisku na ewentualnych członków europejskiej komisji śledczej a przecież cały czas panuje niemiecka narracja o braku jakiejkolwiek winy A. Merkel w obszarze stosunków z Rosją.

Wtedy też nawoływałem aby obserwować kto i jak atakuje naszą przyszłą komisję śledczą, bo wtedy łatwiej będzie oddzielić zdrowe ziarna od prorosyjskich plew..

-----------------------------

Po tym powołaniu komisji (albo i dużo wcześniej) powstawał i w końcu powstał też kapitalny serial "Reset" [6], który całkowicie obnażył prorosyjską i proniemiecką politykę rządów D. Tuska i jego ferajny oraz faktograficznie udowodnił, że te działania nosiły znamiona zdrady stanu. 

Stąd komisja wczoraj zarekomendowała, aby m.in. D. Tuskowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Innymi słowy rekomendacja ta wyklucza, aby premierem Polski został D. Tusk. I to jest rekomendacja nie płynąca bezpośrednio z treści serialu "Reset", ale z wyniku studyjnych badań członków całej komisji.  

P.S. 

Prawdopodobnie przyjdzie nam dokonać dużego wysiłku, żeby poznawać każde ustawy czy uchwały tworzone przez większość sejmową lub nowy rząd "koalicji zdrady narodowej". Szczególnie te, które będą dotyczyły polskiej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i gospodarki. Każda bowiem z nich będzie obnażała prawdziwe cele przyszłego rządu D. Tuska a te cele zapewne nie są dobre dla Polski i Polaków


[1] https://niezalezna.pl/polityka/rzad/oto-raport-czastkowy-komisji-ds-wplywow-rosyjskich-pobierz-przeczytaj-i-rozeslij-innym/505053. W tekście podane są linki do raportu i załączników. Warto to teraz skopiować, bo zapewne w niedługim okresie może się okazać, że raport znikanie z przestrzeni medialnej. 
[5] W stosunku do felietonu M. Karnowskiego rozszerzyłem trochę katalog prorosyjskich zachowań ekipy D. Tuska
[6] Serial "Reset" trzeba obejrzeć i to jak najszybciej, bo nagle może zniknąć z przestrzeni medialnej. Wszystkie odcinki polecam ściągnąć z YouTube na przykład za pomocą  prostego programu ClipGrab

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

wtorek, 28 listopada 2023

Do kłamców nt. hybrydowego ataku na wschodniej granicy Polski!

Rosyjsko-białoruski hybrydowy atak na Polskę w postaci zorganizowanej inwazji nielegalnych imigrantów na naszą wschodnią granicę okazał się klęską. I tylko dlatego, że poprzedni rząd ZP (PiS) zdecydował się na wybudowanie muru na granicy z Białorusią, który był wyśmiewany przez KO, D. Tuska i całą ferajnę totalnych quasi celebrytów w postaci np. A. Holland czy B. Kurdej-Szatan. 

Dodam, że cała negatywna narracja totalnej opozycji wspieranej przez w/w czy też np. J. Ochojską oraz TVN, GW czy onet.pl okazała się kłamliwą i horrendalną bzdurą, po prostu kłamstwem. 

Oczywistym celem tego ataku na naszą Ojczyznę było zdestabilizowanie nie tylko Polski, ale całej UE a także tzw. wschodniej flanki NATO. 

Po wielu, wielu miesiącach Polsce ogólnie przyznano rację a budowę takich murów czy granicznych zasieków podjęły się też Litwa, Łotwa czy Estonia. 

Natomiast teraz W. Putin zdecydował się na taki sam atak na Finlandię, która dopiero od kwietnia tego roku jest członkiem NATO. W. Putin postanowił przetestować obronne możliwości nowego członka sojuszu, z którym granica lądowa wynosi aż 1313 km. Dla przykładu granica Polski z Białorusią wynosi 418 km a z Rosją poprzez obwód królewiecki 210 km. 

Dziś Rząd Finlandii zdecydował, że cała granica z Rosją zostaje zamknięta. Imigranci napływający w stronę Finlandii przez Rosję nie będą mogli przekroczyć wschodniej granicy i składać podań o azyl. Przez granicę fińsko-rosyjską dopuszczalny będzie tylko przewóz towarów.

"Rząd podjął decyzję o ostatecznym zamknięciu całej wschodniej granicy w związku z napływem migrantów z krajów trzecich, w odpowiedzi na „zorganizowane działanie państwa rosyjskiego zmierzające do wywarcia wpływu” - podkreślił premier Petteri Orpo na konferencji w Helsinkach. Decyzja o zamknięciu całej granicy, w tym ostatniego otwartego dotąd przejścia na dalekiej północy w Laponii, w kierunku na Murmańsk (ok. 250 km od granicy), wchodzi w życie w nocy ze środy na czwartek i będzie obowiązywać przez dwa tygodnie (...) Według władz Finlandii napływ przez Rosję nielegalnych imigrantów z krajów trzecich jest operacją hybrydową. W ostatnich tygodniach przez fińską granicę łącznie przeszło ponad 800 osób [1]. Nie poinformowano o liczbie incydentów na granicy oraz o liczbie odesłanych nielegalnych migrantów.  

Doprawdy. Jest coś nienormalnego w tym, że w Polsce premierem ma zostać ponownie zwolennik resetu z Rosją, D. Tusk - histeryczny krytykant pomysłu budowy muru na granicy z Białorusią i zaklinacz rzeczywistości opowiadający na dzień przed agresją Rosji na Ukrainie, że taki atak nie grozi Ukrainie. 

Ale...warto przytoczyć jego słowa z dzisiaj, które wypowiedział w kontekście protestów polskich przewoźników na granicy z Ukrainą: "To jest skandal, bo nawet w takiej sprawie jak protest kierowców, oni narażają nasze fundamentalne interesy, relacje z Ukrainą, Rosją, Europą na szwank" [2].

Jak widać i słychać to u D. Tuska sentyment do putinowskich  "braci Moskali" tkwi w jego łepetynie cały czas i aż strach się bać jego powtórnego premierowania. Natomiast gaworząc o stosunkach z Europą ma na myśli zapewne przede wszystkim Niemcy.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Zmiany traktatowe w UE. Totalno-totalitarni unikają dyskusji w Sejmie RP!

W ostatnim swoim tekście pt. "Sz. Hołownia - Czy to jaskrawy przykład egocentroizmu i idiolatrii?" [1] napisałem m.in., że: 

"Kolejna i jakże symptomatyczna decyzja nowego Marszałka Sejmu RP. Mianowicie nie dopuścił do głosowania uchwały sejmowej, która miałaby wyrażać stanowisko polskiego sejmu ws. forsowanych przez niemiecko-brukselskie elity unijnie zmian w traktatach unijnych. To głosowanie mogłoby się odbyć na dzień przed głosowaniem tych zmian w Parlamencie Europejskim.  I co z zamrażarką sejmową, której miało nie być?

Oczywiście chodziło o to, aby jeszcze dzisiejsza totalna opozycja nie musiała wyrażać swojego stanowiska w sprawie zmian traktatowych, bo - jak już wspomniałem w poprzednim tekście - Ci, którzy głosowaliby za zmianami tych traktatów usadowiliby się po prostu obok zdrajców Polski i Polaków – współczesnych Targowiczan, którzy chcą, aby Polska straciła swoją suwerenność i niepodległość.  

Gdyby zaś doszło do takiego głosowania w polskim Sejmie to prawdopodobnie mielibyśmy do czynienia z pierwszym "pęknięciem" wmawianego nam monolitu "koalicji zdrady narodowej". Najprawdopodobniej bowiem PSL głosowałby przeciw zmianom traktatowym a cała Lewica za nimi. Nie wiadomo też jak zagłosowaliby posłowie z KO (PO) czy Polski 2050 Sz. Hołowni. 

Niewątpliwie w takiej sytuacji D. Tusk stanąłby "pod ścianą", bo przecież jest wykonawcą poleceń niemieckich, ale musiałby już teraz przed Polakami "odkryć karty" a tego - zanim nie obejmie urzędu premiera - nie chce za wszelką cenę. Stąd nawet europosłowie z KO (PO) głosowali  w PE przeciw zmianom traktatów, ale było to tylko - wedle mnie - zagranie taktyczne, bo wszyscy myśleli, że PE zagłosuje "za" w 70% a okazało się, że zwolennicy zmian traktatowych wygrali ledwie różnicą 17 głosów. I gdyby np. ta nieszczęsna 9-tka polskich europosłów-lewaków, ale wybranych z listy KO (PO) głosujących zdradliwie "za" to cały projekt zostałby odrzucony". 

Dzisiaj podczas obrad sejmowych poseł PiS zaproponował przerwę w obradach aby wykorzystać ją do wprowadzenia do porządku obrad dyskusję i głosowanie nad zmianami traktatowymi w UE, które są forsowane przez elity brukselsko-niemieckie, co w konsekwencji oznaczałoby utratę polskiej suwerenności i niepodległości. 

Marszałek Sejmu Sz. Hołownia zarządził głosowanie dotyczące możliwości przerwania obrad w celu uzupełniania obrad o w/w kwestię. 

I... okazało się, że większościowa i potencjalna "koalicja zdrady narodowej" pod wodzą D. Tuska i jego ferajny zagłosowała przeciw przerwaniu tych obrad a tym samym przeciw dyskusji i wyrażeniu przez polski Sejm - drogą uchwały - opinii na temat unijnych i fatalnych dla Polski zmian traktatowych w UE. 

Jest to po prostu kolejny przejaw niechęci ferajny D. Tuska do zbyt wczesnego "odkrycia kart" przed Polakami a także udowodnieniem, iż w przyszłości znów może się okazać, że D. Tusk jako premier będzie lokajem i podległym wykonawcą niemieckich "nadzorców". Piszę w formie przypuszczającej, choć wewnętrznie przeczuwam, że znów tym lokajem będzie i to jeszcze wyraźniejszym niż onegdaj.  

Już niebawem, bo najprawdopodobniej 13 grudnia tego roku odbędzie się posiedzenie RE decydujące  o zmianach w traktatach unijnych. Może się okazać, że będzie to jedno z ostatnich posiedzeń, na których możliwe będzie zastosowanie prawa veta państw członkowskich. 

Jeszcze nie wiadomo czy na to posiedzenie pojedzie premier M. Morawiecki czy też już prawdopodobnie nowy/stary premier D. Tusk. 

O premiera M. Morawieckiego jestem spokojny, bo już zapowiedział dawno temu, iż skorzysta z prawa veta. W takiej sytuacji też możemy być spokojni o veto premiera Węgier V. Orbana a może też znaleźć się jeszcze kilka innych krajów.

Ale gdyby jednak udało się powołać nowego premiera przed 13 grudnia i byłby to D. Tusk, to jestem pełny obaw, czy będzie on zdolny działać niezgodnie z niemieckimi wytycznymi i będzie skłonny postawić veto dla zmian traktatowych w UE. 

Więc można teraz po prostu zapytać D. Tuska: Czy jeśli jako premier Polski pojedzie na RE decydującą o zmianach w traktatach unijnych, zgłosi polskie veto? Na postawienie takiego pytania mamy dwa tygodnie i należy po prostu "bombardować" go tym pytaniem. 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

sobota, 25 listopada 2023

Sz. Hołownia - Czy to jaskrawy przykład egocentroizmu i idiolatrii?

Śpieszę wyjaśnić, że: 
– egocentroizm - to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu spowitych mgłą egotyzmu,  
– idiolatria - postawa polegająca na uwielbieniu samego siebie, braku jakiegokolwiek krytycyzmu do własnych działań lub słabości, pochodna megalomanii i mitomanii.

Dużo tych określeń, ale obserwując Sz. Hołownię po zostaniu przez niego Marszałkiem Sejmu trudno się nad nimi nie zastanawiać. Ja bym jeszcze dodał pytanie: Czy czasem nie charakteryzuje go również hybris czyli po prostu pycha. 

Jeżeli tak jest to po części go rozumiem, bo sam onegdaj w bardzo młodym wieku (ale o ponad 10 lat od Sz. Hołowni młodszy) uzyskałem awans zawodowy na dyrektora ekonomiczno-finansowego dużej firmy zatrudniającej ponad 250 osób. Pamiętam ten wyrzut adrenaliny i endorfin, który w początkowym etapie pełnienia  funkcji towarzyszył mi nagminnie, ale bardzo szybko zrozumiałem, że muszę być odpowiedzialny za pracowników całej firmy z rodzinami i moja pycha mogła mi w tym tylko zaszkodzić. Poza tym miałem przyjaciół o 20 lat starszych ode mnie i oni też dobrymi radami przyczynili się do tego, żeby "woda sodowa nie uderzyła mi do głowy" a niestety nieraz tak bywa, kiedy zachwiana jest równowaga krzywej wieku z krzywymi dojrzałości: intelektualnej, emocjonalnej i społecznej. A dodatkowo byłem wychowywany w rodzinie katolickiej i te chrześcijańskie wartości od zawsze były fundamentem mojego postępowania i pomogły mi dostrzegać nie tylko siebie, ale też i empatycznie innych ludzi. 

Tyle tylko, że ja wtedy ledwo przekroczyłem 30-tkę (rocznik 1968) a Sz. Hołownia ma dziś już 47 lat i jego zachowywanie nosi znamiona dziecinnie infantylnego. Nie wiem czy to jest taka jego gra czy on faktycznie cieszy się z jakichś "złotych przycisków" i ilości "lajków" oraz czy faktycznie zżera go duma na dźwięk własnych słów i mowy ciała. Młodociana "gimbaza" jest nim zachwycona, bo uważa, że nowy Marszałek Sejmu jest taki jak oni...  

Ale... to zewnętrzne i wydawałoby się atrakcyjne dla niektórych opakowanie w środku być może zawiera zjełczałą zawartość i jest tylko kolorową malowanką dla ograniczonych poznawczo odbiorców. Bo pod tym potokiem barwnych słów i gestów Sz. Hołownia wykonuje i będzie wykonywał konkretne zadania zlecane mu przez zdradliwą Jego Ekscelencję D. Tuska. 

Proszę bowiem zważyć, że od razu zgodził się na objęcie mandatu europosła przez W.  Karpińskiego, który z aresztu trafił bezpośrednio do Europarlamentu. 

Zresztą sprawa W. Karpińskiego wedle mnie jest "szyta grubymi nićmi". Pamiętajmy bowiem, że był on w czasach rządu PO-PSL kolejno: w 2011 roku sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, w latach 2011–2013 sekretarzem stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji, w latach 2013–2015 ministrem skarbu państwa. Później został zatrudniony w warszawskim ratuszu przez prezydenta Warszawy R. Trzaskowskiego, czego pokłosiem jest podejrzenie go o wzięcie łapówki za korzystne przetargi dla firm sprzątających w Warszawie. Chodzi o około 5 milionów złotych. 

Ale ta łapówka zapewne jest mało znaczącym epizodem, bo uważam, że on bardzo dużo wie o rządach D. Tuska i sam szef PO zrobił wszystko, żeby W. Karpiński mógł zdobyć immunitet w Europarlamencie, bowiem wystawił w wyborach do Sejmu dotychczasowych europarlamentarzystów z listy, na której był W. Karpiński i oni zostali posłami w polskim Sejmie. Czy ktoś uwierzy, że z dobrej woli zrzekli się co najmniej pięciokrotnie większej pensji europarlamentarzysty na rzecz zastania posłami w Polsce? 

No i następna decyzja Sz. Hołowni, czyli odwołanie członków Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich w latach 2007-2023. 

To już niebawem a tej komisji bardzo boi się D. Tusk, który był dla Moskwy "ich człowiekiem w Warszawie" i - co pokazał serial "Reset" - jego zachowania wobec Rosji W. Putina można uznać za działania na szkodę państwa polskiego. Zresztą D. Tusk jest wieloobrotowy i był i jest również przez niemiecko-unijne elity uważany za ich człowieka. Mi nawet nie chce się wyobrażać jaką nienawiścią D. Tusk i R. Sikorski pałają wobec twórców tego serialu: dr. hab.  Sławomira  Cenckiewicza i redaktora TVP Michała Rachonia. Tym bardziej, że obaj znów mają objąć takie same funkcje rządowe jak wcześniej: premier, MON. 

Kolejna i jakże symptomatyczna decyzja nowego Marszałka Sejmu RP. Mianowicie nie dopuścił do głosowania uchwały sejmowej, która miałaby wyrażać stanowisko polskiego sejmu ws. forsowanych przez niemiecko-brukselskie elity unijnie zmian w traktatach unijnych. To głosowanie mogłoby się odbyć na dzień przed głosowaniem tych zmian w Parlamencie Europejskim.  I co z zamrażarką sejmową, której miało nie być?

Oczywiście chodziło o to, aby jeszcze dzisiejsza totalna opozycja nie musiała wyrażać swojego stanowiska w sprawie zmian traktatowych, bo - jak już wspomniałem w poprzednim tekście - Ci, którzy głosowaliby za zmianami tych traktatów usadowiliby się po prostu obok zdrajców Polski i Polaków – współczesnych Targowiczan, którzy chcą, aby Polska straciła swoją suwerenność i niepodległość.  

Gdyby zaś doszło do takiego głosowania w polskim Sejmie to prawdopodobnie mielibyśmy do czynienia z pierwszym "pęknięciem" wmawianego nam monolitu "koalicji zdrady narodowej". Najprawdopodobniej bowiem PSL głosowałby przeciw zmianom traktatowym a cała Lewica za nimi. Nie wiadomo też jak zagłosowaliby posłowie z KO (PO) czy Polski 2050 Sz. Hołowni. 

Niewątpliwie w takiej sytuacji D. Tusk stanąłby "pod ścianą", bo przecież jest wykonawcą poleceń niemieckich, ale musiałby już teraz przed Polakami "odkryć karty" a tego - zanim nie obejmie urzędu premiera - nie chce za wszelką cenę. Stąd nawet europosłowie z KO (PO) głosowali  w PE przeciw zmianom traktatów, ale było to tylko - wedle mnie - zagranie taktyczne, bo wszyscy myśleli, że PE zagłosuje "za" w 70% a okazało się, że zwolennicy zmian traktatowych wygrali ledwie różnicą 17 głosów. I gdyby np. ta nieszczęsna 9-tka polskich europosłów-lewaków, ale wybranych z listy KO (PO) głosujących zdradliwie "za" to cały projekt zostałby odrzucony.  

Reasumując. 

Sz. Hołownia skutecznie tworzy wokół siebie atmosferę telewizyjnego show, ale w tym potoku słów i gestów podejmuje konkretne decyzje i to na nie winniśmy zwracać uwagę, bo są wykładnią dążeń D. Tuska i jego ferajny a nie są to dążenia dobre dla Polski. 

W wielu komentarzach do mojego postu "Bardzo łatwy sposób zidentyfikowania zdrajców Polski i Polaków!" [1] wskazywano mi, że do wspomnianej 9-tki europosłów, którzy - głosując za zmianami traktatów unijnych – okazali się zdrajcami Polski należy też dodać również Sz. Hołownię, który nie dopuścił do głosowania tej sprawy w naszym Sejmie. 

Prędzej czy później jednak do takiego głosowania dojdzie a wtedy zobaczymy... 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

czwartek, 23 listopada 2023

Bardzo łatwy sposób zidentyfikowania zdrajców Polski i Polaków!

Każdy z Polaków lub kłamiących, że są Polakami, którzy w jakikolwiek sposób będą akceptowali proponowane przez niemiecką UE zmiany traktatowe może swobodnie być uznany za zdrajcę Polski i Polaków.  

Możemy wreszcie bardzo łatwo oddzielić zdrowe polskie ziarna od plew. Przez wiele lat nieraz było to trudne, bowiem mieliśmy do czynienia z ogromnym szumem informacyjnym, fake newsami, częstymi zmianami zdania na różne tematy, itp. Teraz już nie będziemy mieli trudności ze zidentyfikowaniem zdrajców narodu polskiego. 

Wczoraj Parlament Europejski w Strasburgu opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu.

Głosowanie było zaskoczeniem dla niemiecko-brukselskich elit unijnych, bowiem wyrażenie zgody na zmiany przeszło tylko 17 głosami, co jeszcze niedawno wydawało się mrzonką dla europejskiej prawicy. Dobrze to rokuje na przyszłość i należy złożyć podziękowanie dla posłów PiS reprezentujących unijną EKR, którzy wykonali kawał dobrej roboty i udało im się przekonać wielu europosłów, że te zmiany spowodują utratę państwowości krajów unijnych i dyktat Berlina w Europie. 

Ale to głosowanie pozwoliło też Polakom na dokładne wskazanie teraźniejszych, pierwszych zdrajców Polski, bowiem za przyjęciem poprawek traktatowych głosowało aż 9 polskich europosłów. 

Następnymi haniebnymi i współczesnymi Targowiczanami okazali się: 

1. Róża Thun - Polska 2050, grupa Renew,
2. Marek Balt, - grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów,
3. Marek Belka - grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, 
4. Robert Biedroń - grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, 
5. Włodzimierz Cimoszewicz - grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, 
6. Łukasz Kohut - grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, 
7. Bogusław Liberadzki - grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, 
8. Leszek Miller - grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów
9. Sylwia Spurek - grupa Zieloni.

Wszyscy byli wybrani do PE w 2019 r. z list Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N., Zieloni) oraz Wiosny Roberta Biedronia. Europosłowie ci reprezentują frakcje Socjalistów i Demokratów oraz Renew i Zielonych.

Pozostali polscy europosłowie - reprezentujący PiS (należący w PE do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - EKR), a także Koalicję Obywatelską i PSL (należący w PE do Europejskiej Partii Ludowej - EPL) - sprzeciwili się uchwale.

Trzeba też jasno powiedzieć, że gdyby owa 9-tka współczesnych i targowickich zdrajców Polski głosowała tak jak inni europosłowie z Polski, rezolucja by przepadła. A tak rozpoczęto proces zmian traktatów i trzeba walczyć w kolejnych etapach, aby uratować państwa w UE, w tym państwowość i niepodległość Polski. 

Dobrze też się stało, że polscy europarlamentarzyści z KO i PSL też zagłosowali przeciw, ale i tak trzeba ich cały czas obserwować, bo im po prostu nie można ufać a to głosowanie mogło być jedynie zagraniem taktycznym D. Tuska. 

A tak ogólnie. Mamy na razie 9-tkę zdrajców i obiecuję, że listę będę uzupełniać wraz z upływem czasu i zidentyfikowaniem kolejnych nowych Targowiczan. 

Ale jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia. 

Po wczorajszym głosowaniu w PE czerwono-zielone liberalne elity unijne a nade wszystko Niemcy, którzy na gruzach UE chcą zbudować swoją IV Rzeszę Niemiecką są już pewni, że po wyborach europarlamentarnych w połowie 2024 roku nie uzyskają większości, która będzie skora przyjąć proponowane przez nich zmiany w traktatach unijnych. 

Stąd należy się spodziewać, że zrobią naprawdę wszystko, aby do czerwca 2024 roku zakończyć proces zmian traktatowych. Dlatego też musimy zrobić też wszystko, aby maksymalnie opóźnić ten proces wszystkimi prawnie dopuszczalnymi działaniami. 

Nie jestem znawcą prawa unijnego, ale chyba ostateczna akceptacja tak daleko posuniętych zmian traktatowych będzie wymagała zgody poszczególnych państw poprzez referenda krajowe. Jeżeli tak będzie to mam nadzieję, że Polska i wiele innych narodów w UE opowie się przeciw tym zmianom. Boję się tylko tego, że unijne pseudoelity też będą robić wszystko, aby te referenda nie były potrzebne, więc wszystko przed nami. 

Walka o Europę Ojczyzn i Polskę nadal jeszcze  trwa!


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

środa, 22 listopada 2023

Ewentualne rządy opozycji totalnej będą totalnie totalitarne!

Zapowiedź o totalnej opozycji padła zaraz po wyborach z października 2015 roku, kiedy wygrało PiS (ZP) i utworzyło samodzielne rządy. O ile sobie przypominam to tak stwierdził G. Schetyna, który obok totalniactwa wspomniał też o walce przy pomocy "ulicy i zagranicy". 

I trzeba przyznać, że przez 8 lat ta opozycja była rzeczywiście totalna i choć sama ulica nie wystarczała to na pewno cała elita UE robiła wszystko, aby w końcu odsunąć PiS (ZP) od władzy w Polsce. Stąd to generowanie przez PO (KO) coraz silniejszych negatywnych emocji wśród jej twardego elektoratu i swoisty szantaż oraz nawet agresja instytucji unijnych wobec naszego rządu. 

Do tego cały czas wmawiano ludziom, że rządy PiS (ZP) to jakiś faszystowski reżim łamiący Konstytucję RP a prezes PiS J. Kaczyński jest niemal drugim A. Hitlerem czy J. Stalinem. I choć to wszystko było tylko kreatywną abstrakcją i kłamstwem to część wyborców i elit unijnych uwierzyła, że tak właśnie i po faszystowsku funkcjonuje Polska za rządów polskiej prawicy. 

Do tego dochodził też totalny atak na własną Ojczyznę ze strony polskich eurodeputowanych reprezentujących totalną opozycję w Polsce. Tego nie robili nigdy europosłowie z innych krajów, nawet ci opozycyjni wobec aktualnie rządzących w swoich krajach.  

Ostatnie wyniki wyborów potwierdzają, że totalnym udało się skłócić polski naród do tego stopnia, że negatywne emocje wpłynęły też na destrukcję jego logicznego myślenia. Może nie w każdym przypadku, ale niestety wśród dużej ilości polskich wyborców. 

Czy pamiętają jeszcze Państwo te Komitety Obrony Demokracji, tych Obywateli RP, te koszulki z napisem Konstytucja i tą fałszywą narrację o łamaniu przez rządy PiS (ZP) i prezydenta naszej Konstytucji? A te rezolucje unijne przeciw Polsce?  To wszystko było jedną wielką "ściemą", która miała zniszczyć prawicowe rządy w Polsce. I summa summarum to prawdopodobnie się udało, bo naprawdę mimo, że PiS (ZP) po raz kolejny wygrał, to może stracić władzę na rzecz totalnej opozycji. 

A jeżeli tak się stanie to dopiero Polacy (niektórzy ponownie) zobaczą co oznaczają rządy totalnych i mściwych totalitarystów. Zresztą już teraz - choć jeszcze nie rządzą - zapowiadają jawne łamanie prawa i zero szacunku do ładu konstytucyjno-prawnego w Polsce. Chcą bezprawnie rządzić za pomocą uchwał a nie ustaw sejmowych, żeby ominąć prawo weta Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Mało tego! Marzy im się odwołanie prezydenta w drodze referendum, czego nie przewiduje żaden przepis prawny w Polsce. 

Do tego wszystkiego cała totalna opozycja zachowuje się jakby dostała "kociokwiku" lub "najadła się szaleju" czy też dostała surrealistycznego "zawrotu głowy od sukcesu" - dodam pozornego sukcesu. Nie zawsze zgadzam się z Rafałem Ziemkiewiczem, ale w tym przypadku podzielam jego zdanie.


Wszystko wróci i to w dwójnasób, bo teraz dochodzi u totalnych jeszcze czynnik rewanżyzmu i zemsty. 

Wróci wyrywanie laptopów przez funkcjonariuszy ABW jak onegdaj w redakcji "Wprost", czego tylko namiastkę widzieliśmy wczoraj, gdzie podczas konferencji prasowej  totalnego totalitarysty D. Tuska, jego przyboczny J. Grabiec wyrywał mikrofon z rąk redaktora M. Kłeczka z TVP [1]... a do tego ta buta nienawiści płynąca jak żmijowy jad z zachowania i słów D. Tuska... 

Wróci autocenzura i cenzura dziennikarzy a niezależni dziennikarze zadający trudne pytania przedstawicielom nowej koalicji zdrady narodowej będą na wszelki sposób niszczeni, i to zawodowo, i prywatnie. 

Wrócą prowokacje podczas patriotycznych manifestacji, o ile jeszcze w ogóle będą się one legalnie odbywać. Może znów na radosny Marsz Niepodległości nowy i totalitarny rząd zaprosi niemiecką Antifę, żeby pacyfikować polskich patriotów?

Wrócą "sędziowie na telefon" i wymuszanie na sędziach wyroków skazujących na ludzi opozycyjnych wobec nowych totalnych i totalitarnych władz, co znów będzie potęgowało poczucie nadzwyczajności i bezkarności "kasty sędziowskiej". 

Wróci strzelanie z broni gładko-lufowej do protestujących przeciw nowemu/staremu rządowi zemsty i zdrady narodowej.  A jak już broń to też i woda oraz gaz łzawiący.

To wszystko już było a co nas czeka więcej? Oj! Bardzo dużo i przekonamy się o tym niebawem, bo obowiązującym w Polsce prawem dla D. Tuska jest - jak sam raczył werbalnie wypluć ze swojego  otworka gębowego - prawo rozumiane tak jak on je rozumie.  

Ale półniemiecki i małostkowy oraz bezczelny i kłamliwy dyktatorku D. Tusku! Polski naród to nie niemiecki naród, gdzie obowiązuje "ordnung muss sein" i Polacy genetycznie oraz podświadomie - nieraz prędzej a nieraz później – odrzucają zdrajców i dyktatorów, i o tym musi Pan pamiętać a nie przedwcześnie zachłystywać się pozornym zwycięstwem! 

I na koniec jedna sentencja, którą przed wyborami też przypomniałem PiS-owi: "Pycha kroczy przed upadkiem"...



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

wtorek, 21 listopada 2023

Czy prezydent A. Duda podoła wyzwaniu?

Przed obecnym prezydentem Andrzejem Dudą chyba największe wyzwanie jego dwukadencyjnego panowania. Zostało mu niecałe 2 lata kadencji a tak naprawdę 1,5 roku, bo wybory prezydenckie odbędą się w Polsce najpewniej w maju 2025 roku. 

To całkiem dla niego nowa sytuacja, bowiem teraz już nie będzie miał większego lub mniejszego poparcia swojego zaplecza politycznego w postaci PiS (ZP) i będzie musiał stać na straży konstytucyjnej praworządności, naszego państwa i jego dalszego rozwoju w sytuacji, gdy ewentualny nowy rząd D. Tuska będzie traktował go totalnie jako przeciwnika. 

To niemal będzie powrót do sytuacji, w której musiał przez lata funkcjonować śp. prezydent Lech Kaczyński, który przez opozycję w postaci D. Tuska i jego ferajny był traktowany jak "śmieć" i stosowano wobec niego zmasowany i wielokierunkowy "przemysł pogardy". 

Wedle mnie te 1,5 roku A. Dudy będzie dla niego prawdziwym sprawdzianem jego politycznych możliwości służenia Polsce i Polakom, i albo zapisze się w historii Polski złotymi zgłoskami, albo będzie się go wspominać na marginesie jako tego, który nie obronił suwerenności i niepodległości naszej Ojczyzny. 

To będzie bój o polskość, bo naprzeciw siebie stanie obóz polski i antypolski, który wykona każde polecenie płynące z niemieckiej UE czy też z Rosji. A stawka jest bardzo wysoka. Dzisiaj jest dyskusja w PE na temat zmian traktatów unijnych i jeżeli jutro zostaną one pozytywnie przegłosowane to droga do centralizacji UE stanie otworem a to będzie w konsekwencji oznaczało koniec państwowości naszej Ojczyzny. 

Bardzo bym chciał, aby prezydent stanął u boku prawdziwych mężów stanu narodu polskiego jak śp. L. Kaczyński, choć oczywiście nie życzę mu takiego końca jak jego mentor polityczny. 

Wielokrotnie krytykowałem prezydenta A. Dudę, ale teraz nie jest czas przypominania tego, co mu zarzucałem. Dziś po prostu polscy patrioci MUSZĄ stanąć za nim murem. Nie mamy innego wyjścia a historia znów się powtarza. Byli kiedyś Targowiczanie, którzy doprowadzili do zniknięcia Polski na 123 lata a teraz są nowi Targowiczanie, którzy mogą doprowadzić do utraty Polski na wiele dziesięcioleci dłużej. 

Czy prezydent A. Duda podoła temu wyzwaniu? "Nadzieja umiera ostatnia", więc ja wierzę, że mu się to uda. Ale też musi czuć nasze wsparcie, wsparcie patriotów a nie fałszywych i kłamliwych zdrajców Polski! I musi też być przekonanym, że jako Polacy potrafimy oddzielić zdrowe i polskie ziarna od niemiecko-rosyjskich plew, i gdyby nam przyszło walczyć o Polskę to się nie zawahamy! 

Jest też jeszcze inny aspekt, który w jakimś tam stopniu może motywować prezydenta A. Dudę do propolskich, ale nie tylko takich działań. 

Jest to obrona sojuszu NATO. Każdy bowiem zdaje sobie sprawę, że ewentualne niemiecko-brukselskie scentralizowanie UE oznaczać będzie powolne wypieranie NATO z Europy. Tego chcą Niemcy, Francja czy Niderlandy. Natomiast Polska swoją obronność opiera na sojuszu z USA, UK a tym samym na NATO, które jest najsilniejszym obronnym sojuszem militarnym na świecie. 

Gdyby więc prezydent A. Duda umocnił lub też uratował NATO w Europie, to może mieć otwartą drogę do bycia kolejnym sekretarzem generalnym NATO. A przecież jest na tyle młody, że musi też myśleć o swojej przyszłości... zresztą jak każdy z nas...  

I tak dygresyjnie. Może się - co jest bardzo prawdopodobne - zdarzyć, że obecna totalna opozycja utworzy rząd i stanie się totalną a raczej mściwie totalitarną ekipą rządzącą. Już są sygnały, że po przejęciu władzy dzisiejsza opozycja może działać bezprawnie i z naruszeniem polskiej Konstytucji. Chce nawet doprowadzić do usunięcia prezydenta w drodze referendum, co prawnie nie jest możliwe a dodatkowo - aby ominąć ewentualne weto prezydenta - chce wprowadzić chaos prawny i rządzić za pomocą uchwał a nie ustaw, co też nie jest zgodne z polskim prawe. Tak więc tym bardziej prezydent A. Duda będzie musiał zachować się jak "mąż stanu". 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 


niedziela, 19 listopada 2023

Gdyby było normalnie to Sz. Hołownia popełniłby przestępstwo!

W przedwyborczym programie PiS, do przeczytania którego mocno namawiałem i byłem zły, że PiS w ostatnich tygodniach kampanii wyborczej wystarczająco go nie eksponował [1], znajduje się też zapowiedź zniesienia immunitetu formalnego:

"Zniesienie instytucji immunitetu formalnego. Wymóg uzyskania zgody na ściganie powinien być utrzymany i stosowany wyłącznie do prywatnych i subsydiarnych aktów oskarżenia [2], jako że te instytucje mogą być stosowane przez jednostki do obstrukcji działań parlamentarzystów. Innymi słowy skończy się bezkarność posłów i senatorów popełniających przestępstwa pospolite, które są takimi zgodnie z polskim prawem. Przestępcy nie będą już latami ukrywali się przed odpowiedzialnością prawną za pomocą swojego immunitetu. Będą mogli spokojnie być sądzeni za np. jazdę w stanie nietrzeźwym, kradzież czy branie łapówek" [3].  Przed wyborami był już gotowy projekt ustawy dotyczącej tego rozwiązania. 

Od dawna uważam, że taka zmiana winna była być wprowadzona od dawna i to nie tylko w Polsce, ale też np. w Unii Europejskiej. I taką interpretację immunitetu winno się też stosować np. do kasty sędziowskiej.

Gdyby tak było, to pospolici przestępcy po prostu mogli by być sądzeni jak zwykli obywatele popełniający takowe przestępstwa i nie mogłyby być np. sprawy łapówek i korupcji "zamiatane pod dywan", jak to się dzieje zarówno w polskim parlamencie, jak i  w europarlamencie. W przypadku Polski chodzi m.in. o Krzysztofa Brejzę, Tomasza Grodzkiego czy Romana Giertycha [4] oraz o przypadek W. Karpińskiego, który z aresztu "uciekł" po immunitet do europarlamentu. W UE to ludzie związani z m.in. tzw. Aferą Katargate jak: eurodeputowane Marie Arena i Ewa Kaili oraz eurodeputowani Marc Tarabella  czy Antonio Panzeri.

Wyobraźmy sobie jednak, że byłoby normalnie i immunitet - jak chciał PiS - dotyczyłby tylko i wyłącznie prywatnych oraz subsydiarnych aktów oskarżenia a przestępstwa pospolite byłyby ścigane i karane zgodnie z postulatem powszechności i równości prawa wobec wszystkich.  

Co wtedy? 

Ano np. taki Roman Giertych wspólnie z biznesmenem Ryszardem K. są podejrzani o wyłudzenie/wyprowadzenie/przywłaszczenie pieniędzy ze spółki deweloperskiej Polnord kwoty w wysokości ok. 92 mln zł. Przy takich zarzutach oczywiście immunitet parlamentarny by nie obowiązywał i R. Giertych prawdopodobnie do dzisiaj ukrywałby się przed polskim wymiarem sprawiedliwości we Włoszech i z jego punktu widzenia kandydowanie do Sejmu miałoby bezcelowe.

Podobnie byłoby też z Włodzimierzem Karpińskim, któremu przedstawiono zarzuty obejmujące przyjęcie przez niego kwoty prawie 5 milionów złotych. Według ustaleń śledztwa czyny korupcyjne miały miejsce od kwietnia 2020 do grudnia 2022 r. w Warszawie. Karpiński był wtedy prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Mieście Stołecznym Warszawie, a następnie sekretarzem Miasta Stołecznego Warszawy. I gdyby też było normalnie w UE to Pan W. Karpiński mógłby być sądzony jak zwykły obywatel i dalej okupować celę aresztu. 

Ale zastanówmy się nad sytuacją, że proponowane przez PiS ograniczenie immunitetu formalnego obowiązywałoby w Polsce a nie w UE. Czy wtedy marszałek sejmu Sz. Hołownia mógłby swoim  postanowieniem stwierdzić objęcie przez Karpińskiego mandatu europosła z immunitetem Parlamentu Europejskiego i tym samym doprowadzić do jego zwolnienia z aresztu w Mysłowicach i pozwolić mu na wyjazd do Brukseli?

Sytuacja byłaby skomplikowana prawnie i ocierałaby się o dyskusję nad pierwszeństwem obowiązujących w Polsce ram prawnych nad normami ustalanymi w UE. 

Przy założeniu, że krajowe prawo byłoby nadrzędne wobec prawa unijnego to marszałek sejmu Sz. Hołownia raczej nie mógłby podjąć takiej a nie innej decyzji wobec W. Karpińskiego a gdyby ją podjął to po prostu popełniłby przestępstwo z art. 239 k.k.(Utrudnianie postępowania karnego), który brzmi [5]:

"Art. 239. 

§ 1. Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Nie podlega karze sprawca, który ukrywa osobę najbliższą.

§ 3. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia, jeżeli sprawca udzielił pomocy osobie najbliższej albo działał z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym".

Oczywiście ja nie jestem prawnikiem i mogę się mylić, ale też warto wiedzieć co groziło w Polsce W. Karpińskiemu. A groziła kara związana z art. 228 k.k. [6]:

"Art. 228.

§ 1. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 3. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

§ 4. Karze określonej w § 3 podlega także ten, kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, uzależnia wykonanie czynności służbowej od otrzymania korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy lub takiej korzyści żąda.

§ 5. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową znacznej wartości albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§ 6. Karom określonym w § 1-5 podlega odpowiednio także ten, kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej w państwie obcym lub w organizacji międzynarodowej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę lub takiej korzyści żąda albo uzależnia wykonanie czynności służbowej od jej otrzymania.

[1] Tak naprawdę to nie rozumiałem, co po stronie PiS się stało, że gdzieś tak w ostatnich 4-5 tygodniach kampanii wyborczej dało się sprowokować do walki wyborczej opartej na emocjach. Przecież wojna na negatywne emocje to było i jest poletko, na którym D. Tusk i jego ferajna czują się "jak ryba w wodzie". Siłą zaś PiS-u był zawsze realny i wiarygodny program, i PiS takowy miał... Dlaczego nie skupiono się na tym programie? Tego nie wiem a ja próbowałem ten program przedstawić w postaci konkretnych punktów i w ośmiu tekstach go zaprezentowałem wraz z podsumowaniem w części 9-tej. Wszystkie części miały wspólny tytuł: "Co zamierza PiS jak wygra wybory?" - https://krzysztofjaw.blogspot.com/2023/10/co-zamierza-pis-jak-wygra-wybory-1-wstep.html
[2] Pokrzywdzeni w procesie karnym, często dostrzegając nieudolność działań prokuratora, biorą sprawy w swoje ręce. Instytucja, która gwarantuje im włączenie się do postępowania sądowego w roli oskarżyciela to subsydiarny akt oskarżenia. Zastosowany może być on jedynie w szczególnych, określonych w przepisach przypadkach - https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/810795,subsydiarny-akt-oskarzenia-co-to-jest-i-jak-z-niego-skorzystac.html
[6] https://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-10/63537,Lapownictwo-bierne-art-228.html - jest to zapis prawny dotyczący przestępstw przeciwko działalności instytucji państwowych oraz samorządu terytorialnego 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

piątek, 17 listopada 2023

Papież Franciszek o LGBTQ i list Arcybiskupa S. Gądeckiego!

Wielokrotnie z zatroskaniem i w sumie z pewną nieśmiałością pisałem o obecnym papieżu Franciszku zastanawiając się czy prowadzi Powszechny Kościół Katolicki w dobrą stronę. Chociażby w moim tekście z listopada 2021 roku [1], gdzie w pierwszym akapicie stwierdziłem:

"Jestem wierzącym Katolikiem i jako taki zawsze byłem uczony, iż Papieże są nieomylni. Ale czy można milczeć jeżeli nawet ja, zwykły Katolik, gdzieś podświadomie czuję, że obecny papież Franciszek nie zawsze prowadzi Kościół Boży w dobrą stronę. A przecież KK jest Kościołem Powszechnym a stanowimy Go my, wszyscy wierzący, dla których odniesieniem w zakresie wiary winny stanowić słowa i czyny Następcy Św. Piotra, czyli Papieża. Ale - jak się okazuje - nie tylko ja mam wątpliwości wobec poczynań Franciszka. Ma je wielu katolickich publicystów, wielu duchownych (też wśród purpuratów) oraz duża grupa zwyczajnych Katolików zaniepokojonych niektórymi słowami i czynami obecnego Papieża"

Od tego czasu wydarzyło się o wiele więcej rzeczy, które coraz mocniej potęgowało to moje katolickie zwątpienie a już odpowiedź papieża na zapytanie biskupa z Brazylii José Negri, dotyczące możliwości udziału w sakramentach chrztu i małżeństwa osób transseksualnych i homoseksualnych zagotowało w proteście moje katolickie sumienie. 

Okazuje się bowiem, że według Ojca Świętego geje i lesbijki mogą być chrzestnymi, można ochrzcić transseksualistów [2,3,4]: 

""Osoba transseksualna może otrzymać chrzest i może być też rodzicem chrzestnym i świadkiem na ślubie - oświadczyła watykańska Dykasteria (dawniej kongregacja) Nauki Wiary, odpowiadając na skierowane do niej pytania. Kluczowy urząd Kurii Rzymskiej wyjaśnił, że również homoseksualiści mieszkający z drugą osobą mogą być rodzicami chrzestnymi i świadkami na ślubie.

Dokument z odpowiedziami, noszący datę 31 października 2023 roku, opublikowano na stronie internetowej Dykasterii Nauki Wiary, a pod nim widnieją podpisy jej prefekta kardynała Victora Manuela Fernandeza oraz papieża Franciszka.

Podkreślono w nim, że osoba transseksualna, która poddała się kuracji hormonalnej lub operacji zmiany płci, "może otrzymać chrzest na takich samych warunkach jak inni wierni, jeśli nie ma sytuacji, w której istnieje ryzyko wywołania publicznego zgorszenia lub dezorientacji wiernych".

Ponadto mowa jest o tym, że "pod określonymi warunkami" można powierzyć rolę ojca lub matki chrzestnej osobie homoseksualnej po kuracji hormonalnej czy operacji.

Zaznaczono zarazem, że "rozwaga duszpasterska wymaga, aby nie pozwolono na niebezpieczeństwo wywołania skandalu".

Na pytanie, czy dwie osoby homoseksualne mogą występować jako rodzice dziecka, które ma zostać ochrzczone, a zostało adoptowane lub urodziła je surogatka, watykańska dykasteria odpowiedziała: "Aby dziecko zostało ochrzczone, musi być uzasadniona nadzieja, że zostanie wyedukowane w religii katolickiej"".

Po takiej deklaracji - ale też innych wcześniejszych - papieża Franciszka już tylko mały kroczek do tego, aby powszechnie dopuszczono w KK sakramentalne związki małżeńskie par homoseksualnych lub transseksualnych z możliwością adoptowania przez takie pary dzieci. No i też tylko kroczek od zniesienia celibatu księży.

Trwa również proces synodalny, który też rekomenduje lub będzie rekomendował papieżowi otwarcie na środowiska LGBTQ+ czy zwracanie uwagi na ważność "Zielonego Ładu" i Agend Zrównoważonego Rozwoju przyjętych przez ONZ oraz na doktrynalne przestawienie  priorytetów KK: z pierwszeństwa nakazu ewangelizacji (propagowanie i rozpowszechnianie kultu Jezusa Chrystusa i jego nauczania) na  nakaz ekumenizacji (współpracę i wspólną modlitwę różnych kościołów chrześcijańskich a nawet międzyreligijnych). To ostatnie jest zresztą bardzo widoczne w praktycznym nauczaniu papieża Franciszka, gdzie miłosierdzie staje się ważniejsze niż sama wiara w Jezusa Chrystusa.  

Jakże wobec tego ucieszył mnie głos polskich purpuratów w osobie przewodniczącego KEP, arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, który wystosował list do papieża poruszający temat niemieckiej „drogi synodalnej” [5]:

"Rzym, 9 października 2023 roku

Wasza Świątobliwość,

W dzień rozpoczęcia Synodu otrzymałem mailem dokument zatytułowany „Decyzja Drogi Synodalnej Kościoła Katolickiego w Niemczech”. Punktem wyjścia do analizy sytuacji Kościoła katolickiego w tym kraju jest kryzys nadużyć seksualnych w niemieckim Kościele. Autorzy wydają się tak zawstydzeni sposobem reakcji niemieckich biskupów na doniesienia o nadużyciach seksualnych ze strony duchownych, że postanawiają dokonać rewolucji obyczajowej i prawnej w Kościele powszechnym. Jednak wydaje się, że nie byłaby to rewolucja ewangeliczna, lecz raczej inspirowana ideologiami lewicowo-liberalnymi.

W Instrumentum laboris (B 3.4) postawiono pytanie o stopień autorytetu doktrynalnego jaki można przypisać rozeznaniu dokonywanemu przez pojedynczą konferencję episkopatu oraz przez zgromadzenie kontynentalne. Chodzi o to, czy mogą one być „pojmowane jako podmioty o konkretnych kompetencjach, łącznie z pewnym autentycznym autorytetem doktrynalnym”? Wydaje się, że poszukując odpowiedzi nie można abstrahować od tego, co działo się w związku z ogłoszonym przez Waszą Świątobliwość procesem synodalnym, i co może mieć jawny lub ukryty wpływ na przebieg rzymskich sesji Synodu.

Trzy główne tematy, to zmiana ustroju Kościoła, zmiana nauczania na temat moralności seksualnej oraz udzielanie kobietom święceń diakonatu i prezbiteratu. Pierwsze jest warunkiem sine qua non realizacji kolejnych celów. W punkcie wyjścia przyjmuje się zasadę inkulturacji. Kościół powinien jak najbardziej upodobnić się do świata, który w swojej liberalno-demokratycznej wersji stanowi wzorzec humanizmu. Kościół rzeczywiście „docenia demokrację”, ale tylko wówczas, gdy ufundowana jest ona na gruncie poprawnej koncepcji osoby. Przypomina także, że „łatwo przemienia się [ona] w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (CA 46). Pojawia się pytanie, gdzie faktycznie demokracja funkcjonuje w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej, tzn. np. szanując prawo do życia każdego człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci? Ponadto przy wszystkich swoich dobrych cechach, liberalna demokracja nie jest w pewnością jedynym dobrym ustrojem. Wystarczy przypomnieć sobie klasyfikację ustrojów politycznych dokonaną przez Arystotelesa.

Synodale Weg domaga się, aby Kościół przyjął za swój ustrój polityczny dominujący dzisiaj na Zachodzie, wraz ze wszystkimi zasadami działania demokratycznej biurokracji, poczynając od nadzoru świeckich nad duchowieństwem, transparentnością procesów podejmowania decyzji, uczestnictwem świeckich w obsadzaniu stanowisk kościelnych czy kadencyjnością sprawowania urzędów. Władza papieża i biskupów powinna być ograniczona i podlegać nadzorowi świeckich zorganizowanych w równoległą do hierarchicznej strukturę władzy.

Drugim tematem jest błogosławienie różnego typu związków niesakramentalnych, w tym związków osób jednej płci. Można postawić pytanie, po co błogosławieństwo ludziom żyjącym w grzechu? Udzielona odpowiedź jest stosunkowo prosta: ludzie ci sami zgłaszają się po błogosławieństwo, a poza tym – jak twierdzą autorzy dokumentu – ludzie ci nie żyją w grzechu śmiertelnym i nie są pozbawieni łaski. Grzechem natomiast jest nauczanie Kościoła, które jest odbierane nie tylko jako niemiłosierne i dyskryminujące, ale wręcz – zdaniem autorów – czyni Kościół odpowiedzianym za prześladowania i samobójstwa osób transgender. Kościołowi bowiem nie wolno negatywnie oceniać żadnego ludzkiego zachowania, które podejmowane jest w imię miłości. Miłość usprawiedliwia wszystko i czyni wszystko dobrym. Wszystko, co jest wyrazem auto-determinacji z zasady jest dobre i za takie powinno być uznane przez Kościół. Uznanie zaś oznacza tu udzielenie błogosławieństwa. Za sprawą uzyskanego benedictio (a nie przez nawrócenie) ludzie chcą ustawić swoje życie w kierunku Boga, mimo iż ich działanie pozostaje sprzeczne z prawem Bożym.

Tradycyjnie w nauczaniu Kościoła relacje między ludźmi, włączając w to relacje seksualne, podlegają moralnemu wartościowaniu. Św. Augustyna wprawiało w zdumienie, że nie tylko święci i oddani całym sercem Bogu kierują się w życiu miłością, ale czynią tak również zatwardziali grzesznicy. Wystarczy pomyśleć o rabusiach grasujących na drogach, którzy raczej zniosą najcięższe tortury, niż wyjawią imiona swoich towarzyszy. „Nie byliby do tego zdolni, gdy nie było w nich wielkiego uzdolnienia do miłości” (Facere tamen ista sine magno amore non poterunt)[1]. Istnieją jednak dwa rodzaje miłości: „miłość Boża aż do pogardy siebie samego posunięta” i „miłość własna aż do pogardy Boga posunięta”[2]. Miłość zatem nie wszystko usprawiedliwia i nie wszystko czyni dobrym. Zgodnie zaś z podejściem katolickim traktujemy z szacunkiem każdego człowieka, ale nie każdy ludzki wybór.

Autorzy dokumentu oczekują, że Kościół uzna za dobre i prowadzące do uświęcenia, obok małżeństwa sakramentalnego, także „wolne związki”, związki cywilne, związki partnerskie, związki osób jednej płci itp. Społeczna ich akceptacja – ich zdaniem – musi znaleźć wyraz w liturgii Kościoła. Słuchając tego trzeba pamiętać, że, z godnie z dynamiką tego procesu dostrzeganą w świeckim świecie, legalizacja związków partnerskich jest tylko pierwszym krokiem na drodze do „małżeństwa dla wszystkich”. Proponowane vacatio legis tzn. podjęcie decyzji dziś, a wprowadzenie jej w życie „dopiero” w marcu 2026 r. ma na celu osłabienie sprzeciwu ze strony wiernych. Zdaniem Synodale Weg całe nauczanie Kościoła na temat gender powinno być gruntownie zmienione, gdyż nie odpowiada samorozumieniu osób transgender. Zawiera jedynie – jak mówią – kościelne „insynuacje”. Żądanie obejmuje także reinterpretację Biblii, w tym Księgi Rodzaju 1,27.

Autorzy dokumentu wysuwają szereg praktycznych propozycji, poczynając od niezapisywania płci dziecka w metryce chrztu, możliwość zmiany imienia i płci w akcie chrztu, poprzez zapewnienie osobom transgender dostępu do sakramentów, w tym do kapłaństwa i do życia konsekrowanego, po obowiązek używania w Kościele niedyskryminującego języka i treningi dla duchownych, jak służyć osobom transgender. Wszystko w imię tzw. najnowszych osiągnięć nauk społecznych. Istnieje jednak ryzyko, że ustalenia naukowe, na które powołuje się Synodale Weg są błędne, podobnie jak w przypadku innej popularnej niegdyś teorii rasizmu.

Gdyby konferencjom episkopatów bądź też zgromadzeniom kontynentalnym została udzielona kompetencja doktrynalna, powyższe tezy zostałyby uznane za katolickie i – być może – zostałyby narzucone innym konferencjom kontynentalnego zgromadzenia, pomimo ich ewidentnie niekatolickiego charakteru.

Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski z synowskim oddaniem i szacunkiem wobec apostolskiego urzędu Następcy Św. Piotra, a jednocześnie z zatroskaniem i smutkiem wobec decyzji Niemieckiej Drogi Synodalnej, pragnę zwrócić uwagę Ojca Świętego na te skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy Synodale Weg, ufając że depozyt apostolski, którego Stróżem i Powiernikiem jest Wasza Świątobliwość pozostanie nienaruszony.

Świadomość siły, która tkwi w prawdzie ożywia moją nadzieję wobec trwającego synodu, by nie był on w żaden sposób zmanipulowany i wykorzystany do autoryzacji niemieckich tez, otwarcie sprzecznych z nauczaniem Kościoła katolickiego.

Matce Kościoła życie i posługę Waszej Świątobliwości powierzam, zapewniając o modlitwie wiernych i pasterzy Kościoła, który jest w Polsce oraz proszę o apostolskie błogosławieństwo.

Z synowskim oddaniem,+ Stanisław Gądecki, Arcybiskup Metropolita Poznański, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski".

Przypisy.

[1] Św. Augustyn, Discorsi III/2 (151-183) sul Nuovo Testamento, Citta’ Nuova Editrice, Roma 1990, 169, 11, 14, s. 794.
[2] Fecerunt itaque civitates duas amores duo, terrenam scilicet amor sui usque ad contemptum Dei, caelestem vero amor Dei usque ad contemptum sui. Denique illa in se ipsa, haec in Domino gloriatur (Św. Augustyn, Państwo Boże, XIV, 28, Wydawnictwo Antyk, Kęty 1988, s. 546).

I może wszystko byłoby w należytym porządku rzeczy, gdyby nie to, że tak naprawdę papież Franciszek chyba w ogóle nie przejął się listem naszego arcybiskupa, bowiem proszę zwrócić uwagę na daty dokumentów. Chronologicznie pierwszym, bo datowanym na 9 października był list arcybiskupa S. Gądeckiego a drugim w kolejności był dokument podpisany m.in. przez papieża datowany na 31 października. 

Także chyba nic się nie zmieniło a nawet pogorszyło w pontyfikacie papieża Franciszka, który raczej  prowadzi jednak KK w bardzo złą stronę, nad czym - nie tylko ja - boleję. Widać, że również wielu arcybiskupów, biskupów i księży również zauważa tę niewłaściwą drogę wiary papieża Franciszka a co tu  mówić jeszcze o sercach wielu zwykłych katolików, gdzie wkradł się wielki chaos. 

I to nie jest tak, że papież Franciszek nie zdaje sobie sprawy w co wikła Kościół Powszechny. Widać to po polityce personalnej papieża, gdzie gloryfikuje on purpuratów, którzy tak naprawdę ocierają się o zakazaną przez św. Jana Pawła II i komunizującą "teologię wyzwolenia" a także o tzw. "Kościół Otwarty" [6]. 

Dopisek późniejszy, filmowy:





Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

wtorek, 14 listopada 2023

Nie pytaj co Polska może zrobić dla ciebie, lecz...

''Nie pytaj co Polska może zrobić dla ciebie, lecz co ty możesz zrobić dla Polski"

Cytat ten jest parafrazą słynnego stwierdzania Johna F. Kennedy'ego (+29.05.1917 –  +22.11.1963): „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. 


Ja wiem, że dla wielu odwoływanie się do polskiego patriotyzmu i w ogóle patriotyzmu  jest już absurdem i czymś zupełnie obcym, dosłownie wstecznym. Niektórzy nawet twierdzą, że ogólnie patriotyzm jest tożsamy z nacjonalizmem a raczej z jego skrajnie negatywną odmianą, czyli szowinizmem. Po drodze próbuje się ten nacjonalizm przyrównywać do faszyzmu, rasizmu czy nawet ksenofobii.  

Warto sobie przyswoić znaczenia tych słów, bo inaczej nie będziemy w stanie zrozumieć istoty rzeczy wypowiadanych w przestrzeni publicznej. 

Ja jestem polskim patriotą (w dobrym tego słowa znaczeniu: nacjonalistą). Szanuję, kocham Polskę i polski naród. Przedkładam dobro Polski i Polaków nad wszystko inne. Uwielbiam polską tradycję, kulturę, język polski, naszą kulturę i zwyczaje, naszą historię i wiarę. Odczuwam więź społeczną z Polską i moimi rodakami. 

Natomiast nie jestem żadnym szowinistą, bo nie uważam, że nasz naród jest najlepszy i nie traktuję innych a'priori jako wrogów, ale jako tych, którzy też mogą być patriotami własnych ojczyzn czy narodów. Nie jestem też ksenofobem, bo nie czuję żadnego lęku przed obcymi. Nie jestem też jakimś tam faszystą czy nazistą/rasistą. Moja tolerancja wobec innych  kończy się tylko w momencie, kiedy ci inni nie uznają mojego patriotyzmu i stają się wrogami Polski i polskości.  

„Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie”

Są to znamienne słowa jednego z założycieli odrodzonej w 1918 roku Polski, Romana Dmowskiego (+09.08.1864 – +02.01.1939) ze wstępu do "Myśli nowoczesnego Polaka". Praca ta powstała w 1902 roku i była najpierw drukowana we fragmentach w „Przeglądzie Wszechpolskim” pod pseudonimem R. Skrzycki. W formie książkowej ukazała się w 1903 roku, uzupełniona o Wstęp i poprawki w niektórych rozdziałach [1].

I ta sentencja R. Dmowskiego winna cały czas towarzyszyć polskim patriotom, niezależnie od ich innych poglądów czy idei. Własne poglądy, idee, przynależność partyjna jest wobec tego niczym, gdy nie przynosi dobra, suwerenności i niepodległości naszej Polski. Polskość winna być nadrzędną wartością, która scala Polaków, polskich patriotów. I to ona winna wypływać z naszych biało-czerwonych serc, tych prawdziwych a nie przyszywanych i spowitych zdradą Polski i Polaków.

"Panie Boże, strzeż mnie od fałszywych przyjaciół - z wrogami poradzę sobie sam". 

I niech również ta sentencja przestrogi też nam towarzyszy, bo jest wśród nas wielu, którzy "wycierają sobie gębę" Polską a tak naprawdę z nią nie mają nic wspólnego i chętnie oraz bez oporu sprzedadzą ją innym dla różnego rodzaju "trzydziestu srebrników". Ileż to razy w historii tak się właśnie stało, choćby "dzięki" Targowiczanom", którzy ostatecznie doprowadzili do 123 lat nieistnienia Polski na mapie Europy. I teraz wśród nas, współczesnych cały czas cieniem kładą się nowi Targowiczanie i winniśmy sobie zdawać z tego sprawę. 

Za czasów niedawnej przecież komuny Polacy dokładnie wiedzieli kto jest ich wrogiem a kto przyjacielem. Byli Oni, czyli obcy naszej duszy komuniści wraz ze wszystkim co ze sobą nieśli i byliśmy My - nasz naród, antykomunistyczni Polacy. To był jasny podział i choć później nieraz okazywało się, że i wśród nas było wielu zdrajców w postaci tajnych współpracowników czy kontaktów operacyjnych służb komunistycznych to jednak chociażby w I Solidarności przeważali nasi, Polacy, polscy patrioci.

Dziś jest bardzo trudno oddzielić zdrowe ziarna od plew. Panuje aksjologiczny chaos a nasi wrogowie chcą nam zniszczyć takie wartości jak: Bóg, rodzina, własność, wolność i nasze państwo narodowe - niepodległą i suwerenną Polskę. 

I o dziwo! Najprawdopodobniej całkiem niedługo znów będziemy mieli jasność kto jest wrogiem a kto z nas przyjacielem Polski, polskim patriotą. 

Wystarczy nam bowiem tylko obserwacja kto jest "za" a kto "przeciw" w dwóch wymiarach: 

1) Migracji ekonomicznej nielegalnych islamistów i ich unijnej przymusowej relokacji do m.in. Polski. Ktoś kto popiera taką relokację na pewno nie działa w interesie i dla Polski i Polaków. 

2) Zmian traktatów unijnych forsowanych przez Niemcy a mających na celu zbudowanie Jednego Superpaństwa Europa ze stolicami w Berlinie i Brukseli, bez państw i ich granic. Kto będzie chciał lub będzie podejmował decyzję o akceptacji takich zmian w traktatach unijnych na pewno nie jest polskim patriotą, bo to oznaczać będzie koniec polskiej państwowości. 

Jako trzeci obszar możemy wskazać niejako połączenie dwóch poprzednich z odniesieniem do wschodniej granicy Polski, muru na granicy z Białorusią i naszej obronności. Ten kto będzie chciał zniszczyć mur z Białorusią i otworzyć granicę dla nielegalnych imigrantów na pewno nie jest polskim patriotą. Do tego można by śmiało o takich osobach powiedzieć, że reprezentują też interesy Rosji a nie Polski. 

"W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie".

Kolejne jakże prawdziwe spostrzeżenie wypowiedziane onegdaj przez księcia  Adama Jerzego Czartoryskiego (+14.01.1770 - +15.07.1861). I sądzę, że teraz - podobnie jak w całej naszej historii - mamy takie same dwa ugrupowania: koalicję polską i antypolską koalicję potencjalnej zdrady narodowej. I bardzo ważne jest, żeby to do nas dotarło a niestety duża liczba Polaków tego nie dostrzega albo dostrzega lecz nie wydaje im się to dziś istotne, a szczególnie wśród młodego pokolenia. 

Mam też przeświadczenie, że wielu z nas już się przyzwyczaiło do wolnej i niepodległej Polski, i w związku z tym myśli, iż tak będzie cały czas... Niestety dzisiaj zagrożenie utratą Ojczyny jest całkiem realne i nie życzę żadnemu wolnemu Polakowi, aby doświadczył co to znaczy być zarządzanym przez Niemcy (UE) czy Rosję. 

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie".

Powyższy cytat pochodzi z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej, która powstała wówczas jako jedna z trzech wyższych uczelni w Polsce i sfinansowana w całości przez hetmana wielkiego koronnego Rzeczypospolitej Obojga Narodów Jana Zamojskiego herbu Jelita (+19.03.1542 - +03.06.1605). 

I ja nie mam pretensji do młodych, ale tak naprawdę do naszego pokolenia ludzi, którzy zdążyli jeszcze poznać "zalety" komuny. To właśnie pokolenie 50+ jest odpowiedzialne za to, iż nie wychowało kolejnych pokoleń Polaków w duchu patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. A przynajmniej nie wychowało ich w wystarczającej ilości. 

Tak, ja sobie zdaję sprawę, że dzisiejszy świat "pędzi jak szalony". Gdy my dorastaliśmy nie było Internetu, nie było smartfonów, portali społecznościowych i tego całego ogromnego szumu informacyjnego, który dociera dziś do umysłów młodych ludzi. 

Ja sam nieraz mam problem z ogarnięciem tego wszystkiego, ale wtedy odwołuję się do wartości w jakich zostałem wychowany i to pozwala mi spojrzeć na teraźniejszość i przyszłość niejako z boku i z osobistym dystansem, także wobec siebie. Jest to bardzo trudne dla mnie a u młodych ludzi występuje przecież jeszcze bardzo duża i naturalna potrzeba akceptacji i przynależności oraz cechuje ich młodzieńczy bunt wobec zastanej rzeczywistości. Stąd nieraz trudno im być jednostkowo "niezależnymi" i często po prostu ulegają presji "tłumu" i dołączają do  większości – i tej realnej a jeszcze bardziej tej wirtualnej, tworzonej często przez różnego rodzaju manipulatorów. 

Dlatego też uważam, że najważniejszą rzeczą dla Polski jest dziś wychowywanie i edukacja nowych pokoleń Polaków. To jest właśnie to, co każdy patriota może zrobić dla Ojczyny. I to nie tylko w sferze instytucjonalnej jak szkoły czy uczelnie wyższe, ale też indywidualnie w rodzinie. Za moich czasów - dzisiejszego 55 letniego zgreda czy jak to się teraz mówi - to rodzina stanowiła ostoję polskości. To rodzina przekazywała nam polskość i wiedzę o przeszłości. To rodzina wpajała nam wartości, które są zaszczepione do dzisiaj i stanowią fundament naszego człowieczeństwa i postępowania w życiu. 

Dlatego też uważam, że i rodzina jest tym obszarem, który winien być hołubiony przez polskich patriotów. Zawsze jak widzę całe rodziny na różnych patriotycznych marszach to "ściska mnie w dołku" ze wzruszenia.  

I tak już na zakończenie trochę optymistycznie. Nigdy nikomu się nie udało zniszczyć naszego narodu i wierzę, że i teraz będziemy potrafili obronić naszą Ojczyznę. Polskie głowy i serca: Do Góry!



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 12 listopada 2023

Komunistyczne wzorce w UE – Manifest dla Federalnej Europy!

Gorąco POLECAM lekturę tekstu, który przedstawia m.in. werbalną stronę uroczystego przekazania propozycji Manifestu dla Federalnej Europy opracowane przez Grupę Spinellego - https://ordoiuris.pl/komentarze/komunistyczne-wzorce-w-unii-europejskiej-manifest-dla-federalnej-europy. Tekst pochodzi z 24.10.2023!

A to cały tekst: 

· W Parlamencie Europejskim miało miejsce uroczyste przekazanie propozycji Manifestu dla Federalnej Europy opracowane przez Grupę Spinellego.

· Publiczne przedstawienie założeń Manifestu stanowi symboliczny krok w kierunku wyraźnego podkreślenia inicjatywy liberalno - lewicowych ugrupowań do zmiany przyszłości Unii Europejskiej w kierunku federalizacji.

· Zdaniem autorów dokumentu, zbytnia suwerenność państw jest przeszkodą do zapewnienia pokoju i wolności w Europie.

· W Manifeście podkreślono konieczność większego udziału instytucji unijnych w polityce zagranicznej i obronności,

· Dokument wskazuje też na potrzebę akceptacji imigracji jako lekarstwa na kryzys demograficzny.

· Propozycje opracowane przez Grupę Spinellego inspirowane są Manifestem z Ventotene, którego głównym autorem był włoski komunista Altiero Spinelli.

Suwerenność państw przeszkodą w rozwoju Europy

Grupa Spinellego, działająca na rzecz przekształcenia wspólnoty w państwo federacyjne, przedstawiła propozycję Manifestu dla Federalnej Europy. Dokument ten, zdaniem Przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli, inspirowany był Manifestem z Ventotene. Zaproszenie na uroczyste przekazanie Propozycji Manifestu dla Federalnej Europy stanowi symboliczny krok w kierunku wyraźnego pokreślenia inicjatywy liberalno - lewicowych ugrupowań do zmiany przyszłości Unii Europejskiej w kierunku federalizacji. Przedstawione propozycje mają znaczenie w kontekście raportu o zmianach traktowych. Raport zaleca przeprowadzenie reformy Unii Europejskiej w powiązaniu z akcesją nowych państw, wskazując jednocześnie różne ścieżki służące osiągnieciu tego celu.

Manifest z Ventotene został opublikowany w 1941 r. Jego głównym autorem jest Altiero Spinelli – członek Włoskiej Partii Komunistycznej. Dokument zawiera postulaty w zakresie reformy Unii Europejskiej sprowadzające się do przekształcenia jej w federację państw. Zdaniem autorów Manifestu, „prawdziwą demokrację zaprowadzi dopiero dyktatura partii rewolucyjnej". Przede wszystkim, powołany ma zostać „silny” rząd federalny, a Unia ma zostać upoważniona do działania wszędzie tam, gdzie „zawodzą państwa narodowe”. Zwolennicy tej teorii postulują utworzenie wspólnej unii walutowej oraz politycznej, a także powołania unijnej armii. Ponadto Manifest zakłada uczynienie z Komisji Europejskiej ponadnarodowego organu władzy wykonawczej poddanego kontroli Parlamentu Europejskiego – którego posłowie byliby częściowo wybierani w państwach członkowskich, a częściowo na podstawie ogólnounijnej listy. W Manifeście stwierdzono też, że Rada Europejska ma pełnić rolę „drugiej izby” w procesie stanowienia unijnego prawa.

Obecnie opracowana propozycja Manifestu dla Europy Federalnej: Suwerennej, Społecznej i Ekologicznej składa się z preambuły i czterech działów, które opisują zmiany jakie już zaistniały i jakie powinny być wdrożone tak, by został wprowadzony system federalnej Europy. Federalizm, według dokumentu, ma opierać się na krytyce absolutnej suwerenności państw narodowych. Zgodnie z jego założeniami, jako ludzie mamy skupiać się przede wszystkim na pokoju, wolności i godnym życiu. Aby osiągnąć taki stan, ludzie muszą podążać w kierunku ponadnarodowego zarządzenia. Dokument jasno określa, że nacjonalizm przeszkadza w budowaniu Federalnej Europy. To co dziś funkcjonuje w Europie, czyli system stworzony w 1919 roku przez Ligę Narodów, nie obronił Europy przed II wojną światową, jest on niedoskonały, dlatego tez należy stworzyć coś nowego - co będzie ponad narodami. Federalizm zaproponowany przez Spinelliego i skopiowany w proponowanym Manifeście jest, zdaniem autorów, wręcz zbawienny dla całej Europy, jej jedności i suwerenności. Autorzy dokumentu jasno stawiają sobie za podstawę funkcjonowania federalizm jako demokrację bez granic. W ich opinii, granice to tylko arbitralny podział wynikający z historii. Dlatego autorzy tak silne dążą do jednej polityki zagranicznej i wspólnej armii. Federalizm przez swoja strukturę ma powodować zmniejszenie ryzyka ingerencji zewnętrznej. Tylko dzięki takiemu podejściu, wspólna polityka zagraniczna i obronna, a przy tym bezpieczeństwo UE, pomoże w suwerenności, samowystarczalności, również energetycznej i technologicznej.

Manifest podkreśla, jak dużo udało się zrealizować w kierunku federalizmu Europy: zniesiono bariery celne, umożliwiając swobodny przepływ pracowników i towarów, obywatele bezpośrednio wybierają organ parlamentarny oraz istnieje wspólna waluta w 19 z 27 krajów. Monopole krajowe zostały przełamane przez politykę konkurencji. Unia wprowadziła na poziomie UE zasady dotyczące rokowań zbiorowych i czasu pracy. Opracowane zostało również szeroko zakrojone zabezpieczenia konsumentów i środowiska.

To co Unia musi jeszcze zrobić, to kwestia polityki międzynarodowej i sił zbrojnych. Unia musi skupić się na tym by polityka zagraniczna była opracowywana nie tylko przez państwa członkowskie, ale także należy uwzględnić większą role Wysokiego Przedstawiciela i zatwierdzić to przez Radę pod kontrolą Parlamentu. Należy też zmienić politykę dotycząca kwestii głosowania tak, by pozbawić państwa członkowskie prawa weta.

Migracja rozwiązaniem problemów demograficznych

Dokument podkreśla również znaczenie polityki socjalnej, która musi być ujednolicona w Federalnej Europie. Bezpieczeństwo społeczne będzie zapewnione tylko wtedy, jeśli rozwiązana zostanie kwestia dyskryminacji kobiet i równouprawnienia, które nie zostały jeszcze wprowadzone przez wszystkie państwa.  Ponadto kraje nie wprowadziły polityki opiekuńczej, nie zmodernizowały polityki społecznej, dyskryminacji, wykluczenia „osób LGBT” i mniejszości etnicznych. Przyczyną takiego niepowodzenia jest nacjonalizm i populizm, które spowodowały zbudowanie murów.

W kolejnych rozdziałach Manifestu możemy przeczytać o polityce ekologicznej, globalnym ociepleniu oraz kwestii służby zdrowia i migracji. Autorzy zgadzają się z terminem zimy demograficznej jaka dotknie Europę. W tym duchu należy akceptować migracje, ponieważ pozwolą one na rewitalizację demograficzną. Obywatele muszą być stopniowo uświadamiani o tym, że jesteśmy globalnym społeczeństwem ludzkim, gdzie korzyścią dla nas wszystkich będzie aspekt kulturowy, społeczny, a nawet genetyczny. Ostatnią ważną kwestią poruszaną w dokumencie jest cyfryzacja i dążenie do tego, by świat połączył się w czasie rzeczywistym i w taki sposób, mógł zwyciężyć nad brakiem równości.

Federalizacyjne plany eurokratów

W Parlamencie Europejskim odbyło się uroczyste przekazanie Propozycji Manifestu dla Federalnej Europy opracowanego przez Grupę Spinellego. Spotkanie zainaugurowało przemówienie przewodniczącej PE Roberty Metsoli, która wyraźnie podkreśliła, że Unia Europejska musi podążać i dostosowywać się do zmian zachodzących na świecie. Podczas spotkania doszło do symbolicznego podpisania Manifestu przez Wiceprzewodniczącego Unii Europejskich Federalistów Domèneca Ruiz Devesa. W swoim przemówieniu stwierdził on, iż Grupa Spinellego działa na rzecz urzeczywistnienia założeń Manifestu z Ventotene i dostosowania ich do dzisiejszych realiów. Ponadto poruszył kwestię przyszłości prac w Parlamencie Europejskim nad nowym raportem dotyczącym zmian traktatów.

Europosłanka Danuta Hübner podkreśliła, że opracowany przez Grupę Spinellego Manifest dostosowuje założenia Manifestu z Ventotene do współczesnych wyzwań i zagrożeń przed jakimi staje Unia Europejska i jej państwa członkowskie w obliczu globalnego świata. Europoseł Fabio Massimo Castaldo zwrócił się ze szczególnym podziękowaniem za obecność do przewodniczącej PE Roberty Metsoli. Podkreślił on ważną rolę Konferencji Przyszłości Europy, stanowiącej krok w kierunku zmian. Podniesiona została przez niego także kwestia solidarności w kwestiach migracji do Europy, a także wprowadzenie budżetu federalnego. Z kolei, zdaniem europosła Daniela Freunda, jeszcze dwa lata temu większość państw członkowskich nie brała pod rozwagę realnej możliwości zwołania Konwencji dotyczącej zmiany Traktatów, lecz dziś, ten pogląd się zmienia i że już niemal połowa krajów jest gotowa otworzyć taką Konwencję.

Na koniec swoje przemówienie wygłosił Guy Verhofstadt który stwierdził. że celem działalności Grupy Spinnellego jest kontynuacja dziedzictwa Altiero Spinellego w zakresie federalizacji. Podkreślił również znaczenie Raportu, przedstawionego Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego (AFCO), będącego przedmiotem głosowania już jutro.

Żadne z wystąpień europosłów nie odnosi się do kwestii LGBT czy też aborcji. Pominięcie tych „wartości”, o które tak zacięcie walczy Unia Europejska, jest celowym zabiegiem i ma na celu pozyskanie jak najszerszego grona sprzymierzeńców federalizacji UE. Obecnie funkcjonują dwa konkurencyjne modele integracji europejskiej. Pierwszy, oparty na Traktacie Rzymskim, odwołuje się do spuścizny Schumana, Adenauera oraz papieża Piusa XII I uznaje on integrację europejską za model współpracy międzynarodowej. Drugi natomiast, coraz bardziej zasadniczy i oparty na modelu Spinellego, koncentruje się na federalizacji państw tworzących Unię Europejską, aż do utworzenia „Stanów Zjednoczonych Europy” ze wspólnym rządem.

Dr Przemysław Kulawiński – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

-----------------------------

Mój komentarz

Onegdaj minister d.s. UE Szymon Szynkowski vel Sęk stwierdził, że trzeba być w UE, żeby ją zmienić: 

"W Unii Europejskiej nie tylko warto być, ale trzeba być. Jeżeli jesteśmy odpowiedzialni za Europę - a czujemy się jako państwo z ponadtysiącletnią historią odpowiedzialni nie tylko za Unię Europejską, ale za Europę, za jej przyszłość - to Unię trzeba starać się zmieniać; ścieżkę jej rozwoju korygować w taki sposób, żeby Europa w przyszłości nie uległa tym wszystkim negatywnym zjawiskom. Bo jeśli ulegnie, to skutki tego odczuje również Polska [1]".

Brzmi to pięknie, ale niestety jest naiwną mrzonką. Obecnego kierunku rozwoju UE nie da się zmienić od środka, nie da się UE zawrócić do stanu dobrowolnego związku niepodległych i suwerennych państw, tzw. Europy Ojczyzn. Trzeba być naprawdę w balonie jakiejś "political fiction", aby w taką zmianę wierzyć.

Obecne elity UE pod wodzą Niemiec, Francji i Niderlandów od dziesiątków lat budują Jedne Scentralizowane  Państwo Europa pod hasłem niby federacji, ze stolicą tak naprawdę w Berlinie i ewentualnie z jakimiś odgałęzieniami  w Brukseli.  Europejski Bank Centralny (EBC) mieści się przecież w Niemczech a to jest najważniejsza instytucja unijna strefy Euro! Jak to dobrze, że D. Tusk nie zdążył na rozkaz Niemców wprowadzić Euro w Polsce, ale musimy uważać, bo jestem pewien, że gdyby PO znów rządziła i - co jest pewne na 100% - zgodziła się na zmiany traktatowe w UE i tym samym utratę polskiej suwerenności i niepodległości, to na pewno to Euro wprowadzi i to stosunkowo szybko [2, 3].  

Wchodząc do UE wyobrażaliśmy sobie, że ona będzie dla nas ostoją zachodniego bogactwa. Po latach bycia pod wpływem Rosji Sowieckiej myśleliśmy, że nasza bytność w UE jest dla nas historycznie oczywista, bo zawsze tą Europą byliśmy. Pragnęliśmy swobodnie podróżować po Europie i w niej też mieć możliwość zatrudnienia za o wiele większe pieniądze niż w kraju. Ostatecznie też sądziliśmy, że UE jest gwarancją naszej suwerenności i niepodległości oraz liczyliśmy na ogromne unijne finansowe wsparcie, które pozwoliłoby uczynić naszą Polskę bogatą i zasobną. 

Jednak ogólnie nasze wyobrażenie o UE było takie, że jest to twór podobny do EWG, gdzie najważniejszymi elementami była wolność europejskiego przepływu: ludzi, kapitału i dóbr oraz usług. Tak sobie wyobrażaliśmy tą UE, do której wstępowaliśmy. I w sumie wtedy ona mniej więcej taka była, choć już wtedy można było zauważyć, że staje się lub może stać się poniekąd drugim ZSRR. 

Dzisiaj UE jest czym innym niż była w w 2003 czy 2004 roku, kiedy do niej wstępowaliśmy. Ciekawe jakie wtedy byłyby wyniki naszego referendum akcesyjnego, gdyby Polakom zadano pytanie, które dziś jest aktualne i właściwe:  

"Czy wyraża Pani/Pan zgodę na przystąpienie Polski do UE, która będzie dążyła do zbudowania Jednego Scentralizowanego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie a tym samym godzi się Pani/Pan na utratę polskiej suwerenności i niepodległości?" 

Ja wtedy podejrzewałem, że w takim niewłaściwym kierunku będzie zmierzać UE i dlatego w 2003 roku w referendum akcesyjnym głosowałem "przeciw", bo zdawałem sobie już wtedy sprawę, że budowane jest drugie ZSRR, czyli Związek Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRE) wedle zapisów "Manifestu z Ventotene" autorstwa przede wszystkim komunisty A. Spinellego [4] oraz ideach takich komunistów jak A. Gramsci (komunistyczny "marsz przez instytucje") [5] czy wytycznych tzw. marksistowskiej, niemieckiej Szkoły Frankfurckiej [6].  

Mogę więc powiedzieć, że mam czyste sumienie, bo nie uległem powszechnej prounijnej propagandzie i w referendum akcesyjnym głosowałem "przeciw", ale naprawdę nie cieszę się z tego mojego czystego sumienia, bowiem niestety obrany kierunek rozwoju UE jest taki, którego wtedy się ogromnie bałem. A tym kierunkiem - powtórzę już nie wiem, który raz -  jest budowa lewackiego Jednego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie, no może wspólnie z Brukselą, bo tam są bizantyjskie budynki i budowle wybudowane dla postkomunistycznych elit całej UE. 

Jednak tak naprawdę ta budowa Jednego Państwa Europa była prowadzona "krok po kroczku" i niejako "w ukryciu". Dopiero bowiem 1 marca 2017 roku KE "odkryła karty" i formalnie w tzw. "Białej  księdze w sprawie przyszłości UE" [7] jednoznacznie wymieniła tylko jedno źródło ideowe jej dalszego rozwoju – właśnie napisany w duchu ideologii marksistowskiej Manifest z Ventotene. Jego autorzy zakładają centralizację (nazywaną federalizacją) Europy, niezależnie od woli mieszkańców kontynentu.

Tak dygresyjnie... Jakże symptomatyczne jest to totalitarne określenie "niezależnie od woli mieszkańców kontynentu" i jakże podobne do określenia twórcy ideowego nazizmu i komunizmu Karola Marksa: "Klasy i rasy, które są zbyt słabe, żeby opanować nowe warunki życia, muszą zniknąć..." [8]. 

Warto też wiedzieć, że w umowie koalicyjnej obecnego rządu w Niemczech zawarto postulat dążenia do zbudowania takiego jednego państwa Europa i chce to osiągnąć bez żadnego wystrzału i jakiejś III WŚ.  

Realizacja postulatu centralizacji (federalizacji) oczywiście oznacza ni mniej ni więcej jak likwidację suwerennych i niepodległych państw europejskich, które w nowym Związku Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRR - bis) będą odgrywały rolę landów/województw/republik. 

Naprawdę. W 2003 roku głosowaliśmy a w 2004 roku przystępowaliśmy do innej UE niż jest dzisiaj a do tego dochodzą jeszcze inne uwarunkowania geopolityczne, które wyrażają się np. poprzez hipotetyczne porozumienie między Niemcami i Rosją mające na celu podział wpływów tych krajów w Europie. Niemcy mają dominować - poprzez scentralizowane  jedno państwo europejskie - w krajach, które dziś lub w przyszłości są (będą) członkami Unii Europejskiej, natomiast wpływy Rosji mają po ich zachodniej stronie obejmować m.in. Ukrainę i Białoruś (może i część małych krajów nadbałtyckich). A wszystko ma zmierzać do budowy Eurazji od Władywostoku do Lizbony oraz radykalne zmniejszenie (likwidację) w tej Eurazji wpływów USA. 

Wobec tego Polska ma tak naprawdę dwa wyjścia: albo czekać cierpliwie na samoistny upadek dzisiejszej UE albo po prostu dokonać Polexitu! Pierwszy sposób na bycie w UE jest bezsensowny, bo zanim UE upadnie to jeszcze zdąży narobić zbyt wiele szkód. Zostaje więc Polexit! 

Ja o wyjściu z UE gaworzę już od lat a tym samym nie podzielam optymizmu, że w UE trzeba być, żeby ją zmienić. Jej się nie da zmienić i trzeba zrobić wszystko, żeby upadła nawet przez nasz Polexit!. Wtedy będzie można zbudować coś nowego i racjonalnego, np. w stylu EWG-bis.

P.S.

Można jeszcze poczekać do krajowych wyborów europarlamentarnych, które akurat w Polsce odbędą się najprawdopodobniej 9 czerwca 2024 roku. Wtedy dowiemy się czy mieszkańcy Europy z różnych krajów zmądrzeli czy też chcą dalej tonąć w tym eurokołchoźnikowym, postkomunistycznym bagnie. Jeżeli dzięki tym wyborom radykalnie zwiększy się rola konserwatystów z frakcji EKR (Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) to jeszcze będzie można trochę pomarzyć o zmianie obecnego kierunku rozwoju w samej UE. 

Jeżeli zaś wszystko zostanie "po staremu" i dalej unijne elity będą dążyć z sukcesami do powstania Jednego Superpaństwa Europa to przyjdzie nam wyjść z takiej UE, ale niestety będzie się to wiązało z koniecznością przedwczesnych wyborów parlamentarnych w Polsce. 

[2] Co nas czeka po likwidacji gotówki i rewolucji neomarksistowskiej? - czytaj: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2021/01/co-nas-czeka-po-likwidacji-gotowki-i.html
[3] Dlaczego posiadanie własnej waluty jest koniecznością? - czytaj: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2021/01/dlaczego-posiadanie-wasnej-waluty-jest.html
[7] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=COM:2017:2025:FIN - warto naprawdę przeczytać ten komunistyczny bełkot  


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog