wtorek, 29 marca 2011

Bezpoziomowość etapowości bełkoczącego pseudorządzenia!

Witam

Tym razem trochę bawiąc się słowami i pojęciami.

Etap ogólnie oznacza część pewnej całości rozciągniętą w czasie.  Z etapami mamy do czynienia np. w sporcie (wyścig kolarski) czy w sekwencji pewnych działań prowadzących do jakiegoś celu (np. etapy badania naukowego czy operacji wojskowych - każdy etap jako część ma przyczyniać sie do powodzenia danej całości). Pokonanie pewnego etapu ma przybliżać do określonego celu, przy czym cel ten jest z reguły określany kategorią ilościową (pożądanym stanem rzeczy) a nie jakościową (określonym poziomem stanu rzeczy).

Poziom zaś  ma wielorakie znaczenie. Ogólnie można przyjąć, że jest to "położenie, układ czegoś względem jakiejś płaszczyzny", przy czym tą płaszczyzną jest szczególnie stan danej rzeczy i stopnia jej zaawansowania (rozwoju). Można więc zatem przyjąć, że "poziom" określa pewien oczekiwany stan rzeczy, który osiągnąć można jedynie spełniając pewne warunki lub kryteria wcześniej zdefiniowane, ustrukturyzowane, scharakteryzowane w sposób modelowy skończony lub nieskończony (sklasyfikowany lub np. jedynie albo aż stypologizowany - zależy od istoty danej rzeczy). Poziom może określać jakąś wartość mierzalną (ilościową), ale z reguły określa jakość danej rzeczy, czyli osiągnięcie kolejnego poziomu jest osiągnięciem kolejnego "wyższego" pułapu (stopnia) stanu rzeczy. Celem jest zaś - dla danej rzeczy czy zdarzenia, działania lub zjawiska - osiągnięcie poziomu relatywnie najwyższego i możliwego w danych warunkach do osiągnięcia. Osiągnięcie kolejnego poziomu wymaga osiągnięcia poziomu niższego rzędu a osiągnięcie poziomu relatywnie najwyższego przejścia wszystkich poziomów relatywnie niższego rzędu.

Ogólnie zależność pomiędzy etapem a poziomem można przedstawić za pomocą następującego stwierdzenia (tezy, hipotezy?): Może się zdarzyć, że aby osiągnąć  dany poziom koniecznie trzeba przejść kilka etapów, natomiast żeby osiągnąć dany etap niekoniecznie należy osiągnąć dany poziom. Paradoksalnie więc osiąganie kolejnych poziomów wiąże się z ruchem pionowym natomiast osiągnięcie kolejnego etapu z ruchem poziomym.

Zapewne w tym miejscu ktoś z czytających może stwierdzić: naukowy lub też pseudonaukowy "bełkot" i do tego bezsensowny bo... bezcelowy! Zgadzam się w całej rozciągłości ze wszystkimi, którzy do takowego wniosku dojdą!

Tylko nieraz zastanawiam się: Jak można scharakteryzować rządy Przeszacownego Premiera Donalda Tuska i jego PO? Czy stawiają sobie za cel osiąganie kolejnych etapów czy też kolejnych poziomów. Jeżeli etapów to co jest ostatecznym celem tej drogi... a może - oprócz władzy i chęci rozbicia jedności terytorialnej i narodowej Polski – żadnego innego celu nie ma? A może jednak celem jest osiąganie coraz wyższych poziomów: zorganizowania państwa polskiego i jakości życia Polaków? Oceńcie sami...

Nie wnikając w szczegóły (o których wielokrotnie pisałem) – osobiście raczej śmiem twierdzić, że rządy D. Tuska to największy... "BEŁKOT PSEUDORZĄDZENIA" przynajmniej od 1989 roku (przychylam się do opinii, że co najmniej od 1956...): nie osiąga żadnego ze swoich wcześniej wyznaczonych – w kampanii wyborczej i expose Premiera – celów (etapów) a jedynie wyznacza inne i powstające ad hoc różne nieskoordynowane ze sobą etapy/działania (np. reforma OFE) ani też w żaden sposób nie przyczynia się do przejścia Polski na wyższy cywilizacyjnie poziom rozwoju, podobny do tegoż poziomu krajów "Starej Unii" - może za wyjątkiem cen...). Innymi słowy: cokolwiek robi obecny rząd jest ewentualnie li tylko... "bezpoziomowością etapowości bełkoczącego pseudurządzenia"!

Czyż nie można również tego powiedzieć o samej Unii Europejskiej – jako sztucznie wykreowanego i nieefektywnego a'priori tworu polityczno-gospodarczego? (przez niektórych uważaną za ZSRR - bis)...
Na dzisiaj tyle "rozgrzewki słownej"... tak dla rozbawienia siebie samego... bo spraw poważnych coraz więcej i starał się będę w najbliższym czasie je częściej analizować i komentować... a także etapowo (sic!) udowadniać wyżej postawioną przeze mnie tezę o "bełkotliwości" obecnego polskiego i tzw. "europejskiego" rządu...

Pozdrawiam

P.S.
Pod moją notką zatytułowaną: Zwodniczy kamuflaż Prezydenta i jego Protektorów! pojawił sie na jednym z forów komentarz KAMY777, którego treść – ze względu na upływ czasu i wcześniejszy brak mojej odpowiedzi – pozwolę sobie częściowo zacytować (źródło: pominąłem skomplementowanie przez KAMĘ777 trafności i wnikliwości moich analiz... za które szczerze dziękuję): "Dziwi mnie, że nie dostrzegł Pan (...) jak dziwnie doskonale w cały ten scenariusz wpisuje się PJN, a zwłaszcza Pani Joanna Kluzik - Rostkowska. Może serce nie pozwala Panu na wnikliwą i rozsądną analizę (...) Będę dokładnie obserwować co się będzie działo 10 kwietnia i 17 września. Pana - Szanowny Panie Autorze - bardzo proszę, żeby Pan jeszcze raz, tym razem z dystansu i na chłodno spojrzał na poruszony przeze mnie wątek".

Pozwalając sobie na odpowiedź w ramach ps. tejże notki jednocześnie odsyłam do konstatacji wysuwanych przeze mnie w notce: Czyżby kolejne ruchy WSI - GRU na polskiej scenie politycznej? Oby to tylko fantazje... . A PJN również będę pilnie obserwował – także Szanowną Panią Joannę Kluzik - Rostkowską... postaram się ominąć obszar jej "kobiecości", co będzie niestety – jako mężczyźnie uwielbiającemu ulotność i delikatność płci niewątpliwie piękniejszej - nader skomplikowane...

Pozdrawiam ponownie
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

sobota, 19 marca 2011

Zwodniczy kamuflaż Prezydenta i jego Protektorów!

Witam

Przyznaję!

Sam wczorajszym postem dałem się unieść prześmiewczej fali wszechogarniającej kpiny z Prezydenta oraz  kontynuacji medialnej narracji kreującej Go na niegroźnego i popełniajacego raz za razem jakieś kompromitujące "gafy" człowieka, którego celem była tylko prezydentura i władza dla samej rozkoszy bycia "Panującym".

Nie dajmy się jednak zwieźć temu kreowanemu obrazowi Bronisława Komorowskiego! Uważam dalej, że pod tą fasadą kryje się jeden z najniebezpieczniejszych ludzi dla Polski, Polaków i ogólnie naszej Ojczyzny! Może należy się zastanowić, czy cała obecna prezydentura B. (k...) nie jest jednak przemyślana a tworzona narracja ma odwrócić od zadawania trudnych pytań i "przykryć" prawdziwe i tragiczne dla Polski oblicze Bronisława Komorowskiego?".

Zaraz po napisaniu wczorajszego tekstu przypomniałem sobie, co jeszcze we wrześniu 2010 roku w notce: "Wolski widział w "śpiochu" Myśliwym cechy jeneralskie... wiedział co mówi!" pisałem na temat ówczesnego kandydata na prezydenta.  Bardzo rzadko to czynię, ale pozwolę sobie - z powodu moim zdaniem ważności tekstu - przypomnieć go w całości.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Witam
Pamiętacie jak to Wolski chwalił "śpiocha" Myśliwego jaki to z niego byłby świetny jenerał!

A my się śmialiśmy, chociaż ja zawsze powtarzałem i przestrzegałem przez "śpiochem" Myśliwym:

1) Generalissimus? B. Komorowski - nasz (ich) Namiestnik?...,
2) Uwaga na Pełniącego Obowiązki Bronisława Marszałka Komorowskiego! ,
3) Narracja B. Komorowskiego: "Jestem wykształciuchem"! ,
4) Uwaga na animalizację myśliwych - pasjonatów!
5) B. Komorowski - Zrewitalizowany Nowy Produkt na rynku politycznym

(...konieczny epilog notek... Trzej przyjaciele... PROROCY i CZARODZIEJE? )

Przeczytajcie i wyciągnijcie wnioski dlaczego Wolski tak wierzył w "śpiocha" Myśliwego, dlaczego SOWOWY generał M. Dukaczewski otwierał szampana opijając zwycięstwo "śpiocha" Myśliwego jeszcze przed ogłoszeniem wyników wyborów prezydenckich, dlaczego "śpioch" Myśliwy  sobie jeździł z J. Palikotem polować na głuszce w Rosji na zaproszenie KGB, dlaczego Palikot teraz tworzy partie prezydencką.

Przeczytajcie teraz pierwszy wyraz tytułu pierwszej ze wskazanych powyżej moich notek. Wystarczy. Wolski uczył się od GRU od lat 40-tych XX wieku. Zajęło mu to kilkadziesiąt lat zanim wprowadził Stan Wojenny.  Widocznie "śpioch" Myśliwy okazuje się przerastać "umiejętnościami" Wolskiego, za co go Wolski słusznie pochwalił w telewizorni.

I jeszcze jedno.

Dziś jest 16 września 2010 roku. Usunięto krzyż.

Jutro jest 17 września 2010 roku.

17 września 1939 roku Sowieci najechali bezczelnie i jak horda bezrozumnych hien na Polskę, aresztując 22 tysiące najznamienitszych Polaków II RP by później w bestialski sposób zmordować ich.

Mord nastąpił około 10 kwietnia w Katyniu i innych miejscowościach.

10 kwietnia na ziemi smoleńsko-katyńskiej ginie ponownie trzon patriotyczny Polski z Prezydentem L. Kaczyńskim...

Na co stać więc jeszcze chyba już nawet może Generalissimusa "śpiocha" Myśliwego?...

Czyżby liczył na sprowokowanie zamieszek by 17 września ironicznie znów "przykryć lub ironicznie powielić" rocznicę  zbrodniczej agresji Rosji Sowieckiej na Polskę?

(...)

A to lektura obowiązkowa dla wytrwałych i chcących później pogadać co o tym sądzą i czy tak może jest, być, będzie... a może to moje wybujałe dyrdymały po prostu i tyle...

Jeżeli tak... to Kto i dlaczego i co dalej z Polską? 
Skąd Oni wiedzieli?
Podróże Adama Michnika...
Polska - ostateczna demokratyczna batalia o niepodległość?!
Zamach Stanu?! 
Chłopcy w krótkich spodenkach? Niestety... raczej likwidatorzy! 

Niepodległość czy Protektoraty? 
Polska - niepodległa Ojczyzna czy Polsza - Priwislanskij Kraj! 
Czy Putin zrealizuje w końcu marzenia Lenina i Stalina? 
Miałem sen... łupkowowaty!  "
--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak wiem... Może i zbyt tego wszystkiego wskazałem za dużo, ale temat wydaje mi sie na tyle ważny, że starałem się "tak na szybko" zareagować i jednak zmienić nieco spojrzenie na obecnie wykreowany medialnie wizerunek Prezydenta... bo jakoś tak trudno mi w to uwierzyć, że akurat właśnie ten wpis, akurat teraz został sfilmowany (czy pamiętacie kiedykolwiek, aby media pokazywały konkretne wpisy polskich osobistości do jakichkolwiek ksiąg okolicznosciowych?) a błędy wskazane przez np. TVN i onet.pl (sic!)...

... a w tle powstaje zaplecze polityczne Bronisława Komorowskiego tworzone przez jego odwiecznego kompana Janusza Palikota.... (zob: Czyżby kolejne ruchy WSI - GRU na polskiej scenie politycznej? Oby to tylko fantazje...

... a w tle 10 kwietnia... pierwsza rocznica Katastrofy Smoleńskiej... Patrzmy dokładnie, co dzieje się wokół tej rocznicy i w jaki sposób Prezydent będzie próbował i już próbuje ją zawłaszczyć oraz rozbić jej patriotyczny charakter (zakaz wobec obchodów organizowanych przez Gazetę Polską). Dostrzegajmy fakty a nie medialną kreację!

Pozdrawiam

P.S.
Warto jeszcze zajrzeć do: Przyjaciel się pruje: Marszałek ma być czysty jak łza - jakby co (ten przyjaciel to oczywiście nie kto inny jak KotPali) - (za wskazanie tej notki dziękuję Avernonowi)


P.S.2
Wszystko, co powyżej napisałem nie jest oczywiście zaprzeczeniem faktu, iż dziś panuje w Polsce jeno żenująca ogólna DOBROŚĆ, ale jakże łatwo taką WSZECHOGARNIAJĄCĄ NIEWYKSZTAŁCONĄ PUSTKĄ INTELEKTUALNĄ sterować i to musi budzić w nas przerażenie...


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

piątek, 18 marca 2011

Rozterki Komorowskiego...

Witam

Polska śmieje się z grafomana (pamiętacie jego wierszyk o Wałęsie?) i ortograficznego analfabety Prezydenta Bronisława Komorowskiego (używam nie zwyczajowego przeze mnie skrótu, ale całego imienia i nazwiska - co by potomni wiedzieli o kogo chodzi!).

Bo doprawdy jest się z czego śmiać. Komorowski nie dość, że jest - moim subiektywnym zdaniem - megalomańsko infantylny, nie potrafi przekazywać słownie własnych myśli, reprezentuje międzynarodową ogładę towarzyską na poziomie urągającym - według mnie - nawet niemalże imbecylom dyplomatycznym*, ale okazuje się, iż prawdopodobnie lenił sie w szkołach przez całe lata...

Śmieszny to raczej bądź niechybnie człowieczek (czułe przeze mnie zdrobnienie rzeczownika: człowiek). Jego "ogromność" wcale nie czyni go rubasznym ani  dobrotliwym... Jego sztuczne wydłużanie ostatnich sylab podczas przemówień przypomina mi osobiście - zresztą skądinąd przesympatycznie brzmiące - ryczenie i mruczenie małby wołającej o banana... Jego decyzje chyba nie są tak naprawdę jego... Przypomina bezwolną istotkę trzymaną przez całe to w s i owe tałatajstwo na krótkiej smyczy przypominajacej prawdopodobnie "hakową" kolczatkę...

Smutny to raczej bądź niechybnie człowieczek (czułe przeze mnie zdrobnienie rzeczownika: człowiek), bo zapewne w swoich wyobrażeniach wydaje mu sie, że jest kimś istotnym na tym świecie... Przez lata marzył chyba sobie zapewne o uściskach dłoni z "możnymi" tego świata? (czym zresztą lubi się teraz chwalić). Może gdzieś w ukryciu i przed lustrem przebierał się np. w Napoleona lub np. Stalina? (oj... mu bliższego)... Został jeno myśliwym a historia wspominać go będzie jako Prezydenta-Gafę i Męża Niestanu jego własnej żony oraz poddanego władaniu teścia, który to... napisał (a może tylko przepisał?) mu pracę magisterską i zapewne wciągnął w "konspiracyjną robotę".

To tylko kilka takich moich konstatacji i refleksji...

Zastanawiałem się też jakież to przemyślenia i rozterki mogą po takiej kompromitacji tlić się w "prezydentowych szarych komórkach"?...

A może takie...

"Od kiedy magistrem zostałem
to pisać po prostu przestałem

Ale zanim się nim stałem
to też nic nie pisałem

To dlaczego wszyscy się dziwią żem niepiśmienny?
A może spłynąłem z wodą do Bałtyku i już ze mnie plankton przydenny?

Oj Nie! Jam Hrabia Komorowski!!!
Jaśnie Prezydent tej mojej, ciemnej intelektualnie acz niby wykszytałconej części Polski!"

* Ciekawie zachowywał się podczas spotkania z Obamą... doprawdy...



A poniżej humorystyczne i prześmiewcze sparafrazowanie ewentualnej tematyki i stylu rozmowy Bronisława Komorowskiego z B. Obamą - Yarrok zapewne zinspirował się dotychczasową wręcz niespotykaną wprost elokwencją reprezentowaną przez tego quasi Prezydenta oraz jego sławnym już bigosowaniem...




ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

czwartek, 17 marca 2011

Czyżby kolejne ruchy WSI - GRU na polskiej scenie politycznej? Oby to tylko fantazje...

Witam

Nie chcę zanadto się powtarzać, ale wielokrotnie mówiłem, że od 1980 roku (czasów Towarzysza Generała vel. Wolskiego) Polską rządzą  cały czas grupy związane ściśle z wywiadem wojskowym naszych wschodnich braci związanych z Moskwą i KGB-GRU-FSB.

Skąd u nich taka dążność do chęci zdominowania Polski i zarządzania naszym krajem? Może upraszczając: kompleks intelektualnej niższości? Niestety, gdy brak umiejętności wynikających z dość dużej ilości synaps i wielości połączeń nerwowych w górnej części naszego ciała, tym bardziej liczy się siła i wykorzystywanie tych nielicznych "sprawnych" do tkania misternej pajęczyny pokonywania i zdobywania chyba wyimaginowanych wrogów.

Polska bowiem z nieznanych dotąd przyczyn jest  od zawsze traktowana przez Rosję jako wróg publiczny numer jeden. Nie wiem, ale wydaje mi się, że właśnie wynika to przede wszystkim z jakowegoś dziwnego kompleksu mniejszości wąskiej liczby Rosjan wobec Polaków. Ta wąska grupa zawsze skupiona była wokół elit rządzących Rosją: carów, generalissimusów, I Sekretarzy, Putionowo-Miedwiediewów, itd. Sami zwykli Rosjanie i Polacy to przecież wspaniali ludzie - Słowianie, mający wiele cech wspólnych i dobrze się rozumiejący a nawet żyjący w przyjaźni.

Ta wprost niezwykła na arenie publicznej zawiść wobec Polaków powierzchownie wydawać by się mogła nawet czymś, co można byłoby nazwać jakąś awersją paranoidalno-maniakalną. W tej chwili nie będę wdawał się w szczegóły historyczne takie np. jak te, że Polska jako jedyna zdobyła Moskwę ruszając na nią spod Smoleńska (sic!) czy też sprawy polityczno-gospodarcze dotyczące złóż gazu łupkowego w Polsce zagrażające strategicznym interesom Rosji (a nawet jej egzystencji). To jest w tej chwili temat na oddzielną notkę.

Pokrótce - tylko punktowo, ku refleksji (i też trochę z braku mojego czasu) - chciałbym jedynie zasygnalizować prawdopodobny charakter zachodzących w Polsce zmian na arenie politycznej:

1. Donald Tusk i jego PO zostali skreśleni w momencie, kiedy o tym, że sam Słońce Peru nie będzie kandydował na Prezydenta dowiedział się bodajże on sam ostatni (nawet pisałem kiedyś o tym, że chyba już w 2005 roku po przegranych wyborach - nie stawia sie w polityce na przegranych!). Był to grudzień 2009 roku, kiedy polityk z 2-3% poparciem, niejaki B. (k...) został mianowany przez Towarzyszy Wszelkiej Maści na Następcę i Namiestnika Polski,

2. Dygresyjnie: zawsze mnie zastanawiało, jak polityk z ostatniego szeregu ewentualnych prezydenckich kandydatów, ziewający Marszałek Sejmu, miałby wygrać z Lechem Kaczyńskim? Marka Donald Tusk miał szanse, ale fałszywy hrabia i myśliwy - zaproszony przez KGB do Rosji i tam w latach 90-tych polujący na głuszce wspólnie z Januszem Palikotem? Oczywiście jakimś "cudem" lub też strategicznie marketingowym majstersztykiem B. (k...) wybory prezydenckie wygrał,

3. Każdy polityk na szczytach władzy winien mieć zaplecze polityczne. Takiego zaplecza B. (k...) nie miał. Wygrał tylko dzięki poparciu Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Naturalną rzeczą więc było stworzenie takiego ruchu. Oczywiście już powstał w postaci Ruchu Poparcia niejakiego J. Palikota (tego, z którym B. (k...) na zaproszenie KGB polował na głuszce w Rosji),

4.  Nowa Partia musi mieć ideowego przeciwnika politycznego. Z oczywistych względów nie mógłby to być PiS, więc z jego struktur Chłopcy być może powołali niejaki PJN (jak ja naprawdę chciałbym się mylić w tej kwestii - może kiedyś będę szczęśliwy, że były to tylko moje niczym nieuzasadnione konstatacje...),

... i tu skończę swoje być może fantazyjne konkluzje z pogranicza tzw. teorii spiskowych. Może faktycznie im ulegam? Jeżeli tak to wszystkich z góry przepraszam i postaram się dokonać myślowej autonaprawy.

Zakończę jednak kilkoma cytatami z wypowiedzi Janusza Palikota podczas jego rozmowy z K. Durczokiem: "Poparcie (Ruchu) jest około 4%. To nie żadna rewelacja, ale jak jeżdżę po Polsce - a jestem co tydzień w innym miejscu (...) to na wszystkich tych spotkaniach - niezależnie czy to miasta pisowskie, platformiane czy lewicowe - wszędzie jest ta sama atmosfera znużenia, zgorzknienia i braku serca do Platformy i do PiS-u" (3: 25-3:58). "Całe paliwo Platforma-PiS się wypala" (8:04-8:05). "Ja wuważam, że Platforma nie wygra tych wyborów" (8:56). "Ja uważam, że to się rozegra między Ruchem (mojego poparcia - dop: kj), PJN i SLD". (10:00-10:08). Jako ostatni cytat z początku rozmowy: "Ja uważam, że Ruch Poparcia wygra te wybory" (2:45-2,47).

Mam niejasne przeczucia... Prawie, że spoza sfery realnej i być może to jakieś moje fantazje - oby takowe tylko były. Spekulować nieraz można a domysły i "political fiction" nie są w żadnym wypadku, ani w żadnej mierze insynuacjami, nieprawdaż? B. (k...) miał też tylko kilka procent poparcia i był prorokiem rozprawiając o tym, że może kiedyś gdzieś prezydent L. Kaczyński poleci i wszystko się zmieni (listopad 2009).

Czyżbyśmy w postaci jego kompana od polowań niejakiego J. Palikota poznali kolejnego proroka, który już dziś wie, że jego Ruch Poparcia wygra wybory a w październiku okaże się, że tak faktycznie sie stało?

Cudów tkanych obcymi nićmi w Polsce ostatnio (i chyba od kilkudziesięciu lat) jest jednak aż nadto, żeby całkowicie przestać w nie wierzyć....

Pozdrawiam













ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

środa, 16 marca 2011

Ubezwłasnowolnieni...

Witam

Dzisiaj - po znowuż dłuższej przerwie - bardzo krótko acz być może dla niektórych - treściwie...

Dzisiaj spotkałem kogoś, kto uświadomił mi jak dalece w obecnych czasach jednostka, czyli każdy z nas z osobna, staje się coraz mniej spersonifikowana. Znamy siebie i naszych najbliższych. Potrafimy wracać pamięcią do czasów wczesnej młodości: rodziców, znajomych, przyjaciół czy też pierwszych miłości naszego życia... Codziennie dokonujemy zrutynizowanych porannych czynności w postaci golenia, makijażu, mycia i innych. Patrzymy często w pośpiechu nie tylko na krzątające się postaci w naszym mieszkaniu, ale i przed lustrem na samych siebie... Nie zauważmy przybywających nam zmarszczek, uśmiechu, radości, złości czy żalu. Za chwilę tramwaj, autobus... Tylko 5 minut do garażu i już borykamy się z codziennością dnia powszedniego: praca, popołudniowy pilot i coś na zapełnienie żołądka, tv, pozorne i płytkie rozmowy o niczym, sen i ... SIEĆ!

Właśnie SIEĆ!

Ileż to już powstało prac naukowych, których przedmiotem była i jest analiza wpływu na nas powszechnej informatyzacji czy ściślej inernetoizolacji, której efektem jest autoizolacja w samotności świata wirtualnego.

Zamiast opowiedzieć coś o swoich znajomych, wysyła e-mail z fotkami zrobionymi podczas ostatniego wypadu na miasto. To charakterystyczne dla Kasi, Roberta i ich rówieśników: rzadziej decydują się na nazwanie tego, czego doświadczają. Wewnętrzne przeżycia, emocje trudno im nazwać a jeszcze trudniej uzewnętrznić: brakuje słów, jest wewnętrzny niepokój przed pokazaniem swojego prawdziwego wnętrza. Są skrótowo wyrażone uczucia w postaci jakichś tam znaczków w stylu: ;) (dla niezorientowanych: z przymrużeniem oka, dowcipnie, humorystycznie, lekko śmiesznie ironicznie, jako żart lub pewna drwina - w zależności od kontekstu i sensu wysyłanego smsa, czy e-maila...)

Reasumując: nie trzeba być specjalnie błyskotliwym, by stwierdzić, że właśnie wyrasta nam nowe pokolenie emocjonalnych analfabetów, ukształtowanych na ciągłym stosowaniu internetowych narzędzi, które w sposób oczywisty spłaszczają relacje z innymi ludźmi. Powstaje rzesza powierzchownych, mijających się w pośpiechu i z czułością wyrażających się o sobie małych a'la człekokształtnych robocików.... coś na kształt masy, którą łatwo ulepić, kierować, sterować i w sumie w demokratyczny sposób ubezwłasnowolniać.... własna wola staje się tylko wyrazem woli większości. Indywidualność myślenia jest alienacją jednostki... a jednostka nie posiadająca umiejętności wyrażania swojego zdania na każdy temat bezwiednie powtarza opinię tłumu. Opinia ta jakże często jest dziś kształtowana tylko przez media, sieć i oficjalny przekaz. Socjologia tłumu... socjotechnika manipulacji i sterowania zachowaniem innych...  Zdałoby się powiedzieć za Cz. Niemenem... "Dziwny jest ten świat"... tylko teraz już człowiek nie rządzi człowiekiem... tylko wirtualny świat steruje masą.

Na dzisiaj to tyle... odezwę się za jakieś dwa tygodnie z innymi ciekawymi (być może oczywiście dla choć małej garstki trochę myślących)...

Pozdrawiam

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com