Witam trochę futurologicznie...
Mój wczorajszy post, w którym - oprócz własnych przemyśleń - pozwoliłem sobie na spisanie ze słuchu bardzo ważnego (przynajmniej dla mnie) felietonu A. Macierewicza wzbudził na wielu forach dyskusję, którą mógłbym podsumować: "większość z nas zdaje sobie sprawę, że Polska powoli traci niepodległość a obecnie nią rządzący - ustami R. Sikorskiego oraz polityków PO, RPP, SLD i częściowo PSL - już bezpośrednio wyrazili zamiar zniszczenia de facto niepodległości i suwerenności państwa polskiego".
Uważam, że tak chyba właśnie jest a powolna utrata polskiej niepodległości była zapewne pierwotnym założeniem powstania i istnienia tzw. III RP.
Historia osądzi i oceni ewentualnych zdrajców... Mam nadzieję, że stanie się to w miarę szybko, ale dzisiaj ważniejszym dla nas Polaków jest tak naprawdę określenie nie tyle tego, kto ewentualnie jest lub może być zdrajcą (bo sami się być może ujawnili), ale na czyje hipotetycznie zlecenia podejmują określone działania...
Polska jest specyficznym krajem. Posiada wiele bogactw naturalnych (o czym wkrótce napiszę), piękno i zróżnicowanie środowiska przyrodniczego (góry, morze, lasy, rzeki, jeziora, dużo tlenu), przychylny do życia klimat, jeszcze nieskażone genetycznie rolnictwo, pracowitość i kreatywną witalność mieszkańców (której zazdrościł nam Hitler) oraz ich dumę i wielowiekową niezniszczalność (których Stalin nienawidził), umiejscowiona jest w Centralnej Europie i przez 1000 lat rozwijała się jej chrześcijańsko-cywilizacyjnym cyklem...
Poza tym Polska jest też najprawdopodobniej krajem samowystarczalnym, zarówno pod względem wyżywienia, jak i posiadanych bogactw, w tym energetycznych! Mało tego! Potencjalnie możemy być bardzo znaczącym eksporterem nadwyżek surowcowych! Przykładowo: samego gazu łupkowego mamy najprawdopodobniej na około 320 lat naszego rocznego zapotrzebowania, posiadamy chyba największe w Europie złoża wód geotermalnych oraz złota czy tytanu, molibdenu i wolframu...
Materialnie i pozamaterialnie (jako miejsce do życia) nasz kraj wart jest naprawdę bardzo wiele. Wartość tylko jego najważniejszych szacowanych obecnie bogactw (zasobów) naturalnych wstępnie określam w cenach bieżących na około 30 bln. USD. To 70 krotność naszego rocznego PKB!, choć nie jest to miernik wystarczający do określenia atrakcyjności wrogiego przejęcia naszego kraju. O wiele ważniejsza jest jego zdolność do generowania przyszłych zysków (akumulacyjny potencjał finansowy) i subiektywnie postrzegana oraz oceniana - ze względu na stopień realizacji przyjętych przez potencjalnych agresorów celów - pozafinansowa wartość jego przejęcia.
Kto i dlaczego chce więc zawłaszczyć Polskę?
Odpowiedź historycznie wydawałaby się nadzwyczaj prosta i wielu z nas - na zasadzie analogii - wskazuje na dwie potęgi i od zawsze naszych największych wrogów: Niemcy i Rosję, którzy w przeszłości już wielokrotnie próbowali zawłaszczyć Polskę i wykreślić z ją z geopolitycznej mapy świata... Ostateczne niepowodzenie tych prób skłania nas do przyjmowania a'prori, że owe mocarstwa nigdy nie zaprzestały wrogich wobec Polski działań i ich długookresowym celem dalej jest jej ostateczna grabież...
Być może tak jest, do czego uprawnia obserwacja poczynań obecnej, polskiej sceny politycznej, gdzie możemy przypuszczalnie wyodrębnić dwie znaczące sfery: proniemiecką - reprezentowaną przez otoczenie D. Tuska i prorosyjską - reprezentowaną przez kręgi prezydenckie. Pierwszą kojarzymy z wielką przyjaźnią naszego Donalda z jago krajanką - A. Merkel a drugą, z polowaniami naszego Myśliwego w dalekiej Rosji, urządzanymi z i na zaproszenie sowieckich KGB-istów. Mniemam, że te zbiory prawdopodobnie dokonały już swoistego wyodrębnienia części wspólnej i odrębnej Polski oraz utworzyły chyba tzw.: kondominium niemiecko-rosyjskie z jasno określonymi przyszłymi terytorialnymi zakresami wpływów. Możemy je więc uważać za jednego - "pierwszego" potencjalnego "agresora"...
Ale... wspomniałem w tytule, że o nas bije się ktoś drugi a może i "trzeci"... Wnikliwie obserwując przyczyny obecnego, światowego chaosu, nietrudno się domyślić, że tym drugim potencjalnym agresorem jest "międzynarodowe stowarzyszenie wielkiej światowej finansjery". To właśnie Oni (tak ich umownie nazwijmy) doprowadzili do wszelkich obecnych kryzysów finansowych i zadłużeniowych - zarówno USA, jak i Unię Europejską a teraz kreują się na zbawców ratujących i porządkujących na nowo świat. Zresztą Oni od przynajmniej 100 lat cierpią chyba na tzw.: "syndrom podpalacza-strażaka", przy czym ich celem nie jest duma z ugaszenia pożaru, ale wybudowanie na jego miejscu nowego budynku, który stanie się ich wyłączną własnością... Tacy to sobie "budowniczy"...
Zauważmy, że obecny kryzys skłonił już owych "budowlańców" do przejęcia zarządzania Grecją i Włochami (niewybrani demokratycznie premierzy, onegdaj zatrudnieni w Goldman Sachs). Planuje się w niedługim czasie takowe przejęcie w Egipcie i Indiach... Doprawdy to zastanawiające ich "cele" - kolebki ludzkiej cywilizacji... Rzym, Ateny, Kair, Delphi (Indraprastha - pępek ziemi), nie wspominając o ciągłej "budowie" świata arabskiego... Od dawna też "One" bawią się "klockami lego" w BŚ, MFW czy ostatnio w EBC (również "goldmanowski szef").
Rodzi się zatem pytanie o reprezentantów "budowlańców" w Polsce i o ich zamiary wobec niej i całej Unii Europejskiej. Otóż jasno je wyraził wobec Europy Vincent Rostowski, który zagroził jej nawet wojną, jeżeli nie uratuje ich małej budowli, czyli UE i waluty Euro. Niedawno zaś w opisywanym przeze mnie wywiadzie w polskiej TVP wyraził się niechętnie wobec Niemiec i - przewrotnie - samej waluty Euro ani też nie zaoponował przeciw snutej w USA wizji zostania przez R. Sikorskiego... polskim premierem... Przypomnę tutaj tylko, że Vincent Rostowski jest od dawna związany z ojcem naszego Planu Balcerowicza - G. Sorosem i samym Balcerowiczem a R. Sikorski jest mężem swojej żony Anne Applebaum, która poprzez swoich bliskich i nobliwych "uczonych we wszelkich pismach pociotków" bardzo dobrze zna obszar nowojorskiej finansjery.
Przyznam się szczerze, że wnikliwie jeszcze raz przeczytałem słynne już przemówienie naszego ministra w Niemczech i długo zastanawiałem się nad zimnym oraz chłodnym na niego odzewem zarówno w Niemczech, jak i w UK... Zaskoczyło mnie i dało do myślenia też.... długie milczenie D. Tuska i zdawkowość reakcji B. Komorowskiego na jego temat...
Zastanowiwszy się bowiem głębiej nad sensem słów R. Sikorskiego można dojść też do takiego i nawet przedziwnego wniosku, iż było ono skierowane de facto trochę przeciw... Niemcom i próbie opanowania - wspólnie z Rosją - przez nich całej Europy, w tym bardzo smacznego i pożądanego przez "onych budowniczych" kąska jakim jest Polska. Może stąd ten brak reakcji Donalda Słonecznego i Bronisława Myśliwego a hurraoptymizm michnikowszczyzny?
A może się mylę... Może już wszystko zostało podzielone... Może już Tusk i Komorowski sprzedali po części terytorium Polski : Niemcom i Rosji a Sikorski z Vincentem może dbają o zapewnienie pozostałej części jej terytorium i zaplecze surowcowo-finansowe dla "Onych"?
Chyba "będzie się działo"... Dwoje się o nas bije... Kto skorzysta?
A jak jest ich tak naprawdę troje: "One", Niemcy i Rosja?
Pozdrawiam
P.S.
Gwoli zastanowienia nad planami drugich (Onych) "potencjalnych agresorów" warto też zgłębić się nad sensem dwóch zastanawiających wypowiedzi:
1. "Niemcy to koń trojański Rosji w Europie (...) Wydają się mieć układ z Rosją. A w zamian niemieckie koncerny robią interesy w Rosji na setki miliardów euro" – wg. portalu WikiLeaksstwierdził w kwietniu 2008 roku Radek Sikorski w prywatnej rozmowie z podsekretarz stanu USA Paulą Dobriansky.
2. W ubiegłym roku amerykański politolog/futorolog George Friedman opublikował pracę „Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek”. Scenariusz przedstawiony przez autora przewiduje, że wiek XXI będzie czasem wzrostu pozycji Stanów Zjednoczonych, osłabienia Rosji, Niemiec, Francji i Chin i pojawienia się nowych potęg, jak Japonia, Turcja, Meksyk i Polska. Według niego Polska - z wydatną pomocą USA- w ciągu najbliższych 10-15 lat stanie się najpotężniejszym państwem w Europie, przejmie kontrolę nad Białorusią i znaczną częścią Ukrainy oraz uzależni także od siebie Litwę i Łotwę. Jej zadaniem będzie powstrzymanie neoimperialnego pędu odradzającej się Rosji. Friedman twierdzi też, że nowa zimna wojna zakończy się rozpadem Rosji, Japonia zajmie rosyjski Daleki Wschód zaś Turcja wejdzie na Kaukaz.
Jedno jest pewne! Futurologicznie zamierzenia wszystkich stron potencjalnej walki mają jedna rzecz wspólną - likwidację niepodległości Polski i podporządkowanie sobie jej narodu. W pierwszym przypadku będzie to terytorium opanowane przez niemiecko-rosyjskie kondominium (lub przez te kraje oddzielnie) a w drugim będzie europejską ziemią obiecaną dla "tysiącletnich, finansowych wędrowców"... Możliwy jest też trójpodział Polski...
Ale to tylko moje takie sobie bajania przecież...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.