sobota, 29 kwietnia 2017

"sakiewszczyzna" versus "karnowszczyzna"

Rafał A. Ziemkiewicz w roku 2006 wydał swoją książkę pt. "Michnikowszczyzna. Zapis choroby". Omówił w niej nadrzędną, opiniotwórczą, opinionośną, kreacyjną politycznie oraz ideologicznie, ale też   destrukcyjną dla Polski rolę A. Michnika, jego Gazety Wyborczej oraz całego jego środowiska, począwszy od 1989 roku, czyli od momentu powstania owej gazety. Z treści tej publikacji mniej więcej można by wyciągnąć wniosek, z którym się zgadzam, iż: "michnikowszczyzna" była najważniejszą siłą polityczno-medialno-społeczno-ideologiczną kształtującą całą postkomunistyczną III RP, dodam: antypolską III RP, czyli PRL-bis a sam Adam Michnik spełniał rolę a'la demiruga tej niby wolnej Polski.

W takim ujęciu określenie "michnikowszczyzna" emocjonalnie i logicznie ma zabarwienie czysto pejoratywne i tak winno być rozumiane.

Do niedawna w III RP to właśnie to środowisko tak naprawdę było jedynym i najważniejszym ośrodkiem władzy propagandowej, najważniejszej władzy medialnej. To bardzo często A. Michnik (niezależnie czy były to jego pomysły czy realizował np. wytyczne środowiska Fundacji Stefana Batorego) decydował o tym, kto ma być prezydentem, premierem czy ministrami a nawet parlamentarzystami. To on wraz ze swoimi marksistowskimi, trockistowskimi towarzyszami stał się jednym z filarów zdradzieckich rozmów w Magdalence i przy Okrągłym Stole, gdzie w większości po obu stronach zasiadali ludzie o tej samej proweniencji ideologicznej i etnicznej, mający te same cele wobec Polski i Polaków. To A. Michnik w dużej mierze decydował (znów: niezależnie czy z własnej inicjatywy, czy jako wykonanie rozkazów "ważniejszych władców") o karierach dziennikarzy, artystów, polityków a nawet biznesmenów.

W 2015 roku po raz pierwszy całkowitą władzę ustawodawczą i wykonawczą przejęło zupełnie inne środowisko, całkowicie nie związane z lewacko-demoliberalną "michnikowszczyzną". Był to największy sukces Polski i Polaków od powstania I Solidarności. Powstał nowy rząd B. Szydło, prezydentem został A. Duda a w Parlamencie obóz PiS (ZP) zdobył samodzielną większość. Dla wielu - w tym dla mnie - było to ziszczenie wieloletniej walki o polskość i Polskę. I dalej wierzę, że naprawa Polski oraz odzyskanie prawdziwej wolności i niepodległości Ojczyzny mają niepowtarzalną historyczną okazję się ziścić. Oby.

Niestety, wraz z przejęciem władzy przez - mówiąc ogólnie i nie do końca prawdziwie - prawicę to również taki sam zew władzy poczuli dziennikarze dotychczas i w różny sposób opozycyjni wobec całej III RP.

Po 1989 roku a szczególnie po tragedii smoleńskiej ukształtowały się tak naprawdę dwa silne i opozycyjne ośrodki medialne: pierwszy związany z Tomaszem Sakiewiczem i jego "Gazetą Polską", "Telewizją Republika" oraz portalem "niezależna.pl" a drugi związany z braćmi Karnowskimi i ich magazynem "wSieci" oraz portalem "wpolityce.pl".

No i... okazało się, że to jednak dla "naszych" mediów jest za dużo. "Michnikowszczyzna" była jedna i dziś obydwie "nasze" grupy medialne zaczęły nawzajem się niszczyć i walczyć o prymat tego jedynego, który stanie się najważniejszym medialnym ośrodkiem decyzyjnym "prawicy" i - co oczywiste - będzie czerpał najwięcej profitów (w tym finansowych, ale i ambicjonalnych) z posiadania takiej pierwszoplanowej roli. 

Zarówno T. Sakiewicz, jak i bracia Karnowscy poczęli się licytować, kto miał większy wpływ na zwycięstwo PiS-u, kto bardziej walczył i walczy o prawdę o tragedii smoleńskiej, kto ma dziś większy wpływ na Polaków i na polską władzę, kto chce jedności a kto rozbicia obecnego obozu rządzącego, kto jest patriotą a kto nie, kto ma prawo krytykować obecny rząd a kto nie, kto jest z nami a kto przeciw nam, kto i jak może oceniać Macierewicza-Dudę-Szydło-Ziobrę-Waszczykowskiego-Szyszkę i innych a kto nie, kto kto ma objąć "sukcesję" po J. Kaczyńskim a kto na to nie zasługuje, itd, etc.

Obserwując tą wzajemną "wojenkę", której poziom niebezpiecznie zbliżył się do rynsztokowego poziomu np. GW czy TVN, mam nieodparte wrażenie, że wszyscy ci Panowie marzą tak naprawdę o jednym: żeby stać się "michnikowszczyzną" prawej strony politycznej w Polsce i mieć taki sam decydujący wpływ na Polskę rządząną przez PiS (ZP) jak onegdaj A. Michnik na postkomunistyczną III RP.

Wedle mnie po prostu między sobą walczą o prymat: "sakiewszczyzna" i "karnowszczyzna" a takie określenie tych środowisk - podobnie jak "michnikowszczyzna" - ma dla mnie zabarwienie jednoznacznie pejoratywne.

Jeszcze 2 lata temu nie pomyślałbym, że w taki negatywny sposób nazwę te środowiska medialne. Byłem wiernym czytelnikiem i "oglądaczem" obydwóch i wydawało mi się, że wszyscy dążymy do "dobrej zmiany" i naprawy Polski. I dla mnie rok 2015 był nie tylko zwycięstwem moim, Polaków, ale uważałem, iż też T. Sakiewicza czy braci Karnowskich oraz wielu, wielu innych.

Dziś mierzi mnie postawa zarówno "sakiewszczyzny", jak i "karnowszczyzny". Nie mam zamiaru babrać się w ich błocie. Tyle tylko, że taka ich wzajemnie wroga relacja może spowodować, iż upadnie obecny rząd i stracona zostanie chyba ostatnia szansa na budową i odbudowę nowej, wolnej Polski. Jeżeli tak się stanie, to nigdy nie wybaczę tego tym Panom i ich przybocznym.

Apeluję więc! Skończcie Waści, wstydu oszczędźcie!

No chyba, że tak naprawdę "sakiewszczyzna"czy "karnowszczyzna" to matrioszki "michnikowszczyzny" - niezależnie jak szanowni czytelnicy to zinterpretują.




P.S. 1

Nie linkuję żadnych wojennych i aberracyjnych tekstów obydwu środowisk. Kto będzie chciał, to łatwo je odnajdzie. W tym miejscu jednak przytoczę fragment komentarza blogera "35stan" do mojego wcześniejszego tekstu wraz z moja odpowiedzią:

- "35Stan": "Niestety, mamy bardzo marne elity zarówno po stronie lewicowo-liberalnej jak i tzw. prawicowej, elity o mentalności kolonialnej, jak to raczyła określić Pani Profesor Thompson w 2007 roku:
(...)Polska cierpi na typowe dolegliwości postkolonializmu. Króluje w niej samobójczy pesymizm, skarżypyctwo i niedostatek kapitału. Podczas gdy ten ostatni jest nieunikniony i będzie jeszcze długo doskwierał, pozostałe są tworem skolonizowanych umysłów, które nie potrafią sobie poradzić bez hegemona.(...) http://www.polishamericancongressnj.org/EwaThompson.htm"


- moja odpowiedź: "Chyba Pani profesor się nie myli. Niestety. Zauważam, że - pomijając już te lewacko-liberalne - to po naszej stronie te elity też są w dużej części przerażająco podświadomie i świadomie wychowane w duchu "pedagogiki wstydu" III RP, w duchu PRL-u i z powszechnym syndromem "homo sovieticus". Coś ciągle chcą udowadniać, leczą się z kompleksów a pod względem wiedzy daleko nie odbiegają od elit III RP. To przykre, ale naprawdę Hitler i Stalin zabili nam elity a te w PRL-u oraz ich potomkowie to tylko ich namiastka".

P.S. 2

Nieodżałowany Zbigniew Herbert w filmie Jacka Trznadla pt.: "Obywatel Poeta" o swoim niedawnym przyjacielu Adamie Michniku (początek lat 90-tych) powiedział: "Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował 'socjalizm z ludzką twarzą’. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję takich hybryd, ja uciekam przez okno z krzykiem."

Natomiast o III RP wyraził się w taki sposób: "Ja przeżyłem 'wybuch' Polski – jeśli tak można powiedzieć – za granicą, w Paryżu i było to dla mnie niespodzianką i zawsze wyobrażałem sobie, że jeżeli dowiem się, że Polska jest nareszcie rzeczywiście niepodległa, to pierwszą rzeczą, którą zrobię wybiegnę na ulicę i będę głośno krzyczał: "Vive la Pologne" – powiedzmy jeżeli to będzie w Paryżu – oraz całował różne napotkane osoby. Więc będę się zachowywał w sposób nieodpowiedzialny. Aliści, ogarnął mnie jakiś smutek, melancholia, dyskomfort. Ponieważ ja lubię – i w pisaniu, i w działalności także – rzeczy, które mają swój początek, środek i koniec. Otóż ja nie wiem, jaki był początek, co można uważać za początek Nowej Polski. Moja teza jest następująca: w Polsce panuje 'neokomunizm'. Nie odwołuje się on od ideologii, ale stara się i bardzo mu dobrze to wychodzi urządzić z kapitalizmem. Powiada do diabła z Karolem Marksem, Engelsem. Władze, władza to pieniądz, pieniądz to banki, opanujmy banki, opanujmy struktury gospodarcze, w każdym razie kontrolujmy je bardzo wyraźnie wtedy będziemy rządzili".

za: http://www.fronda.pl/blogi/ciekawostki-o-zydach/zbigniew-herbert-o-a-michniku,19347.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 28 kwietnia 2017

Emmanuel Macron - to naprawdę francuski "komoroschetopetrotuskokwach"

Ostatnio [1] ostrzegawczo pisząc o Emmanuelu Macronie napisałem, że to francuska wersja naszej, hipotetycznie stworzonej, rodzimej hybrydy, t.j. "schetopetrotuseka".

Wielu komentatorów zwróciło mi uwagę, że swobodnie można by do tego sztucznego tworu dodać też zarówno A. Kwaśniewskiego, jak i B. Komorowskiego. L. Wałęsy nie proponowano i dobrze, bo to już "żenująca klasa sama w sobie" i trudno obiektywnie weryfikowalna. 

I tak powstał tytułowy "komoroschetopetrotuskokwach" i chyba faktycznie E. Macron jest osobistością skupiającą w sobie najgorsze cechy owych, polskich "przywódców" a w skali światowej też najgorsze cechy takich lewacko-demoliberalnych person jak: Frans Timmermans, Jean-Claude Juncker, Guy Verhofstadt's, Martin Schulz, François Hollande, Barack Hussein Obama II (tak, tak, to ten prezydent USA), Hillary Clinton czy też jej mąż oraz wielu, wielu innych przedstawicieli tzw. Nowej Lewicy opartej na marksistowskich ideach komunisty A. Gramsciego i zaleceniach tzw. Szkoły Frankfurckiej.

Charakteryzując w owym poście poglądy i postawy Emmanuela Macrona wskazałem, iż to:

- skrajny euroentuzjasta i zwolennik federalizacji UE (Jedno Państwo - Europa),
- entuzjasta bardzo ścisłej współpracy Francji z Niemcami (bez UK, to ten tandem ma kierować UE),
- zwolennik jednorodnych zasad polityki podatkowej, socjalnej, celnej i innych w całej UE oraz postulator powstania europejskiej straży granicznej i policji,
- politpoprawny lewacki demoliberał opowiadający się za przyjmowaniem muzułmańskich tzw.: "uchodźców" oraz wyznawca idei, iż islamski terroryzm wynika z nierówności społecznych i ekonomicznych oraz może być szansą (ubogaceniem) dla Francji i należy dążyć do jak największej integracji muzułmanów w Europie oraz podejmować działania na rzecz tej integracji; po ostatnich islamskich zamachach terrorystycznych we Francji i innych krajach stwierdził mniej więcej, iż "Francuzi muszą się przyzwyczaić do terroryzmu i nie można w tym obszarze nic zmienić",
- zwolennik przymusowej, kwotowej relokacji uchodźców w krajach UE, - bardziej preferujący wspólną obronność europejską (wspólny fundusz zbrojeniowy, wspólne zakupy uzbrojenia - sic!) niż NATO, choć nie neguje jego istnienia i uważa, iż powinno zostać status quo (brak dalszego rozszerzania NATO),
- opowiadający się za utrzymaniem sankcji wobec Rosji, choć chciałby z nią współpracować, podobnie jak z Turcją czy krajami bliskowschodnimi,
- człowiek ściśle związany ze światowymi korporacjami finansowymi, szczególnie - podobnie jak G. Soros - z rodziną bankierów/lichwiarzy: Rothschildów; w latach 2008-2012 bankster zatrudniony w Rothschild &  Cie Bangue.

Dodałem też, "iż francuski naród został idealnie zmanipulowany i wymanewrowany przez dotychczasowe lewacko-demoliberalne i politpoprawne elity a naprędce (choć zapewne zgodnie z planem i socjologiczną oceną sytuacji we Francji i UE) "wystrugany" przez nie E. Macron jest nową, medialnie wykreowaną wersją F. Hollanda, M. Vallsa, czy nawet N. Sarkozy'ego. Taka sobie krzyżówka" [1].

Jak zwykle szeroko i dobrze opisał też środowisko i samego E. Macrona  bloger Marek Mojsiewicz w tekście: "Wybory we Francji jak zawsze wygrają .... Rothschildowie" [2].

Wielu publicystów, polityków czy też blogerów reprezentujących prawą scenę polityczną i będących zwolennikami obecnych władz - mimo, iż poglądy E. Macrona są w kontrze wobec poglądów i postaw  naszego rządu - uważało i dalej zapewne uważa, iż E. Macron jest dla Polski lepszy niż M. Le Pen.

No, ale "g...wno zawsze na wierzch wypływa".  

"Emmanuel Macron, zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord”, że jeśli zostanie prezydentem opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „naruszyła wszystkie zasady Unii” [3].

Podobno tę jego wypowiedź niektórzy traktują tylko jako element kampanii wyborczej i ponoć była wynikiem strajku francuskich pracowników zakładów Whirlpool, które mają zostać zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.

Niestety - wedle mnie - on ma rzeczywiście taki stosunek do Polski i Węgier jak cała lewacko-demoliberalna wierchuszka UE. Bowiem w tej swojej wypowiedzi zawarł też inne sugestie i zapowiedzi: "W ciągu trzech miesięcy po wybraniu mnie (na prezydenta) podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski (...) Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych (kosztów pracy - PAP) i który narusza wszystkie zasady Unii (...) Nie możemy mieć takiej Europy, w której (…) gdy mamy do czynienia z państwem członkowskim zachowującym się tak jak Polska czy Węgry - w kwestiach dotyczących uniwersytetu, wiedzy, uchodźców, wartości fundamentalnych - to podejmuje się decyzje, aby nie robić nic (...) Nie ustąpię w żadnej kwestii. Ci, którzy tego nie zrozumieli, nie znają mnie (...)  Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje..." [3].

Kolejny unijny przywódca próbujący szukać tematów zastępczych (Polska, Węgry), niż faktycznie zająć się kryzysami w UE: finansowym, strefy Euro, imigracyjnym i koniecznością fundamentalnej zmiany w funkcjonowaniu tej UE po Brexicie i wobec nowych geopolitycznych wyzwań.

Mam nadzieję, iż po tych wypowiedziach kandydata na prezydenta Francji ucichną głosy jego poparcia z naszej, prawej strony sceny politycznej. A jeżeli jeszcze niektórzy mają jakieś wątpliwości, to warto zaznaczyć, że wraży przedstawiciel "totalnej, antypolskiej opozycji", B. Komorowski też sobie zagaworzył: "W moim przekonaniu w tej chwili Emmanuel Macron to optymalny kandydat. Jest pewnym wyzwaniem, bo stawiał bardzo mocno problemy w trakcie kampanii" [4].

No cóż... zobaczymy, co będzie po wyborach i ewentualnym zwycięstwie E. Macrona, bo często zapowiedzi w czasie kampanii wyborczych mają się nijak do działań podejmowanych już po zwycięstwie. Niemniej mam bardzo złe przeczucia: po wyjściu UK z UE taki ewentualny silny antypolski i antywęgierski  tandem Niemcy-Francja nie wróży dla Polski nic dobrego... a do tego jeszcze zawsze "ciepłe" stosunki niemiecko-rosyjskie...

Czekają nas ciekawe miesiące i warto też obserwować efekty najbliższego spotkania: Trump-Putin. To one mogą być dla nas bardzo ważne... 

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2017/04/emmanuel-macron-francuski-petrotusek.html
[2] http://naszeblogi.pl/46341-wybory-we-francji-jak-zawsze-wygraja-rothschildowie
[3] https://wpolityce.pl/swiat/337514-maski-opadly-macron-chce-sankcji-wobec-polski-nie-mozemy-tolerowac-kraju-ktory-w-ue-rozgrywa-roznice-kosztow-spolecznych-i-narusza-wszystkie-zasady
[4] http://wpolityce.pl/polityka/337570-komorowski-otwarcie-popiera-macrona-to-optymalny-kandydat-chce-unii-europejskiej-w-ktorej-wszystkie-kraje-beda-stosowaly-sie-do-panujacych-zasad

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com 

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Emmanuel Macron - francuski "schetopetrotusek"...

Zakończyły się wybory prezydenckie we Francji.

Zgodnie z przewidywaniami 7 maja odbędzie się II tura wyborów, w której zmierzą się: założyciel własnego ruchu En Marche!, demoliberalno-socjalistyczny (centrowy?) Emmanuel Macron (23,75% głosów) oraz liderka prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen (21,53% głosów).

Prawdopodobnym ostatecznym zwycięzcą wyborów będzie E. Macron, który skupi wokół siebie ogromną koalicję "wszyscy przeciw M. Le Pen". Już teraz ich kontrkandydaci wezwali swoich wyborców, aby głosowali na niego. Uczynili tak zarówno kandydat centroprawicy Franois Fillon (19,91% głosów) i kandydat rządzącej we Francji Partii Socjalistycznej (rząd + prezydent) B. Hamon (około 6% głosów). Nie wiadomo jeszcze na kogo przekaże swoje głosy skrajny komunista Jean-Luc Melenchon (zaskakujące 19,64% głosów), ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że byłoby dla niego samobójstwem wskazanie Marine Le Pen... choć tak naprawdę w wielu obszarach, szczególnie w sferze pracowniczej i socjalnej, ich poglądy są niemal identyczne.

Francuzi więc odrzucili przedstawicieli partii, które rządziły lub współrządziły Francą niemal od początku republiki. Dla wielu jest to szok, choć wydaje się, iż francuski naród został idealnie zmanipulowany i wymanewrowany przez dotychczasowe lewacko-demoliberalne i politpoprawne elity a naprędce (choć zapewne zgodnie z planem i socjologiczną oceną sytuacji we Francji i UE) "wystrugany" przez nie E. Macron jest nową, medialnie wykreowaną wersją F. Hollanda, M. Vallsa, czy nawet N. Sarkozy'ego.Taka sobie krzyżówka.

UE, szczególnie od kryzysów finansowych i najazdu fali muzułmańskich imigrantów, powoli upada. Projekt jednego Państwa Europa okazuje się być utopią, podobnie jak wszystkie dotychczasowe pomysły lewako-komunistów. Ludzie na świecie widzą też swoją powolną autodestrukcję spowodowaną powszechnym marksizmem kulturowym, globalizmem, polipoprawnością, lewicowym demoliberalizmem. Stąd powszechny tzw.: "wyborczy zwrot na prawo", co już dało się zauważyć i w Polsce, i na Węgrzech, w USA czy nawet w Austrii.

Ale... "tonący brzytwy się chwyta" a "konający koń najmocniej kopie". Dotychczasowe elity walczą o przetrwanie a jako, że kilkudziesięcioletnie i systematyczne lewackie (kulturowo marksistowskie) ogłupianie przez nie zachodnich społeczeństw przyniosło nadspodziewanie dobre skutki, to mają ułatwione zadanie w obszarze dalszego i jeszcze bardziej wyrafinowanego manipulowania ludźmi.

W Polsce próbowano też nas wyjałowić intelektualnie i kulturowo. Udało się to w dużej części, ale - pomni wspomnień wojennego komunizmu i realnego socjalizmu oraz ze względów na nasz narodowych charakter i indywidualizm - odrzuciliśmy dotychczasowe elity i nie daliśmy się nabrać na nowo-stare, sztucznie i medialnie wykreowane przez dotychczasowych władców, byty polityczne w stylu .Nowoczesnej czy jej szefa R. Petru.

Bo przecież tak naprawdę francuski E. Macron to taki ich R. Petru i został on oraz jego ruch "stworzony" na identycznej zasadzie. Można też do tej mieszanki dodać i naszych: D. Tuska i G. Schetynę, choć wydaje się, że ten nasz "schetopetrotusek" jest jednak politycznie i intelektualnie o kilka klas niżej od . E. Macrona. Niemniej on też jest tylko "marionetką" w rękach swoich kreatorów.

W Polsce spodziewano się porażki skompromitowanej PO, więc L. Balcerowicz, A. Olechowski i spółka przy prawdopodobnej pomocy takich lichwiarskich i demoliberalnych "sorosów" "wystrugali" .N czy KOD. We Francji F. Hollande i jego Partia Socjalistyczna całkowicie się skompromitowała, zresztą podobnie jak partia centroprawicowa. Wykreowano więc tegoż E. Macrona (i jego ruch En Marche!), którego poglądy niczym się tak naprawdę nie różnią od dotychczasowych poglądów elit francuskich, ale medialnie i propagandowo, zgodnie ze sztuką inżynierii społecznej i marketingowo, spozycjonowano go w społecznym odbiorze jako niby nową siłę, siłę centrową i antysystemową, inną od dotychczasowych. To tak jak u nas: przecież .N to to samo co PO.

My się - w swojej masie - nie daliśmy zwieźć, ale polipoprawnie ogłupiali i pozbawieni umiejętności myślenia oraz wewnętrznie puści, wyzuci z wartości, Francuzi już tak...

Przykre i żal mi Francuzów, bo już niedługo to będzie najprawdopodobniej francuski, muzułmański kalifat i wewnętrzne walki oraz ciągłe życie w stanie wyjątkowym mogą sprawić, iż uchodźcami do Polski czy Węgier będą oni sami...

Na koniec sylwetka Emmanuela Macrona. Warto się nad nią zastanowić, też w odniesieniu do Polski.

Emmanuel Macron (ur. - 21.12.1977):

- absolwent liceum jezuickiego oraz Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu,
-  w latach 1999-2001 asystent uznanego filozofa Paula Ricoeura (1913-2005) - działacza socjalistycznego (i chrześcijańskiego - sic!),
 - w latach 2006-2009 członek francuskiej partii socjalistycznej, tej samej, z ramienia której prezydentem został skompromitowany F. Hollande i właśnie przez tegoż masońskiego F. Hollanda usilnie promowany, m.in. jako jego sekretarz generalny (2012-2014),
-  w latach 2008-2012 bankster zatrudniony w Rothschild & Cie Banque, czyli - jak G. Soros -  człowiek rodziny Rothschildów i innych kreatorów świata,
- w latach 2012-2014 zastępca sekretarza generalnego w Pałacu Elizejskim prezydenta F. Hollanda,
- w latach 2014-2016 minister gospodarki, przemysłu i cyfryzacji w gabinecie socjalisty Manuela Vallsa,
- w kwietniu 2016 (sic!) założył ruch polityczny pod nazwą En Marche! (Naprzód Marsz!) i od tego momentu zaczął być "pompowany" w sondażach i lewacko-demoliberalnych francuskich (i nie tylko) mediach a nasilenie tej "promocji" nastąpiło po 1 grudnia 2016 roku, czyli od momentu, w którym F. Hollande ogłosił, iż nie będzie ubiegał się o reelekcję,
- niektóre osoby go popierające (za wikipedia): socjal-liberał F. Baryou; domniemany pedofil, działacz partii zielonych, lewak kulturowy D. Cohn-Bendit; homoseksualista i członek partii socjalistycznej Bertrand Delanoe, mer Paryża w latach 2001-2014; zagubiony pomiędzy ideami komunistycznymi, socjalistycznymi i konserwatywnymi Bernard Kouchner; wieloletni działacz konserwatywnej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMT - partii N. Sarkozego) Dominique Perben; niedawny premier z ramienia partii socjalistycznej (2014-2016) Manuel Valls,
- od 2007 roku żonaty ze starszą o 24 lat jego licealną nauczycielką francuskiego Brigitte Trogneux, co wedle wielu plotek (zdementowanych kategorycznie przez samego E. Macrona) ma być "przykrywką": jego homoseksualizmu (biseksualizmu) oraz gejowskiego związku z szefem Radia France Mathieua Geleta.

Najważniejsze poglądy i postawy E. Macrona:

- skrajny euroentuzjasta i zwolennik federalizacji UE (Jedno Państwo - Europa),
- entuzjasta bardzo ścisłej współpracy Francji z Niemcami (bez UK, to ten tandem ma kierować UE),
- zwolennik jednorodnych zasad polityki podatkowej, socjalnej, celnej i innych w całej UE oraz postulator powstania europejskiej straży granicznej i policji,
- politpoprawny lewacki demoliberał opowiadający się za przyjmowaniem muzułmańskich tzw.: "uchodźców" oraz wyznawca idei, iż islamski terroryzm wynika z nierówności społecznych i ekonomicznych oraz może być szansą (ubogaceniem) dla Francji i należy dążyć do jak największej integracji muzułmanów w Europie oraz podejmować działania na rzecz tej integracji,
- zwolennik przymusowej, kwotowej relokacji uchodźców w krajach UE,
- po ostatnich islamskich zamachach terrorystycznych we Francji i innych krajach stwierdził mniej więcej, iż "Francuzi muszą się przyzwyczaić do terroryzmu i nie można w tym obszarze nic zmienić",
- bardziej preferujący wspólną obronność europejską (wspólny fundusz zbrojeniowy, wspólne zakupy uzbrojenia - sic!) niż NATO, choć nie neguje jego istnienia i uważa, iż powinno zostać status quo (brak dalszego rozszerzania NATO),
- opowiada się za utrzymaniem sankcji wobec Rosji, choć chciałby z nią współpracować, podobnie jak z Turcją czy krajami bliskowschodnimi.

Wszyscy analitycy i komentatorzy uważają, że M. Le Pen nie ma żadnych szans z kandydatem m.in. "banksterów" i dotychczasowych elit francuskich. Prawdopodobnie tak będzie, ale nic nie jest jeszcze przesądzone, bo sytuacja jest dynamiczna a islamski terroryzm staje się coraz bardziej nieprzewidywalny i powszechny.

Warto dodać, że czerwcu we Francji odbędą są wybory parlamentarne a w nich bardzo prawdopodobne jest zwycięstwo Frontu Narodowego, choć być może nie aż takie, żeby  mógł utworzyć samodzielny lub koalicyjny rząd.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 21 kwietnia 2017

Islam i przyjmowanie muzułmańskich tzw.: "uchodźców". Co ty byś zrobił?

"Nie każdy islamista jest terrorystą, ale dziś w świecie niemal każdy terrorysta okazuje się islamistą".

Powyższe stwierdzenie jest od bardzo dawna wypowiadane przez wielu ludzi realnie oceniających dzisiejszy świat, gdzie terroryzm islamski staje się coraz bardziej powszechny i nosi już znamiona wojny cywilizacyjnej, niezależnie od tego czy sam chce takiej wojny czy jest do niej skutecznie inspirowany przez innych, również chcących upadku dotychczasowej naszej cywilizacji łacińskiej, chrześcijańskiej a nawet liberalnej (sic!), upadku państw narodowych i jednorodnych kulturowo, i tradycyjnie społeczeństw.     

Natomiast poniższe ma tylko pośredni związek z ostatnim atakiem islamistów na francuskich policjantów, choć owy zamach tak jak i inne tego typu to jest tylko skutek cynicznie zamierzonej lub szaleńczej polityki samounicestwienia ludzkości w imię powstania - jako ratunek - Jednego Rządu Światowego.

Islam bowiem wobec naszej cywilizacji (właśnie łacińskiej, chrześcijańskiej a nawet jak chcą niektórzy - współcześnie demoliberalnej) jest całkowicie obcy, obcy nam kulturowo, religijnie i etnicznie. Tak było od zarania naszych dziejów i tak jest dzisiaj.

To muzułmańska masa ludzka, która nie jest w stanie i nigdy nie będzie chciała ani potrafiła zasymilować się z naszymi społeczeństwami i wyznawać nasze wartości, nawet w sytuacji, gdy nowe pokolenia muzułmanów rodziły się i wychowywały w naszej cywilizacji. Na to po prostu nie pozwala Koran i stworzona wokół niego ideologia islamska, która gloryfikuje swoją własną religię (ideologię) jednocześnie degradując do roli podrzędnej lub nawet odbierając możliwość istnienia innych religii a już całkowicie odrzucając ewentualność realnego występowania agnostycyzmu lub ateizmu.

Nie wspominam już nawet o stosunku islamu do czegoś takiego jak LGBTQ, które w rzeczywistości muzułmańskiej po prostu nie ma prawa być, co oznacza, że tacy ludzie, o takiej orientacji seksualnej,  nie powinni żyć.

Podobnie jest w przypadku statusu kobiet i kategorii równouprawnienia. Islam jest w tym obszarze całkowicie przeciwstawny naszej kulturze chrześcijańskiej a już liberalnej popierającej feminizm jest tak daleki od nas jak najdalsza planeta w układzie kosmicznym, jeszcze nie odkryta. To dwa różne światy.

U nas kobieta jest równoprawna mężczyźnie i ma takie same prawa: stanowione państwowo, do ludzkiego szacunku, do pracy, kariery zawodowej, indywidualizmu, egoizmu, własnych przekonań i poglądów a nawet do zdrady mężczyzny. W świecie katolicyzmu jest ona wywyższana jako Matka naszego Boga a kobiecość - jako mężczyźni- stawiamy na piedestale piękności i chcemy się tym chwalić, podobnie jak chcą nasze niewiasty. Rodzina i macierzyństwo jest dopełnieniem miłości, ale nigdy żadna kobieta - choć byłaby inna od naszych wzorców i wartości - nie jest potępiona i zasługująca na pogardę, oszpecenie czy śmierć. W islamie natomiast mężczyźni mają większe prawa, kobiety noszą burki a ich zdrada karana jest w najlepszym razie oblaniem kwasem i oszpeceniem, a w najgorszym okrutną śmiercią. Muzułmanin może mieć kilka żon i kilka żeńskich niewolnic a jego zdrada ze zgwałconą przez niego niewierną islamowi traktowana jest jako sukces, przywilej dany Mahometowi i dzisiejszym jego wyznawcom.

W naszej kulturze ponadto istnieje jedno z najbardziej barbarzyńskich przestępstw, czyli pedofilia. Dla islamu jest to pojęcie abstrakcyjne. Islamscy mężczyźni mogą posiąść seksualnie nieletnią i nie jest to nic zdrożnego a nawet jest zgodne z tym, co zrobił Mahomet też konsumując seksualnie nieletnią dziewczynkę. I w tym, ale nie tylko w tym niestety religia islamska jest bardzo zbliżona do judaizmu.

Islam jest w swojej fundamentalnej istocie antydemokratyczny i nietolerancyjny, czyli całkowicie odmienny od naszych wartości wypracowanych przez stulecia. Jest skrajnie antychrześcijański, antyłaciński i nie tolerujący odmienności w żadnym realnym obszarze. Liberalizm i lewacki demoliberalizm, zabiwszy Boga oraz będąc wyznawanym przez współczesne europejskie i światowe elity, jest dla islamizmu tylko kapitalnym pustym obszarem, który chce wypełnić. Prawym człowiekiem dla niego jest tylko wyznawca islamu, inni są godni pogardy a nawet śmierci. Demokracja dla niego jest takim samym złem jak inne religie czy też wytwory spaczonego lewactwa światowego: dewiacje, totalna i bezmyślna tolerancja, wartości humanistyczne, gender, feminizm, komunizm kulturowy, człowiek uniwersalny i jednorodny, odrzucenie Boga, pustka moralno-etyczna, konsumpcjonizm, hedonizm, globalizm, syjonizm, lewacki totalitaryzm, tolerancja, multi-kulti, aborcja, eutanazja, etc.

[Tylko dygresyjnie... Kochane czarne i kretyńskie feministki... W islamskiej Europie "wasze macice" nigdy nie będą "wasze" :)]

Taki charakter islamu oraz możliwość takiej interpretacji Koranu i słów Mahometa prowadzi do uznania innowierców i niewierców za zło, które trzeba zniszczyć, aby zapanował jeden, wspaniały i pokojowy świat islamski z obowiązującym wszystkich prawem islamskim, szariatem. I taki odradzający się i rodzący się obecnie islamski fanatyzm/fundamentalizm staje się dziś czynnie dominujący lub co najmniej biernie akceptowany wśród muzułmanów wszystkich odcieni.

Jedyną możliwością powstrzymania przez naszą cywilizację islamskiej ideologii śmierci a tym samym uniknięcia naszej zagłady jest uniemożliwienie jej funkcjonowania i rozwijania się wśród nas a tym bardziej zaprzestanie przyjmowania do naszych krajów kolejnych, ewentualnych jej wojowników i żołnierzy - terrorystów, czyli tzw. muzułmańskich "uchodźców"/"nachodźców".

Musimy usunąć w naszych krajach wszystkie możliwe źródła potencjalnie umożliwiające powstawanie fanatyzmu islamskiego i kreujące islamskich terrorystów. Trzeba deportować radykalnych imamów oraz zamykać meczety i minarety gdzie głosili swoje nienawistne "kazania". Koniecznie też należy wydalać wszystkich muzułmanów nie przestrzegających naszego prawa, tworzących "muzułmańskie getta" oparte na prawie szariatu i wszystkich tych, co do których istnieje choć cień podejrzenia o radykalizm. Podobnie - stosując niestety odpowiedzialność zbiorową - należy postępować ze wszystkimi muzułmanami, którzy milcząco akceptowali (a tym samym osłaniali) funkcjonowanie wśród nich islamskich wojowników/terrorystów. Należy też uniemożliwić islamskim terrorystom-samobójcom ich pochówek zgodnie z prawem szariatu a tym samym zaprzepaścić - według ich wiary - uzyskanie wiecznej szczęśliwości i rajskiego rozpasania jako nagrody za męczeńską śmierć w imię Allacha. Ostatecznym zaś posunięciem może być po prostu delegalizacji ideologii islamu w naszych krajach.

Całkowite zaprzestanie dalszego przyjmowania przez nas muzułmańskich "nachodźców" jest też konieczne, bowiem jeżeli istnieje choć minimalne prawdopodobieństwo, że wśród nich znajdują się czynni wojownicy Allacha, którzy mogą i będą nas mordować to ich przyjmowanie jest aktem samobójstwa i całkowitej destrukcji naszego, zachodniego świata. A dokładnie wiemy, że spośród tzw. "uchodźców" ponad 80% to zdrowi młodzi mężczyźni, wśród których ISIS przemyca swoich żołnierzy i którzy mają stanowić fundament zwycięstwa islamu na świecie, choćby poprzez sprowadzanie swoich rodzin i rodzin ich rodzin a także "rozpłodowość". Część z nich ISIS wysyła też dla rekrutacji i radykalizacji muzułmanów mieszkających od urodzenia w obrębie naszej, zachodniej cywilizacji. Reszta to potencjalni radykałowie a dziś będący zwykłymi imigrantami ekonomicznymi.

Możemy pomagać muzułmańskim ofiarom wojen i prześladowań, ale na ich terenie, np. poprzez pomoc humanitarną a najlepiej przestając angażować się w tamtejsze wojny lub je po prostu kończąc.

Ale... jestem pewien, że po przeczytaniu powyższego wielu "oświeconych", politpoprawnych, lewackich humanistów oraz demoliberałów tworzących i popierających unijne samobójcze elity poczuje wobec mnie obrzydzenie, agresję i całkowite oburzenie wraz z chęcią negacji moich poglądów i dalszą zachętą do przyjmowania tzw.: "uchodźców", bo... "należy oddzielić islam od jego skrajnej postaci i od terroryzmu a uchodźcom należy się pomoc w naszej tolerancyjnej, multikulturowej i humanitarnej nowej, oświeconej zachodniej cywilizacji, która może zostać ubogacona przez islam i każdą inną obcą kulturę i religię czy ideologię". 

Dla nich proponuję więc przeprowadzenie drobnego, eksperymentalnego i subiektywnego procesu myślowego...

Oceniając różne działania, sytuacje i decyzje nieraz warto bowiem odnieść dane okoliczności do ewentualnej możliwości ich wystąpienia bezpośrednio wobec nas i naszej rodziny lub przyjaciół, i wtedy zastanowić się nad logiczną własną decyzją i postępowaniem w takiej sytuacji.

Z tego punktu widzenia chyba możemy się zgodzić, iż nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprosiłby do swojego domu potencjalnego mordercy, tym bardziej ewentualnie szalonego religijnie fundamentalistę lub tylko wyznawcę wiary, która może być przez wiernego tak zinterpretowana i zrozumiana, iż nakazuje mu zabijanie w imię jego Boga innowierców i niewiernych. Tak samo przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprosiłby do swojego domu kogoś, kto nagle w jakimś napadzie religijno-ideologicznego szału byłby zdolny do zgwałcenia naszej żony czy córki, tak jak czynią to jego pobratymcy, koledzy w wierze i przyjaciele.

Podobnie chyba każdy z nas by postąpił wiedząc, że ewentualny zaproszony do domu gość pochodzi ze środowiska akceptującego mordowanie i gwałt w imię obcej dla nas wiary czy ideologii, nawet gdyby wydawało się, iż sam on jest niegroźny.

Jeżeli ktoś jednak jest tak głupi i wyzuty z instynktu samozachowawczego, że dalej aprobuje przyjmowanie islamskich tzw.: "uchodźców", to niech po prostu sam na indywidualne zaproszenie ich przyjmie i ugości u siebie w domu... ugości jurnych, młodych i godnych litości uchodźców... Tylko radzę... niech najpierw wywiezie gdzieś żonę, dzieci (w tym córki) a sam przyjmie islam jako swoją wiarę.

Niezależnie więc od wszystkiego i nawet jakichś błędów obecnych władz, to gdyby Polacy wybrali przez przypadek w nowych wyborach PO czy .N, uznałbym, że są szaleńcami i samobójcami.

Przypomnę tylko, że E. Kopacz zgodziła się na przyjmowanie "nachodźców" do Polski, co rozkazała A. Merkel, sprawczyni całego zamieszania... choć sadzę, że i ona to tylko pionek-wykonawca. Dziś PO i .Nowoczesna deklaruje, że przyjmie (jeżeli przejmie władzę)  każdą narzuconą przez niemiecką UE liczbę "nachodźców" do Polski. PSL to niewiadoma: zawsze przyjmie opcją większego współkoalicjanta... tak po prostu mają.

Tak ku refleksji

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 19 kwietnia 2017

Donald Tusk a'la Che Guevara i inne skojarzenia...

Doprawdy ja już nie wiem jakimi słowami mam określać intelektualno-wiedzowo-polityczno-osobowościowy poziom tzw. "totalnej opozycji". Czy to już totalny kretynizm, czy zwykłe prostactwo? Czy to jakaś ułomność umysłowa czy celowa autodestrukcja lub zwykła prowokacja? A może już całkowita bezradność i bezsilność wobec rządów PiS skłania ich do chaotycznych i bezmyślnych działań?

Jednego natomiast jestem pewien. Ci nasi biedni totalniacy wzbudzają coraz większy śmiech i chyba nie było jeszcze tak humorystycznej i skłaniającej do kpiarskiego szyderstwa politycznej grupy w Polsce. Nieodżałowany Stanisław Bareja miałby gotowy scenariusz filmowy...

Co trzeba bowiem mieć w tych łepetynach, aby swojego "Króla Europy", Donalda Tuska witać na Dworcu Centralnym w Warszawie jego portretami na czerwonym tle.

foto: autor: fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
  
Nie wiem, ale ja mam jednoznaczne skojarzenia z...







Podobno poseł Szczerba stwierdził, że ta czerwień z D. Tuskiem w tle (albo D. Tusk z czerwienią w tle) jest "przeciw antyeuropejskim rządom PiS" (czy jakoś tak), jako tzw. "czerwona kartka"... Hm...

Chociaż może jednak nie ma się co dziwić, skoro dzisiejsze unijne elity demoliberalno-lewackie to przecież w czystej postaci kulturowi spadkobiercy K. Marksa, L. Trockiego, W. Lenina, A. Gramsciego czy też Mao Zedonga. A przecież D. Tusk został przez te elity namaszczony ich "królem".

A może jednak to makiaweliczna prowokacja samego G. Schetyny wobec swojego znienawidzonego partyjnego kolegi?

 
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 18 kwietnia 2017

Ideologia nie jest nauką ani wiarą, ani filozofią!

Ideologia jest - najogólniej mówiąc - zbiorem poglądów i osądów, które w przekonaniu określonej grupy społecznej wyrażają jej interesy i o tyle są akceptowane w ramach tej ideologii, o ile pozostają w zgodzie z subiektywnym odczuciem tej grupy społecznej i współprzyczyniają się do osiągnięcia przez nią - stawianych właśnie jedynie przez nią - celów głównych czy pośrednich prowadzących do celów głównych.

Takie ujęcie sprawia, iż ideologia nie może być oceniania w kategoriach teoretycznych, w tym aksjologicznych. Nie można do niej odnosić kategorii: prawdy czy kłamstwa, piękna czy brzydoty, miłości czy nienawiści, dobra czy zła, realizmu czy odrealnienia, mądrości czy głupoty, rzeczywistości czy utopii, normalności czy szaleństwa, nieba czy piekła, człowieczeństwa czy antyczłowieczeństwa, obiektywizmu.

Dla zwolenników i propagatorów danej ideologii to właśnie jedynie ona jest niebiańsko piękna, całościowo prawdziwa (w tym naukowo), miłościwa, dobra, realna, mądra, obiektywna, humanitarna, ludzka, normalna, rzeczywista i jedyna. I dla takiej grupy społecznej wszystko inne jest odwrotnością tych kategorii i winno być unicestwione, zwalczone. Ideologia więc tworzy duchowy, psychiczny i fizyczny totalitaryzm, co jest a'priori antyludzkie, anormalne i nietolerancyjne, bowiem odbiera człowiekowi wolność ducha, myśli i działania.

I takie ideologie jak: rewolucjonizm, demokracja, marksizm, feminizm, komunizm wojenny, nazizm, socjalizm, komunizm kulturowy, konsumpcjonizm, nihilizm, liberalizm, demoliberalizm, politpoprawność, wartości humanistyczne, LGBTQ, gender, islamizm...są kwintesencją antyludzkiego zła w czystej postaci.

To wyżej to zwykłe ideologie oderwane od nauki, wiary i filozofii, oddalone od istoty człowieczeństwa, to chronologicznie przedstawiony upadek indywidualizmu człowieka, to powolny upadek - powtórzę - człowieczeństwa .

Nie ma żadnej korelacyjnej zależności między wiarą, filozofią i  nauką a tymi wyżej wymienionymi ideologizmami.One są totalitarnie antyczłowiecze i takie pozostaną, i z nimi każdy normalnie myślący (homo-sapiens!) oraz czujący człowiek powinien walczyć wszelkimi dla niego możliwymi metodami.

To takie ludzkie: odczuwanie, logiczne i abstrakcyjne myślenie, tolerancja, odmienność jednostki - indywidualizm w każdym obszarze, wiara, miłość, wiedza, poczucie piękna i dobra, umiejętność postrzegania zła i brzydoty, poszukiwanie i zdobywanie wiedzy oraz informacji, akceptacja prawdy i negacja kłamstwa... Bądźmy ludźmi a nie zmanipulowanymi i odmóżdżonymi pacynkami poruszanymi przez innych!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

czwartek, 13 kwietnia 2017

Antoni Macierewicz - najlepszy minister w rządzie B. Szydło!

Tytułowa konstatacja jest tylko moim subiektywnym zdaniem i mam nadzieję, że nie jestem w nim odosobniony. Również żywię ową nadzieję, że całe zamieszanie wokół Bartłomieja Misiewicza ostatecznie nie zakończy się dymisją szefa MON.

Osobiście nie rozumiem tej całej hucpy wokół młodego człowieka zaangażowanego w dobre zmiany.

Młodość i jej prawa, nawet do zabawy czy korzystania z owej młodości? Brak wykształcenia, które może uzupełnić? Lojalność wobec swojego szefa i jego decyzji? Wiedza o tajnikach WSI i III RP, w tym treści Aneksu do Raportu z Likwidacji WSI? Atak na niego mediów i całego zdradliwego oraz odrażającego  towarzystwa III RP?

Czy to mają być argumenty go przekreślające? Uważam, że powinny być raczej nobilitujące. I tego ataku - kierowanego też przez prawicowe media - nie jestem w stanie zrozumieć bez odniesienia do chęci odstawienia na boczny tor samego Antoniego Macierewicza. Z tym się nie zgadzam!

Jeżeli jednak tak by się stało, iż Antoni Macierewicz ostatecznie zostanie odwołany  to drastycznie oddaliłoby mnie to od partii, na którą głosowałem, czyli PiS. Podobnie - jako zwierzchnik sił zbrojnych RP - oddaliłby się ode mnie prezydent Andrzej Duda. 

Nie mam zamiaru tłumaczyć szczegółowo swojego stanowiska, ale poniżej przedstawiam mój i innych komentarz do dobrego tekstu długoletniej prawicowej i patriotycznej blogerki "eski" pt. "Czym się różni moher od astrofizyka" [1].

Lekko uzupełniony mój komentarz: 

"Na razie wstrzymałbym się z dyskusją nad decyzją J. Kaczyńskiego w "sprawie" B. Misiewicza. Piszę w cudzysłowu, bo dla mnie sprawy nie ma, ale została rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów. Oczywiście Misiewicz jest tylko pretekstem ataku na A. Macierewicza i jego reformy w MON oraz rozwój polskiej obronności. 

Musimy pamiętać, że przecież gdzieś poszły ogromne pieniądze na "zaklepanie" kontraktu na Caracale a są to zapewne gigantyczne sumy i teraz co mają zrobić beneficjenci? Oddać kasę? Przecież już dawno się rozeszła lub została zainwestowana i "uprana". A to tylko ułamek tego, co robi minister ON dla Polski, dla wojska. 

Sprawa jest bardzo delikatna. To wojsko a do tego wojskowe służby specjalne a wiemy kto do niedawna brylował na szczytach wojska i wojskowych służb specjalnych - panowie z WSI lub postkomunistycznych okolic i tacy Mazgułowie. 

Musimy też pamiętać, że wymordowano cały propolski i natowski szczyt polskiej wojskowości w czasie katastrofy CASY pod Mirosławcem czy podczas tragedii smoleńskiej. Potem właśnie panowie z WSI i okolic ponownie przejęli kontrolę nad tym obszarem Polski, przy parasolu ochronnym ich człowieka i przez nich wystawionego, czyli B. Komorowskiego. 

Teraz A. Macierewicz powoli "czyści" a jest to zadanie arcytrudne i wymaga różnych działań, też osłonowych (A. Duda, J. Kaczyński, gry operacyjne). 

Zapominamy też o roli M. Kamińskiego jako koordynatora służb specjalnych. On też wie, co robi a robi dużo i dobrze, że w cieniu. 

Także lepiej się wstrzymać z ocenami, bo chyba tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy jaka to jest gra, o jakiej wadze i o co. Przypomnę jeszcze dla uzupełnienia niedawnego "seryjnego samobójcę" i "nieszczęśliwy wypadek". 

Wydaje mi się, że jest dobra i efektywna współpraca na linii: Duda-Szydło-Macierewicz-Kamiński-Kaczyński. Naprawdę to nie jest zabawa...".

To taki mój optymistyczny komentarz  i wierzę, że tak jest, choć mogę się mylić, co byłoby dla mnie nie do przyjęcia.

Komentarz dobrego blogera "Tymczasowy":

"Obserwuję starannie sprawy polskiego wojska, MON i min. A Macierewicza. W mediach wałkują  tylko parę spraw, a tymczasem On wykonuje ciągle jakieś mniejsze, fantastyczne ruchy, które się sumują na budującą całość. Choćby wczoraj IU MON podpisał zamówienie na 1 500 karabinów maszynowych kal. 7.62. Nie tak dawno złożyl zamówienie na 500 bardzo poręcznych (sam mógłbym takiego przenosić) moździerzy kalibru 60 mm. Onacy zmarnowali półtora miliarda złotych na Gawrona. Choćby z tego powodu powinni zapaść sie pod ziemię, a nie pyszczyć. Zdolności obronne Polski rosną w szybkim tempie. Komuś to bardzo przeszkadza".

Komentarz równie dobrego blogera "michael":

"Pan Antoni jest bardzo inteligentnym człowiekiem, pan Jarosław również, nic nie ujmując panu Misiewiczowi. 

Panu Brudzińskiemu i Kamińskiemu także nic nie brakuje, Każdy z nich doskonale wie, że w tej dętej sprawie Misiewicza sam pan Misiewicz jest bez znaczenia. Jest to tylko jeden z wielu ataków, których cel jest jasny. Tym razem jest to atak wizerunkowy, ale celem nie jest pan Misiewicz.

Celem przeciwników i wrogów Polski są następujące fakty: - wykorzystane 2% ubiegłorocznego budżetu na modernizację i rozwój wojsk, złożenie wniosku o przeznaczanie nie 2% budżetu rocznego, ale 2% budżetu bieżącego, kroczące powiększenie liczebności polskiej armii (140 tys, 150 tys, 200 tys żołnierzy, itd), celem jest także utworzenie nowego rodzaju wojsk Obrony Terytorialnej, celem jest racjonalne rozwiązanie problemy zakupu helikopterów transportowych i specjalnych, celem jest podpisany kontrakt na zakup trzech okrętów podwodnych, systemów systemów obrony przeciwlotniczej krótkiego i dalekiego zasięgu, celem jest także to co napisał przed chwilą Tymczasowy. Jednym słowem celem jest wszystko co dobrze służy krzepnięciu polskiej zdolności obronnej. 

To właśnie Oni chcą zniszczyć, to jest nie w smak Sorosom i Rockefellerom, tak jak to zauważył Tymczasowy. Nie mamy chyba wątpliwości, że to "SSS" twardym murem, a nawet odłamkami cegieł, próbuje zgnoić ostoję mocy i trwałości Rzeczypospolitej, ponieważ według całego lewactwa za bardzo owa ostoja i trwałość z pisem im się kojarzy.

Pan Misiewicz i jego całkowicie fałszywie fabrykowana afera, zbudowana z pomówień, insynuacji i kretyńsko interpretowanych zdarzeń, do których dorabiane są podłe skojarzenia.

Jest w tym łajdactwie jeszcze jedna fatalna sprawa. To że afera jest dęta przez obce choć polskojęzyczne media, to pół biedy. Ale antymisiewiczowe bluzgi z pietyzmem i godzinami pielęgnowane są przez rzekomo nasze media. Konkretnie i na przykład: TVN zajęta była szczegółowym relacjonowaniem zdarzeniu na trasie siekierkowskiej, auto się przewróciło, butla z acetylenem rozszczelniła. TVN godzinami wałkuje historyjkę o przewróconym autku. 

A TWP nic tylko przepytuje kolejnych ekspertów o Misiewicza, płaczą, że Duda i Macierewicz gadali o polskiej obronności zamiast o Misiewiczu. 

Co bym zrobił na miejscu samego Misiewicza? 

Poprosiłbym grzecznie wszystkich wymienionych wyżej panów, aby powołali komisję, która zaorze ten parszywy hejt, skierowany przeciwko Polskiej Obronie Narodowej, przeciwko panu Ministrowi ON.
No i panowie, oczywiście za wstawiennictwem pana Ministra i MON, przychylili się do tej prośby. Prawdopodobnie pan Jarosław zdecydował się, gdy dotarło do Jego wiedzy, że informacja o 50 tysiącach pensji jest kłamstwem".

Nie chciałbym się rozczarować obecnymi moimi rządami, choć dalej nie rozumiem dlaczego prezydent A. Duda nie ujawnia Aneksu do Raportu z Likwidacji WSI ani do do tej pory nikt z PO-PSL nie poniósł karnej odpowiedzialności za swoje antypolskie i perfidne afery i przestępstwa z lat 2007-2015. Takiej ich odpowiedzialności oczekuję i powoli moja cierpliwość się kończy. A skończy się na pewno, gdyby A. Macierewicz stracił swoje publiczne stanowisko.

Pozdrawiam


[1] http://www.blogmedia24.pl/node/77411

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 11 kwietnia 2017

Waldemar Kuczyński - ...

Tak się zastanawiam i to od bardzo dawna nad pewnym fenomenem realnej i metafizycznej rzeczywistości polegającym - od czasu do czasu - na zaskakującym wzajemnym przenikaniu się owych obszarów, których efektem może stać się hipotetyczna i czysto subiektywna personifikacja lub animizacja określonych zjawisk, ludzi, rzeczy, roślin, zwierząt, idei, przedmiotów nieożywionych, pojęć abstrakcyjnych, znaczeń czy bytów.

Kiedyś pisałem o Dybukach [1] i jakoś wczoraj spersonifikowałem sobie tego złego ducha. Czy słusznie? Dla mnie tak, choć oczywiście to tylko moje subiektywne odczucie i mógłbym wskazać też jeszcze kilka "obiektów", które dla mnie mogą być taką personifikacją lub animizacją Dybuka... choćby np. taki Adam Michnik czy taki odrażający karaluch. Ale jest to sfera indywidualnych odniesień i oczywiście obiektywnie mogę się mylić i sądzę, że dla wielu to ja np. mógłbym być personifikacją owego Dybuka.

Podobnie też wczoraj począłem się zastanawiać czy tak a nie inaczej może wyglądać w czystej postaci spersonifikowana szpetota ducha i umysłu wraz z typowym dla niej niechlujstwem zewnętrznym. Może tak aczkolwiek niekoniecznie bowiem sadzę, że można znaleźć też innych budzących podobne skojarzenia... choćby takiego jak naczelny GW. Ale jest to sfera indywidualnych odniesień i oczywiście obiektywnie mogę się mylić i sądzę, że dla wielu to ja np. mógłbym być personifikacją owej szpetoty.


Autor: fot.vpinfo/twitter w [2]


Foto w [2]

Reszta jest milczeniem...

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/12/dybuki-i-ich-zgubny-wpyw-na.html
[2] http://wpolityce.pl/smolensk/335147-ohydne-kuczynski-sugeruje-falszerstwo-wyborcze-i-pluje-na-smierc-lecha-kaczynskiego-wyborczy-wiec-malego-rycerza-na-grobach-katynia


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

7 rocznica tragedii smoleńskiej i 77 ludobójstwa w Katyniu...

Dzisiaj mija już 7 lat od tragedii smoleńskiej, największej w czasie pokoju hekatomby polskich elit w historii.

Przez ten okres wiele razy pisałem o moim smutku, ale też o zmienności emocji: od rozpaczy poprzez złość, modlitwę, gniew i chęć zemsty. Emocje w końcu trochę opadły a dziś niemal pewna hipoteza zamachu tylko potwierdza moje pierwsze tragiczne przypuszczenia: dokonano po raz kolejny zbrodni na polskiej, patriotycznej elicie politycznej i społecznej.

Osobiście mój zasób słów na wyrażenie mojego bólu po stracie tylu wielkich Polaków już się wyczerpał, podobnie jak wyczerpał się ów zasób słów, którymi opisałem haniebne, rządzące nami ówcześnie elity tzw. III RP lub lepiej chyba PRL-bis.

Dziś sytuacja w Polsce jest inna. Od roku działa nowa komisja badająca tą tragedię, która przychyla się do stwierdzenia, iż rządowy samolot w wyniku wewnętrznych wybuchów rozpadł się jeszcze w powietrzu. Prawdopodobnie tą konstatację potwierdzi ona dziś podczas rocznicowej konferencji prasowej. Niemniej w dalszym ciągu nie wskazuje się winnych tego zamachu, nie ma żadnych rozpraw sądowych ani wyroków, nikt nie dotąd nie poniósł za nią żadnej kary. Pozostaje mi więc dalsze wołanie o jak najszybsze znalezienie winnych zamachu i odpowiednie ich ukaranie oraz poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: Dlaczego?

Inną kwestią, która musi zostać rozstrzygnięta, jest sposób dokonania zamachu. Dla mnie osobiście sprawa jest jasna i przychylam się do w/w hipotezy, iż w samolocie lecącym do Smoleńska w powietrzu (tuż przed lądowaniem) nastąpiły wewnętrzne wybuchy, które spowodowały tragedię i prawdopodobnie śmierć wszystkich pasażerów. Odrzucam zaś hipotezy: o nieszczęśliwym zbiegu okoliczności i losowym wypadku, o błędzie pilotów lub nacisku ś.p. prezydenta L. Kaczyńskiego o lądowaniu mimo niesprzyjających warunków pogodowych, o zdetonowaniu ładunków wybuchowych już po wylądowaniu samolotu czy tzw. "maskirowki" polegającej na fałszywej inscenizacji katastrofy podczas, gdy pasażerowie zostali niejako "porwani" i nie wylecieli do Katynia oraz zostali zabici gdzie indziej. Uważałem i uważam, że był to zamach na polskie elity, było to morderstwo z premedytacją.

Wielokrotnie przez te siedem lat dokonywałem retrospekcji moich notek oraz analizowałem pojawiające się nowe informacje na temat tej tragedii i tak naprawdę tylko utwierdzałem się w przekonaniu, że tak naprawdę wówczas przystąpiono do ostatecznej bitwy z Narodem Polskim… w wojnie o pozbawienie Polaków Ojczyzny, tożsamości narodowej, wiary, majątku i zasobów naturalnych, poczucia wspólnoty a w końcu utratę przez Polskę suwerenności i niepodległości.

To, co się stało tego kwietniowego dnia 2010 roku jest jakby ukoronowaniem zdrady narodowej dokonanej przy "okrągłym stole", gdzie w imię „pojednania” do rozmów przystąpiły dwie strony: kaci i ofiary. Chociaż i to jest kłamstwo, bo tak naprawdę przy okrągłym stole ofiar nie było, tak naprawdę to też byli to tylko prawie kaci udający pokrzywdzonych ludzi opozycji. I m.in. oni wewnętrznie postanowili zastopować działania ś.p. prezydenta L. Kaczyńskiego i ostatecznie przekreślić możliwość jego ponownego wyboru na ten urząd.

Większość przecież tzw. strony opozycyjnej przy OS to byli socjaliści, trockiści, dla których internacjonalistyczne idee socjalistyczne były zawsze najważniejsze. Wielu z nich było przecież TW a w większości dla tych, którzy nimi nie byli, raczej idea odrodzenia wolnej i suwerennej Polski była zupełnie obca, tym bardziej, że wielu z nich było i jest nam etnicznie obca. Kiedyś ktoś powiedział, że przy okrągłym stole spotkali się czerwoni i różowi, TW i ich prowadzący oraz, że chcieli tylko jednego: aby w spokoju przejść okres transformacji i znów być największymi beneficjentami nowej Polski lub też po prostu chcieli ją choć w części zawłaszczyć dla siebie w imię budowy wyimaginowanej w chorej wyobraźni tzw.: Judeopolonii.

Teraz już wiemy, że "okrągły stół" był w sumie wymyślony przez sowieckie KGB i GRU (w sensie dopuszczenia do współrządzenia tzw.: „konstruktywnej opozycji”). Wiedzieli o tym "nasi" opozycjoniści z Bolkiem na czele, którzy wyeliminowali z obrad niemal wszystkich polskich patriotycznie nastawionych opozycjonistów. Wiedzieli o tym dobrze wstrętni prosowieccy komuniści w postaci Wolskiego czy Kiszczaka. Efektem tego porozumienia było stworzenie III RP, państwa teoretycznego, wywłaszczonego, przegranego.

Nieżyjący już profesor Wieczorkiewicz w wywiadzie opublikowanym po jego śmierci przez Rzeczpospolitą tak przedstawiał sytuację (wytłuszczenie - pytania dziennikarza):

„…Panie profesorze, czy w swoich analizach nie przecenia pan roli tajnych agentów i służb?
Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby.

W Polsce także?
Oczywiście. Weźmy choćby sprawę wyjazdu Michnika do Moskwy w 1989 roku...

Nie sugeruje pan chyba, że Michnik był agentem?
Agentem nie był. Był natomiast potężnym graczem, działającym właśnie za kulisami. W 1989 roku pojechał do Związku Sowieckiego, aby dogadać się z tamtejszymi towarzyszami ponad głową Jaruzelskiego. Był zbyt inteligentnym, zbyt ambitnym człowiekiem, żeby nie dojść do wniosku, że sam III RP nie zbuduje i nie zrealizuje swoich koncepcji. Dlatego próbował podjąć współpracę z Moskwą, ale podkreślam – nie była to współpraca natury agenturalnej, tylko rodzaj gry politycznej. Michnik tłumaczył to sobie zapewne mniej więcej tak, że idzie z tymi progresywnymi, liberalnymi towarzyszami spod znaku Gorbaczowa, żeby poprawić komunizm. Hasło Michnika i Gorbaczowa było przecież takie samo: socjalizm z ludzką twarzą.

(…)
Rozumiem, że skłania się pan do tezy, że upadek komunizmu był operacją służb specjalnych?
Tak. Wiele źródeł wskazuje, że była to gigantyczna, przemyślana i kontrolowana operacja. W szczegółach oczywiście mogła się wymknąć spod kontroli, bo każda taka akcja ma swoją dynamikę. Ale ostatecznie wszystko się udało. Celem służb było bowiem zachowanie kontroli nad finansami podczas transformacji ustrojowej. Następnie zaś dzięki tym pieniądzom oraz powiązaniom i doświadczeniu przejęcie kontroli nad państwami byłego imperium i nowo powstałą Rosją.

Dlaczego komunistyczne służby miałyby coś takiego zrobić?
KGB doszło do wniosku, że należy położyć kres istnieniu pasożyta, za jaki uważało partię. Przecież organizacja ta stała się całkowicie zbędnym czynnikiem. Służby były tak potężne, że za pomocą zakulisowej gry mogły doskonale same kontrolować imperium. Mieć władze i zarabiać pieniądze. Aby to jednak osiągnąć, trzeba było usunąć komunistów. Już wcześniej ludzie, którzy kierowali bezpieką – Jeżow, Beria i inni – próbowali zrobić mniej więcej coś podobnego. Stalin, a później Chruszczow potrafili się jednak obronić (…)”.

Czyż w takim ujęciu śmierć tylu Wybitnych Polaków, Patriotów z prezydentem na czele mogła być przypadkiem? Oczywiście nie!

Pytanie jest jedno (wraz z uzupełniającym): Kto był inicjatorem a kto bezpośrednim wykonawcą zamachu i czy oni działali wspólnie i w porozumieniu? Można postawić dodatkowe pytanie: Kto najbardziej - wewnętrznie i zewnętrznie wobec Polski - na tym zyskał?

Nie znamy ostatecznych odpowiedzi na te pytania. Niemniej uważam, że beneficjenci III RP postawili wszystko na jedną kartę lub ten "wypadek" tylko przyspieszył bieg zdarzeń. Postawili wszystko ponownie na powrót do dawnych stref wpływów ustalonych po II Wojnie Światowej z uwzględnieniem późniejszych zmian geopolitycznych… teraz już bez przewodniej roli ideologii wojennego komunizmu, ale lewacko- demoliberalno-globalistycznej ideologii komunizmu kulturowego wraz z zawłaszczeniem Polski m.in. przez: kondominium niemiecko-rosyjskie (ze strony Niemiec reprezentowane przez UE), międzynarodowych lichwiarzy z domieszką apriorycznie chorych celów judaizacji naszej Ojczyzny.

I mam takie przeczucie, graniczące z pewnością, że ta śmierć była na rękę właśnie zarówno chyba Rosji, UE i polskim piewcom III RP… ale także być  może USA czy Izraelowi, a szczególnie międzynarodowym instytucjom finansowym o czym pisałem m.in. w notce: "Konflikt ukraiński a zamach smoleński (1)"

Bo tak naprawdę obecnie w świecie liczą się własne interesy tych największych.

B.H. O’Bama był miałkim politykiem, figurantem realizującym cele syjonistycznego gremium nadrzędnego. Europa w 2010 roku (do 2013) stała się dla Ameryki Północnej w sumie garbem i ciężarem.

"Reset" USA w stosunkach z Moskwą przyniósł opłakane skutki, co było widać w czasie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, ale wcześniej także gruzińskiego i być może to właśnie ten "reset" był jednym z powodów śmierci polskich elit nad Smoleńskiem.

Z drugiej strony zaś i wtedy, i dziś UE jest zdominowana przez Niemcy, które są przychylne wobec Rosji i gotowe zawsze porozumieć się w sprawie „zasięgu wzajemnych wpływów”. Jak mocno potrafią Niemcy współpracować z Rosją widać to np. w obecnej sytuacji międzynarodowej, gdzie nagle A. Merkel - po zdecydowanym pokazie siły przez nowego prezydenta USA D. Trumpa (odwetowy atak na rządowe syryjskie lotnisko) - podjęła decyzję o natychmiastowym spotkaniu z W. Putinem (odbędzie się na początku maja).

Rosja bowiem od lat próbuje odbudować swoją potęgę imperialną ponownie „skupiając” wokół siebie dawne republiki radzieckie i kraje postsocjalistyczne. To „skupianie” ma nieraz formę uzależnienia ekonomicznego, energetycznego (Polska i inne kraje z przewagą rosyjskich dostaw nośników energii), nieraz oficjalnej wojny (jak z Gruzją w 2008 roku a teraz konflikt na Ukrainie), dokonywania przewrotów rękami swoich agentów (Kirgistan w kwietniu 2010), czy też poprzez „demokratyczne” wybory, które wygrywają prorosyjscy kandydaci (Armenia).

Natomiast organizacje żydowskich syjonistów cały czas żądają od nas zapłaty wyimaginowanych przez nich odszkodowań za mienie utracone podczas II WS w wysokości niebotycznych 65 mld USD i prowadzą antypolską kampanię na całym świecie, która próbuje nas obarczyć o wojenny holocaust.

W tym kontekście przede wszystkim polityka wschodnia L. Kaczyńskiego, który skupił wokół siebie takie kraje jak: Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, Gruzja, częściowo Kazachstan i Azerbejdżan… była szczególnie dla Putina ciosem i musiała wzbudzać po prostu wściekłość. Mało tego L. Kaczyński potrafił powstrzymać Rosję przed zaanektowaniem Gruzji, uratował jej niepodległość i stał się Bohaterem Narodu Gruzińskiego.

L. Kaczyński mając poparcie owych krajów i stając na ich czele zbudował bardzo silny geopolitycznie „podmiot międzynarodowy”, z którym zaczęli się liczyć już wszyscy: i z zaciśniętymi zębami oraz ze zdziwieniem niemiecka Unia Europejska, i w sumie z podziwem, ale i - ze względu na ówczesny "reset" USA z Rosją - irytacją USA oraz z nieskrywaną złością Rosja.

Jakże symptomatycznie brzmią dzisiaj więc słowa Prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa (z początku marca 2010 roku), który stwierdził: „…w czasie (…) spotkania z prezydentem Rumunii Traianem Basescu w Astanie wyraził przekonanie, że kazachska ropa mogłaby być dostarczana nowo zbudowanym rurociągiem przez Azerbejdżan i Gruzję do Morza Czarnego, skąd tankowcami byłaby przewożona do rumuńskiego portu Konstanca, a stamtąd rurociągiem docierałaby do Triestu nad Adriatykiem”.

Ówcześnie też Financial Times pisał: „Nowy szlak eksportowy dopomógłby Kazachstanowi w zmniejszeniu zależności od rosyjskich rurociągów, przez które obecnie przepływa większość kazachskiej ropy eksportowanej na rynki zachodnie (…) W ocenie analityków Nazarbajew znów jest przekonany, że kaukaska ropa może być eksportowana na Zachód przez region płd. Kaukazu. W czasie krótkiej wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku miał co do tego wątpliwości”.

Polska w osobie Głowy Państwa i jego współpracowników byłaby jednym z sygnatariuszy podpisania umowy o budowie takiego rurociągu, co było już całkiem realne po przedwstępnym podpisaniem przez L. Kaczyńskiego listu intencyjnego dotyczącego jego budowy. Dodatkowo rozpoczęcie intensywnej eksploatacji polskich: gazu łupkowego i ropy łupkowej uniezależniłoby Polskę od rosyjskich dostaw a rurociąg bałtycki Nord Stream stałby się nieefektywny ekonomicznie...

Odnosząc się natomiast do ewentualnych wewnętrznych przyczyn dokonania zamachu nie pozostaje mi nic innego jak przytoczyć moje własne słowa z postu Dlaczego zginął Lech Kaczyński? (wciąż polecam analizę przedstawionej tam grafiki): "...W sumie nałożyło się na prawdopodobną konieczność zamachu wiele powodów, ale najważniejszym, który może dać odpowiedzieć na inne oraz przybliżyć moment odkrycia sprawców jest odkrycie kto w Polsce zyskiwał najbardziej na zgładzeniu polskich elit, a szczególnie na śmierci śp. Lecha Kaczyńskiego. Otóż - odnosząc się tylko do wewnętrznych powodów zgładzenia śp. Lecha Kaczyńskiego - skłaniam się do postawienia hipotezy, że osobą, która najbardziej - sensu stricto - zyskiwała na śmierci śp. Lecha Kaczyńskiego był B. Komorowski a - sensu largo - ludzie, którzy postanowili usadowić go na fotelu prezydenta Polski...".

Analizując wszystko to, co działo się przed i po tragedii można jednoznacznie stwierdzić, że 10 kwietnia 2010 roku wewnętrznie dokonano w Polsce  szczegółowo zaplanowanego zamachu stanu, niemalże wypowiedziano Polsce wojnę!

Zauważmy tylko, że B. Komorowski zanim została potwierdzona śmierć Prezydenta przejął jego obowiązki! Było to złamanie Konstytucji RP i stanowiło bezsprzecznie znamiona zamachu stanu! Dalej potoczyły się wypadki jak w rozpisanym scenariuszu: włamania i przeszukania pokoi sejmowych i nawet mieszkań wybranych tragicznie zmarłych osób, przejęcie Kancelarii Prezydenta oraz BBN-u (w poszukiwaniu aneksu do raportu z likwidacji WSI), buszowanie zastępczyni w gabinecie szefa IPN, niejasności w śledztwie i przekazanie go Rosjanom. Wcześniej było celowe rozdzielenie wizyt D. Tuska i śp. Prezydenta, na miejscu tragedii zaś nie zabezpieczono wraku ani miejsca rozbicia się samolotu, dopuszczono do przewiezienia zwłok do Moskwy (nie do Polski!), umożliwiono przejęcie czarnych skrzynek przez Rosjan. Żadne istotne dowody (wrak, oryginały czarnych skrzynek i innych) do tej pory nie wróciły do Polski i nie zostały przez polskich specjalistów przebadane...

Nie mogę też oprzeć się wrażeniu, że B. Komorowskiemu strasznie się spieszyło dotrzeć do urzędów ś.p. prezydenta L. Kaczyńskiego zanim wejdą do nich jego jeszcze żyjący urzędnicy (był dzień wolny). Ponadto wymowa splotu tych działań jest porażająco pozbawiona emocji oraz jakiegokolwiek przejawu szoku i zdziwienia tragedią. Zresztą do dzisiaj B. Komorowski cały czas jest zimny i egoistycznie oraz bezwzględnie spokojny. Pamiętamy te jego uśmiechy wymieniane z D. Tuskiem podczas przylotu trumny ze śp. prezydentem L. Kaczyńskim....

Pisząc o tym niczego oczywiście nie insynuuję, ale przedstawiam po prostu fakty wewnętrzne i zewnętrzne, które spowodowały m.in. brak na pogrzebie śp. Pary Prezydenckiej przywódców USA i UE… a przybycie np. Włodarza Rosji. Pamiętam też jak jeszcze przed wyborami prezydenckimi gen. M. Dukaczewski (ostatni szef WSI) już mroził szampana, którego zamierzał wypić za zwycięstwo wyborcze B. Komorowskiego.

Jaka była przecież sytuacja wewnętrzna w Polsce to wszyscy wiemy. Pisałem o tym wielokrotnie… niech kwintesencją będzie tylko stwierdzenie, że po 1989 roku (a tak naprawdę od czasów Wolskiego, czyli 1980) Polską nieformalnie do roku 2015 w dużej mierze prawdopodobnie rządziło (współrządziło) środowisko związane z dawnymi wojskowymi służbami specjalnymi powiązane bardzo mocno z czarną i szarą strefą mafijno-biznesową a także z prezydentem B. Komorowskim.

Pisząc o zamachu smoleńskim warto jednak zastanowić się nad pewną cienką granicą pomiędzy opisywaniem i demonstrowaniem przeciwko znanym nam realnie faktom i wydarzeniom, które wedle nas są tragiczne dla Polski a faktami lub wydarzeniami, które relatywnie i w odniesieniu do przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości wydawały się równie negatywnie wpływać na losy Polski i Polaków.

Apeluję tedy, aby w ogólnej dyskusji nad zbrodnią smoleńską nie zapominać o ludobójczej zbrodni katyńskiej z roku 1940 ani innych zbrodniach dokonanych na narodzie polskim. Przy całej tragicznej wymowie i konsekwencjach zamachu smoleńskiego nie możemy przestać mówić i pamiętać w tych dniach o okrutnym, sowieckim mordzie z roku 1940!

Zbrodnia smoleńska mogła bowiem wydarzyć się niejako tylko w wyniku ludobójstwa i mordu katyńskiego, dokonanego na Polakach w kwietniu 1940 roku i to w okrutny przecież sposób przez komunistycznych, marksistowskich Sowietów...  Dokładnie 70 lat po tej zbrodni ludobójstwa zginęło w tym samym niemal dniu i miejscu znów wielu Polaków, z których większość stanowiła prawdziwe elity mogące w przyszłości zrobić wiele dobrego dla naszej Ojczyzny. W tym kontekście te dwie zbrodnie niejako są tym samym, czyli  "ścięciem głowy" Polsce i należy o obydwóch należycie pamiętać!

Te dwie zbrodnie skłaniać też winny do zastanowienia się nad ich konsekwencjami, podobnie jak i w przypadku innych zbrodni i działań, które mają na celu zniszczenie Polski.

Prezydent Lech Kaczyński z pozostałymi pasażerami feralnego samolotu leciał uczcić śmierć 22 tysięcy najznamienitszych Polaków, którzy mogliby stanowić "trzon" powojennych elit budujących ponownie wolną Polskę. Tych ludzi po II WŚ zabrakło a później również zabrakło też relatywnego przywódcy im podobnych - generała W. Sikorskiego, który też w przedziwny sposób zginął w katastrofie lotniczej...

Wielu naszych rodaków zabrakło po II WŚ. Też tych, których mordowali marksistowscy, nizistowscy Niemcy... Zabili wielu naukowców, ale też zwykłych ludzi... Zabrakło też tych, którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim. Jakże nasza Ojczyzna musiała też zubożeć tracąc żołnierzy wyklętych i ich sprzymierzeńców... Ilu też Polaków wymordowało polskie i sowieckie tzw. "bezpieczeństwo" po wojnie a ilu zmuszono do emigracji po ogłoszeniu Stanu Wojennego (1 mln osób?)... Jakże wszystkich ich zabrało i brakuje nam do dzisiaj...

Pamiętajmy zawsze o nich wszystkich tak, aby nowe zbrodnie nie zacierały wagi zbrodni przeszłych.

Na koniec jeszcze tak refleksyjnie...

Wymordowanie w kwietniu 1940 roku około 22 tysięcy, elitarnych pod względem wiedzy, wykształcenia i wielu innych cech, Polaków przez sowieckie - w większości składające się na tym obszarze z ludzi pochodzenia żydowskiego - hordy NKWD nie pozwoliło nam odbudować prawdziwie wolnej Polski aż do dziś! Obawiam się, że zbrodnia smoleńska miała niestety okazać się dla Polski równie negatywna i długookresowo  zaprzepaścić nasz wysiłek w odbudowę naszej, wolnej Ojczyzny...

Wierzę, że to się nie udało, choć niestety mam niejasne przeczucie, że jeszcze bardzo długo nie dowiemy się całej prawdy o tragedii smoleńskiej, tak jak do tej pory nie znamy prawdy o tragedii gibraltarskiej. Bowiem być może zbyt wielu jest w tą tragedię w jakiś sposób "umoczonych": począwszy od ówczesnych rządów i "spec-chłopców" polskich poprzez Moskwę i jej służby aż po USA, Izrael czy niemiecką UE. Obym się mylił...

Pozdrawiam


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

niedziela, 2 kwietnia 2017

12 lat... jak szybko minęło i jak szybko o Nim zapomnieliśmy...


Dziś mija 12 rocznica śmierci Jana Pawła II. Pamiętam te chwile smutku i rozpaczy, kiedy zostaliśmy niemal osieroceni. Pamiętam te łzy, wzruszenie, smutek i żal... i te setki tysięcy modlących się o zdrowie Papieża i za duszę Papieża.

Odszedł wtedy ktoś, kto ukształtował całe pokolenie Polaków i również ja dojrzewałem z nim i czerpałem od niego siłę do pokonywania kolejnych moich dni życia. Moja droga istnienia na tym świecie była drogą jaką on mi wskazywał i choć nie zawsze go słuchałem... to w końcu dał mi jednak łaskę wiary, której tak pragnąłem. 

I jakoś tak zawsze w rocznicę Jego śmierci myślę właśnie o latach, które przeżyłem i o tym jak mało jest dziś w Polakach realizacji Jego słów kierowanych do nas... Myślę o swoim dzieciństwie, młodości i powolnym dorastaniu do obecnej, choć jeszcze zbyt małej ludzkiej dojrzałości...

Miałem dokładnie 10 lat, gdy zapłakała wzruszeniem ze szczęścia cała Polska... gdy te łzy zamieniały się niepostrzeżenie w uśmiech, radość, nadzieję i wiarę w lepsze jutro.

Stała się rzecz ówcześnie wprost nieprawdopodobna: nowym papieżem nie został Włoch a został nim nasz rodak Karol Wojtyła... kardynał zza "żelaznej kurtyny". Wpierw było niedowierzanie, szok... by ta radosna wieść tzw.: "pocztą pantoflową" rozeszła się błyskawicznie i dotarła do wszystkich Polaków.

W tamtejszej, komunistycznej prasie (np. w Trybunie Ludu) następnego dnia ukazały się tylko lakonicznie krótkie informacje, które niemalże ze wstydem i z zażenowaniem raczyły przekazywać fakt wyboru Polaka na Stolicę Piotrową.

Przez następne 27 lat Jan Paweł II był zawsze dla mnie - niezależnie jak mocno trwałem lub oddalałem się od wiary – postacią wyjątkową a dla Polski okazał się być największym obrońcą i ostoją jej tożsamości narodowej, faktycznym wybawicielem jej spod jarzma komunizmu.

Dziś jednak zadaję sobie wciąż pytanie: Co się z nami stało, co stało się z naszym narodem?

Odpowiedzi należy szukać chyba daleko wstecz. Zostaliśmy niestety chyba skutecznie "przetrąceni" Stanem Wojennym i marazmem lat 80-tych. W latach 1981-1983 zmuszono do emigracji przeszło 1 mln autentycznych patriotów. Została KOR-owska, koncesjonowana opozycja i wiele milionów ludzi bez prawdziwych elit. Zryw solidarnościowy zakończył się zamordowaniem narodu, zamordowaniem jego ducha i tej naszej dumy, honoru i wartości nadrzędnych. Lata 90-te i dziki program Sachsa-Sorosa-Lipmana (dr. Leszka Balcerowicza) kompletnie spauperyzowały większość Polaków. Prywatyzacja za bezcen pozbawiła nas własności... a trockistwski oraz wyartykułowany przez A. Gramsciego oraz Szkołę Frankfurcką marksizm kulturowy wdarł się też do naszych umysłów stając się ponownym komunistycznym czynnikiem naszego zniewolenia. Tym razem bez udziału siły, ale perfidnie zmieniający nasze myślenie wedle rewolucyjnego francuskiego hasła: "Wolność, równość, braterstwo albo śmierć", przy czym ta "śmierć" niejako została zamieniona w marksistowskie hasło: "władzy raz zdobytej nie oddamy już nigdy". I dostaliśmy się  - wychodząc spod wpływów ZSRR - pod kuratelę współczesnych komunistów w postaci UE.

Ale mimo wszystko jeszcze trwaliśmy i to dzięki naszemu papieżowi. Jak jeszcze żył JPII mieliśmy jakieś odniesienie, jakiś autorytet, fundament. Mogliśmy zawsze liczyć na jego słowa i obronę naszej Polski... Przekonywał, że Polska może odnowić UE, aby powróciła do swoich chrześcijańskich wartości i fundamentów. Po 2005 roku zupełnie - jako naród - pogubiliśmy się... Ale też śmierć naszego Papieża pozostawiła zagubioną całą Europę i zapoczątkowała triumfalny do dzisiaj pochód lewacko-demoliberalnych elit odcinających się od chrześcijaństwa i powoli tworzących Związek Socjalistycznych Republik Europejskich - ZSRR-bis.

Dziś ze smutkiem mogę tylko stwierdzić, że w 12 lat po jego śmierci My, Naród Polski, obecnie mamy tylko jedną szansę na przetrwanie... W tych czasach odradzającej się ekspansji sowiecko-germańskiej, w czasach pauperyzacji i promowania kosmopolitycznej bezpaństwowej (quasi znów komunistycznej) europejskości, w czasie budowania amoralnej i totalitarnej politpoprawności i multikulturowości, w czasie próby stworzenia beznarodowego jednego społeczeństwa bez wiary i wartości... musimy przypomnieć sobie nauczanie Ojca Świętego, jego postawę, jego patriotyzm i jego duchową WIELKOŚĆ!

Dla mnie osobiście zawsze był i pozostał autorytetem moralno-etycznym. Na różnych forach internetowych opisując swoją osobę przytaczam cztery cytaty Jana Pawła II, które wyznaczają mi drogę i jakość mego życia:

"Jeśli ktoś lub coś każe Ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła"; 

"Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi"; 

"Nie sposób inaczej zrozumieć Człowieka, jak w tej wspólnocie jaką jest Naród"; 

"Musicie być mocni mocą wiary i nadziei".

Jakże wiele można z nich wyczytać a przecież jest jeszcze wiele setek podobnych, tyle słów już zapomnianych... powróćmy do nich i czerpmy z nich wiarę i nadzieję w moc dobra, przyzwoitości i międzyludzkiej miłości. Bądźmy mocni mocą wiary i nadziei na lepsze jutro nas samych i naszej Ojczyzny...

Może teraz - po wyborach w roku 2015 - będzie to łatwiejsze, ale musimy powrócić do dziedzictwa naszego Papieża, które możemy zawszeć w stwierdzeniu: wolność jest prawem każdego człowieka, każdego narodu i tylko poprzez wyzwalającą prawdę i negację kłamstwa tą wolność można mieć i ją zachować. Po prostu musimy

Za 8 dni 10 kwietnia, siódma rocznica zamachu smoleńskiego... dzień smutku i łez oraz chyba bezsilności wobec ogromu ZŁA otaczającego nas wówczas ze wschodu, zachodu i ze "środka".

Pamiętajmy jednak, że Jan Paweł II podtrzymał w Nas-Polakach narodową dumę z polskości, chrześcijaństwa oraz dał Nam duchową moc przetrwania i wierzę, że nigdy się nie poddamy i odbudujemy naszą Polskę.

Za życia był już świętym, teraz jest już pośmiertnie świętym. Niech ta świadomość, świadomość Jego świętości pozwoli nam uwierzyć, że warto trwać, walczyć hartem i niezłomnością ducha, że miejsce zhańbionych zawsze w końcu znajdzie się na "zgniłych i wstydliwych kartach historii" a wydobywający się z nich "nieprzyjemny zapach" zostanie zneutralizowany zapomnieniem...

Módlmy się codziennie od dzisiaj, aby Jego święte wstawiennictwo w Domu Pana pozwoliło odrodzić się naszej Ojczyźnie, pozwoliło odrodzić się nam samym, pozwoliło przetrwać wojnę prowadzoną wobec nas przez światowe i krajowe elity lewacko-demoliberalne.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 1 kwietnia 2017

Partie i organizacje "zewnętrzne" wobec Polski i Polaków!

Nie bywam na brukselskich salonach i nie wiem jak wyglądają kuluary wszelkich rozmów, które kończą się przyjęciem jakichś decyzji czy rozwiązań. Natomiast byłem kiedyś w najwyższych władzach jednej ze spółek Skarbu Państwa i wiem jak podejmowane są decyzje i one naprawdę nie mają nic wspólnego z werbalnym i gładkim pustosłowiem tłumaczącym decyzje pracownikom czy dziennikarzom. Język, którym na takich zebraniach zarządu się operuje jest podobny do tych nagranych u Sowy i w innych miejscach. Później te decyzje są "oprawiane" w ładne i kolorowe "opakowanie" i tak funkcjonują w sferze publicznej.

Sądzę, że podobnie jest w sferach zarządczych UE a nawet wydaje mi się, że jest gorzej, bo np. taki Junkers ze swoją alkoholową klasą nie mógłby być w żadnych władzach jakichkolwiek prywatnych czy publicznych firm. Te jego obcałowywania i poklepywania spotkałyby się zapewne z ostrą krytyką przez właścicieli i skutkowałyby szybką dymisją.

Wiem natomiast, że Jacek Saryusz - Wolski jak nikt inny z polskich europarlamentarzystów zna kulisy działania tej brukselskiej biurokracji i jeżeli on na swoim tweeterowym koncie [1] pisze, że "Opozycja przeoczyła, że czas na TAK dla UE był przed referendum akcesyjnym teraz czas na odpowiedź JAK a tu jedyne co, to podpis bez czytania (...) Szkody dla PL wynikające z donosów, które uruchomiły procedurę KE przeciw PL i rezolucje PE, są ogromne. Samotny protest te działania stopuje (...) Rozmowa o Polsce i Europie z kimś, komu są obce inne motywacje niż kariera i pieniądze, nie ma sensu (...) Konkurs na adekwatne określenie szargania dobrego imienia i wizerunku PL zagranicą (koniec demokracji, wyjście z UE) Fałszywe świadectwo?", to z pewnością wie, co mówi i realnie ocenia haniebne wyczyny "totalnej opozycji".

Mnie natomiast najbardziej zastanowiła jego wypowiedź: "Za polowaniem z nagonką na Polskę jest jakiś zamysł, bo jeśli nie TK, to inne dowolne preteksty. Szukanie uzasadnienia dla Unii 2-prędkości?".

Być może to jest jednym z celów tej nieszczęsnej "zewnętrznej" opozycji w Polsce. Musimy bowiem jasno sobie powiedzieć, że PO jest partią a'la "zewnętrznie niemiecką (unijną)" i realizującą interesy raczej Berlina niż interesy Warszawy.

Tak niestety było zawsze w czasie jej 8 letnich rządów a sądzę, że jeszcze od czasów KLD lub i wcześniej, bo do dzisiaj nie wiemy kim był TW Oscar, agent BND a może też STASI a przecież "polskość to nienormalność" zobowiązuje.

Płytki Nord Stream nie pozwala na przybijanie do polskiego, morskiego brzegu statkom o największym zanurzeniu. Kiedyś A. Merkel obiecała D. Tuskowi, że jak będzie taka potrzeba to pogłębią rurę (sic!) - śmieszność nad śmiesznościami obok braku działań ze strony polskiego rządu zmierzających do zastopowania tej inwestycji.

D. Tusk zlikwidował polski przemysł stoczniowy, aby niemiecki nie miał konkurencji. Podobne zamierzenia miał w stosunku do polskich kopalni, które nie mogły być dotowane z budżetu państwa podczas, gdy niemieckie tak. 

Pakiet klimatyczny to już zupełna porażka premiująca niemiecki przemysł, w tym ten obejmujący instalacje tzw. odnawialnej energii (np. niemieckie wiatraki). Poza tym D. Tusk (2008 rok) i E. Kopacz (2014 rok) zgodzili się na przyjęcie roku bazowego ograniczenia emisji CO2 na 2005 a nie 1990, jak było wcześniej ustalone przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ta zmiana spowodowała, że zamiast osiągnięcia już rzeczywistej  redukcji (w stosunku do roku 1990) na poziomie 32% w 2010 roku mieliśmy ją na poziomie ledwo kilkuprocentowym w stosunku do niekorzystnego roku bazowego 2005. Pakiet nazwany 3x20 zakładał redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku 2005. Pomimo lekceważenia przez UE interesów polskich w zakresie zmian klimatycznych (i w ogóle wszystkich interesów polskich) 24 października 2014 roku dalszej zdrady polskich interesów dopuściła się "premier" E. Kopacz. Podpisała bowiem rozwiązania nowego pakietu klimatycznego, jeszcze bardziej skrajnie niekorzystnego dla Polski i polskiego górnictwa i całej polskiej gospodarki. Zawarto w nim zapisy o redukcji o co najmniej 40% emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do niekorzystnego dla Polski roku bazowego 2005). Było to jawne uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej.

W międzyczasie jawnie promowano inwestycje koncernów niemieckich na dawnych ich ziemiach odzyskanych przez Polskę po II WŚ. Utworzono różne strefy ekonomiczne, dzięki którym niemiecki przemysł prawie w ogóle nie płacił podatków w Polsce, kraju działalności. Nie zastopowano ekspansji np. marketów niemieckich i nie zapobieżono wyłudzeń VAT-u ani wyprowadzaniu majątku w postaci tzw. "cen transferowych". Pozwolono na powstanie i rozwój Ruchu Autonomii Śląska a takie miasta jak Wrocław zostały opanowane przez niemieckie fundacje, akademickie lub społeczne lobby czy też inne organizacje niemieckiego pożytku publicznego.

O opanowaniu przez niemieckie media naszego rynku medialnego nawet już nie warto mówić, bo temat jest gorący i pewnie niedługo powstanie ustawa o decentralizacji (repolonizacji) mediów, choćby na wzór niemieckiej czy francuskiej :).

Wracając do spostrzeżenia Jacka Saryusza-Wolskiego. Berlin i osobiście A. Merkel wraz z największymi krajami starej UE chcą, aby owa stała się Europą "dwóch prędkości", co jest nie do przyjęcia dla Polski, innych krajów V4 a także jeszcze innych, mniejszych państw UE.

Lecz PO jest w dużej mierze "wykonawcą decyzji Złotej Anieli" (za S. Michalkiewiczem), więc już niedługo możemy spodziewać się, że ta partia nagle stanie się zwolenniczką takiej Europy o różnych prędkościach, co jest zgodne z rozkazem Berlina. Oczywiście makiawelicznie PO będzie starała się winą obarczyć PiS i całą Zjednoczoną Prawicę. To pewne, jeżeli faktycznie "Złota Pani" już dała swoim a'la "pachołkom" taki rozkaz.

A inne partie "totalnej opozycji"? 

.Nowoczesna została stworzona przez dawne środowisko UD/UW/demokraci.pl a te partie były antypolskie u podstaw i raczej reprezentowały środowiska syjonistyczne i międzynarodowych korporacji finansowych oraz przemysłowych. Nieprzypadkowo to to środowisko jest odpowiedzialne za wyprzedaż Polski w latach 90-tych XX wieku.

KOD to - jak mawia S. Michalkiewicz - chyba "stare Kiejkuty" - o proweniencji WSI-oków a oni albo reprezentują interesy rosyjskie, albo... amerykańskie, przy czym dla nich najważniejsza jest kasa...

A zresztą dla powyższych środowisk kasa ma pierwszorzędne znaczenie razem ze "zdradą" Polski - zdrada w cudzysłowu, bowiem trudno uznać za zdrajcę kogoś, kto nie czuje się Polakiem.

PSL to od zawsze (po 1989 roku, ale i wcześniej jako ZSL) partia etatystyczna i wejdzie w koalicję z każdym, kto zagwarantuje im jakąś formę współrządzenia.

Jest jeszcze środowisko "michnikowszczyzny" i tzw. "żydowskiej gazety dla Polaków", zwanej Gazetą Wyborczą. To środowisko trockistowskie o - w dużej mierze - korzeniach przedwojennej Komunistycznej Partii Polski i Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy oraz już powojennej tzw. "żydo-komuny" wysłanej i przygotowanej przez J. Stalina do pacyfikacji Polski i Polaków.

No i na koniec jest rządząca partia PiS, której nie można do końca uznać za "zewnętrzną", ale z powodu uwarunkowań geopolitycznych jest ściśle związana z USA i Izraelem, co wedle mnie jest dziś dla Polski lepszym rozwiązaniem niż partie reprezentujące kondominium niemiecko-rosyjskie, czy niemiecko-brukselskie. Niestety nie jesteśmy jeszcze na tyle silni, aby prowadzić do końca samodzielną politykę na skalę międzynarodową. Musimy się na kimś oprzeć. Obecnie tylko PiS (ZP) gwarantuje choć minimalny powrót Polski do suwerenności i niepodległości.

I tak to się przedstawia nasza scena polityczna. Można dodać do tego P. Kukiza, który jest dla mnie tajemnicą i na razie tak zostaje, choć jest u niego wielu wartościowych ludzi. Jest też lewica postkomunistyczna (SLD) i komunistyczna (Razem). Gdzieś tam przewija się J. K. Mikke, ale on zawsze "gdzieś się przewijał", kanalizując konserwatywno-liberalną scenę polityczną Polski, szczególnie "opanowując" młode studenckie umysły.

Zadanie jest więc wielkie. Polska musi zbudować polskie partie polityczne. Siły, dla których "Polska będzie najważniejsza", realnie a nie werbalnie. Czy jest to możliwe? Tak, ale bardzo trudne i wymaga jeszcze lat pracy. Nadzieją napawają młodzi ludzi. Oni już niedługo będą tworzyć nowe polskie elity. Musimy o nich zadbać, też realnie a nie tylko słowem czy pisaniną.

[1] http://wpolityce.pl/polityka/333902-saryusz-wolski-ostro-o-opozycji-szkody-dla-pl-wynikajace-z-donosow-ktore-uruchomily-procedure-ke-przeciw-pl-i-rezolucje-pe-sa-ogromne

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com