Ledwie wczoraj zastanawiałem się, czy D. Tusk po przegranych wyborach będzie próbował kolejnej próby puczu, który w jakiejś mierze byłby podobny do takiej próby z grudnia 2016 roku.
Dzisiaj już jestem tego pewien. Naprawdę on to będzie próbował zrobić wykorzystując zaszczepione przez niego u swoich fanatyków pokłady nienawistnie wściekłych i negatywnych emocji oraz frustrację swoich wyborców po przegranych wyborach.
Dlaczego tak sądzę?
Otóż " D. Tusk tłumaczył w Ełku, dlaczego zwrócił się bezpośrednio do wojska, prosząc o zachowanie spokoju i o to, by dowództwo dochowało wierności i lojalności konstytucji.
(...)
Lider KO rozważał scenariusz wariantu siłowego po wyborach, do którego rzekomo szykuje się PiS. - Wezwałem polskich oficerów i generałów do lojalności wobec konstytucji, ojczyzny i narodu, bo coraz więcej było niepokojących od kilku dni pogłosek, że ten chaos na szczytach wojskowego dowództwa bierze się też z tego, że generałowie obawiają się. Obawiają się tego, że PiS będzie chciał użyć wojska na wypadek przegranych wyborów. Brzmi groźnie i nieprawdopodobnie, ja nikogo nie chcę straszyć. To jest ostatni scenariusz, jaki chciałbym przeżyć.
(...) - Przeżyłem w Gdańsku świadomie i grudzień 70' i stan wojenny. I kiedy dzisiaj usłyszałem słowa gen. Waldemara Skrzypczaka, który powiedział dzisiaj w mediach do was wszystkich, że obawia się, że te dymisje w wojsku są wynikiem tego, że ci, którzy dzisiaj rezygnują, nie chcą uczestniczyć w planach użycia wojska przeciwko własnemu narodowi, na wypadek, gdyby PiS nie wygrało wyborów - relacjonował Tusk.
(...) Wcześniej plotka o takich powodach rezygnacji generałów Rajmunda Andrzejczaka i Tomasza Piotrowskiego pojawiła się na profilu w mediach społecznościowych dziennikarki Justyny Dobrosz-Oracz. Wpis został niemal natychmiast usunięty z Facebooka. O wariancie siłowym po wyborach od miesięcy dyskutują internauci, popierający KO, skupieni wokół grupy "silni razem" [2].
Te wypowiedzi są zapewne projekcją zamysłów samego D. Tuska, który naprawdę planuje demonstracje i próbę ulicznego puczu po przegranych wyborach. "Każdy mierzy swoją miarą".
Ten człowiek jest bardzo dla Polski i Polaków niebezpieczny. To - wedle mnie - łotr i zdrajca zdolny do wszystkiego a teraz jest już mocno sfrustrowany widmem przegranej i niezrealizowania zadania "odsunąć PiS od władz" jakie mu powierzyli Niemcy.
Dodatkowo też wyborcza przegrana odsuwa w nieskończoność możliwość jego powrotu do Brukseli i objęcia wysokiego stanowiska w UE w zamian za zgodę na unijny "Pakiet Migracyjny".
No cóż... Niech sobie D. Tusk coś tam planuje, jakieś demonstracje lub inne formy puczu. Niech sobie po przegranych wyborach gaworzy, że były sfałszowane i niedemokratyczne. Niech sobie ten wedle mnie - antypolski łotr – wymyśla jakieś powyborcze cudawianki. I tak ta ewentualna próba puczu się nie uda, bo ogół Polaków w swojej masie na to nie pozwoli!
Natomiast odrażająca i haniebna jest próba wykorzystywania polskiej armii w walce politycznej. Donald Tusk jest gotów podpalić Polskę, byleby tylko dojść do władzy i ponownie tworzyć z Polski land niemiecki. Przykre...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.