środa, 5 stycznia 2022

Życzę Prezydentowi powrotu do zdrowia, ale dalej pozostaje rozczarowanie...

Tekst był gotowy przed Sylwestrem i nosił tytuł: "Prezydent Rzeczpospolitej - chyba jednak kolejne rozczarowanie!  i nawiązywał do weta Prezydenta ustawy zwanej "Lex TVN". Nie chciałem go publikować, bo to miał być dla nas jeszcze świąteczny i sylwestrowy okres radości i zabawy. 

Już go dzisiaj niemal nie puściłem, gdy dowiedziałem się, że Prezydent Andrzej Duda choruje na COVID-19 i to mimo tego, że przyjął trzy dawki szczepionek (w kwietniu i czerwcu zeszłego roku 2 dawki szczepionki, a 17 grudnia – dawkę trzecią przypominającą). Przypomnę też, iż jest to drugie zachorowanie Prezydenta: "Poprzednio Andrzej Duda był zakażony SARS-CoV-2 w październiku 2020 roku. Poprzednio Andrzej Duda był zakażony SARS-CoV-2 w październiku 2020 roku. Wówczas infekcję przeszedł w łagodniejszy sposób" [0]. 

Życzę Prezydentowi RP szybkiego powrotu do zdrowia, bowiem - mimo, iż nieraz go krytykuję z prawicowego oglądu rzeczywistości - nadal pozostaje moim Prezydentem i nie wyobrażam sobie dziś takiego prezydenta jak Rafał Trzaskowski czy też jakiejś innej lewacko-zielono-demoliberalnej hybrydy. Podobnie jest z rządem. On też pozostaje moim rządem i to znów mimo, że nieraz  konstruktywnie go krytykuję i też z pozycji konserwatywnej.  

Jestem pewny, że obecne, drugie zachorowanie Prezydenta i to mimo pełnego zaszczepienia będzie jeszcze przedmiotem głębszej analizy, bo sam fakt, iż dotyczy to Głowy Państwa powoduje, iż odbije się to głośnym echem i stanie się mocnym argumentem dla tzw. "antyszczpionkowców". 

No bo jak to jest? Cała propaganda "proszczepionkowców" wali się w ten sposób "w gruzy". Wpierw przecież mówiono, że te szczepionki mają chronić przed zachorowaniem - nie chronią i też nawet "ozdrowieńców". Więc zmieniono narrację, że aby uniknąć zachorowania trzeba przyjąć kolejną, trzecią jej dawkę tzw. "przypominającą". I ta narracja też się zawaliła. Teraz mówi się o kolejnych dawkach a ile ma ich być to już nikt nie wie. Następnie stwierdzono, że pomimo szczepień można zachorować, ale podobno dzięki tym szczepionkom choroba ma przechodzić łagodniej. I to też jest tylko "widzimisię" dziwnych i powiązanych z koncernami farmaceutycznymi niby medycznych "autorytetów". A w międzyczasie pojawiają się nowe mutacje wirusa jak Omikron czy najnowszy IHU [02] i każda kolejna to znów niby ma być jeszcze gorsza niż poprzednie a jak gorsza to na nowe mutacje znów trzeba będzie się szczepić kolejnymi dawkami... i tak może to sobie trwać i trwać... aż koncerny farmaceutyczne i ludzie z nimi związani stwierdzą, że już dość zarobili i osiągnęli inne cele (jakie?), więc można wirusa "zdemontować". 

Ale to już całkiem inna opowieść i powrócę do tekstu, który już wcześniej przygotowałem. 

Całkiem niedawno krytykowałem Prezydenta RP za wypowiedziane podczas żydowskiej Chanuki w Pałacu Prezydenckim jego słów, że Polska to "polin" [1, 2, 3].

W jednym z tych postów napisałem takie oto słowa: 

""Nie został przez Pana opublikowany słynny Aneks do Raportu z Likwidacji WSI, nie została wycofana ustawa o bratniej pomocy 1066, nie został ujawniony zbiór zastrzeżony IPN, nie wyjaśniono  okoliczności śmierci bł. J. Popiełuszki czy też prawdy o tragedii smoleńskiej. Nie mówię już o np. braku wprowadzenia programu CELA+, który miałby doprowadzić do uwięzienia aferałów z PO-PSL. A oczekiwana przez nas degradacja stopni generalskich dla W. Jaruzelskiego czy  Cz. Kiszczaka? To nie nastąpiło. Wszystkiego tego oczekiwaliśmy od nowych, naszych władz, w tym Pana, Panie Prezydencie, który nie wiem dlaczego zawetował też ustawy reformujące polskie sądownictwo - i to po rozmowie z M. Gersdorf! Szkoda, Panie Prezydencie, że swoimi działaniami i słowami zasiał Pan u mnie nieufność do Pana. Trudno będzie je odzyskać, bo ja czuję się Polakiem w mojej Polsce a nie w żydowskim "polin""!

Spadła na mnie fala krytyki i to przede wszystkim z prawej strony sceny politycznej, z którą się przez długie lata utożsamiałem. Tyle tylko, że zawsze mówiłem, iż mogę być krytyczny dla mojej partii, gdy ta - moim subiektywnym zdaniem - podąża w niewłaściwym kierunku. Wielokrotnie pisałem, że PiS nieraz zbyt bardzo skręca w stronę piłsudczykowską czyli socjalistyczną w rozumieniu przedwojennym.

I też wskazywałem, że obecny Prezydent robił i robi wiele rzeczy, które są dla tzw. "twardego elektoratu PiS" szokujące i powodujące bardzo trudny do pokonania "dysonans poznawczo-polityczny".

Tak przecież było gdy A. Duda wetował ustawę reformującą polski wymiar sprawiedliwości i tak jest, gdy zawetował przyjętą przez Parlament ustawę medialną, która po prostu miała być regulacją rynku medialnego obowiązującą w większości krajów UE. Ta zawetowana przez Prezydenta ustawa rzeczywiście ustalała zasadę, że w mediach różnego rodzaju większość kapitałów (akcyjnego lub udziałowego) winna należeć do Polaków lub kapitału europejskiego a tylko 49% do kapitału spoza UE.  I faktycznie tak skonstruowane przepisy uniemożliwiałyby amerykańskiemu koncernowi Discovery posiadanie większości udziałów w Grupie TVN. I stąd pojawiło się stwierdzenie "Lex TVN", chociaż tak naprawdę biznesplan Discovery winien zakładać, że polskie przepisy będą dostosowywane do przepisów UE i nie powinny teraz tak emocjonalnie wpływać na światową opinię publiczną. 

Doprawdy! Czuję się po prostu i po raz kolejny bardzo rozczarowany postawą mojego Prezydenta.

Dokąd On zmierza? 

Takie pytanie od razu pojawiło się w mojej głowie. Drugą myślą było to, że w Polsce osiągnął już wszystko i teraz jego druga prezydentura ma na celu osiągnięcie przez niego jakiejś międzynarodowej przyszłej posady. Trzecią było przeze mnie domniemanie, że ten, który kiedykolwiek miał jakieś związki z Unią Wolności, nigdy się tego bagażu wewnętrznie nie jest w stanie porzucić. A czwartą to to, że A. Duda działa na rzecz pobratymców swojej żony, która nawet nie była w stanie przyjąć jednoczłonowego nazwiska męża a zachowała w nazwisku dwuczłonowe określenie jako Kornhauser-Duda, przy czym żydowskie jej nazwisko jest na pierwszym miejscu.  

Mógłbym tak wymieniać jeszcze wiele faktów, ale po co, skoro i tak mój prezydent nawet się nie odniesie do moich (i nie tyko moich) zarzutów? A  szkoda, bo nasz, polski naród doskonale widzi rzeczywistość. 

Oczywiście - jak pisze Wojciech Biedroń w wpolityce.pl - Prezydent RP miał swoje argumenty prawne, które na pewno są bardzo ważne [4]. Jak wyraził się on sam: "Gdyby ustawa medialna zaczęła obowiązywać mielibyśmy kolejny spór. Polska znalazłaby się w sporze arbitrażowym z firmą, która uważałaby się poszkodowaną tą sytuacją. Oznaczałoby to koszty dla Polski, na pewno koszty nie małe, bo kwestia wartości, które wchodzą w grę to są miliardy dolarów" [4]. Można też zastanowić się - na co również zwraca uwagę publicysta wpolityce.pl - czy czasem obóz rządzący nie powinien tworzyć nowych projektów ustawowych konsultując je przedtem z Głową Państwa a nawet gdyby nie, to winny być to projekty szczegółowo dopracowane tak, aby nie wywoływały one nawet prawnych wątpliwości.  

Jednak ja się zgadzam z innym fragmentem wspomnianego felietonu: "...  polityka nie jest jedynie domeną artykułów i zapisów ustawowych. Polityka to emocje i przynależność. Przynależność także do określonego obozu politycznego. Tu problem prezydenta Andrzeja Dudy jest już bardzo widoczny. Z tym problemem musi się teraz zmierzyć. Twardy elektorat PiS zaatakował głowę państwa bardzo mocno i jednoznaczenie. Nie będę tutaj przytaczał tych komentarzy, pełnych rozczarowania i nabrzmiałych potępieniem. Nie chcę też ich oceniać jednoznacznie negatywnie. Konserwatyści mają pełne prawo do oceny prezydenta, który z kręgów konserwatywnych się wywodzi i dzięki tym kręgom został głową państwa (...) Krytyka szybko nie ucichnie, a słodycz płynąca z ust pracowników TVN szybko zamieni się w codzienny jad i szczucie. Czy było warto? Na to pytanie nie sposób dziś jednoznacznie odpowiedzieć" [4].

Decyzję prezydenta Dudy krytycznie ocenia poseł Prawa i Sprawiedliwości, Piotr Kaleta: "Jest to dla mnie zaskoczenie, oczywiście in minus. Myślałem, że prezydent, który oczywiście może mieć swoje wątpliwości, skieruje tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ten mógłby się wypowiedzieć o ustawie od strony prawnej - przecież od tego takie niezależne, konstytucyjne ciało mamy. Widzę tutaj troszeczkę kapitulację pana prezydenta. Myślałem, że - biorąc pod uwagę wszystkie jego argumenty i wątpliwości - uda się uporządkować porządek medialny w naszym kraju. Niestety stało się inaczej. Deklaruje, że „to nie jest temat zamknięty”. Być może będzie trzeba rozważać inną formułę tej ustawy. Wszystko przed nami. Uporządkowanie rynku medialnego jest bardzo istotnym zadaniem przed rządem Prawa i Sprawiedliwości (...)  W prezydenckim wecie jest jednak pozytyw. To również bardzo symptomatyczne pokazanie, że system demokratyczny w Polsce działa we właściwy sposób. To jedyny pozytyw, jaki widzę. Pan prezydent, jako organ konstytucyjny, podejmuje własne, niezależne decyzje, które jednym się podobają, innym nie, ale są to jego decyzje" [5].

Ale - odnosząc się tylko do kwestii prawnych a nie politycznych - to tak naprawdę uregulowanie (z korzyścią dla polskiego, narodowego interesu) rynku medialnego w Polsce może nigdy nie nastąpić, bo zawsze znajdzie się jakieś prawne "ale" lub jakaś możliwość procesu arbitrażowego i "groźba" straty finansowej.  

Jak moi czytelnicy wiedzą, nieraz też dopatruję się w ogólnych działaniach i nie tylko polityków "drugiego dna", które powszechnie nazywane jest niesłusznie "teorią spiskową" lub "teoriami spiskowymi" a przecież historia ludzkości to historia właśnie różnych spisków i bardzo często takie "teorie" po latach okazują się prawdą. 

Tak jest i w tym przypadku, bo zacząłem się hipotetycznie zastanawiać czy czasem wiele reform ustrojowych (a nie bardzo dobrych rozwiązań socjalnych i bytowych dla Polaków), które były zapowiadane przez obóz rządzący to tak naprawdę działania pozorowane, które "mają wszystko zmienić, ale tak żeby pozostało, tak jak było" lub "tak jak chcą instytucje międzynarodowe" 

Tak przecież stało się z reformą sądownictwa: było wiele szumu wokół niej a na dziś nawet - pod naciskiem KE i TSUE - nie funkcjonuje nawet Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, choć polski Trybunał Konstytucyjny "orzekł, że przepis Traktatu o UE (czyli jednego z dwóch najważniejszych aktów prawa unijnego), na podstawie którego TSUE zobowiązał Polskę, jest niezgodny z polską konstytucją, ponieważ polska konstytucja jest najważniejszym aktem prawa w RP i wszystkie inne stosowane akty muszą być z nim zgodne, wyrok TK odczytano jako zapowiedź, że Polska nie zastosuje się do wymagań TSUE. W związku z tym, KE wystosowała do Polski pismo, w którym prosiła o potwierdzenie, że polski rząd zamierza respektować wyrok unijnego Trybunału" [6]. I takie zobowiązanie polskiego rządu zostało złożone i Izba Dyscyplinarna SN praktycznie nie funkcjonuje. Dużą rolę w tej przegranej rozgrywce odegrał też Prezydent, który onegdaj zawetował ustawy reformujące dogłębnie polski wymiar sprawiedliwości. A może tak przygotowano te ustawy, aby dać Prezydentowi prawne możliwości jej zawetowania? 

Teraz znów od lat zapowiadana reforma rynku medialnego poniosła klęskę i też - jak już pisałem - dużą rolę odegrał Prezydent A. Duda, ale też tą ustawę przygotowano niechlujnie zostawiając prawną możliwość ewentualnego jej zawetowania... Czy to przypadek?

A czy pamiętamy jeszcze jakie buńczuczne wypowiedzi prezentował Premier M. Morawiecki, w czasie procesu ustalania unijnego budżetu wraz z tzw. pocovidowym Funduszem Odbudowy. Miało być nawet postawione polskie weto... I co? Skończyło się tak jak chciała UE: wprowadziła mechanizm uwspólnotowienia długu (pierwszy raz w historii UE), uzyskała prawo nakładania unijnych podatków na obywateli poszczególnych państw unijnych (też pierwszy raz) a do tego Premier praktycznie zgodził się na uzależnienie wypłaty środków unijnych od jakiejś mitycznej praworządności - a przecież tego chcieliśmy uniknąć najbardziej. Zaklinanie rzeczywistości poparte propagandą medialną w tym obszarze nie ma po prostu racji bytu. 

Ja zdaję sobie sprawę, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji geopolitycznej. Odradza się kondominium niemiecko-rosyjskie a nowe władze niemieckie już oficjalnie deklarują chęć stworzenia Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa a następne będzie zapewne zbudowanie z Rosją Eurazji od Władywostoku do Lizbony, która według zarządzających światem szalonych globalistów ma stanowić element przyszłego Jednego Rządu Światowego (NWO) [7]. A i już raczej nie możemy liczyć na USA pod wodzą J. Bidena i K. Harris. Nowa administracja USA postawiła znów na Niemcy jako integratora i zarządzającego Europą wspólnie z Rosją a teraz skupia się na rywalizacji z Chinami. Zresztą oddanie Europy Niemcom i Rosji jest tak naprawdę realizowane w celu uniemożliwienia Rosji ściślejszej współpracy z Chinami przeciw USA. Oj...naiwności! J. Biden nie docenia W. Putina, który starego i ledwo chodzącego i myślącego dziadka być może wyciśnie "jak cytrynę" a i tak będzie realizował swoją geopolitykę, choćby w ramach krajów BRICS (określenie grupy państw rozwijających się – Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz od 2011 Republiki Południowej Afryki (ang. South Africa). Nazwa pochodzi od pierwszych liter nazw tych państw).

Tak więc my jako Polska jesteśmy coraz bardziej osamotnieni i trzeba nieraz "politycznie lawirować" żeby jeszcze jakoś zachować te resztki naszej wolności i suwerenności. 

Oczywiście ja nie znam tego, o czym tak naprawdę dyskutuje się w zaciszach gabinetów. Mogę się jedynie domyślać, ale jedno wiem: "Jeżeli Ty nie szanujesz siebie, to inni też nie będą Ciebie szanować" i można to odnieść do polityki poszczególnych krajów. A polityka jest twardą grą i nieraz trzeba "walnąć pięścią w stół" i nawet żądać rzeczy niemożliwych, po to, aby osiągnąć ostatecznie to, czego chcieliśmy - to sztuka negocjacji. I wydaje mi się, że tej sztuki nie opanowali jeszcze nasi politycy.

I na koniec bardziej optymistycznie. Zmienia się globalny świat, który niesie za sobą chaos i na takim chaosie możemy ugrać coś dla siebie... Ale czy zdołamy?



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.