Trwa krwawa, barbarzyńska i ludobójcza napaść Rosji na całą Ukrainę. Tak naprawdę to ona jest drugą agresją putinowskiej Rosji na ten kraj. Z pierwszą mieliśmy do czynienia w 2014 roku, kiedy rosyjskie wojska zajęły wojennie Krym i do dzisiaj uzurpują sobie prawo do tego terytorium.
Wtedy przed laty elity unijne prawie nie zareagowały. Wyjątkiem była część krajów Europy Środkowo-Wschodniej z Polską na czele oraz Stany Zjednoczone, które nałożyły na UE m.in. embargo na handel bronią z Rosją.
Mijały lata a W. Putin dalej oplatał swoją agresją, tym razem energetyczną kraje Starej Europy, w tym przede wszystkim Niemcy. Nie byłoby to możliwe, gdyby UE była naprawdę taką unią, która mówi jednym europejskim głosem z zachowaniem suwerenności i niepodległości poszczególnych państw a do takiej unii przecież przystępowaliśmy.
Ale to tak naprawdę nie było możliwe, bowiem okazało się, że UE nie jest sojuszem równoprawnych państw a tak naprawdę tworem przede wszystkim Niemiec, które mentalnie pozostały wielowiekowym agresorem i bardzo dobrze dogadują się z innym agresorem, t.j. Rosją. Przez całe stulecia - z mniejszym lub większym natężeniem - Niemcy wspólnie z Rosją zawsze chciały dzielić między siebie wpływy w Europie, co było aż nadto widoczne w postaci Paktu Ribbentrop-Mołotow, który de facto stał się początkiem II Wojny Światowej.
Owszem. Nieraz dochodziło do wojny pomiędzy agresorami, ale wynikało to z tego, że zarówno jeden, jak i drugi imperializm ostatecznie chciał być jedynym beneficjentem swojej agresji. Ale były czasy, gdy ze sobą współpracowali, choćby dokonując rozbiorów Polski - kraju, którego oba reżimowe społeczeństwa zawsze nienawidziły i który zawsze chciały unicestwić i wreszcie graniczyć na trwałe między sobą.
Ta chęć wspólnej dominacji w regionie nie ustała od zarania dziejów a po wojnie tylko dzięki temu, że RFN znalazła się po amerykańskiej stronie tylko na kilkadziesiąt lat zamarła. Chociaż to za dużo powiedziane. Przecież NRD i RFN - mimo podziału Niemiec - zachowały wymienność swojej waluty jeden do jednego (1 marka RFN równała się wymiennie 1 marce NRD) i tak naprawdę zawsze oba niemieckie państwowe twory dążyły do zjednoczenia, tylko czekając na ten moment żeby powrócić do zdominowania Europy zgodnie z bismarckowskim modelem Mitteleuropy.
Warto sobie przypomnieć też jaka była reakcja władz Niemiec (ale też władz wielu innych krajów, takich jak Francja) na wprowadzenie przez agenta sowieckiego "Wolskiego" vel. W. Jaruzelskiego Stanu Wojennego w Polsce.
""Kanclerz RFN Helmut Szchmidt na wspólnej konferencji z NRD-owskim przywódcą Erichem Honeckerem w grudniu 1981 r. powiedział, że stan wojenny był koniecznością ("Ich bedaure, dass dies Nun notwendig war"). Powiedział, że "Pan Honecker jest równie jak ja zaniepokojony, że okazało się to konieczne". Z ekipą Jaruzelskiego sympatyzowała znaczna część zachodnioniemieckich mediów. "Die Zeit" napisał: "Generałowi należy życzyć powodzenia, a stan wojenny zapewnia oddech samym Polakom, Rosjanom, Zachodowi i daje wszystkim szansę, może ostatnią, cofnięcia się o krok od przepaści (...) Już 13 grudnia 1981 r. francuski minister spraw zagranicznych Claude Cheysson oświadczył, że stan wojenny "to nie nasza sprawa, nic w tej sprawie nie zamierzamy robić". W podobnym tonie wypowiedział się austriacki kanclerz Bruno Kreyski (...) Należy dodać, że cytowani politycy zachodnioeuropejscy byli równocześnie w swoich krajach przywódcami partii socjalistycznych czy socjaldemokratycznych, starających się tradycyjnie utrzymywać dobre stosunki z władzami PRL. Z kolei, co mogło wydawać się zaskakujące, stan wojenny potępiła włoska Partia Komunistyczna. Zupełnie odmiennie zareagowały społeczeństwa państw zachodnich. Już w pierwszych dniach stanu wojennego w całej Europie Zachodniej doszło do manifestacji potępiających postępowanie władz PRL. Do największych doszło w Paryżu, Londynie i w Skandynawii"" [1].
Może też warto przypomnieć inne wydarzenie. "Rok 2003. Polska ubiega się o członkostwo w Unii Europejskiej. Wtedy też Stany Zjednoczone szykują się do interwencji zbrojnej w Iraku. Polska popiera twardą politykę USA. To właśnie spotyka się z ostrą krytyką ze strony ówczesnego prezydenta Francji, Jacquesa Chiraca. Kandydatom do Wspólnoty, którzy wyrazili poparcie dla działań Waszyngtonu - w tym Polsce - Chirac zarzuca lekkomyślność i infantylizm, nieodpowiedzialność i brak dobrego wychowania, a także niezdolność do przewidzenia konsekwencji. Grzmi, że to się może odbić na ratyfikacji traktatu akcesyjnego. Wtedy też, podczas rozmowy z dziennikarzami w Brukseli, wypowiada słowa, które mocno wryły się Polakom w pamięć. "Zmarnowali oni okazję, żeby siedzieć cicho" - stwierdzi Chirac"" [2].
Czy Szanownym Czytelnikom coś dzisiaj to przypomina? Bo mi tak a mianowicie reakcję państw Starej Europy a w szczególności Niemiec i Francji na agresję Rosji na Ukrainę oraz dalsze grillowanie Polski na arenie PE. Niestety taką postawę wcześniej i dziś prezentują elity UE i jestem przekonany, że w przypadku agresji Rosji na Polskę moglibyśmy tylko liczyć na USA i UK oraz część państw NATO a poza tym niemiecka UE coraz bardziej nienawidzi naszego kraju, co widać np. w fakcie, iż wczoraj - w dniu naszego Święta Konstytucji 3 Maja - nasza rodzima dzisiejsza Targowica w postaci europosłów totalnej opozycji zorganizowała przy poparciu tychże elit unijnych dyskusję o łamaniu praworządności w Polsce!
Ale powróćmy do Niemiec i Rosji. Szansa na zjednoczenie Niemiec pojawiła się po upadku ZSRR, przy czym trzeba sobie zdawać sprawę, że bodajże już w 1985 lub 1986 roku taką obietnicę - dotyczącą ich zjednoczenia - Niemcom złożył Michaił Gorbaczow i wszystko to, co działo się potem (m.in. upadek ZSRR) było wynikiem tego porozumienia. Na proces zjednoczenia RFN z NRD zachód Republiki Niemieckiej wydał do tej pory około 1,5 biliona Euro!
Nie mam zamiaru znów przypominać jak - kontynuując odwieczną współpracę - przez lata Niemcy zbliżały się do Rosji. Kondominium niemiecko-rosyjskie rosło od zakończenia wojny cały czas. Ostatnie zaś kilkanaście lat to proces i chęć ubezwłasnowolnienia całej Europy od Niemiec i Rosji, czego wyrazem była budowa nowych rurociągów z Rosji do Niemiec: Nord Stream I i Nord Stream II. Plan był taki, że Niemcy miały kupować gaz od Rosji po niskich cenach i odsprzedawać całej Europie z bardzo dużym zyskiem.
Jednocześnie został dokonany podział Europy pomiędzy Niemcy i Rosję. Niemcy miały stworzyć Jedno Sfederalizowane państwo Europę a Rosja zbudować nowy ZSRR - bis pomniejszony o państwa, które znalazłyby się w strefie Niemiec, czyli te, które z Europy Środkowo-Wschodniej wstąpiły do UE i NATO. Ukraina i Białoruś przypadła Rosji i stąd ta wojna na Ukrainie i niechęć Niemiec do jej wspierania oraz chęć, aby Ukraina jak najszybciej przegrała tą wojnę.
I gdyby nie bohaterski opór Ukraińców to nikt z krajów Starej Europy negatywnie nie zareagowałby na działania W. Putina, zresztą podobnie jak w 2014 roku.
Niemcy a tym samym całe elity unijne pasły finansowo W. Putina przez lata. Można powiedzieć, że tak naprawdę sfinansowały imperialne zamierzania Rosji. Gaz z pierwszego rurociągu bałtyckiego płyną i zresztą płynie cały czas do Niemiec, co dalej zasila budżet wojskowy W. Putina. Francja - nawet w okresie embarga po 2014 roku - sprzedawała broń Rosji. Pieniądze W. Putina zasiliły europejskie zielone organizacje NGO'sów, które miały zablokować rozwój energetyki atomowej i poczęły walczyć o OZE, jednocześnie wpływając na wzrost wartości handlu tzw. emisjami CO2 i na program zwany Fit for 55, który może się okazać zabójczy dla większości krajów UE, w tym Polski.
Tak więc wojna na Ukrainie była możliwa tylko dzięki postawie i działaniom Niemiec i jej zachodniej części UE, bo wszystko już było wcześniej podzielone: powstanie Jednego Państwa Europa oraz okrojonego ZSRR a w przyszłości Eurazji od Władywostoku do Lizbony.
W. Putin rozpoczął agresję na Ukrainie korzystając z pieniędzy unijnych i będąc przekonany, że elity unijne będą mu ogólnie przychylne. Niestety rozpoczęcie tej wojny stało się realne w odniesieniu do pierwotnej postawy nowego prezydenta USA - J. Bidena. To jego - w początkach prezydentury - oddanie Europy Niemcom i Rosji też przekonało W. Putina o tym, że USA już na stałe wycofały się z Europy. O tym nie możemy zapominać! I dobrze się stało, że J. Biden zmienił swoje poglądy o 180 stopni.
Ale to nie pieniądze USA spowodowały tą wojnę a finansowo-polityczno-gospodarcze tzw. koneksje Moskwy w UE a przede wszystkim w Niemczech.
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą.
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.