piątek, 25 listopada 2011

Kto w Smoleńsku złamał brzozę?

Witam

Dawno nie pisałem o tragedii smoleńskiej... Jest jednak w moim sercu i pozostanie w nim jako coś, co nie powinno się racjonalnie nigdy zdarzyć i być może nigdy się nie zdarzyło a polskie elity zginęły gdzieś zupełnie w innym, rosyjskim lub polskim miejscu... Od pierwszej sekundy powzięcia informacji o tragedii byłem przekonany w 100%, że nie był to przypadek a wszystko, czego później byłem świadkiem tylko utwierdzało to moje pierwotne przekonanie... Tak jest do dziś, co skutecznie powstrzymuje mnie do pisania na temat kolejnych - związanych z tą tragedią - rewelacji...

Ale pojawiają się też rzeczy istotne, które mogą nas powoli przybliżać do prawdy o śmierci polskiej elity w 2010 roku...

Przed momentem na portalu interia.pl przeczytałem informację zatytułowaną: "Tupolew w Smoleńsku nie zderzył się z brzozą a w niej: "Tupolew w Smoleńsku nie zderzył się z brzozą, a skrzydło oderwało się od samolotu 69 metrów za słynnym drzewem. Takie są ustalenia niezależnych ekspertów pracujących w Stanach Zjednoczonych. Profesorowie Wiesław Binienda i Kazimierz Nowaczyk współpracują z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza, wyjaśniającym tragedię z 10 kwietnia. Dziś w Sejmie zaprezentowano efekty tych badań. Są sprzeczne z wcześniejszymi raportami dwóch komisji: rosyjskiej - Tatiany Anodiny i polskiej - ministra Millera. Zgodnie z jedną z analiz, samolot przeleciał 20 metrów nad brzozą, z którą miał się zderzyć. Podstawą takich twierdzeń jest ostatni z zapisów systemu TAWS, który - jak twierdzą - nie został uwzględniony ani w raporcie MAK-u, ani w polskim raporcie komisji Millera. Kolejna analiza ma dowieść, że skrzydło oderwało się od samolotu kilkadziesiąt metrów za brzozą i to na pułapie 26 metrów. Pokazywała to symulacja, w którą wpisano dane położenia geograficzne oderwanego skrzydła. Fragment skrzydła samolotu Tu-154m nie może urwać się na brzozie i być znaleziony 111 metrów od brzozy, gdyż wg symulacji komputerowej, upada na ziemię w odległości od 10 do 12 metrów od brzozy - tłumaczył profesor Binienda.
W związku z tymi analizami zespół Macierewicza wnosi o ponownie zbadanie przyczyn katastrofy. RMF"
.

Artykuł powyższy - który wyjątkowo pozwoliłem sobie przytoczyć w całości - został też zilustrowany zdjęciem sławnej i okrzykniętej tragiczną brzozy...
Brzoza, w którą miał uderzyć samolot Tu-154M, fot. Lech Gawuc /East News - interia.pl

Jestem od dawna pewny, że owa tytanowa brzoza nie była tytanową i stawiam wobec tego pytanie: Kto złamał brzozę i dlaczego?


Sądzę , że zidentyfikowanie sprawcy tegoż czynu okaże się operacyjnie wystarczające do poznania przyczyn tragedii... tym bardziej, że wiele drzew z tego hipotetycznego miejsca tragedii zostało przez pewne służby wyciętych a dziś zamiast o brzozie gaworzy się o jakimś nieistniejącym zdjęciu z pokładu "tutki" przedstawiającego śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.... 


Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.