W Art. 2. Traktatu o Unii Europejskiej uwzględniającym zmiany wprowadzone Traktatem z Lizbony i zatytułowanym "Główne wartości Unii" (Dz.U.2004.90.864/30) czytamy [1]:
"Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn".
To tyle, jeżeli chodzi o zapisy traktatowe, które obowiązują w całej UE. Są one tak sformułowane, że tak naprawdę mogą być wypełnione dowolną treścią różnie interpretowaną. Jak można zauważyć nie ma tam napisanego nic o praworządności i czym ona tak naprawdę jest.
Oczywiście eurokraci nie byliby sobą jakby ochoczo nie zabrali się do wytłumaczenia gawiedzi, co tak naprawdę kryje się za wartościami europejskimi, przy czym jasno trzeba powiedzieć, że ich interpretacja jest poza traktatowa. Na oficjalnej stronie UE [2] i powołując się m.in. na tzw. Kartę Praw Podstawowych [3] możemy wyczytać:
"Wartości UE są wspólne dla społeczeństw państw członkowskich, w których najważniejsze są włączenie społeczne, tolerancja, sprawiedliwość, solidarność i niedyskryminacja. Wartości te są integralną częścią europejskiego stylu życia.
Godność człowieka człowieka jest nienaruszalna. Musi być szanowana i chroniona. Stanowi podstawę praw podstawowych. Wolność poruszania się daje obywatelom prawo do swobodnego przemieszczania się po Europie i przebywania na terytorium Unii. Swobody jednostki, takie jak poszanowanie życia prywatnego, wolność myśli, wyznania, zgromadzeń i wypowiedzi oraz swobodny dostęp do informacji są chronione na mocy Karty praw podstawowych Unii Europejskiej. Demokracja przedstawicielska jest podstawą funkcjonowania UE i każdy obywatel Unii korzysta również z praw politycznych. Każdy pełnoletni obywatel UE ma prawo kandydować i głosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Równość - obywatele UE są równi wobec prawa. Zasada równości kobiet i mężczyzn leży u podstaw wszystkich polityk europejskich i stanowi podstawę integracji Europejskiej. Praworządność - oznacza to, że podstawą wszystkich jej działań są traktaty, przyjęte dobrowolnie i demokratycznie przez jej państwa członkowskie. Prawa i sprawiedliwości strzeże niezależne sądownictwo. Państwa członkowskie uznały ostateczną właściwość Trybunału Sprawiedliwości, którego wyroki muszą być przestrzegane przez wszystkich. Prawa człowieka
są chronione na mocy Karty praw podstawowych Unii Europejskiej. Obejmują one prawo do bycia wolnym od dyskryminacji ze względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną, a także prawo do ochrony danych osobowych i prawo do dostępu do wymiaru sprawiedliwości.
Te cele i wartości stanowią podstawę UE i są określone w Traktacie Lizbońskim [4] oraz w Karcie Praw podstawowych Unii Europejskiej".
Prawda, że to wszystko brzmi nawet pięknie i pozytywnie, ale jak zwykle "diabeł tkwi w szczegółach" a raczej w rozumieniu znaczenia poszczególnych pojęć i zwrotów oraz ich realnego wdrażania. Obecni neomarksiści kulturowi nadają nowego znaczenia tradycyjnemu ich postrzeganiu a dodatkowo wprowadzając je w życie tworzą ich relatywizację, też w sensie aksjologicznym.
Wszystko staje się względne i relatywne. Obecne elity unijne wyznają wartości, które nie mają już nic wspólnego z chrześcijańskimi wartościami, które przyświecały "ojcom założycielom" Wspólnoty Europejskiej: Konrada Adenauera, Roberta Schumana, Alcide de Gasperiego, Jeana Monneta. Od tego czasu wiele się zmieniło. Wraz z przekształceniem Wspólnoty Europejskiej w Unię od Traktatu z Maastricht z 1993 r. przez Traktat Lizboński z 2009 r. aż po dzień dzisiejszy obserwujemy odchodzenie od tych wartości, które zostały wyparte przez zwrot o kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwie.
Godność człowieka winna być nienaruszalna i musi być chroniona, ale co elity unijne rozumieją przez tą godność człowieka? Czy mają np. na uwadze jego prawo do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci? Tak rozumieli tą godność "ojcowie założyciele" a dzisiejsze elity swobodnie mówią o aborcji i eutanazji na życzenie.
Podobnie jest z wolnością. Czy poszanowanie życia prywatnego, wolność myśli, wyznania, zgromadzeń i wypowiedzi oraz swobodny dostęp do informacji są naprawdę dziś w tradycyjnym znaczeniu chronione? A co z cenzurą prewencyjną i tzw. "mową nienawiści", która de facto implikuje zniewolenie myśli innych, inaczej myślących niż chcą tego elity unijne? A co z politpoprawnością i multikulturowością? A co z prywatnością, gdy narzuca się już w szkołach rodzinom ideologię gender i LGBTQ? A jak rozumieć tęczową Konwencję Satmbulską? A co z wolnością poszczególnych narodów do samostanowienia? I na koniec czy wolność oznacza nieprzestrzeganie norm moralnych i prawnych w imię zasady "hulaj dusza, piekła nie ma" lub "róbta co chceta"? Edmund Burke (1729–1797) – irlandzki filozof i polityk, twórca nowoczesnego konserwatyzmu, krytyk rewolucji francuskiej onegdaj powiedział:"Wolność bez mądrości i cnoty? To jest zło największe z możliwych"
A czy równość ma oznaczać narzucanie większości przez mniejszość swoich przekonań i stylu życia uznając je za jedynie obowiązujące?
Prawa człowieka zaś obowiązują już od dawna, nim UE nimi się zajęła, przy czym warto zwrócić uwagę, że teraz dyskryminacja dotyczmy naturalnych form rozwoju i indywidualnej organizacji życia przez człowieka. To wiąże się z e skrajnie tolerancyjnym/nietolerancyjnym (tolerancja wyzwalająca) akceptowaniem wszelkich ruchów mniejszości dążących do właśnie narzucania swej woli większości. W obszarze praw człowieka UE dochodzi do absurdu i szokujących idei popierających gwałt na tymże człowieku: właśnie wspomniane aborcja czy eutanazja, akceptowanie i wywyższanie dewiacyjnych ideologii LGBTQ+, antychrześcijaństwo (w tym szczególnie antykatolicyzm).
Czyż nietrudno zauważyć, że zło dziś nie znaczy zło a dobro nie znaczy dobro?
No i wreszcie mamy praworządność. Mówi się w tym obszarze o przestrzeganie tej praworządności, ale nigdzie w traktatach unijnych nie jest zapisane co tak naprawdę to określenie oznacza. Nie ma żadnych wyznaczników oceny owej praworządności. Czy jest to li tylko literalne przestrzeganie prawa, czy też ta praworządność dotyczy szeroko rozumianych i wydymanych unijnych wszystkich wartości? Czy brak akceptacji anaturalnej adopcji dzieci przez pary homoseksualne rozumiane ma być jako łamanie praworządności? Czy przeciwstawianie się szkolnej genderowej ideologizacji dzieci też jest jej łamaniem? Przykłady skrajne, ale skoro nie ma kwantyfikatorów oceny praworządności to można zakładać, że tak naprawdę można tam zmieścić wszystko, co sobie lewackie elity unijne wymyślą.
Obecnie trwa batalia neomarksistowskich elit unijnych o powiązanie funduszy pomocowych z praworządnością krajów, do których ta pomoc ma dotrzeć. Oczywiście jest to próba poza traktatowego ustalenia porządku prawnego w UE oraz nacisku na konserwatywne kraje takie jak Polska czy Węgry.
Osobiście jestem za tego typu mechanizmem, ale pod warunkiem, że UE określi traktatowo znaczenie terminu praworządności i sposobu jego oceny oraz że te uściślenia będą wpierw przyjęte przez wszystkie kraje unijne.
[1] https://www.arslege.pl/glowne-wartosci-unii/k78/a11010/; https://opoka.org.pl/biblioteka/X/XU/niedziela201421-wartoscieu.html
[4] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/HTML/?uri=CELEX:12016ME/TXT&from=PL; https://www.gosc.pl/doc/4182383.Europejskie-wartosci
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.