wtorek, 27 grudnia 2016

Grudniowa próba totalniaków dokonania siłowego zamachu stanu w Polsce

Minęły Święta Narodzenia Pańskiego. Dla większości z nas był to okres rodzinnych spotkań, radości z przyjścia na świat naszego Pana i Króla Jezusa Chrystusa, śpiewania kolęd, ubierania choinki, wyczekiwania pierwszej wigilijnej gwiazdki, łamania się opłatkiem, wspólnej wigilijnej wieczerzy, modlitwy i życzeń sobie oraz innym: zdrowia, spokoju, wszelkiej pomyślności, łask bożych, ciepła rodzinnego i uśmiechu

Taki właśnie, rodzinny i radosny charakter Świąt Bożego Narodzenia istnieje w polskiej tradycji od wielu wieków i stanowi fundament naszej tożsamości narodowej. Wierzę, że tak zostanie. Zostanie pomimo tego, że lewackie i demoliberalne środowiska usiłują - wzorem europejskich i światowych podobnych elit - zmarginalizować to święto oraz narzucić jego laicki charakter, sprowadzając je jedynie do trywialnych zakupów i wolnego od pracy. 

W okresie tegorocznych świąt mieliśmy jeszcze jeden element czasowo niespotykany chyba poza Stanem Wojennym - nigdy w historii naszej Polski. Próbowano bowiem poprzez zablokowanie prac sejmu oraz okupację budynku parlamentu dokonać puczu/rokoszu i doprowadzić do grudniowego rozlewu polskiej krwi na ulicach. Rozlewu krwi próbowano nawet dwukrotnie: 13 grudnia (sic!) i wraz z blokadą sejmu 16/17 grudnia.

Oceniając po czasie to, co rozpoczęło się 16 grudnia 2016 roku można jednoznacznie stwierdzić, że tak naprawdę był to starannie zaplanowany zamach stanu a działania w tym zakresie były strategicznie wcześniej wyznaczone i obejmowały zarówno ośrodki wykonawcze w Polsce (totalna opozucja, media, "elity" III RP, określone struktury organizacyjne, np. podmioty gospodarcze), jak i poza jej granicami (media, UE, KE).

Warto w tym miejscu zastanowić się nad sekwencją zdarzeń, które siłą inercji po części trwają do dzisiaj: 

- KOD zgłosił piątkowe (16 grudnia) i późniejsze demonstracje kilka dni wcześniej, gdy nie było jeszcze w ogóle wiadomo o hucpie w sejmie; 

- totalna opozycja parlamentarna na piątek (16 grudnia) zamówiła do sejmu 1000 kanapek;

- we Wrocławiu (16 grudnia) pojawił się (jako obrońca i przywódca opozycji?) D. Tusk a do Polski przyleciał R. Sikorski; 

- opozycja (16 grudnia wieczorem) zablokowała mównicę sejmową i fotel Marszałka Sejmu, by w ten sposób opanować sejm i nie dopuścić PIS-u do obrad, a tym samym do uchwalenia ustawy budżetowej i ustawy dezubekizacyjnej (sic!). Pomimo, że Sejm jednak obradował w Sali Kolumnowej i uchwalił obie ustawy oraz większość sejmowa zrezygnowała ze zmian organizacji pracy dziennikarzy, totalniacy zapowiedzieli okupacje sejmu do 11 stycznia. Trwa ona do dzisiaj a zastanawiające było też to, iż w momencie rozpoczęcia okupacji sali sejmowej totalniacy mieli przygotowane banery, hasła i inne medialnie użyteczne gadżety,
 
- na ulicy (16 grudnia) wybuchły demonstracje i miały też zablokować sejm oraz doprowadzić do rozlewu krwi; 

- jakiś osobnik o nazwisku  bodajże Diduszko (16 grudnia) położył się na ulicy udając rannego i nieprzytomnego i na miejscu od razu znalazły się media, w tym niemieckie oraz od razu powstał spot PO z tym niby rannym; 

- nastąpiło (16 (?), 17,18 grudnia) zatrzymanie przez firmę Emitel przesyłu w znacznej części Polski sygnału TVP (sic!) i to akurat m.in. w momencie, kiedy miało być emitowane orędzie Premier Beaty Szydło;


- w piątek (16 grudnia) doszło też do poważnej awarii systemu "Źródło", czyli zintegrowanego systemu rejestrów państwowych, gdzie znaleźć można takie informacje jak numery PESEL, dane z dowodów osobistych czy akty stanu cywilnego;

- na krótko (16 grudnia) padły systemy informatyczne Polskiej Agencji Prasowej (PAP), 

- w nocy z piątku na sobotę (16/17 grudnia) wprowadzono czasowe ograniczenia w ruchu powietrznym nad Polską a powodem była usterka awaryjnego systemu zasilania wykorzystywanego przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej;

19 grudnia wieczorem polski TiR wjechał w grupy Niemców robiących świąteczne zakupy zabijając 12 osób i raniąc około 56 osób. Pierwsze przekazy niemieckiej prasy podkreślały wyraźnie fakt, iż był to polski TiR z polskim kierowcą. Później okazało się, że zamachu terrorystycznego dokonał islamista a Polak próbował do końca zapobiec atakowi. Jednakże czy pierwsze informacje i sam zamach nie mogły być następstwem jakiegoś planu, gdzie Polak-faszysta-terrorysta w zemście za zamach stanu wjeżdża w Niemców w Berlinie lub zostaje zastrzelony przy próbie zamachu?;

- w poniedziałek (19 grudnia) wyznaczona została dyskusja w Komisji Europejskiej na temat Polski, która odbyła się 21 grudnia. Oczywiście jej efektem było ponowne dyscyplinowanie Polski i polskiego rządu oraz wyrażenie chęci nawet nałożenia na Polskę sankcji finansowych. Warto zauważyć, że 14 grudnia odbyła się debata na temat polski w parlamencie Europejskim, czyli dzień po tym jak totalna opozycja zapowiedziała swoje demonstracje 13 grudnia...;

- Pojawienie się w amerykańskim - oraz w wersjach na inne języki - NYT odredakcyjnego artykułu pod znamiennym tytułe: "Tragiczny zwrot Polski", gdzie wskazuje się, iż w Polsce trwa totalny kryzys, opozycja okupuje sekm a na ulicach są setki tysięcy ludzi na antyrządowych demonstracjach. Oczywiście całą winą NYT obarcza partię PiS i wprowadzaną przez nią dyktaturę (więcej tu: http://klopotowski.salon24.pl/741361,troska-ny-times-a)

- we wtorek (22 grudnia) wybuchła potężna awaria T-Mobile, czego skutkiem były problemy z wykonywaniem telefonów i wysyłaniem wiadomości tekstowych na terenie całego kraju; 


- bodajże S. Niesiołowski ogłasza w rosyjskiej gazecie lub forum czy telewizji, że obalą PiS.

Oczywiście moja hipoteza jest już powszechną i choć nie wszystkie przedstawione przeze mnie zdarzenia są uwzględniane przez innych jako elementy całego misternie przygotowanego puczu/zamachu stanu, to nie ulega wątpliwości, iż mieliśmy z taka próbą do czynienia.

Sadzę, że polskie służby specjalne nowej władzy - o czym pośrednio poinformował w ostatnim numerze tygodnika wSieci J. Kaczyński - poznały choć część tych planów i trzeba było umiejętnie zapobiec temu zamachowi.

Oczywiście w tym zapobieżeniu pomogli Polacy, którzy nie stawili się licznie na demonstracje, ale tak naprawdę wystarczy jednak 2-3 tys. agresywnych demonstrantów a w mediach można pokazać ich tysiące i skupić się na sprowokowanych walkach ulicznych.

Zamach się nie udał, ale trzeba mieć na uwadze, że na pewno będą kolejne próby. Bitwa została wygrana, ale wojna totalniaków z Polską i Polakami wciąż trwa... mam nadzieję, że rządzący zdają sobie z tego sprawę...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

1 komentarz:

  1. No tak, Panie Krzysztofie, po co szukać po IPN-ach, skoro wystarcza przyglądać się postawie ludzi w takich sytuacjach. Podam tylko jeszcze http://www.citizengo.org/en-us/signit/39798/view i zapytam, czy odnotował Pan medialne zacieranie śladów jakimiś rzekomo brzydkimi wyjazdami jakiegoś Pana Petru w tzw. "naszych mediach" oraz próby skorzystania z zamieszania i rozbicia przez Pana Waszczykowskiego Biełsatu.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.