Taka rywalizacja jest mało prawdopodobna, choć osobiście uważam, że byłaby na wskroś ciekawa.
O zaletach i wadach prezydenta A. Dudy pisałem wielokrotnie i to także w takim kontekście, że on ciągle uczy się wielkiej polityki i wychodzi mu to coraz lepiej. Po drodze nie uniknął błędów, ale żaden z nich nie dyskwalifikował go jako prezydenta.
Oczywiście ocena jego osoby dokonywana jest też (a może przede wszystkim) poprzez efekty rządzenia jego macierzystej partii, jaką jest PiS wraz z koalicjantami. To jest naturalne, choć przecież dobrze wiemy, że konstytucyjnymi uprawnieniami są przede wszystkim reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej i zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi. Tym niemniej każda uchwalona przez sejm ustawa musi być przez niego podpisana a także on sam posiada możliwość inicjatywy ustawodawczej.
Jak więc mogłaby wyglądać jego konfrontacja z K. Bosakiem?
Zapewne obaj kandydaci licytowaliby się swoim patriotyzmem: Andrzej Duda pośrednio spuścizną Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego a Krzysztof Bosak Romana Dmowskiego. Innym polem rywalizacji byłaby polityka zagraniczna, gdzie K. Bosak w sposób delikatny podważałby sens opierania się jedynie na sojuszu z USA, wskazując, że nie powinniśmy być znów uzależnieni od jednego supermocarstwa, ale winniśmy prowadzić swoją politykę zagraniczną opartą na wielowektorości sojuszy.
Na pewno też przez K. Bosaka zostałby poruszony temat zakazu aborcji i eutanazji ze wskazaniem, iż obecną ustawę należy tak zmodyfikować, aby była ona bardziej chroniąca poczęte dzieci. A. Duda najpewniej byłby za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy a to ze względu, iż do zwycięstwa potrzebuje też elektoratu centrowego a nie tylko radykalnego.
Inną płaszczyzną wzajemnej dyskusji byłoby gender, LGBTQ i multikulturowość oraz poprawność polityczna. K. Bosak prezentowałby pogląd jednoznacznie nakierowany na zakaz powstawania małżeństw homoseksualnych (lub innych płci!) z kategorycznym zakazem adoptowania przez takie pary dzieci. A. Duda z większością tych poglądów by się zapewne zgodził, choć niedawno miał niefortunną wypowiedź na ten temat ustawy o związkach partnerskich: „Wszystko zależy od tego, jakie rozwiązania zawierałaby taka ustawa. Gdyby chodziło o status osoby najbliższej, ułatwiający takie sprawy, jak wzajemne wspieranie się, troskę, dowiadywanie się o stan zdrowia, to jako prezydent podpisanie takiej ustawy poważnie bym rozważył”. Ta wypowiedź obecnego prezydenta nie zmienia jednak jego poglądów na temat zakazu adopcji dzieci przez takie pary. Jest przeciwny, ale powinien ważyć słowa, poszukując elektoratu centrowego. Zapewne też obaj kandydaci mieliby takie samo zdanie nt. ochrony najmłodszych przed ich nachalną seksualizację w szkołach (a nawet w przedszkolach), o co intensywnie walczą środowiska gender i LQBTQ+.
Obydwaj panowie mieliby też wspólne zdanie nt. przyjmowania uchodźców do Polski oraz kładliby nacisk na chrześcijańskie fundamenty powstania obecnej Europy. Natomiast na pewno K. Bosak podważałby nasze członkostwo w UE w jej obecnym kształcie a A. Duda podkreślałby konieczność takiego członkostwa i próbę odwrócenia złych tendencji w UE dążącej do zbudowania Jednego Państwa Europa. Byłby - podobnie jak L. Kaczyński - za Europą Ojczyzn, z granicami i zachowywaniem własnych narodowych tradycji.
Natomiast być może nastąpiłby spór pomiędzy kandydatami na temat amerykańskiej ustawy 447JUST, która pośrednio może wywołać takie o to skutki, że Polska będzie musiała zrekompensować organizacjom żydowskim straty wojenne i powojenne na terenie Polski, liczone już na jakieś 300 mld. USD. Oczywiście byłoby to niezgodne z polskim jak i międzynarodowym prawem dotyczącym tak zwanego mienia bezspadkowego, które przechodzi na własność określonego państwa i nie można zbiorowo ich zwracać ludziom czy organizacjom nie będącymi bezpośrednio spadkobiercami. Oczywiście w warstwie werbalnej istniałaby pełna zgoda, co do nienaruszalności w tym względzie naszego majątku narodowego, ale w przypadku prezydenta A. Dudy byłoby zapytanie bezpośrednie i kierowane do niego przez K. Bosaka: "Czy podpisze Pan ustawę obywatelską anty-447 jaką Polacy złożyli do sejmu zbierając przeszło 200 tys. podpisów podpisów?"
Z pewnością tematów poruszanych w takiej konfiguracji kandydatów w II turze byłoby więcej, natomiast szanse na zwycięstwo K. Bosak miałby minimalne.
Po pierwsze dlatego, że jest politykiem niszowym i tak naprawdę Polacy go nie znają i nie są w stanie wyrobić sobie jakiś jednoznacznych o nim opinii. Kampania wyborcza jest zbyt krótka, aby zmienić ten obraz.
Po drugie. Jest to polityk, który musi się jeszcze wiele nauczyć. Nie wystarczy posłowanie a dziś tylko tym może pochwalić się K. Bosak. Nigdy nie miał okazji sprawdzić się jako organizator życia społeczno-politycznego w Polsce, choć w ramach swojego środowiska dał się poznać jako człowiek ciężkiej pracy dla dobra tegoż środowiska. Mimo wielu prób nie ukończył też studiów wyższych.
Na pewno jego plusem jest dobra znajomość języka angielskiego, czym może pochwalić się również A. Duda. To niewątpliwy atut obydwóch kandydatów odróżniających ich m.in. od takiej M. Kidawy-Błońskiej, która o tym języku nie ma pojęcia.
Za A. Dudą przemawia też jego doświadczenie jako prezydenta Polski i to, że w miarę szybko nauczył się wielkiej polityki. Poza tym jego środowisko rządzi już 5 lat i przez ten okres zrobiło bardzo wiele dla Polski i Polaków. Dalsze pozytywne reformy gwarantowałaby jego ponowna prezydentura. Natomiast środowisko polityczne K. Bosaka w postaci Konfederacji to zlepek wielu ideologii i wielu przywódców. Nie jest to środowisko jednorodne programowo i dziś w wielu głosowaniach głosuje jak totalna opozycja. Wypowiedzi np. J.Korwin-Mikkego, G. Brauna nieraz są rozbieżne np. z wypowiedziami R. Winnickiego czy właśnie K. Bosaka. Trudno sobie wyobrazić jak więc wyglądałaby cała obsada biur nowego prezydenta, ponieważ całe to środowisko dopiero buduje swoje struktury i gdy wszystko dobrze pójdzie może w jakiś sposób okrzepnąć za co najmniej cztery czy pięć lat, pod warunkiem jednak braku takich person jak J Korwin-Mikke. Podobnie K. Bosak jeszcze potrzebuje czasu by dojrzeć do wielkiej polityki a jego uczestnictwo w kampanii wyborczej może być właśnie takim okresem jego dojrzewania i możliwości poznania go przez Polaków.
W drodze przypuszczeń uważam więc, że takie starcie tych dwóch panów byłoby na pewnym dość wysokim poziomie, opartym na merytorycznych argumentach i takowej polemice. Bylibyśmy oszczędzeni jałowej pyskówki, hipokryzji i aberracyjnych wypowiedzi np. ze strony M. Kidawy-Błońskiej. Na pewno byłaby to walka fair play, bez wzajemnego zacietrzewienia i prowadzona spokojnie.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.