poniedziałek, 10 maja 2021

O co chodzi z tą utratą suwerenności tłumaczą: P. Jaki, P. Lisicki i S. Michalkiewicz

Od kilku dni mam jednak politycznego kaca a można by rzec, że nawet odczuwam coś na kształt politycznego dysonansu poznawczego, ale nie mam zamiaru wypierać rzeczywistości w imię wcześniej głoszonych poglądów. 

A owa rzeczywistość jest nieciekawa z polskiego punktu widzenia. Niestety 4 maja 2021 roku doszło jednak do utraty na rzecz federacyjnej UE kolejnego kawałka naszej suwerenności i zaklinanie tej rzeczywistości nie ma najmniejszego sensu. 

Czytam i oglądam wiele materiałów na temat przegłosowanego w Sejmie w tym dniu Krajowego Funduszu Odbudowy a tym samym ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy w ramach zasobów własnych UE. Czytam i oglądam, i mam coraz więcej wątpliwości. 

Ale tak naprawdę te wątpliwości już we wcześniejszych tekstach zgłaszałem a nawet nigdy nie kryłem, że obecny kierunek "rozwoju" UE w kierunku faderalizacji państw jest dla mnie nie do przyjęcia. Natomiast jestem za powrotem UE do zasad, które przyświecały jej "ojcom założycielom", czyli budowy Europy Ojczyzn a jeżeliby się to okazało już niemożliwe to winniśmy twardo podążać krokiem UK czyli po prostu dokonać Polexitu. 

Radykalna opinia, ale nie widzę na dziś innego wyjścia, bo niestety postmarksistowskie elity unijne też twardo dążą do zabrania poszczególnym państwom i narodom ich suwerenności i niepodległości. A robią to w imię budowy Jednego Państwa Europa, by później np. zrealizować plany obecnych możnowładców świata i doprowadzić do powstania Euroazji od Władywostoku do Lizbony, która to byłaby częścią Nowego Porządku Świata (NWO). I nie jest to jakaś "teoria spiskowa": to się dzieje już od dawna o czym pisałem onegdaj w tekście pt.: "Co nas czeka? Jeden rząd światowy?" [1]. 

Ale powróćmy do bieżących faktów. Poniżej przedstawiam trzy filmiki, które tłumaczą dlaczego ratyfikowany projekt o Funduszu Odbudowy jest ograniczeniem naszej suwerenności. W przypadku drugiego filmiku wystarczy jedynie wysłuchać na początku P. Lisickiego - to wystarczy, jeżeli nie mamy zaufania do pozostałych prelegentów. 

Co się z nich wyłania? 

Ano to, że po raz pierwszy zgadzamy się na to, by być żyrantem długów innych państw w UE, co po prostu oznacza, iż gdyby jakiś kraj miał kłopoty ze spłatą długów wynikających z zaciągniętych pożyczek w ramach otrzymanych środków z Funduszu Odbudowy lub po prostu by ich nie spłacał,  to każdy inny kraj UE - w tym Polska - będzie wedle jakiegoś tam współczynnika proporcjonalności zobowiązany do spłaty długu tego kraju. Nazywa się to uwspólnotowieniem długu. Takie uwspólnotowienie długów dzieje się po raz pierwszy w historii UE.

Po drugie zaś i znów po raz pierwszy mamy do czynienia z faktem, że Komisja Europejska otrzymuje prawo ustanawiania podatków dla wszystkich krajów UE. Dotąd takie prerogatywy miały tylko poszczególne państwa a teraz to KE ma takie prawo, co jest jawną ingerencją w dotychczasowe i traktatowe uprawnienia zarówno państw-członków UE, jak i KE. Teraz możemy spodziewać się, że nigdy demokratycznie nie wybrany rząd europejski w postaci KE może swobodnie nakładać nam podatki z pominięciem rządów danego kraju europejskiego. 

No i po trzecie. Zgodzono się na warunkowość przyznawanych środków unijnej pomocy, które będą udostępniane tylko wtedy, kiedy np. UE uzna, iż kraj jest praworządny. Od teraz, gdy "widzimisię" lewackich elit unijnych uzna, że np. w Polsce nie są spełniane warunki praworządności, to będzie mogła wstrzymać dla tego kraju pomoc unijną. Jednym słowem dobito targu: "mityczna praworządność za pieniądze". Co prawda niby określono jakieś ograniczenia w interpretowaniu tej praworządności, ale nikt w UE nic sobie z tego nie robi i nie będzie tych ograniczeń brał pod uwagę. W lipcu i grudniu 2020 roku niestety polski rząd - mimo werbalnego zaklinania rzeczywistości - de facto zgodził się na taki mechanizm, za co długookresowo przyjdzie nam zapłacić ubezwłasnowolnieniem decyzji polskich władz wobec UE a "pieniądze za praworządność" będą dla unijnych biurokratów idealnym instrumentem szantażu i nacisku na niepokorne kraje jak Polska czy Węgry lub inne, które chciałyby zachować swoją suwerenność. Jednym słowem nasz brak veta w lipcu czy grudniu utorował drogę do budowy sfederalizowanego Państwa Europa, europejskiego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich pod zarządem niemieckim i jeszcze nadrządem NWO. Przecież gdybyśmy postawili veto to i tak mielibyśmy europejskie pieniądze w ramach dotychczasowych funduszy pomocowych, które nam się po prostu należą, gdy wpłacamy unijne składki. 




Oczywiście mogę spotkać się z zarzutem, że prezentuję tylko poglądy sceptyków w/w ratyfikacji, ale jednak warto wskazać na te głosy, które są tak naprawdę niszowe wobec rządowej globalnej i medialnej akcji promującej podjęte w Sejmie decyzje. Jesteśmy bombardowani reklamami nie tylko telewizyjnymi, które wskazują nam, iż bez tych środków nasz kraj by niemal upadł. Wobec takiej nachalnej propagandy sukcesu trzeba nieraz ochłodzić umysły i wskazać na fakty a one są raczej niekorzystne dla polskiej suwerenności i niepodległości. 

Jedno jest natomiast pewne. Gdy wchodziliśmy do UE to była zupełnie inna Unia niż teraz. Wtedy wszyscy myśleliśmy, że to będzie kontynuacja, rozszerzona o nowe kraje - wersja EWG. Chociaż nawet wtedy wielu mówiło, że komunistyczne elity unijne chcą federalizacji i ja wtedy dałem się im przekonać i głosowałem na "nie" w referendum na temat wstąpienia Polski do UE. Wahałem się, ale jak widać miałem rację. I nawet nasz znakomity rodak św. Jan Paweł II wierzył, że możemy wnieść do UE nasze chrześcijańskie wartości zgodne z założeniami "ojców założycieli". Może i tak się stać, że Polska jednak jest w stanie te wartości przeforsować w obecnej UE, ale wydaje się na dzisiaj, iż jest to mało prawdopodobne. 

To na dzisiaj tyle mojego tekstu będącego antidotum na mój polityczny dysonans poznawczy. Jest mi smutno, że to mój rząd jednak przyczynia się do federalizacji Europy kosztem suwerenności i niepodległości mojej Ojczyzny, ale cóż... fakty są jakie są a jak będzie to zobaczymy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.