"...nie ma najmniejszych wątpliwości, że w razie konfliktu zbrojnego na linii: Polska - Rosja nikt nie ruszy nam z pomocą, chociaż jesteśmy w strukturach NATO. Wielokrotnie w historii pokładaliśmy zbyt wielkie nadzieje w naszych zachodnich sojusznikach. Ewentualna pomoc USA (bo na pewno nie krajów zrzeszonych w UE a będących członkami NATO - są zbyt mocno skorumpowane pieniędzmi Rosji i wzajemnymi z nią zależnościami polityczno-gospodarczymi: vide. Francja i Niemcy) zależeć będzie od zmiany geopolityki dokonanej przez prezydenta B. Obamę.
(...) Kraje członkowskie NATO w razie zaatakowania jednego z ich członków przez armię z poza NATO nie mają obowiązku ruszyć ze zbrojną pomocą. Są jedynie zobowiązane do rozpatrzenia takiej możliwości. Pozostaje nam jedynie wierzyć w USA, ale przecież pozbyliśmy się podczas katastrof: CASY pod Mirosławcem i rządowej Tutki pod Smoleńskiem najlepszych pronatowskich oficerów i dowódców oraz polityków będących wiarygodnymi w oczach USA. Na ile mogą być wiarygodni nasi obecnie rządzący politycy jeżeli od samego początku rządów PO-PSL dezawuowali konieczność rozmieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej a po 10 kwietnia 2010 roku potulnie spełniali życzenia Kremla i jej władcy W. Putina?
(...) Wszystkie obecne ostre wypowiedzi polskich przedstawicieli władz i mediów przeciwko Federacji Rosyjskiej świadczą albo o ich ograniczeniu umysłowym, albo są świadomym działaniem mającym na celu stworzenie przyszłego zagrożenia dla Polski
(...) Musimy sobie zdawać sprawę, że po śmierci ś.p. L. Kaczyńskiego Polska świadomie zrezygnowała z liderowania nowym, europejskim krajom członkowskim UE i NATO. Przecież cały czas (tuż przed i po zamachu) wmawiano nam, że ś.p. L. Kaczyński to "idiota z szabelką" a zamach smoleński był li tyko nieszczęśliwym wypadkiem i oddano całe śledztwo Rosji... argumentując, że jest ona jednym z naszych najlepszych politycznych sprzymierzeńców i że można jej wierzyć na 1000%. Przegraliśmy (po 10 kwietnia 2010 roku) naszą szansę na budowę partnerstwa wschodniego pod naszym przywództwem. Obecnie (za rządów PO-PSL) coraz mniej znaczymy w Europie i UE, i tym bardziej nasz nagły, negatywny głos w sprawie Ukrainy i "ujadanie" na Rosję może tylko ją i naszych partnerów z UE oraz USA i NATO po prostu... śmieszyć...
(...) Zaniedbaliśmy nawet nasze strategiczne interesy związane z bezpieczeństwem energetycznym Polski: brak gazoportu w Świnoujściu, brak ustaw związanych z wydobyciem gazu i ropy z łupków, zgoda na płytsze w Bałtyku osadzenie rurociągu północnego w okolicach Świnoujścia (ograniczenie w dostawach gazu skroplonego przez największe jednostki pływające). Podobnie przez ostatnie 6 lat zlikwidowaliśmy resztki rodzimego przemysłu, szczególnie ciężkiego. Nie mamy też armii zdolnej do odparcia jakiejkolwiek agresji... I to wina tylko i wyłącznie obecnej ekipy rządzącej. Dzisiejsze ich słowa to czysta hipokryzja...
(...) Polska armia nie ma najmniejszych szans w starciu z wojskami Federacji Rosyjskiej ani chyba żadnymi innymi (...) winniśmy (wzorem kiedyś RFN) mieć naprawdę bardzo silną armię. Dlaczego jej nie mamy? Zapytajmy obecnie rządzących... Tym bardziej nie mamy szans w jednoczesnych walkach: gospodarczej - z Niemcami i jej UE oraz zbrojnej - z Rosją. Jesteśmy zdani na to, co tak naprawdę powie i zarządzi wraz z W., Putinem A. Merkel. To tak jakby historia zatoczyła koło... Może jestem zbytnim czarnowidzem, ale za rządów PO-PSL straciliśmy jakiekolwiek znaczenie polityczno-gospodarczo-wojskowe. Może faktycznie (jak nawoływał R. Sikorski a teraz potwierdza L. Wałęsa...) Polska winna się całkowicie oddać pod władanie Niemcom? Smutne, jeżeliby było prawdziwe... (...) Tak czy inaczej i niezależnie od rozwoju sytuacji Polska potrzebuje dziś silnej armii, i to zarówno liczebnie, jak i pod względem uzbrojenia! Podwyższenie naszej zdolności obronnej jest możliwe tylko wtedy, gdy w Polsce obejmą rządy Polacy a nie potulni wykonawcy likwidacji Polski jako suwerennego i niepodległego państwa!".
To tyle obszernego cytatu.
Wczoraj zaś media doniosły, że Niemcy najgłośniej wypowiadają słowo "NIE" dla ewentualności rozlokowania w Polsce zwiększonych sił NATO.
Polska bowiem zaniepokojona gigantyczną koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą poprosiła – podczas spotkania państw NATO w Weimarze - o wsparcie. Radosław Sikorski chciał, by na naszym terytorium na stałe ulokowano 10 tys. żołnierzy sojuszu skupionych na wschodniej granicy Polski w dwóch brygadach pancernych po 5 tys. każda. Niemcy na naszą prośbę odpowiedzieli zdecydowanie negatywnie, mimo że inwazja Rosji na Ukrainie to już tylko kwestia czasu. Szef niemieckiej dyplomacji Franki-Walter Steinmeier dał do zrozumienia, że niepotrzebnie zaogniłoby to stosunki Europy z Putinem. Brak potrzeby wojsk NATO we wschodniej Polsce zaakcentował także minister spraw zagranicznych Holandii Frans Timmerman. Ciekawostką jest, że większą pomoc militarną mogą dostać Armenia, Azerbejdżan i Mołdowa. [1,2].
Wygląda więc na to - o czym wskazałem w niniejszym poście - że tak naprawdę nie mamy co liczyć na naszych sojuszników i nikt za nas nie zamierza
nadstawiać karku. Tym śmieszniej dziś wygląda "wymachiwanie szabelką" i nagła antyrosyjska narracja naszych rządzących wsparta podobnym lamentem polskich mediów wszelakich - w tym niektórych "prawicowych".
Niestety - jak wcześniej wspomniałem - na arenie międzynarodowej nie znaczymy dzisiaj naprawdę nic i jesteśmy zdani tylko na to, co sobie uzgodnią pomiędzy sobą USA (NATO)-Rosja-Niemcy (UE).
Niestety - jak wcześniej wspomniałem - na arenie międzynarodowej nie znaczymy dzisiaj naprawdę nic i jesteśmy zdani tylko na to, co sobie uzgodnią pomiędzy sobą USA (NATO)-Rosja-Niemcy (UE).
Ciekawi mnie natomiast jak D. Tusk i R. Sikorski przedstawią Polakom tę kompletną
porażkę naszej polityki zagranicznej? Może znów - na potrzeby wewnętrzne
- PR-owo przedstawią kompletną porażkę jako sukces? A może pojadą na narty w Dolomity, aby przeczekać sytuację?
Osobiście uważam, że ta dyplomatyczna i polityczna porażka Polski - przy uwzględnieniu obecnej sytuacji międzynarodowej i dotychczasowych działaniach w tym obszarze polskiego rządu - winna skutkować podaniem się całego gabinetu D. Tuska do dymisji!
Osobiście uważam, że ta dyplomatyczna i polityczna porażka Polski - przy uwzględnieniu obecnej sytuacji międzynarodowej i dotychczasowych działaniach w tym obszarze polskiego rządu - winna skutkować podaniem się całego gabinetu D. Tuska do dymisji!
Mi pozostaje smutna satysfakcja, że jednak (nie tylko ja) miałem rację powątpiewając w zdolności sojusznicze wobec Polski: NATO i UE, ale też nasuwają mi się analogie historyczne...
Warto pamiętać dziś - w obliczu odradzającego się realnie kondominium
niemiecko-rosyjskiego - dawną sowiecko-hitlerowską nienawiść do Polski,
która skutkowała wymordowaniem elit polskiego narodu i rozbiorem Polski i dlatego też warto dziś Polskę wzmacniać wewnętrznie (również poprzez zwiększenie zdolności obronnych) a nie liczyć na mityczną pomoc naszych zewnętrznych "sojuszników".
Narody bez pamięci historycznej umierają...
Narody bez pamięci historycznej umierają...
[1] http://www.sfora.pl/swiat/Nie-chca-wojsk-NATO-w-Polsce-Takich-mamy-sojusznikow-a66249
[2] http://www.fakt.pl/niemcy-nie-chca-bronic-polski,artykuly,453317,1.html
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.