Jeden z komentujących na salonie24 mój ostatni tekst o reformie systemu edukacji (nieznanynikt) przytoczył mi informację z Polskiej Agencji Prasowej (PAP) autorstwa Pani Aleksandry Kuźniar [1], która przybliża nam kulisy zmian proponowanych przez obecnych ministrów: edukacji Barbary Nowackiej oraz nauki i szkolnictwa wyższego Dariusza Wieczorka [2].
Do sprawy tej nawiązuje też w najnowszym wydaniu tygodnika "Sieci" Jan Augustyn Maciejewski w artykule „Inwazja Brukseli na polską edukację”, w którym konstatuje, iż obecnie jest realizowany szokujący plan Brukseli na polską edukację: szkoły mają obniżyć poziom nauczania i zmienić programy pod kątem imigrantów. W akcję są zaangażowane fundacje Sorosa a UE zamierza podporządkować sobie krajowe systemy nauczania i zarządzać edukacją z Brukseli, co jest wprost zawarte w unijnych dokumentach. Komisja konstytucyjna Parlamentu Europejskiego domaga się po prostu wpisania na listę „polityk wspólnych” także edukacji. Czyli to w Berlinie i Brukseli, a nie w Warszawie, decydowano by o polskim szkolnictwie [3], [4].
Poniżej cała treść informacji z PAP [1].
---------------------------------------------------
Dzisiaj (w piątek 23.02) odbyło się posiedzenie prezydenckiej Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania. Jej tematem był „Europejski obszar edukacji”.
Po posiedzeniu odbyła się konferencja, podczas której doradca prezydenta RP, przewodniczący Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania prof. Andrzej Waśko podkreślił, że treść owego projektu jest ściśle związana ze zmianami, jakie nowe Traktaty Europejskie przegłosowane przez Parlament Europejski wprowadzają do rządów krajowych i do kompetencji Komisji Europejskich.
„To, co nas najbardziej interesuje to fakt, że polityka oświatowa, która dotąd w UE była całkowicie powierzona kompetencji rządów krajowych, stanie się częścią polityk unijnych i w związku z tym, w przypadku przyjęcia tych traktatów, będziemy mieli do czynienia z całkowicie nową sytuacją – tzn. kontrolę nad polskim szkolnictwem obejmie bezpośrednio UE” – zaznaczył Waśko.
„W mediach jest obecny temat zmian w podstawie programowej, zgłaszanej przez rząd i ministerstwo pod kierunkiem minister Barbary Nowackiej. Kiedy przyglądamy się tym zmianom widzimy pewną zależność, czy wręcz równoległość w kierunku, w jakim idą te zmiany i rekomendacje, czy też zaleceń unijnych wynikających z tych dokumentów” – stwierdził przewodniczący Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania.
"„Zbliżamy się do wniosku, że te zmiany są realizacją owych podstawowych założeń "Europejskiego obszaru edukacji" i priorytetów, które dla edukacji w krajach UE proponuje Parlament Europejski, Komisja Europejska. Wobec tego widzimy, że proces zmian w polskim szkolnictwie ma charakter jakby podwykonawstwa pewnego projektu, który ma ogólnopolski zasięg i to jest nowa sytuacja”" – powiedział Waśko.
Obecna na konferencji ekspert edukacyjna, była kurator oświaty w Lublinie Teresa Misiuk, którą poproszono o przeanalizowanie jednej z kwestii dla „Europejskiego obszaru edukacji” zwróciła z kolei uwagę na to, że:
"„w ramach tych działań wskazanych jest kilka kluczowych kwestii, a tą najbardziej kluczową są nauczyciele i kadra kierownicza w oświacie, bowiem UE słusznie zaznacza, że bez wysokiej jakości wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej przekonanej do realizacji tych określonych działań, nie uda się wprowadzić tej zmiany, tej reformy, czyli wprowadzić "Europejskiego obszaru edukacji”".
Misiuk dodała, że służą temu szkolenia dla nauczycieli, dla kadry kierowniczej szkół realizowane w ramach programów europejskich.
„W ramach tego programu są szkolenia, które generalnie mają służyć podniesieniu kompetencji nauczycielskich, w czym oczywiście nie ma nic złego (…) Natomiast, jeśli zagłębiamy się w już w konkretne programy, zakres tematyczny, treściowy, to na każdym kroku następuje to podkreślenie, że mają być to działania bardzo mocno nacechowane na realizację polityki oświatowej UE” – zaznaczyła Misiuk.
Dodała, że nie ma tam w ogóle mowy o polityce polskiej, niemieckiej, francuskiej.
„Odchodzimy zupełnie od polityk oświatowych poszczególnych państw. Jak czytamy w tych dokumentach, wszędzie jest mowa o tożsamości europejskiej, stąd trzeba w rozsądny sposób i odpowiedzialny patrzeć na tę ofertę szkoleniową” – wskazała Misiuk.
Podkreśliła, że nie ma nic złego w podnoszeniu kompetencji nauczycieli, bo one są konieczne, "„natomiast, co do treści szczegółowych, ewidentnie mają one prowadzić do tego, by nauczyciele odpowiednio przygotowani zostali do tego, by wprowadzić, zrealizować "Europejski obszar edukacji”" – podała.
Dodała, że ważną datą wskazywaną w dokumentach UE jest rok 2025, a jednym z działań, które ma służyć takiemu kształceniu, takiemu doskonaleniu nauczycieli mają być „Akademie Nauczycielskie ERASMUSA”, które prowadzą do tego, by zgłębić wiedzę na temat działania i funkcjonowania UE.
Zwróciła też uwagę, że informacje o „Europejskim obszarze edukacji” powinny dotrzeć do świadomości społecznej i nauczycieli.
„My nie jesteśmy przeciwni współpracy, współdziałaniu, poznawaniu innych kultur, ale to absolutnie nie może prowadzić do tego, że będziemy się wyzbywać naszej narodowej tożsamości” – orzekła Misiuk.
Prof. Andrzej Waśko podkreślił natomiast, że cała opinia publiczna jest poruszona informacjami o ograniczeniu w projektach zadawania zadań domowych, albo ograniczenia ocen w szkołach.
"„Tego typu pomysły pojawiają się w ramach edukacji włączającej (…), która należy do trzonu owego programu "Europejskiego obszaru edukacyjnego". To są przesłanki, które pozwalają stwierdzić, że mamy do czynienia z rodzajem pilotażu przed wielką reformą, którą zapowiedziała pani minister (Barbara Nowacka -red.) na rok 2026” – powiedział Waśko.
Początek wstępnych konsultacji zmiany podstawy programowej kształcenia ogólnego MEN ogłosiło 12 lutego br. Celem planowanych zmian jest ograniczenie obowiązkowego zakresu treści nauczania. Na stronie internetowej resort opublikował wówczas dokumenty zawierające wszystkie wymagania określone w podstawie wraz z propozycjami zmian przygotowanymi przez ekspertów. Zachęcał ekspertów, nauczycieli, rodziców i uczniów do przesyłania własnych opinii za pomocą specjalnego formularza kontaktowego.
W czwartek (22.04.2024) MEN poinformowało, że konsultacje te zakończyły się 19 lutego. Do resortu wpłynęły 50 262 sugestie. Najwięcej uwag dotyczyło historii (31 411), języka polskiego (11 092), historii i teraźniejszości (2820) i biologii (1519).
Od 19 do 21 lutego ministerstwo zorganizowało też spotkania online na temat projektowanych zmian. Uczestniczyło w nich około 300 osób.
Resort poinformował, że uwagi trafiły do ekspertów, którzy przygotują końcowe propozycje projektów podstaw programowych poszczególnych przedmiotów. Na początku marca przekażą je MEN.
Podano, że na podstawie tych propozycji ministerstwo przygotuje projekty rozporządzeń zmieniających rozporządzenia w sprawie podstawy programowej. W połowie kwietnia br. zostaną one skierowane do konsultacji publicznych, do opiniowania i do uzgodnień międzyresortowych.
Resort edukacji wyjaśnił, że ze względu na planowaną kompleksową reformę programową zaproponowane zmiany polegają wyłącznie na ograniczeniu zakresu wymagań określonych w podstawie programowej tak, aby od 1 września 2024 r. mogły objąć wszystkich uczniów, począwszy od klasy IV szkoły podstawowej aż do szkół ponadpodstawowych wszystkich typów (LO, technikum, BS I i BS II) oraz nie skutkowały koniecznością wymiany podręczników szkolnych.
Ministerstwo podało też, że nowa, zawężona podstawa programowa będzie obowiązywać w okresie przejściowym od roku szkolnego 2024/2025. W tym czasie eksperci będą pracować nad kompleksową reformą programową. Całościowa, nowa podstawa programowa ma wejść w życie dwa lata później – od 1 września 2026/2027 w szkołach podstawowych, a od roku szkolnego 2028/2029 do szkół ponadpodstawowych.
---------------------------------------------------
Przepraszam za tak obszerne przytoczenie całości tej informacji, ale polecam przeczytanie jej jeszcze raz.
Cóż bowiem z niej wynika? Ano to, że mają rację ci, którzy uważają, że obecny rząd D. Tuska jest poletkiem doświadczalnym dla lewackich elit unijnych, który ma pokazać jak daleko w przyszłości mogą się one posunąć we wprowadzaniu swoich autorytarnych rządów. I to tak, żeby stłamsić jakikolwiek opór swoich narodowych społeczeństw.
Jeszcze gorsze jest to, że tak naprawdę w wyniku polskich wyborów Europa straciła największe państwo, które mogło zastopować to lewackie szaleństwo we wprowadzaniu Scentralizowanego Superpaństwa Europa, IV Rzeszy Niemieckiej.
A dziś na agendzie unijnej jest zmiana traktatów unijnych, które wprowadzone w życie de facto spowodowałyby koniec suwerenności, niepodległości i podmiotowości państw narodowych. 25.10.2023 roku Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przyjęła tzw. raport w sprawie zmiany unijnych traktatów. Za przyjęciem raportu głosowało 20 członków AFEC, sześciu było przeciw.
Raport ten zawiera propozycję 267 zmian w obu Traktatach - o Unii Europejskiej oraz o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej - i liczy 110 stron. Zakłada pozbawienie państw członkowskich suwerenności i prawa weta oraz w 65 obszarach dokonuje transferu kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE.
A są to m.in.:
- likwidacja prawa weta;
- bezwzględny prymat prawa unijnego nad prawem krajowym, czyli np. nad polską Konstytucją.
- obowiązkowe przyjęcie niemiecko-unijnej waluty Euro;
- polityka zagraniczna;
- bezpieczeństwo zewnętrzne i obrona;
- leśnictwo (lasy);
- zasoby wodne;
- klimat i bioróżnorodność;
- sprawy zdrowia publicznego włączając transgraniczne zagrożenia dla zdrowia, ochrona zdrowia i poprawa zdrowia ludzkiego włączając zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne;
- infrastruktura transnarodowa;
- finanse publiczne;
- obrona cywilna;
- ochrona granic;
- wdrożenie celów zrównoważonego rozwoju ONZ;
- przemysł;
- kultura;
- edukacja
Odnosząc się do edukacji to wymysłem unijnym jest właśnie „Europejski obszar edukacji”, czyli nic innego jak zbudowanie jednego systemu nauczania w całej UE. Planowane jest nawet ujednolicenie treści podręczników tak, aby wszyscy uczniowie i studenci uczyli się tego samego. Prawdopodobnie nie uda się to całościowo w przypadku niektórych podręczników jak chociażby w Polsce: język polski czy historia, ale swobodnie unioniści mogą dać szczegółowe wytyczne, czego mogą uczyć się młodzi Polacy.
I to już się dzieje, bo proponowane programowe zmiany w naszej edukacji są na wskroś realizacją tego "Europejskiego obszary edukacji". I niestety obecne zmiany są tylko preludium do całkowitej reformy programowej, która ma obowiązywać już od roku 2028-2029 i to we wszystkich typach szkół. Jeżeli tego nie zastopujemy, to stracimy młode pokolenie Polaków, które nie będzie już tożsamościowo związane z naszą Ojczyzną, Polską. I o to chyba chodzi tym lewackim paranoikom unijnym.
W poprzednim tekście napisałem m.in. akapit, który teraz z rozszerzeniem jego treści chcę powtórzyć:
"Mówiąc brutalnie. Po edukacji proponowanej przez UE i naszą B. Nowacką polscy uczniowie będą wiedzieli jak założyć prezerwatywę, jak się masturbować lub jak zmienić płeć na -entą z kolekcji kilkudziesięciu, ale nie będą mieć pojęcia kim był Ignacy Krasicki i jakie dzieła napisał Henryk Sienkiewicz czy Jan Kochanowski a zapytani o to, kto najbardziej ucierpiał w czasie II WŚ odpowiedzą, że Niemcy, które były największą ofiarą nazistów... No może też dorzucą wzmiankę o Żydach, ale o Polakach już nie wspomną, chyba, że w kontekście ich winy za nazizm i holocaust".
I tak na koniec.
Byłem zaskoczony szczegółowością zmian programowych proponowanych przez MEN. Nie mogłem uwierzyć, że można tak szybko przygotować taki dokument. Ale teraz dotarło do mnie, że te zmiany były opracowywane już dużo wcześniej i to pod nadzorem "pierwszorzędnych fachowców" ze zniemczonej UE. Do tych unijnych fachowców dołączyli rodzimi antypolacy i fascynaci ideologii gender i... mamy to, co mamy.
Szczegółowiej o samych zmianach programowych pisałem w poprzednim tekście [5].
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.