niedziela, 10 maja 2020

Jaka po kryzysie UE?

Cały świat walczy z koronawirusem. Codziennie jesteśmy informowani o ilości zakażonych, chorujących i niestety jego ofiarach śmiertelnych.

W Europie z globalnym kryzysem związanym z epidemią najlepiej radzą sobie państwa narodowe. Znikają gdzieś poglądy o budowie jednego superpaństwa, bo takowego się nie zbuduje w naszej części Europy. Jest to niemożliwe i pozostaje mrzonką lewackich demoliberalnych elit unijnych.

Fiasko budowy tego superpaństwa Europa dokładnie widać właśnie w czasie obecnego kryzysu. To  państwa narodowe osobno musiały i muszą walczyć z pandemią i kryzysem gospodarczym. UE, w jej dotychczasowym kształcie, w obecnej sytuacji kompletnie się nie sprawdziła a idea budowy Jednej Europy oddaliła się chyba w nieskończoność, przy czym to "chyba" jest clou problemu. Jeżeli tak się stało i trwa, to pozostaje więc zmiana kierunku rozwoju UE i jej powrotu do korzeni jej powstania.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że teraz trzeba zrobić wszystko i tak zreformować UE, żeby stała się Europą Ojczyzn a nie superpaństwem Europa...

Ale... właśnie to "chyba", bowiem elity unijne zaczynają coś przebąkiwać, że takiego kryzysu w Europie by nie było, gdyby... takie superpaństwo istniało. Sądzę więc, że po epidemii te elity będą dążyć do budowy tegoż państwa, czyli zintensyfikują swe dążenia wedle schematu: "więcej unii w Unii".

Na takie postępowanie elit unijnych wskazał też m.in. prof. Zdzisław Krasnodębski w bardzo dobrym  wywiadzie na portalu wpolityce.pl zatytułowanym: "Prof. Krasnodębski: Spodziewam się ofensywy zwolenników budowy europejskiego superpaństwa" [1]. 

Na pytanie M. Karnowskiego:

"Nie zaskoczyło pana profesora, jak błyskawicznie odtworzyły się w Europie granice państw narodowych? Kilkadziesiąt godzin wystarczyło, by znowu kontynent przeorały bariery, a obywatelstwo państwa stało się czynnikiem rozstrzygającym o prawach obywatela. Wrócić do wizji Europy, w której państwa należy roztopić, będzie chyba trudno?",

pan profesor odpowiedział:

"To zobaczymy. Niektórzy wyciągają z tych wydarzeń wniosek odwrotny, że rzeczywiście tak się okazało, ale właśnie dlatego, iż nie dokończyliśmy budowy europejskiego superpaństwa. Takiej ofensywy możemy się spodziewać. Ale czy mnie to zdziwiło? Nie. Jestem eurorealistą. Od sześciu lat obserwuję te struktury z bliska jako poseł do Parlamentu Europejskiego, wcześniej zajmowałem się nimi jako naukowiec. I nie ma złudzeń, że zmierzch państw narodowych to tylko wykreowana iluzja, w państwach peryferyjnych, biedniejszych szczególnie mocno. Bo one potrzebują funduszy, bo istnienie Unii jest gwarancją ich jakiej takiej suwerenności, bo są szczególnie doświadczone przez komunizm. Ale każdy znający Europę wie, że ani przez moment nie zniknęły państwa. Ktoś, kto przekracza granicę niemiecko-francuską w Alzacji, wie, że mimo pojednania, współpracy, Unii to są dwa narody odmienne, z sobą konkurujące. Ostatnio zdarzyła się tam zresztą seria incydentów, nawet aktów szowinizmu, kiedy Niemcy uznali, że z Francji może przyjść zaraza, było tam dużo przypadków skrajnej ksenofobii. Zareagowali lokalni politycy, ale to pokazuje, jak kruche są te złudzenia o końcu narodów, jak wielka to iluzja. Smutno myśleć, że są w Polsce ludzie uważający się za patriotów UE, będący fanatykami unijnymi. Ma to dla naszego życia publicznego dewastujący skutek. Unia Europejska jest ważna dla Polski, ale to nie nasza ojczyzna, a jedynie polityczna forma organizująca relacje polityczne państw europejskich".

W pełni podzielam zdanie pana profesora.

Chodzi bowiem o przyszły kształt Unii Europejskiej, już bez UK: czy powróci ona do pierwotnej idei jej powstania zgodnie z założeniami jej ojców-założycieli, czyli będzie to związek silnych i suwerennych państw narodowych opartych na wartościach chrześcijańskich (Europa Ojczyzn) czy też stanie się beznarodowym i lewacko-demoliberalnym jednym państwem Europa, pozbawionym granic państwowych i wszelkiej tradycji oraz odrębnej narodowo kultury i historii określonych państw, którą zamieszkiwać będą wymieszani narodowościowo i rasowo bezwolni i konsumpcyjno-hedonistyczni mieszkańcy i w której dominującymi religiami/ideologiami będą: z jednej strony wojujący islam a z drugiej pozbawiony chrześcijańskich korzeni liberalno-politpoprawny i genderowy ateizm w nowej lewackiej formie.

Chore ideologicznie, postmarksistowskie i wyobcowane elity unijne chcą tej drugiej, anaturalnej i sztucznie wykreowanej Europy czyli inaczej ZSRR-bis w postaci „Związku Socjalistycznych Republik (Landów) Europejskich”.

Takie marzenie tkwi w umysłach tych postmarksistowskich unijnych elit i są to pragnienia tworzące u nich fundament ich przekonań. I sądzę, że nawet teraz - w czasie epidemii - nie są w stanie zmienić swoich poglądów i szukać nowych fundamentów w postaci powrotu do idei ojców-założycieli UE.

Na szczęście coraz więcej krajów zauważa nierealność rozwoju UE w kierunku jednego superpaństwa, tak naprawdę zarządzanego przez Niemcy i Francję. Są to - oprócz oczywiście krajów V4 i jej sojuszników - te kraje, które najbardziej ucierpiały z powodu pandemii, np. Włochy czy Hiszpania, którym nie pomogła dzisiejsza UE. Ale też taki narastający sceptycyzm wobec obecnej formy UE występuje też w innych krajach.

Także - odpowiadając na tytułowe pytanie - uważam, że należy wszystko zrobić, aby Unia Europejska zmieniła swój kierunek rozwoju i nakierowała swe działania na budowę Europy silnej siłą państw narodowych: suwerennych i niepodległych. Niepotrzebna nam jest ta rozdymana biurokracją Bruksela, niepotrzebny nam jest jakiś Parlament Europejski czy Komisja Europejska. Wystarczą dobre i wzajemnie solidarne umowy międzynarodowe oparte na poszanowaniu wszystkich uczestników tegoż porozumienia.

[1] https://wpolityce.pl/polityka/498486-nasz-wywiad-krasnodebski-ue-to-nie-jest-nasza-ojczyzna

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.