Witam
Jestem wściekły! Gdyby Janusz Palikot miał dla mnie jakąkolwiek zdolność honorową wyzwałbym go na pojedynek. Tylko szabli i kuli żal na ich profanację...
Zgadzam się z głównymi tezami Witolda Gadowskiego, który w świetnym artykule Zejście z romantycznych obłoków napisał m.in.:
(obszerne fragmenty - polecam całość)
-----------------------------------------------------
"Trzęsiemy się z oburzenia, bezsilnie pomstujemy – prawda jest jednak taka, że tyle nam mogą zrobić na ile sami pozwolimy. Zacznijmy więc od samego sedna – od krzyża.
Na Krakowskim Przedmieściu pozwoliliśmy (my niezbyt święci, ale jednak katolicy) z jednej strony na doprowadzenie protestu do formy karykaturalnej, gdy rolę argumentów poczęły pełnić obolałości emocji i akty mistyczne, a z drugiego końca do kompletnego znieczulenia opinii publicznej na jaskrawe akty drwin z uczuć i symboli religijnych. Dziś widzimy, że konflikt na Krakowskim Przedmieściu stał się w istocie szczepionką na postępującą eskalację wojny z kościołem w Polsce.
Dziś dostrzegam także i to, że właśnie na poligonie pod prezydenckim pałacem, gdzie w roli głównej – bezkarnie – występowali ludzie pokroju ubeka, szantażysty senatora Piesiewicza i tarzający się po chodniku, w przypływie jakiejś niekontrolowanej emocji Dominik Taras, pozostający w cieniu macherzy po raz kolejny zaprojektowali nowy ruch polityczny, drugi fortepian ubezpieczający i resorujący obecną ekipę rządową, poszerzający gamę jej „środków wyrazu”. To właśnie w gorących dniach warszawskiego sporu o krzyż narodziło się nowe wcielenie „człowieka z sobowtórem w dłoni” (nie moje, pożyczone od Rewińskiego), prowokator złapał drugi oddech. W momencie gdy okazało się, że antyreligijnym ekscesom nie towarzyszyły większe emocje społeczne panowie znający się jeszcze z moskiewskiej szkoły dyplomacji nacisnęli na swoich „znajomych” w mediach, aby ci zaostrzyli już nie antyklerykalną, ale antyreligijną retorykę.
Prześledźcie jak w następujących po wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu miesiącach zmieniał się język głównych mediów. Być może to tylko przypadek, być może wiatr przyniósł nowe trendy, ale ja wierzę w zasadę: „ten sprawił kto na tym zyskał”, a ostatnie akcje sprawiły, że ludzie tacy jak Jerzy Urban już nie muszą wymykać się kuchennymi schodami, a Hipolit S. i generał M. obficie bankietują z „gwiazdami”
Na czele ofensywy stał niewątpliwie portal Onet, nasiliły się także napaści na prymasa i episkopat ze strony „katolickich” mediów ITI (vide „Tygodnik Powszechny””).
Wszystko odbywało się właściwie w ciszy, przy braku silniejszych sprzeciwów ze strony laikatu. Potem pojawił się „Nergal” w programie drugim TVP i... znów cisza, jeśli nie liczyć kilku publicystów i biskupów, satanista nie wywołał żywszych emocji.
Polscy katolicy zachowywali się jak przestraszona trzódka, pełna kompleksów i poczucia własnej bezsilności.
Nie piszę już o tym, że trwająca od wielu miesięcy rzeź katolików w Chinach, Indiach i Afryce nie budzi w Polsce żadnego oddźwięku. Tak jakby polscy katolicy nie tylko bali się stanąć w obronie symboli religijnych poniżanych we własnym kraju, ale nie czuli żadnej wspólnoty z maltretowanymi na świecie współwyznawcami.
Udało się więc wyizolować polskich katolików, obezwładnić ich i wmówić im, że wszelkie formy obrony własnych praw są równoznaczne z szerzeniem ciemnogrodu i nietolerancji.
W Polsce coraz śmielej poczyna sobie styl myślenia mówiący o tym, że wszyscy zasługują na pełną swobodę i wolność byleby nie reprezentowali jednak polskiego katolicyzmu.
Kolejne eskalacje – wniosek o zdjęcie krzyża z sali obrad sejmu RP, powołanie na funkcję wicemarszałka sejmu aborcjonistki Nowickiej czy nawet groteskowa zamiana strojów polskiej reprezentacji piłkarskiej, to w istocie już tylko prosta konsekwencja sytuacji gdy antykatolicyzm (w świecie groźny dziś podobnie jak antysemityzm, gdyż w istocie oba zjawiska są atakiem na judeochrześcijańską etykę i antropologię, w tym kontekście środowisko Adama Michnika w żaden sposób nie może być kojarzone z reprezentowaniem interesów semickich, judaistycznych czy syjonistycznych) wchodzi w polską rzeczywistość a.d. 2011 i polskie społeczeństwo jak nóż w rozgrzane masło.
Czy może zatem dziwić fakt, że 11 listopada zaatakowano kolejne symbole, które nierozerwalnie zrosły się w Polsce z krzyżem – pluto na polskie mundury i bito ludzi z białoczerwonymi flagami w dłoniach.
I znów cisza, tym razem nieco grobowa – bo niby skąd maja się jeszcze podnosić patriotyczne głosy, gdy oficjalny obieg medialny przyjął formy znane z socjalistycznego pluralizmu mediów epoki wczesnego Gierka. Państwo z „Polityki” powinni to pamiętać z autopsji.
W ostatnich niepodległościowych mediach niesie się jedynie mało konstruktywny lament.
Nic konkretnego, utyskiwanie i boleść. Znowu jesteśmy Winkelridem Narodów, Karolem Levittoux i Trauguttem w jednej postaci.
Oj jakże mi przykro, ale ja z tego cierpiętniczego tramwaju wysiadam i czynię to z pełnym przekonaniem na przystanku – Działanie.
Zamiast lamentować weźmy się do konkretnej pracy.
Dziś, gdy narzekamy, że banki i media nie znajdują się w polskich rękach i przez to,siłą faktu, nie prezentują polskiej racji stanu, przeciwdziałajmy temu w jeden tylko skuteczny sposób – zakładajmy nasze media. Jeśli powstanie ich wiele, to bliski znajomy Barbary Piaseckiej Johnson i pułkownika Mochola nie nadąży z ich wykupywaniem.
Jeśli RMF i Interia to media należące do kapitału niemieckiego, gazet nie wspomnę, a ITI, to kapitał nie wiadomo jaki, ale na pewno ulokowany nie tylko w Polsce, to nie spodziewajmy się antyniemieckich czy antyrosyjskich opinii, nawet gdy polska racja stanu i co ważniejsze fakty, tego wymagają.
Bezwarunkowa miłość do Rosji i Niemiec lansowana w głównych mediach nie jest przecież, platonicznym zachwytem. Dziś jedna telewizja znaczy więcej niż w 1939 roku całe dywizje czołgów.
Wojna o świadomość to w istocie wojna o podporządkowanie, nakłonienie do realizacji własnych interesów.
Jeśli nie wierzycie, to sprawdźcie czy w największych niemieckich mediach pojawiają się tony sprzeczne z niemiecką racją stanu.
O rosyjskich putinomediach nie wspominam z powodu ogólnej putinosytuacji jaka tam panuje.
Nie wiem jak Wy ale ja biorę się do organicznej roboty – ksiądz Wawrzyniak czy podkrakowski Franciszek Stefczyk dawno już pokazali jak to się robi i dziś (gdybyśmy mniej romantycznie bujali w obłokach) powinni zasiadać w jednym Polskim Panteonie, obok Kościuszki, Pułaskiego, Piłsudskiego i Paderewskiego".
-----------------------------------------------------
Dziś przyszła kolej na szarganie postaci największego polskiego autorytetu - bł. Jana Pawła II. Jak donosi portal wp.pl w artykule "Gdyby nie Jan Paweł II byłyby lepsze przepisy" niejaki "„człowieka z sobowtórem w dłoni” wykrztusił z siebie słowa krytykujące naszego Papieża: ""- Gdybyśmy nie mieli tak konserwatywnego papieża, mielibyśmy normalne przepisy aborcyjne, jak większość państw europejskich. To wynik presji wywieranej przez Karola Wojtyłę na polskie życie publiczne - powiedział Janusz Palikot w radiu TOK FM. Lider Ruchu Palikota stwierdził, że duży wpływ na obowiązujące w Polsce prawo dotyczące aborcji miał papież Jan Paweł II. - Konserwatywne przekonania są wynikiem presji wywieranej przez Karola Wojtyłę na polskie życie publiczne - przekonywał Palikot. Poseł odpierał także zarzuty dotyczące ataków gazety "Fakty i Mity" na Kościół i papieża. W opinii polityka, takie teksty są w Polsce potrzebne. - Ludzie to kupują, najwyraźniej jest rynek na takie komentarze - zauważył Palikot. Dodał także, że takie dyskusje są "dobrym kontrapunktem dla obecności Kościoła w życiu politycznym..."".
Jestem pewny, że w najbliższym czasie zmasowany atak na Kościół Katolicki w Polsce i na nasze największe narodowe wartości przybierze niespotykane dotąd formy i rozmiary. Trzeba wszystkimi siłami powstrzymać ten najazd na Polskę szaleńczej nawałnicy rozwydrzonych lewackich, marksistowskich hord "chazarskich hunwejbinów".
Zgadzam się, że należy zacząć od budowy podstaw naszej egzystencji, ale oczekuję też odwagi nas wszystkich oraz zdecydowanych reakcji hierarchów Kościoła Katolickiego.
Dosyć!
I jeszcze do Januszka... "Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka" a wybory mogą być szybciej niż za cztery lata... Chociaż może akurat nie to przysłowie jest najbardziej adekwatne w tym przypadku, bo i wilki poczułyby się zapewne obrażone za takowe porównanie...
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Szczęście to codzienne odczuwanie własnej wolności od wszystkiego... Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.