Polacy wiedzą kto wygra wybory.
O wyborczej wygranej i rządach PiS (ZP) przekonanych jest 41 proc. badanych. Z kolei o wygranej i rządach PO (KO) przekonanych jest 26 proc. respondentów, a 33 proc. badanych nie ma w tej sprawie zdania [1].
A jak będzie to się okaże, bo - wedle mojej intuicji - odsetek osób uważających, że wygra PiS (ZP) jest zdecydowanie większy. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że niemal w każdych sondażach za czasów III RP partia J. Kaczyńskiego zawsze była niedoszacowana i ostatecznie uzyskiwała lepszy od sondażowych wynik wyborczy.
Mogę się mylić, ale PiS (ZP) 15 października 2023 roku uzyska ostateczny wynik oscylujący wokół 42% a największa opcja totalnej opozycji, czyli PO (KO) maksymalnie około 30%. Nie wiem czy Trzecia Droga dostanie się do Parlamentu, ale życzyłbym sobie, aby już więcej ZSL (PSL) nie mógł wpływać na losy Polski. Wystarczy wspomnieć podpisanie umowy gazowej z Rosją i podwyższenie wieku emerytalnego. O Sz. Hołowni nie ma co mówić bo to namiastka polityka w stylu R. Petru, M. Kijowskiego czy M. Kołodziejczaka. Do tego wokół Sz. Hołowni są ludzie związani z WSI i UB [2].
Wygrana PiS-u w 2015 roku była dla śmiesznych i antypolskich ludzi szokiem. Byli do tego momentu "królami życia" w III RP a w 2010 roku pozbyli się prezydenta L. Kaczyńskiego i wydawało im się, że Polska jest już ich na zawsze. Byli sfrustrowani i...
Nie wiem czy jeszcze Państwo pamiętają próbę puczu, rokoszu, zamachu stanu dokonaną przez PO i jej wewnętrznych i zewnętrznych akolitów pod koniec 2016 roku, czyli mniej więcej rok po wygraniu przez PiS wyborów?
Próba, dzięki opanowaniu PiS nie udała się, bowiem koniec końców PiS przyjął konieczną ustawę budżetową poza okupowaną przez opozycję Salą Plenarną (w Sali Kolumnowej) a ludzie wystawili do PO "środkowy palec" i nie stawili się gremialnie na demonstrację przed gmachem Sejmu.
Ale warto przypomnieć jak to było...
- KOD zgłosił piątkowe (16 grudnia 2016 roku) i późniejsze demonstracje kilka dni wcześniej, gdy nie było jeszcze w ogóle wiadomo o hucpie w sejmie;
- totalna opozycja parlamentarna na piątek (16 grudnia) zamówiła do sejmu 1000 kanapek;
- we Wrocławiu (16 grudnia) pojawił się jako obrońca i przywódca opozycji D. Tusk a do Polski przyleciał R. Sikorski. D. Tusk we wrocławskim przemówieniu stwierdził, że te polskie grudnie bywały już tragiczne dla Polski;
- opozycja (16 grudnia wieczorem) zablokowała mównicę sejmową i fotel Marszałka Sejmu, by w ten sposób opanować sejm i nie dopuścić PIS-u do obrad, a tym samym do uchwalenia ustawy budżetowej i ustawy dezubekizacyjnej (sic!). Pomimo, że Sejm jednak obradował w Sali Kolumnowej i uchwalił obie ustawy oraz większość sejmowa zrezygnowała ze zmian organizacji pracy dziennikarzy, totalniacy zapowiedzieli okupacje sejmu do 11 stycznia. W momencie rozpoczęcia okupacji sali sejmowej totalniacy mieli już przygotowane banery, hasła i inne medialnie użyteczne gadżety,
- na ulicy (16 grudnia) wybuchły demonstracje i miały też zablokować sejm oraz doprowadzić do rozlewu krwi a cynicznie rozgrzana redaktor K. Kolenda-Zaleska w TVN już informowała, że tego "tłumu" demonstrujących już nic nie zatrzyma;
- jakiś osobnik o nazwisku bodajże Diduszko (16 grudnia) położył się na ulicy udając rannego i nieprzytomnego i na miejscu od razu znalazły się media, w tym niemieckie oraz od razu powstał spot PO z tym niby rannym;
- nastąpiło (16, 17,18 grudnia) zatrzymanie przez firmę Emitel przesyłu w znacznej części Polski sygnału TVP (sic!) i to akurat m.in. w momencie, kiedy miało być emitowane orędzie Premier Beaty Szydło;
- w piątek (16 grudnia) doszło też do poważnej awarii systemu "Źródło", czyli zintegrowanego systemu rejestrów państwowych, gdzie znaleźć można takie informacje jak numery PESEL, dane z dowodów osobistych czy akty stanu cywilnego;
- na krótko (16 grudnia) padły systemy informatyczne Polskiej Agencji Prasowej (PAP),
- w nocy z piątku na sobotę (16/17 grudnia) wprowadzono czasowe ograniczenia w ruchu powietrznym nad Polską a powodem była usterka awaryjnego systemu zasilania wykorzystywanego przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej;
- 19 grudnia wieczorem polski TiR wjechał w grupy Niemców robiących świąteczne zakupy zabijając 12 osób i raniąc około 56 osób. Pierwsze przekazy niemieckiej prasy podkreślały wyraźnie fakt, iż był to polski TiR z polskim kierowcą. Później okazało się, że zamachu terrorystycznego dokonał islamista a Polak próbował do końca zapobiec atakowi. Jednakże czy pierwsze informacje i sam zamach nie mogły być następstwem jakiegoś planu, gdzie Polak-faszysta-terrorysta w zemście za zamach stanu wjeżdża w Niemców w Berlinie lub zostaje zastrzelony przy próbie zamachu?;
- w poniedziałek (19 grudnia) wyznaczona została dyskusja w Komisji Europejskiej na temat Polski, która odbyła się 21 grudnia. Oczywiście jej efektem było ponowne dyscyplinowanie Polski i polskiego rządu oraz wyrażenie chęci nawet nałożenia na Polskę sankcji finansowych. Warto zauważyć, że 14 grudnia odbyła się debata na temat polski w parlamencie Europejskim, czyli dzień po tym jak totalna opozycja zapowiedziała swoje demonstracje 13 grudnia...;
- Pojawienie się w amerykańskim - oraz w wersjach na inne języki - NYT odredakcyjnego artykułu pod znamiennym tytule: "Tragiczny zwrot Polski", gdzie wskazywało się, iż w Polsce trwa totalny kryzys, opozycja okupuje sejm a na ulicach są setki tysięcy ludzi na antyrządowych demonstracjach. Oczywiście całą winą NYT obarczył partię PiS i wprowadzaną przez nią dyktaturę (więcej tu: http://klopotowski.salon24.pl/741361,troska-ny-times-a)
- we wtorek (22 grudnia) wybuchła potężna awaria T-Mobile, czego skutkiem były problemy z wykonywaniem telefonów i wysyłaniem wiadomości tekstowych na terenie całego kraju;
- bodajże S. Niesiołowski ogłosił w rosyjskiej gazecie lub forum czy telewizji, że obalą PiS.
Całość zakończyła się 12 stycznia 2017 roku kompletną porażką antypolskiej PO oraz jej wewnętrznych i zewnętrznych akolitów lub mocodawców!
Przyznają Państwo, że intryga była utkana misternie i mogła zakończyć się bardzo niebezpiecznie dla Polski i Polaków. Mogła, ale tak się nie stało, dzięki mądrości Polaków, której nie docenili lub zlekceważyli jej biedni twórcy.
A teraz?
Mamy 2023 rok i ostatnie dni kampanii wyborczej, ale o tym przecież było wiadomo od dawna i wiadomo też od dawna, że niemiecka UE nie znosi obecnych władz w Polsce i robi od wielu lat wszystko, żeby ta władza nie została przedłużona na kolejną kadencję. Jaskrawymi przykładami są tu: blokada w nieskończoność należących się Polsce środków z unijnego - pocovidowego Funduszu Odbudowy a zapisanych w naszym KPO (Krajowym Planie Odbudowy i Zwiększania Odporności) oraz różne antypolskie unijne rezolucje mocno wspierane a często też po części inspirowane przez polskich zdradzieckich opozycyjnych Eurotargowiczan.
D. Tusk w połowie 2021 roku został zmuszony do powrotu do Polski przez A. Merkel. Dostał tylko jedno zadanie: obalić obecną władzę w Polsce i znów jako premier budować "państwo z kartonu" będące na usługach Niemiec i Rosji.
Tym razem jednak pomogła nam... wojna na Ukrainie a bardziej szczegółowo to bohaterska obrona Ukraińców przed hordami swołoczy rosyjskiej rządzonej przez W. Putina.
Atak Rosji na Ukrainę i jej długie trwanie w czasie, zmieniły niemal wszystko a najwięcej zaburzyła przyjacielski układ Moskwa-Berlin. Obie te stolice były pewne, że Ukraina podda się po kilku dniach, no może po tygodniu i znów nie będzie żadnej międzynarodowej reakcji, tak jak w przypadku zajęcia przez Rosję Krymu.
Polska od razu zaczęła wspierać Ukrainę i Ukraińców. Przyjęliśmy miliony uchodźców ukraińskich, nawet w prywatnych domach i bez konieczności budowy dla nich obozów emigracyjnych. Do tego od razu też zaczęliśmy wspierać naszych wschodnich sąsiadów militarnie i politycznie na całym świecie. W sumie to Polska doprowadziła do nałożenia międzynarodowych sankcji na Rosję i była inicjatorką szerokiego militarnego wsparcia dla walczącej Ukrainy.
A Niemcy z O. Scholtzem czekały... aż w końcu W. Putin opanuje Ukrainę i wszystko wróci do tego jak było... Podobnie zachowywała się Francja z E. Macronem na czele. A... tu "zonk". Wojna dalej trwa...
O 180 stopni zmieniła się też geopolityka J. Bidena i USA. Zaraz po objęciu swojego urzędowania prezydent J. Biden zaczął spełniać nadzieje lewaków, Niemic, Francji i Rosji. Jego działania zmierzały bowiem do politycznego wycofania się z Europy i przekazania jej sterów Niemcom, a jak Niemcom to też Rosji. Zresztą - wedle mnie - ta początkowa polityka J. Bidena też bardzo mocno przyczyniła się do tego, że W. Putin zdecydowała się na zaatakowanie całej Ukrainy. Tyle tylko, że, gdy administracja (też wojskowa) J. Bidena i on sam zobaczyli, iż Ukraina się zaskakująco i bohatersko broni, to postanowili wkroczyć do wojny jako sojusznicy Ukrainy a jak niej to też Polski, co oznaczało powrót USA do Europy i powstrzymanie mocarstwowych ambicji Niemiec i Francji oraz Rosji.
A to zupełnie zachwiało niemieckimi planami budowy z UE jednego państwa ze stolicą w Berlinie i stworzenia sobie m.in. z Polski i wielu innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej (choć chyba też z wielu krajów Starej Unii) poddańczych landów niemieckich.
Kosztem więc Niemiec, Francji i też po trosze Niderlandów to Polska z sojusznikami stawała się i dalej staje geopolitycznie najważniejsza w UE. Jeszcze tak do końca nie jest, ale w końcu do nas przyleciał J. Biden a kompletnie pominął np. Niemcy.
Polska przestała już być pokornym realizatorem polityki niemieckiej, zyskała za swój udział w obronie Ukrainy duże i podmiotowe znaczenie geopolityczne, zażądała w międzyczasie od Niemiec reparacji wojennych, stała się największym sojusznikiem USA w Europie a stosunek Polaków do Niemiec stał się wielce nieufny.
Wojna na Ukrainie pokazała też jak wielkim niewypałem dla Polski były rządy PO-PSL i jak beznadziejna dla naszej przyszłości była ultra prorosysjko-proniemiecka polityka D. Tuska. Gdyby nie to, że PiS wygrał wybory w 2015 i dzięki temu mógł realizować inwestycje uniezależniające nas energetycznie od Rosji (np. gazociąg Baltic-Pipe) to dzisiaj mielibyśmy chyba najwyższe ceny surowców na świecie - o ile w ogóle byśmy je mieli. Mało tego, gdyby PiS znów nie zaczął budować silnej polskiej armii oraz prowadzić polityki antyimigracyjnej, to kto wie czy to my dziś nie przelewalibyśmy ponownie polskiej krwi w obronie naszej Ojczyny.
To wszystko pokazuje, że dla Polski i Polaków najgorszym z możliwych rozwiązań jest powrót D. Tuska i jego akolitów do władzy. I D. Tusk i PO zdają sobie z tego sprawę, podobnie jak ich niemiecko-unijni pryncypałowie.
W takiej wojennej i wyborczej sytuacji, PO a już sam jej guru D. Tusk boją się więc przeszłości i chcieliby, aby ona została zapomniana i by znów można było okłamywać do woli, szczególnie niepamiętających czasów rządów PO-PSL, młodych wyborców.
Niestety dla nich, Telewizja Publiczna tą platformianą przeszłość przypomina a już szczególnie TVP Info. Stąd nienawiść totalnej opozycji wobec tej stacji informacyjnej.
Tak to platformersi "kochają" demokrację i wolność słowa, pluralizm medialno-informacyjny - najlepiej żeby było tak jak było, czyli cała medialna sfera byłaby im przyporządkowana. Zresztą mają swoje wzorce: głęboka komuna, swoje czasy rządzenia i obecny medialny rynek niemiecki, gdzie okazało się, iż rząd A. Merkel opłacał rzesze dziennikarzy ze wszystkich mediów niemieckich.
Doszło nawet do tego, że D. Tusk kuriozalnie wystąpił do sądu o prewencyjną roczną cenzurę na medialne przypominanie jego własnych, przeszłych słów i czynów a bratnia stacja TVN o zakaz używania takich zwrotów jak np.: "TVN kłamie", choćby była to udowodniona prawda. Takiej decyzji nie mógłby podjąć żaden sąd w demokratycznym państwie, ale w Polsce... któż to wie, bo niemal cała kasta sądownicza w Polsce już nie sądzi, ale wydaje polityczne wyroki na obecnie rządzących.
Ale atak na Polskę i polskość jest kierowana ze strony wszystkich obszarów. Tego w mikro-politycznej wewnętrznej skali, tego w średniej skali unijnej, ale też w skali globalnej realizowanej przez lewactwo globalistyczne. Tak jakoś się bowiem złożyło, że Polska stała się dziś niewygodna dla wszystkich. Jest w miarę duża i liczebna a ze swoim chrześcijańskim (katolickim) konserwatywnym paradygmatem stoi na przeszkodzie lewackim ideom "Zielonego Ładu" i skutecznej realizacji celów Agendy 2030. Więcej o Agendzie 2030 i 2050 w moim tekście tutaj: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2023/02/co-2050-oznacza-w-nazwie-partii-sz.html
I stąd też potężny i skoordynowany atak środowisk GW i TVN na nasze jestestwo, na chrześcijańską bazę naszego narodu, którą reprezentował m.in. nasz św. Jan Paweł II. Zniszczenie tej bazy byłoby zniszczeniem polskiego narodu i stalibyśmy się kolejnym trybikiem w lewackim szaleństwie Agendy 2030. A że tego samego chce polska opozycja, Moskwa i elity unijne to tym lepiej dla tych, którzy tej obecnej Polski nie chcą.
Musimy sobie zdawać sprawę, że globalne liberalne lewactwo po prostu się nas boi. Oni wiedzą, że w całej historii byliśmy w stanie pokonać islamską (turecką) i komunistyczną nawałę. Tylko my wygraliśmy z sowiecką swołoczą. Tylko my realnie przeciwstawiliśmy się czynnie nazistowskim Germanom spod znaku swastyki. Tylko my stworzyliśmy antykomunistyczną "Solidarność" i to nasz święty papież Jan Paweł II zniszczył wraz z nami wojenny komunizm. Nie potrafił też nas złamać 123 letni brak własnej Ojczyzny.
Oni już kulturowo-komunistycznie przemielili niemal wszystkie największe kraje i narody unijne. W Europie tak naprawdę do zdobycia pozostała im właśnie nieobliczalna i konserwatywna Polska. Tak naprawdę podobna do nas - mimo historycznych zaszłości - jest Ukraina i w przypadku zwycięskiej wojny może stać się częścią polsko-ukraińskiej unii energetycznej, która może zbudować nowy energetyczny ład europejski. Myśląc m.in. z tej strony, to można zrozumieć niemiecko-francuską awersję do pomocy militarnej dla Ukrainy.
O naprawdę wzmożonym ataku na nasz kraj świadczyć też mogą takie minimalistyczne działania jak np. wybudzanie głęboko uśpionych śpiochów jak - moim subiektywnym i jedynie przypuszczającym zdaniem - potencjalne wybudzenie katolickiego redaktora T. Terlikowskiego, który obecnie negatywnie zadziwia wszystkich, nawet jego dawnych przyjaciół.
Trzeba wiedzieć o co tak naprawdę toczy się gra, też w sensie globalnym. A celami są: upadek wolnej Polski i całkowite zniewolenie Polaków. Wygrana PO i opozycyjnych akolitów to gwarancja realizacji tych celów. Wygrana obecnie rządzących przynajmniej daje nam czas na przygotowanie się na silny odpór ataków na naszą Ojczyznę.
Te wybory są naprawdę ważne i wszystko wskazuje, że wygra w nich PiS (ZP). Co wtedy zrobi totalna opozycja? Czy znów spróbuje puczu?
Niestety jest to nad wyraz prawdopodobne, bo D. Tusk rozhuśtał negatywne emocje wśród swoich zwolenników i spróbuje je wykorzystać po przegranych wyborach. A on jest zdolny do wszystkiego i już dziś zapowiada, że wybory - oczywiście jak przegra - będą sfałszowane.
Sądzę więc, że może zwołać swoich fanatycznych zwolenników na jakąś antypisowską demonstrację. Ale to nie wszystko. On się może posunąć nawet do wykreowania sytuacji, w której może się na ulicach przelać polska krew. Jeżeli on przegra to zrobi wszystko, aby w Polsce zapanował chaos.
D. Tusk jest dla Polski jednym wielkim niebezpieczeństwem.
Spójrzmy np. na wczorajszy dzień, kiedy nastąpiła "dymisja" dwóch najważniejszych dowódców polskiej armii. No i cała opozycja z D. Tuskiem na czele zaczęła od razu gardłować, że poprzez te dymisje zagrożone jest bezpieczeństwo państwa polskiego i Polaków a przecież owe bezpieczeństwo to newralgiczny punkt programu PiS (ZP). Nawet sam D. Tusk z satysfakcją zaczął gaworzyć, że ma informacje jeszcze o 10 dymisjach wśród najwyższych rangą oficerów armii polskiej, co okazało się wierutną bzdurą.
Na szczęście Prezydent A. Duda od razu przyjął rezygnację w/w generałów i jeszcze wczoraj w ich miejsce powołał nowych: gen. Wiesława Kukułę na funkcję szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego a gen. Macieja Klisza na Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych RP. Tym samym prezydent uciął dyskusję o chaosie w Wojsku Polskim, który miał się stać właśnie dla D. Tuska kolejnym Game Changer'em [3].
Cała ta sprawa wydaje się "szyta grubymi nićmi", bo zauważyć można, iż już cała opozycja drugi dzień drąży ten temat i wydaje się, że w sposób dobrze wcześniej przygotowany i skoordynowany.
To, że może dojść - po przegranych przez KO wyborach - do zwołania antypisowskiej demonstracji widać też po słowach prof. W. Sadurskiego w wywiadzie w GW: "Jeśli PiS utrzyma się u władzy, nastąpi utrwalenie systemu autorytarnego. Konieczny będzie społeczny wybuch" [4]. Te słowa są po prostu przygotowaniem fanatyków D. Tuska, że być może trzeba będzie "wyjść na ulicę".
Doprawdy ja już nie wiem, co ten D. Tusk ma w głowie, ale jestem pewny, że czego by nie zrobił po przegranych wyborach to i tak nic z tego nie wyjdzie, bo ogół Polaków to mądrzy i rozumni ludzie, i nie pozwolą aby w Polsce zapanował chaos!
No cóż Panie D. Tusku... Nic się Panu nie udało i nie uda a po 15 października tego roku wyląduje Pan na "śmietniku polskiej historii".
[4] https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/666079-sadurski-straszy-w-gw-konieczny-bedzie-spoleczny-wybuch
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.