czwartek, 22 kwietnia 2010

Polska - ostateczna demokratyczna batalia o niepodległość?!

Moi Drodzy

Minęło już tyle dni od tej największej katastrofy.

Przez ten okres wiele razy pisałem o moim smutku, ale też o zmienności emocji: od rozpaczy poprzez złość, modlitwę, gniew i chęć zemsty. Emocje w końcu trochę opadły i pojawiła się potrzeba demokratycznego - poprzez - wybory - zawalczenia o Polskę. 

Przeczytałem sobie dzisiaj moje ostatnie wpisy i odkryłem, że tak naprawdę od pierwszego dnia gdzieś w podświadomości czułem, że przystąpiono do ostatecznej bitwy z Narodem Polskim… w wojnie o pozbawienie Polaków Ojczyzny, tożsamości narodowej, wiary, poczucia wspólnoty a w końcu utratę przez Polskę suwerenności i niepodległości. 

To, co się stało jest jakby ukoronowaniem chyba zdrady narodowej dokonanej przy "okrągłym stole", gdzie w imię „pojednania” do rozmów przystąpiły dwie strony: kaci i ofiary. Chociaż i to jest kłamstwo, bo tak naprawdę przy okrągłym stole ofiar nie było, tak naprawdę to też byli to tylko prawie kaci udający pokrzywdzonych ludzi opozycji. 

Większość przecież tzw. strony opozycyjnej to byli socjaliści, trockiści, dla których idee socjalistyczne były zawsze najważniejsze.  Wielu z nich było przecież TW, a dla tych, którzy – o ile nie byli TW – raczej odrodzenia wolnej i suwerennej Polski była zupełnie obca. Kiedyś ktoś powiedział, że przy okrągłym stole spotkali się czerwoni i różowi oraz, ze chcieli tylko jednego: aby w spokoju przejść okres transformacji i znów być największymi beneficjentami Nowej Polski. 

Teraz już wiemy, ze okrągły stół był w sumie wymyślony przez KGB ( w sensie dopuszczenia do współrządzenia tzw,: „konstruktywnej”- czyt. naszej – opozycji). A cała rzecz stała się jasna w  1987 roku, kiedy to Gorbatschow nie wykluczył możliwości zjednoczenia Niemiec. Reszta to już tylko tego konsekwencja.

Nieżyjący już profesor Wieczorkiewicz w wywiadzie opublikowanym po jego śmierci przez Rzeczpospolitą tak przedstawiał sytuację (wytłuszczenie - pytania dziennikarza):

„…Panie profesorze, czy w swoich analizach nie przecenia pan roli tajnych agentów i służb?
Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby.

W Polsce także?
Oczywiście. Weźmy choćby sprawę wyjazdu Michnika do Moskwy w 1989 roku...

Nie sugeruje pan chyba, że Michnik był agentem?
Agentem nie był. Był natomiast potężnym graczem, działającym właśnie za kulisami. W 1989 roku pojechał do Związku Sowieckiego, aby dogadać się z tamtejszymi towarzyszami ponad głową Jaruzelskiego. Był zbyt inteligentnym, zbyt ambitnym człowiekiem, żeby nie dojść do wniosku, że sam III RP nie zbuduje i nie zrealizuje swoich koncepcji. Dlatego próbował podjąć współpracę z Moskwą, ale podkreślam – nie była to współpraca natury agenturalnej, tylko rodzaj gry politycznej. Michnik tłumaczył to sobie zapewne mniej więcej tak, że idzie z tymi progresywnymi, liberalnymi towarzyszami spod znaku Gorbaczowa, żeby poprawić komunizm. Hasło Michnika i Gorbaczowa było przecież takie samo: socjalizm z ludzką twarzą.
(…)
Rozumiem, że skłania się pan do tezy, że upadek komunizmu był operacją służb specjalnych?
Tak. Wiele źródeł wskazuje, że była to gigantyczna, przemyślana i kontrolowana operacja. W szczegółach oczywiście mogła się wymknąć spod kontroli, bo każda taka akcja ma swoją dynamikę. Ale ostatecznie wszystko się udało. Celem służb było bowiem zachowanie kontroli nad finansami podczas transformacji ustrojowej. Następnie zaś dzięki tym pieniądzom oraz powiązaniom i doświadczeniu przejęcie kontroli nad państwami byłego imperium i nowo powstałą Rosją. 

Dlaczego komunistyczne służby miałyby coś takiego zrobić?
KGB doszło do wniosku, że należy położyć kres istnieniu pasożyta, za jaki uważało partię. Przecież organizacja ta stała się całkowicie zbędnym czynnikiem. Służby były tak potężne, że za pomocą zakulisowej gry mogły doskonale same kontrolować imperium. Mieć władze i zarabiać pieniądze. Aby to jednak osiągnąć, trzeba było usunąć komunistów. Już wcześniej ludzie, którzy kierowali bezpieką – Jeżow, Beria i inni – próbowali zrobić mniej więcej coś podobnego. Stalin, a później Chruszczow potrafili się jednak obronić (…)”.
(Żródło: TU i TU
Nic dodać, nic ująć.

Śmierć tylu Wybitnych Polaków, Patriotów z prezydentem na czele to już naprawdę walka o wszystko, nawet gdu był to tylko wypadek.. w co - biorąc pod uwagę wszystkie wątpliwości i sposób prowadzenia śledztwa oraz informowania o jego wynikach - raczej zupełnie wątpię. 

Beneficjenci III RP postawili wszystko na jedną kartę lub ten "wypadek" tylko przyspieszył bieg wypadków. Postawili wszystko "na powrót" do dawnych stref wpływów ustalonych po II Wojnie Światowej… teraz już nie bez przewodniej roli ideologii komunistycznej, ale liberalno-globalistycznej. Ich kierunek jest jasny: ponowna wasalizacja Polski wobec Rosji pod pozorem pojednania. 

I mam takie przeczucie, graniczące z pewnością, że ta śmierć była na rękę zarówno Rosji, UE, polskich piewców III RP… ale także i USA. Bo tak naprawdę obecnie w świecie liczą się własne interesy największych. O’Bama jest miałkim politykiem, bez jasno sprecyzowanej polityki zagranicznej… oprócz nakierowania jej na kraje takie jak: Irak, Indie, Afganistan, Chiny. Europa stała się dla USA w sumie garbem i ciężarem. UE jest zdominowana przez Francję i Niemcy, które są przychylne wobec Rosji i gotowe porozumieć się w sprawie „zasięgu wzajemnych wpływów”. Rosja próbuje odbudować swoją potęgę imperialną ponownie „skupiając” wokół siebie dawne republiki radzieckie i kraje postsocjalistyczne. To „skupianie” ma nieraz formę uzależnienia ekonomicznego, energetycznego (Polska i inne kraje z przewagą rosyjskich dostaw nośników energii), nieraz oficjalnej wojny (jak z Gruzją w 2008 roku), dokonywania przewrotów rękami swoich agentów (Kirgistan w kwietniu 2010), czy też poprzez „demokratyczne” wybory, które wygrywają prorosyjscy kandydaci (Janukowycz na Ukrainie).

W tym kontekście polityka wschodnia L. Kaczyńskiego, który skupił wokół siebie takie kraje jak: Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, Gruzja, częściowo Kazachstan i Azerbejdżan… był dla Putina ciosem i musiał wzbudzać po prostu wściekłość. Mało tego L. Kaczyński potrafił powstrzymać Rosję przed zaanektowaniem Gruzji, uratował jej niepodległość i stał się Bohaterem Narodu Gruzińskiego. 

L. Kaczyński mając poparcie owych krajów i stając na ich czele zbudował bardzo silny geopolitycznie „podmiot międzynarodowy”, z którym zaczęli się liczyć już wszyscy: i zaciśniętymi zębami oraz ze zdziwieniem Unia Europejska, i w sumie z podziwem, ale i irytacją USA oraz z nieskrywaną złością Rosja.

Jakże symptomatycznie brzmią dzisiaj więc słowa Prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa (z początku marca 2010 roku), który stwierdził: „…w czasie (…) spotkania z prezydentem Rumunii Traianem Basescu w Astanie wyraził przekonanie, że kazachska ropa mogłaby być dostarczana nowo zbudowanym rurociągiem przez Azerbejdżan i Gruzję do Morza Czarnego, skąd tankowcami byłaby przewożona do rumuńskiego portu Konstanca, a stamtąd rurociągiem docierałaby do Triestu nad Adriatykiem”.

Według  zaś Financial Times: „Nowy szlak eksportowy dopomógłby Kazachstanowi w zmniejszeniu zależności od rosyjskich rurociągów, przez które obecnie przepływa większość kazachskiej ropy eksportowanej na rynki zachodnie (…) W ocenie analityków Nazarbajew znów jest przekonany, że kaukaska ropa może być eksportowana na Zachód przez region płd. Kaukazu. W czasie krótkiej wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku miał co do tego wątpliwości”.
 (Źródło obydwu wypowiedzi w artykule TU)

Polska w osobie Głowy Państwa  jego współpracowników byłaby jednym z sygnatariuszy podpisania umowy o budowie takiego rurociągu, co było już całkiem realne po przedwstępnym podpisaniem przez L. Kaczyńskiego listu intencyjnego dotyczącego jego budowy.

Pisząc o tym niczego oczywiście nie insynuuję, ale przedstawiam po prostu fakty zewnętrzne, które spowodowały m.in. brak na pogrzebie i przywódców USA i UE… a przybycie Włodarza Rosji.

Jaka jest sytuacja wewnętrzna w Polsce to wszyscy wiemy. Pisałem o tym wielokrotnie… niech kwintesencją będzie tylko stwierdzenie, że po 1989 roku (a tak naprawdę od czasów Wolskiego, czyli 1980) Polską nieformalnie rządzi środowisko SOWY, które skupione jest dzisiaj wokół porozumienia SOBIES-SOWA-BOND, z kierowniczą rolą SOWY… (Sobiesiakowo + WSI + ABW)…
(czyt:  TU, TU,TU, TU).

Pozdrawiam

Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdyby te moje przypuszczenia i hipotetyczne wnioski oraz tezy okazały się całkowicie nieprawdziwe i z gruntu fałszywe. Po prostu wtedy posypię sobie głowę popiołem i stwierdzę, żem jest faktycznie "oszołom" i muszę zmądrzeć...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.