poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Jeszcze raz refleksyjnie o Unii Europejskiej...

Od zawsze śmieszyła mnie próba odgórnej i anaturalnej budowy z krajów Europy jakiegoś jednolitego tworu przypominającego jedno federacyjne państwo.

Projekt Unii Europejskiej z mitycznym jednym Parlamentem, rządem czy jednym trybunałem sądowym od momentu powstania tej idei przypominał mitomańską i megalomańską oraz oderwaną od racjonalności wizję zjednoczonego komunizmem bezklasowego świata "wiecznej szczęśliwości robotniczo-chłopskiej". Zresztą idea ta powstała - podobnie jak komunizm - w głowach bezpaństwowych szalonych quasi komunistów (globalistów) marzących tak naprawdę o likwidacji państw, narodów i wszelkich różnic pomiędzy ludźmi  oraz zarządzaniu ludzkością przez scentralizowany, jeden ośrodek władzy . Nieprzypadkowo też chyba Traktat z  Maastricht,  będący początkiem obecnej UE, podpisano 11 grudnia 1991 roku, czyli  tuż przed rozwiązaniem w dniu 26 grudnia tego samego roku ZSRR... Czyżby od początku zakładano po prostu twórczą kontynuację tegoż ostatniego w ramach nowego, unijnego eksperymentu?

Unia Europejska w obecnym kształcie oraz próba jej reformowania to - oprócz marksizmu i jego dzieci: komunizmu i nazizmu - kolejny efekt ludzkich chorych wizji prowadzący w konsekwencji do zniewolenia wielu ludzi przez garstkę totalitarystów. Kiedyś próbowano zbudować te "nowe światy" siłą oręża zbrojnego, dziś wykorzystuje się broń w postaci finansów, pauperyzacji ludzi, propagandy, wyjaławiania tożsamości narodowej i  ubezwłasnowolniania poprzez zadłużenie... Sądzę, że gdy zawiodą metody "pokojowe", to i tak żądni władzy i wyzuci z człowieczeństwa socjal-komuno-global-unioniści sięgną po broń w postaci walki zbrojnej...

Szczyty UE mające uratować jej istnienie w obecnym kształcie kończą się z reguły fiaskiem lub kolejnymi planami jeszcze większej integracji: bankowej, fiskalnej, politycznej... Skończy się  zapewne planem całkowitego zjednoczenia Europy pod jednym przywódctwem Parlamentu Eurpejskiego (Prezydenta), Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Sądzę, że taki chory plan jest zresztą realizowany od samego początku...

Politycznie zbudowano więc jakiś sztuczny twór, który miał zastąpić dobrze funkcjonujące EWG. Chciano dokonać rzeczy niemożliwej: stworzyć jednorodnego mieszkańca Europy i jedno państwo zapominając, że współczesny kształt i podział polityczny naszego kontynentu formował się od ponad 1500 lat, czyli od upadku innej mitomańskiej namiastki jednego wielkiego państwa: Cesarstwa Rzymskiego.

Sama decyzja o utworzeniu - w projektowanej ex ante formie - UE, a w szczególności wspólnej waluty Euro implikowały od początku jej dzisiejszy kryzys i prawdopodobny upadek.

Doprawdy... Dzisiejsi unioniści -  ratując UE i strefę Euro - przejawiają wszystkie charakterystyczne objawy tzw. syndromu "strażaka-podpalacza": najpierw na piasku zbudowali drewniany szałas, później go "podpalili" a teraz "gaszą"... zakrywając płomienie kolejnymi warstwami nowych gałęzi! Efekt takiego gaszenia oczywiście będzie tylko jeden... jeszcze większy pożar...

Niesatysfakcjonujące dla swoistych "Eurotomanów"* ich ostatnie "szczytowania unijne" wydają się dla nich niemal szokiem. Podobnie jak kryzys w Grecji, na Cyprze i w południowych krajach Europy. Coraz więcej mieszkańców poszczególnych kraów jest coraz bardziej wrogo nastawionych do zniemczonej UE.

Warto jednak zwrócić uwagę, że obecny kryzys nie jest kryzysem państw europejskich a li tylko instytucji zwanej Unią Europejską. Przed powstaniem tej instytucji Europa i jej kraje istniały, trwały i rozwijały się... Po jej likwidacji również Europa i jej kraje będą istniały, trwały i rozwijały się ... bogatsze o nowe negatywne doświadczenia, które - mam nadzieję - pozwolą im uniknąć powtarzania błędów w przyszłości.

Kontynent zwany Europą liczy dziś oficjalnie 46 państw, do UE należy 27, do strefy Euro 17. Należy chyba więc uzmysłowić tym Eurotomanom, że od wieków Europa i jej poszczególne kraje były różne. W większości odmienne są nie tylko pod względem kultury, obyczajów, tradycji, języka, historii a nawet pochodzenia etnicznego mieszkańców, ale także pod względem gospodarczym i politycznym.  Stanowią niejako odrębne rodziny w europejskim budynku wielorodzinnym...  

Poszczególne kraje mają swoją unikalną tożsamość, ale łączy je pewien model cywilizacyjnego i opartego na wartościach chrześcijańskich rozwoju, który może być podstawą bardzo dobrej współpracy i przyjaznego sąsiedztwa. Niemniej zawsze będzie to 17, 27 czy 46 odrębnych krajów o tzw.: "różnych prędkościach", przy czym nie można ich sprowadzać tylko do sfery gospodarczej. Francuz pozostanie Francuzem, Holender Holendrem, Niemiec Niemcem  a Polak Polakiem i nie zmieni tego żadna nawet eugeniczna interwencja szalonych naukowców czy też masowo stosowana przez psychotycznych "Eurotomanów" inżynieria społeczna.

Likwidacja więc de facto krajów europejskich w imię budowy jednolitego państwa jest przedsięwzięciem zabójczym dla przyszłości narodów europejskich jak i samej Europy.

Pozostaje jedynie zapytać: Czy Europejczycy są samobójcami, czy też może dali się zniewolić przez jednostki opanowane "eurotomanią", czy też stali się ofiarą nie europejskich morderców?

Pozdrawiam

*Eurotomania - hipotetyczna jednostka a'la chorobowa charakteryzująca się występowaniem u osób nią dotkniętych - z jednej strony - urojonego  przeświadczenia o powszechnej miłości i uwielbienia mieszkańców krajów Europy do Unii Europejskiej a - z drugiej strony - objawów charakterystycznych dla wszelkiego typu uzależnień, t.j. zniekształconego myślenia o Europie i UE, racjonalizowania konieczności utworzenia i trwania UE, nieracjonalnego jej bronienia "za wszelką cenę" i obwiniania innych za powodowanie przez UE trudności. Ponadto - z wieloletnich obserwacji klinicznych - zauważono też u "Eurotomanów" występowanie zachowań niemalże psychopatycznych (aspołecznych) i psychotycznych: skłonność do patologicznego kłamstwa twórców UE, którego celem jest osiągnięcia korzyści lub przedstawienia się w lepszym świetle (mitomania); skupianie się na teoretycznej doskonałości UE oraz samozadowolenie i zawyżoną nieprawidłową samoocenę jej założycieli i budowniczych, co do świadomości własnej wartości, posiadanego znaczenia i możliwości (megalomania). Często też "Eurotomanów" cechuje "egocentroizm"**.
**Egocentroizm - to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu spowitych mgłą egotyzmu.  

P.S.
Jako uzupełnienie kompilacja wypowiedzi N. Farage o UE

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=zic0GIKfdB4 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.