Przed wyborami D. Tusk i totalna opozycja sugerowali, że jak wygra w nich obóz rządzący (PiS-ZP) osiągając wynik gwarantujący mu powyżej 230 manatów to będzie oznaczało, iż PiS (ZP) sfałszował wybory. Teraz ta narracja nie ma racji bytu i nie słychać żadnych głosów totalnej opozycji o sfałszowaniu przez PiS (ZP) wyborów parlamentarnych czy referendum.
No cóż... "każdy mierzy swoją miarą" i stosuje wobec innych projekcję własnych ewentualnych zamierzeń czy nawet sposobu myślenia. Czy możemy więc sądzić,, że D. Tusk utworzy rząd to po czterech latach zrobi wszystko, by nie stracić władzy? I czy to "wszystko" może oznaczać, że pokusić się może o fałszerstwo wyborcze?
Mentalność PO-wców ma jeszcze inny aspekt, który można sprowadzić do zwrotu: "złodziej pierwszy krzyczy - łapać złodzieja" ze wskazaniem nie na siebie, ale na innych.
Można zatem pokusić się o odwrócenie PO-wskich projekcji i sugestii, i zadać pytanie: Czy wybory i referendum zostały sfałszowane przez totalną opozycję i jej fanatycznych zwolenników?
Oczywiście to trzeba by było to udowodnić, ale sposobów na sfałszowanie niedawnych wyborów parlamentarnych i referendum było co najmniej kilka:
1. Jeżeli chodzi o referendum, to z całej Polski słychać, iż nagminny był proceder, w którym komisje wyborcze wydawały tylko dwie karty dotyczące wyborów parlamentarnych a nie wydawali karty referendalnej i albo bezprawnie pytali się czy wyborca chce tej karty czy nie albo dawali tę kartę na wyraźne życzenie wyborcy. A przecież komisje nie miały prawa nie wydawać kart referendalnych lub pytać się o nie wyborcy. To wyborca ewentualnie po otrzymaniu wszystkich kart mógł oznajmić, że oddaje pustą kartę referendalną i nie uczestniczy w referendum.
2) Turystyka wyborcza, na którą zwrócił uwagę bloger "junak" z niepoprawnych.pl [1]. Otóż oparł on swój tekst na artykule GW pt.: "Turyści wyborczy odbili mandaty PiS: dwa sukcesy, jedna porażka i jeden znak zapytania" [2]. Chodzi tu o ponadmilionową rzeszę Polaków, którzy głosowali nie w swoim miejscu zameldowania, ale gdzie indziej i mieli zaświadczenia o prawie do głosowania poza miejscem zameldowania. Według autora blogu proceder miał "na celu zalanie swoimi zwolennikami miejsc, w których zwolennicy PIS maja większość i przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę". Polegało to na tym, że: "z rejonu, w którym wygrana z dużą przewagą głosów jest pewna - jakaś dzielnica Warszawy. Tamtejsi aktywiści zgłaszają chęć głosowania w rejonie, gdzie pis miał zawsze małą przewagę" i można było w ten sposób doprowadzić do przegranej PiS (ZP) w jakimś obwodzie głosowania.
3) Głosowanie wielokrotne. To też jest związane z "turystyką wyborczą", ale już ociera się o przestępstwo. Chodzi o to, że posiadacze zaświadczeń o możliwości oddania głosu poza miejscem zameldowania mogli po prostu głosować wielokrotnie w różnych obwodach wyborczych. To oczywiście można stwierdzić po wnikliwym zbadaniu oddanych głosów przez osoby głosujące poza miejscem zameldowania i określić, czy faktycznie są osoby, które głosowały wielokrotnie. . Na taką możliwość wskazuje m.in. M. Kowalski czy M. Jakubiak:
Tak dygresyjnie: jeżeli okazałoby się, że część Polaków głosowało wielokrotnie to czy nie tłumaczyłoby to zaskakująco wysokiej frekwencji w wyborach parlamentarnych?
4. Celowe "błędy" podczas nocnego zliczania głosów w komisja wyborczych. O tym kto będzie zasiadał w komisjach wyborczych decydował samorząd a wiemy, że PO i inni totalni w samorządach mają większość, więc sądzę, że i w komisjach wyborczych zasiadała większość mająca poglądy ***** ***. Niestety PiS trochę zlekceważył konieczność posiadania "mężów zaufania" w każdej komisji wyborczej na terenie Polski. Nawet niegdyś świetna inicjatywa jaką jest "Ruch Kontroli Wyborów" pozwalała "patrzeć na ręce" członków komisji podczas zliczania głosów. PiS chyba był za bardzo pewny siebie i nie upilnował wszystkich komisji wyborczych.
Ogólnie jeszcze jest czas na zgłaszanie do SN nieprawidłowości w wyborach i złożyć protest wyborczy do SN do środy 25 października 2023 roku [3]. Ważne jest, że nie można go złożyć elektronicznie a jedynie wysyłać pocztą lub złożyć przez biuro podawcze SN.
"Po rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez Państwową Komisję Wyborczą oraz opinii wydanych w wyniku rozpoznania protestów rozstrzyga o ważności wyborów, a także o ważności wyboru posła lub senatora, przeciwko któremu wniesiono protest. Rozstrzygnięcie przybiera formę uchwały, która wydawana jest nie później niż w 90. dniu po dniu wyborów. Skoro więc wybory odbyły się 15 października, to uchwała musi być wydana do 13 stycznia 2024 r. włącznie" [3].
Dziś wydaje się, że duże szanse na uznanie przez SN mają protesty wyborcze dotyczące referendum (pkt. 1) oraz udowodnione wielokrotne głosowanie (pkt. 3).
[3] Co powinien zawierać protest wyborczy - zobacz: https://businessinsider.com.pl/prawo/protest-wyborczy-jak-kiedy-i-dlaczego-warto-go-zlozyc/tjzkvlk
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.