piątek, 17 października 2025

Nie pozwólmy okraść Polski z rezerw złota!

Onegdaj w swoim przedwyborczym tekście pt. "Pierwsze, przerażające 100 dni D. Tuska! Zachęcam do uzupełniania listy!" napisałem m.in., że jedną  z najważniejszych decyzji D. Tuska jako powtórnego premiera Polski będzie [1]:

"Wyznaczenie daty przyjęcia przez Polskę nowej waluty niemiecko-unijnej, czyli Euro... bo po co nam waluta narodowa i centralny Narodowy Bank Polski, skoro w niemieckim Frankfurcie nad Menem jest EBC - Europejski Ban Centralny emitujący Euro!"

Jak na razie ten postulat publicznie nie został zgłoszony przez obecny rząd, ale nie ma co się łudzić, że temat ten został porzucony. Jestem bowiem pewien, iż w bardzo niedługim czasie rząd D. Tuska zacznie propagandowo "urabiać" Polaków, aby zmniejszyć ich opór przed wprowadzeniem waluty Euro w Polsce. A frontalny atak na polską złotówkę nastąpi wtedy, gdy "koalicja 13 grudnia" rozpocznie ostateczną  wojnę z NBP i jego prezesem prof. Adamem Glapińskim. Będzie to trudne, ale "koalicja 13 grudnia" już pokazała, że prawo i praworządność to dla niej puste słowa!

Trzeba sobie też uzmysłowić, iż konieczność istnienia waluty Euro jest też jednym z postulatów tych, którzy chcą stworzyć z UE jedno scentralizowane Państwo Europa ze stolicami w Berlinie i Brukseli. A niestety obecny rząd jest podnóżkiem elit unijnych i zgodzi się na wszystko, co nakaże mu Berlin, Paryż czy Bruksela z naciskiem oczywiście na Berlin. 

Dlatego też już dzisiaj musimy głośno krzyczeć i zawczasu pokazać D. Tuskowi, że jako Polacy nie zgodzimy się na utratę przez Polskę własnej waluty, bo to jest dla nas po prostu skrajnie niekorzystne, zarówno pod względem ekonomiczno-finansowo-gospodarczym, jak i społeczno-politycznym. 

O zaletach i wadach posiadania przez państwo własnej waluty napisano dziesiątki artykułów, odbyto wiele konferencji naukowych, uczy się też o tym na uczelniach czy kierunkach ekonomicznych.

Skupiając się na pozytywach posiadania własnej waluty to ogólnie całość dyskusji na ten temat można sprowadzić do kilku podstawowych konstatacji, które stanowią clou korzyści z posiadania własnej waluty [2], [3], [4], [5], [6]. Wskazując zaś pozytywy łatwo zidentyfikować - jako przeciwstawne - wady z braku posiadania krajowej waluty i wprowadzenia w to miejsce np. Euro.

Zanim jednak przejdziemy do szczegółów to warto wiedzieć, że Polska obecnie posiada  już ponad 520 ton złota, składowanego głównie przez Narodowy Bank Polski. Zwiększa to znacząco rezerwy kraju, plasując Polskę w światowej czołówce banków centralnych pod tym względem. Mamy więcej złota niż unijny EBC a jego wartość przekracza 240 miliardów złotych. Celem zwiększania zasobów złota jest wzmocnienie stabilności finansowej Polski, dywersyfikowanie ryzyka i budowanie bezpieczeństwa gospodarczego państwa a złoto jest jednym z kluczowych aktywów rezerwowych, które zwiększa zaufanie do polskiej gospodarki, zwłaszcza w czasach kryzysów. 

Przyjęcie teraz waluty Euro byłoby zamachem UE na polskie zasoby złota czyli w prostej linii należy uznać, iż byłoby to zwykłe okradzenie Polaków przez zniemczoną UE i jej Europejski Bank Centralny.  

I tu trzeba widzieć rolę D. Tuska, który ma po prostu umożliwić tą kradzież polskiego złota i już kiedyś też gaworzył o przyjęciu Euro przez Polskę i to już w 2012 roku. 

I. PIENIĄDZ: RYS HISTORYCZNY I STAN OBECNY.

Historia pieniądza takiego jak dziś znamy jest bardzo długa i sięga czasów Fenicjan ok. 1000 r. p.n.e.

Jednak handel w Europie kwitł już w neolicie i bardzo długo była to wymiana "towar za towar" (barterowa) a u schyłku tej wymiany pojawiły się pieniądze towarowe i tzw. płacidła, czyli wybrane towary pełniące funkcję środka płatniczego (np. bydło w regionie śródziemnomorskim, konie na stepach Euroazji, zboże na Bliskim Wschodzie, herbata w Azji Południowo-Wschodniej, ziarna kakaowca w Ameryce Środkowej, sól) czy też przedmioty, które jedynie symbolizowały wartość i pozwalały ludziom oszczędzać lub kupić dowolny towar (np. muszle w Chinach, Indiach, Japonii, Afryce, Azji i Oceanii, kamienne toporki w Nowej Gwinei i Europie Środkowej, krążki marmuru na Nowych Hybrydach, agaty na Borneo czy nefryty w Chinach). 

Później pojawił się pieniądz kruszcowy, gdzie za określone towary płacono metalami o akceptowanej powszechnie wartości, które bito m.in z żelaza, brązu czy miedzi, by ostatecznie wskazać, że metalami wymiany będą złoto i srebro. I właśnie monety srebrne i złote stały się miernikiem wartości wszelkich dóbr. Bite monety musiały wtedy zawierać określoną ilość srebra a przede wszystkim złota. W tym mniej więcej czasie datuje się też powstawanie nazw walut, które związane były z określonym obszarem ich bicia i uznawania takiej waluty i najczęściej dotyczyły konkretnych miast, regionów i państw. Tak powstały m.in takie waluty jak: polski złoty, czeska korona, niemiecka marka, angielski funt, rosyjski rubel, węgierski forint, etc. Na monetach często bito sylwetki władców (królów), biskupów czy symbole narodowe takie jak godła państwowe.

U dołu: polski grosz z 1539 roku (Zygmunt I Stary - miasto Gdańsk).

Źródło: archiwum wcn.pl.

Bicie cennych monet było kosztowne a do tego transakcje były niewygodne ze względu chociażby na wagę monet. Pojawił się więc pieniądz papierowy, którego pierwowzorem były kwity wydawane przez złotników a oznaczające potwierdzenie zdeponowania u nich złota. Z czasem te kwity oznaczały potwierdzenie coraz mniejszej ilości tego kruszcu przy zachowaniu określonego parytetu złota, co spowodowało rozkwit bankowości, pieniądza dłużonego oraz umożliwiło niemal nieskrępowaną kreację pieniądza przez banki. Ostatecznie zaś banknoty i monety przestały mieć oparcie w dobrach materialnych (jak np. złoto) i tak powstał powszechny dzisiaj pieniądz fiducjarny, którego źródłem  wartości jest z reguły dekretowane prawnie monopolu w wykorzystaniu go na danym obszarze jako legalnego środka płatniczego oraz na popycie generowanym przez instytucje państwowe, głównie przez pobór podatków. Wartość pieniądza fiducjarnego opiera się na zaufaniu do emitenta.

Wraz z upływem lat i postępem techniczno-technologicznym pojawiły się: pieniądz bezgotówkowy i elektroniczny. Wyrażają je czeki, weksle, rachunki bankowe i przelewy bankowe oraz karty magnetyczne (karty kredytowe i obciążeniowe są połączone z kontem, z którego jest pokrywane zadłużenie z karty; karty debetowe to karty, z których wypłaty są ograniczone do stanu rachunku). Regulowanie płatności finansowych za pomocą kart magnetycznych może następować wprost z domu, owymi kartami możemy płacić w sklepach, stacjach paliw, a także za pomocą bankomatów możemy wypłacać gotówkę z naszego konta bankowego.

Funkcjonowanie pieniądza fiducjarnego jest jednak uzależnione od systemu bankowego. Płatności elektroniczne nie zawsze funkcjonują, mogą być zablokowane. Przelewy międzybankowe trwają od kilku godzin do kilku dni, podlegają kosztom transakcyjnym (szczególnie przelewy międzynarodowe), kontroli organów państwa. Pieniądz papierowy podlega inflacji, a więc nie jest dobrym środkiem dla tezauryzacji (przechowywania wartości), ponieważ może być dodrukowany przez państwo. W celu wyeliminowania tych wad walut tradycyjnych wynaleziono w 2009 roku pierwszą kryptowalutę Bitcoin, a wkrótce potem kolejne kryptowaluty. Bitcoin jest dobrem rzadkim (nie powstanie nigdy więcej niż 21 milionów jednostek waluty) oraz bardzo szybkim i łatwym do przesłania (transfer możliwy nawet w ciągu 10 minut). Obecnie ta waluta staje się legalnym środkiem płatniczym w wielu  krajach.

Obok całego historycznego rozwoju pieniądza od dawna też formułowane są mrzonki o jednej walucie światowej, która stałaby się walutą międzynarodową wypierając tym samym złoto i dolara amerykańskiego jako waluty światowej.  Pomysły te są szczególnie forsowane przez elity globalistyczne, które chcą zarządzać światem w ramach Jednego Rządu Światowego (NWO). W latach 40. XX wieku brytyjski ekonomista John Maynard Keynes zachęcał do utworzenia światowego banku centralnego, którego zadaniem byłoby m.in. wypuszczenie jednostki monetarnej o nazwie "bancor". Także administracja prezydenta USA Franklina Roosevelta optowała za jedną walutą, tyle że o nazwie "unitas". Później próbowano stworzyć komunistyczną walutę o nazwie "rubel transferowy", ale od początku ta waluta nie spełniała żadnej funkcji pieniądza międzynarodowego i upadła wraz z rozpadem ZSRR. Dnia 1 stycznia 2002 roku w formie gotówkowej wprowadzono zaś nową walutę Euro w większości krajów UE i części państw będących poza UE. Walutę Euro można uznać jako pierwszą i dla niektórych udaną próbę wprowadzenia wspólnej waluty, która obowiązuje w różnych krajach i stanowi w nich oficjalny środek płatniczy. Niemniej utworzenie jednej waluty światowej cały czas jest forsowane, czego dowodem była propozycja wysunięta w 2009 roku przez prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa, który w swojej stolicy Astanie* stwierdził: "Stworzenie światowej waluty powinno znaleźć się na porządku dziennym wszystkich ważniejszych organów politycznych i gospodarczych, szczytów i spotkań, w tym G8 i G20". Propozycję Nazarbajewa poparł m.in. Ronbert Mundell, który w 1999 r. otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii za opracowanie systemu teoretycznego stanowiącego fundament wprowadzenia Euro.

II. KONIECZNOŚĆ POSIADANIA WŁASNEJ WALUTY. POWODY? [7], [8], [9], [10], [11], [12]

Po pierwsze. 

Posiadanie własnej waluty jest warunkiem niezależnej państwowości, atrybutem suwerenności. W dzisiejszym świecie suwerenność państwa jest w wielu aspektach ograniczana przez różnego typu uwarunkowania międzynarodowe, w tym unijne, bo do tej UE jednak weszliśmy. Na szczęście są takie obszary, w których nasz kraj wciąż zachowuje swoją suwerenność. Takim obszarem jest polityka pieniężna. Jest to bardzo ważny atut Polski. Z prawem do prowadzenia własnej polityki pieniężnej wiąże się prawo do posiadania własnej waluty narodowej. Co prawda przystępując do UE daliśmy możliwość rezygnacji dla niej z własnej waluty, ale nie został określony żaden termin, kiedy tego dokonamy. I dobrze, bo to możemy przeciągać w nieskończoność a dzisiejszy szef NBP podkreśla, że Polski na razie nie stać na przyjęcie feralnego dla krajów Południa Europy Euro. I oby nas nie było stać do czasu, kiedy ta wspólna europejska waluta upadnie, a tego jestem pewien. 

Po drugie. 

Własna waluta jest narzędziem zarządzania gospodarką. Manipulując w sensie pozytywnym stopami procentowymi czy też kursem walut oraz kosztami transakcyjnymi istnieje możliwość wpływania na stan i rozwój gospodarki. I jest to wielki atut. Jak wskazują dane od początku funkcjonowania strefy euro kraje dojrzałe posiadające własne waluty narodowe osiągają szybsze tempo rozwoju gospodarczego niż strefa euro ogółem. Co więcej, na poziomie społecznym, czyli odnoszącym się do uwarunkowań na rynku pracy, sytuacja krajów dojrzałych posiadających własne waluty narodowe jest także korzystniejsza. Kraje te charakteryzują się niższym poziomem stopy bezrobocia niż strefa euro. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje więc, że możliwe jest osiągnięcie sukcesu gospodarczego, doprowadzenie do szybkiego poziomu wzrostu gospodarczego i dobrej sytuacji na rynku pracy bez likwidacji waluty narodowej. Także wiele krajów o nieco niższym poziomie wzrostu gospodarczego albo nawet krajów jeszcze biedniejszych zachowało swoją walutę narodową i własny bank centralny prowadzący krajową politykę pieniężną. Warto zauważyć, że spośród krajów UE własne waluty zachowały: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Polska, Rumunia, Szwecja i Węgry. Do tego grona jeszcze niedawno należała również Wielka Brytania, ale po Brexicie jest już traktowana jako kraj poza Unią. I jak na razie nie widać chęci tych krajów do przyjmowania wspólnej waluty. 

Po trzecie i chyba najważniejsze. 

Własna waluta jest niezbędna w okresach kryzysów i przeciwdziałania im. Stanowi najważniejszy element ochrony własnej gospodarki przed kryzysem. Kiedy gospodarka kraju słabnie, spada popyt wewnętrzny, obywatele mają mniej pieniędzy i mniej kupują, rząd mniej wydaje na inwestycje, wówczas jedyną nadzieją pozostaje trzeci składnik PKB – eksport. W czasach kryzysu waluta krajowa słabnie, rosną kursy walut zagranicznych, co powoduje iż ceny naszych produktów są dla zagranicznych kontrahentów bardziej atrakcyjne. Wówczas jest szansa, że eksport się zwiększy i nadrobi ubytek w części popytu wewnętrznego czy inwestycji rządowych. Dzięki temu bezrobocie ma szansę przestać rosnąć, wpływy do budżetu spadać, gospodarka przestanie się kurczyć. Łatwiej będzie wyjść z kryzysu. Powtarzam: doświadczenie różnych krajów pokazuje, że w sytuacjach osłabienia koniunktury gospodarczej kurs waluty narodowej zazwyczaj się osłabia. Dzięki temu rośnie rentowność eksportu oraz poprawia się opłacalność krajowej turystyki. Pozwala to łatwiej wyjść z okresów stagnacji bądź wręcz recesji. Takich możliwości nie ma, gdy nie ma się własnej waluty i jest się uzależnionym np. od decyzji EBC (Europejskiego Banku Centralnego), który dba dziś tylko o interes Francji i Niemic (ewentualnie Holandii). Posiadanie własnej waluty umożliwia też płynną, dokonywaną przez bank centralny regulację kursu waluty poprzez tzw. interwencje na rynku walutowym, czyli aprecjację lub deprecjację (dewaluację) własnej waluty. Jeśli więc kurs jest za wysoki i tworzy w ten sposób warunki niesprzyjające rozwojowi gospodarczemu, to można go próbować obniżyć poprzez taką interwencję. Ta operacja działa także w drugą stronę. "Nazywa się to wojną walutową. Wtedy gospodarka kraju, który zdewaluował własną walutę jest bardziej konkurencyjna w stosunku do gospodarek sąsiadów. Produkuje taniej. Czy to się sąsiadom może nie podobać? Może. Często się nie podoba. Ba, nawet zawsze. Czy u progu idei powstania wspólnej waluty, nie było przypadkiem pozbawienie gospodarczych konkurentów tego właśnie narzędzia stymulowania własnej gospodarki? Pytanie, moim zdaniem, retoryczne" [4]. Ponadto jest możliwe swobodne regulowanie/ustalanie stopy procentowej, która decyduje o dostępności pieniądza na rynku (oprocentowania kredytów), czyli jego podaży. To też jest bardzo ważny atrybut, gdy gospodarka zaczyna stopniowo popadać w kryzys. Można to zobaczyć na przykładzie obecnego kryzysu koronawirusowego, kiedy to NBP obniżał stopy procentowe, aby polscy przedsiębiorcy mogli (mogą) uzyskiwać tańszy pieniądz a tym samym jakoś uchronić się przed bankructwem. 

PODSUMOWANIE

Bez własnej waluty Polska byłaby bezbronna w razie dużych kryzysów i nie mogłaby się rozwijać w takim tempie jak do niedawna, czyli przed koronakryzysem i trwającą wojnę na Ukrainie. Bylibyśmy zdani - z walutą Euro - na łaskę EBC a tym samym moglibyśmy tylko liczyć na jałmużnę od bogatszych od nas krajów, które chcemy dogonić gospodarczo. Bez złotego ta pogoń nigdy się nie uda, bo wielkim krajom w postaci Niemic czy Francji nie zależy, żeby nasza gospodarka dynamicznie się rozwijała i była konkurencyjna w stosunku do nich. Już to przerobiły kraje Południa Europy, gdzie ich konkurencyjność po przyjęciu Euro drastycznie spadła i musiały się po prostu zadłużać ponad miarę. Na walucie Euro najbardziej zyskały Niemcy.  Po wprowadzeniu wspólnej waluty Niemcy stały się „Chinami Europy” odnotowując z roku na rok znaczną nadwyżkę w bilansie handlowym z innymi państwami unii walutowej. A pomyśleć, że D. Tusk deklarował, iż Polska może przyjąć Euro nawet w 2012 roku... Ale co mógł wówczas deklarować człowiek całkowicie wspierający niemiecką politykę i gospodarkę?

Tak na zakończenie jeszcze jeden atut posiadania własnej waluty. Mając ją własną Polska jest względnie bezpieczna i nie podzieli losu Grecji sprzed lat . Oczywiście, atak spekulacyjny na polski dług jest możliwy, ale mało prawdopodobny. Co wtedy może zrobić kraj, odcięty od źródeł zewnętrznego finansowania? W ostateczności uruchomić drukarki banku centralnego. NBP mógłby, po drobnej przeróbce ustawy o NBP, skupować polski dług obniżając jego rentowność. Tak jak robi to FED oraz Bank of Japan. Oczywiście wszystko we właściwych proporcjach i przy właściwym ukierunkowaniu strumieni pieniądza w gospodarce.

* Astana jest piękną stolicą budowaną od podstaw od roku 1990. Przez wielu jest uważana za jedną ze stolic lub wręcz stolicę Iluminatów i Masonów: https://forsal.pl/galeria/684933,astana-zobacz-wybudowana-za-petrodolary-stolice-kazachstanu-galeria.htmlhttps://www.youtube.com/watch?v=FpBHDJM2ap4https://www.salon24.pl/u/niewiarygodne/799479,astana
 
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com


środa, 17 września 2025

86 rocznica agresji Sowietów na Polskę!

Dzisiaj kolejna 86 rocznica najbardziej tchórzliwego, barbarzyńskiego i chamskiego ataku na Polskę w całej jej historii.

17 września 1939 r., łamiąc traktaty międzynarodowe, w tym: obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Sowiecka wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując tym samym nazistowsko-komunistyczne ustalenia zawarte w tajnym protokole zawartego 23.08.1939 roku (i zmodyfikowanego we wrześniu) paktu Ribbentrop-Mołotow a właściwie Stalin-Hitler. Ta zbrodnicza i barbarzyńska napaść na broniącą się cały czas Polskę była niczym innym właśnie jak realizacją IV Rozbioru Polski dokonanego przez socjalistycznych, sowieckich, marksistowskich oraz nazistowskich, marksistowskich, niemieckich nieprzyjaciół, od zawsze nienawidzących Polskę i Polaków. Sowieci tym samym "wbili nam nóż w plecy" i ostatecznie doprowadzili w kampanii wrześniowej do naszej tragicznej w skutkach klęski.

Nie był to atak przypadkowy a jego przygotowania Sowieci rozpoczęli zaraz po swojej klęsce w wojnie z Polską w 1920 roku a nawet wcześniej. Był po prostu realizacją zapowiedzi - wcale nie uważającego się za człowieka rosyjskiego a nawet gardzącego rodowitymi Rosjanami i dowiezionego na rewolucję ze Szwajcarii - W.I. Lenina: "Im silniejszą Polska będzie, tym bardziej nienawidzić jej będą Niemcy, a my potrafimy posługiwać się tą ich niezniszczalną nienawiścią. Przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z Niemcami".

Po wojnie polsko - bolszewickiej z 1920 roku w Moskwie stało się jasne, że sami sowieccy bolszewicy nie są w stanie pokonać Polski i rozszerzyć swojego panowania na całą Europę. Potrzebna im zatem była nowa wielka wojna, której sojusznikiem mogły być jedynie upokorzone - w swoim mniemaniu - Traktatem Wersalskim Niemcy - tak samo nienawidzący Polski i niezgadzający się na jej istnienie jak Sowieci. Oba kraje łączyła wspólna historia i dokonanie rozbiorów Polski, oba kraje w latach 20-tych XX wieku były geopolitycznie alienowane...

16 kwietnia 1922 roku komisarz spraw zagranicznych Rosji Gieorgij Cziczerin i minister spraw zagranicznych Niemiec Walther Rathenau podpisali we włoskim Rapallo układ militarno - handlowy. Zmieniał on diametralnie sytuację zarówno Niemiec jak i Rosji. Inicjatorami podpisania owego układu byli Sowieci. Niemniej zarówno dla nich, jak dla Niemców był to układ idealny. Niemcom pozwalał ominąć obostrzenia Traktatu Wersalskiego i swobodnie szkolić oraz zbroić się militarnie na terenach sowieckich, dla Rosjan był niezbędny dla budowy swojego przemysłu zbrojeniowego i swojej gospodarki.

Punktem zwrotnym współpracy sowiecko-niemieckiej było objęcie w Niemczech władzy przez socjalistę i szefa Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP), Adolfa Hitlera.  Program jego partii  oparty był - podobnie jak komunistów w Rosji Sowieckiej - na ideach K. Marksa i nie miał nic wspólnego z ówczesnym ruchem faszystowskim. Wielu nazistów wywodziło się z szeregów niemieckich komunistów. Sam Hitler uważał się za ucznia Stalina, choć obaj myśleli o sobie jako o wrogach konkurujących między sobą w dążeniu  do identycznego celu, jakim było wojenne opanowanie jak największej ilości narodów Europy a nawet świata.

Kulminacyjnym aktem owej współpracy było podpisanie wspomnianego paktu Ribbentrop-Mołotow. Warto zwrócić uwagę, że inicjatorem jego tajnego protokołu - m.in. likwidującego ostatecznie Polskę - był sam J. Stalin. W. I. Lenin to właśnie jego obwiniał za klęskę z 1920 roku. J. Stalin z tej nienawiści nie chciał nawet, aby Polska istniała jako jedna z republik sowieckich. Dlatego też już w 1938 roku zlikwidował polską sekcję kominternu (jako przyszłego zalążka komunistycznego rządu w Polsce) a jej członków wymordował. Już wtedy chyba zdecydował, że Polska w żadnej formie nie będzie istniała, nawet jako kolejna republika ZSRR.

Zgodnie z zapisami owego paktu CCCP miała graniczyć z Rzeszą na Wiśle. Ten IV Rozbiór Polski  dawał Sowietom ponad połowę naszego kraju, razem z prawobrzeżną częścią Warszawy. Ponadto zapisy paktu dawały Stalinowi: Łotwę, Estonię, Finlandię i część Rumunii. Oczywiście też Niemcy zyskali: Sowieci przekazali im olbrzymią ilość surowców, w tym stali, paliw i zboża, niezbędnymi dla rozwoju niemieckiej armii. Niemcy ponadto przekazali Rosjanom plany swych najlepszych pancerników i czołgów. W myśl postanowień umowy niemieccy doradcy pomagali w sowieckich fabrykach wprowadzać nowe technologie a sami uczyli się od Sowietów, jak wykorzystywać więźniów obozów do pracy. Uzgodniono też ścisłą współpracę NKWD z niemieckim gestapo, zwłaszcza w zwalczaniu polskiego ruchu oporu.

Jedną z tragiczniejszych kart naszej historii jest fakt, że treść paktu Ribbentrop-Mołotow  i jego tajnego załącznika znana była aliantom tuż po jego podpisaniu. Nie przekazano go jednak Polsce! Można to oceniać jedynie w kategoriach zdrady Polski dokonanej przez jej sojuszników: Anglię i Francję. Gdyby Polacy znali zapisy tajnego protokołu inaczej wyglądałaby cała kampania wrześniowa i inaczej musielibyśmy zareagować na sowiecką agresję! Inaczej też musieliby zachować się alianci w obliczu żądania przez Polskę pomocy w czasie agresji przez dwa ludobójcze totalitaryzmy. A my czekaliśmy naiwnie na pomoc aliantów w dniu 3 września i później...

Mimo tego - po agresji Niemiec - Polska broniła się.  16 września 1939 sytuacja Niemiec była bardziej niż beznadziejna. Brakowało paliwa i pojawiały się problemy logistyczne. Luftwaffe musiała odwołać szereg lotów. Straty w sprzęcie zmotoryzowanym wynosiły połowę stanu. Polskie wojska postępowały według planu defensywnego przygotowanego przed wojną, trwała bitwa nad Bzurą, którą - gdyby nie sowiecka agresja - mogliśmy nawet wygrać i zmienić losy kampanii wrześniowej. A. Hitler wielokrotnie wzywał J. Stalina do wypełnienia ich umowy i ataku na Polskę. Nastąpiła ona 17 września, po zakończeniu w dniu 16 września na wschodzie japońsko-sowieckiej bitwy nad Chałchin – Goł. J. Stalin musiał - zanim zaatakuje Polskę -  mieć pewność, że nie będzie walczył na "dwóch frontach", co charakteryzowało poczynania Niemców.

Należy też  wskazać, że Francja i Anglia zdecydowały 12 września 1939 roku (podczas konferencji w Abbeville) o nie udzieleniu przez nich zbrojnej pomocy  Polsce w walce z Niemcami. Była to ich ostateczna zdrada, o której też wiedział J. Stalin i jego wówczas przyjaciel w walce A. Hitler.  Ci zdrajcy jeszcze okłamali Polskę, że uderzą właśnie 17 września.

Pod koniec dnia 16 września do oddziałów sowieckich zgromadzonych w strefie przygranicznej dotarł tajny rozkaz K. Woroszyłowa nr 16634 o treści: "Uderzać o świcie siedemnastego", czyli od samego początku wojny Sowieci byli gotowi do uderzenia...

Jakże wtedy pomiędzy 3 a 6 rano Józef Stalin musiał być zadowolony. Czekał tyle dni, bo aż 17 od momentu kiedy jego serdeczny, socjalistyczny przyjaciel Adolf Hitler napadł równie barbarzyńsko na Polskę - tego "koszmarnego bękarta Traktatu Wersalskiego" jak określał to jego przecież ukochany minister Wiaczesław Mołotow (często można też spotkać łagodniejsze tłumaczenie tegoż cytatu - moim zdaniem łagodzone "na siłę": "poroniony płód traktatu wersalskiego").

Łącznie Sowieci skierowali do walki z "Polskimi Panami" prawie - według różnych źródeł - od 0,6 do 1,5 miliona żołnierzy, ponad 6 tys. czołgów i ok. 1800 samolotów. W sumie w starciach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 - 3 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 200 - 250 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 - 18 tys. oficerów (dane zróżnicowane: zależnie od źródła i sposobu kwalifikacji). Wielu z tych oficerów i i innych znamienitych Polaków zostało później - w roku 1940 - bestialsko zamordowanych na terenie Rosji Sowieckiej w jednej z największych zbrodni ludobójstwa, tzw: Zbrodni Katyńskiej. Na obchody jej 70 rocznicy leciał w kwietniu 2010 roku do Katynia śp. Lech Kaczyński i wielu patriotów, którzy w dzisiejszych czasach walczyli o polskość i naszą niepodległość. Trudno oprzeć się wrażeniu podobnego celu jaki przyświecał śmierci tych elit... z roku 1940 i 2010...

W czasie wojny z sowietami i po niej, w wyniku, agresji, deportacji, przesiedleń zginęło około 2 miliony Polaków...

Warto o tej dacie przypominać, bo znów dla wielu staje się niewygodna... choć stanowi jedną z najważniejszych i najbardziej haniebnych dat w historii stosunków sowiecko-polskich.


Źródła informacji, z których korzystałem i które były inspiracją niniejszego tekstu:
http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/09/najgorszy-wrog-cham-i-tchorz-zadaje.html,
https://krzysztofjaw.blogspot.com/2013/05/pakt-ribbentrop-mootow-nadal-trwa.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Agresja_ZSRR_na_Polskę,
http://www.polskiedzieje.pl/pozostale-artykuly/agresja-zsrr-na-polske-17-wrzesnia-1939-roku.html,
http://www.1939.pl/bitwy/sowieci/agresja-zsrr-na-polske/index.html,
http://lju.nowyekran.pl/post/27006,17-wrzesnia-1939,
http://blogmedia24.pl/node/51913
http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/09/tak-to-juz-koniec-zyjemy-w-polszy-i.html,
http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,ii-wojna-swiatowa?zobacz/agresja-sowiecka-na-polske-17-ix-1939


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Drodzy Rodzice! Macie czas tylko do 25 września!

Poniżej apel do rodziców Barbary Nowak w imieniu "Katolicy z Karolem Nawrockim" a pod nim kilka moich słów komentarza:

-----------------------------------------------------------

Drodzy Rodzice, idźcie do szkół i wypiszcie dzieci z zajęć, które mają je zdeprawować. Musicie zdążyć przed 25 września.

Z ogromną troską o polskie dzieci i przyszłość naszej Ojczyzny zwracamy dziś Waszą uwagę na ogromne niebezpieczeństwo ich zdeprawowania!

Szkoła pod rządami lewackiego rządu premiera Tuska i realizującej ideologiczną agendę minister Barbary Nowackiej nie jest już bezpieczna dla dzieci i młodzieży! Nie nauka i wychowanie, ale demoralizacja ma być im serwowana na zajęciach tzw. Edukacji zdrowotnej! Uczniowie będą okłamywani w fundamentalnym postrzeganiu siebie i swojej roli społecznej. Usłyszą, że płeć mogą sobie zmienić, że rodzina to różne związki partnerskie, w tym jednopłciowe i że czymś normalnym jest poszukiwanie przyjemności seksualnej w przypadkowych związkach. Nie dowiedzą się już o tym jak ważna jest miłość wzajemna mężczyzny i kobiety, budowanie trwałej rodziny i wychowywanie w trosce i miłości dzieci. Nie usłyszą też o tym, jak ważne jest każde życie, jak jest bezcennym darem Bożym i że należy je chronić od naturalnego poczęcia aż po naturalną śmierć. Ciążą będą straszeni jako kłopotem, którego trzeba się pozbyć zabijając własne dziecko. Dziecko w systemie ideologii lewackiej jest stygmatyzowane jak przeszkoda w wygodnym życiu.

Drodzy Rodzice,

Wasze dzieci już są na te zajęcia tzw. Edukacji zdrowotnej zapisane decyzją Pani minister Barbary Nowackiej!

Teraz ona zgodnie z hasłem z parad dumy lgbtq+ rości sobie prawo do decydowania o Waszych dzieciach, odbiera Wam naturalne i konstytucyjne prawo do decydowania o tym, jak mają być wychowywane Wasze dzieci! Ona ich nie kocha, to Wy je kochacie, ona chce je zdeprawować! Minister Nowacka realizuje plan ideologii nomarksizmu niszczenia człowieka, tak aby nie budował trwałej rodziny, nie wychowywał kolejnych pokoleń w poczuciu tożsamości narodowej i nie budował pomyślności Ojczyzny. Zdeprawowany seksualnie młody człowiek, nie ma szansy sam być szczęśliwy, nie da szczęścia drugiemu i nie zadba o dobro wspólne Narodu Polskiego i Ojczyzny.

Polacy są dumnym narodem, od wieków zdolnym do ofiar największych w imię miłości do rodziny, Boga i Ojczyzny Polski - nie pozwólmy zniszczyć dorobku cywilizacyjnego naszych przodków! Chrońmy i brońmy nasze dzieci! Nie dajcie się oszukać lewackim kłamstwom pod płaszczykiem niewinnych, a czasem rozsądnie brzmiących haseł. Za uśpioną czujność płacą dziś rodzice i dzieci w krajach zachodnich takich jak Francja, Niemcy, Anglia czy Hiszpania.

W Polsce - to Rodzice a nie lewaccy ideolodzy decydują o tym, jak są i będą wychowywane młode pokolenia Polaków!

DRODZY RODZICE, KTÓRZY TWORZYCIE WSPÓLNOTĘ DUMNEJ KATOLICKIEJ POLSKI,

IDŹCIE DO SZKÓŁ I WYPISZCIE DZIECI Z ZAJĘĆ, KTÓRE MAJĄ JE ZDEPRAWOWAĆ. MUSICIE ZDĄŻYĆ PRZED 25 WRZEŚNIA!

NIE DLA DEPRAWACJI! TAK DLA EDUKACJI!


-----------------------------------------------------------

Opublikowałem ten apel, bowiem obecnie panuje aksjologiczny chaos spowodowany królowaniem antykatolickiego i postmarksistowskiego świata, świata lewackiej rewolucji postkomunistycznej, która chce zniszczyć takie wartości jak: Bóg, rodzina, tradycja, własność, wolność, indywidualność jednostki ludzkiej i nasze państwo narodowe - niepodległą i suwerenną Polskę, i... nie tylko Polskę, ale niemal wszystkie narody Europy a nawet świata.

Tyle tylko, że lewacy wiedzą, iż nie osiągną tych celów mając u boku warstwę starszego społeczeństwa, które z reguły bardzo rzadko odchodzi od źródeł swojego wczesnego wychowania i nauczania. Im potrzeba jak najszybciej "nowego człowieka" wychodowanego i nauczonego wedle ich nowych i rewolucyjnych oraz  chorych zasad!

Nie jest to bynajmniej żadne odkrycie. Już lewacy A. Hitler i J. Stalin budowali to nowe społeczeństwo od podstaw, wychowywali i nauczali młodych ludzi od najwcześniejszego dzieciństwa. Właśnie Komsomoł i Hitlerjugend były klasowosocjalistycznymi i narodowosocjalistycznymi organizacjami młodzieżowymi odpowiednio, służącymi indoktrynacji ideologicznej i wojskowej młodych ludzi w Związku Sowieckim (ZSRR) i III Rzeszy. 

Dziś wiemy, że takie organizacje nie miałyby racji rzeczywistego bytu, więc współcześni, lewaccy spadkobiercy K. Marksa chcą przymusem wcielać swoje chore idee w szkołach. To już się udało w zachodniej części Europy i za Atlantykiem a teraz to samo chcą zrobić w krajach środkowoeuropejskich, w tym w Polsce. 

Nie możemy na to pozwolić, bo "takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie".

Powyższy cytat pochodzi z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej, która powstała wówczas jako jedna z trzech wyższych uczelni w Polsce i została sfinansowana w całości przez hetmana wielkiego koronnego Rzeczypospolitej Obojga Narodów Jana Zamojskiego herbu Jelita (+19.03.1542 - +03.06.1605). 

Niestety w Polsce częściowo już mamy swoisty "zalew" i "zwycięstwo" lewackich idei w umysłach  wielu młodych i dzisiejszych rodzicach i ja nie mam pretensji do nich, ale tak naprawdę do naszego pokolenia ludzi, którzy zdążyli jeszcze poznać "zalety" komuny oraz tradycyjnego wychowania i nauczania. To właśnie my, pokolenie 50+ jest odpowiedzialne za to, iż nie wychowało kolejnych pokoleń Polaków w duchu patriotyzmu i miłości do Ojczyzny, w duchu normalnych zasad i wartości  społecznych. A przynajmniej nie wychowało ich w wystarczającej ilości. I Ci młodzi rodzice nieraz bezwiednie i bezmyślnie przyjmują "prawdy oświeconych" lewackich elit, i zgadzają się na to, aby w polskich szkołach zatriumfował "tęczowy duch genderyzmu". 

Ale uwaga! Dziś jeszcze mamy wybór do 25 września, aby uchronić nasze dzieci przed szkolną nienormalnością, choćby ona miała trwać tylko do czasu zmiany władzy. Żadnego bowiem dnia trwania tej nienormalnej indoktrynacji moralnej nie da się "odzobaczyć" ani zapomnieć, szczególnie przez młode umysły Polaków! 

Tak, ja sobie zdaję sprawę, że dzisiejszy świat "pędzi jak szalony". Gdy my dorastaliśmy nie było Internetu, nie było smartfonów, portali społecznościowych i tego całego ogromnego szumu informacyjnego, który dociera dziś do umysłów młodych ludzi.  

Ja sam nieraz mam problem z ogarnięciem tego wszystkiego, ale wtedy odwołuję się do wartości w jakich zostałem wychowany i to pozwala mi spojrzeć na teraźniejszość i przyszłość niejako z boku i z osobistym dystansem, także wobec siebie. Jest to bardzo trudne dla mnie a u młodych ludzi występuje przecież jeszcze bardzo duża i naturalna potrzeba ciekawości, akceptacji i przynależności oraz cechuje ich młodzieńczy bunt wobec zastanej rzeczywistości. Stąd nieraz trudno im być jednostkowo "niezależnymi" i często po prostu ulegają presji "tłumu" i dołączają do  większości – i tej realnej a jeszcze bardziej tej wirtualnej, tworzonej często przez różnego rodzaju manipulatorów.  

Dlatego też uważam, że najważniejszą rzeczą dla Polski jest dziś wychowywanie i edukacja nowych pokoleń Polaków. To jest właśnie to, co każdy patriota może zrobić dla Ojczyny. I to nie tylko w sferze instytucjonalnej jak szkoły czy uczelnie wyższe, ale też indywidualnie w rodzinie. Za moich czasów - dzisiejszego 57 letniego zgreda czy jak to się teraz mówi - to rodzina stanowiła ostoję polskości. To rodzina przekazywała nam polskość i wiedzę o przeszłości. To rodzina wpajała nam wartości, które są zaszczepione do dzisiaj i stanowią fundament naszego człowieczeństwa i postępowania w życiu.  

I właśnie rodzina jest tym obszarem, który też winien być hołubiony przez polskich patriotów. Zawsze jak widzę całe rodziny na różnych patriotycznych marszach to "ściska mnie w dołku" ze wzruszenia.  

Chrońmy więc rodzinę i młodych Polaków przed zalewem lewackiej indoktrynacji i w domu i w szkołach, chrońmy i wychowujmy je tak, aby potrafiły np. z dystansem i negatywnie ocenić występ tańczącej pary kobiet w nowej serii "Tańca z gwiazdami" Polsatu... Może w następnej  serii wystąpi "para" mężczyzn" a idąc dalej jakaś "para" transseksualistów? Bo tak właśnie działa lewacka indoktrynacja: przekracza kolejne granice/normy tak, byśmy uznawali za normalne coś, co kiedyś wydawało się nam anormalne i stanowiło nieprzekraczalną granicę/normę. Zjawisko "przekraczania nieprzekraczalnych granic" idealnie opisuje Zofia Nałkowska w powieści "Granica"... Szkoda, że powieści tej już nie poznają młodzi, bo "wypadła" z grona lektur obowiązkowych... 

Na koniec teraz to ja apeluję: Drodzy Rodzice! Zawalczcie o Wasze Dzieci. Macie czas tylko do 25 września!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

piątek, 5 września 2025

Decyzje Prezydenta RP K. Nawrockiego – na razie nie wstydzę się moich łez i dumy z Polski!

Długo czekałem na zaprzysiężenie takiego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jak dr Karol Nawrocki, bardzo długo i za długo... Nawet bałem się, że za mojego żywota to już nie nastąpi, ale w końcu - mimo obaw i turbulencji - ten dzień w końcu stał się faktem a moje serce napełniło się wtedy łzami oraz dumą z Polski i nas Polaków, którzy wybrali w wyborach takiego a nie innego Prezydenta.

Ale to była chwila patriotycznego wzruszającego uniesienia a później pojawiły się wątpliwości, bo ileż to razy już to przeżywałem. Na początku jako student radowałem się z "prawie wygranych" wyborów w  czerwcu 1989 roku, kiedy to wydawało mi się, iż jako Polacy pokonaliśmy komunizm. Okazało się, że ta moja wiara była płonna, bo tak naprawdę ta niby "wolna" Polska stała się jakimś postkomunistycznym potworkiem. W międzyczasie były krótkie rządy Jana Olszewskiego, które zostały obalone z powodu chęci przeprowadzenia lustracji i dekomunizacji. Później była wygrana ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zwycięstwo PiS w wyborach. Niestety Prezydent został brutalnie usunięty z tego świata a rządy PiS-u - za wyjątkiem rządu Premier Beaty Szydło - nie przyniosło wystarczających i długookresowo wymiernych korzyści dla Polski. Owszem, trzeba docenić zrealizowane i częściowo zrealizowane duże projekty infrastrukturalne takie jak projekt CPK, Via Carpatia, Baltic Pipe czy Przekop Mierzei Wiślanej, dobre finansowe kryzysowe zarządzanie w okresie Covid-19, utrzymywanie w "ryzach" finansów publicznych, wzrost wydatków na zbrojenia, ale na niekorzyść tych rządów przemawia przede wszystkim zbytnia uległość wobec UE, w tym zgody na: uwspólnotowienie długów, podatki unijne i mechanizm "pieniądze za praworządność". W czasie rządów PiS mieliśmy dwie kadencje Prezydenta RP dra Andrzeja Dudy. Dwukrotnie głosowałem na tę kandydaturę i niestety znów się poniekąd zawiodłem, choć to była nasza prezydentura i zdecydowanie  lepsza od ewentualnej prezydentury Bronisława Komorowskiego czy później Rafała Trzaskowskiego.

Teraz też stanęliśmy raczej przed wyborem "mniejszego zła". Przynajmniej ja tak to odbierałem pomny doświadczeń prezydentury Prezydenta A. Dudy. Dla polskiego patrioty nie mogło być innej kandydatury jak dr Karol Nawrocki. Na szczęście wygrał mimo bardzo brudnej kampanii wyborczej środowisk reprezentowanych przez jego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego. 

Jak na razie ten wybór Polaków wreszcie okazał się wyborem sprawczo propolskim. Prezydent Karol Nawrocki do tej pory spełnia swoje obietnice wyborcze i potrafi twardo walczyć o Polskę i Polaków. Wetuje wszystkie antypolskie ustawy przygotowane przecież przez rząd do podpisu przez Rafała Trzaskowskiego, który miał wygrać te wybory... 

Dla mnie testem były weta Prezydenta do ustawy wiatrakowej i ustawy mającej na celu dalsze uprzywilejowanie Ukraińców w Polsce. Prezydent Karol Nawrocki zawetował obydwie te ustawy i tym samym zdał egzamin z polskości, która dla niego nie jest nienormalnością a najwyższą wartością. 

Takiego Prezydenta Polska potrzebowała i - może też dzięki interwencji z Góry - dostała. I to w chwili, kiedy jeszcze mamy ostatnią szansę na uratowanie niepodległości i suwerenności naszej Polski.  

Prezydent Karol Nawrocki zaczął też budować pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Wizyta w USA i we Włoszech to pasmo sukcesów i swoiste "wejście smoka" naszego Prezydenta na scenie światowej polityki. 

Tak trzymać Panie Prezydencie!


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 24 sierpnia 2025

D. Tusk płynie już tylko "rozpaczliwcem"!

Obecne działania rządu mają charakter "ostatnich podryg konających ostryg" i nieuchronnie prowadzą do jego upadku i zejścia ze sceny politycznej. 

I byłoby najlepiej jakby dla dobra Polski ten upadek nastąpił jak najszybciej... Tego chce już coraz większy odsetek  Polaków (55,6% ocen negatywnych) [1], ale też można zauważyć zdecydowany i zaskakujący dla niektórych spadek poparcia dla D. Tuska ze strony elit unijnych czyli przede wszystkim niemieckich.

Tak naprawdę D. Tusk został całkowicie osamotniony a jak wiadomo "tonący brzytwy się chwyta" i jego zachowania stają się nieracjonalne. 

A jak do tego doszło?

Po pierwsze. 

D. Tusk postawił na rząd koalicyjny, którego jedynym spoiwem miała być nienawiść do PiS-u i chęć rozliczenia go za jakieś wyimaginowane przewinienia. Okazało się jednak, że te przewinienia PiS-u niby były... ale jakby ich nie było i de facto nie ma kogo i za co karnie ścigać. No i w tym ferworze ścigania kierowany przez D. Tuska rząd złamał i łamie polskie prawo, za co poszczególni ministrowie i sam premier będą po ich odsunięciu od władzy sami odpowiadali przed sądami za rzeczywiste już ich  przestępstwa. 

W konsekwencji braku wizji dla Polski i wobec wypalenia się "ognia rozliczeń" ten rząd nie wie co ma robić... więc nic nie robi, albo robi to, czego oczekują od niego elity unijne (czytaj: niemieckie).

Z polskiego punktu widzenia taka sytuacja jest wręcz fatalna: rządzi nami mentalny Niemiec i jego mentalnie proniemiecki rząd, który w dodatku nic nie umie a już rządzić w szczególności.

Po drugie.

Plan D. Tuska był następujący: najpierw za wszelką cenę odsunąć PiS od władzy i przejąć media publiczne, następnie ostatecznie pogrążyć (zagłodzić) PiS odbierając mu dotacje państwowe, później usadowić na fotelu Prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego by ostatecznie oddać Polskę Unii Europejskiej a dokładniej Niemcom. 

Ów plan udał się tylko połowicznie a tak naprawdę "spalił na panewce". Co prawda udało się odsunąć PiS od władzy, ale tylko dlatego, że PiS z własnej zresztą winy nie miał po zwycięskich wyborach parlamentarnych zdolności koalicyjnej a PO potrafił scalić wokół siebie przeciwników  PiS. Udało się też przejęcie mediów publicznych, ale "nagle" pojawiły się dwie profesjonalne i konserwatywne stacje telewizyjne: Republika i wPolsce24, które - obok TV Trwam - skutecznie neutralizują prorządową propagandę sączoną w mediach publicznych. Natomiast resztę planu "szlag trafił". Najpierw - o zgrozo dla D. Tuska i elit unijnych - wybory prezydenckie w USA wygrał D. Trump. Mimo zabrania PiS-owi dotacji, jej kandydat na prezydenta poprzez zbiórkę publiczną zebrał fundusze na kampanię wyborczą i... wygrał wybory.  

Po trzecie.

Wygranie wyborów przez K. Nawrockiego, czyli "nie dowiezienie" przez D. Tuska kandydatury R. Trzaskowskiego na Prezydenta RP, przy jednoczesnym zwycięstwie D. Trumpa w USA,  to też koniec D. Tuska na arenie międzynarodowej.  

D. Tusk postawił wszystko na dwie karty: na zwycięstwo w USA komunistki K. Harris oraz na zwycięstwo w Polsce R. Trzaskowskiego. Obie karty okazały się "blotkami" o ujemnej punktacji i D. Tusk jest już praktycznie skończony, tym bardziej, że wcześniej na różne sposoby poobrażał D. Trumpa i jest traktowany w USA jako "persona non grata". 

A teraz prawdopodobnie następuje proces "nowego geopolitycznego podziału świata" a w tym procesie nie może zabraknąć D. Trumpa więc taki D. Tusk, którego "nie trawi" Prezydent USA, już nikomu nie jest potrzebny.  

Do tego wszystkiego nowy Kanclerz Niemiec Friedrich Merz też osobiście ma awersję do polskiego premiera bo był on traktowany przez A. Merkel jako "piąte koło u wozu" a przecież D. Tusk był protegowanym tejże - mówiąc S. Michalkiewiczem - "złotej Pani". 

Podsumowując.

Obecnie D. Tusk "stoi pod ścianą" i znikąd nie widać pomocy. Wykonuje więc ruchy "na oślep" i jedyne jakie zna, czyli próbuje znów uruchomić "przemysł pogardy" wobec Prezydenta K. Nawrockiego (jak to onegdaj było wobec śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), scala koalicję strasząc ją utratą władzy a jednocześnie dając jej "marchewkę" w postaci np. darmowych mieszkań, ucieka na urlop w czasie newralgicznych zdarzeń wewnętrznych i zewnętrznych, rotuje bezsensownie składem rządu (dokonuje jego rekonstrukcji), ale... przede wszystkim nie rządzi! 

Nie wiem jak długo jeszcze D. Tusk będzie "pływał tym rozpaczliwcem", ale chyba najwyższy czas wyciągnąć go z tej wody, osuszyć, dać jeść i pić oraz usadowić go z dala od polskiej polityki, polskich spraw.


P.S.

W ostatnim moim tekście z 11 sierpnia nawoływałem aby Prezydent K. Nawrocki wystąpił z Orędziem do Polaków tłumaczącym weto do  tzw. ustawy wiatrakowej. Sądzę, że miałem rację i takie Orędzie było potrzebne i... dalej jest potrzebne. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Panie Prezydencie! Potrzebne Orędzie do Narodu!

Czas pędzi jak szalony. Każdy dzień niesie ze sobą nowe newralgiczne w skutkach wydarzenia. I to zarówno na arenie międzynarodowej jak i krajowej.  Taka ich intensywność jest swoistą "zmorą" dziennikarzy, vlogerów, komentatorów czy blogerów politycznych, bo tak naprawdę nie nadążamy z opisywaniem tych faktów: zanim coś opublikujemy to często bywa tak, że ten komentarz czy tekst jest już nieaktualny. 

Z powyższych okoliczności wynika to, iż trzeba subiektywnie "wyłuskiwać" rzeczy ważne, mniej ważne i nieistotne.  

Osobiście zawsze deklarowałem, że jestem wyborcą PiS i tym samym głosowałem w wyborach prezydenckich na dra Karola Nawrockiego. 

Jako więc wyborca obecnego prezydenta apeluję, aby wygłosił on Orędzie do Narodu tłumaczące zawiłości tzw. "ustawy wiatrakowej" i okoliczności jej powstania. 

Chodzi mi o to, aby Prezydent RP jasno wskazał jaką to "minę" przygotował mu rząd D. Tuska łącząc w jednej ustawie proniemieckie udogodnienia dotyczące turbin wiatrowych z..  przedłużeniem zamrożenia do końca roku cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. 

Takie wytłumaczenie Polakom jest niezbędne, bo propaganda rządowa krytykuje Prezydenta za to, że nie chce owego zamrożenia cen energii.

Orędzie mogłoby być wygłoszone razem z prezydenckim projektem ustawy zamrażającej ceny energii do połowy 2026 roku z możliwością przedłużenia tego okresu. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

6 sierpnia trzeba być w Warszawie sercem oraz ciałem lub duchem...

"Ja nie wierzę D. Tuskowi w niemal żadne jego słowo, natomiast skłonny jestem uwierzyć w każdą jego nikczemność"

Tak napisałem w jednym z moich ostatnich tekstów przed miesięcznym "resetem", czyli całkowitym odseparowaniu się od wszelakiej elektroniki i od szumu informacyjnego, który sączy się z różnorodnych mediów.

Oczywistym faktem jest, że podtrzymuję swoją opinię o obecnym premierze Polski. 

Dlatego też apeluję do wszystkich patriotów, aby tłumnie zgromadzili się w Warszawie 6 sierpnia, czyli w dniu zaprzysiężenia nowego Prezydenta RP dra Karola Nawrockiego. 

Nie wierzę aby D. Tusk pogodził się  już z przegraną R. Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich i może szykować jakieś działania, które zastopują zaprzysiężenie K. Nawrockiego. 

Osobiście mam nadzieję, że żadnych tego typu działań nie będzie, ale warto zgromadzić się w Warszawie aby dać wyraz poparcia dla nowego prezydenta bądź też np. – gdy zajdzie taka potrzeba – "wprowadzić" go do Parlamentu i przypilnować proces zaprzysiężenia.

A dla tych, którzy z różnych przyczyn nie mogą być 6 sierpnia w Warszawie  proponuję modlitwę za nowego prezydenta i oglądanie telewizyjnej transmisji lub retransmisji tego doniosłego wydarzenia w Republice, wPolsce24 czy też w TV Trwam.    

Niestety ja ze względów zdrowotnych nie mogę być w Warszawie ale moją najbliższą rodzinę reprezentować będzie mój brat cioteczny ze swoim synem. 

Zaprzysiężenie dra Karola Nawrockiego to wielki dzień dla polskich patriotów. Drugiego takiego dnia już chyba nie będzie dane nam przeżyć. 

Nie mam zamiaru pisać tutaj o moich obawach związanych z ewentualnymi prowokacjami ekipy D. Tuska, które mogłyby być możliwe do realizacji w czasie procesu zaprzysiężenia nowego prezydenta. Nie mam bowiem ochoty podpowiadać premierowi co mógłby negatywnego zrobić aby nie dopuścić do owego zaprzysiężenia. Wierzę jednak, że wszystko przebiegnie bez zakłóceń, ale trzeba "trzymać rękę na 
pulsie". 

P.S.

O moich obserwacjach w czasie resetu napiszę wkrótce.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

niedziela, 29 czerwca 2025

"Odmęty szaleństwa" i pełny odlot...

Jego Ekscelencja, Szanowny Premier RP D. Tusk raczył był zapytać czy obecna Głowa Państwa, Szanowny A. Duda, Szanowny Prezydent Elekt K. Nawrocki i Szanowny Prezes PiS J. Kaczyński nie są ciekawi jakie są prawdziwe wyniki wyborów prezydenckich w Polsce. 

Otóż Szanowny Panie Premierze wybory odbyły się 1 czerwca i cała Polska w nocy z 1 na 2 czerwca z "wypiekami na twarzy" śledziła kształtowanie się wyników wyborów w miarę ich napływu z Komisji Wyborczych by ostatecznie poznać ich wyniki nad ranem 2 czerwca. Prezydentem elektem ostatecznie został Szanowny K. Nawrocki. 

I co teraz Szanowny Panie Premierze? Chce Pan nam wmówić, że pierwszy raz na świecie to w Polsce opozycja a nie rządzący mogła sfałszować wybory! Uważa Pan nas - Polaków za idiotów? A może ten przekaz o możliwym fałszerstwie wyborczym dokonanym przez opozycję jest kierowany tylko do Pana fanatycznych wyborców i to ich Pan uważa za idiotów?

Miał Pan przecież całą machinę państwową pracującą na wygraną Pana partyjnego podwładnego Rafała Trzaskowskiego - od mediów po państwowe służby mundurowe i nie mundurowe. Do tego też miał Pan za sobą wsparcie unijnego demoliberalnego lewactwa, które nawet powstrzymywało się przed decyzjami uderzającymi w Polaków do czasu powyborczego.  

I pomimo tego wszystkiego jednak Pana protegowany przegrał. I ja się ogólnie nie dziwię, że całe Pana środowisko jest do dzisiaj w szoku i nie może uwierzyć w takie rozstrzygnięcie wyborów. 

Ostatnio pisałem mniej więcej tak: ""Z mojego "wróżenia z fusów" minimalna wartość wyników wynosiła 55% do 45% dla dra K. Nawrockiego i ta wygrana dra K. Nawrockiego była na tyle wysoka, że pomimo wszelakich nadzwyczajnych i zdwojonych starań aparatu państwa i instytucji unijnych przeciw naszemu kandydatowi to on jednak te wybory wygrał! Stąd chyba była ta zafrasowana Pana mina Szanowny D. Tusku po pierwszych wynikach "exit poll". Zresztą zapewne nie tylko Pan wiedział ile i jakich podjęto działań przeciw naszemu kandydatowi i jaki efekt miały one przynieść... i skoro nie przyniosły to... po prostu Pana kandydat przegrał"" [1]. No może w tych szacunkach trochę się zagalopowałem i ta różnica w głosach nie była dwumilionowa, ale mogła sięgnąć od ośmiuset tysięcy do jednego miliona głosów na rzecz Szanownego dra K. Nawrockiego.

Kiedyś i w odniesieniu do wyborów samorządowych w 2014 roku, w których faktycznie mogło dojść do fałszerstwa na rzecz PSL ówczesny Prezydent RP B. Komorowski raczył był stwierdzić: "Nie ma zgody na kwestionowanie uczciwości wyborów na przykład poprzez lansowanie szkodliwej tezy o konieczności ponownego rozpisania wyborów... To odmęty szaleństwa"

Podtrzymując taką linię argumentacji obecnie napisałem: "Można też pokusić się o szczegółową ocenę postaw i wypowiedzi premiera D. Tuska odnosząc się do jego osobowości i stanu psycho-fizycznego, ale zostawiam to innym bo nie jestem ani psychologiem, ani też psychiatrą. Natomiast każdy z nas ma prawo do indywidualnej oceny i widzi jak jest...[1].

Ale odrzućmy te wszystkie dywagacje natury a'la zdrowotnej bo ja nie wierzę w żadne w tej materii ułomności Szanownego Pana Premiera i traktuję Pana całkiem poważnie.

Niestety jeżeli to wszystko co Pan mówi i robi jest działaniem świadomym to jest to dla Polski i Polaków porażające i przerażające. 

W kontekście zaś dywagacji na temat niby fałszerstwa wyborów ciekawym jest krótki fragment z podsłuchanych rozmów Pana R. Giertycha (01:11 - 02:02):

Ów fragment pokazuje myślenie całego obozu KO, gdzie najważniejsze jest to aby przekonać opinię publiczną nawet do kłamstwa (zła). Gdy to się uda to wtedy można już wygadywać każdą głupotę jak tę o fałszerstwach wyborczych. 

Powstało już wiele materiałów w sieci na temat tych bzdur wokół uznania wyników wyborów. Ja polecam poniższy i na tym chciałbym prawie poprzestać bo naprawdę już mam dosyć tego tematu:


Napisałem "prawie" bo muszę wspomnieć o wchodzeniu Pana R. Giertycha  już na "Himalaje szaleństwa" twierdząc, że fałszował wybory niejaki internetowy i groteskowy vloger Wojciech Olszański oraz jakaś grupa "bracia kamraci". Doprawdy przypomina to wywiad D. Tuska i jego powoływanie się na dziwnego J. Murańskiego - pełny odlot... Oni się niczego nie uczą! Panu R. Giertychowi pozostało już chyba tylko oskarżenie kosmitów o sfałszowanie wyborów. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

środa, 18 czerwca 2025

Dajmy im przeżyć "żal po stracie" ale bądźmy czujni!

"Ja nie wierzę D. Tuskowi w niemal żadne jego słowo, natomiast skłonny jestem uwierzyć w każdą jego nikczemność".

Powyższe to moje słowa z ostatniego postu pt. "Zgoda narodowa? To nie dla D. Tuska!" [1]. 

Oznaczają one ni mniej ni więcej to, że w odniesieniu do polskich, realnych procesów polityczno-społeczno-gospodarczych obecny premier prawie zawsze kłamie a jak już zdarza mu się wyartykułować  jakąś prawdę to niestety z dużą dozą prawdopodobieństwa można domniemywać, że służy mu ona osiągnięciu jakichś niecnych celów, jak m.in. tych z obszaru inżynierii socjotechnicznej (manipulacji społeczno-psychologicznej).

Można też pokusić się o szczegółową ocenę postaw i wypowiedzi premiera D. Tuska odnosząc się do jego osobowości i stanu psycho-fizycznego, ale zostawiam to innym bo nie jestem ani psychologiem, ani też psychiatrą. Natomiast każdy z nas ma prawo do indywidualnej oceny i widzi jak jest...

Z przytoczonej frazy wynika też, że - wedle mnie - jeżeli D. Tusk będzie miał jakikolwiek wpływ na Polskę to należy spodziewać się po nim wszystkiego najgorszego dla naszego kraju. Udowodnił to aż nadto przez ostatnie 1,5 roku a każdy następny miesiąc jego rządów jest dla Polski wykładniczo coraz bardziej szkodliwy. 

W innym zaś poście napisałem, że [2]: 

"Mimo brudnego uruchomienia całej struktury polskiego państwa przeciw naszemu kandydatowi to jednak wygraliśmy! I sądzę, że rzeczywista przewaga naszego kandydata nad Rafałem Trzaskowskim była zdecydowanie wyższa od oficjalnej, ale realnie na tyle wysoka, że wyborów nie udało się "skręcić"". 

Jaka to mogła być przewaga? Z mojego "wróżenia z fusów" to jej minimalna wartość wynosiła 55% do 45% dla dra K. Nawrockiego i była właśnie na tyle wysoka, że pomimo wszelakich nadzwyczajnych i zdwojonych starań aparatu państwa i instytucji unijnych przeciw naszemu kandydatowi to on jednak te wybory wygrał! Stąd chyba była ta zafrasowana mina D. Tuska po pierwszych wynikach "exit poll" i podobno jego stwierdzenie: "No to przegraliśmy". Zresztą zapewne nie tylko on wiedział ile i jakich podjęto działań przeciw naszemu kandydatowi i jaki efekt miały one przynieść... i skoro nie przyniosły to... przekonanie o przegranej zanim ok. godz. 23 podano pierwsze wyniki "late poll". 

Jakże groteskowo więc i udowadniając kompletny brak wiedzy na temat metodologii badań statystycznych wykazała się duża część działaczy KO (PO), która przez dwie godziny świętowała nowego prezydenta w osobie R. Trzaskowskiego. 

Reakcja KO i jej fanatycznych wyborców po przegranych wyborach jest też zupełnie normalna i charakteryzuje się psychologicznym mechanizmem "żalu po stracie" składającego się z kolejnych etapów [3]:

1. Szok i zaprzeczenie:
Początkowa reakcja na stratę, kiedy osoba nie może uwierzyć w to, co się stało. 

2. Gniew:
Pojawia się poczucie niesprawiedliwości i złość, często kierowana na różne osoby lub sytuacje. 

3. Targowanie się:
Próba negocjacji z losem, szukanie sposobów na odzyskanie tego, co utracone, nawet jeśli jest to nierealne. 

4. Depresja:
Stan głębokiego smutku, przygnębienia, izolacji i utraty zainteresowania życiem. 

5. Akceptacja:
Stopniowe pogodzenie się ze stratą, odzyskanie równowagi i zdolności do funkcjonowania w nowej rzeczywistości. 

Obecnie widzimy, że zachowanie KO-wców obejmuje już trzy pierwsze etapy. 

To doszukiwanie się jakichś fałszerstw czy próba podważania wyników wyborów to tylko przykłady, ale z punktu widzenia takich Giertychów (liderów KO-PO) mają też na celu skanalizowanie gniewu własnych fanatycznych wyborców oraz podtrzymanie ich podwyższonego stanu emocjonalnego, który ma trwać minimum do wyborów parlamentarnych w 2027 roku.

Owszem, można dopatrywać się  w działaniach Giertychów polskiej wersji rozstrzygnięcia rumuńskiego czyli jakiejś próby unieważnienia wyborów, ale są to dziania pozorne i bezcelowe. 

Zresztą w przypadku żądań wykrycia domniemanych fałszerstw wyborczych jesteśmy jedynym krajem na świecie gdzie to opozycja a nie rządzący miałaby się tych fałszerstw dopuścić. 

Nam pozostaje jedynie czekać aż fanatyczny elektorat PO (KO) jakoś pogodzi się ze stratą, choć trzeba być cały czas czujnym bo widzimy, że środowisko "koalicji 13 grudnia" się rozpada i po tamtej stronie mamy do czynienia z "walką buldogów pod dywanem", co może przynosić zaskakujące rozstrzygnięcia. 

Na koniec taka krótka historyjka.

Pod koniec września 2024 roku  przechodziłem operację wszczepienia bajpasów, po której miałem  dwutygodniową zapaść a moje czynności życiowe podtrzymywane były przez zewnętrzne płuco-serce. 

Na szczęście powróciłem do żywych a po odzyskaniu świadomości moim pierwszym pytaniem skierowanym do personelu było: "Kto wygrał wybory w USA?". To pytanie wywołało uśmiech pielęgniarki, bo przecież do wyborów w USA zostało jeszcze niemal trzy tygodnie. 

No i w końcu doczekałem się tej odpowiedzi po wyborach w USA, które na szczęście wygrał D. Trump! 

I wtedy już w 50% uwierzyłem, że w Polsce też może wygrać kandydat prawicowy. Moja pewność wzrosła do 90%, gdy padły słowa: "You will win" czyli wygrasz, które w kontekście polskiej walki wyborczej raczył przed ostatecznym głosowaniem i w swoim "Gabinecie Owalnym" oraz bezpośrednio zapewnić dra K. Nawrockiego prezydent USA D. Trump. A już w momencie gdy jako pierwsza lub druga zagraniczna osoba pogratulowała wygranej K. Nawrockiemu Ursula von der Leyen to już wiedziałem, że dr K. Nawrocki jest już de facto Prezydentem RP i przez elity unijne został wykluczony  polski wariant rumuński czy jakiś inny. 

Trzeba mieć jednak świadomość, że "tonący brzytwy się chwytają"...


[3] Przegląd od AI

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 


wtorek, 3 czerwca 2025

Zgoda narodowa? To nie dla D. Tuska!

Po wygranej dra K. Nawrockiego wszyscy oczekiwali na pierwsze słowa największego przegranego tej batalii czyli premiera rządu D. Tuska. 

No i po wielu godzinach objawił się w telewizyjnym "orędziu" zapowiadając... bezpardonową walkę z nowym prezydentem. "Ani kroku wstecz" przed dalszą – moim zdaniem – degradacją naszego kraju, naszej Ojczyzny, taki był jego przekaz. Zero pokory po porażce i – wedle mnie – tylko nienawiść, buta, pogarda i fałszywy lisi uśmieszek przykrywający wewnętrzną furię i kipiące w nim negatywne, a'la niemieckie emocje  wobec naszego narodu. Nawet nie było go stać na kurtuazyjne pogratulowanie wygranej K. Nawrockiemu. 

Źle to wróży najbliższej przyszłości naszej Polski. Premier zamiast zasypywać podziały zapowiada ich emocjonalne pogłębienie. Szkoda, że tak jest, choć ja nie spodziewałem się po nim niczego innego. Nawet założyłem się o dobre wino Pinot Noir, że D. Tusk nie poda się do dymisji i powyborczo będzie agresywny. 

Można werbalnie wmawiać ludziom, że chce się wewnętrznej polskiej zgody i realnie robić coś całkowicie przeciwnego. Wydaje się jednak, że Polacy już przestali wierzyć w kłamstwa płynące ze strony KO i jej akolitów. Bo przecież nie można być ciągle traktowanym jak debil i kiedyś w końcu prawda staje się  na wskroś oczywista, i często wywołuje złość oraz gniew wobec tych, którzy okłamywali i traktowali innych jak idiotów. To też jest jednym z powodów klęski R. Trzaskowskiego, partyjnego zastępcy D. Tuska.

D. Tusk po wygranej K. Nawrockiego jest "w narożniku". Dla elit unijnych przestał się liczyć co stało się oczywiste po szybkich gratulacjach dla nowego, polskiego prezydenta elekta płynących z ust Ursuli von der Leyen. U polskich wyborców jest praktycznie politycznie skończony i stanowi nawet niepotrzebny balast we własnej formacji, czyli KO. 

Reakcją D. Tuska jest więc niestety głośne i groźne "kąsanie" z tegoż "politycznego narożnika" i mimo, że jest politycznie skończony to jeszcze jako premier może narobić wiele złego. Mam nadzieję, że polscy posłowie nie udzielą mu poparcia w głosowaniu nad wotum zaufania dla jego rządu. Musimy jak najszybciej sprawić, aby ten tuskowy rząd stał się jeno niechlubną przeszłością. 

Ja nie wierzę D. Tuskowi w żadne jego słowo, natomiast skłonny jestem uwierzyć w każdą jego nikczemność i pomny niedawnej przeszłości uważam, że trzeba jak najszybciej powołać podległą Prezydentowi wojskową Gwardię Narodową, której jednym z obowiązków winna być ochrona Głowy Państwa. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

poniedziałek, 2 czerwca 2025

No nareszcie jest wygrana Polaków!

Karol Nawrocki został Prezydentem Polski! 

Brawo moi rodacy! Brawo dr Karol Nawrocki!

Mimo brudnego uruchomienia całej struktury polskiego państwa przeciw naszemu kandydatowi to jednak wygraliśmy! I sądzę, że rzeczywista przewaga naszego kandydata nad Rafałem Trzaskowskim była zdecydowanie wyższa od oficjalnej, ale realnie na tyle wysoka, że wyborów nie udało się "skręcić". Stąd ta szybka "ucieczka" R. Trzaskowskiego ze swojego sztabu wyborczego i koniec radości po wynikach exit poll.  

Przyznam się szczerze, że pomny wyników wyborów parlamentarnych z jesieni 2023 roku to bałem się o ostateczny wynik. 

Wtedy gorzko pisałem o nas samych, o Polakach. Teraz jednak zdaliśmy egzamin dojrzałości społecznej i przypomnieliśmy sobie o naszym patriotyzmie, o naszym systemie chrześcijańskiej aksjologii, o polskości, o nas jako narodu zwycięzców, który przetrwał nawet 123 lata zaborów i tak naprawdę obalił komunizm. 

Dziś przypada rocznica wypowiedzianych przez św. Jana Pawła II słów: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi"

Miejmy zatem poczucie, że i Niebo podczas tych wyborów stało za nami, i to nie pierwszy już raz! 

Brawo Polacy! Brawo Polsko!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

piątek, 30 maja 2025

Nie możemy zawieść krajów europejskich!

Nasze wybory prezydenckie są ważne nie tylko dla Polski i Polaków, ale też dla wszystkich narodów i państw w całej Europie, też w krajach UE!

UE ma dziś ogromne kłopoty związane przede wszystkim z ogromną skalą nielegalnej imigracji socjalnej z krajów Afryki i Azji. De facto za wielką skalę tej imigracji odpowiadają Niemcy, które za sprawą A. Merkel "otworzyli drzwi" dla tej imigracji. I dziś na ulicach Włoch, Francji, Niemiec, Szwecji, Holandii, Belgii i wielu innych krajów mamy hordy rozwydrzonych imigrantów. Są walki ich gangów, morderstwa, gwałty i inne przestępstwa.  

Europa sobie z tym wszystkim nie radzi. Zaczynają ponownie funkcjonować granice i kontrole graniczne, jest chaos, zniszczone budynki, samochody a ludzie boją się wychodzić samemu i po zmroku. Taki to los zgotowali Niemcy całej zachodniej Europie.

I co? Ano Niemcy mają tylko jeden sposób na pozbycie się problemu migrantów: przymusowa ich relokacja do innych krajów europejskich, w tym do Polski. Na to nie może być naszej zgody i jej nie ma. My chcemy po prostu uszczelnić granice w Europie, odsyłać nielegalnych imigrantów z powrotem a pomagać im na miejscu w Afryce czy Azji. Tego też chce cała Europa, choć już jest kompletnie zideologizowana i boi się artykułować własne dążenia albo nawet już sama nie wie, że może i powinna takie własne dążenia wyrażać. 

Polska jest dziś najbezpieczniejszym krajem w UE i oczy Europejczyków są zwrócone na nas z nadzieją, że wygra u nas konserwatywny czyli normalny kandydat na prezydenta. To może sprawić, że ideologiczne i lewackie elity unijne zostaną niejako zmuszone zastopować a może i zmienić swoje podejście do imigrantów. Na to liczą Europejczycy. 

Europejczycy liczą też na zatrzymanie koszmarnego "zielonego ładu" ("czystego ładu"), likwidację EU ETS 1 i 2 czy Europejskiej Umowy Unia–Mercosur. 

Gdyby u nas wygrał kosmopolityczny i lewacki kandydat elit unijnych to byłby to już koniec Europy, bo "tęczowy" R. Trzaskowski i jego akolici dołączyliby do grona tych, którzy chcą przymusowej relokacji uchodźców, wprowadzają "zielony ład" i ETS, są zwolennikami umowy Mercosur oraz budują Jedno Scentralizowane Państwo Europa ze stolicami w Berlinie i w Brukseli, co zniechęciłoby inne kraje do walki o siebie. 

Czy możemy zawieść Europę? NIE!

Ponadto w UE jest potężny kryzys energetyczny wpływający na zmniejszenie wzrostu gospodarczego i na wysokie ceny nośników energii. 

Ten kryzys też jest pokłosiem wcześniej prowadzonej niemieckiej polityki gospodarczej polegającej na niskich cenach np. gazu importowanego z Rosji poprzez rurociągi Nord Stream. A miało być tak pięknie: Niemcy mieli importować tani gaz z Rosji a później po wyższych cenach odsprzedawać go całej Europie. I tak by było, gdyby nie zapędy mocarstwowe W. Putina i rozpoczęcie wojny na Ukrainie.

I też pod względem gospodarczym jesteśmy wyróżniani w Europie. Jako nieliczni potrafiliśmy udanie przeprowadzić gospodarkę przez czasy covidu a całkowicie uniezależniając się energetycznie od dostaw nośników energii z Rosji byliśmy w stanie przeciwstawić się kryzysowi energetycznemu.  

Wzrost politycznego, gospodarczego i militarnego znaczenia Polski za czasów PiS najbardziej bolał Niemców, bo nasz kraj miał być taki jak za czasów rządów PO-PSL, gdzie powoli stawaliśmy się landem niemieckim a Polska stawała się "kartonowym państwem" gdzie były tylko "ch...j, dupa i kamieni kupa". I dziś niestety znów D. Tusk prowadzi tę samą politykę a przecież R. Trzaskowski jest partyjnym zastępcą tegoż pana...

I sądzę, że większość krajów europejskich też w obszarze gospodarczym "trzyma kciuki" za zwycięstwo dra Karola Nawrockiego, bo już mają dość dominacji Niemiec w UE. Gospodarka niemiecka dzięki swojej  walucie Euro wyssała z krajów unijnych "ostatnie soki" a same Niemcy chcą zmieniać traktaty unijne i z Europy zrobić sobie IV Rzeszę Niemiecką a później w porozumieniu z Moskwą stworzyć Eurazję od Lizbony do Władywostoku.  

Jeżeli teraz w Polsce wygra dr Karol Nawrocki to jest szansa na zatrzymanie niemieckiego planu podboju Europy i większość krajów unijnych właśnie na to liczy. Dodatkowo nasz kandydat ma też pełne poparcie administracji prezydenta USA D. Trumpa a wygrana u nas lewaka może doprowadzić do wycofania USA z Europy, co dla nas skończyłoby się powrotem kondominium niemiecko-rosyjskiego. 

Czy możemy zawieść Europę? Czy możemy zawieść Polskę? NIE!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Głosujmy po polsku i dla Polski!

"W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie"- książę Adam Jerzy Czartoryski (+14.01.1770 - +15.07.1861).

Myślmy więc racjonalnie o Polsce, o nas samych, o naszych dzieciach, wnukach i o tym dlaczego dla dzisiejszej całej ekipy rządzącej w Polsce to Berlin czy Bruksela są ważniejsze niż Warszawa czy Kraków. Oddajmy w wyborach właściwy dla dobra Polski i Polaków głos. 

Postawmy krzyżyk przy nazwisku dra Karola Nawrockiego!

Bowiem każdy nieoddany głos (pozostanie w domu), głos nieważny lub postawiony krzyżyk przy R. Trzaskowskim jest de facto głosem oddanym na ową wspomnianą przez A. J. Czartoryskiego partię antypolską. Nie marnujmy więc naszego głosu i zagłosujmy na dra K. Nawrockiego. To jest polska racja stanu!

Prawdopodobnie już nic się nie zmieni jeżeli chodzi o zdecydowanych wyborców. Sądzę, że już każdy wie na kogo zagłosuje i skończy się wreszcie ta brudna ze strony KO i jej akolitów kampania wyborcza. 

Więc wszystko co mogę zrobić to zachęcić do głosowania w wyborach na urząd Prezydenta RP. 

To jest nasz głos. I możemy po prostu skorzystać z naszych praw. Ten, kto nie bierze udziału w wyborach to de facto później nie ma prawa do jakiegoś wypowiadania się na temat naszego kraju: jego teraźniejszości i przyszłości. 

Musimy jako Polacy wziąć odpowiedzialność za Polskę a głosowanie niejako powinno być naszym obowiązkiem.  

Chciałbym, aby Polacy zagłosowali gremialnie i aby frekwencja przekroczyła 70% uprawnionych do głosowania. Znaczyłoby to nic innego jak pokazanie światu, że nasza demokracja jest ugruntowana, stabilna i silna. 

 "Nieobecni nie mają racji", czyli  zdanie lub interes osoby nieobecnej nie są brane pod uwagę. Nie pozwólmy, aby siedząc na kanapie o nas decydowali inni!

Dlatego też ponawiam prośbę do polskich wyborców, polskich patriotów: 

WEŹCIE UDZIAŁ  W WYBORACH I ZAGŁOSUJCIE NA DRA KAROLA NAWROCKIEGO!

Życzę wszystkim piątkowej i sobotniej refleksji nad Polską oraz odpoczynku od tej długiej kampanii wyborczej  a w niedzielę wybierajmy Polskę a nie Berlin, Brukselę czy Moskwę.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

wtorek, 27 maja 2025

Co się stanie dla nas, gdy wygra R. Trzaskowski?

Odpowiadając krótko na tytułowe pytanie to po prostu będzie to nieistotne bo Polski już nie będzie a my staniemy się niemiecko-brukselskim tanim zapleczem siły roboczej. W dodatku Niemcom uda się skutecznie wyprzeć USA z Europy, co będzie oznaczało szybki powrót do kondominium niemiecko-rosyjskiego. 

I w zasadzie mógłbym zakończyć na tych konkluzjach, które wskazują, że zagłosuję na dra Karola Nawrockiego, ale jeszcze chcę sklecić kilka zdań poprzedzonych obowiązkowym filmem:


Swego czasu [1] wskazywałem, że mój głos w pierwszej turze wyborów wahał się pomiędzy czterema kandydatami: doktorem Bartoszewiczem Arturem, doktorem Nawrockim Karolem, Jakubiakiem Markiem, Braunem Grzegorzem. Ostatecznie oddałem swój głos na jednego z powyższych kandydatów i nie był to głos na dra K. Nawrockiego. 

Natomiast dziś już nie ma wyboru i każdy Polak czujący się Polakiem musi oddać głos na dra K. Nawrockiego i to ma być głos masowy – nikt dobrowolnie nie może zostać w domu i zbojkotować tych wyborów!

Jest to bardzo ważne żeby dr K. Nawrocki wygrał te wybory bo w przeciwnym razie możemy pożegnać z wolną, suwerenną i rozwijającą się Polską, co przejawiało się będzie m.in. w tym, że:

migracja, zmiany traktatowe (setki stron i przeniesiona też obronność do UE), aborcja, eutanazja, Euro, KK, inwestycje infrastrukturalne, edukacja lewacka, drożyzna, rządowy przemyt nielegalnych imigrantów, służby specjalne, bilderberg group, pełzający zamach stanu i burdel prawny


– zostanie wprowadzony pakt migracyjny i zaleje nas fala imigrantów a nasze ulice będą wyglądały jak te we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i w innych europejskich krajach, gdzie rządy zezwoliły na niekontrolowany napływ obcych nam kulturowo ludzi, szczególnie wyznawców islamu,

– zostanie zlikwidowana jakakolwiek prawica w Polsce, w tym m.in. ugrupowania G. Brauna, J. Kaczyńskiego czy S. Mentzena,

– zostaną oddane niemieckiej Unii Europejskiej wszystkie atrybuty suwerennej władzy państwowej, czyli: sądownictwo, wojsko, ochrona zdrowia (też poprzez tzw. prywatyzację), szkolnictwo, ochrona środowiska, polska Konstytucja, prawodawstwo, polska waluta i złoto w zasobach NBP poprzez wprowadzenie waluty Euro (bo po co nam waluta narodowa i NBP, skoro we Frankfurcie nad Menem jest EBC - Europejski Ban Centralny emitujący Euro!), finanse publiczne, leśnictwo i polskie lasy, rolnictwo, energetyka i inne,

– podwyższony i zrównany zostanie zostanie wiek emerytalny
 
– zostaną podniesione podatki i wprowadzone nowe,

– nastąpi zmiana systemu programu 800+ w kierunku uzależnienia tej wypłaty od dochodów gospodarstwa domowego a docelowo jego likwidacja, 

– nastąpi likwidacja lub znaczna korekta w dół trzynastej i czternastej emerytury i renty,

– wprowadzona zostanie tzw. ustawa o mowie nienawiści, a co za tym idzie lewicowo-liberalna pełna cenzura,

– nastąpi likwidacja telewizji Republika i wPolsce24 a TV Trwam będzie przedmiotem zmasowanej krytyki i nagonki medialno-rządowej,

– będziemy mieli przyspieszenie i tak już dużego wzrostu cen a drożyzna dotknie nas wszystkich, szczególnie najuboższych,

– nastąpi wzrost bezrobocia,

– zostanie przyspieszony proces dramatycznego zadłużania Polski a ewentualne jego zatrzymanie wiązać się będzie z drastycznymi cięciami budżetowymi, w tym ze wzrostem podatków oraz likwidacją świadczeń socjalnych,

– nastąpi renegocjacja Konkordatu w stronę całkowitej alienacji Kościoła Katolickiego w Polsce, w tym też liberalizacja aborcji i eutanazji,

– wprowadzone zostanie seksualizowanie naszych dzieci przez środowiska LGBTQ+ i ideologię gender,

– wprowadzone zostaną zasady "zielonego ładu" i ETS2,

– nastąpi dokończenie i uruchomienie rurociągów Nord Stream 1 i 2,

–  zostanie usankcjonowane łamania prawa i zasad demokratycznych realizowane obecnie przez koalicję "13 grudnia",

– itd, etc...

Można by tak mnożyć i mnożyć powody, dla których niezbędne jest zagłosowanie przeciw R. Trzaskowskiemu i postawienie na K. Nawrockiego. Tutaj mamy opcję zero-jedynkową i nie można np. oddawać głosów nieważnych lub też nie pójść na wybory! Po prostu nie można dla dobra Polski, Polaków i przyszłych pokoleń, naszych dzieci i wnuków!

Widzimy się na wyborach...

P.S.

Do końca tej brudnej kampanii wyborczej zostało kilka dni. "Sraczka" w obozie władzy jest ogromna. D. Tusk zniża się do poziomu kloszarda (przepraszam kloszardów) i atakuje K. Nawrockiego wypowiedziami jakiegoś mitomańskiego i napakowanego świrusa oraz płaczliwym głosem zachęca do głosowania na swego podwładnego. R. Trzaskowski zaś nie chce się przebadać na obecność narkotyków w organizmie (np. kokainy czy amfetaminy) i jest już bardzo zmęczony tą kampanią wyborczą. Każdy mógł zaobserwować jego zmęczeniowe "zjazdy" w trzeciej czy czwartej godzinie debat prezydenckich.  

I tak na koniec... Mamy wybór pomiędzy patriotycznym twardzielem potrafiącym walczyć o Polskę i Polaków a kosmopolitycznym i gogusiowatym mięczakiem, który będzie wykonywał rozkazy płynące zza zachodniej i przyszłościowo wschodniej granicy. Wybór należy do nas!


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

piątek, 16 maja 2025

Pilnujmy wyborów zarówno w czasie jak i po nich...

Pełny tytuł winien brzmieć: Pilnujmy wyborów w czasie ich trwania jak i w dłuższym okresie tuż po nich [1].

Musimy wszystko zrobić aby wybory były transparentne i wolne od ewentualnych fałszerstw.

Będzie to bardzo trudne z dwóch powodów.

Po pierwsze to archaiczny system głosowania nie uwzględniający możliwości nowych technologii i tym samym zwiększający obszar dokonywania "cudów nad urną".

Po drugie i trochę sprzężone z pierwszym to ogromna machina "międzynarodówki lewacko-liberalnej" i obecnie rządzących w Polsce skierowana na atak wobec konserwatywnych kandydatur a promujących przede wszystkim R. Trzaskowskiego, w tym też w sposób wątpliwy prawnie. 

Bardzo ważne jest też aby nie dopuścić do antydemokratycznych działań ekipy D. Tuska, R. Trzaskowskiego i ogólnie lewackich elit unijnych po naszych wyborach. 

Chodzi mi tu o tzw. "wariant rumuński" i "wariant francuski".

W Rumunii unieważniona została pierwsza tura wyborów prezydenckich, która odbyła się 24 listopada 2024 roku. Sąd Konstytucyjny podjął decyzję o jej anulowaniu 6 grudnia 2024 roku, uzasadniając to naruszeniem procedur wyborczych oraz ingerencją zewnętrzną, w tym urojonymi podejrzeniami o wpływ Rosji na kampanię wyborczą. 

W związku z tym cały proces wyborczy został powtórzony, a pierwsza tura nowych wyborów odbyła się 4 maja 2025 roku. W nich i tak wygrał kandydat prawicy  George Simion i jest niemal pewnym zwycięzcą II tury zaplanowanej na 18 maja 2025.


We Francji dokonano natomiast innego geszeftu. 

Marine Le Pen została wykluczona z wyborów prezydenckich we Francji na mocy wyroku sądu w Paryżu. Sąd uznał ją za winną defraudacji funduszy Parlamentu Europejskiego, co skutkowało pięcioletnim zakazem ubiegania się o funkcje publiczne.

Le Pen została skazana na cztery lata więzienia, z czego dwa lata w zawieszeniu, oraz na grzywnę w wysokości 100 tysięcy euro. Wyrok ten oznacza, że nie będzie mogła startować w wyborach prezydenckich w 2027 roku, chyba że sąd wyższej instancji uchyli decyzję.

Le Pen zapowiedziała apelację, słusznie twierdząc, że wyrok ma charakter polityczny i jest próbą wyeliminowania jej z życia publicznego. 

Sprawa wywołała ogromne emocje we Francji, ponieważ Le Pen jest jedną z kluczowych postaci w polityce od kilkunastu lat i miałaby ogromne szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
kjahog@gmail.com 

[1] Tytuł musiałem zredukować do wymogów platform wymagających określonej długości tytułów 

czwartek, 15 maja 2025

Polacy! W wyborach głosujcie po polsku i dla Polski!

Już w niedzielę głosowanie w pierwszej turze wyborów prezydenckich, więc chciałbym się z Państwem podzielić moimi refleksjami. Mam nadzieję, że znajdą Państwo chwilę gorącego przedwyborczego czasu, aby zapoznać się z tym tekstem. 

Otóż przez wszystkie lata tzw. III RP a nawet w czasach komuny wpajano nam "politykę wstydu". Mieliśmy być narodem zakompleksionym i głupim, który winien mieć kompleksy wobec jakiegoś wyimaginowanego "zachodu" i wstydzić się polskości.

Niestety część zwykłych Polaków dalej nosi w sobie ten pierwiastek wstydu i kompleksu, który antypolacy wpoili im przez ten czas. Nie wiem jaka to jest dziś część. Może nawet z 35% wśród oddających swój głos. Przekonamy się o tym 18 maja, przy czym należy pamiętać że duża ich część to tak naprawdę nie są Polacy a etnicznie nam obcy i wrodzy, na co wskazywał w debatach na przykład G. Braun... 

Ja wobec tego typu zabiegów mających zbudować u mnie polski kompleks niższości zawsze podchodziłem z szyderczym uśmiechem, bo jestem dumny, że jestem Polakiem! I dumny jestem nawet z tego, że nasi wrogowie tak nas nienawidzą...


Polska to mój kraj. Dla mnie zawsze piękny, choć bywa i brzydki, ale i tak przeze mnie kochany. Dla wielu mi podobnych jest umiłowanym Domem Rodzinnym – macierzą będącą obiektem tęsknoty i westchnień, odniesieniem do najważniejszej przesłanki naszej tożsamości. 

I często przecież im jesteśmy dalej (np. na stałej lub czasowej emigracji) od tej naszej Polski, tym staje się Ona dla nas piękniejsza, idealizujemy ją, gdzieś tam wewnętrznie zaczynamy doceniać jej dla nas ogromne znaczenie, przypominamy sobie już tylko raczej pozytywne z nią wspomnienia... Tęsknimy i może nieraz też żałujemy, że... ją opuściliśmy... że nie zrobiliśmy dla niej tego, co mogliśmy najlepszego i na co było nas stać. Bardzo często chyba też w takich przypadkach mamy poczucie, że nie docenialiśmy jej piękna i znaczenia, gdy byliśmy jej i ona była dla nas...

Utratę tej Ojczyzny i żal za popełnione błędy zapewne odczuwało wielu Polaków wtedy, gdy Polska na  123 lat straciła niepodległość i zniknęła z mapy świata zagrabiona przez Zaborców. Podobne odczucia towarzyszyły wielu naszym Rodakom (nie mówię tu o zdrajcach i konformistach życiowych oraz ideowych), gdy na przeszło 40 lat Polska znów straciła niepodległość zagrabiona tym razem przez jednego z byłych Zaborców, tym razem pod hasłami "ogólnoświatowej szczęśliwości" zwanej komunizmem czy też realnym, marksistowskim socjalizmem.

Boję się, że i tym razem możemy znów popełnić ten sam błąd tracąc niepodległość i suwerenność na rzecz tym razem nie ZSRR, ale jego twórczego rozwinięcia, który ja nazywam ZSRE (Związek Socjalistycznych Republik Europejskich). Dzisiejszy proces naszego zniewolenia (i nie tylko naszego) jest niestety bardziej niebezpieczny, bowiem odbywa się nie poprzez walkę zbrojną a walkę, w której orężem jest manipulacja socjotechniczna i puste werbalne frazesy o demokratycznej formie jednoczenia się ludzi...

Mam jednak nadzieję, że znów zwycięży w nas patriotyzm uwalniający nas z jarzma dzisiejszej unijnej, totalitarnej dyktatury i utraty naszej Ojczyzny...

Wierzę, że znów poczujemy w naszych sercach dumę z Polski, dumę z tego, że jesteśmy Polakami! Dumę z naszej wielowiekowej historii, tolerancji, tradycji, symboli, wiary, ziemi, tożsamości narodowej, języka, kultury i sztuki. Dumę z naszych lasów, wód Bałtyku, jezior i gór, łanów zbóż, polskiej waluty, wypracowanego naszymi rękoma majątku narodowego oraz dumę z naszych Ojców i Matek oraz Dziadków i Babć, którzy za tę Polskę oddawali swe życie.

Nieraz my nie zdajemy sobie sprawy jakim nieocenianym darem dla nas jest Polska i m.in. nasz piękny język ojczysty! 

Tak. Jestem dumny, że jestem Polakiem! I dumny jestem nawet z tego, że nasi wrogowie tak nas nienawidzą... że Moskale i Niemcy tak się nas bali i boją, iż muszą ze strachu walczyć o nasze unicestwienie. Jestem dumny, że nie potrafili nas zniszczyć a musieli nam oddawać pruskie i ruskie hołdy.

Jestem dumny, że nasza historia tak razi naszych wrogów. Widać jesteśmy tak mocni duchem, że wzbudzamy nienawistny strach, ale i obiekt pożądania, który często wyrażany jest przez część nienawidzących polskości Polaków czy też Niemców, Żydów, Rosjan... i innych nacji.  

Ten strach przed polskością, naszą tożsamością jest ich porażeniem i wewnętrznym cierpieniem a jednocześnie bywa lichwiarską obrzydliwą pazernością oraz zawistną zazdrością wyrażaną wobec naszej państwowości, naszej ziemi, historii, naszej wiary, naszego języka i umiłowania polskości.

Szkoda jednak, że moja Ojczyzna przez wielu jest niestety znienawidzona, choć nigdy nie byliśmy pierwotnym agresorem wobec innych narodów ani nie kolonizowaliśmy żadnych krajów a nasza dobroć i tolerancja były zawsze naszymi narodowymi cechami...

Po 123 latach zaborów odzyskaliśmy naszą Niepodległość i od razu zatrzymaliśmy najazd marksistowskich hord komunistycznych Sowietów. Uratowaliśmy świat przed barbarzyństwem klasowych morderców. Skutecznie dawaliśmy odpór rasowym, niemieckim, nazistowskim zbrodniarzom, by zostać pokonanymi dopiero wtedy, gdy pomogli im okupanci sowieccy…   

W czasie okupacji tylko w Polsce istniało zorganizowane Państwo Podziemne i cały czas trwała walka zbrojna zakończona Powstaniem Warszawskim...  Przeżyliśmy komunizm, wobec którego przez całe lata stawialiśmy czynny opór. To w Polsce zrodził się ruch Solidarności a nasz Papież  św. Jan Paweł II pokazał światu jacy naprawdę jesteśmy… przede wszystkim piękni duchem i miłością oraz prawdziwą tolerancją wobec innych.

Jakże często walczyliśmy „za naszą i waszą wolność” i jakże często nie usłyszeliśmy nigdy słów wdzięczności a bywało, że stawaliśmy się obiektem nieracjonalnej wrogości. Gdy Żydzi tułali się – przeganiani wszędzie – po całej Europie… właśnie w Polsce zyskali schronienie dane im przez Kazimierza Wielkiego…  W czasie II Wojny światowej walczyliśmy na wszystkich frontach… by zostać zdradzeni w Jałcie. Zapoczątkowaliśmy - dzięki 10-milionowej Solidarności -  upadek komunizmu we wszystkich krajach europejskich a dziś świętuje się na świecie tylko „obalenie Muru Berlińskiego”…

Ale przecież nam niepotrzebna jest żadna wdzięczność! Po prostu tacy jesteśmy… Ludzcy, dobrzy, tolerancyjni, po chrześcijańsku miłujący siebie i innych oraz… kochający po prostu swój kraj, swoją Ojczyznę,  chronicznie nie znoszący zniewolenia a gloryfikujący prawdziwą Wolność!

Jako jedyni przecież w kontynentalnej Europie instytucjonalnie nie splugawiliśmy się współpracą z nazistowskimi Niemcami a w czasie wojny stworzyliśmy największy ruch oporu, czyli Polskie Państwo Podziemne. Pomagaliśmy też Żydom, choć groziła za to karta śmierci całych polskich rodzin. W odruchu serca wspaniale pomogliśmy też Ukraińcom, choć przecież z tyłu głowy mamy to, że i oni kiedyś nas mordowali na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. I przyjmując uchodźców z Ukrainy nawet nie musieliśmy budować dla nich jakichś obozów dla uchodźców.... I znów próżno  szukać jakiejś wdzięczności ze strony Ukraińców 

Tak więc cieszmy się, że jesteśmy Polakami i nie dajmy się skłócić wewnętrznie. Naszym antypolskim i niepolskim wrogom na tym zależy. A my przecież jesteśmy ponad ich prymitywny poziom umysłowy. Zdrajcy i wrogowie nie dorastają nam "do pięt". Bądźmy dumnymi z polskości i walczmy o nią wspólnie. Powtórzę: cieszmy się codziennie, że jesteśmy Polakami!

Dziś jednak w poczuciu dumy z tego, że jestem Polakiem marzy mi się Polska i świat, gdzie prawda jest prawdą a fałsz kłamstwem, dobo dobrem a zło złem, zdrajca zdrajcą a patriota patriotą, przestępca przestępcą a prawy człowiek właśnie takim... Po prostu świat, gdzie słowa znaczą to, co znaczą...

Marzy mi się Polska, w której rządzący wypełniają swoją misję i we wszystkich działaniach dbają o nasz kraj. Gdzie prawo jest traktowane powszechnie jako obowiązujące wszystkich w ten sam sposób. Jakże bym chciał cały czas żyć w wolnym i praworządnym kraju, gdzie Polska i Polacy stoją na pierwszym miejscu dla rządzących

Dla Polski na dzień dzisiejszy nie ma innego wyboru w tegorocznych wyborach jak w I turze postawić krzyżyk przy nazwisku kandydatów prezentujących propolską optykę a w II turze zagłosować na każdego konserwatywnego kandydata byleby nie na R. Trzaskowskiego.  państwowości. 

Powtórzę: wybór R. Trzaskowskiego i jego akolitów oznacza utratę naszej Ojczyny i podporządkowanie jej kondominium niemiecko-rosyjskiemu. Czy chcemy znów być pod zaborami? Nie!

Te wybory są ważne nie tylko dla Polski i Polaków, ale też dla wszystkich narodów i państw nie tylko w UE. UE ma dziś ogromne kłopoty związane przede wszystkim z ogromną skalą nielegalnej imigracji socjalnej z krajów Afryki i Azji. De facto za wielką skalę tej imigracji odpowiadają Niemcy, którzy za sprawą A. Merkel "otworzyli drzwi" dla tej imigracji. I dziś na ulicach Włoch, Francji, Niemiec, Szwecji, Holandii, Belgii i wielu innych krajów mamy hordy rozwydrzonych imigrantów. Są walki ich gangów, morderstwa, gwałty i inne przestępstwa.  

I co? Ano Niemcy mają tylko jeden sposób na pozbycie się problemu migrantów: przymusowa ich relokacja do innych krajów europejskich, w tym do Polski. Na to nie może być naszej zgody i jej nie ma. My chcemy po prostu uszczelnić granice w Europie, odsyłać nielegalnych imigrantów z powrotem a pomagać na miejscu w Afryce czy Azji. 

Polska jest dziś jeszcze najbezpieczniejszym krajem w UE i oczy Europejczyków są zwrócone na nas z nadzieją, że wygra u nas kandydat prawicowy, co sprawi, że ideologiczne elity unijne będą zmuszone zmienić swoje podejście do imigrantów. Na to liczą Europejczycy. Czy możemy zawieźć Europę? Nie!

Polska przecież to nasze państwo i chcę być z niego dumny. Żądam, aby była obowiązkiem Polaków, którzy nią rządzą. Tak jak zapewne obowiązkiem rządzących Izraelem Żydów są obowiązki izraelskie, rządzących Francją Francuzów są obowiązki francuskie, rządzących Niemcami Niemców są obowiązki niemieckie, rządzących Rosją Rosjan są obowiązki rosyjskie, rządzących Grecją Greków są obowiązki greckie...

Takie to proste, naturalne i oczywiste przecież... Wszakże chyba tylko dla tych jednak, którzy czują się narodowo tymi, którymi mają zaszczyt rządzić... Gdy tak nie jest stają się domniemanymi i realnymi zdrajcami obowiązków jakie im powierzono a tym samym zdrajcami mojej Ojczyzny - Polski!

R. Trzaskowski jest podwładnym szefa KO D. Tuska...

"Für Deutschland" (dosłownie "Dla Niemiec"):


Często przytaczam tę wypowiedź D. Tuska bo ona oddaje jego zespolenie z Niemcami a nie z Polską. I jak można ufać Niemcowi? Czy znów Niemiec ma nam pluć w twarz i nas degradować do roli niemieckich niewolników?

W poczuciu dumy z polskości walczmy zawsze o naszą Ojczyznę każdego dnia, każdej sekundy, każdej minuty. Bądźmy patriotami wszędzie, nawet poza granicami Polski. Mamy wspaniałą Polonię i niech ona też stawia nas na piedestale swoich nadrzędnych wartości. Bo Polska to piękny kraj, bo Polska to piękni ludzie, zawsze tolerancyjni i życzliwi dla innych, gdzie też byliśmy w stanie walczyć za innych, choć nie zawsze spotykaliśmy się tych innych wdzięcznością.

"Jestem kamieniem, ludzie głazami...
 Staję się piaskiem, Oni górami..."

Razem, wspólnie i wszyscy stwórzmy głazy, z których może powstać wspaniała GÓRA odrodzonej, pięknej i zamożnej Polski! Pozwólmy nadal budować dobrobyt naszej Ojczyny przez ZP (PiS) i nie pozwólmy żeby została rozkradziona i zniknęła z mapy świata, co stałoby się gdyby jakimś cudem wybory wygrał zdradliwy D. Tusk!

Polacy! W wyborach wybierajcie po polsku i dla Polski! Dla siebie, naszych rodzin i przyszłych pokoleń!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
kjahog@gmail.com