Niestety stało się to, przed czym od wielu już miesięcy przestrzegałem. Wczoraj została przeforsowana i przyjęta ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, która w swoim ostatecznym brzmieniu spełnia nie traktatowe warunki praworządności podyktowane nam przez KE rządzoną przez Ursulę von der Leyen. Nie tylko bowiem zgodziliśmy się na likwidację tej izby, ale też przyjęliśmy pozostałe warunki bezprawnie nam narzucone przez KE (zgodnie z bezprawnym "mechanizmem warunkowości"), która ustami jej przewodniczącej brzmiały jako tzw. "kamienie milowe" tak:
"Jako pierwszy kamień milowy von der Leyen wskazywała „rozmontowanie” Izby Dyscyplonarnej SN. Drugim miała być reforma systemu pociągania sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jako trzeci element przewodnicząca Komisji wskazywała umożliwienie sędziom, których „dotknęła” decyzja Izby Dyscyplinarnej, przywrócenie do pracy. I dodała również, że "Polska będzie musiała wykazać, że wskazane kamienie milowe zostały zrealizowane, zanim jakakolwiek wypłata z Funduszu Odbudowy będzie mogła mieć miejsce i Komisja Europejska nie zatwierdzi żadnego planu naprawy i odporności, jeśli nie będą spełnione kryteria oceny" [1].
Od tych "kamieni milowych" szefowa KE uzależniała zgodę na uruchomienie dla Polski środków z unijnego Funduszu Odbudowy w ramach przyjętego przez KE polskiego KPO.
Nie chcę się nadmiernie powtarzać, więc przed lekturą dalszej części tekstu polecałbym przeczytanie dwóch moich postów: "Ewentualne pułapki przyjęcia przez Polskę pieniędzy z FO..." [2] i "Pułapki przyjęcia przez Polskę pieniędzy z FO. Postscriptum" [3].
Prezydencka ustawa niestety uniżenie spełnia wszystkie te warunki i również niestety została wprowadzona w życie po odrzuceniu dwóch najważniejszych poprawek, które zostały wprowadzone do projektu ustawy przez Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry. Pierwsza z nich wprowadzała tzw. preambułę zawierającą w swojej treści potwierdzenie zasady nadrzędności polskiego prawa nad unijnym (też wyższości polskiej Konstytucji nad innymi prawami unijnymi) a druga polegała na odrzuceniu tzw. "testu niezawisłości i bezstronności sędziego w stosunku do już zapadłych orzeczeń", który umożliwiałby prawo ponownego osądzenia sędziów, którzy zostali skazani przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.
Mogę osobiście zrozumieć, że ten "test niezawisłości" przywracający możliwość powrotu ukaranych przez ID SN sędziów został utrzymany tylko dlatego, że chce tego Komisja Europejska i od tego m.in. warunku uzależnia uruchomienie dla Polski środków z Funduszu Odbudowy, ale nie jestem w stanie pojąć dlaczego "wykasowano" preambułę, która tylko potwierdzała międzynarodowe orzecznictwo prawne wskazujące na wyższość prawa poszczególnych krajów UE nad ogólnym prawem unijnym.
Czy jest to związane z tym, że totalna opozycja chciałaby zawrzeć w naszej polskiej konstytucji zapis o przynależności po wsze czasy Polski w UE, jak niegdyś PRL zapisało naszą przynależność do wpływów ZSRR? Oby nie! Tym bardziej nie rozumiem dlaczego obecny niby prawicowy i niepodległościowy rząd chce za wszelka cenę unikać jednoznacznej deklaracji o naszej suwerenności i niepodległości oraz prawnego zapisania wyższości naszego prawa nad unijnym!
Przyjęcie tej prezydenckiej ustawy o sądownictwie jest tak naprawdę kapitulacją przed nieprawnymi żądaniami UE wobec Polski. Jesteśmy przecież "grillowani" przez PE od dawna i tak naprawdę przy implikacji tegoż "grillowania" przez naszą europejską totalna opozycję. To właśnie ta targowicka opozycja zrobiła niemal wszystko, żebyśmy nie dostali żadnych pieniędzy z UE i ona doprowadziła do tego, że teraz nasz polski rząd niejako "musiał" się ugiąć przed "mechanizmem warunkowości" narzuconym nam poza traktatowo przez KE.
Napisałem kiedyś, że najlepiej byłoby, gdyby Polska zrezygnowała z unijnego FO i pożyczyła pieniądze sama i to na lepszych warunkach z gwarancją, iż wyda je na to co chce. A tak przyjmujemy pieniądze z KPO, które musimy wydać na to co chce UE a tak naprawdę na zakupy w Niemczech, czyli jakieś wiatraki lub coś podobnego zgodnego z jakimś oderwanym od rzeczywistości "Zielonym Ładem" czy programem "Fit for 55".
Do tego wszystkiego należy też wskazać, iż pieniądze z unijnego FO będą Polsce wypłacone w transzach a pierwsza z nich wypłacona może zostanie we wrześniu tego roku. Może... bo zawsze można znaleźć kolejne przez Polskę przekraczanie "unijnej praworządności" a pieniądze są wypłacane "z dołu", czyli po już odpowiednim wydatkowaniu środków. Czy zatem możemy być pewni, że kiedykolwiek dostaniemy choć złotówkę (lub Euro) z tych środków? Oczywiście nie! Więc po co ten hurraoptymizm rządzących? Po co ta optymistyczna zapowiedź, że 2 czerwca odwiedzi nas Ursula von der Leyen i potwierdzi, że dostaniemy jakieś pieniądze? Potwierdzi, ale zapewne li tylko werbalnie...
Niestety też można już tylko "pisać na Berdyczów" w sprawie przygotowania kolejnej wersji ustawy oświatowej (tzw. ustawy ministra Przemysława Czarnka), którą zawetował prezydent Andrzej Duda, zapowiadając jednocześnie, że w odpowiednim czasie będzie można do niej powrócić. Czy zatem kiedykolwiek ten czas nadejdzie skoro właśnie podobna ustawa oświatowa blokująca w szkołach nachalną propagandę ideologii gender (w tym środowisk LGBTQ+) jest powodem uznania przez UE, iż na Węgrzech mamy do czynienia z brakiem "praworządności"? Szczerze wątpię, bo wtedy elity unijne wykorzystałyby ją jako kolejny element szantażu wobec Polski uzależniający wypłatę środków unijnych od przestrzegania mitycznej, unijnej "praworządności (mechanizm warunkowości).
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą.
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.