Wczoraj napisałem o ewentualnych pułapkach przyjęcia przez Polskę pieniędzy z unijnego, popandemicznego Funduszu Odbudowy [1].
Wskazałem też w tym tekście, że wcale jeszcze nie jest pewne, czy te środki rzeczywiście dostaniemy, bowiem wobec Polski określono, że "niepraworządna" jest Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego a także w ogóle przyjęty w Polsce system dyscyplinowania sędziów oraz fakt "niepraworządnego" zwolnienia przez ID SN części sędziów. Natomiast podobno rząd polski zobowiązał się jak na razie do likwidacji ID SN a "porozumienie z Komisją Europejską polega na tym, że jeżeli zostanie przyjęta prezydencka ustawa, zakładająca likwidację Izby Dyscyplinarnej, oznaczać to będzie wypłatę środków z KPO - powiedział we wtorek w TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller" [2].
Jak łatwo zauważyć jest tu jakaś rozbieżność zdań, bo UE żąda od nas więcej niż tylko likwidacji ID SN, co zresztą potwierdziła sama przewodnicząca KE Ursula von der Leyen w liście do liderów czterech grup politycznych w PE. Przedstawiła w nim warunki, od których uzależnione jest wypłacenie Polsce środków z KPO nazywając je "trzema kamieniami milowymi", które musiałaby osiągnąć Warszawa, aby otrzymać należne fundusze.
"Jako pierwszy von der Leyen wskazuje „rozmontowanie” Izby Dyscyplonarnej SN. Drugim jest reforma systemu pociągania sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jako trzeci element przewodnicząca Komisji wskazuje umożliwienie sędziom, których „dotknęła” decyzja Izby Dyscyplinarnej, przywrócenie do pracy" [3]. Dodała również, że "Polska będzie musiała wykazać, że wskazane kamienie milowe zostały zrealizowane, zanim jakakolwiek wypłata z Funduszu Odbudowy będzie mogła mieć miejsce i Komisja Europejska nie zatwierdzi żadnego planu naprawy i odporności, jeśli nie będą spełnione kryteria oceny" [3].
Więc skąd ten hurraoptymizm rządu, że już zostało zawarte porozumienie, skoro podobno zgodziliśmy się tylko na likwidację ID SN? A co z pozostałymi "kamieniami milowymi"? Przecież ich spełnienie będzie dla Polski oznaczało przywrócenie stanu polskiego wymiaru sprawiedliwości sprzed jakichkolwiek reform, czyli powróci to "co było" i kasta sędziowska powróci do bycia "nadzwyczajną kastą" jaką była przez 26 lat III RP, czyli PRL-bis. Zresztą np. powrót dyscyplinarnie zwolnionych sędziów (np. za kradzieże, jazdę "po pijaku" czy upolitycznienie) do pracy byłby niezgodny z naszym konstytucyjnym prawem i nie może być przez Polskę spełniony.
Poza tym wszystkie te "kamienie milowe" to bezprawne wykorzystywanie pozatraktatowego "mechanizmu warunkowości", o czym też pisałem we wskazanym tekście [1].
Także radziłbym rządowi ogłaszać to swoje "zwycięstwo" dopiero wtedy, gdy faktycznie polski KPO zostanie przez KE zaakceptowany, bo tak naprawdę to wcale nie jest pewne. Już raz rząd przeprowadził – po podpisaniu porozumień budżetowych w lipcu i grudniu 2020 roku – ogólnopolską akcję promocyjną, w której chwalił się 700 mld zł wynegocjowanymi dla nas z UE. Były bilbordy, spoty telewizyjne, reklamy w radio i prasie... I co? Ano nico!
Natomiast trzeba uważnie śledzić ewentualny tekst porozumienia z KE oraz decyzje z niego wynikające, bo obawiam się, że jednak rząd w jakiś tam sprytny sposób będzie jednak chciał spełnić wszystkie trzy warunki, o których mówiła szefowa KE.
[2] https://wpolityce.pl/polityka/598807-muller-wyplata-srodkow-z-kpo-po-przyjeciu-ustawy-prezydenta
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.