Tym razem trochę bawiąc się słowami i pojęciami.
Etap ogólnie oznacza część pewnej całości rozciągniętą w czasie. Z etapami mamy do czynienia np. w sporcie (wyścig kolarski) czy w sekwencji pewnych działań prowadzących do jakiegoś celu (np. etapy badania naukowego czy operacji wojskowych - każdy etap jako część ma przyczyniać sie do powodzenia danej całości). Pokonanie pewnego etapu ma przybliżać do określonego celu, przy czym cel ten jest z reguły określany kategorią ilościową (pożądanym stanem rzeczy) a nie jakościową (określonym poziomem stanu rzeczy).
Poziom zaś ma wielorakie znaczenie. Ogólnie można przyjąć, że jest to "położenie, układ czegoś względem jakiejś płaszczyzny", przy czym tą płaszczyzną jest szczególnie stan danej rzeczy i stopnia jej zaawansowania (rozwoju). Można więc zatem przyjąć, że "poziom" określa pewien oczekiwany stan rzeczy, który osiągnąć można jedynie spełniając pewne warunki lub kryteria wcześniej zdefiniowane, ustrukturyzowane, scharakteryzowane w sposób modelowy skończony lub nieskończony (sklasyfikowany lub np. jedynie albo aż stypologizowany - zależy od istoty danej rzeczy). Poziom może określać jakąś wartość mierzalną (ilościową), ale z reguły określa jakość danej rzeczy, czyli osiągnięcie kolejnego poziomu jest osiągnięciem kolejnego "wyższego" pułapu (stopnia) stanu rzeczy. Celem jest zaś - dla danej rzeczy czy zdarzenia, działania lub zjawiska - osiągnięcie poziomu relatywnie najwyższego i możliwego w danych warunkach do osiągnięcia. Osiągnięcie kolejnego poziomu wymaga osiągnięcia poziomu niższego rzędu a osiągnięcie poziomu relatywnie najwyższego przejścia wszystkich poziomów relatywnie niższego rzędu.
Ogólnie zależność pomiędzy etapem a poziomem można przedstawić za pomocą następującego stwierdzenia (tezy, hipotezy?): Może się zdarzyć, że aby osiągnąć dany poziom koniecznie trzeba przejść kilka etapów, natomiast żeby osiągnąć dany etap niekoniecznie należy osiągnąć dany poziom. Paradoksalnie więc osiąganie kolejnych poziomów wiąże się z ruchem pionowym natomiast osiągnięcie kolejnego etapu z ruchem poziomym.
Zapewne w tym miejscu ktoś z czytających może stwierdzić: naukowy lub też pseudonaukowy "bełkot" i do tego bezsensowny bo... bezcelowy! Zgadzam się w całej rozciągłości ze wszystkimi, którzy do takowego wniosku dojdą!
Tylko nieraz zastanawiam się: Jak można scharakteryzować rządy Przeszacownego Premiera Donalda Tuska i jego PO? Czy stawiają sobie za cel osiąganie kolejnych etapów czy też kolejnych poziomów. Jeżeli etapów to co jest ostatecznym celem tej drogi... a może - oprócz władzy i chęci rozbicia jedności terytorialnej i narodowej Polski – żadnego innego celu nie ma? A może jednak celem jest osiąganie coraz wyższych poziomów: zorganizowania państwa polskiego i jakości życia Polaków? Oceńcie sami...
Nie wnikając w szczegóły (o których wielokrotnie pisałem) – osobiście raczej śmiem twierdzić, że rządy D. Tuska to największy... "BEŁKOT PSEUDORZĄDZENIA" przynajmniej od 1989 roku (przychylam się do opinii, że co najmniej od 1956...): nie osiąga żadnego ze swoich wcześniej wyznaczonych – w kampanii wyborczej i expose Premiera – celów (etapów) a jedynie wyznacza inne i powstające ad hoc różne nieskoordynowane ze sobą etapy/działania (np. reforma OFE) ani też w żaden sposób nie przyczynia się do przejścia Polski na wyższy cywilizacyjnie poziom rozwoju, podobny do tegoż poziomu krajów "Starej Unii" - może za wyjątkiem cen...). Innymi słowy: cokolwiek robi obecny rząd jest ewentualnie li tylko... "bezpoziomowością etapowości bełkoczącego pseudurządzenia"!
Czyż nie można również tego powiedzieć o samej Unii Europejskiej – jako sztucznie wykreowanego i nieefektywnego a'priori tworu polityczno-gospodarczego? (przez niektórych uważaną za ZSRR - bis)...
Na dzisiaj tyle "rozgrzewki słownej"... tak dla rozbawienia siebie samego... bo spraw poważnych coraz więcej i starał się będę w najbliższym czasie je częściej analizować i komentować... a także etapowo (sic!) udowadniać wyżej postawioną przeze mnie tezę o "bełkotliwości" obecnego polskiego i tzw. "europejskiego" rządu...
Pozdrawiam
P.S.
Pod moją notką zatytułowaną: Zwodniczy kamuflaż Prezydenta i jego Protektorów! pojawił sie na jednym z forów komentarz KAMY777, którego treść – ze względu na upływ czasu i wcześniejszy brak mojej odpowiedzi – pozwolę sobie częściowo zacytować (źródło: pominąłem skomplementowanie przez KAMĘ777 trafności i wnikliwości moich analiz... za które szczerze dziękuję): "Dziwi mnie, że nie dostrzegł Pan (...) jak dziwnie doskonale w cały ten scenariusz wpisuje się PJN, a zwłaszcza Pani Joanna Kluzik - Rostkowska. Może serce nie pozwala Panu na wnikliwą i rozsądną analizę (...) Będę dokładnie obserwować co się będzie działo 10 kwietnia i 17 września. Pana - Szanowny Panie Autorze - bardzo proszę, żeby Pan jeszcze raz, tym razem z dystansu i na chłodno spojrzał na poruszony przeze mnie wątek".
Pozwalając sobie na odpowiedź w ramach ps. tejże notki jednocześnie odsyłam do konstatacji wysuwanych przeze mnie w notce: Czyżby kolejne ruchy WSI - GRU na polskiej scenie politycznej? Oby to tylko fantazje... . A PJN również będę pilnie obserwował – także Szanowną Panią Joannę Kluzik - Rostkowską... postaram się ominąć obszar jej "kobiecości", co będzie niestety – jako mężczyźnie uwielbiającemu ulotność i delikatność płci niewątpliwie piękniejszej - nader skomplikowane...
Pozdrawiam ponownie
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com