wtorek, 31 marca 2020

A sądy swoje...

Koronawirus rozprzestrzenia się w Polsce, ale podobno niezawisłe sądy robią swoje, czyli orzekają tak, że zwykłemu człowiekowi przychodzi tylko jedno spostrzeżenie: sądownictwo jest do całkowitej reformy.

Całkiem niedawno Sąd Okręgowy w Poznaniu (sic!) zwolnił z aresztu Arkadiusz Ł. który był oskarżony o o zorganizowanie międzynarodowej grupy przestępczej zajmującej się tzw. oszustwami "metodą na wnuczka". Jego grupa wyłudziła w ten sposób prawie prawie 1,6 mln zł bo za "czyny, które mu zarzucono, został już wcześniej skazany. skazany. Sąd zwolnił go z aresztu a sędzią był Aleksander Brzozowski z Sądu Okręgowego [1].

No i cóż się okazało? Ano w niemieckich mediach decyzja SO była powszechnie krytykowana, bo Arkadiusz Ł. prowadził działalność również na terenie Niemiec. Prokuratura złożyła też  wniosek o ponowne aresztowanie "Hossa". Sąd kazał go aresztować, ale gdy policja przyszła po Arkadiusza Ł., nie było go w domu. Teraz rozpoczynają się poszukiwania i wydano wobec przestępcy list gończy, który został wydany... a jakże! przez tego samego sędziego z Poznania. To naprawdę zakrawa o kpinę, śmieszność i jakąś hipokryzję SO i samego sędziego [2].

No ale to nie wszystkie "igraszki" naszych sądów. W ubiegły piątek okazało się, że zwolniono z aresztu tymczasowego 8 członków zorganizowanej grupy przestępczej sprzedającej nielegalnie leki za granicę. Sąd też nie zastosował wobec nich nawet wolnościowych środków zapobiegawczych. Decyzję podjął Sąd Okręgowy w Gdańsku (sic!).

Grupa wywoziła polskie leki za granicę, by tam sprzedawać je z olbrzymim zyskiem. Bandyci to nie tylko cwaniacy. To ludzie bardzo niebezpieczni. Jeden ze zwolnionych podejrzanych podczas pobytu w areszcie podżegał do polania substancją żrącą córki innego podejrzanego w celu wymuszenia na nim zmiany złożonych wyjaśnień. I taką to grupę sąd sobie wypuścił a przecież ABW rozpracowywała ją ją miesiącami. Prokuraturze udało się zakwestionować transakcje sprzedaży leków na około 50 milionów złotych a Minister Sprawiedliwości Z. Ziobro zapowiedział ostrą walkę z mafiami lekowymi. Ta decyzja SO jest kompromitacją tegoż sądu i kpiną z wymiaru sprawiedliwości.

Oczywiście - podobnie jak we wcześniejszej sprawie - SO nie zastosował wobec członków mafii lekowej nawet wolnościowych środków zapobiegawczych. Obecnie podejrzani ci przebywają już na wolności. Od decyzji sądu prokuratura złoży zażalenia. "Dlaczego sąd nie wziął pod uwagę, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż podejrzani wrócą do swojego procederu? Przecież przestępcy mogą teraz mataczyć oraz próbować ukryć już osiągniętych przez nich korzyści" [3].

Należy się głęboko zastanowić nad przyczynami takich i podobnych werdyktów sądów. Czyżby to była nawet walka z prokuraturą Z. Ziobry? Tego nie wiem, ale powyższe wyroki są szokujące i dające wiele do myślenia.

I m.in. dlatego konieczna jest głęboka reforma systemu sądownictwa w Polsce. Ja się nawet zastanawiam czy ta reforma nie winna iść w kierunku sądownictwa USA. Oczywiście z lekkimi zmianami dotyczącymi kwestii regionalnych, ale z powszechnym wyborem sędziów poprzez głosowanie suwerena i ławą przysięgłych.

[1] https://polskatimes.pl/arkadiusz-l-pseudonim-hoss-tworca-metody-na-wnuczka-wyszedl-na-wolnosc/ar/c1-14867703
[2] https://plus.gloswielkopolski.pl/poznan-wydano-list-gonczy-za-hossem-wczesniej-zostaly-wypuszczony-na-wolnosc-mimo-skazania-za-oszustwa-na-wnuczka/ar/c1-14878587
[3] https://wpolityce.pl/kryminal/493594-ujawniamy-sad-wypuscil-na-wolnosc-czlonkow-mafii-lekowej

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 30 marca 2020

PO szaleje bez szaleju

Króciuteńko.

Nie wiem jak będzie ostatecznie podczas głosowania w Senacie dotyczącego rządowego projektu Tarczy Antykryzysowej.

Przed chwilą (około godziny 14.30) odbyła się konferencja prasowa PO-KO. I znów liczba zachcianek czyli poprawek zgłoszonych do Tarczy Antykryzysowej będzie zapewne dość długa a tym samym zmarnujemy kolejne dni na to, aby poprawki Senatu procedować w Sejmie i w końcu najprawdopodobniej większość z nich odrzucić. Może będzie inaczej i żebym się po prostu mylił.

Pytam się po co to wszystko?

Nie lepiej byłoby od razu przegłosować przedstawioną przez rząd Tarczę Antykryzysową a później w miarę rozwoju sytuacji np. wnosić o nowe rozwiązania osłonowe. Przecież rząd zapowiedział, że takie nowe ułatwienia można będzie w odpowiednim czasie wprowadzać w życie.

Teraz najważniejszy jest czas a nie nowe propozycje opozycji, które odnoszą się bezpośrednio do tych, które rząd przygotowywał przez niecałe dwa tygodnie, bowiem materia jest skomplikowana i należało przygotować taki pakiet, który będzie jednoznaczny i będzie jednocześnie możliwy do realizacji bez rozchwiania gospodarczego w Polsce i utratę kontroli nad gospodarką i finansami naszego kraju.  PO-KO jakoś wcześniej nie zgłaszało swoich dopracowanych całościowych rozwiązań osłonowych w czasie epidemii. Stać ich jest jedynie na to, żeby jednostkowo i wybiórczo odnosić się do paragrafów ustaw przedstawionych przez rządzących bez wskazania źródeł pozyskania pieniędzy na rozdmuchane i nierealistyczne pomysły, jak np. dostęp wszystkich do możliwości przeprowadzenia testów na obecność koronawirusa.

Zresztą żadnego państwa europejskiego tak naprawdę nie stać na takie powszechne testy a próba wskazania takich rozwiązań w Niemczech wprowadziła tylko chaos.

Czy PO-KO naprawdę nie może przestać wariować i w obecnym czasie być siłą destrukcyjną na polskiej scenie politycznej?

Marszałek Senatu jednocześnie zaapelował do Marszałek Sejmu, aby Sejm jeszcze dzisiaj się zebrał i procedował poprawki Senatu.. tyle tylko, że utrzymał senacką debatę na godzinę 15.00. Skoro - jak sam mówi - zależy mu na czasie to dlaczego Senat nie obraduje nad Tarczą Antykryzysową od samego rana? Niezrozumiała chyba dla wszystkich decyzja...

A tak apropo's skąd Marszałek Senatu już wie, że przedstawione przez opozycję poprawki będą przegłosowane przez Senat, choć ich (PO-KO) przewaga senacka jest tak naprawdę minimalna.

P.S. Uwaga!!!
Opozycja w Senacie nie godzi się na przyjęcie ustawy antykryzysowej bez żadnych poprawek. Twierdzi, że łącznie przygotowała ich 1,8 tys.!

P.S.2.
Errata z godziny 20:15

Niestety. Miałem rację pisząc swój powyższy tekst. Senat opóźnia głosowanie nad Tarczą Antykryzysową. PO naprawdę szaleje, ale wynika to z bezradności i bezsilności PO-KO i może innych partii opozycyjnych. Potwierdza się to, że jednak nie potrafią zejść ze swojej drogi "antypisu". Są zafiksowani na punkcie tej rządzącej partii. Oni są naprawdę destrukcyjni i żądni chaosu, chaosu który ma zdestabilizować nasze państwo tak, aby zapanowała anarchia i strach... A wtedy będą mieli pretekst do poproszenia Brukseli o pomoc. Już nie mam słów na ich określenie: zdrajcy, targowiczanie, cyniczni, walczący jeno o władzę, destrukcyjni, antypolscy, skretyniali, hipokrytyczni a może po prostu naprawdę źle życzący Polsce i Polakom. Dla kogo oni pracują oprócz ich walki o powrót do władzy? Nie jestem w stanie ich zrozumieć i już chyba to się nie zmieni. Szkoda. mam jednak nadzieję, że Senat się opamięta... Pożyjemy zobaczymy...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 28 marca 2020

Czy jest nam potrzebna UE?

Premier M. Morawicki powiedział wczoraj, że tak naprawdę UE jeszcze nie udzieliła żadnej pomocy w walce z koronawirusem jej poszczególnym członkom a wszystkie działania antykryzysowe podejmują państwa narodowe.

Powiedział dokładnie tak: "Niestety dzisiaj Unia Europejska nie dała jeszcze żadnego eurocenta na walkę z koronawirusem. Widać, że w takich bardzo trudnych czasach, najważniejsze są państwa, państwa narodowe, Polacy to doceniają, doceniają to wszyscy obywatele Unii Europejskiej, no bo niestety reakcje Unii Europejskiej są, może powiem - są jakie są, każdy może je zaobserwować, bo o tym, że to nie są nowe pieniądze wypowiedzieli się również członkowie Komisji Europejskiej, więc to pozostaje poza jakąkolwiek wątpliwością. 

Jednak wierzę, że w sposób spóźniony, po odpowiedniej stymulacji, ona była również wczoraj, mówili o tym premier Hiszpanii, premier Włoch, premierzy Grupy Wyszehradzkiej wraz ze mną i kilku innych krajów, bardzo mocno podnosząc, że jeżeli Unia Europejska ma utrzymać zaufanie obywateli musi odpowiedzieć w sposób adekwatny (...) Poczekamy. Mam nadzieję, że (ta pomoc) będzie. Na razie odpowiedź jest po stronie państw narodowych i to warto, żeby wszyscy wiedzieli, warto żeby każdy to sobie też uświadomił, że walka z tymi przeciwnościami losu, zarówno od strony mechanizmów podażowych, popytowych, jak i fiskalnych odbywa się poprzez budżety poszczególnych państw członkowskich i tak samo działamy my" [1].

Oczywiście zaraz posypały się na niego głosy krytyki mówiące, że przecież UE już dała takie środki, ale zapomnieli dodać, że to są pieniądze już dane wcześniej beneficjentom a teraz tylko pozwolono wykorzystać je w czasie tego epidemicznego kryzysu a nie później. Z punktu widzenia UE jest to żadna pomoc wymagająca od niej wysiłku i przygotowania jakichś specjalnych funduszy na walkę z koronawirusem.

Chodzi tutaj o sławetne 37,3 mld euro, które niby UE wysupłała ze swojego budżetu a jest to po prostu kłamstwo.  Oczywiście - jako kraj uzyskujący dotychczas dość dużą pomoc unijną - Polska w ramach przesunięcia własnych, już przyznanych przez UE środków ma otrzymać w dwóch transzach ponad 7,4 mld euro, najwięcej w Europie [2]. Tym niemniej dystrybucją tych środków zajmować się będą państwa narodowe a nie jakieś niepotrzebne biurokratyczne molochy unijne. Czyli jednak potrzebne są konkretne państwa, które są zdolne do natychmiastowej reakcji a nie unijnej inercji decyzyjnej.

O tzw. "solidarności unijnej" można teraz mówić raczej sarkastycznie. "Niemcy, Holandia i kilka innych państw nie zgadzają się na szerokie wykorzystanie Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM) czy wypuszczenie tzw. koronaobligacji jako panaceum na kryzys wywołany przez koronawirusa" [3].

W odpowiedzi m.in. na takie stanowisko i brak porozumienia unijnych liderów w sprawie niezbędnych w tej sytuacji działań antykryzysowych UE wypowiedział się lider opozycyjnej włoskiej Ligi Matteo Salvini, który stwierdził: "To nie Unia, ale nora żmij i szakali (...) Najpierw pokonamy wirusa, potem zastanowimy się nad Unią. I jeśli będzie trzeba, pożegnamy ją, nawet nie dziękując" (...) To szaleństwo. Unia potrzebuje następnych piętnastu dni, by zdecydować co robić, komu i jak pomóc. W stanie pełnego kryzysu, gdy ludzie umierają, teraz na zapalenie płuc, potem może z biedy" (...) "W Berlinie i Brukseli nie zrozumieli, że ludzie umierają" (...) "Jeśli taka jest Unia, to jest to obrzydliwość. A dajcie sobie siana" [4].

Lepiej jak M. Salvini bym tego nie ujął.

Ale również prezydent Włoch Sergio Mattarella podczas orędzia do narodu wezwał Unię Europejską do podjęcia zdecydowanych działań w walce z koronawirusem. Sergio Mattarella wyraził nadzieję, że Wspólnota "zda sobie sprawę z zagrożenia jakim pandemia jest dla Europy, zanim będzie za późno (...) Niezbędne są nowe wspólne inicjatywy, które zastąpią przestarzałe mechanizmy, niezdolne stawić czoła dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się Europa" [5].

Również tydzień temu premier Hiszpanii Pedro Sanchez wezwał Unię Europejską, aby w związku z pandemią koronawirusa opracowała „nowy plan Marshalla”. Miałby on pomóc odbudować europejską gospodarkę i usprawnić walkę z ekspansją SARS-CoV-2. Nie spotkało się to z żadną reakcją UE, więc Hiszpania "poprosiła w końcu NATO o pomoc w uzyskaniu masek zdrowotnych – obecnie najbardziej poszukiwanego produktu na świecie – ale także respiratorów i szybkich testów, co potwierdził szef hiszpańskiej obrony narodowej, gen. Miguel Villarroya. I chociaż NATO nie dysponuje dużymi zapasami wymienionych materiałów, to jednak pakt wojskowy w wyjątkowych sytuacjach upoważnia uzyskanie ich od innych państw członkowskich" [6].

Ogólnie UE nie sprostała wyjątkowej sytuacji związanej z epidemią koronawirusa. Inercja, brak solidarności unijnej, biurokracja, brak empatii, ignorancja i arogancja UE wskazuje, że po epidemii musi nastąpić głęboka reforma UE i zmiana jej kierunku rozwoju. UE w dzisiejszej walce jest zupełnie niepotrzebna a do tego niemrawo nieskuteczna: wracają granice międzypaństwowe, pomoc obywatelom finansowana jest przez budżety narodowe, od poszczególnych narodowych systemów ochrony zdrowia zależy ich efektywność, wszelkie decyzje podejmują lokalne rządy nie oglądając się na jakąś sztuczną formę abstrakcyjnej sztuki jaką jest współczesna UE.

Zauważmy, że piewcy obecnej UE pochowali się w zaciszu gabinetów, nie widać ich nigdzie... gdzie
Frans Timmermans , gdzie Guy Verhofstadt i inne tego typu persony? Nie ma ich i wypłyną po epidemii przekonując nas, że teraz to już nadszedł czas "na więcej Unii w Unii". To - wedle mnie - będzie kompletnie niewiarygodne i absurdalne stwierdzenie, bowiem po epidemii winniśmy wrócić do państw narodowych, do Europy Ojczyzn, jaką była m.in. EWG.

Te wszystkie instytucje obecnej unii w stylu PE, KE i inne są zupełnie niepotrzebne i tyle. To tylko balast, który powoduje stopniowe zatapianie naszego europejskiego kontynentu, naszej łacińskiej cywilizacji.



[1] https://wpolityce.pl/polityka/493208-premierue-musi-wlaczyc-sie-w-walke-ze-skutkami-koronawirusa
[2] Zobacz szerzej: https://wpolityce.pl/polityka/491256-kuzmiuk-po-decyzji-ke-opozycja-musiala-przezyc-cios
[3] https://forsal.pl/artykuly/1463824,nie-bedzie-unijnej-bazooki-przeciw-kryzysowi-niemcy-i-spolka-zglaszaja-weto.html
[4] https://niezalezna.pl/319206-salvini-nie-przebiera-w-slowach-ue-to-nora-zmij-i-szakali-pozegnamy-ja-nawet-nie-dziekujac
[5] https://www.tvp.info/47309709/koronawirus-prezydent-wloch-wzywa-ue-do-podjecia-zdecydowanych-dzialan-w-walce-z-pandemia-wieszwiecej
[6] http://fpg24.pl/artykuly/czytaj/rosja-pomaga-wlochom-hiszpania-prosi-o-wsparcie-nato-czy-unia-europejska-slabnie

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 27 marca 2020

Co to wszystko ma znaczyć do jasnej cholery!

Obserwując obecne wyczyny totalnych z PO-KO-KO (tak, tak... to drugie KO to Konfederacja) po prostu szlag człowieka trafia. Perfidia, hipokryzja, egoizm to najłagodniejsze określenia, które możemy wobec nich użyć.

Oczywiście prym wiedzie już szczególnie antypolska i nad wyraz po prostu idiotyczna koalicja PO-KO. Są oni w stanie zrobić wszystko, aby mieć władzę, władzę i jeszcze raz władzę.

"Tonący brzytwy się chwyta" i targowicka koalicja chwyta się właśnie ich ostatniej deski ratunku w postaci ich twardego, durnego i trawionego nienawiścią do PiS elektoratu.

Notowania M. Kidawy-Błońskiej maleją z każdym dniem, ale tym samym również z każdym dniem rośnie jej samej i całego jej ugrupowania agresja wobec obecnie rządzących. Przykre jest ich słuchać, ale cóż...

Fanatyczny ich antypisowski elektorat liczy gdzieś około 20% głosujących w wyborach i teraz PO-KO walczy o jego utrzymanie i zajęcie drugiego miejsca w wyborach pani M. Kidawy-Błońskiej. Liczą oczywiście na II turę wyborów prezydenckich, ale mogą się przeliczyć, bo coraz więcej Polaków żyje obecnie w strachu przed koronawirusem i ocenia cały czas rządzących oraz opozycję. I nawet do tej pory w ogóle nie biorący udziału w wyborach Polacy przyznają, że rząd i prezydent bardzo dobrze sobie radzą z walką z tym koszmarnym wirusem. Mogą oni zasilić elektorat A. Dudy do tego stopnia, iż on wygra już w I turze i to niezależnie czy wybory odbędą się 10 maja, na jesieni czy też jeszcze później bowiem zawsze będzie można pozytywnie ocenić działania rządu i obecnego prezydenta porównując ich działanie w sprawie koronawirusa z innymi krajami. A w tym porównaniu teraz rządzący wypadają bardzo pozytywnie.

Ja wiem, że oni liczą na to, iż np. na jesieni będziemy w Polsce mieli pewien kryzys gospodarczy, co jest nieuniknione, ale na pewno ten kryzys będzie też porównywany z innymi krajami z kręgu cywilizacji zachodniej i sądzę, że Polska nie będzie wcale liderem tego kryzysu a wprost przeciwnie.

Dla opozycji totalnej ewentualne przełożenie prezydenckich wyborów na później może też oznaczać, że będzie zamiast M. Kidawy-Błońskiej nowy ich kandydat na prezydenta. Zdają sobie przecież sprawę, że obecna kandydatka jest delikatnie mówiąc "niewypałem" i zapewne gdzieś tam mają "z tyłu głowy" nowych kandydatów. Może też poczynając od D. Tuska, ale raczej on nie zdecyduje się na ewentualne kandydowanie, bo ma teraz bardzo dobrze na unijnych salonach.

Zastanawiająca jest platformerska totalna nienawiść do obecnych władz właśnie teraz, w czasach epidemii. Pisałem, że inne kraje potrafią się politycznie jednoczyć w walce z koronawirusem, a niechlubnym - nawet światowym - ewenementem jest nasza opozycja o barwach PO-KO. Ale... chyba jej nawet nie można nazwać opozycją: to ludzie zdegenerowani, dla których życie ludzkie nie ma żadnego znaczenia a zdobycie władzy może dokonywać się nawet po trupach Polaków.

Mało tego... Najprawdopodobniej oni by chcieli, aby w Polsce ten wirus osiągnął rozmiary zakażeń podobne jak we Włoszech czy Hiszpanii.... Wtedy by mogli atakować rząd wczorajszymi mniej więcej takimi słowami, które skierowała do rządzących M. Kidawa-Błońska: jesteście tchórzami, oszukiwaliście nas, oskarżam was o bierność i chaos, spóźniliście się z reakcją na epidemię... i tego typu bzdury, które każdy normalny nasz rodak jest w stanie ocenić na niekorzyść PO-KO. Hipokryzja, głupota i kłamstwo jak na tacy podane... A mogłoby być zupełnie inaczej, ale walka o własny durny elektorat poparty nienawiścią do PiS-u nie pozwala im na konstruktywne porozumienie z rządzącymi. Niedawno zresztą też D. Tusk zachęcał PO-KO do nieustawania w ataku na obecnie rządzących, co też w obecnej sytuacji jest kuriozum do kwadratu, ale ja się nie dziwię D. Tuskowi, bo on jest jakoś chorobliwie "zafiksowany w nienawiści do J. Kaczyńskiego i całego PiS-u".

Co z nimi jest do jasnej cholery? Przepraszam za użycie tego słowa, ale nic bardziej łagodnego nie przychodzi mi do głowy. Co to wszystko ma znaczyć? Jaki mają cel działając przeciwko polskiemu narodowi? Jaki mają cel dążąc do wczorajszego zerwania kworum i podobnego wniosku dzisiaj. Dlaczego chcieli cały czas zerwać to kworum i uniemożliwić tym samym dyskusję  o niezbędnej pomocy państwa dla pracodawców i pracowników. O co im cały czas chodziło i chodzi? Destrukcja PO-KO jest porażająca*.

Przecież oni nie tylko dążą do rozbicia dzielnicowego Polski, ale po prostu chcą jej degradacji i upadku a na to nie może być zgody. Tym bardziej, że dziś widzimy, że bez silnego państwa same samorządy nie dałyby sobie rady w sytuacji kryzysowej. Nie może też być zgody na okłamywanie Polaków i pośrednio życzenie im utraty zdrowia albo nawet i życia. Nie może być zgody na funkcjonowanie w Polsce partii antypolskiej, której działalność na arenie światowej (europejskiej) ociera się o zdradę stanu. Teraz natomiast dążą też do zanarchizowania Polski (zresztą tak jest już od 2015 roku). Pragną, aby obecny rząd po prostu "poległ" w walce z koronawirusem i robią wszystko, aby tak się stało.

Próżną mają nadzieję i powinno ich liderów czekać więzienie...

Powtórzę też moją myśl z innego tekstu.... "Jak to dobrze, że dziś oni nie rządzą razem z B. Komorowskim pod żyrandolem". Wtedy dziś bylibyśmy w totalnym chaosie a epidemia rozprzestrzeniałaby się w zastraszającym tempie... no, bo przecież przez 8 lat budując państwo z dykty, gdzie są tylko "ch...j, dupa i kamieni kupa" państwo polskie nie mogłoby efektywnie i skutecznie walczyć z koronawirusem.

Jest jeszcze tylko polityczny i w miarę pozytywny aspekt całego tego zamieszania z koronawirusem, choć bardzo żałuję i jest mi smutno, że ujawnia się w takich nieprzychylnych i tragicznych dla ludzi, dla nas wszystkich okolicznościach. Otóż nadzwyczaj łatwo dziś możemy oddzielić polskie ziarna od antypolskich plew i to nie jest nic trudnego. I tak naprawdę chyba wreszcie nadszedł czas, żeby odchwaścić polskie pola...

I tak jeszcze na marginesie... PO-KO jest koalicją beż żadnego fundamentu aksjologicznego, ideowego, bez jakichś podstaw funkcjonowania. To ludzie tylko dążący do władzy.  To ludzie, którzy nie mogą nic zaproponować oprócz "antypisu". Bez posiadania władzy nic nie potrafią zdziałać. Długookresowo na pewno ta partia nie ma szans bytowania na scenie politycznej. PiS ma jakieś aksjologiczne podstawy, jakieś konserwatywne wartości na których buduje swoje istnienie. Podobnie też jest z lewicą i pomimo, że osobiście daleko mi do nich, to jednak mają jakiś lewicowy fundament. Niestety nie mamy w Polsce partii pozytywnie liberalnej ani narodowej, bo tak naprawdę również Konfederacja jest tylko zlepkiem tych idei i nie ma możliwości przetrwania w tym formacie. Zostaje PSL... ale to też partia władzy, wieczny koalicjant zwycięzców wyborów i tak już pozostanie.

*Tekst pisany wraz z początkiem dzisiejszych obrad sejmu. 

Niestety po wysłuchaniu PO-KO nic nie stracił na swojej aktualności. Poza tym zarówno występy Lewicy czy PSL-u były koncertem życzeń, które państwo nie może spełnić bez zachwiania wiarygodności Polski na arenie międzynarodowej, ale nie tylko. Przecież absolutne rozchwianie systemu gospodarczego w Polsce (a to by było skutkiem przyjęcia propozycji Lewicy, PSL i Konfederacji) uderzyłoby po czasie bezpośrednio w nasze przedsiębiorstwa i pracowników. Tym bardziej, że - jak zapowiedział premier - zakres pomocy nie jest zamknięty tylko w zakresie  dzisiejszych ustaw, ustaw niecierpiących zwłoki. Jest możliwa dalsza dyskusja w miarę rozwoju sytuacji. 

Opozycja w miarę konstruktywna (wszyscy za wyjątkiem PO-KO i częściowo Konfederacji, która jeszcze w żądaniach przewyższa i Lewicę i PSL) chce więcej i więcej nie zważając na ograniczenia budżetu i zadłużeniową kondycję naszego państwa. Ciekawostką jest to, że opozycja nie zaoferowała nic specjalnie od siebie, żadnej Tarczy Antykryzysowej i odnosi się tylko do propozycji rządowych i bezgranicznego ich rozszerzania.  

Można żądać wszystkiego, ale trzeba wskazać skąd wziąć na to pieniądze a tego nikt z opozycji dzisiaj nie wskazał i to jest największą bolączką opozycji: chciejstwo i permanentna krytyka rządzących a nie realne propozycje w ramach możliwości budżetowych państwa. Nawet w pytaniach opozycji pojawiały się kłamstwa w stylu, że pomoc nie obejmuje średnich i dużych przedsiębiorstw, choć premier wskazał, że im też będzie udzielona pomoc. 

(tekst zakończony około 15.30 po wystąpieniach wszystkich klubów i kół poselskich oraz po udzieleniu odpowiedzi przez minister J. Emilewicz )

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

czwartek, 26 marca 2020

Polska totalna opozycja - ewenement na skalę światową!

Bardzo krótkie refleksyjne spostrzeżenie.

Niemal wszędzie na świecie gdzie dotarł koronawirus wszystkie siły polityczne jednoczą siły w walce z nim. Tak jest w również w kręgu cywilizacji zachodniej: Niemczech, Hiszpanii, Włoszech, Belgii, Luksemburgu, Holandii, UK, USA i w wielu innych krajach, choć nie wszędzie rządy zdają lub z początku zdawały egzaminu w tej walce.

W tych krajach nawet opozycja wspiera rządy krajowe we wprowadzaniu wszelkich pakietów antykryzysowych oraz ze względu na zdrowie i życie obywateli obostrzeń wolnościowych. Jednym z takich obostrzeń miało być w Polsce przeprowadzenie dzisiejszych obrad w Sejmie w sposób zdalny, co okazało się niemożliwe z powodu tandemu PO-KO i Konfederacja.

Ale wróćmy do totalnych. To co dzisiaj w sejmie zaprezentowało PO-KO jest czymś kuriozalnym. Oskarżanie rządu o kłamstwa - gdy wszyscy nawet za granicą stawiają polski rząd za wzór reakcji na koronawirusa - jest czymś niezrozumiałym i sprawiającym, że takie PO-KO nie powinno w ogóle istnieć na polskiej scenie politycznej.

Taka totalna opozycja jest po prostu ewenementem na skalę światową, ewenementem w sensie pejoratywnym. Czy Polska zawsze musi rodzić na polskiej ziemi zaprzańców, dla których władza jest najistotniejsza nawet kosztem zdrowia i życia ludzi. Przykre...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 25 marca 2020

Egzotyczna koalicja? "Gratuluję" Konfederacji...

Wielu z nas po tej prawej stronie polskiej sceny politycznej* miało przez jakiś czas nadzieję na to, że pojawienie się w parlamencie nowej prawicowej partii "Konfederacja" może być tylko pozytywno-ozdrowieńczym powiewem wiatru w najnowszej historii politycznej Polski.

I również spodziewaliśmy się, że będzie to opozycja konstruktywna a nie dekonstruktywna jak w przypadku PO-KO, która cierpi na jedną podstawową chorobę: "antypisizm" bez względu na wszystko.

Dzisiaj mamy sytuację wyjątkową w naszej współczesnej historii, i to nie tylko Polski, ale też i świata. Epidemia koronawirusa zachwiała podstawą istnienia wielu narodów i państw. Cały świat walczy z tym wirusem i niezależnie od tego skąd się wziął i dlaczego, to na razie jest to numer jeden wśród najpilniejszych spraw do załatwienia.

Po pierwsze wszyscy - niestety w różnym tempie czasowym - robią wszystko, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Po drugie trwają zintensyfikowane prace nad wynalezieniem na niego lekarstwa lub szczepionki. Po trzecie zaś każdy kraj przygotowuje jakiś pakiet antykryzysowy obejmujący jego sferę gospodarczą.

Najważniejszym zaś jest czas..., w którym te wszystkie działania należy prowadzić. Im szybciej tym lepiej.

Ta nowa sytuacja spowodowała też niemal całkowite przeorganizowanie wielu zachowań ludzi oraz konkretnych instytucji.

Współczesna technika w dużej mierze pozwala na tzw. pracę zdalną, videowizyjne łączenie się  pomiędzy ludźmi czy też instytucjami, można zdalnie uczyć, porozumiewać się na portalach społecznościowych, można płacić bezgotówkowo i robić zakupy w internecie, itd...

Mając na względzie ludzkie życie i zdrowie w wielu krajach wprowadzono rygorystyczne zasady, które mają zminimalizować międzyludzkie osobiste kontakty, aby tą drogą zatrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa.

Powyższe dotyczy również instytucji, gdzie nawet w skali europejskiej wprowadza się zdalne prowadzenie różnych spotkań, konferencji, obrad konstytucyjnych organów jak np. Parlamentu Europejskiego, itp.

Dzisiaj najpilniejszą dla Polski sprawą jest jak najszybsze przyjęcie rządowego programu pomocowego dla gospodarki. Aby jednak tak się stało to musi być przyjęta przez sejm odpowiednia ustawa, która pozwoli na wejście w życie tzw. "Pakietu Antykryzysowego".

Dla zdrowia i życia parlamentarzystów, i ich rodzin oraz znajomych PiS zaproponował, aby posiedzenie sejmu odbyło się zdalnie z wykorzystaniem internetu. Wstępnie wszystkie ugrupowania sejmowe były raczej przychylnie do tego pomysłu nastawione lub też z rezerwą wstrzymywały się od jednoznacznej opinii.

Niestety, gdy już przyszło do podjęcia ostatecznej decyzji dwa kluby zablokowały możliwość zdalnego przeprowadzenia posiedzenia sejmu. Są to: klub PO-KO i Konfederacji.

Jestem w stanie zrozumieć destrukcyjny klub PO-KO, ale doprawdy nie rozumiem postępowania Konfederacji, która stanęła z PO-KO w jednej niby egzotycznej koalicji.

I jakkolwiek wcześniej jeszcze wierzyłem, że faktycznie może ona wnieść coś pozytywnego do polskiego życia społeczno-politycznego, to teraz już nie mam żadnych złudzeń. Takim swoim postępowaniem na pewno nie zyska przychylności, nawet wśród wyborców dotychczas jej w jakiś  sposób sprzyjających.

Można nie lubić PiS-u i się z nim nie zgadzać, ale w sytuacji skrajnie kryzysowej jaką teraz mamy trzeba być choć po części odpowiedzialnym za swoje decyzje. Od PO-KO nic pozytywnego się nie spodziewałem, ale od Konfederacji raczej tak. No chyba, że również jej zależy na tym, aby do władzy wróciła PO-KO, czyli zależy jej na upadku Najjaśniejszej Rzeczpospolitej... A może w przyszłości marzy im się powstanie stałej koalicji PO-KO-Konfederacja?

Tym bardziej, że tak naprawdę nie ma istotnej przeszkody prawnej, która zabraniałaby przeprowadzenia posiedzenia sejmu i parlamentu w formie zdalnej, dzięki której możemy potencjalnie ratować zdrowie i życie w dobie koronawirusa.


* Abstrahuję tutaj od tradycyjnego rozumienia sceny politycznej, bowiem współcześnie terminy prawica i lewica bywają nieczytelne i zatarte a podział polityczny w krajach cywilizacji zachodniej wedle mnie przebiega na linii: postmarksizm kulturowy - konserwatyzm kulturowy.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 24 marca 2020

Oj! Czy to ten mściwy G. Schetyna?

Każdy kto kiedykolwiek miał dłuższą lub krótszą styczność z G. Schetyną może spokojnie powiedzieć o nim choć jedno: że jest niesamowicie pamiętliwy i mściwy, szczególnie wobec osób lub ich grup, które w jakikolwiek sposób "zalazły mu za skórę". Potrafi w sposób wyrafinowany mścić się na nieszczęśnikach nawet po wielu latach.

O tej jego cesze dowiedziałem się bardzo dawno temu, kiedy G. Schetyna jeszcze był ściśle związany  z koszykarską drużyną "Śląska Wrocław" a ja miałem przyjaciela, który trenował jedną z drużyn pierwszej ligi koszykówki i był członkiem wyższych kręgów władz PZK.

Na takim jednym zakrapianym bankiecie we Wrocławiu działacze "Śląska Wrocław" opowiadali legendy na temat właśnie tej charakterystycznej dla G. Schetyny "przypadłości" i z reguły kończyli swoją opowieść mniej więcej takim stwierdzeniem: "lepiej z nim nie zaczynać" bo "Grzegorz - zemszczę się" tego nie zapomni nigdy... a oczywiście przytaczam tu wygładzone przeze mnie słownictwo tychże dyskutujących o G. Schetynie osobników.

Wczoraj po raz kolejny kandydatka na prezydenta z ramienia PO-KO dała popis swojej miałkości intelektualnej, mentalnej i pod względem wiedzy, gaworząc bez promptera coś na temat - koniecznego w dzisiejszych czasach walki z epidemią koronawirusa - zwiększania ilości inspiratorów i szpitali zastępczych.

Po raz kolejny szanowna pani M. Kidawa-Błońska żenująco rozśmieszyła a tym samym udowodniła, że nie ma żadnych predyspozycji do ubiegania się o tak zaszczytny i ważny w Polsce urząd jakim jest prezydentura naszego kraju. O wielu wcześniejszych jej wpadkach niedawno pisałem wskazując, że tak naprawdę jest chyba najgorszym pretendentem do fotela prezydenckiego spośród kandydatów szeroko rozumianej opozycji.

I nie chodzi mi już tak mocno o te wpadki językowe, choć one tylko potwierdzają ogólne przekonanie o miałkości tej kandydatury. Ważne jest to, że całym swoim postępowaniem w czasie trwania tej kampanii wyborczej sprzed epidemii jak i w czasie jej trwania udowodniła, że nie ma żadnych zdolności przywódczych ani też żadnych innych, które choć trochę predestynowałyby ją do objęcia urzędu prezydenckiego.

Wobec powyższego począłem znów się zastanawiać dlaczego akurat tą panią PO-KO wystawiło jako kandydatkę na prezydenta. Przecież ci, co podejmowali takie decyzje musieli dobrze znać jej "walory" i wiedząc o nich tak naprawdę zrobili jej wielką krzywdę. Szczytem - i też chyba niezasłużonym - jej możliwości było marszałkowanie i tak mogła sobie dotrwać do końca kadencji sejmu, tym samym nie dając się poznać Polakom. Teraz to kto wie... jak potoczą się polityczne losy tej pani.

Co to ma wspólnego z G. Schetyną? Ano przecież on chyba najlepiej znał i zna możliwości intelektualno-polityczne M. Kidawy-Błońskiej a mimo to ją sobie poparł a całe odium porażki spadnie teraz na samą marszałek, B. Budkę i pośrednio też na D. Tuska, którego z wzajemnością przecież też nie cierpi G. Schetyna.

Czyżby więc pan Grzegorz już się wyrafinowanie zaczął mścić za usunięcie go od władzy w PO?  Może powoli sobie przygotowuje cokół, na który wlezie, gdy członkowie PO zawołają w końcu: "Grzegorzu wróć!".


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 23 marca 2020

Kiedy będziemy głosować w wyborach na prezydenta?


Pytanie zawarte w tytule wydaje się zasadne w dzisiejszych okolicznościach stanu epidemii koronawirusa.

Jak na razie obecne władze skłaniają się do utrzymania terminu wyborów przypadających na dzień 10 maja 2020 roku. Z kolei cała opozycja jednym głosem apeluje o przełożenie wyborów na czas po zakończeniu stanu epidemii i zagrożenia epidemicznego.

Jest wiele argumentów przemawiających za oboma konkretnymi rozwiązaniami i uciekając od bieżączki politycznej można wybiórczo wskazać  na poniższe.

Za terminem 10 maja przemawiają zapisy Konstytucji RP oraz jak na razie na tyle skuteczne metody walki z koronawirusem, że nie ma konstytucyjnych podstaw do wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych: klęski żywiołowej, wyjątkowego czy wojennego a tylko po ogłoszeniu jednego z tych stanów mogłoby nastąpić przesunięcie terminu wyborów.

Dodatkowym argumentem za utrzymaniem terminu wyborów jest fakt, że tak naprawdę nie wiemy ile czasu potrwa walka z koronawirusem a później walka z jego skutkami i na czas tych walk należałoby mieć już jasną sytuację, kto jest w tym okresie Prezydentem RP wybranym w 2020 roku.

W nawiązaniu do poprzedniego akapitu można sobie wyobrazić sytuację, że epidemia koronawirusa będzie trwała dłużej niż np. 3 miesiące i będzie - jak zapowiadają niektórzy eksperci - powracać falami wiosenno-jesiennymi nawet przez rok czy półtora roku. Co więc wtedy? Czy aż tyle czasu mógłby obowiązywać stan nadzwyczajny i wydłużona kadencja obecnego prezydenta?

Kolejnym argumentem za terminem 10 maja są oczywiście obostrzenia i ograniczenia swobód obywatelskich podczas trwania jednego ze stanów nadzwyczajnych. Musimy sobie zdawać sprawę, że ogłoszenie takiego stanu nadzwyczajnego niesie za sobą całkowitą i niedemokratyczną władzę obecnie rządzących. Uprawnienia dla rządu i prezydenta w czasie tych stanów są bowiem takie, które nic nie mają wspólnego z demokracją i wolnością. Więc godząc się na stan nadzwyczajny godzimy się na drastyczne ograniczenie naszych demokratycznych swobód obywatelskich. Już dzisiaj przecież mamy przy stanie epidemii wiele ograniczeń a w czasie stanów nadzwyczajnych byłoby ich znacznie więcej.

Za przełożeniem terminu wyborów są oczywiście - ponownie pomijając bieżączkę polityczną - argumenty związane z aktualną sytuacją epidemiologiczną w kraju. Jest oczywiste, że gdyby do  połowy czy końca kwietnia 2020 roku epidemia koronawirusa nie została w większości opanowana i mielibyśmy dalszy skokowy wzrost zakażeń to należałoby wprowadzić stan nadzwyczajny i przesunąć termin wyborów.

Można się też zastanowić czy kolejnym argumentem za przełożeniem terminu wyborów nie jest obecny brak możliwości prowadzenia normalnej kampanii wyborczej kandydatów na urząd prezydenta RP. Z tym konkretnym argumentem wiąże się też tzw. "demokratyczność" i powszechność wyborów, bowiem w stanie epidemii ludzie mogą bać się wychodzić z domów na głosowanie w dniu 10 maja a to może być podstawą nawet do podważania wyników wyborów.

Jedno jest pewne. To czy wybory odbędą się 10 maja czy też później (kiedy?) zależy wyłącznie od tego, czy da się zahamować  rozprzestrzenianie się wirusa a liczba zachorowań zacznie spadać. Jeżeli tak się stanie przed wyborami to winny się one odbyć w wyznaczonym terminie. Natomiast gdybyśmy jeszcze "walczyli" i liczba zarażonych znacznie by rosła to należałoby wprowadzić stan nadzwyczajny i przełożyć wybory.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

niedziela, 22 marca 2020

Frustracja, bezsilność i bezradność opozycji

Nie wiem czy wszyscy pamiętają jak to opozycja niecierpliwie wyczekiwała, kiedy to wreszcie dotrze do Polski koronawirus. Nawet posuwała się do tego, że oskarżała rządzących o zatajanie przez rząd informacji na temat zakażeń w Polsce.

No, ale jak już koronawirus dotarł do Polski to opozycja poczuła wiatr w żagle i myślała, że rząd i prezydent polegną na walce z nim a oni w glorii i chwale być może obejmą władzę dzięki przyspieszonym wyborom parlamentarnym ogłoszonym w oparciu na wirusowy chaos w Polsce a ich kandydat na prezydenta wygra wybory. Jestem niemal przekonany, że to była ich pierwsza myśl jaka im zakiełkowała w tym sądnym dniu wykrycia "pacjenta zero" w Polsce. Mam jednak nadzieję, że w tych swoich zakutych desperacją i nienawiścią łbach już takiego złego scenariusza, choćby takiego jak we Włoszech, nie chcą.

Dlaczego opozycja tak myślała? Ano odpowiedź jest bardzo prosta a odnosi się do ich doświadczeń kiedy rządzili w epoce tzw. "świńskiej grypy", która i tak pod względem rażenia była mniejsza niż obecny koronawirus. Wtedy nie umieli sobie z tą świńską grypą poradzić a Ewa Kopacz wprost zachęcała Polaków do uśmiechu i radości z nadejścia wiosny. Oni po prostu nie wyobrażali siebie w roli hamulcowych w walce z takim koronawirusem i myśleli, że takim hamulcowym na pewno nie będzie również obecny rząd. Poprzez swój pryzmat zdolności rządzenia oceniali ową zdolność obecnie rządzących. Wyobrażali sobie, że ten koronawirus "spadł im z nieba" i będzie w stanie wywrócić obecne poparcie Polaków do rządu i prezydenta A. Dudy. Zapewne dla nich miało to być zrządzenie losu w sytuacji, kiedy od 2015 roku z niecierpliwością, ale bezskutecznie wyczekiwali na jakiekolwiek potknięcie obecnie rządzących. Przecież nic nie dała ani ulica, ani zagranica, ani jakieś filmy Sekielskich czy P. Vegi. Nic a nic a frustracja i bezsilność połączona z bezradnością narastała i - wedle ich zapędów - wreszcie miała dać swój chory upust w czasie spodziewanego przez nich chaosu związanego z koronawirusem.

A tu.... "klops". Nasz obecny rząd we współpracy z prezydentem okazał się o kilka długości bardziej rozsądny i zdolny do zarządzania kryzysowego niż w najśmielszych snach mogli to sobie wyobrazić dzisiejsi opozycyjni totalsi. I gdyby tylko chodziło o "polskie podwórko" to nasza opozycja mogłaby siebie i nas wszystkich przekonywać, że zrobiłaby więcej i lepiej (tyle tylko czy ktoś w to by uwierzył?). Ale okazało się, że to nasz kraj obecnie stawiany jest za wzór a jego decyzje w walce z koronawirusem kopiowane są przez inne kraje, nie tylko w UE.

Także opozycja obudziła się się z krótkotrwałej euforii bez jakiegokolwiek argumentu, który mogłaby użyć przeciwko obecnym władzom w związku z wybuchem epidemii koronawirusa. Dosłownie żadnego. Nic im nie pozostało jak... właśnie tylko coraz większa frustracja, złość i bezsilność i walka o jakiś cud, który miałby się wydarzyć, gdyby wybory prezydenckie zostały przełożone na jesień. Teraz już im tylko to pozostało: odroczenie kompletnej porażki w czasie... Czy im by to coś dało, albo ewentualnie da? Wątpię. Dziś wygląda na to, że ich i całego tego środowiska występy są nacechowane jakimś obłąkańczym szaleństwem...

Sondaże jednoznacznie wskazują im, że rządowi jak i prezydentowi ufa coraz więcej Polaków. Oceniając np. tzw. "Tarczę Antykryzysową" aż 67% z nas uważa, że działania rządu wobec epidemii w tym obszarze są poprawne (pozytywne), przeciwnego zdania jest tylko 22% fanatycznych wyborców opozycji a najciekawsze jest to, że ową tarczę popierają też w części zwolennicy innych niż A. Duda kandydatów na prezydenta Polski (tabela poniżej - źródło: https://www.dorzeczy.pl/kraj/133489/67-proc-polakow-pozytywnie-ocenia-tarcze-antykryzysowa.html).

W niemal też wszystkich sondażach więcej niż połowa respondentów ocenia zaś pozytywnie wszystkie działania rządu i prezydenta mające na celu zastopować rozprzestrzenianie się wirusa.

Po prostu obecnie rządzący sprawdzają się w okresie kryzysowym a właśnie umiejętność zarządzania kryzysem cechuje dobrych przywódców i ich współpracowników. W skali państwowej obecny kryzys jest bezprecedensowy i każdy - nawet ktoś nieprzychylny - musi stwierdzić, że rząd z prezydentem w porównaniu do innych krajów robią dla Polski i Polaków bardzo dobrą robotę w epoce tego koszmarnego wirusa.

Aż strach pomyśleć, co by się dziś w Polsce działo jakby rządziły PO-PSL pod wodzą B. Komorowskiego w Pałacu Prezydenckim...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 21 marca 2020

Jak długo potrwa epidemia koronawirusa?

Sądzę, że takie pytanie stawiane jest przez wielu Polaków, ale też mieszkańców wielu innych krajów nie tylko europejskich. I tak naprawdę nikt nie jest w stanie udzielić na nie odpowiedzi.

Oczywiście są jakieś szacunki tego okresu oparte na rachunku prawdopodobieństwa, analizach matematyczno-fizycznych czy socjologicznych. Wykorzystuje się do nich nawet prognozowanie ekonometryczne.

Niestety wszystkie te szacunki są mało przydatne ze względu na to, iż tak naprawdę nie znamy źródła pochodzenia koronawirusa i nie mamy na niego skutecznego antidotum. Musimy czekać aż sami tego wirusa pokonamy, tj. pokona go nasz organizm przy ewentualnym wsparciu medycznym. Trwają prace nad lekiem, ale to też musi potrwać z pół roku (ewentualnie 3-6 miesięcy).

W celu ograniczenia zakażeń koronawirusem niemal wszystkie kraje (w tym Polska) przyjęły tak naprawdę tylko jedną metodę: dobrowolną zbiorową kwarantannę a w przypadku podejrzeń zakażenia przymusową kwarantannę. Zamknięto granice państwowe, ustalono drakońskie kary za naruszenie przymusowej kwarantanny, zamknięto niemal wszystkie miejsca użyteczności publicznej - w tym szkoły, teatry, restauracje, puby, kina, ale też sieci handlowe, itd. Doświadczamy tego dzisiaj każdego dnia.

Jako Polska możemy być dumni z tego, że obecne nasze władze wprowadzały i wprowadzają środki służące do ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa niemal jako pierwsi w Europie. Za nami podążają inni. Dodatkowo podobnie jest w przypadku pomocy dla przedsiębiorców i pracowników. Też zapewne za nami pójdą w tym obszarze inne kraje.

Wszystkie te działania nakierowane na zdrowie obywateli i jego ochronę powodują to, że mimo wszystko liczba zakażonych w Polsce w stosunku do jej liczebności jest w miarę niska a rośnie raczej liniowo a nie wykładniczo. To może napawać optymizmem, choć podobno jesteśmy jeszcze przed kulminacją zakażeń.

Takie rozprzestrzenianie się koronawirusa wynika też z tego, że jako społeczeństwo jesteśmy zmobilizowani i jak na razie w przeszło 95% poddajemy się obostrzeniom tego stanu epidemii. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.

Tym niemniej wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, że najszybciej w Europie (a nawet w sferze państw cywilizacji zachodniej z USA i Kanadą na czele) pokonalibyśmy koronowirusa, czyli liczba zakażonych by malała a liczba wyzdrowień rosła.

Co wtedy? Czy oznaczałoby to, że moglibyśmy powrócić do stanu sprzed epidemii? Czy w ogóle możliwy jest taki powrót?

Oczywiście, że nie! No bo cóż by nam przyszło ze zwycięstwa z koronowirusem, gdybyśmy znów otworzyli swoje granice dla krajów, w których epidemia dalej by się "panoszyła"? Czy moglibyśmy zrezygnować z obowiązkowej dwutygodniowej kwarantanny dla tych, którzy z zagranicy przyjeżdżaliby do Polski? Też nie! I tak jest w każdym innym przypadku.

Z tego jest tylko jeden wniosek. Na względną normalizację stanu rzeczywistego możemy liczyć dopiero w tym momencie, kiedy koronawirus zostanie pokonany w skali całego globu, a to - wedle rożnych szacunków - może potrwać nawet rok albo i dłużej. I w takiej perspektywie musimy myśleć o krajowych obostrzeniach związanych z tym wirusem. Ale nawet normalizacja po zwycięstwie nad wirusem nie przywróci już nigdy stanu tego jaki znaliśmy przed tą epidemią.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 18 marca 2020

"Tarcza antykryzysowa" w wydaniu PO-KO: antypis i przełożenie terminu wyborów

Wczoraj prezydent i premier spotkali się, aby dyskutować o tym co będzie się gospodarczo działo już po kryzysie związanym z koronawirusem. I w taki właśnie sposób należy traktować wszystkie działania rządu i prezydenta w obrębie gospodarki, czyli tak naprawdę w newralgicznym dla wszystkich aspekcie codziennego funkcjonowania.

Musimy sobie zdawać sprawę, że myśląc o przyszłości trzeba zadbać o to, aby teraźniejszość nie spowodowała przyszłej katastrofy gospodarczej naszego kraju. Jeżeliby tak się stało, to by znaczyło, iż mamy nieodpowiedzialnych i niewykwalifikowanych rządzących.

Jestem jednak przekonany, że obecna ekipa jest bardzo silna pod względem gospodarczym, co też wynika z charyzmy i wiedzy samego premiera M. Morawieckiego. Przez te lata swojego premierostwa udowodnił, że potrafi dobierać sobie kompetentnych współpracowników i poprowadzić naszą gospodarkę na coraz wyższe pułapy jej rozwoju a już tego kwintesencją było ustalenie na rok 2020 budżetu z zerowym deficytem, co zdarzyło się po raz pierwszy w nowej Polsce. Do tego mieliśmy rekordowo niskie bezrobocie i różnego rodzaju programy wspierające gospodarkę. Przez wielu byliśmy i jesteśmy stawiani w Europie za wzór, co jest jak najbardziej słuszne.

Przyszedł sobie do nas koronawirus i wywrócił wszystko do góry nogami... za wyjątkiem zimnej krwi naszych rządzących. Przyjęliśmy rozwiązania antywirusowe bardzo szybko. Jako jedni z pierwszych wprowadziliśmy stan zagrożenia epidemicznego i wszystkie z tym związane obostrzenia. I w tym przypadku jesteśmy stawiani za wzór i po nas podobne rozwiązania wprowadzają inni. To wszystko w zakresie zdrowia nas wszystkich.

Dziś zaś premier M. Morawiecki wraz z ministrami odpowiedzialnymi za gospodarkę przedstawił pakiet antykryzysowy dla gospodarki, który nazwał "Tarczą antykryzysową". Jest to pakiet innowacyjny i składający się z pięciu filarów, które ogólnie mają dać szansę na przetrwanie w dobrej kondycji naszej gospodarki przez ten nieuchronny kryzys. I znów mam wrażenie, że będzie kopiowany przez inne europejskie kraje, bowiem jest na wskroś całościowy i nie stanowi zbioru jakichś przypadkowych działań.

Pakiet zakłada bardzo wiele rozwiązań zarówno dla pracodawców i pracowników, jak i dla całego systemu finansowo-gospodarczego w naszym kraju. Jest to bufor, który ma zminimalizować negatywne skutki gospodarcze, które na pewno spowodują spowolnienie wzrostu gospodarek nie tylko europejskich.

O szczegółach premier poinformował w czasie konferencji prasowej i już niedługo znajdzie się on na stronach KPRM a dziś przedstawiają go portale internetowe [1], [2], [3], [4], [5], [6].

O szczegółach wypowiem się po przyjęciu jednej lub dwóch specustaw, które rząd ma zamiar przedstawić sejmowi do akceptacji i w nich to będą zawarte wszystkie propozycje... Na gorąco mogę tylko powiedzieć, że ich kompleksowość i szybkość wdrażania pozytywnie zapiera dech w piersiach ekonomisty :).

Natomiast nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdybyśmy mieli rządy PO-PSL to wszystko by po prostu naszą gospodarkę pogrążyło tak, że nasza, polska egzystencja byłaby zagrożona. Czy ktokolwiek z takich person jak D. Tusk, E. Kopacz czy też inni przywódcy opozycji byliby w stanie tak merytorycznie jak M. Morawiecki przedstawić  (chociażby) taki plan i byliby zdolni do merytorycznych odpowiedzi? Wątpię i sądzę, że większość liderów opozycji w ogóle nie rozumiała tego, co mówią przedstawiciele rządu z premierem na czele.

Cały pakiet jest pozbawiony jakiejkolwiek polityki, jest na wskroś merytoryczny i miejmy nadzieję słuszny.

A co robi opozycja? No i oczywiście - jak można się było spodziewać - totalna opozycja już krytykuje ową Tarczę Antykryzysową,,, krytykują, aby krytykować, choć nie mają pojęcia co tak naprawdę krytykują.

Jedynym u nich planem antykryzysowym jest totalniacka i prostacka negacja wszystkiego co robi PiS i gdyby rządzili to takiego planu w ogóle by nie było. Innym elementem antykryzysowego planu opozycji jest... przełożenie wyborów prezydenckich...

To wszystko na co opozycję dzisiaj stać. Zero merytorycznych i realnych propozycji. Żałośni ludzie.



[1] https://wpolityce.pl/polityka/491760-najwiekszy-pakiet-antykryzysowy-co-zaklada-tarcza-sprawdz
[2] https://www.salon24.pl/newsroom/1028499,pakiet-antykryzysowy-w-zwiazku-z-koronawirusem-wartosc-212-mld-zl-znamy-szczegoly
[3] https://wpolityce.pl/gospodarka/491782-prezes-nbp-nie-musze-o-nic-prosic-za-granica-damy-rade
[4] https://niezalezna.pl/317105-pracowniku-pracodawco-przeczytaj-pakiet-antykryzysowy-17-kluczowych-punktow
[5] https://niezalezna.pl/317151-rzad-przeznaczy-dodatkowe-75-mld-zl-na-ochronezdrowia-w-planach-min-wzrost-swiadczen
[6] https://niezalezna.pl/317149-emilewicz-wyplacimy-min-samozatrudnionym-swiadczenie-w-wysokosci-ok-2-tys-zl



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... © Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

sobota, 14 marca 2020

Koronawirus - Unia Europejska i Nowy Porządek Świata

Jeżeli jeszcze ktoś się łudził, że obecny kierunek "rozwoju" UE jest słuszny to chyba musiał u niego nastąpić zmierzch tych nierealnych marzeń o Jednym Państwie Europa. Koronawirus pokazał, że ten  jeden bełkotliwy język elit unijnych, które uzurpowały sobie prawo do zarządzania w poszczególnych państwach należących do UE jest po prostu nic nie znaczącym frazesem i czymś nierealnym, absurdalnym.

Okazało się bowiem, że UE nie potrafiła skutecznie i w odpowiednim czasie scementować się na wspólnej walce z koronowirusem i znów zajmują się tym poszczególne państwa narodowe i to od tych państw zależy bezpieczeństwo zdrowotne własnych obywateli. UE jest w tej walce zupełnie niepotrzebna a do tego niemrawo nieskuteczna: wracają granice międzypaństwowe, pomoc obywatelom finansowana jest przez budżety narodowe, od poszczególnych narodowych systemów ochrony zdrowia zależy ich efektywność, wszelkie decyzje podejmują lokalne rządy nie oglądając się na jakąś sztuczną formę abstrakcyjnej sztuki jaką jest współczesna UE.

I nawet gdy teraz w końcu UE zrozumiała co się dzieje i przeznaczyła dodatkowo na walkę z koronawirusem 37,3 mld euro to i tak mleko się już rozlało (Polska ma otrzymać w dwóch transzach ponad 7,4 mld euro, najwięcej w Europie, co też jest wyrazem aprobaty władz unijnych dla polskich sposobów walki i zapobiegania zakażeniom koronawirusem). Do tej pory niemalże biernie przyglądano się pandemii, by dopiero teraz wdrażać środki na pomoc w walce z jego skutkami. Tym niemniej dystrybucją tych środków zajmować się będą państwa narodowe a nie jakieś niepotrzebne biurokratyczne molochy unijne. Czyli jednak potrzebne są konkretne państwa, które są zdolne do natychmiastowej reakcji a nie unijnej inercji decyzyjnej.

Idea Szkoły Frankfurckiej, A. Gramsciego, A. Spinellego i innych komunistów kulturowych właśnie ukazała swą irracjonalność i upadek. W Europie nie jest możliwe zbudowanie sztucznego świata podobnego do ZSRR, który ja nazywam Związek Socjalistycznych Republik Europejskich. Odejście od pierwotnych założeń ojców założycieli  UE (np. R. Schumana); stopniowe wykorzenianie w Europie wartości chrześcijańskich, które były fundamentem rozwoju Europy; gender; lewacko-liberalna politpoprawność i fałszywie pojmowana tolerancja; odchodzenie od narodowych granic; multikulturowość; itd. spowodowały obecnie powstanie napompowanej do granic wydmuszki zwanej UE, która - mim zdaniem - pęknie z wielkim hukiem. Zrozumieli to już Brytyjczycy i powoli takie zrozumienie będzie w kolejnych krajach. Im dłużej ten balon będzie nadmuchiwany, tym większa będzie siła rażenia jego pęknięcia. Oby więc pękł jak najszybciej a Unia Europejska powróciła do swoich korzeni i zasad współpracy jaka była w czasach EWG (swoboda przepływu kapitału, towarów i ludzi). Te wszystkie instytucje obecnej unii w stylu PE, KE i inne są zupełnie niepotrzebne i tyle. To tylko balast, który powoduje stopniowe zatapianie naszego europejskiego kontynentu.

Są też głosy mówiące, że ów wirus miał wywołać odpowiednią reakcję ludzi i być na tyle zauważalny, aby można było - niby ze względów bezpieczeństwa - w sposób narastający zniewalać ludzi "dla ich dobra". Miałoby to na celu doprowadzenie ludzi do stanu ciągłego zagrożenia, strachu i paniki a tym samym ich zgody na ograniczanie ich praw i wolności, np. obowiązek kolejnych szczepień, likwidacja w obiegu gotówki, czipy RIF, GMO, ograniczanie poruszania się, itd. Pojawiają się ponadto zarzuty, że owa pandemia koronowirusa jest przedsięwzięciem zwolenników budowy Jednego Państwa Światowego (NWO) i też testuje ludzkość dążąc tak naprawdę do jej depopulacji i całkowitego zniewolenia. Takiego zniewolenia, które pozwoliłoby wreszcie globalistom na zapanowanie nad światem.

Szczerze powiedziawszy sam nie wiem co o tym specyficznym patrzeniu na obecną pandemię mam sądzić. Z jednej strony wydaje się tzw. "teorią spiskową" i to skrajną, ale z drugiej strony nie mamy prawie żadnych publicznych informacji o rzeczywistym źródle pojawienia się koronawirusa u ludzi. Skąd on się wziął? Jest odzwierzęcy (nietoperze, łuskowce) czy jest mutacją innych wirusów? A może został wytworzony w laboratoriach naukowców pracujących nad bronią biologiczną? A jeżeli tak to w jakich laboratoriach? I czy był "wyswobodzony" celowo czy też był to błąd przy pracy chemików? Na razie tylko wiemy, że potocznie mówi się o chińskim Wuhan jako źródle koronowirusa, ale tzw. "zerowy pacjent" jest nadal poszukiwany.

O rzekomym wyprodukowaniu koronawirusa przez laboratoria wojskowe mówi też m.in. znany "spiskowiec" Alex Jones, np. w tym filmie:



https://www.youtube.com/watch?v=7aZQgP0j7ic&feature=youtu.be

Sądzę, że sama UE już zauważyła, że walka z koronawirusem jest dla niej testem konieczności jej istnienia. Stąd dodatkowe środki unijne, które mają udowodnić, że jednak tak jest.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 13 marca 2020

Koronawirus - Czy minister zdrowia sprawdza się na swoim stanowisku?

Jestem bardzo zżyty ze środowiskiem medycznym i znam jego problemy. Pisałem nie raz na temat sektora publicznej ochrony zdrowia i konieczności oraz kształcie jego reformy i muszę przyznać, że od samego początku, gdy ministrem został Łukasz Szumowski, byłem do niego sceptycznie nastawiony. Ta moja sceptyczność narastała w miarę upływu czasu i braku wypracowania przez niego jakichś zrębów kompleksowej reformy tegoż systemu. Stawiałem go na równi z ministrem spraw zagranicznych J. Czaputowiczem i wskazywałem, że ci dwaj ministrowie winni być zmienieni.

Tym niemniej nie jestem pracownikiem ministerstwa zdrowia i być może jednak za mało wiedziałem i wiem na temat działalności ministra. Natomiast tak naprawdę jedynym przekazem medialnym była do tej pory informacja o sukcesywnym zwiększaniu środków finansowo-rzeczowych na system ochrony zdrowia, jednak bez wskazywania konkretnych rozwiązań reformujących ten system. Może trzeba jeszcze trochę czasu? Wszak ministrem Ł. Szumowski jest dopiero od 9 stycznia 2018 a jak do tej pory żadnemu ministrowi nie udało się przeprowadzić fundamentalnej reformy tego systemu a np. pomysły rządów PO-PSL polegały tak naprawdę na pozbyciu się problemu poprzez np.  prywatyzację szpitali (vide: casus Sawickiej). To były chore projekty reformy, bo wtedy taki atak pandemii jak dzisiaj byłby bardziej odczuwalny dla obywateli albo też nastąpiłby paraliż państwa w zakresie ochrony zdrowia jego obywateli.

Każdego jednak człowieka na odpowiednio wysokim stanowisku (publicznym czy prywatnym) poznaje się tak naprawdę w sytuacjach kryzysowych, kiedy trzeba wykazywać się właściwymi umiejętnościami zarządczymi. A takim kryzysem w sferze bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków jest  obecna pandemia koronowirusa.

Jak sobie w tej nadzwyczajnej sytuacji radzi minister zdrowia? Ku mojemu zaskoczeniu bardzo dobrze i - uwzględniając moje wcześniejsze zastrzeżenia - bardzo się z tego cieszę. Podejmuje odpowiednie decyzje w odpowiednim czasie. Wykazuje się spokojem i pozytywną pewnością siebie. Podejmuje trudne społecznie ustalenia i potrafi je skutecznie wdrażać w życie, z jednoczesnym sprawnym przedstawianiem ich opinii publicznej. Umiał zorganizować niemalże ad hoc cały sektor ochrony zdrowia na walkę z koronawirusem. Mało tego. Potrafił z wyprzedzeniem wdrażać rozwiązania, które były (są) później kopiowane przez inne kraje i również potrafił uczyć się na błędach tych krajów. Oczywiście wszystkie te działania nie mogły nas ustrzec przed koronawirusem, ale jak na razie odsetek chorych i zmarłych jest bardzo niski w porównaniu z  nawet liczniejszymi ludnościowo krajami  UE i miejmy nadzieję, że będzie tak dalej. Sytuacja bowiem jest bardzo dynamiczna dziejąca się dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zachorowania wciąż rosną i niestety mamy już krajowe źródła tych zachorowań, choć wpierw wirus był przywleczony z zagranicy, szczególnie z Włoch.

Ale też przy tej okazji okazało się, że nasz system ochrony zdrowia wcale nie jest aż tak zły i w momencie kryzysowym potrafił i potrafi skutecznie działać. To dobrze wróży na przyszłość. Również podobnie jest też z innymi organami państwowymi z szeroko pojętego otoczenia tegoż sektora:  SANEPID-u czy Inspekcji Sanitarnej. Oczywiście nie oznacza to zaniechania prób zmiany systemu ochrony zdrowia, ale przynajmniej teraz jesteśmy w stanie "wyłapać" wszystkie dotychczas istniejące tzw. "wąskie gardła", co pozwoli na skuteczniejszą strategię funkcjonowania i reformy naszej publicznej służby ochrony zdrowia.

Szacunek należy się też wszystkim innym ministrom i ludziom, którzy pracują na ich rzecz jak np. MSWiA czy MO i w ogóle tenże szacunek należy się dziś całemu rządowi z premierem M. Morawieckim na czele, bo też od niego zależy koordynacja całości działań związanych z ograniczeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Nie wyobrażam sobie obecnej sytuacji, gdyby rządziła dziś totalna opozycja, która "budowała państwo z dykty", gdzie miały być tylko: "c..uj, dupa i kamieni kupa". To byłby koszmar dla naszego państwa i jego obywateli.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

czwartek, 12 marca 2020

T. Grodzki: od powagi do śmieszności cienka granica

Marszałek Senatu od pierwszego dnia swojego urzędowania daje się poznać jako osoba, która święcie wierzy w jakąś wytworzoną przez siebie misję bycia "trzecią osobą w państwie". Podkreśla cały czas tą swoją wyjątkowość.


Wpierw poczuł się jako namaszczony zwycięzca w wyborach na marszałka, później zaczął się kreować jako skuteczna przeciwwaga dla sejmu i obecnych rządzących. Zaczął wyjeżdżać za granicę i jątrzyć przeciwko Polsce w sprawie reformy sądownictwa, by w końcu stwierdzić, iż nikt nie może mu  czegoś nakazywać... oczywiście jako trzeciej osobie w państwie. Tak mu się ta funkcja spodobała, że aż zaczął - niczym prezydent - wygłaszać telewizyjne orędzia czując się zapewne jak pierwsza osoba w państwie. Pewnie je teraz codziennie ogląda uwielbiając samego siebie...

W tym czasie też zaczął prowadzić niejako własną politykę zagraniczną spotykając się - oprócz z wiceprzewodniczącą KE Vierą Jourovą oraz z komisarzem UE do spraw sprawiedliwości Didierem Reydersem  w Brukseli - także z ambasadorem Rosji w Polsce. Chciał też spotkać się z ambasadorem Iranu (!), ale ze względu na wizytę Komisji Weneckiej w Polsce to spotkanie zostało odwołane.

Prowadzenie polityki zagranicznej należy do rządu oraz pośrednio do prezydenta a nie marszałka senatu. Tym samym pan marszałek wkraczał w kompetencje międzynarodowe tych ciał politycznych.

Ciekawa też jest jego reakcja na zarzuty brania przez niego łapówek w czasie, kiedy był lekarzem. Tych głosów jest coraz więcej, ale pan marszałek wije się jak piskorz i wszystkiemu zaprzecza, nieraz zaprzeczając sobie samemu: nie brałem 2 tys. zł w szpitalu, ale w gabinecie prywatnym... w moim gabinecie prywatnym stawki wynosiły 100, 200 zł. Zarzuty w tym zakresie są coraz liczniejsze i wątpię, żeby marszałek T. Grodzki mógł się z nich wyplątać, nawet jakby zatrudnił najwybitniejszych prawników.

Pan marszałek stara się być poważny, ale sposób artykulacji głosowej, jego mimika, ruchy ciała i cała jego postawa staje się jednak coraz bardziej groteskowa i śmieszna. Daje się chyba powszechnie zauważyć jego mitomaństwo i megalomaństwo. Jest pochłonięty idiolatrycznym samozachwytem nad własną osobą. Jest też po prostu egoistą bez empatii, która winna być nieodłączną cechą lekarza z powołania. Idąc jeszcze dalej jest po prostu egocentroikiem [1].

W tym mitomaństwie nie znosi żadnej krytyki swojej osoby, nawet wtedy gdy jest ona słuszna, jak na przykład w przypadku jego wojaży do Włoch a później nie poddanie się zaleceniom ministerstwa zdrowia i GIS w sprawie koronawirusa. Odmówił wypełnienia karty lokalizacyjnej (no bo jest czecią osoba...), poszedł sobie po prostu na SOR a nie do oddziału zakaźnego szpitala, choć - jako lekarz - musiał chyba zdawać sobie sprawę, że naraża innych. Jest nie tylko mitomanem i megalomanem, ale także jest człowiekiem totalnie nieodpowiedzialnym, który nie powinien pełnić tak wysokiej funkcji w państwie.

Niestety pan marszałek przekroczył już granicę dzielącą go od powagi do bufonackiej śmieszności i tak winien być oceniany: groteskowy marszałek, który nawet nie wie, że jest groteskowy i już śmieszny. Należy mu się jedynie współczucie a może nieraz i drwiący uśmiech. Nie należy tą pustką się przejmować, bo nawet na krytykę zasługuje jakaś wartość a pustka...?

I tak ogólnie: T. Grodzkiemu jak młokosowi, woda sodowa uderzyła do głowy.

[1] - egocentroizm - to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu spowitych mgłą egotyzmu,
- idiolatria - postawa polegająca na uwielbieniu samego siebie, braku jakiegokolwiek krytycyzmu do własnych działań lub słabości.


P.S.

Głupiec - Fraszka (Sanskryt)

Pomyliło się głupcowi, którą zmierzać drogą,
Więc zapytał się podróżnych, czy mu nie pomogą.
„Idź od drzewa nad tą rzeką prosto w górę” - ci mu rzeką.
Więc od drzewa jął matołek piąć się po pniu na wierzchołek.
„Tą mi drogą przykazali iść wędrowcy w górę dalej”.

Nagle gałąź się ugięła tuż pod szczytem, gdy się drapał,
Lecz zawisnął za wierzchołek, bo się ciołek w porę złapał
Ledwo, ledwo. I gdy w znoju wisiał tak, u wodopoju
Słonia, który sobie kroczył z kornakiem na grzbiecie, zoczył
W oddali; wtedy w uwięzi dyndając tak na gałęzi

Głupiec gromko wołać począł: „Człowieku, przyjdź mi z pomocą!”
By go wyciągnąć z kłopotu odrzuciwszy w bok ankusię,
Obydwie nogi niezdary chwycił rękoma słoniuszy.
A zwierzę, niepomne wiele, szło dalej: kornak w uwięzi
Zawisnął za nogi głupca, który się trzymał gałęzi.

W pośpiechu głupiec zawołał tak do kornaka w udręce:
„Jeśli umiesz śpiewać, śpiewaj cokolwiek bądź, tylko prędzej!
Gdy usłyszy cię, przybędzie, by nam pomóc ktoś z daleka;
Inaczej zlecimy na dół i porwie nas rwąca rzeka!”

Głośne wnet rozpoczął pienie kornak, zgodnie z poleceniem,
Tak kunsztowne, iże tamten uradowany bez miary
„Brawo, brawo” wykrzykując, zapomniał, iż trzyma konary,
Zaczął klaskać mu w zachwycie, niepomny wcale o życie:
Runął z góry wraz z kornakiem z pluskiem w nurty bystrej wody.

Czyżby mogło przestawanie z głupim nie wyrządzić szkody?

Ignacy Krasicki, Satyry, Część druga.
Pochwała głupstwa - fragment

Patrz na mędrca — tetryka, głupca — wesołego:
Tu pryska z twarzy zdrowie, tam zapadłe oczy,
Wlecze się chuda mądrość, spasłe głupstwo toczy.
A co lepsza, kto głupi, mądrością jest dumny,
A co gorsza, kto mądry, zna, że mniej rozumny.

William Szekspir

„Głupiec uważa się za mądrego, ale mądry człowiek wie, że jest głupcem”.




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 10 marca 2020

T. Grodzki - nieodpowiedzialność, głupota, infantylizm, żenada

Marszałek Senatu, lekarz, człowiek opętany mitomaństwem wykazał się kompletną niodpowiedzialnością, głupotą, infantylizmem i żenadą, wyjeżdżając w dobie koronawirusa do  Włoch oraz niemrawo i lekceważąco tłumacząc się z tego.  I jeszcze się chwalił, że musiał z tych Włoch wrócić bo "musiał przeprowadzić Senat" i nie żałuje tego wyjazdu. Lekarz, o zgrozo!

Mało tego i wbrew zaleceniom MZ i GIS zamiast bezpośrednio po przyjeździe udać się na oddział zakaźny to udał się na SOR w szpitalu i... czekał na wyniki spotykając się z posłami, senatorami i innymi ludźmi w tym ze Służby Ochrony Państwa. Na SORZ-e zaś spokojnie sobie czekał na pobranie próbek do badania będąc wśród innych pacjentów. Lekarz, o zgrozo!

Czyż to nie jest głupota najwyższych lotów? I to głupota "czeciej osoby w państwie" jak sam siebie mitomańsko określa. Ten groteskowy Marszałek w zachwycie nad swoją osobą narażał innych na zainfekowanie koronawirusem. Coś niewyobrażalnego, nawet nie chciał wypełnić karty identyfikacyjnej w momencie powrotu do kraju. Czy z nim coś jest nie tak? Lekarz, o zgrozo!

Skompromitował się zupełnie. On po prostu nie nadaje się nawet na bycie lekarzem, nie mówiąc już o marszałkowaniu. Jego miejsce jest gdzieś tam daleko od ludzi, w jakimś buszu czy coś podobnego.

Bufonada jaka z niego wyłazi na każdym kroku jest porażająca i żenująca. Czy Polski naprawdę nie stać na kogoś mądrzejszego i odpowiedzialnego na funkcji Marszałka Senatu RP? Na pewno stać, ale nie po stronie PO-KO, niestety.

Jakby tego wszystkiego było mało to jeszcze po spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego  zaczął coś razem z Budką gaworzyć, że działania rządu ws. koronawirusa są niewystarczające. To już jest szczyt bezczelności. Najpierw sam powinien dawać przykład a nie krytykować.

I na koniec refleksja... Byłby koszmar jakby to dziś rządziła koalicja PO-PSL z B. Komorowskim pod żyrandolem...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

II tura wyborów w dobie koronawirusa: A.Duda vs M.Kidawa-Błońska?

Najprawdopodobniejszy scenariusz drugiej tury wyborów, o ile oczywiście do takiej tury dojdzie, co nie jest przesądzone.

Zastanawiałem się czy w ogóle podejmować się przedstawienia takiego scenariusza, bowiem już o Pani M.Kidawie-Błońskiej pisałem kilka razy i raczej w negatywnym sensie. Ogólnie uważam, że jest to najmniej trafna osoba kandydująca obecnie na prezydenta Polski.  Nie reprezentuje sobą żadnych wartości a króluje w niej pustka leczona prompterem.

W bezpośrednich rozmowach z wyborcami operuje jakimś koślawym językiem polskim, mówi przerywanymi zdaniami, chaotycznie i nieraz w zakresie ich zawartości wzajemnie sprzecznymi. Myli pojęcia i znaczenia słów. Gubi się w swoich dywagacjach na każdy niemal temat. Ma jeden zestaw odpowiedzi prawie na każde pytanie: tworzenie wspólnoty, wyższość UE nad polskim prawem, itd. Aż trudno uwierzyć, że taką osobę zafundowała nam PO-KO.

Jesteśmy jeszcze przed kulminacją kampanii wyborczej i przed ogłoszeniem przez kandydatów swojego programu o ile M. Kidawa - Błońska taki program ma. Ale znów mamy plebiscyt PiS kontra anty-PiS i moim zdaniem taki będzie niestety wybór Polaków. To nic, że A. Duda przerasta M. Kidawę - Błońską o dwie długości in plus, ważne żeby nie został prezydentem i to dla wielu totalsów wystarczający argument, bez żadnego oglądania się na realną rzeczywistość.

A realizm (nie marzenia) podpowiada wybranie jedynie A. Dudy na kolejną kadencję. Wiem, że nie wszystkim on - nawet w naszym gronie - się podoba, popełnił sporo błędów, ale czy można sobie wyobrazić M. Kidawę-Błońską na stanowisku prezydenta RP? Wolne żarty. To byłaby kompromitacja jeszcze większa niż w przypadku B. Komorowskiego.

Na pewno M. Kidawa-Błońska może liczyć na swój twardy i w dużej części zidiociały elektorat. Nie mogę tego inaczej nazwać, bo - jak wskazałem - sam wybór kandydatki wydaje się całkowicie nietrafiony. Ona nic po prostu nie umie, ma braki w wiedzy a mowę ma krótką i pełną gaf. Jak można na kogoś takiego głosować? To żenujące. Ale za pomocą hejtu utrzyma to swoje poparcie w granicach 20-25% a dla jej wyborców nawet nie jest konieczna - co powinno być normą - znajomość przez nią języków obcych. Więc jak ma zadbać o interes Polski w kuluarowych rozmowach bez tłumacza? A przecież właśnie takie rozmowy są najważniejsze. Na razie wiemy na pewno, że języki obce zna A. Duda i K. Bosak. Prawdopodobnie też R. Biedroń. Nic nie wiemy na temat W. Kosiniaka-Kamysza i pozostałych kandydatów.

Jak w ewentualnej II turze zagłosują inni? PO-KO spoko na M.K-B. Konfederaci raczej nie pójdą do wyborów, Lewica może rozłożyć swoje głosy ze wskazaniem na M.K-B. Wyborcy skrajnej lewicy Zandberga też ze wskazaniem na M.K-B. Wyborcy PSL-u rozłożą swoje głosy na PAD-a i M.K-B. A jeszcze niezdecydowani? To trudno oszacować.

Niemniej spodziewam się w drugiej turze niższego w wartościach procentowych głosowania Polaków. Może być niższa frekwencja  a to promować będzie M.K-B, bo zacietrzewienie jej zwolenników już przerasta jakikolwiek granice przyzwoitości, mamy do czynienia z agresją słowną, ale też i fizyczną. Te okrzyki na spotkaniach A. Dudy z wyborcami, ta nachalna promocja LGBTQ i gender, to poniżanie nas Polaków i ta zaciekłość na twarzy... To już wyraz bezsilności i bezradności wyborców totalsów, ale to bywa groźne, bo wtedy "tonący brzytwy się chwata" i ta kampania zapowiada się na brutalną ze strony totalsów.

Jak na razie przebieg kampanii wyborczej został przez kandydatów zupełnie zmieniony w stosunku do planów a winien temu jest koronawirus. W najgorszym scenariuszu wirus może doprowadzić do przełożenia daty wyborów prezydenckich.

W dobie tej ewentualnej epidemii bardzo dobrze zdaje egzamin polski rząd razem z prezydentem A. Dudą. Ich działania "wytrącają" zasadność krytyki obecnych władz przez totalnych. Tym samym zyskuje w oczach wyborców obecny prezydent A. Duda. Z reguły jest tak, że w przypadku jakichś klęsk i zachwiania tym samym bezpieczeństwa Polaków i w przypadku gdy rządzący sprawdzają się w tak kryzysowym czasie, to właśnie oni zyskują wzrost poparcia społeczeństwa i jak sądzę będzie tak i teraz.

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak dynamicznie będzie rosła liczba zainfekowanych koronawirusem. Na razie jest dobrze, choć specjaliści uważają, że to może być tylko preludium ewentualnej pandemii. Oby nie, choć prognozy nie są najlepsze, bo jesteśmy stosunkowo dużym krajem pod względem ilości ludności a to może sprzyjać wzrostowi liczby chorych.

Na ten moment jednak koronawirus odstawił walkę wyborczą na dalszy plan i mimo, iż totalna opozycja dalej próbuje grać wyborczo tym zagrożeniem to i ona przyznała w końcu, że polski rząd  zachowuje się w tej sytuacji poprawnie. 

Jest jeszcze jeden bardzo istotny wniosek płynący z tego zagrożenia koronawirusem. Okazuje się, że w takich przypadkach niezbędne jest bardzo silne państwo (nie tylko polskie). Daje to asumpt do takiej oto refleksji: forsowana przez totalnych regionalizacja samorządowa państwa polskiego przejawiająca się np. w postaci likwidacji wojewodów i wzrostu znaczenia samorządów jest błędna i to błędna zdecydowanie. Czy można sobie wyobrazić, żeby teraz same samorządy prowadziły i koordynowały ogólnopolską akcję na rzecz zminimalizowania skutków koronawirusa? Nie powinno być trudności z odpowiedzią na tak zadane pytanie.



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 9 marca 2020

II tura wyborów prezydenckich: A.Duda vs R. Biedroń?

Nikła możliwość takiej konfiguracji w ewentualnej drugiej turze wyborów prezydenckich. Mimo to warto skonfrontować tych kandydatów ze szczególnym uwzględnieniem R. Biedronia.

Polityczne i społeczne zapatrywanie obecnego prezydenta Andrzeja Dudy są bowiem powszechnie znane. Oprócz zalet, także jego słabości czy też błędne decyzje np. w postaci weta do pierwszych  ustaw naprawiających system sądownictwa w Polsce.

Natomiast co można powiedzieć o R. Biedroniu poza tym, że jest gejem i tą swoją "właściwość" wykorzystuje jako oręże w walce politycznej?

Tyle tylko, że jest buńczucznym gejem skrajnie lewicowym a raczej lewackim. Optuje za małżeństwami homoseksualnymi (albo jakimiś innymi płciami - sic!)  oraz możliwością adopcji przez takie pary dzieci. Jest to wizja nie do przyjęcia dla normalnych ludzi, którzy w sposób naturalny wykazują swoje skłonności heteroseksualne. Wszystkie inne są marginesem sięgającym może 2% populacji. I taka grupka ma terroryzować resztę społeczeństwa?

Żeby być dobrze zrozumianym.  Nie optuję za jakąś stygmatyzacją tegoż środowiska, ale jestem przeciwny nadawaniu mu praw wyjątkowych i nie dotyczących większości obywateli. W Polsce jest wolność słowa, pluralizm i tolerancja, ale osobiście nie życzę sobie tych publicznych parad równości promujących środowiska LGBTQ+, seksualizacji dzieci w szkołach (przedszkolach?). Niech pozostawią swoje anaturalne skłonności w alkowach swoich sypialni i nie afiszują się nimi publicznie, siejąc zgorszenie i odrazę.

R. Biedroń jest za możliwością swobodnego dokonywania przez kobiety aborcji do 12 tygodnia życia dziecka. Pytam więc czy to wcześniejsze życie dziecka w łonie matki nie jest już dzieckiem poczętym naturalnie? To jak kiełkujące drzewo. Najpierw jest malutkie a później staje się posągowo duże. I mogłoby takie drzewo wyrosnąć bez zasiania lub zasadzenia i mogłoby wyrosnąć, gdyby to zasiane lub zasadzone drzewko wyrwać z korzeniami z ziemi? To samo jest z płodem . Od samego początku jest to już dziecko, które po prostu rośnie i rośnie, by w końcu ujrzeć światło dzienne poza łonem matki. Dokonując aborcji pozbawiamy dziecko możliwości narodzin. Aborcja na życzenie jest morderstwem dziecka i tak trzeba ją traktować.

Środowiska lewackie w niektórych krajach czy organizacjach dążą też do braku penalizacji pedofilii lub obniżenia wieku, który wyznaczałby jej granicę. Czy Robert Biedroń też tak uważa? Warto go o to zapytać w czasie kampanii wyborczej.

Robert Biedroń jest także jednym z nowych Targowiczan w Parlamencie Europejskim, gdzie kłamliwie opisuje sytuację w Polsce, atakuje ją i wprowadza europarlamentarzystów w błąd.

Robert Biedroń jest za przyjmowaniem uchodźców w Polsce i ogólnie - idąc tropem współczesnych postmarksistowskich elit UE - za Jednym Państwem Europa z wykluczeniem Europy Ojczyzn, którą forsuje A. Duda. Trudno natomiast odnaleźć jego wypowiedzi na temat polskiej polityki zagranicznej, bo o niej nie ma pojęcia. Podobnie jest w przypadku ekonomii czy sił zbrojnych. To kandydat wyciągnięty przez Lewicę z nicości, bo o prezydentowaniu w Słupsku trudno coś powiedzieć, bo "bardziej go nie było niż był w Słupsku". Ale tak naprawdę to byłem swego czasu zszokowany, że słupszczanie wybraki go na stanowisko prezydenta miasta, bo oprócz ładnej fizjonomii i wojującego gejostwa nic więcej nie reprezentuje.

Jest skrajnym ateistą. Dla niego chrześcijaństwo, normalna rodzina i nasza historia oraz tradycja to pojęcia obce. Czuje się obywatelem świata a nie Polski jako zbiorowości narodowej z granicami państwowymi. Sądzę, że tej naszej Polski po prostu nie lubi. Tej, według niego zaściankowej i wstecznej oraz ksenofobicznej. I nie jest dla niego ważne, że tak naprawdę taki obraz Polaków jest zupełnie inny, ważne, że on tak myśli.

Dziwię się, że ten osobnik ma jakiekolwiek poparcie społeczne, i to w Polsce. Na pewno będą na niego głosować lewaccy ekstremiści i lewaczki z grup feministycznych i proaborcyjnych. Znajdzie też poparcie wśród części lemingów, którzy chcą iść drogą "nowoczesności i politpoprawności". Normalni ludzie winni go omijać szerokim łukiem.

Ogólnie poglądy i działania R. Biedronia są skrajnie inne niż prezydenta A. Dudy, choć ten ostatni nie uniknął "wpadki" mówiąc, że być może rozważałby możliwość aprobaty dla ustawy o związkach partnerskich, ale pod pewnymi warunkami. Nie tędy droga panie prezydencie, bowiem - tak jak to zapowiadał Rabiej - do możliwości adoptowania dzieci przez takie "pary" środowiska LGBTQ muszą w Polsce iść małymi krokami: najpierw związki partnerskie, później małżeństwa a później dopiero powolutku wprowadzenie możliwości adoptowania przez takie anaturalne pary dzieci.

W ewentualnym starciu z obecnym prezydentem R. Biedroń byłby bez szans na zwycięstwo.

P.S.
Okazało się, że żona "tygryska", t.j. małżonka W. Kosiniaka-Kamysza też chciałaby ogólnonarodowej dyskusji na temat związków partnerskich i wszystkiego, co się z tym wiąże.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

niedziela, 8 marca 2020

II tura wyborów prezydenckich: A.Duda vs K. Bosak?

Taka rywalizacja jest mało prawdopodobna, choć osobiście uważam, że byłaby na wskroś ciekawa.

O zaletach i wadach prezydenta A. Dudy pisałem wielokrotnie i to także w takim kontekście, że on ciągle uczy się wielkiej polityki i wychodzi mu to coraz lepiej. Po drodze nie uniknął błędów, ale żaden z nich nie dyskwalifikował go jako prezydenta.

Oczywiście ocena jego osoby dokonywana jest też (a może przede wszystkim) poprzez efekty rządzenia jego macierzystej partii, jaką jest PiS wraz z koalicjantami. To jest naturalne, choć przecież dobrze wiemy, że konstytucyjnymi uprawnieniami są przede wszystkim reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej i zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi. Tym niemniej każda uchwalona  przez sejm ustawa musi być przez niego podpisana a także on sam posiada możliwość inicjatywy ustawodawczej.

Jak więc mogłaby wyglądać jego konfrontacja z K. Bosakiem?

Zapewne obaj kandydaci licytowaliby się swoim patriotyzmem: Andrzej Duda pośrednio spuścizną Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego a Krzysztof Bosak Romana Dmowskiego. Innym polem rywalizacji byłaby polityka zagraniczna, gdzie K. Bosak w sposób delikatny podważałby sens opierania się jedynie na sojuszu z USA, wskazując, że nie powinniśmy być znów uzależnieni od jednego supermocarstwa, ale winniśmy prowadzić swoją politykę zagraniczną opartą na wielowektorości sojuszy.

Na pewno też przez K. Bosaka zostałby poruszony temat zakazu aborcji i eutanazji ze wskazaniem, iż obecną ustawę należy tak zmodyfikować, aby była ona bardziej chroniąca poczęte dzieci. A. Duda najpewniej byłby za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy a to ze względu, iż do zwycięstwa potrzebuje też elektoratu centrowego a nie tylko radykalnego.

Inną płaszczyzną wzajemnej dyskusji byłoby gender, LGBTQ i multikulturowość oraz poprawność polityczna. K. Bosak prezentowałby pogląd jednoznacznie nakierowany na zakaz powstawania małżeństw homoseksualnych (lub innych płci!) z kategorycznym zakazem adoptowania przez takie pary dzieci. A. Duda z większością tych poglądów by się zapewne zgodził, choć niedawno miał niefortunną wypowiedź na ten temat ustawy o związkach partnerskich: „Wszystko zależy od tego, jakie rozwiązania zawierałaby taka ustawa. Gdyby chodziło o status osoby najbliższej, ułatwiający takie sprawy, jak wzajemne wspieranie się, troskę, dowiadywanie się o stan zdrowia, to jako prezydent podpisanie takiej ustawy poważnie bym rozważył”. Ta wypowiedź obecnego prezydenta nie zmienia jednak jego poglądów na temat zakazu adopcji dzieci przez takie pary. Jest przeciwny, ale powinien ważyć słowa, poszukując elektoratu centrowego.  Zapewne też obaj kandydaci mieliby takie samo zdanie nt. ochrony najmłodszych przed ich nachalną seksualizację w szkołach (a nawet w przedszkolach), o co intensywnie walczą środowiska gender i LQBTQ+.

Obydwaj panowie mieliby też wspólne zdanie nt. przyjmowania uchodźców do Polski oraz kładliby nacisk na chrześcijańskie fundamenty powstania obecnej Europy. Natomiast na pewno K. Bosak podważałby nasze członkostwo w UE w jej obecnym kształcie a A. Duda podkreślałby konieczność takiego członkostwa i próbę odwrócenia złych tendencji w UE dążącej do zbudowania Jednego Państwa Europa. Byłby - podobnie jak L. Kaczyński - za Europą Ojczyzn, z granicami i zachowywaniem własnych narodowych tradycji.

Natomiast być może nastąpiłby spór pomiędzy kandydatami na temat amerykańskiej ustawy 447JUST, która pośrednio może wywołać takie o to skutki, że Polska będzie musiała zrekompensować organizacjom żydowskim straty wojenne i powojenne na terenie Polski, liczone już na jakieś 300 mld. USD. Oczywiście byłoby to niezgodne z polskim jak i międzynarodowym prawem dotyczącym tak zwanego mienia bezspadkowego, które przechodzi na własność określonego państwa i nie można zbiorowo ich zwracać ludziom czy organizacjom nie będącymi bezpośrednio spadkobiercami. Oczywiście w warstwie werbalnej istniałaby pełna zgoda, co do nienaruszalności w tym względzie naszego majątku narodowego, ale w przypadku prezydenta A. Dudy byłoby zapytanie bezpośrednie i kierowane do niego przez K. Bosaka: "Czy podpisze Pan ustawę obywatelską anty-447 jaką Polacy złożyli do sejmu zbierając przeszło 200 tys. podpisów podpisów?"

Z pewnością tematów poruszanych w takiej konfiguracji kandydatów w II turze byłoby więcej, natomiast szanse na zwycięstwo K. Bosak miałby minimalne.

Po pierwsze dlatego, że jest politykiem niszowym i tak naprawdę Polacy go nie znają i nie są w stanie wyrobić sobie jakiś jednoznacznych o nim opinii. Kampania wyborcza jest zbyt krótka, aby zmienić ten obraz.

Po drugie. Jest to polityk, który musi się jeszcze wiele nauczyć. Nie wystarczy posłowanie a dziś tylko tym może pochwalić się K. Bosak. Nigdy nie miał okazji sprawdzić się jako organizator życia społeczno-politycznego w Polsce, choć w ramach swojego środowiska dał się poznać jako człowiek ciężkiej pracy dla dobra tegoż środowiska.  Mimo wielu prób nie ukończył też studiów wyższych.

Na pewno jego plusem jest dobra znajomość języka angielskiego, czym może pochwalić się również A. Duda. To niewątpliwy atut obydwóch kandydatów odróżniających ich m.in. od takiej M. Kidawy-Błońskiej, która o tym języku nie ma pojęcia.

Za A. Dudą przemawia też jego doświadczenie jako prezydenta Polski i to, że w miarę szybko nauczył się wielkiej polityki. Poza tym jego środowisko rządzi już 5 lat i przez ten okres zrobiło bardzo wiele dla Polski i Polaków. Dalsze pozytywne reformy gwarantowałaby jego ponowna prezydentura. Natomiast środowisko polityczne K. Bosaka w postaci Konfederacji to zlepek wielu ideologii i wielu przywódców. Nie jest to środowisko jednorodne programowo i dziś w wielu głosowaniach głosuje jak totalna opozycja. Wypowiedzi np. J.Korwin-Mikkego, G. Brauna nieraz są rozbieżne np. z wypowiedziami R. Winnickiego czy właśnie K. Bosaka. Trudno sobie wyobrazić jak więc wyglądałaby cała obsada biur nowego prezydenta, ponieważ całe to środowisko dopiero buduje swoje struktury i gdy wszystko dobrze pójdzie może w jakiś sposób okrzepnąć za co najmniej cztery czy pięć lat, pod warunkiem jednak braku takich person jak J Korwin-Mikke.  Podobnie K. Bosak jeszcze potrzebuje czasu by dojrzeć do wielkiej polityki a jego uczestnictwo w kampanii wyborczej może być właśnie takim okresem jego dojrzewania i możliwości poznania go przez Polaków.

W drodze przypuszczeń uważam więc, że takie starcie tych dwóch panów byłoby na pewnym dość wysokim poziomie, opartym na merytorycznych argumentach i takowej polemice. Bylibyśmy oszczędzeni jałowej pyskówki, hipokryzji i aberracyjnych wypowiedzi np. ze strony M. Kidawy-Błońskiej. Na pewno byłaby to walka fair play, bez wzajemnego zacietrzewienia i prowadzona spokojnie.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 7 marca 2020

II tura wyborów prezydenckich: A.Duda vs W.Kosiniak-Kamysz?

Taka walka w II turze jest jak najbardziej realna. Pani M. Kidawa-Błońska okazuje się żenującą kandydatką i część obecnych totalnych wyborców może przenieść swój głos właśnie na W. Kosiniaka-Kamysza widząc w nim realnego konkurenta wobec obecnego prezydenta Polski. Mogą też go poprzeć, bo swoją osobą zapewniłby powrót do władzy dużej części dzisiejszych totalnych, co wynika z przeszłości pana W. Kosiniaka-Kamysza i jego ośmioletniego współrządzenia z Platformą Obywatelską. Stare układy nie rdzewieją i o tym dobrze też wie sam kandydat PSL.

Osobiście nie mam za grosz zaufania do tego Pana. Cała ta partia jest niemal u władzy jako mniejszość począwszy od 1989 roku (a jako ZSL od początków komuny). Zawsze przyczepiali się do silniejszych, aby w swoich rejonach utrzymać własne koterie powiązań towarzyskich związanych z szeroko pojmowaną władzą. Jak trzeba było klaskać podczas sławetnego występu D. Tuska i jego antykościelnego Jażdżewskiego to W. Kosiniak-Kamysz klaskał jak mu kazali. Później się tłumaczył niezdarnie i głupio. Nie zapomnę mu też podwyższenia wieku emerytalnego, którego to był "twarzą". I w ogóle współrządzenia z PO.

Zresztą bardzo często w dowcipach zadaje się pytanie: "Kto rządzi Polską? No jak to kto: PSL + zwycięzca wyborów". Tym razem tak nie jest, bo przewagę do samodzielnego rządzenia po raz kolejny uzyskała ZP (PiS) i PSL przestał być już dawno częścią władzy. Ciekawie jakby wyglądała sytuacja, gdyby PiS potrzebował koalicjanta... pewnie znów PSL zadeklarowałoby chęć udziału w rządzeniu.

Jedno jest pewne: "Tygrysek" byłby groźniejszy w II turze niż pani M.K-B, choć uważam, że jego niecna przeszłość w oczach wyborców będzie go ostatecznie dyskwalifikować. To "pływak", który płynie tam, gdzie jest największe żarło, choćby były to tylko resztki zjedzone przez inne, większe i silniejsze drapieżniki, bo raczej tym "tygrysem" nie jest, ale zupełnie innym drapieżnikiem. Jest bezideowcem, ale nie ma problemów z przekazem werbalnym, jakie ma pani M. Kidawa-Błońska. Mówi "naokrągło" i to, co wyborca chce usłyszeć a co wcale nie musi i raczej by nie było realizowane, gdyby został prezydentem. Zbyt dużo ta partia ma powiązań z PO i Lewicą, aby wierzyć w to, iż prezydent W. Kosiniak-Kamysz robiłby coś dobrego dla Polski. Przecież cała ośmioletnia porażka rządzenia przez PO-PSL czyni z PSL partię współwinną zapaści Polski i współwinną za  wszystkie afery towarzyszące tym rządom. Tego nie można zapomnieć patrząc dzisiaj na tegoż kandydata, który nagle chce scalać Polaków, wykreować siebie  jako polityka centrowego i znów katolickego.

Może też dlatego pani M. Kidawa-Błońska boi się debaty z W. Kosiniakiem-Kamyszem, bo by się okazało, że nawet on ją przerasta a II tura bez kandydatki PO-KO oznaczałaby raczej przyspieszony upadek tej partii władzy jaką jest Platforma Obywatelska. Poza tym M. Kidawie-Błońskiej zależy dziś tylko na jednym: na bezpiecznym dostaniu się do drugiej tury, bo wtedy miałaby szanse zjednoczyć antypisowski elektorat na zasadzie - wszystkie ręce na pokład przeciwko PiS (A. Dudzie). I stąd także jej niechęć do tej debaty przed I turą z W. Kosiniakiem - Kamyszem.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 6 marca 2020

Program PO-KO, czyli co wyłania się z kampanii wyborczej M. Kidawy-Błońskiej?

Większość z nas nie jest w stanie wyłowić jakiegoś sensownego programu kandydatki na prezydenta z ramienia PO-KO pani M. Kidawy-Błońskiej. Nie ma jednoznacznego przekazu oraz całościowego programu. Jedno wiemy, że "ma być tak, jak było i aby to powróciło".

A jednak można coś zauważyć a mianowicie ponowne postawienie na część akcentów, które przed wyborami parlamentarnymi zapowiadał G. Schetyna: likwidacja TVP S.A. i Polskiego Radia , zaniechanie opłat abonamentowych za te media, likwidacja CBA i IPN.

Tak więc z tych szczątków urywanych informacji w czasie trwania kampanii wyborczej M. Kidawy-Błońskiej widać, że przewidziany ma być do realizacji programik, który przedstawiam w punktach i w formie pytającej, bowiem często wypowiedzi jej i przedstawicieli jej sztabu wyborczego są sprzeczne i wzajemnie się wykluczające:

1 - likwidacja TVP i przekształcenie jej na inną, niby misyjną?

"Natomiast w tej formie jaka jest (TVP), moim zdaniem (M.Kidawy-Błońskiej), jest już nie do uratowania. Trzeba na nowo usiąść, na nowo nazwać rzeczy po imieniu i stworzyć taką telewizję, która będzie realizowała misję. Taka instytucja w naszym kraju jest potrzebna, żeby Polacy mogli mieć zaufanie, że informacja podana w mediach publicznych jest prawdziwa"[1].

Oczywiście możemy przypuszczać, że istnieje także opcja, która zakładałaby prywatyzację TVP i przekształcenie jej w telewizję komercyjną (takie głosy były przed wyborami parlamentarnymi), na co wskazują też przeszłe plany PO związane np. ze zniesieniem abonamentu. Jednak mogą to być jedynie sprawy, które odnoszą się do obecnej telewizji a w przypadku rządzenia, PO-KO może od nich odstąpić i postępować tak jak postępowali przez osiem lat, gdy TVP była tubą propagandową rządów PO-PSL.

2 - przyjmowanie islamskich uchodźców?

Tutaj już mamy wysyp sprzecznych informacji. M.Kidawa-Błońska mówi coś o uszczelnianiu granic a np. poseł Szczerba gaworzy o tym, że "kraje powinny być zobowiązane do pomocy uchodźcom"[2]. W tej kwestii przedstawiciele PO-KO unikają jednoznacznej odpowiedzi i stąd zapewne ten chaos i wielość sprzecznych ze sobą deklaracji. I należy pamiętać, że E. Kopacz chciała jednak przyjmować uchodźców a winniśmy się kierować nie tym, co PO-KO zamierza, ale tym, co faktycznie robiło przez 8 lat swoich rządów wraz z PSL-em.

3 - wycofanie z programu 500+ i prawdopodobnie innych społecznych reform obecnego rządu?

I w stosunku do tego konkretnego projektu (500+) też mamy sprzeczne informacje. Z jednej strony M.Kidawa-Błońska mówi, iż to PiS jest zagrożeniem dla tego programu (sic!) a już dalej raczy gaworzyć, iż "ludzie, którzy pracują, czują się w jakiś sposób upokorzeni, że ktoś jest wspierany, a nie pracuje” [3]. I również w tej kwestii winniśmy odnosić się do przeszłych rządów PO-PSL, które niemalże nic nie zrobiły dla przeciętnych Polaków.

4 - ponowne podwyższenie wieku emerytalnego?

M.K. Błońska w stosunku do tegoż elementu programowego odniosła się w następujących słowach: "To była dobra i mądra decyzja (rządów PO-PSL)" [4]. Takie wypowiedzi sugerują, że program może zostać zlikwidowany albo zmodyfikowany na niekorzyść obywateli, bo przecież w razie ich ponownych rządów powrócą mafie takie jak mafia wyłudzania podatku VAT.

5 - przywrócenie wysokości emerytur i rent dla ub-eków lub sb-eków komunistycznych?

To nie wymaga komentarza, bo wielokrotnie całe PO-KO i Lewica ciągle o tym przypominają. Zresztą w tej kwestii wszyscy dawni funkcjonariusze komunistycznych służb oraz w przeważającej liczbie ich rodziny wyrażają jasną deklarację: "nie dla A. Dudy".

6 - zaniechanie budowy mierzei wiślanej?

Kandydatka PO-KO raczyła też odnieść się do planów budowy mierzei wiślanej i w swoim "gafowym" stylu powiedziała: "Gdyby natura chciała, żeby tam był przekop Mierzei, to by był".

To tyle ile udało mi się wyłowić z tego bełkotu informacyjnego kandydatki na prezydenta Polski pani M. Kidawy-Błońskiej i jej sztabu. Nie ma tego za wiele i nie ma to nic wspólnego z jakimś zarysem konkretnego programu dla Polski. Są to tylko jakieś niedbale porozrzucane punkciki na całkowicie pustej już wyspie jałowego platformiarskiego myślenia, że należy robić wszystko, aby powrócić po prostu do władzy.

Jak na razie kandydatka też nie mówi nic o likwidacji IPN czy CBA, ale sądzę, że już wkrótce odniesie się do tych zagadnień, osobiście lub poprzez  swoich przedstawicieli w sztabie wyborczym. I jak sądzę będzie taka jak zapowiadał G. Schetyna, czyli będzie optowała za likwidacją tych instytucji.

Ich kandydatka - moim skromnym zdaniem - niestety okazała się osobą infantylną, bez ugruntowanej wiedzy i odpowiedniego - do chęci zajmowania prezydentury Polski - poziomu synergii wynikającej z połączenia dojrzałości intelektualnej, emocjonalnej czy społecznej. Nie ma nic do powiedzenia na temat polityki zagranicznej Polski za wyjątkiem wasalizmu wobec zniemczonej UE, nie wie nic na temat ekonomii i finansów. Klepie z kartki to, co jej napiszą a gdy przychodzi jej "gadać na żywo" to ma trudności z wyartykułowaniem swoich myśli, albo w ogóle tych myśli nie ma i "na lewo i prawo" "strzela" lapsusami językowymi oraz pojęciowymi. Nie mówiąc już o braku przez nią znajomości języków obcych, co dziś już z oczywistych względów jest niezbędne do zajmowania kluczowych stanowisk w naszym państwie a nikt nie jest w stanie powiedzieć jakie to języki obce zna ta pani.

Oczywiście można się ze mną nie zgodzić, ale w takim razie trzeba by było wskazać jej plusy a z tym jak sądzę nawet trochę mądrzejsi po jej stronie mieliby duże kłopoty. Zresztą uważam, że już marszałkowanie  w Sejmie było dla niej zbyt ważną funkcją, ale pozwalało ukrywać się choć trochę przed opinią publiczną i spontanicznymi politycznymi wypowiedziami dla mediów. Nie trzeba było spotykać się z Polakami a w zaciszu gabinetu czuła się chyba najlepiej.

Czekam również niecierpliwie na pierwsze debaty kandydatów na prezydenta Polski, czego też - jak się wydaje - pani kandydatka będzie raczej unikała, żeby dostać się do II tury wyborczej a ona rządzi się trochę innymi prawami, bardziej emocjonalnymi niż realistycznymi. I na to wydaje się, iż liczy M. Kidawa-Błońska, mówiąc, że nie chce debaty z W. Kosiniakiem Kamyszem bo rywalem opozycji jako całości powinien być A. Duda i że on jest dla totalnych prawdziwym kontrkandydatem [6].

[1] https://wpolityce.pl/polityka/489903-kidawa-blonska-tvp-w-obecnej-formie-jest-nie-do-uratowania
[2]  https://wpolityce.pl/polityka/489857-szczerba-kraje-powinny-byc-zobowiazane-do-pomocy-uchodzcom
[3] htps://www.dorzeczy.pl/kraj/130671/kidawa-blonska-powiedziala-co-mysli-o-500-plus-nagranie-trafilo-do-sieci.html
[4] https://polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2466598,To-byla-dobra-i-madra-decyzja-KidawaBlonska-o-podniesieniu-wieku-emerytalnego-przez-rzad-POPSL
[5] https://www.salon24.pl/newsroom/945272,wpadka-kidawy-blonskiej-gdyby-natura-chciala-zeby-tam-byl-przekop-mierzei-to-by-byl
[6] https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/6452366,kidawa-blonska-debata-kosiniak-kamysz.html


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com