piątek, 31 lipca 2020

Kilka refleksji z Powstaniem Warszawskim w tle

Jutro kolejna rocznica Powstania Warszawskiego – zrywu mieszkańców Warszawy i Polaków przeciw niemieckiemu, hitlerowskiemu okupantowi i morderczemu najeźdźcy na kraje Europy. Warszawa - pomimo tylu lat okupacji, tylu lat cierpienia i wojennego zniewolenia - znów podniosła "rękę wolności i sprawiedliwości" na niemieckich ciemiężców spod znaku marksistowskiego narodowego socjalizmu i dalej kontynuowała  patriotyczną walkę o Polskę, o Ojczyznę, o jej niepodległość, suwerenność i prawo do istnienia.

Był to - zapewne niezrozumiały dla wielu dzisiaj - konieczny akt wynikający z duszy i charakteru naszego narodu, w których polskość i patriotyzm od zawsze były najważniejsze. Dzięki nim oraz chrześcijańskim wartościom Polska mogła w ogóle powstać, rozwijać się jako odrębne państwo, walczyć dla innych "za waszą i naszą wolność" i przetrwać nawet przeszło 100 lat zaborów, 123 lata utraty ojczyzny. Dzięki tym wartościom oraz pielęgnowaniu patriotycznej tradycji i niemal genetycznej dążności Polaków do niepodległości  połączonej z  suwerennością... dziś ja i Wy, my wszyscy po prostu żyjemy, oddychamy i możemy mieszkać w Polsce, mówić po polsku a nie tylko po rosyjsku lub niemiecku.

Dzięki tym wszystkim, którzy przez wieki – też w Powstaniu Warszawskim – oddawali życie i walczyli za Polskę... jeszcze jako Naród i Rzeczpospolita istniejemy. Także dzięki nim istnieje i funkcjonuje każdy z nas... Może tak należy spojrzeć na każdą przeszłą walkę w obronie naszej Ojczyzny, która tak naprawdę była zawsze walką dla przyszłych pokoleń... dla Nas, współczesnych również... i dla naszych dzieci i wnuków też...

Dawno temu w szkole średniej moja wspaniała nauczycielka historii na jednej z pierwszych z nią lekcji zadała nam takie oto mniej więcej pytanie: "Przyjmijmy, że średnio człowiek żyje 70 lat. Jak myślicie, czy z punku widzenia historii świata, narodów i krajów te 70 lat to jest dużo czy mało?". Pytanie było dla nas, wtedy młodych ludzi, trochę zaskakujące. Przecież nawet jeden rok to był dla nas "szmat czasu" a jak mieliśmy "ogarnąć" jeszcze jakieś niewyobrażalne 70 czy też przeszłe stulecia historii świata? Kilkoro z nas jednak zrozumiało zamysł "historyczki" a ja szybko obliczyłem, że w odniesieniu do naszego jednostkowego życia owe 70 lat stanowi faktycznie jego 100% czasu  trwania, ale w odniesieniu tylko do ludzkiej nowej ery dotychczasowego istnienia świata te 70 lat to raptem tylko 3,5% tych 1984 lat... a przecież świat się jeszcze wtedy nie kończył...

I może właśnie z tej, historycznej i długookresowej perspektywy oceniajmy Powstanie Warszawskie i zasadność jego wybuchu a nie tylko z punktu widzenia współczesnej lewacko-globalistyczno-marksowsko-syjonistycznej poprawności politycznej.

Spróbujmy niejako cofnąć się do roku 1944 i spojrzeć na narodowo-patriotyczny zryw Warszawiaków, zryw Polaków ich oczyma... a stanie się on dla nas oczywisty i naturalny. Jeżeli też jeszcze dodatkowo spojrzymy nawet na Powstanie Warszawskie poprzez gehennę powojennych lat (do dzisiaj) zgotowaną naszej Polsce przez cały świat... to tym bardziej winniśmy być wdzięczni nie tylko Powstańcom, ale też wszystkim żołnierzom walczącym ze zbrodniczym i ludobójczym niemieckim hitlerowskim nazizmem, marksizmem narodowym oraz wszystkim żołnierzom (wyklętym) walczącym w czasie wojny i po wojnie z marksistowskim socjalizmem klasowym - zbrodniczym i ludobójczym sowieckim komunizmem.

Warto też wspomnieć, że wedle wielu historyków to właśnie Powstanie Warszawskie zapobiegło powstaniu z Polski kolejnej 17 republiki ZSRR. A takie były zamiary Sowietów i polskich zdrajców z okolic i ramienia PKWN. 

Ogólnie patrząc w taki sposób na Powstanie Warszawskie musimy się odnieść zarówno do okresu zaborów naszej Ojczyzny dokonanych przez -przede wszystkim-barbarzyńskie i okrutne kraje sąsiednie, ale też do I Wojny Światowej oraz jej skutków a przede wszystkim do prawdziwych źródeł i przyczyn powstania dwóch najokrutniejszych w dziejach świata totalitaryzmów: marksistowskiego narodowego (robotniczego) socjalizmu - nazizmu oraz marksistowskiego klasowego (robotniczego) socjalizmu - komunizmu.

Trzeba stawiać oczywiste pytania dotyczące czynników wybuchu I WŚ, ale też zastanowić się dlaczego akurat  tuż po jej zakończeniu niemieckie instytucje finansowe (m.in. Skarb Cesarstwa Niemieckiego)   udzieliły wsparcia finansowego przybyłemu do Rosji (w nadzwyczajnych okolicznościach - dzięki właśnie Niemcom*) ze szwajcarskiej emigracji W. Leninowi, który mógł za ich pieniądze zbudować sowiecką partię komunistyczną i przeprowadzić Rewolucję Komunistyczną.  

Może też warto poznać prawdę, kto tak naprawdę finansował zarówno komunizm oraz późniejszy nazizm i dlaczego były to według wielu kręgi związane z rodzinami m.in.: Rockefellerów, Morganów, Warburgów i Rothschildów. Może też wtedy łatwiej nam będzie zrozumieć dlaczego w Niemczech tak popularny był wówczas komunizm i dlaczego J. Stalin chciał "wyrugować Polskę z mapy świata" w 1920 roku oraz "rozlać" bezpaństwowy marksistowski socjalizm klasowy na całą Europę. Może łatwiej też będzie nam zrozumieć nienawiść sowieckiego komunizmu i niemieckiego nazizmu wobec J. Piłsudskiego i Polski oraz samych Polaków. Jeżeli jeszcze postaramy się  "nałożyć na to" całą skomplikowana historię stosunków polsko-niemiecko-rosyjskich to efekt synergii w postaci wprost nieracjonalnie rozbudowanej nienawiści Niemców i Sowietów do Polski w okresie II Rzeczpospolitej i okresie II Wojny Światowej (a może i do dzisiaj) stanie się zrozumiały... i zrozumiała stanie się też decyzja Polaków, którzy chcieli "przywitać" Sowietów w wolnej i suwerennej stolicy Polski a tym samym w stolicy wolnego, niepodległego i suwerennego państwa polskiego.

Może też - dla zrozumienia ówczesnego myślenia geopolitycznego dowództwa AK – trzeba też poznać źródła kryzysu światowego lat 30-tych XX wieku i wskazać głównych jego "sprawców" i zrozumieć dlaczego były to akurat w dużej mierze międzynarodowe instytucje finansowe i ludzie z nimi związani. Powstanie NSDAP było możliwe m.in. tylko w czasie trwania takiego kryzysu i na gruncie szerzenia rzekomego niesprawiedliwego potraktowania Niemców przez Ligę Światową i Traktat Wersalski. Ciekawym zapewne byłoby też poznanie kulis powstania Ligi Światowej i znalezienie odpowiedzi dlaczego tak ufała ona zarówno nazistowskim Niemcom jako i komunistycznym Sowietom.

Oceniając przyczyny i powody wybuchu Powstania Warszawskiego zapewne warto też wgłębić się w przebieg całej II Wojny Światowej i okres poprzedzający jej wybuch a przede wszystkim poznać wszystkie okoliczności podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow i dokonania przez Niemcy i Sowiecką Rosję de facto IV Rozbioru Polski. Chyba warto postarać się zrozumieć Powstańca, który pamiętał jak w 1939 roku marksistowski sowiecki klasowy socjalizm zwany komunizmem wspólnie z marksistowskim niemieckim socjalizmem narodowym zwanym nazizmem... zaatakowali - zgodnie z podpisanym porozumieniem - wspólnie nasz kraj i rozpętali II Wojnę Światową... Może warto też wiedzieć i empatycznie zrozumieć ówczesnych Polaków-Powstańców, którzy cały czas jeszcze gdzieś w duszy słyszeli słowa, które w kilka dni po klęsce wrześniowej  wypowiedział Wiaczesław Mołotow: „Polska, ten pokraczny bękart Traktatu Wersalskiego, przestała istnieć" (w rzeczywistości w opublikowanym w listopadzie 1939 r. przez Wydawnictwo Państwowego Naczelnego Komitetu Obrony przemówieniu odmawiało się międzywojennej Polsce cech ludzkich, zostaliśmy określeni tam przez Mołotowa jako "urodliwoje djetiszcze". Nazwano nas więc potworkiem, pokraką, czyli czymś, co nie zasłużyło na istnienie w międzynarodowej wspólnocie). A warto wiedzieć, że 1 sierpnia 1944 roku Wiaczesław Mołotow dalej był Ministrem Spraw Zagranicznych ZSRR i był nim aż do 1949... i później w latach 1953-1956...

Patrzmy na Powstanie Warszawskie oczami nas Polaków i oceniajmy je z narodowego, polskiego i tradycyjnie europejskiego punktu widzenia i naszych interesów a nie poprzez pryzmat narzuconych nam  idei  lewacko-globalistycznych, wyrosłych z obcej nam antykatolickiej i gnostyckiej filozofii  Georga Wilhelma Friedricha Hegla oraz jej kontynuatorki w postaci utopijnej marksistowskiej teorii filozoficznej powstałej w umyśle Karola Marksa.

Pamiętajmy, że gdyby nie oni wszyscy... nasi przodkowie walczący o niepodległość i suwerenność naszej Ojczyzny, to dzisiaj zapewne Polski już dawno by nie było i moglibyśmy zapomnieć o antykomunistycznych, zrywach lat 1956, 1968, 1970, 1976 czy strajkach roku 1980 i powstaniu Solidarności (pomijam fakt komunistycznych źródeł inspiracji do owych powstań  antykomunistycznych)... Polski by po prostu nie było i nie miałby kto o nią walczyć....

Jakże przykrym więc staje się  fakt, że dziś tak wielu z nas woli mówić, że są Europejczykiami a nie wpierw Polakami... Jakże przykre jest, że tak łatwo było pokonać w wielu polskość bez użycia "siły miecza" a jedynie przemocą siły propagandy, kłamstwa i stopniowego ogłupiania oraz prymitywnego odmóżdżania... 


* W.I. Lenin powrócił z emigracji w Szwajcarii pociągiem specjalnym poprzez okupowaną przez Niemcy Europę 16 kwietnia. ""(...) trasa podróży pociągu z emigrantami rosyjskimi w słynnym tzw. "zaplombowanym wagonie" wiodła ze Szwajcarii przez Berlin, dalej statkiem do neutralnej Szwecji, pociągiem do granicy należącej wówczas do Rosji Finlandii. i wreszcie pociągiem z Finlandii (wobec zmiany rozstawu torów) dotarli do Piotrogrodu. Przepuszczenie przez terytorium państwa wojującego na zasadzie eksterytorialnego tranzytu obywateli państwa, z którym Niemcy prowadziły wojnę było wówczas i pozostaje do dziś wydarzeniem bez precedensu w prawie i stosunkach międzynarodowych"". Równie ciekawym jest powrót niezależnych socjalistów pod wodzą Lwa Trockiego, który powrócił równie jak Lenin swobodnie do Rosji z emigracji w Stanach Zjednoczonych w maju 1917,


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com


czwartek, 30 lipca 2020

To już wojna cywilizacji. Czyż nie?

Ledwie dzisiaj opublikowałem tekst na temat tego, że nie możemy być bierni wobec agresywnych prowokacji i profanacji naszych świętości narodowych i katolickich dokonywanych przez ideologów LGBTQ+ a już znów muszę ponowić apel o zdecydowany odpór tym środowiskom. 

Wczoraj była profanacja pomnika Jezusa Chrystusa niosącego Krzyż i innych ważnych dla nas pomników a w nocy dokonano znów profanacji, tym razem Jezusa Miłosiernego i Matki Boskiej Częstochowskiej. 


Tego typu plakaty pojawiły się na Pałacu Prezydenckim. 

Nie mnie oceniać jak mogło w ogóle dojść do tego, aby bezkarnie można było wywieszać jakieś plugawe obrazki na siedzibie polskiego prezydenta, ale fakt jest taki, że to się stało i jakoś polskie służby porządkowe nie do końca ostro zareagowały. Ale mniejsza z tym.

Proszę zauważyć, że teraz - w okresie największych naszych rocznic narodowych - lewaccy aktywiści dokonali profanacji trzech naszych chyb największych symboli religijnych: Jezusa Chrystusa niosącego Krzyż, Matki Boskiej Częstochowskiej i Jezusa Miłosiernego jako obrazu namalowanego na podstawie wizji św. Faustyny. 

Czy można już bardziej zaatakować naszą wiarę? 

Powtórzę za tekstem porannym. To działania niezgodne z prawem i podlegające obostrzeniom karnym. Polskie służby i organa sprawiedliwości muszą zrobić wszystko, aby odpowiednio ukarać tych lewackich agresorów, i to w surowy sposób. Inaczej kolejne ich działania będą jeszcze eskalowały w sposób geometryczny. 

To już jest wojna wydana polskiemu społeczeństwu i polskiemu państwu. Ten walec neomarksistowskiej rewolucji dotarł do Polski i trzeba go koniecznie zatrzymać. W krajach Starej Europy, ale też za Atlantykiem wydaje się, że owi rewolucjoniści kulturowi już wygrali i próbują dokonać u nas (ale też i w innych normalnych krajach) tego samego. Jesteśmy ich szczególnym celem, bowiem jesteśmy największym katolickim państwem w Europie. 

Ale przecież nie tylko o naszą katolickość chodzi. Oni atakują nasze symbole narodowe i naszą polskość. Jak to lewacy chcą zniszczyć naszą zintegrowaną państwowość, nasze państwo, naszą cywilizację. Chcą zniszczyć naszą tradycję, rodzinę i naszą historię. Na to nie możemy pozwolić i musimy odpowiednio reagować.  

Neomarksistowscy lewacy wypowiedzieli nam wojnę. Są finansowani przez szemrane postaci w stylu G. Sorosa i tego typu indywidua, bo chyba nikt nie jest w stanie uwierzyć, że zbydlęceni lewaccy aktywiści robią to co robią za własne pieniądze. Mając jakieś wsparcie finansowe można bowiem organizować Marsze Równości, produkować tęczowe i anarchistyczne flagi i emblematy, kupować sprzęt nagłaśniający, itd. 

Musimy na tą agresję odpowiedzieć wszechstronnie: od jasnej katolickiej ekskomuniki dla tych ludzi poprzez ostre egzekwowanie prawa i np. - wzorem Węgier - wyrzucenie z Polski pozarządowych organizacji finansowanych przez zagraniczne podmioty czy osoby. Konieczne są też odgórne działania związane np. z wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej, która jest sprzeczna z naszą Konstytucją (nawet tą). 

Wierzę, że Polacy wygrają tę wojnę, choć musimy się nastawić na to, że będzie to trudne.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Profanacje aktywistów ideologii LGBTQ+. Czy mamy być bierni?

Krótko i pytająco...

I znów środowiska LGBTQ+ zaatakowały w Warszawie profanując Jezusa Chrystusa oraz inne pomniki i miejsca dla nas ważne. Niedawno profanowano Mszę Świętą, oblicze Matki Boskiej Częstochowskiej, były jakieś cipko-maryjski o Marszach Równości nie wspominając. 


Ta inwazja i prowokacja genderowej lewackiej ideologii może przerażać, szokować czy np. budzić niesmak, ale jest ona konsekwencją szerszej neomarksistowskiej rewolucji kulturowej z jaką mamy dziś do czynienia na świecie a jej korzeni można szukać w Rewolucji Francuskiej czy Bolszewickiej. Zintensyfikowanie trwa ona nieprzerwanie od kilkudziesięciu już lat na tzw. Starym Zachodzie, gdzie owa rewolucja już wygrała i zburzyła choćby chrześcijańskie fundamenty (stary ład społeczny), na których została zbudowana Europa. Organizacje lewackie takie jak tęczowe ruchy, różne antify, fanatyczne feministki, czarne parasolki czy anarchiści postanowili teraz wspólnie zaatakować Polskę i inne kraje, które zachowały jeszcze swój normalny, konserwatywny charakter a Polska - jako największy kraj katolicki w Europie - jest chyba najważniejszym ich celem. Ale o powyższej rewolucji często pisałem wskazując np. na A. Gramsciego, A. Spinellego, Manifest z Ventotene czy Szkołę Frankfurcką jako ideologicznymi jej  podstawami.  

A dziś - wobec samego aktu profanacji - tak naprawdę warto sobie zadać pytania: Czy wobec takich aktów winniśmy być bierni jako naród? Czy mamy dać się podporządkowywać mniejszości i zgadzać się na narzucanie nam przez nią ich praw i ich sposobów pojmowania rzeczywistości? 

Pytania pozostawiam otwarte, choć ja powoli przychylam się do stwierdzenia, że już chyba nadszedł czas "zdjąć białe rękawiczki". I nie chodzi mi wcale o takie reakcje, jakie nastąpiłyby u islamistów gdyby sprofanowano im Mahometa albo reakcje Żydów gdyby owinięto tęczową flagą ich Menorę. Nie możemy tak dać się sprowokować, bo im też chodzi o to, aby wykreować swoich męczenników. 

Nie o to chodzi, ale należy w końcu wykorzystywać istniejące prawo i po prostu karać za profanowanie symboli narodowych, świętości i obrażanie uczuć religijnych, podobnie tyczy się to też siejących publiczne zgorszenie uczestników Marszów Równości. Takie restrykcje w polskim prawie są i chyba w końcu należy z nich korzystać i tyle. Ja wiem, że nawet korzystanie przez Polskę z jej wewnętrznego prawa będzie i tak uznane przez europejskich lewaków jako akt nietolerancji i atak na prawa mniejszości, ale chyba przekroczyliśmy już punkt graniczny nietolerancji wszystkich tych środowisk wobec naszej większości. Powtarzam - tym bardziej, że ich działania są łamaniem polskiego prawa a pobłażliwe traktowanie tych występków jest tylko przyzwoleniem na ich przyszłą eskalację.  

Ale - wedle mnie - jeszcze gorzej jest z brakiem ostrej reakcji Kościoła Katolickiego w Polsce. Nie usłyszałem jeszcze żadnego listu apostolskiego czytanego na niedzielnych Mszach Świętych, który kategorycznie by potępił ideologię i środowiska LGBT+. I za atak na polskich katolików, atak na rodzinę, atak na wiarę, profanację naszych świętości. Nie było, ale dlaczego? Oczywiście zdarzają się jakieś pojedyncze kazania określonych księży czy biskupów, ale oficjalnego stanowiska KK jak nie ma tak nie ma. Nie wystarczy powiedzieć, że profanacje przynoszą ból dla wierzących. To za mało. Na co czekają? Na to, żeby zidiociali zboczeńcy i lewaccy fanatycy blokowali w kościołach możliwość odprawienia Eucharystii? A może na to, że w końcu jakiś tęczowiec zamorduje księdza lub wiernego? Nie jestem w stanie tego do końca pojąć. Jedynym wytłumaczeniem jest dla mnie lewacka postawa obecnego papieża Franciszka, który - wedle wielu - powoli odchodzi od odwiecznych dogmatów naszej wiary a swoją postawą blokuje kościelnych konserwatystów. Zresztą dziś mamy dwóch papieży: Benedykta XVI, który do tej pory nosi białą sutannę przysługującą papieżowi i Franciszka noszącego sutannę identyczną. Pierwszy był Benedykt XVI.

P.S.
I jeszcze jedno. Cały czas żyją wśród nas ludzie o innych niż heteroseksualna orientacjach seksualnych. Czy oni są przez nas w jakikolwiek sposób dyskryminowani? Sądzę, że zwykłe lesbijki czy homoseksualiści w swojej masie nie obrabują tej wojującej, agresywnej i obleśnej ideologii LGBTQ+, bo to w efekcie uderza w nich samych. Mylę się?

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com