Witam o wczesnej porze, ale nieraz warto obudzić się o świcie i zobaczyć początek nowego dnia, może innego i lepszego od poprzedniego... a przynajmniej dającego taką nadzieję...
Nasze indywidualne przebywanie na tym ziemskim padole jest relatywnie - w stosunku do całej historii ludzkości - bardzo krótkie...
Jest niczym chwilowe lśnienie na niebie pojawiające się podczas trwania burzy tuż przed grzmotem... Cały kunszt życia polega tak naprawdę na dostrzeżeniu owego błysku i wykorzystaniu go w pełni do zobaczenia jak największych połaci rozświetlonego nim tegoż nieba... A to łatwo przegapić i później żałować, że albo się tego przebłysku nie wykorzystało, albo się go nie zauważyło...
Można zobaczyć ten błysk, i chłonąć widoczne dzięki niemu piękne widoki naszego życia. I starać się każdego dnia świadomie odczuwać własne istnienie, każdego dnia zostawiać za sobą nasze ślady... ślady naszej bytności na ziemi, które zostaną choć we wspomnieniach innych albo też będą zawarte w naszych, stworzonych przez nas dziełach wszelakich.... Wtedy to naprawdę My żyjemy...
Można też albo celowo zamknąć oczy i funkcjonować pośród otaczających nas ciemności, lub tylko ulec ułudzie światła, którego wygląd i rozświetlające możliwości przyjmujemy z opowieści innych. Wtedy też żyjemy, choć życiem innych...
Można też po prostu zasnąć, przespać burzę... i nic nie czuć, nic nie słyszeć, nic nie widzieć a nawet zamknąć swoje wnętrze na opinie i zdania wyrażane przez innych... Wtedy tak naprawdę nie przeżywamy naszego życia, nie żyjemy a przechodzimy obok niego zadowalając się prymitywną powierzchownością kolejnych dni. Dni zawsze takich samych, rutynowych. I tak mijają miesiące czy lata.
Czasu nigdy nie można cofnąć, nie można myśleć o tym, czego nie wykorzystaliśmy i tym na bieżąco żyć. To minęło, liczy się następny dzień i kolejne, liczy się to czy potrafimy uczyć się na własnych błędach i ponownie ich nie popełniać. Za bardzo nieraz myślimy o naszej przeszłości a liczy się teraźniejszość naszego życia i jego przyszłość. Kiedyś jeden z moich przełożonych zawodowych powiedział mi mądre zdanie: "Ważne jest tylko to, jak wykonałeś ostatnie Twoje zadanie". Mam tę myśl zawsze ze sobą i to mnie napędza do przeżywania swoich dni jak najlepiej, bo przecież może ono dotyczy też życia osobistego, prywatnego.
Ludzie myślący, działający, aktywni, dążący do prawdy, dający siebie innym, rozwijający w sobie człowieka i ludzkie wartości... żyją naprawdę. Ci, co nie potrafią mieć własnego zdania i przyjmują bezkrytycznie świat jaki jest oraz w swoim działaniu ograniczają się jedynie do jego akceptacji... też choć subiektywnie odczuwają jakąś własną formę życia. Natomiast Ci, co śpią i bezmyślnie przyjmują wszystko, co im się narzuca... konformistycznie wzbraniając się przed krytyczną oceną rzeczywistości a raczej konsumpcyjnie ją afirmując... tylko wegetują i po nich nic nie zostanie... nawet wspomnienie...
Zastanówmy się nieraz nad naszym życiem... Może warto w nim coś zmienić... Może warto zajrzeć do swojego wnętrza i zobaczyć kim tak naprawdę jesteśmy: Czy jeszcze wolnymi ludźmi, czy już tylko zniewolonymi konsumentami dóbr? Czy zostawiamy za sobą ślady piękna, dobra, miłości i mądrości oraz wspomnienie o nas jako ludziach, czy też jedynym śladem po nas będzie tylko samochód i kilka garniturów... oraz wspomnienie o akceptacji przez nas relatywizacji wszystkich wspomnianych wcześniej wartości - kiedy piękno staje się akceptowaną przez nas brzydotą, wolność jest tak naprawdę niewolą, dobro jest złem, miłość jest nienawiścią, mądrość głupotą. Tę relatywizację proponują nam marksiści kulturowi, którzy opanowali w swojej walce z cywilizacją łacińską większość nie tylko europejskich elit, ale ktoś takie kierunki naszej egzystencji im wyznacza.
I w tej naszej drodze życia warto też pamiętać, że dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze idziemy ku doczesnej naszej śmierci... a w jej obliczu warte jest tylko to, co tkwi wewnątrz nas samych a nie to, co zdążyliśmy zewnętrznie zgromadzić... Więc walczmy o to, żeby idąc krętymi drogami naszej ziemskiej egzystencji w momencie wdepnięcia "w kałużę" i obejrzenia się za siebie... nie zobaczyć jeno pustki i naszego zniewolenia.
Tak nad ranem refleksyjnie pozdrawiam,
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.