poniedziałek, 28 marca 2022

Czas na drugą nitkę Baltic Pipe?!

W 2021 roku łączne zasoby własne gazu ziemnego wyniosły przeszło 5 mld metrów sześciennych, w tym około 4,0 mld metrów sześciennych w Polsce i około 1 mld metrów sześciennych za granicą (z tego około 70% w Norwegii i około 30% w Pakistanie).

Łączne roczne polskie zapotrzebowanie na na błękitne paliwo wynosi około 20-21 mld metrów sześciennych (rok 2020 - 20,6 mld m. sześciennych), przy czym w ciągu kolejnych 10 lat ma wzrosnąć do 30 mld metrów sześciennych. 

Jak więc łatwo obliczyć to na dzień dzisiejszy musimy importować gaz w ilości około 15-16 mld metrów  sześciennych, czyli 72-76% polskiego zapotrzebowania. Struktura importu gazu w 2021 roku była następująca: terminal LNG w Świnoujściu - 3,83 mld metrów sześciennych, czyli ok. 18% polskiego zapotrzebowania (rzeczywista przepustowość to na dzień dzisiejszy już 6,2 mld metrów sześciennych a niebawem po kolejnej rozbudowie to będzie 8,7 mld metrów sześciennych), import z Rosji - ok. 10 mld metrów sześciennych, czyli ok. 48-50% polskiego zapotrzebowania  (rok 2020 - 9,6 mld metrów sześciennych). Resztę gazu uzupełnialiśmy tzw. rewersem zachodnim. 

Kontrakt Jamalski dostaw gazu z Rosji do Polski obowiązuje do końca 2022 roku i są stanowcze zapowiedzi, że więcej takich długoletnich kontraktów z Rosją nie zawrzemy. 

Oczywiście jest to możliwe tylko dzięki temu, że cały czas dywersyfikujemy źródła dostaw gazu do Polski, czego sztandarowym przykładem jest Baltic Pipe. Ten wyszydzany przez totalną opozycję projekt, który od lat był blokowany przez niemieckich i rosyjskich agentów wpływu w Polsce, ma zakończyć się we wrześniu 2022 roku a gaz z niego ma płynąć do Polski już od 1 października 2022. Jego maksymalna przepustowość to ok. 10 mld. metrów sześciennych, co zrównoważy zaniechanie importu gazu z Rosji, przy czym wstępnie będzie to przepustowość w okolicach 3 mld. metrów sześciennych, ale od stycznia 2023 zdołamy osiągnąć już jej maksymalną wartość 10 mld metrów sześciennych. 

Polska też - licząc się ze wzmożonym popytem na gaz w kolejnych latach - przygotowuje się do uruchomienia pływającego terminala typu FSRU (Floating Storage Regasification Unit) w Zatoce Gdańskiej, które jest planowane na lata 2027/2028. Wstępne rozmowy o jego budowie wciąż trwają. FSRU jest nie tylko wynikiem poziomu popytu na gaz w nadchodzących latach, ale także efektem analiz bezpieczeństwa przepływów gazu w sieci przesyłowej. Okazało się, że przy takich ilościach gazu, jakie będą krążyć w sieci w perspektywie dekady, dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw niezbędny jest nowy punkt wejścia gazu do systemu, niezależny od istniejących i powstających, o odpowiednio dużej przepustowości. Terminal ten będzie miał przepustowość około 6 mld metrów sześciennych rocznie. 


Także widzimy, że od 2015 roku nowe władze Polski (ZP pod przewodnictwem PiS) robiły i robią bardzo dużo, aby uniezależnić od dostaw rosyjskiego gazu. Pozwala to nam na de facto rezygnację zakupu gazu z Rosji począwszy od końca 2022 roku. Jest to diametralna zmiana w stosunku do niemal wszystkich rządów, które reprezentowały tzw. III RP. 

Policzmy więc na dzisiaj i na najbliższą kilkumiesięczną przyszłość: terminal LNG w Świnoujściu -  8,7 mld metrów sześciennych, Baltic Pipe - 10 mld metrów sześciennych, źródła własne - 5,2 mld metrów sześciennych. Wychodzi 23,9 mld metrów sześciennych, czyli tymi źródłami w pełni pokryjemy nasze zapotrzebowanie wynoszące na dzisiaj 20-21 mld metrów sześciennych rocznie. 

Ale my szacujemy, że nasze zapotrzebowanie wzrośnie w ciągu dziesięciu lat do 30 mld metrów sześciennych gazu rocznie. 

Polska więc - licząc się ze wzmożonym popytem na gaz w kolejnych latach - przygotowuje się do uruchomienia pływającego terminala typu FSRU (Floating Storage Regasification Unit) w Zatoce Gdańskiej, które jest planowane na lata 2027/2028. Wstępne rozmowy o jego budowie wciąż trwają. FSRU jest nie tylko wynikiem poziomu popytu na gaz w nadchodzących latach, ale także efektem analiz bezpieczeństwa przepływów gazu w sieci przesyłowej. Okazało się, że przy takich ilościach gazu, jakie będą krążyć w sieci w perspektywie dekady, dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw niezbędny jest nowy punkt wejścia gazu do systemu, niezależny od istniejących i powstających, o odpowiednio dużej przepustowości. Terminal ten będzie miał przepustowość około 6 mld metrów sześciennych rocznie, czyli po jego po jego powstaniu gazu będziemy mieli ok. 29,9 mld metrów sześciennych, co będzie powodowało, iż zaspokoimy swoje potrzeby szacowane za dziesięć lat. Do tego doszłyby przesyły ze zbudowanych interkonektorów, łączących nas z systemami gazowymi sąsiadów, np. litewskiej pływającej platformy LNG. 

Ale też Polska może stać się swoistym a'la hubem gazowym w Europie, która dziś deklaruje, iż chce się uzależnić od importu gazu z Rosji. Jeżeli tak by się rzeczywiście stało (ja mam niestety duże wątpliwości) to Stara Europa, w tym Niemcy musiałyby poszukiwać innych źródeł zaopatrzenia w gaz. Ale też i Europa Środkowo-Wschodnia (np. Węgry) też muszą myśleć o ocięciu się od rosyjskich surowców energetycznych. 

Można więc pomyśleć, czy nie celową byłaby druga nitka gazociągu Baltic Pipe o podobnej przepustowości 10 mld m3 gazu rocznie, który moglibyśmy redystrybuować do innych krajów. Taka idea towarzyszyła budowie Nord Stream 2, więc dlaczego my nie moglibyśmy zrobić tak samo a jednocześnie pomóc krajom europejskim w walce z uzależnieniem od dostaw surowców energetycznych z kraju totalitarnego jakim jest Rosja? 

To jest na razie luźna propozycja, bo należałoby wpierw sporządzić studium wykonalności uwzgledniający m.in. możliwości wydobycia tak dużej dodatkowej ilości gazu ze złóż norweskich. Ale to nie znaczy, że nie należy zacząć poważnie myśleć o takiej inwestycji!

Unia Europejska importuje z Rosji 155 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że Unia cały czas polega na rosyjskim gazie. A widać to chociażby po tym, że przesył gazu pochodzącego z Federacji Rosyjskiej do UE od początku wojny na Ukrainie wciąż rośnie. N dzień 14 marca 2022 roku, wielkość fizycznego przesyłu gazu rosyjskiego do UE wynosiła średnio 569 mln m3 dziennie. Czyli o 12 proc. więcej, niż wynosił średni dobowy przesył w lutym i o 27 proc. więcej niż w styczniu 2022 roku. "A wobec znacznego spadku kursu rubla względem euro (o ponad jedną trzecią od początku wojny), stabilne dochody z eksportu gazu i ropy stają się głównym źródłem finansowania wojennych działań Federacji Rosyjskiej. Tak więc, obok rezygnacji z dostaw rosyjskiej ropy, jak najszybsze zastąpienie 155 mld m3 rosyjskiego gazu, sprowadzanego rocznie do UE, powinno stać się priorytetem wszystkich państw członkowskich" [1].

"Rekomendacje, jak uniezależnić się od rosyjskiego eksportu, przygotowała dla Unii m.in. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (International Energy Agency – IEA). Agencja wskazał 10 rekomendacji dla państw Wspólnoty. Ich zastosowanie pozwoliłyby na ograniczenie importu gazu rosyjskiego aż o dwie trzecie – ze 155 mld m3 do 52 mld m3 rocznie (o 66 proc.). I to jeszcze w tym roku.

Swój własny plan przedstawiła 8 marca także sama Komisja Europejska. Nowa strategia – REPowerEU – zakłada ograniczenie importu gazu z Rosji o 101,5 mld m3 także już w 2022 roku. Zawiera także długoterminowe plany (spójne ze strategią Fit fot 55) zmniejszania zapotrzebowania Unii na gaz – i zastępowania go mniej emisyjnymi źródłami energii.

Analitycy z Polskiego Instytut Ekonomicznego idą o krok dalej. Ich strategia miałaby pozwolić na obniżenie zapotrzebowania na rosyjski gaz w krajach UE nawet o 91 proc.

Czym Europa może zastąpić takie ilości rosyjskiego gazu? Zestawienie propozycji IEA, KE i PIE przedstawia poniższa grafika [1]:

Źródło: https://300gospodarka.pl/news/oze-gaz-rosja-ukraina-ue-pie

Chyba najbardziej sensowną jest propozycja PIE, która nie przykłada takiej wagi jak inne propozycje do OZE, które są bardzo drogie i ekonomicznie oraz energetycznie nieefektywne, ale wskazuje, iż dalej trzeba będzie wykorzystywać surowce kopalne jak węgiel kamienny czy brunatny i pozyskiwać jak najwięcej energii z atomu, który jest przecież nieemisyjny, co zresztą jest w kontrze do tego, że Niemcy chcą zlikwidować wszystkie reaktory jądrowe (sic!) na rzecz m.in gazu (stąd były te umowy na budowę Nord Streamów!). 

Tak czy inaczej dywersyfikacja źródeł energii na świecie musi nastąpić i to w kierunku uniezależnienia się od dostaw z Rosji a taka druga nitka Blatic Pipe na pewno by w tym nie zaszkodziła a dla Polski byłaby korzystna!



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.