poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Zapętlony J. Gowin wychodzi z "zachowaniem twarzy"

Jarosław Gowin podał się dziś do dymisji i opuścił fotel wicepremiera i ministra. Wcześniej wypowiadał się bardzo często  i negatywnie na temat możliwości przeprowadzenia wyborów w dniu 10 maja a równocześnie był też przeciwny głosowaniu korespondencyjnemu w tych wyborach. Zapowiedział jednocześnie, że chciałby zmian w Konstytucji RP polegających na siedmioletnią kadencję prezydenta bez możliwości reelekcji i proponował, aby obecna kadencja prezydenta A. Dudy została wobec tego przedłużona o dwa lata.  Jednocześnie J. Gowin oświadczył, że dalej jego ugrupowanie będzie w koalicji ze Zjednoczoną prawicą a on sam zostaje dalej jej szefem.

Szczerze powiedziawszy to chyba nikt się nie spodziewał takiego rozwoju sytuacji (przynajmniej ja).

Sądzę, że została przez niego podjęta (bez uśmiechu) z pięciu powodów.

Po pierwsze. Sama jego frakcja polityczna w sejmie była w większości przeciwna propozycjom J. Gowina i jest za głosowaniem korespondencyjnym i głosowaniem w dniu 10 maja 2020 roku. Potwierdza to m.in. głosowanie w sprawie wprowadzenia do obecnych obrad sejmu punktu dotyczącego głosowania korespondencyjnego. Za było 228 posłów ZP, przeciwko zaś również 228, przy czym możliwa jest reasumpcją głosowania, bowiem dwóch posłów PiS nie zdążyło - z powodu spraw technicznych związanych z systemem komputerowym - poprawnie zagłosować a przypominam, że Porozumienie J. Gowina ma 18 sejmowych szabel. Tak więc wynika, że zdecydowana większość Porozumienia zagłosowała za wprowadzeniem tego punktu do dzisiejszych obrad sejmu.

Po drugie i pośrednio związane z poprzednim. Większość posłów Porozumienia nie wyobraża sobie jakichkolwiek rozmów ze zdrajcami z PO-KO ani z innymi ugrupowaniami totalnej opozycji. Startowali do sejmu z list PiS i taką linię polityczną popierali od 2015 roku. I pośrednio uważali, że postawa J. Gowina jest poniekąd zdradą ich ugrupowania i umowy koalicyjnej między nimi a PiS.

Po trzecie zaś J. Gowin prowadził nieformalne negocjacje z PSL-em na temat aprobaty "ludowców" do jego pomysłów. I się po prostu przeliczył... bo przecież chyba powinien się domyślić, że PSL i tak nie zmieni antypolskiej retoryki, albo w skrócie ze strategii totalnego "antypisu". PSL po prostu chyba go po prostu politycznie okłamało.

Po czwarte. Być może J. Gowin został przez premiera M. Morawickiego dogłębnie poinformowany, co by znaczyło gospodarczo wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. Jak sam J. Gowin stwierdził, taki stan wymagałby ogromnych odszkodowań dla dużych i międzynarodowych korporacji, których nasza Ojczyzna po prostu nie byłaby w stanie spełnić.

I wreszcie po piąte. J. Kaczyński postawił mu stanowcze ultimatum: albo coś ze sobą zrobi albo przedwczesne wybory parlamentarne, gdzie J. Gowin nawet nie wszedłby do sejmu a ewentualna koalicja z PO-KO spowodowałaby, że zdecydowanie większość jego ugrupowania odeszłoby z tej formacji i J. Gowin "zostałby na lodzie".

Tym niemniej ta decyzja była jedyna, która pozwoliła mu wyjść z twarzą z tego patu wśród Zjednoczonej Prawicy.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.