Trwa Triduum Paschalne upamiętniające Ostatnią Wieczerzę, Mękę i Śmierć Jezusa Chrystusa. Po smutnym dzisiejszym dniu nastąpi Jego Zmartwychwstanie.
Dla wszystkich chrześcijan na świecie to najsmutniejsze, ale i najradośniejsze w roku dni i najważniejsze wspomnienie największej Tajemnicy Wiary, dzięki której nabiera ona właściwego sensu i wymiaru.
Ale to tegoroczne Triduum jest jakże inne od tego, czym one było od zawsze. Nie ma i nie będzie nas na zwyczajowych Mszach Świętych i wspomnieniach śmierci Jezusa Chrystusa, nie będziemy w kościołach święcić tradycyjnych Święconek, nie ma przy nas najbliższych, z którymi zawsze rodzinnie spędzaliśmy te święta.
Epidemia koronawirusa pozbawiła nas tych tradycyjnych świąt i obrzędów z nimi związanych. Ale czy czasem paradoksalnie takie święta nie będą dla wielu przebudzeniem duchowym a dla wierzących ponownym nawróceniem? Może będą też dla wielu takim przystankiem w codziennej drodze ku konsumpcjonizmowi. Może pozwolą one docenić ten czas, który przeżywamy na tym ziemskim padole, czas który winniśmy wykorzystać dla dobra, mądrości i miłości a nie a nie będący bieganiną za ułudą szczęścia dóbr doczesnych. Może ponownie nauczą nas kochać Boga i bliźnich.
Dziś wspominamy śmierć Jezusa Chrystusa na Krzyżu. Dla ludzi wierzących jest to - jak wspomniałem - jednym z najtragiczniejszych a jednocześnie najradośniejszych momentów przeżywania ich wiary, bowiem dzięki niej mogło nastąpić zapowiadane Zmartwychwstanie Mesjasza i również odpuszczenie nam Grzechu Pierworodnego. Na pewno wielu z nas już obejrzało lub obejrzy Drogę Krzyżową w telewizji czy internecie, podobnie będzie i jutro i przez kolejne dni świąteczne. Przeżywajmy je tak jakbyśmy byli w Kościele i łączmy się sercem i duchem z najbliższymi.
Dziś przeżywamy to jak z rąk katów zginął niewinny człowiek, który z woli Boga narodził się na Ziemi jako Jego Syn, aby nieść Jego Słowo. Nie został ukamienowany. Kaci i mordercy wpierw w swoim zaprzańskim i bałwochwalczym tchórzliwym obłędzie musieli Go poniżyć, ośmieszyć i zadać mu ból Drogi Krzyżowej. Wewnętrzna Moc Jezusa, której tak bali się Jego oprawcy i głęboka wiara w Ojca, jakiej nigdy - do dzisiaj - nie zaznali stała się dla Nas wszystkich odkupieniem naszych win.
Nauczyciel Słowa Bożego zginął tragicznie jedynie za głoszenie tego Słowa i wskazywanie innej, lepszej oraz godnej drogi życia, po której ludzie winni kroczyć ku Zbawieniu. Ale przecież ta śmierć sprowokowana i zadana Mu przez ziejących nienawiścią i strachem innych ludzi, sanhedryńskich faryzeuszy, okazała się Zwycięstwem: Dobra nad złem, Miłości nad nienawiścią, Prawdy nad kłamstwem, Godności nad pogardą i małością, Życia nad śmiercią... To daje i nam radość i możemy się weselić, bo Jego Zmartwychwstanie zapowiada też takie Zmartwychwstanie nas samych...
Zważmy jednak, że śmierć zadana Jezusowi a zakończona Jego zwycięstwem, czyli Zmartwychwstaniem nie kończy Jego Mesjanistycznej Drogi Życia na Ziemi. Wprost przeciwnie! Każdy z nas, naszych przodków i tych, którzy przyjdą po nas... My wszyscy wierzący w Niego jesteśmy budowniczymi kolejnych "odcinków" tej drogi... aż do Dnia Ostatecznego i wstąpienia do Królestwa Bożego...
Budujmy tą drogę do Bożej Szczęśliwości każdego dnia i najlepiej oraz najpiękniej jak tylko potrafimy. Trwajmy w prawdzie i głośmy prawdę, nie bójmy się upadać, ale silni pokorą zawsze starajmy się wstawać i iść dalej tą jakże w sumie prostą drogą... zostawiając za sobą miłości, dobroci i mądrości ślady.
Jezus Chrystus poprzez swoje Zmartwychwstanie dał nam wiarę w zwycięstwo i czerpanie radości nawet z cierpienia... Zło, obłuda, kłamstwo, ból... były dla Jezusa tylko tragicznymi etapami w drodze do zwycięstwa i pełnej chwały.
Obecnie mamy trudny czas. Czas wyrzeczeń, nieraz samotności, ale potraktujmy te wyrzeczenia jako naszą dzisiejszą Drogę Krzyżową, po której nastąpi radosne przebudzenie. Niech w codziennym życiu królują w nas Wiara, Nadzieja i Miłość a radość z pewności Zmartwychwstania Pańskiego upewnia nas, że ostatecznie zatwardziałym piewcom Zła Bóg wyznaczył rolę przegranych i wiecznie potępionych...
Niech Droga jaką wyznaczył nam Jezus Chrystus będzie naszą drogą wiary w zwycięstwo właśnie dobra, prawdy i piękna...
W Wielkanoc radujmy się i weselmy... i nie traćmy nigdy wiary, nadziei i optymizmu... Nawet wtedy, gdy szaleje wokół nas koronawirus a może właśnie teraz doceńmy to darowane nam życie i doceńmy życie innych. Stańmy się - pokonując trudności ostatnich tygodni - być lepszymi ludźmi, tak po prostu, zwyczajnie i doceńmy jak ważna dla nas jest równie zwyczajna, ale normalna codzienność, której dzisiaj tak nam brakuje i jednak może się zdarzyć, że nawet pokonując koronowirusa będzie znacznie inna niż ta, którą utraciliśmy. I w tej nowej rzeczywistości bądźmy bliżej siebie (nawet wirtualnie) i bliżej naszego Boga, doświadczmy łaski powrotu do Niego...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.