Każdy kto kiedykolwiek miał dłuższą lub krótszą styczność z G. Schetyną może spokojnie powiedzieć o nim choć jedno: że jest niesamowicie pamiętliwy i mściwy, szczególnie wobec osób lub ich grup, które w jakikolwiek sposób "zalazły mu za skórę". Potrafi w sposób wyrafinowany mścić się na nieszczęśnikach nawet po wielu latach.
O tej jego cesze dowiedziałem się bardzo dawno temu, kiedy G. Schetyna jeszcze był ściśle związany z koszykarską drużyną "Śląska Wrocław" a ja miałem przyjaciela, który trenował jedną z drużyn pierwszej ligi koszykówki i był członkiem wyższych kręgów władz PZK.
Na takim jednym zakrapianym bankiecie we Wrocławiu działacze "Śląska Wrocław" opowiadali legendy na temat właśnie tej charakterystycznej dla G. Schetyny "przypadłości" i z reguły kończyli swoją opowieść mniej więcej takim stwierdzeniem: "lepiej z nim nie zaczynać" bo "Grzegorz - zemszczę się" tego nie zapomni nigdy... a oczywiście przytaczam tu wygładzone przeze mnie słownictwo tychże dyskutujących o G. Schetynie osobników.
Wczoraj po raz kolejny kandydatka na prezydenta z ramienia PO-KO dała popis swojej miałkości intelektualnej, mentalnej i pod względem wiedzy, gaworząc bez promptera coś na temat - koniecznego w dzisiejszych czasach walki z epidemią koronawirusa - zwiększania ilości inspiratorów i szpitali zastępczych.
Po raz kolejny szanowna pani M. Kidawa-Błońska żenująco rozśmieszyła a tym samym udowodniła, że nie ma żadnych predyspozycji do ubiegania się o tak zaszczytny i ważny w Polsce urząd jakim jest prezydentura naszego kraju. O wielu wcześniejszych jej wpadkach niedawno pisałem wskazując, że tak naprawdę jest chyba najgorszym pretendentem do fotela prezydenckiego spośród kandydatów szeroko rozumianej opozycji.
I nie chodzi mi już tak mocno o te wpadki językowe, choć one tylko potwierdzają ogólne przekonanie o miałkości tej kandydatury. Ważne jest to, że całym swoim postępowaniem w czasie trwania tej kampanii wyborczej sprzed epidemii jak i w czasie jej trwania udowodniła, że nie ma żadnych zdolności przywódczych ani też żadnych innych, które choć trochę predestynowałyby ją do objęcia urzędu prezydenckiego.
Wobec powyższego począłem znów się zastanawiać dlaczego akurat tą panią PO-KO wystawiło jako kandydatkę na prezydenta. Przecież ci, co podejmowali takie decyzje musieli dobrze znać jej "walory" i wiedząc o nich tak naprawdę zrobili jej wielką krzywdę. Szczytem - i też chyba niezasłużonym - jej możliwości było marszałkowanie i tak mogła sobie dotrwać do końca kadencji sejmu, tym samym nie dając się poznać Polakom. Teraz to kto wie... jak potoczą się polityczne losy tej pani.
Co to ma wspólnego z G. Schetyną? Ano przecież on chyba najlepiej znał i zna możliwości intelektualno-polityczne M. Kidawy-Błońskiej a mimo to ją sobie poparł a całe odium porażki spadnie teraz na samą marszałek, B. Budkę i pośrednio też na D. Tuska, którego z wzajemnością przecież też nie cierpi G. Schetyna.
Czyżby więc pan Grzegorz już się wyrafinowanie zaczął mścić za usunięcie go od władzy w PO? Może powoli sobie przygotowuje cokół, na który wlezie, gdy członkowie PO zawołają w końcu: "Grzegorzu wróć!".
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.