wtorek, 4 września 2012

Co z niepodległością naszych europejskich narodów?

Od trzech lat obowiązuje w Polsce i Unii Europejskiej Konstytucja Europejska zwana dla niepoznaki Traktatem Lizbońskim. Unia Europejska literalnie prawnie - poprzez nadanie jej osobowości prawnej - stała się państwem federacyjnym z marionetkowym Prezydentem i równie egzotyczną na arenie międzynarodowej Minister Spraw Zagranicznych. Stało się tak mimo pierwotnych referendalnych sprzeciwów wobec Konstytucji Europejskiej: Holandii i Francji i - po zmianie jej nazwy na Traktat Lizboński - takowego sprzeciwu Irlandii. Totalitarni i zsocjalizowani unijni włodarze zakpili z demokracji i wprowadzili w życie swoje chore zamierzenia mimo demokratycznego ich odrzucenia przez wybrane kraje oraz wielu głosów zwracających uwagę na aprioryczną bezsensowność utworzenia tak mocno zintegrowanego tworu europejskiego.

Dziś UE przeżywa jeden permanentny kryzys, na zwalczenie którego receptą są - dla biurokratów unijnych - działania intensyfikujące jeszcze bardziej proces integracji. Wspólna polityka fiskalna, uwspólnotowienie długów niosące za sobą konieczność ich spłaty przez wszystkie kraje niezależnie od udziału tych krajów w ich stworzenie, przeniesienie niemal wszystkich istotnych dla poszczególnych krajów decyzji do Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, konieczność akceptacji krajowych budżetów przez unijnych biurokratów, jeden bank centralny (EBC) oraz tak naprawdę - wynikająca z polityki fiskalnej - wspólna polityka podatkowa i finansowa a w przyszłości wspólni ministrowie już chyba nawet bez krajowych "marionetek"... Do tego dążą obecnie skompromitowani unioniści.

Powoli poszczególne kraje europejskie tracą swoją suwerenność i niepodległość. Stajemy się świadkami twórczej budowy nowego ZSRR, tym razem marksistowskiego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRE). Nawet wspólna waluta w postaci Euro jest twórczą kontynuacją tzw. "rubla transferowego", nawet są komisarze...

I niestety wcale proces ten nie trwa od momentu przyjęcia Traktatu Lizbońskiego! Bo swoją niepodległość i suwerenność kraje europejskie powoli i systematycznie traciły od momentu przekształcenia EWG w twór najpierw quasi-państwowy a teraz już z definicji prawnej ściśle już państwowy, ale powiedzmy, że wielce eksperymentalny i pionierski. Traciły w sposób płynny a najważniejszym elementem tej utraty było powolne oddawanie podstawowego atrybutu państwowej niezależności i suwerenności jaką jest możliwość stanowienia własnych praw obowiązujących nadrzędnie na terenie danego kraju!

Do niedawna jeszcze strażnikiem tych resztek suwerenności były konstytucje narodowe jako akty normatywne zakreślające granice wpływu prawa unijnego na prawo danego państwa. Z dniem wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego de facto mamy do czynienia z sytuacją, w której dotychczasowe zapisy w konstytucjach narodowych możemy traktować jako niebyłe, już historyczne. Wszak zapisy TL są nadrzędne wobec narodowych konstytucji!

Nasza Konstytucja (podobnie jak i innych państw członkowskich) stała de facto się martwym aktem prawnym. Tak naprawdę od kilku lat w Polsce nie obowiązują już zapisy konstytucyjne zawarte w naszym, dotychczas najwyższym, akcie prawnym a przepisy zawarte w Traktacie Lizbońskim! Czyż nie jest to utrata atrybutu niepodległości i suwerenności?

Aż dziw, że w Polsce, tak przywiązanej do tradycji własnej państwowości i przez dziesiątki lat jej pozbawianej, fakt ten nie wzbudza jakichś emocjonalnych dyskusji i oporów, nie generuje demonstracji  a przede wszystkim chęci powrotu do naszego narodowego porządku konstytucyjnego. Czyżbyśmy zapomnieli już o tych naszych  wątpliwościach związanych z ratyfikowaniem TL?

Dziś TL jest naszym kagańcem, kagańcem naszej wolności! Ale mimo wszystko - nawet wykorzystując jego prawne paragrafy - możemy walczyć o naszą niepodległość i suwerenność, podobnie jak czynią to chociażby Węgrzy.

Oczywiście! Stała się rzecz wielce zmieniająca funkcjonowanie świata. Powstało nowe państwo: Unia Europejska składająca się z czegoś na miarę poszczególnych stanów w USA lub poszczególnych republik w dawnym ZSRR!

Mało tego!. Ograniczenie wolności i utrata przez poszczególne narody własnych państwowości obyły się po raz pierwszy bez rozlewu krwi a nawet przy społecznym poparciu ludzi zniewolonych i zmanipulowanych współczesnymi socjotechnikami, mediami i charakterem globalnej informacji. Twórcom Unii Europejskiej udało się ją stworzyć przy kosmicznie rozrośniętych biurkach administracyjnych, tworzących coś na kształt Komitetu Centralnego ZSRR do którejś tam potęgi. I nawet metodami niedemokratycznymi oraz z pominięciem praw zawartych w dotychczas obowiązujących w państwach członkowskich najwyższych aktach prawnych (konstytucje).

Doprawdy! Hipokryzja Eurokratów sięgnęła najwyższych lotów: w imię demokracji wprowadzili niedemokratycznymi metodami ustrój federacyjny zbliżony niemalże do totalitaryzmu! Czyż nie jest to genialne! Czyż Stalin nie zaśmiewa się w grobie! Powstało i będzie zapewne bronione "do ostatniej kropli krwi", wreszcie idealne beznarodowe państwo federacyjne z Centralnym Kierowaniem, Planowaniem, i Stanowieniem Praw takich samych dla wszystkich! Ba chyba nawet K. Marks i jego uczniowie nie myśleli, że można tak prawnie i szczegółowo ingerować w każde, nawet najbardziej prywatne, obszary funkcjonowania jednostki! Czyż Hitler nie pije "za zdrowie" ziszczonej wreszcie idei Wielkiej Rzeszy (zmodyfikowanej dzisiaj o jeszcze 2, 3 największe dotychczasowe państwa Europy) otoczonej miękkimi buforami świadczącymi na jej rzecz usługi i jej podporządkowanej (te bufory to oczywiście państwa średnie i małe, których głos liczy się coraz mniej, systematycznie coraz mniej). Nie wspomnę już o grobowych konwulsjach śmiechu wydobywających się zapewne z piersi i ust G. Orwella!

I nie dziwmy się, że dla pozorów powołano na dzień dzisiejszy tak mało charyzmatycznych przywódców i z małych krajów. Dzisiaj silny Prezydent UE czy silny Minister Spraw Zagranicznych jeszcze mogliby być postrzegani przez wielu jako faktyczny zamach na własnych narodowych przywódców. Ale nie martwmy się: kolejni będą coraz bardziej wyraziści i będą coraz więcej deprecjonowali znaczenie lokalnych wodzów ograniczając ich rolę do mniej więcej roli Gubernatorów Stanowych w USA.

Niestety dzisiaj nam Polakom ale i innym narodom europejskim (przynajmniej wśród niezlemingowanych części społeczeństw) pozostaje rzewne wspomnienie takich pojęć jak: patriotyzm, narodowość, suwerenność, niepodległość, Ojczyzna...

I tylko mam nadzieję, że jak każdy sztucznie tworzony twór federacyjny w historii (Cesarstwo Rzymskie, ZSRR, III Rzesza i inne) Unia Europejska w końcu musi jednak upaść! Jej upadek dokonuje się już dziś. Szybciej niż ktokolwiek się spodziewał!

Niezależnie jednak jak długo ten upadek potrwa to wydaje się, że  UE jest skazana na ten rozpad.  Musimy więc myśleć strategicznie! Musimy obecnie budować plany naszego, polskiego funkcjonowania w nowej, po-unijnej rzeczywistości! Równie ważne są taktyczno-operacyjne  plany walki z bieżącym  i nadchodzącym kryzysem gospodarczym...

Niestety... nie ma wśród naszych rządzących mężów stanu potrafiących myśleć takimi, średnio i długookresowymi kategoriami... A może "oni" nie chcą lub nie mogą?

W takim razie winniśmy ich zastąpić, teraz oddolnie, jak najszybciej i niekoniecznie tylko poprzez akt wyborczy.  Może uda nam się przywrócić naszą i nie tylko naszą, niepodległość i suwerenność!?

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.