środa, 15 marca 2023

O co toczy się wyborcza gra oraz głupiutka PO, która Polaków uważa za debili...

Nie wiem czy jeszcze Państwo pamiętają próbę puczu, rokoszu, zamachu stanu dokonaną przez PO i jej wewnętrznych i zewnętrznych akolitów pod koniec 2016 roku, czyli mniej więcej rok po wygraniu przez PiS wyborów? 

Próba, dzięki trzeźwości PiS nie udała się, bowiem koniec końców PiS przyjął konieczną ustawę budżetową poza okupowaną przez opozycję Salą Plenarną (w Sali Kolumnowej) a ludzie wystawili do PO "środkowy palec" i nie stawili się gremialnie na demonstrację przed gmachem Sejmu.  

Ale warto przypomnieć jak to było...

- KOD zgłosił piątkowe (16 grudnia 2016 roku) i późniejsze demonstracje kilka dni wcześniej, gdy nie było jeszcze w ogóle wiadomo o hucpie w sejmie; 

- totalna opozycja parlamentarna na piątek (16 grudnia) zamówiła do sejmu 1000 kanapek;

- we Wrocławiu (16 grudnia) pojawił się (jako obrońca i przywódca opozycji?) D. Tusk a do Polski przyleciał R. Sikorski. D. Tusk we wrocławskim przemówieniu stwierdził, że te polskie grudnie bywały już tragiczne dla Polski; 

- opozycja (16 grudnia wieczorem) zablokowała mównicę sejmową i fotel Marszałka Sejmu, by w ten sposób opanować sejm i nie dopuścić PIS-u do obrad, a tym samym do uchwalenia ustawy budżetowej i ustawy dezubekizacyjnej (sic!). Pomimo, że Sejm jednak obradował w Sali Kolumnowej i uchwalił obie ustawy oraz większość sejmowa zrezygnowała ze zmian organizacji pracy dziennikarzy, totalniacy zapowiedzieli okupacje sejmu do 11 stycznia. W momencie rozpoczęcia okupacji sali sejmowej totalniacy mieli już przygotowane banery, hasła i inne medialnie użyteczne gadżety,
 
- na ulicy (16 grudnia) wybuchły demonstracje i miały też zablokować sejm oraz doprowadzić do rozlewu krwi a cynicznie rozgrzana redaktor K. Kolenda-Zaleska w TVN już informowała, że tego "tłumu" demonstrujących już nic nie zatrzyma; 

- jakiś osobnik o nazwisku  bodajże Diduszko (16 grudnia) położył się na ulicy udając rannego i nieprzytomnego i na miejscu od razu znalazły się media, w tym niemieckie oraz od razu powstał spot PO z tym niby rannym; 

- nastąpiło (16, 17,18 grudnia) zatrzymanie przez firmę Emitel przesyłu w znacznej części Polski sygnału TVP (sic!) i to akurat m.in. w momencie, kiedy miało być emitowane orędzie Premier Beaty Szydło;

- w piątek (16 grudnia) doszło też do poważnej awarii systemu "Źródło", czyli zintegrowanego systemu rejestrów państwowych, gdzie znaleźć można takie informacje jak numery PESEL, dane z dowodów osobistych czy akty stanu cywilnego;

- na krótko (16 grudnia) padły systemy informatyczne Polskiej Agencji Prasowej (PAP), 

- w nocy z piątku na sobotę (16/17 grudnia) wprowadzono czasowe ograniczenia w ruchu powietrznym nad Polską a powodem była usterka awaryjnego systemu zasilania wykorzystywanego przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej;

-  19 grudnia wieczorem polski TiR wjechał w grupy Niemców robiących świąteczne zakupy zabijając 12 osób i raniąc około 56 osób. Pierwsze przekazy niemieckiej prasy podkreślały wyraźnie fakt, iż był to polski TiR z polskim kierowcą. Później okazało się, że zamachu terrorystycznego dokonał islamista a Polak próbował do końca zapobiec atakowi. Jednakże czy pierwsze informacje i sam zamach nie mogły być następstwem jakiegoś planu, gdzie Polak-faszysta-terrorysta w zemście za zamach stanu wjeżdża w Niemców w Berlinie lub zostaje zastrzelony przy próbie zamachu?;

- w poniedziałek (19 grudnia) wyznaczona została dyskusja w Komisji Europejskiej na temat Polski, która odbyła się 21 grudnia. Oczywiście jej efektem było ponowne dyscyplinowanie Polski i polskiego rządu oraz wyrażenie chęci nawet nałożenia na Polskę sankcji finansowych. Warto zauważyć, że 14 grudnia odbyła się debata na temat polski w parlamencie Europejskim, czyli dzień po tym jak totalna opozycja zapowiedziała swoje demonstracje 13 grudnia...;

- Pojawienie się w amerykańskim - oraz w wersjach na inne języki - NYT odredakcyjnego artykułu pod znamiennym tytule: "Tragiczny zwrot Polski", gdzie wskazywało się, iż w Polsce trwa totalny kryzys, opozycja okupuje sejm a na ulicach są setki tysięcy ludzi na antyrządowych demonstracjach. Oczywiście całą winą NYT obarczył partię PiS i wprowadzaną przez nią dyktaturę (więcej tu: http://klopotowski.salon24.pl/741361,troska-ny-times-a)

- we wtorek (22 grudnia) wybuchła potężna awaria T-Mobile, czego skutkiem były problemy z wykonywaniem telefonów i wysyłaniem wiadomości tekstowych na terenie całego kraju; 

- bodajże S. Niesiołowski ogłosił w rosyjskiej gazecie lub forum czy telewizji, że obalą PiS.

Całość zakończyła się 12 stycznia 2017 roku kompletną porażką antypolskiej PO oraz jej wewnętrznych i zewnętrznych akolitów lub mocodawców! 

Przyznają Państwo, że intryga była utkana misternie i mogła zakończyć się  bardzo niebezpiecznie dla Polski i Polaków. Mogła, ale tak się nie stało, dzięki mądrości Polaków, której nie docenili lub zlekceważyli jej biedni twórcy. 

A teraz? 

Mamy już 2023 rok, rok wyborczy, ale o tym przecież było wiadomo od dawna i wiadomo też od dawna, że niemiecka UE nie znosi obecnych władz w Polsce i robi od wielu lat wszystko, żeby ta władza nie została przedłużona na kolejną kadencję. Jaskrawymi przykładami są tu: blokada w nieskończoność należących się Polsce środków z unijnego Funduszu Odbudowy a zapisanych w naszym KPO (Krajowym Planie Odbudowy) oraz różne antypolskie unijne rezolucje mocno wspierane a często też po części inspirowane przez polskich zdradzieckich opozycyjnych Eurotargowiczan. 

Ale zmianę władzy w Polsce postanowiono też misternie przygotować. 

W połowie 2020 roku Niemcy zmieniły w Polsce swojego ambasadora, którym został Arndt Freytag von Loringhoven. Polskie władze przez długie miesiące zwlekały z przyjęciem tegoż ambasadora w naszym kraju - w dyplomacji tzw. agrément. Jego ojciec był bowiem oficerem Wehrmachtu, a pod koniec II wojny światowej służył w bunkrze Adolfa Hitlera a sam Arndt Freytag von Loringhoven w latach 2007-2010 był wiceszefem niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND), w latach 2014-2016 ambasadorem Niemiec w Republice Czeskiej a od 2016 r. pierwszym w historii szefem/koordynatorem wywiadu NATO. 

Czyż były wysokiego szczebla funkcjonariusz BND nie był najlepszy, aby tak sprawczo koordynować polską sceną polityczną aby ZP (PiS i SP) ostatecznie przegrała wybory a do władzy wrócił pupilek Niemców D. Tusk ze swoją PO? Jeżeli ówcześnie taki był plan, to faktycznie taka osoba gwarantowała sukces.

Tyle tylko, żeby tak się stało potrzebny był D. Tusk na miejscu, czyli w Polsce.  I tak to w połowie 2021 roku D. Tusk został zmuszony do powrotu do Polski przez A. Merkel. I zapewne miał już gotowy i spisany scenariusz przejęcia władzy, który musiał być naprawdę realny...

Tym razem jednak pomogła nam... wojna na Ukrainie a bardziej szczegółowo to bohaterska obrona Ukraińców przed hordami swołoczy rosyjskiej rządzonej przez W. Putina. 

Atak Rosji na Ukrainę i jej długie trwanie w czasie, zmieniły niemal wszystko a najwięcej zaburzyła  przyjacielski układ Moskwa-Berlin. Obie te stolice były pewne, że Ukraina podda się po kilku dniach, no może po tygodniu i znów nie będzie żadnej międzynarodowej reakcji, tak jak w przypadku zajęcia przez Rosję Krymu. 

Polska od razu zaczęła wspierać Ukrainę i Ukraińców. Przyjęliśmy miliony uchodźców ukraińskich, nawet w prywatnych domach i bez konieczności budowy dla nich obozów emigracyjnych.  Do tego od razu też zaczęliśmy wspierać naszych wschodnich sąsiadów militarnie i politycznie na całym świecie. W sumie to Polska doprowadziła do nałożenia międzynarodowych sankcji na Rosję i była inicjatorką szerokiego militarnego wsparcia dla walczącej Ukrainy. 

A Niemcy z O. Scholtzem czekały... aż w końcu W. Putin opanuje Ukrainę i wszystko wróci do tego jak było... Podobnie zachowywała się Francja z E. Macronem na czele. A... tu "zonk". Wojna dalej trwała... Więc Niemcy zdecydowały się na pomoc Ukrainie w postaci... kilku tysięcy hełmów, które okazały się nieskutecznym złomem. 

O 180 stopni zmieniła się też geopolityka J. Bidena i USA. Zaraz po objęciu swojego urzędowania prezydent J. Biden zaczął spełniać nadzieje lewaków, Niemic, Francji i Rosji. Jego działania zmierzały bowiem do politycznego wycofania się z Europy i przekazania jej sterów Niemcom, a jak Niemcom to też Rosji. Zresztą - wedle mnie - ta początkowa polityka J. Bidena też bardzo mocno przyczyniła się do tego, że W. Putin zdecydowała się na zaatakowanie całej Ukrainy. Tyle tylko, że, gdy administracja (też wojskowa) J. Bidena i on sam zobaczyli, iż Ukraina się zaskakująco i bohatersko broni, to postanowili wkroczyć do wojny jako sojusznicy Ukrainy a jak niej to też Polski, co oznaczało powrót USA do Europy i powstrzymanie mocarstwowych ambicji Niemiec i Francji oraz Rosji. 

A to zupełnie zachwiało niemieckimi planami budowy z UE jednego państwa ze stolicą w Berlinie i stworzenia sobie m.in. z Polski i wielu innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej (choć chyba też z wielu krajów Starej Unii) poddańczych landów niemieckich.  

Kosztem więc Niemiec, Francji i też po trosze Niderlandów to Polska z sojusznikami stawała się i dalej staje geopolitycznie najważniejsza w UE. Jeszcze tak do końca nie jest, ale w końcu do do nas przyleciał J. Biden a kompletnie pominął np. Niemcy. 

W takiej sytuacji Niemcy postanowiły bronić swojej dawnej pozycji a do tego potrzebowali już innego ambasadora i takowy w postaci Thomasa Baggera pojawił się w połowie roku 2022. Sądzę, że przyjechał do Polski, aby namówić Polaków do zbliżenia z Berlinem i przekonać nas i międzynarodową publikę do rzekomo wielkiej roli Niemiec we wspieraniu broniącej się Ukrainy. 

No tak... ale Polska przestała już być pokornym realizatorem polityki niemieckiej, zyskała za swój udział w obronie Ukrainy duże i podmiotowe znaczenie geopolityczne, zażądała w międzyczasie od Niemiec reparacji wojennych, stała się największym sojusznikiem USA w Europie  a stosunek Polaków do Niemiec stał się wielce nieufny. 

Nowy ambasador, ale i same Niemcy jednak tego nie zrozumieli i nie rozumieją, bo dalej ze swoją chorą butą chcą Polaków traktować z wyższością i rasową pogardą. Nie tylko ambasador Niemiec zaczął niedyplomatycznie atakować wypowiedzi naszego ministra obrony M. Mariusza Błaszczaka o nieładnej kolaboracji energetycznej Niemiec z Kremlem i kłamać, że to Polska a nie Niemcy przez lata wspierała politykę energetyczną W. Putina (kupując w Rosji surowce), to jeszcze zupełnie przemilczał fakt, że to tylko dzięki Niemcom cała niemal Europa uzależniła się od rosyjskich surowców energetycznych i gdyby nie wojna to Rosja wraz z Niemcami stałyby się hegemonem sprzedaży tych surowców płynących m.in. przez dwa Nord Streamy. No i jeszcze próbował się krytycznie i oczywiście znów dyplomatycznie niedopuszczalnie odnosić się do słów prezesa NBP na temat niechcianej przez Polaków nowej niemieckiej waluty w postaci Euro.  

A dodatkowo Niemcy fałszują statystyki i próbują pokazać światu, że to one najwięcej pomogły i pomagają Ukrainie (sic!). Wliczają w to zarówno same zapowiedzi wszelkiej, nawet absurdalnej wojennie pomocy jak i już zrealizowaną pomoc np. w postaci żarówek LED czy wspomnianych trefnych hełmów. 

Wojna na Ukrainie pokazała też jak wielkim niewypałem dla Polski były rządy PO-PSL i jak beznadziejna dla naszej przyszłości była ultra prorosysjko-proniemiecka polityka D. Tuska. Gdyby nie to, że PiS wygrał wybory w 2015 i dzięki temu mógł realizować inwestycje uniezależniające nas energetycznie od Rosji (np. gazociąg Baltic-Pipe) to dzisiaj mielibyśmy chyba najwyższe ceny surowców na świecie - o ile w ogóle byśmy je mieli. Mało tego, gdyby PiS znów nie zaczął budować silnej polskiej armii oraz prowadzić polityki antyimigracyjnej, to kto wie czy to my dziś nie przelewalibyśmy ponownie polskiej krwi w obronie naszej Ojczyny. 

To wszystko pokazuje, że dla Polski i Polaków najgorszym z możliwych rozwiązań jest powrót D. Tuska i jego akolitów do władzy. I D. Tusk i PO zdają sobie z tego sprawę, podobnie jak ich niemiecko-unijni pryncypałowie. 

W takiej wojennej i wyborczej sytuacji, PO a już sam jej guru D. Tusk boją się więc przeszłości i chcieliby, aby ona w kampanii wyborczej została zapomniana i by znów można było okłamywać do woli, szczególnie niepamiętających czasów rządów PO-PSL, młodych wyborców. 

Niestety dla nich, Telewizja Publiczna tą platformianą przeszłość przypomina a już szczególnie TVP Info. Stąd nienawiść totalnej opozycji wobec tej stacji informatycznej. Zresztą od dawna PO postuluje jej likwidację i jestem pewien, że jeszcze wiele razy podczas kampanii wyborczej będą wykorzystywali wszelkie sposoby albo sami prowokowali sytuacje, które mogą zakończyć się likwidacją TVP Info.

Ostatnio brutalnie wykorzystali taką sytuację w postaci samobójstwa syna posłanki PO, który był molestowany seksualnie przez jej kolegę, też członka PO. Wpierw kłamliwie zainsynuowali, że winą za jego śmieć nie jest molestowanie seksualne (sic!), ale ujawnienie jego personaliów, którego znów kłamliwie miała dokonać stacja TVP Info. Na tej fali próbowali - na szczęście bez powodzenia - przeforsować w sejmie ustawę o likwidacji tej stacji. 

Tak to platformersi "kochają" demokrację i wolność słowa, pluralizm medialno-informacyjny - najlepiej żeby było tak jak było, czyli cała medialna sfera byłaby im przyporządkowana. Zresztą mają swoje wzorce: głęboka komuna, swoje czasy rządzenia i obecny medialny rynek niemiecki, gdzie okazało się, iż rząd A. Merkel opłacał rzesze dziennikarzy ze wszystkich mediów niemieckich. 

Doszło nawet do tego, że D. Tusk kuriozalnie wystąpił do sądu o prewencyjną roczną cenzurę na medialne przypominanie jego własnych, przeszłych słów i czynów a bratnia stacja TVN o zakaz używania takich zwrotów jak np.: "TVN kłamie", choćby była to udowodniona  prawda. Takiej decyzji nie mógłby podjąć żaden sąd w demokratycznym państwie, ale w Polsce... któż to wie, bo niemal cała kasta sądownicza w Polsce już nie sądzi, ale wydaje polityczne wyroki na obecnie rządzących. 

Ale atak na Polskę i polskość jest kierowana ze strony wszystkich obszarów. Tego w mikro-politycznej wewnętrznej skali, tego w średniej skali unijnej, ale też w skali globalnej realizowanej przez lewactwo globalistyczne. Tak jakoś się bowiem złożyło, że Polska stała się dziś niewygodna dla wszystkich. Jest w miarę duża i liczebna a ze swoim chrześcijańskim (katolickim) konserwatywnym paradygmatem stoi na przeszkodzie lewackim ideom "Zielonego Ładu" i skutecznej realizacji celów Agendy 2030. Więcej o Agendzie 2030 i 2050 w moim tekście tutaj: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2023/02/co-2050-oznacza-w-nazwie-partii-sz.html


I stąd też potężny i skoordynowany atak środowisk GW i TVN na nasze jestestwo, na chrześcijańską bazę naszego narodu, którą reprezentował m.in. nasz św. Jan Paweł II. Zniszczenie tej bazy byłoby zniszczeniem polskiego narodu i stalibyśmy się kolejnym trybikiem w lewackim szaleństwie Agendy 2030. A że tego samego chce polska opozycja, Moskwa i elity unijne to tym lepiej dla tych, którzy tej obecnej Polski nie chcą. 

Musimy sobie zdawać sprawę, że globalne liberalne lewactwo po prostu się nas boi. Oni wiedzą, że w całej historii byliśmy w stanie pokonać islamską (turecką) i komunistyczną nawałę. Tylko my wygraliśmy z sowiecką swołoczą. Tylko my realnie przeciwstawiliśmy się czynnie nazistowskim Germanom spod znaku swastyki. Tylko my stworzyliśmy antykomunistyczną "Solidarność" i to nasz święty papież Jan Paweł II zniszczył wraz z nami wojenny komunizm. Nie potrafił też nas złamać 123 letni brak własnej Ojczyzny. 

Oni już kulturowo-komunistycznie przemielili niemal wszystkie największe kraje i narody unijne. W Europie tak naprawdę do zdobycia pozostała im właśnie nieobliczalna i konserwatywna Polska. Tak naprawdę podobna do nas - mimo historycznych zaszłości - jest Ukraina i w przypadku zwycięskiej wojny może stać się częścią polsko-ukraińskiej unii energetycznej, która może zbudować nowy energetyczny ład europejski. Myśląc m.in. z tej strony, to można zrozumieć niemiecko-francuską awersję do pomocy militarnej dla Ukrainy. 

O naprawdę wzmożonym ataku na nasz kraj świadczyć też mogą takie minimalistyczne działania jak np. wybudzanie głęboko uśpionych  śpiochów jak - moim subiektywnym i jedynie przypuszczającym  zdaniem - potencjalne wybudzenie katolickiego redaktora T. Terlikowskiego, który obecnie negatywnie zadziwia wszystkich, nawet jego dawnych przyjaciół.   

Czeka nas brutalna kampania wyborcza i trzeba wiedzieć o co tak naprawdę toczy się gra, też w sensie globalnym. A celami są: upadek wolnej Polski i całkowite zniewolenie Polaków. Wygrana PO i opozycyjnych akolitów to gwarancja realizacji tych celów. Wygrana obecnie rządzących przynajmniej daje nam czas na przygotowanie się na silny odpór ataków na naszą Ojczyznę.  

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.