sobota, 28 października 2023

Po co nam te KPO? Naprawdę po nic!

Dzisiejsza jeszcze opozycja często używała antyrządowego argumentu, że środki finansowe w ramach unijnego Funduszu Odbudowy (FO) - zawarte w naszym Krajowym Planie Odbudowy (KPO) po cowidzie - w ogóle jeszcze nie dotarły do Polski. To miał być przekaz, że polski rząd nie potrafi tych środków pozyskać a D. Tusk w kampanii wyborczej obiecywał, że "na drugi dzień" po zwycięskich wyborach pojedzie do Brukseli i odblokuje dla Polski te środki. 

No, ale tak naprawdę żadnego Euro z FO  - wbrew opowieściom polskiej opozycji - nie otrzymała  nie tylko Polska a jeszcze: Szwecja, Irlandia, Węgry i Holandia (Niderlandy). 

Ogólnie zaś państwa członkowskie wykorzystały średnio około 23% dotacji i tylko siedem krajów ubiegało się o pożyczki [1].

Można zatem powiedzieć, że ten projekt FO poniósł całkowitą porażkę a miał być przecież przełomowym momentem w historii Wspólnoty.

W artykule Stefana Beutelsbachera na łamach „Die Welt” autor wskazał na następujące przyczyny takiego stanu [1]:

- błędne wykorzystywanie tych środków na projekty niezgodne z wymogami unijnymi lub w ogóle zaniechanie ich realizacji, 
- przymusowe warunki (kamienie milowe), które kraje powinny spełnić zanim otrzymają te środki.  

W czasie kampanii wyborczej w Sopocie guru swojej fanatycznej sekty czyli Donald Tusk raczył powiedzieć, że:

"Wystarczy odrobina dobrej woli, kompetencji, by te pieniądze znowu zaczęły dobrze w Polsce pracować dla każdej i każdego z was, ta drożyzna, która dziś wam dokucza, (...) może być mniej dokuczliwa, choćby z powodu tej jednej decyzji - odblokowującej polskie pieniądze, które leżą dziś w Brukseli (...) Składam tu, w Sopocie, moim rodzinnym Sopocie, to uroczyste przyrzeczenie, że dzień po wyborach , po zwycięstwie, pojadę i te pieniądze odblokuję, i wszyscy to odczujemy" [2].

Na te słowa warto spojrzeć tak, że tych pieniędzy z KPO (unijnego FO) nie mamy tylko dzięki antypolskim działaniom właśnie samego D. Tuska i jego pretorianów w postaci opozycyjnych do naszych obecnych władz europosłów, którzy to od momentu utraty władzy przez PO robili i robią wszystko, aby Polska tych pieniędzy nie dostała. 

I... wedle mnie w sumie i paradoksalnie dobrze, że tych pieniędzy nie mamy, bo bez nich radzimy sobie lepiej niż gdybyśmy je mieli, bo one wszystkie są tak naprawdę lichwiarskim kredytem, który by nas jako Polskę zniewolił i ubezwłasnowolnił. 

D. Tuskowi się wydawało, że ta blokada środków z KPO spowoduje w Polsce kryzys gospodarczy i społeczny. Tak się nie stało i dziś obiecywanie Polakom tych pieniędzy jest kontrproduktywne. 

A dlaczego? Odpowiadając powtórzę z rozszerzeniem mój post z lipca [3].

-----------------------------------

I. Streszczenie

Polska aby nie stracić swojej suwerenności i niepodległości powinna zrezygnować z funduszy unijnych przyznanych nam z FO w ramach naszego KPO. 

Całość tych funduszy jest bowiem kredytem (pożyczką), którą musimy zwrócić z określonym oprocentowaniem. Dotyczy to także środków, które zostały nazwane bezzwrotnymi dotacjami, co jest kłamstwem, bo i te środki musimy zwrócić do 2058 roku. Ogółem z unijnego FO (w ramach naszego KPO) przyznano nam  możliwość pożyczenia 58,1 mld Euro. 

Rezygnacja z tych środków jest dziś o tyle możliwa, że KE od przeszło dwóch lat wstrzymuje nam te środki ze względu na tzw. mechanizm warunkowości, czyli "pieniądze za praworządność". Myśmy w roku 2020 zgodzili się na ten mechanizm oraz jeszcze na umożliwienie KE nakładania unijnych podatków oraz na uwspólnotowienie długów. Rezygnacja z funduszy w ramach KPO pozwoliłaby nam też na wycofanie  naszej zgody z tych ustaleń.

Nasze KPO zawiera przeszło 160 warunków ("kamieni milowych"), które Polska musiałaby spełnić, aby uzyskać pieniądze z FO. Ich spełnienie oznaczałoby całkowitą utratę przez Polskę suwerenności i niepodległości. 

UE pod szczególnym wpływem Niemiec chce zbudować Jedno Oligarchiczne Superpaństwo Europa, bez państw narodowych i granic, które miałoby się stać stać swoistym ZSRR-bis, czyli Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich. W takiej federacyjnej UE nie byłoby suwerennych państw europejskich a Polska stałaby się landem/województwem/regionem zarządzanym przez zniemczone elity unijne. 

Nie dostaliśmy ani eurocenta kredytu (nie pomocy) unijnego w ramach naszego KPO i co? Ano... mamy drugie po Czechach najniższe w UE bezrobocie, najwyższy wzrost gospodarczy, dług publiczny w relacji do PKB maleje... czyli doskonale radzimy sobie bez tego lichwiarskiego kredytu z FO. Więc po co mamy ten dług zaciągać? 

Dodatkowo, aby pomóc PO (KO) w odzyskaniu władzy w Polsce, niemiecka UE ustami niemieckiego europosła Daniela Freunda z Zielonych przebąkiwała nawet o możliwości wstrzymania nam jakiejkolwiek pomocy, także tej w ramach tradycyjnych środków finansowych (WFR), które nam przyznano na lata 2021-2027 w wysokości 101 mld Euro. 

II. Treść

Cały jednak czas mamy zamieszanie wokół pocovidowego unijnego Funduszu Odbudowy (FO) i związanego z nim naszego Krajowego Planu Odbudowy (KPO) a ściślej mówiąc Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności [4]. 

Warto przypomnieć o co tak naprawdę chodzi. 

W lipcu 2020 roku UE przyjęła swój budżet na lata 2021-2027 obejmujący tradycyjne Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF) oraz novum w postaci popandemicznego Funduszu Odbudowy (FO) w łącznej wysokości 1,8 bln Euro. Z tej puli dla Polski przyznano 159,1 mld Euro, z czego:
– 101 mld Euro w ramach WRF,
– 58,1 mld Euro w ramach FO.

W ramach FO i związanego z nim naszego KPO, 23,9 mld euro winniśmy otrzymać w formie bezzwrotnych grantów oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek (razem: 58,1 mld Euro). Z ogólnej puli środków, 20 proc. pieniędzy musi trafić na cyfryzację, a 37 proc. na inwestycje związane ze środowiskiem (sic! - a w tle Fit For 55) oraz ochroną zdrowia. Wydatkowanie reszty środków ma też być w jakimś stopniu skorelowane z powyższymi, co zostało zawarte w polskim KPO, w którym nagle pojawiło się przeszło 160 lub szczegółowiej nawet więcej warunków ("kamieni milowych"), które musimy spełnić aby te środki uzyskać. 

Kto jest po polskiej stronie odpowiedzialny za przyjęcie KPO w tej wersji, która zabiera nam naszą suwerenność? Na tak postawione pytanie w odpowiedzi słyszymy jeno ciszę...

Ale... Uwaga! Okazuje się, że tak naprawdę tzw. bezzwrotne dotacje też są kredytem, co jest starannie ukrywane przez elity unijne. Te 23,9 mld euro niby bezzwrotnej dotacji musimy z odsetkami zwrócić do 2058 roku! Także wszystkie środki unijnego FO, które możemy otrzymać w ramach naszego KPO stanowią pożyczki i żadna ich część nie jest bezzwrotnymi grantami, czyli musimy je zwrócić a zaciągać je będzie w naszym imieniu UE. Na jakich warunkach finansowych? Tego nie wiemy i sądzę, że swobodnie moglibyśmy je pożyczyć we własnym zakresie i na pewno na lepszych i nie korupcyjnych warunkach. 

Cały czas na unijnej "tapecie" jest decyzja TSUE w sprawie określenia czy nasze prawo (też Konstytucja RP) jest nadrzędne wobec prawa unijnego. I sądzę, że decyzja będzie dla nas niekorzystna! A jeżeli tak się stanie to będziemy musieli albo pogodzić się z utratą naszej suwerenności i niepodległości, albo zlekceważymy ten wyrok jako niezgodny z traktatami. To ostatnie będzie oznaczało permanentny kryzys Polski z elitami unijnymi. 

Czy jako Polska możemy jeszcze zachować swoją suwerenność, tą jej resztkę którą mamy? 

Żeby odpowiedzieć na to pytanie to trzeba się cofnąć do roku 2020. Wtedy to w lipcu i grudniu zgodziliśmy się na coś, na co nigdy nie powinniśmy się zgodzić i wtedy należało postawić jasne i twarde weto a była to zgoda na: 

1). "Uwspólnotowienie długów unijnych".  Rozwiązanie przyjęte w UE po raz pierwszy w historii oznaczające, iż każde państwo unijne staje się żyrantem długów (w ramach FO) innych państw UE. Dla nas oznacza to, iż gdyby jakiś kraj miał kłopoty ze spłatą długów wynikających z zaciągniętych pożyczek w ramach otrzymanych środków z Funduszu Odbudowy lub po prostu by ich nie spłacał,  to każdy inny kraj UE - w tym Polska - będzie wedle jakiegoś tam współczynnika proporcjonalności zobowiązany do spłaty długu tego kraju. I do takiego żyrowania jesteśmy zobowiązani nawet już dziś, gdy KE wstrzymuje nam owe środki.

2) "Podatki unijne"Znów po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z faktem, że Komisja Europejska otrzymuje prawo ustanawiania podatków dla wszystkich krajów UE. Dotąd takie prerogatywy miały tylko poszczególne państwa a teraz to KE ma takie prawo, co jest jawną ingerencją w dotychczasowe i traktatowe uprawnienia zarówno państw-członków UE, jak i KE. Teraz możemy spodziewać się, że nigdy demokratycznie nie wybrany rząd europejski w postaci KE może swobodnie nakładać nam podatki z pominięciem rządów danego kraju europejskiego. 

3) "Mechanizm warunkowości". Zgodzono się na warunkowość przyznawanych środków unijnej pomocy, które będą udostępniane tylko wtedy, kiedy np. UE uzna, iż kraj jest praworządny. Od tamtej zgody, gdy "widzimisię" lewackich elit unijnych uzna, że np. w Polsce nie są spełniane warunki praworządności, to będzie mogła wstrzymać dla tego kraju pomoc unijną. Jednym słowem dobito targu: "mityczna praworządność za pieniądze". Co prawda niby określono jakieś ograniczenia w interpretowaniu tej praworządności, ale nikt w UE nic sobie z tego nie robi i nie będzie tych ograniczeń brał pod uwagę. W lipcu i grudniu 2020 roku niestety polski rząd - mimo werbalnego zaklinania rzeczywistości - de facto zgodził się na taki mechanizm, za co długookresowo przyjdzie nam zapłacić ubezwłasnowolnieniem decyzji polskich władz wobec UE a "pieniądze za praworządność" będą dla unijnych biurokratów idealnym instrumentem szantażu i nacisku na niepokorne kraje jak Polska czy Węgry lub inne, które chciałyby zachować swoją suwerenność. Widzimy to jasno teraz. Jednym słowem nasz brak veta w lipcu czy grudniu 2020 roku utorował drogę do budowy sfederalizowanego Państwa Europa, europejskiego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich pod zarządem niemieckim i jeszcze nadrządem NWO. Przecież gdybyśmy postawili veto to i tak mielibyśmy europejskie pieniądze w ramach dotychczasowych funduszy pomocowych, które nam się po prostu należą, gdy wpłacamy unijne składki". 

Dlatego jestem zły, że Polska nie wycofała się z tych umów z roku 2020. Mieliśmy idealny pretekst w postaci przeszło dwurocznego blokowania dla nas środków z FO przez KE. Zostałoby nam  te 101 mld Euro tradycyjnej pomocy unijnej (o ile nam tego UE też by nie zablokowała) i sądzę, że to dla nas by wystarczyło a dzięki temu uniknęlibyśmy uwspólnotowienia długów, podatków unijnych i "mechanizmu warunkowości", czyli tego wszystkiego, co diametralnie ogranicza naszą suwerenność i niepodległość oraz staje się podwaliną budowy Jednego Oligarchicznego Superpaństwa Europa ze stolicą w Berlinie i ewentualnie w Brukseli.  

Ale teraz zaczyna się mówić, że gdy nie podporządkujemy się unijnym elitom to UE może nam cofnąć całą pomoc, nawet tą w ramach Wieloletnich Ram Finansowych. Tak przynajmniej sugerują elity unijne, choć nie mają do tego żadnych praw, bo te pieniądze się nam po prostu należą. 

Cóż więc nam pozostaje?

Po pierwsze. Skończmy z naszą naiwnością.

UE i jej KE już nas wielokrotnie oszukiwały a my przyjmowaliśmy ich werbalne zapewnienia wierząc, iż zostaną spełnione. Ileż można? Jeden czy dwa razy można dać się oszukać, ale w nieskończoność wierzyć w zapewnienia UE i KE, by potem owe instytucje nie dotrzymywały słowa. To jakiś absurd i kompletna naiwność z naszej, polskiej strony! Musimy negocjować bardzo twardo i jednocześnie drobiazgowo trzymać się prawa wynikającego z podpisanych przez wszystkie unijne kraje traktatów. Jakakolwiek próba odejścia unijnych elit od tych traktatów winna się spotkać z naszym twardym wetem! Jest to tym bardziej celowe, że UE chce nam zabrać możliwość postawienia jednostkowego weta i bezprawnie chce przyjmować decyzje większością głosów - tak jak było to w przypadku obecnego "paktu imigracyjnego". 

Po drugie. Zrezygnujmy właśnie z pieniędzy w ramach unijnego FO, czyli tych z KPO.

Taka ewentualna rezygnacja może okazać się niezbędna do utrzymania naszej suwerenność a do tego - o czym pisałem wyżej - wszystko, co podpisaliśmy w 2020 roku przestałoby nas obowiązywać. Zdaję sobie sprawę, że byłoby to przedsięwzięcie bardzo trudne i ryzykowne. Nastąpiłby zapewne frontalny atak opozycji na PiS i obecne władze. Do tego wszystkiego rozległby się unijny, atakujący nas krzyk na całą Europę. Takie postawienie sprawy dziś mogłoby doprowadzić do przegranej PiS w tegorocznych wyborach, ale co jest ważniejsze: utrata naszej suwerenności za kredytowe unijne srebrniki czy jej zachowanie dla przyszłych pokoleń?

Po trzecie. Wobec nie wypłacania nam pieniędzy z UE wstrzymajmy naszą składkę do tejże unii.

Ze względu na wstrzymanie nam wypłaty środków unijnych z FO (lub nawet przyszłościowe wstrzymanie tych zwyczajnie pomocowych w ramach WRF - jak buńczucznie zapowiadał niemiecki europoseł Daniel Freund z Zielonych [5]) winniśmy jasno zagrozić lub nawet czasowo wstrzymać naszą składkę do UE. To powinno wybrzmieć ostro i kategorycznie. Nasze relacje z UE winny być oparte o podmiotowy wzajemny szacunek obu stron. Nie może być tak, że jako Polska "klęczymy" przed unijnymi elitami. Musimy naprawdę się szanować, bo gdy tak nie będzie to nikt nie będzie nas szanował. A mamy przecież ponad tysiącletnią państwowość, mamy swój język, naszą wiarę i tradycję. Czy mamy z tego wszystkiego zrezygnować, zrezygnować z suwerenności i niepodległości, o które walczyły nasze przeszłe pokolenia? Nigdy!

Po czwarte. Zagroźmy Polexitem.

W końcu musimy wprowadzić do dyskursu publicznego możliwość Polexitu. Obecnie rządzący unikają tego tematu za wszelką cenę, żeby nie dać tzw. pożywki dla totalnej opozycji, bo ona i tak oskarża ZP o takie zamierzenia. Tyle tylko czy warto a'priori odsuwać taką możliwość? Na pewno nie, bo UE i KE w obecnym kształcie stała się dla nas naprawdę wrogiem naszej suwerenności i niepodległości. A z wrogami trzeba walczyć a nie oddawać tego co nasze, polskie! Taka groźba być może postawiłaby UE "do pionu" i pokazałaby, że dla zachowania naszej suwerenności i niepodległości jesteśmy w stanie - wzorem UK - opuścić ten komunistyczny i historycznie anaturalny  twór. 

Ja wiem, że my jako naród do niedawna byliśmy postrzegani jako niemal najbardziej prounijny w Unii Europejskiej a przynajmniej wśród wszystkich, którzy zostali nowo przyjętymi członkami tej organizacji.

I rzeczywiście tak chyba było, bowiem w momencie naszego przyjmowania do UE wszystkie badania opinii publicznej wskazywały, że nasza w niej obecność była oczywistością dla niemal 70% moich rodaków. 

Ja osobiście nad tą fascynacją Polaków Unią Europejską zawsze ubolewałem, bo zdawałem sobie sprawę, że ta cała unia ma komunistyczne cele wyznaczone przez Altiero Spinellego, które zawarł jako główny autor w tzw. " Manifeście z Ventotene". Mam też niejaką satysfakcję, że nie dałem się otumanić prounijnej propagandzie i w o dziwo (sic!) dwudniowym referendum nad wstąpieniem Polski do UE głosowałem "przeciw"!

 Potwierdzeniem tego zafascynowania elit unijnych ideami komunizmu kulturowego jest to, że ""Komisja Europejska w „Białej Księdze” o przyszłości Unii Europejskiej wymienia tylko jedno źródło ideowe jej dalszego rozwoju – właśnie napisany w duchu ideologii marksistowskiej Manifest z Ventotene. Jego autorzy zakładają federalizację Europy, niezależnie od woli mieszkańców kontynentu" (sic!).

Inaczej ujmując to UE dąży do stworzenia drugiego ZSRR, czyli Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, o czym ja piszę już od lat. A powstanie takiego ZSRE wyklucza istnienie wolnych, suwerennych i niepodległych państw, w tym oczywiście Polski! I tylko historycznie symptomatyczne jest to, że najbardziej dążą do tej centralizacji Niemcy, którzy uzurpują sobie prawo dominacji w tym Superpaństwie Europa, które ostatecznie ma stworzyć z Rosją tzw. Eurazję od Władywostoku do Lizbony. 

Dziś zaś mamy do czynienia z przyspieszeniem prac nad zmianami traktatowymi, które ostatecznie mają pozbawić państwa członkowskie resztek suwerenności i niepodległości. Projekt zmian traktatów ma być głosowany w Parlamencie Europejskim 12 grudnia tego roku!

Osobiście więc sądzę, że wkrótce nastąpi znaczne zwiększenie w Europie eurosceptyków wobec tej nowej UE! 

I my też musimy się zbuntować, bo w przypadku "przepchnięcia" tych zmian traktatowych staniemy się landem niemieckim i cała nasza przeszłość, nasza walka o niepodległość, krew naszych przodków... okażą się daremne. Po prostu nas nie będzie tak jak w okresie rozbiorów! I tego chcą od zarania dziejów najwięksi nasi wrogowie: Niemcy i Rosja!

I musimy wreszcie to zrozumieć! I musi to do nas wreszcie dotrzeć, że Niemcy (i Rosja) są tacy sami jak u zarania II WŚ i wieki wstecz! Trzeba wreszcie skończyć z naszym poddaństwem wobec tych dwóch imperialnych naszych agresorów. Dotyczy to szczególnie Niemiec, wobec których dziś winniśmy być bardzo brutalni i - mimo ich niechęci - dążyć na arenie międzynarodowej do wypłaty przez nich odszkodowań i reparacji za zniszczenia dokonane na polskiej ziemi i na polskim narodzie przez niemieckich hitlerowców, nazistów w czasie II Wojny Światowej. 

Niemcy nie są godne i nie mają żadnego moralnego prawa by pełnić rolę przywódczą w UE! Powinny być natomiast alienowane a wobec nich inne kraje UE winny zastosować sankcje niemal podobne jak wobec obecnej Rosji! 

Ja osobiście nie jestem w stanie zrozumieć, że jako Polacy w ostatnich wyborach bezmyślnie wsparliśmy obecny kierunek rozwoju UE. Przecież przeżyliśmy na sobie II WŚ, powojenny ZSRR i komunizm a tak naprawdę dążenia unijnych lewackich elit obecnie nie różnią się prawie wcale od zamysłów sowieckich komunistów. One chcą tego swojego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich co ZSRR... bez państw, granic i narodów. Tego samego chciały sowieckie komunistyczne elity! 

Wybraliśmy de facto D. Tuska, który spełni każde żądanie Niemiec i odda w ich łapy naszą Polskę, całkowicie!

ZSRR padł, bo musiał paść, bowiem tak kończą się historycznie anaturalne  i aberracyjne marzenia o "urawniłowce" i budowie jakiegoś ponadnarodowego państwa totalitarnego. Upadło Cesarstwo Rzymskie, upadła III Rzesza Niemiecka, upadł ZSRR,  upadnie też UE w wymiarze dzisiejszych jej celów. Jedyną normalną formą europejskiej współpracy jest Europa Ojczyzn, czyli forma funkcjonowania dawnego EWG a to oznacza upadek idei UE w jej dotychczasowym kierunku "rozwoju"!

P.S.1
Nie dostaliśmy ani eurocenta kredytu (nie pomocy) unijnego w ramach naszego KPO i co? Ano... mamy drugie po Czechach najniższe w UE bezrobocie, najwyższy wzrost gospodarczy, dług publiczny w relacji do PKB maleje... czyli doskonale radzimy sobie bez tego lichwiarskiego kredytu z FO. Więc po co mamy ten dług zaciągać? 

-------------------------------------

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.