wtorek, 31 maja 2022

Tomasz Grodzki show!

Niedawno napisałem, że "jak widzę w telewizorni tą "czecią osobę w państwie" to aż mi jest żal, że musimy znosić takich - wedle mnie - cynicznych, mitomańskich i megalomańskich oraz zapewne szyderczo kłamliwych a'la szubrawców na szczytach władzy polskiego państwa. Mam nadzieję, że przy urnach wyborczych będziemy pamiętali, kto i jaka partia chroniła go do końca haniebnie odrzucając senacki wniosek o odebranie mu immunitetu i wyborczo odrzucimy kolejny raz PO, której miejscem winien być już śmietnik historii".  

Ale i chyba wyżej wymieniona moja opinia i tak nie oddaje stopnia jego chorej megalomanii i mitomanii.  

On żyje w jakimś swoim wydumanym i psychiatrycznie podejrzanym świecie, gdzie uznaje się za niemal półboga, któremu należą się największe pokłony podwładnych i cały świat winien go hołubić do nieskończoności. 

Dziś zrobił aferę, bo mu nie podstawiono jakiegoś wojskowego samolotu w stylu Casy i ze względu na awarię swojego samolotu musiał spędzić noc w luksusowym hotelu zamiast wrócić do Polski. Nie przesadzajmy... ta luksusowo hotelowa noc zapewne mu sprawiła wiele przyjemności, bo takie jego traktowanie zapewnia mu spełnienie potrzeby bycia nadczłowiekiem. 

Doprawdy. W swoich partyjnych szeregach ma pod ręką psychiatrę Klicha. Może warto, aby zwrócił się do niego po dyskretną poradę? 

Nie wiem czy rzeczywiście jego stan psychiczny wymaga aż takiej interwencji, ale warto zdawać sobie sprawę, że niemal każdy potencjalny wariat nie wie, że nim jest. Tedy warto byłoby, aby jego partyjni koledzy zasugerowaliby taką jego wizytę u kolegi. To wydaje się nadzwyczaj pilne! Choćby tylko dla postawienia diagnozy wykluczającej jego ułomność psychiczną. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Polskim germanofilom nazistowsko do sztambucha!

Swego czasu napisałem, że jestem m.in. germanofobem. I podtrzymuję to zdanie! 

Mało tego! Uważam, że w świetle reakcji Niemców na wojnę na Ukrainie państwo niemieckie już nie ma żadnych argumentów, aby w jakikolwiek sposób przewodzić Unii Europejskiej. Jest to chyba dziś oczywiste dla każdego normalnie myślącego Polaka, ale chyba też dla wszystkich Europejczyków. 

Szkoda, że trzeba było tej tragicznej agresji Rosji na Ukrainę, żeby w końcu zrozumieć, że tzw. kondominium niemiecko-rosyjskie trwało po II WŚ od samego początku i same Niemcy nigdy nie przyjęły do wiadomości, że stworzyły drugi po komunizmie największy ludobójczy totalitarny koszmar XX wieku. 

Oczywiście próbowały mamić świat, że niemiecki nazizm jest historią, z której wyciągnęli wnioski, ale nie łudźmy się. Przecież w czasie wojny 90% Niemców fanatycznie popierało A. Hitlera a dzisiejsze pokolenie Niemców to potomkowie tych hitlerowców. 

Jak bardzo współcześni Niemcy są z nimi nazistowsko związani to mogliśmy np. obejrzeć w niemieckim serialu z 2013 roku pt. "Nasze matki, nasi ojcowie", gdzie starano się wybielać z wojennych win zwykłych Niemców tworząc jakąś odrębną od narodowo-niemieckiej proweniencji kategorię nazistów, którymi przecież mogliby też być np. Polacy. Jakby tego było mało to ich polityka historyczna nakierowana jest na to, że pierwszymi ofiarami tychże nazistów byli sami Niemcy! Hipokrytyczno-historyczna brednia najwyższych lotów, ale oni rzeczywiście chcą do takiej wersji historii przekonać świat i samych współczesnych Niemców. I im się to niestety udaje! 

""Spiegel" przywołuje w tym kontekście badanie przeprowadzone wśród Niemców w 2020 roku przez psychologów społecznych: Haralda Welzera, Sabine Moller i Karoline Tschuggnall, w którym 70 procent respondentów wyraziło przekonanie, że ich przodkowie nie byli oprawcami w czasach nazizmu, a 60 procent nie uważało, by ich przodkowie byli zwolennikami reżimu"" [1]. 

W tymże samym artykule "Spiegel" - zaszokowany tymi wynikami badań - pisze: "Holokaust był możliwy nie tylko za sprawą nazistowskich przywódców. Wielu innych Niemców również brało udział w tej eksterminacji lub czerpało z niej zyski (...) Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r. rosnący aparat administracyjny, wywłaszczanie i kontrolowanie Żydów oraz innych grup piętnowanych jako "przeciwnicy" stworzyło wielu Niemcom możliwości zatrudnienia i kariery (...) To nie jakiś automatyzm czy wyrafinowana koncepcja systematycznie realizowana przez władze pchała proces prześladowań do przodu. Terror był możliwy dzięki licznym osobistym decyzjom podejmowanym w kontekście postępującej radykalizacji (...) Im bardziej wyrafinowane stawały się przepisy dotyczące dyskryminacji Żydów, tym bardziej wzrastała liczba donosicieli, spekulantów aryjskich i innych Niemców, którzy w takiej czy innej formie, świadomie lub konformistycznie, popierali system prześladowań " [1]. 

Ale prawda jest jeszcze bardziej brutalna, bo przecież niemiecki nazizm nie może być oceniany jedynie poprzez  pryzmat Holocaustu a niestety nawet krytyczni wobec niego niemieccy historycy tylko tak chcą go nawet dzisiaj postrzegać. Niemiecki nazizm był inspiracją mordów wszystkich innych niż germańska nacji (m.in Słowian, w tym Polaków) a nawet dotyczył też np. chorych psychicznie czy homoseksualistów. Oczywiste jest - co wypierają współcześni Niemcy - że gdyby nie niemieckie społeczeństwo nie byłby możliwy ten nazizm i jego konsekwencja w postaci choćby Holocaustu. To niemieckie ogólne przeświadczenie o "rasie panów" pielęgnowane przez wieki umożliwiło i było fundamentem powstania ludobójczego nazizmu. I ten nazistowski pierwiastek oraz przekonanie o wyższości nad innymi narodami tkwi gdzieś głęboko u Niemców do dzisiaj, choć się jego werbalnie wypierają. 

A największe i długoletnie dziś firmy niemieckie? Do dzisiaj na korytarzach ich siedzib znajdują się popiersia ich dawnych nazistowskich prezesów czy właścicieli. Nie jest bowiem tajemnicą, że niemal wszystkie duże niemieckie przedsiębiorstwa współpracowały z hitlerowcami a często ich najważniejsi menedżerowie czy właściciele byli aktywnymi członkami NSDP a wojna stała się dla nich źródłem ogromnych dochodów. 

""Fortuny wielu niemieckich przemysłowców powstały na plecach robotników przymusowych i Żydów podczas II wojny światowej, napisał w opublikowanej niedawno książce "Nazistowscy miliarderzy. Czarna historia najbogatszych niemieckich dynastii” holenderski dziennikarz David de Jong"" (...) Autor opisuje historię pięciu niemieckich rodzin, które wzbogaciły się dzięki współpracy z nazistami - Quandt, Flick, Von Finck, Porsche-Piëch i Oetker. Przypomina on, że dorobiły się one fortun m.in. na produkcji broni na dużą skalę oraz kupowaniu żydowskich przedsiębiorstw po okazyjnych cenach.[2]. 

Pozytywne recenzje "Nazistowskich miliarderów" ukazały się m.in. w amerykańskich dziennikach "The New York Times" i "Wall Street Journal", a także prasie brytyjskiej (dziennik "The Times") i niderlandzkiej (dziennik "De Volkskrant").

"Te rodzinne dynastie są warte wiele miliardów euro i są obecnie głównymi udziałowcami największych europejskich firm, takich jak BMW, Porsche, Volkswagen i Dr. Oetkera. Liczne fundacje, siedziby, a nawet nagrody medialne otrzymały imiona ówczesnych zbrodniarzy wojennych" – napisał w recenzji dziennik "De Volkskrant" [2].

Bayerische Motoren Werke AG (BMW) miała świetne układy na szczytach władzy w czasach rządów nazistów. Ogromny kapitał, jakim dziś dysponuje jedna z najpotężniejszych dynastii niemieckich przedsiębiorców, został zgromadzony między innymi dzięki przejmowaniu firm, których właścicielami byli przedsiębiorcy żydowskiego pochodzenia. Kilka lat temu Gabriel Quandt, potomek Günthera Quandta, i jego syn Herbert zostali zmuszeni do przyznania, że firmy należące do rodziny, stosowały dyskryminację wobec ludności żydowskiej i zatrudniały ponad 50 tys. przymusowych robotników, spośród których tysiące było więźniami obozów koncentracyjnych. 

"Ówczesny nestor rodu Günther Quandt wstąpił do partii nazistowskiej 1 maja 1933 roku, kiedy Adolf Hitler zaledwie od miesiąca był kanclerzem Rzeszy. Günther wykorzystywał potem swoje członkostwo w partii oraz znajomości w Wermachcie, by zdobywać lukratywne kontrakty dla swojej firmy. Zapewne pomogła mu w tym także jego była żona (rozwiedli się w 1929 roku) - pozostawał z nią w przyjacielskich stosunkach, a kobieta została życiową partnerką mistrza propagandy, Josefa Goebbelsa.

W 1937 r. Günther został mianowany przez samego Hitlera na Wehrwirtschaftsführera - stał się w ten sposób odpowiedzialny za całą gospodarkę wojenną Rzeszy, co dało mu nieograniczony dostęp do siły roboczej z nazistowskich obozów koncentracyjnych oraz jenieckich. W fabrykach Quandtów więźniowie pracowali przy produkcji amunicji, broni palnej, artyleryjskiej oraz baterii do łodzi podwodnych [3].

Sam koncern BMW w czasie II wojny światowej zajmował się produkcją silników dla Luftwaffe, a także wyposażonych w doczepiany kosz motocykli. Do 1940 roku produkowano także wojskowe samochody. Bawarskie zakłady, aby podołać zapotrzebowaniu nazistów na sprzęt, zatrudniały w swoich fabrykach więźniów z obozów koncentracyjnych oraz pracowników przymusowych" [3].

Volkswagen to już zupełna nazistowska specyfika. Firma została założona przez samych niemieckich nazistów. Podobno pomysł na "samochód dla ludu" podrzucił Ferdinandowi Porsche sam Führer, który podsunął też inżynierowi "żukowaty" kształt auta, na bazie którego potem oparto słynnego "Garbusa". "W 1998 roku firma przyznała, że dla jej potrzeb pracowało wtedy 15 tys. robotników przymusowych – wielu spośród nich na specjalne żądanie fabryki. Stanowili oni zdecydowaną większość siły roboczej w fabryce znajdującej się w dzisiejszym Wolfsburgu. Wielu z nich wywodziło się z obozów koncentracyjnych. Pod koniec wojny blisko 80 proc. robotników Volkswagena stanowili więźniowie" [3].

Dr. Oetker to firma, która w 2013 roku została zmuszona przez światową opinię publiczną do wyjaśnienia i potępienia jej współpracy z NSDAP. A ta współpraca została uznana jako typowy przykład związku niemieckiego przemysłu z nazistami oraz obrazuje źródło zgromadzenia potężnych fortun służących tym firmom do dzisiaj. 

"Richard Kaselowsky, który stał na czele firmy do 1944 roku, był gorliwym wyznawcą Hitlera - partnerów handlowych podobno obdarowywał wydaniami "Mein Kampf", chętnie też chwalił się spotkaniami z Führerem. Dzięki znajomościom nestora rodu spółka Dr. Oetker otrzymywała liczne korzyści finansowe ze strony reżimu, na przykład możliwość zakupu za bezcen browaru Groterjan, odebranego wcześniej żydowskim właścicielom. W ten sposób firma powiększyła się o rozlewnię napojów, których sprzedaż do dzisiaj stanowi ważną część przychodu koncernu.

Także następca Kaselowsky'ego Rudolf August Oetker nie unikał kontaktów z hitlerowcami - sam był członkiem Waffen-SS i na początku lat 40. trafił do szkoły oficerskiej SS w Dachau, gdzie pracował w referacie gospodarczym. Historycy twierdzą, że musiał wiedzieć, co się działo w obozie, bowiem codziennie miał chociażby kontakt z Żydami, którzy zajmowali się pracami porządkowymi w budynku, gdzie szkoleni byli oficerowie SS.

Rudolf August Oetker nie wzbraniał się także przed przejmowaniem mienia wywłaszczonych Żydów. Za bezcen kupił między innymi ogromną willę w bogatej dzielnicy Hamburga, której właściciel musiał uciekać z kraju. Nabył też sąsiednią posiadłość należącą do żydowskiej rodziny Lipmannów. Co więcej, w swoich fabrykach - w tym należącej wówczas do koncernu fabryce maszyn do szycia Koch Adler i w fabryce chemikaliów w Budenheim - Oetker senior zatrudniał robotników przymusowych, którym firma w 2000 roku wypłaciła zresztą odszkodowanie" [3].

Jak wspomniałem w 2013 roku, blisko siedem dziesięcioleci po zakończeniu II wojny światowej ten niemiecki koncern spożywczy Dr.Oetker z Bielefeld zaczął wreszcie otwarcie mówić o nazistowskiej przeszłości firmy. – Mój ojciec był nazistą – przyznał wówczas August Oetker na łamach tygodnika „Die Zeit”. Wtedy 69-letni syn i następca wieloletniego szefa koncernu, Rudolfa-Augusta Oetkera, był przewodniczącym zarządu firmy. Stwierdził też, że ojciec „Był pewnie nazistą, bo ukształtowały go czas i ojczym Richard Kaselowsky”. 14.102013 roku ukazała się książka „Dr. Oetker i narodowy socjalizm”. Analizę przygotowaną przez historyków zleciła i opłaciła rodzina Oetker [4].

"Także po 1945 roku ojciec był sympatykiem skrajnie prawicowej ideologii, mówi dalej jego syn August Oetker. – Ci ludzie są nimi do dzisiaj. Ojciec nie był wyjątkiem – przyznaje" [4].

Warto naprawdę zastanowić się nad tym zdaniem Augusta Oetkera, w którym mówi, że po wojnie i do dzisiaj jego ojciec i jemu podobni pozostawali i pozostają wierni ideologii nazistowskiej. I warto też wspomnieć, że nazizm to ideologia narodowo-socjalistyczna, co jest ważne w odniesieniu np. do dzisiejszych socjalistycznych rządów w Niemczech. 

Należy też wspomnieć także inne nazistowskie niemieckie firmy działające do dzisiaj jak [3]: 

– H. Boss. Krawiec był członkiem NSDAP i produkował m.in. mundury i odzież dla niemieckich żołnierzy a dla dla SS, SA i Hitlerjugend przygotował między innymi pierwowzory uniformów tych organizacji, 
– Bayer i BASF, które ówcześnie wchodziły w skład znanego między innymi z produkcji śmiercionośnego gazu Cyklonu B koncernu I.G. Farben. I.G. Farben dostarczała niemieckiej armii między innymi materiały niezbędne na froncie, w tym syntetyczny kauczuk, paliwo do samolotów, proch i materiały wybuchowe. Według powojennych amerykańskich śledczych to właśnie I.G. Farben był "sercem" niemieckiego nazistowskiego przemysłu pracującego dla NSDAP,
– Krupp AG. Największy niemiecki koncern stalowy, który aktywnie (m.in. finansowo) wspierał NSDAP i był głównym dostawcą stali dla wojennego przemysłu niemieckiego. Dziś funkcjonuje jako ThyssenKrupp AG,
– Siemens AG. W latach 30-tych i w okresie wojny większość produkcji koncernu nakierowana była  na potrzeby armii i obejmowała między innymi produkcję pocisków V-1 i V-2, których części elektryczne wytwarzały więźniarki z podobozów skupionych wokół Ravensbrück. Siemens zatrudniał zresztą więźniów w kilku zakładach zlokalizowanych w pobliżu obozów koncentracyjnych, w tym Siemens und Halske AG położony przy obozie koncentracyjnym Groß-Rosen. Niedaleko Auschwitz-Birkenau z kolei powstał zakład urządzeń silnoprądowych Siemens Schuckertwerke GmbH. Więźniowie z podobozu w Bobrku wytwarzali przełączniki elektryczne do niemieckich samolotów i okrętów podwodnych. Koncern nie tylko wykorzystywał pracę więźniów, jeńców wojennych oraz wywiezionych do Niemiec robotników przymusowych, uczestniczył także w grabieży przemysłowej krajów okupowanych (w tym Polski i ZSRR). Siemens opracował projekty krematoriów w obozie Auschwitz-Birkenau oraz zamontował w nich urządzenia gazowe,
– Allianz (dziś Allianz SE). Ta firma ubezpieczeniowa ściśle współpracowała z nazistami wspierając finansowo NSDAP a także ubezpieczając m.in. mienie i personel obozów koncentracyjnych, w tym Auschwitz czy Dachau. Prezes zarządu Allianz Kurt Schmitt, który zaoferował nazistom dotację 10 tys. marek na kampanię wyborczą, w latach 1933-35 był ministrem gospodarki Rzeszy. Był też honorowym członkiem SS, a Himmlera regularnymi dotacjami wspierał nawet po odejściu z rządu, kiedy został szefem rady nadzorczej koncernu AEG. Dzięki takim związkom hitlerowcy uzyskali od dyrektora generalnego Allianz, także związanego z najbliższym otoczeniem Hitlera, decyzję blokady wypłat świadczeń ubezpieczeniowych na rzecz Żydów poszkodowanych podczas Nocy kryształowej (zorganizowanego przez nazistów pogromu, podczas którego między innymi zniszczono tysiące sklepów i setki domów żydowskich), a należne im odszkodowania przejęło państwo.

Oczywiście nie tylko niemiecki przemysł pomagał i wspierał A. Hitlera. Robiły to też firmy spoza Niemiec jak np. zakłady H. Forda. "H. Ford miał w zwyczaju na urodziny dawać Hitlerowi prezent w postaci czeku na 100 tysięcy marek. Niemiecki dyktator zrewanżował się Amerykaninowi rok przed wybuchem wojny, odznaczając go Orderem Orła Niemieckiego, najbardziej prestiżowym odznaczeniem, jakie Trzecia Rzesza mogła przyznać cudzoziemcowi" [3]. Innymi amerykańskimi firmami wspierającymi rzeczowo i finansowo NSDAP były też np. General Electric, International Telephone and Telegraph (ITT) czy powiązany z Rockefellerami Standard Oil. 

Naprawdę warto, aby polscy dzisiejsi apologeci Niemiec dobrze zapamiętali, że duch nazizmu dalej tkwi u dużej części społeczeństwa niemieckiego a także wśród politycznych czy gospodarczych elit niemieckich. A już wewnętrzne przekonanie o własnej wyższości oraz niemiecka buta w tym obszarze winna powodować u naszych elit zachowanie co najmniej swoistego nieufnego dystansu do tego kraju. 

Nie jest bowiem przypadkiem, że to właśnie Niemcy wykreowały Unię Europejską i chcą z niej  stworzyć swój federacyjny Związek Socjalistycznych Republik Europejskich ze stolicą w Berlinie (ewentualnie wspólnie z Brukselą), czyli czegoś na kształt rozszerzonej wersji ich idei Mitteleuropy.  I też nie jest przypadkiem, że w imię kondominium niemiecko-rosyjskiego chcą stworzyć z Rosją Eurazję od Władywostoku do Lizbony. 

I to kondominium trwa w najlepsze nawet po napaści Rosji na Ukrainę, co widać po sankcyjnych "działaniach" niemieckich władz, dla których już dawno Ukraina powinna przegrać tą wojnę.

Może jednak ta wojna - choć brzmi to brutalnie - unaoczni Europejczykom, w tym Polakom, iż naprawdę nie można opierać się na Niemcach jako liderach UE i należy tworzyć porozumienia takie jak Trójmorze niwelujące niemieckie dążenia do dominacji w Europie. 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

niedziela, 29 maja 2022

R. Trzaskowski - współczesny zdradliwy a'la Targowiczanin w akcji!

Moi czytelnicy wiedzą, że ogólnie jestem sceptyczny wobec przyjmowania przez Polskę pieniędzy z FO [1, 2, 3], ale jeżeli już tak się stało, iż podpisaliśmy w maju i grudniu 2020 roku to nieszczęsne unijne porozumienie budżetowe zawierające m.in. właśnie ten pocovidowy Fundusz Odbudowy to polską racją stanu jest, abyśmy - wzorem innych państw unijnych - po prostu przyjęli te pieniądze i z polskiego punktu widzenia dobrze je inwestycyjnie alokowali. 

Ale zauważmy. Polska i Węgry do tej pory nie otrzymały z tegoż FO żadnych pieniędzy. Pozostałe kraje unijne już dawno z tych funduszy korzystają a tylko nam i Węgrom postawiono jakieś pozatraktatowe warunki, które musimy spełnić, aby zostały przyjęte przez KE krajowe plany odbudowy, co jest niezbędne do wypłaty środków z owego funduszu. W stosunku do Węgier elity unijne zarzucają im "niepraworządność" w zakresie tzw. blokady dla propagandy ideologii gender (w tym LGBTQ+) w węgierskich szkołach. Nam zaś ową "niepraworządność" zarzucają w zakresie realizowanej przez nasz rząd reformy systemu sądownictwa. 

Ursula von der Leyen swego czasu przedstawiła stawiane nam warunki, określając je tzw. "kamieniami milowymi: "Jako pierwszy kamień milowy von der Leyen wskazywała „rozmontowanie” Izby Dyscyplonarnej SN. Drugim miała być reforma systemu pociągania sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jako trzeci element przewodnicząca Komisji wskazywała umożliwienie sędziom, których „dotknęła” decyzja Izby Dyscyplinarnej, przywrócenie do pracy. I dodała również, że "Polska będzie musiała wykazać, że wskazane kamienie milowe zostały zrealizowane, zanim jakakolwiek wypłata z Funduszu Odbudowy będzie mogła mieć miejsce i Komisja Europejska nie zatwierdzi żadnego planu naprawy i odporności, jeśli nie będą spełnione kryteria oceny" [4].

Wszystkie te warunki przez Polskę zostały spełnione poprzez uchwalenie przez Sejm prezydenckiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Rząd więc ogłosił, iż spełniliśmy oczekiwania KE i środki z FO zostaną nam wypłacone, co ma potwierdzić 2 czerwca Ursula von der Leyen podczas swojej wizyty w Polsce.

Tak dygresyjnie. Zastanawiająca jest hipokryzja totalnych. Przez kilkanaście ostatnich miesięcy grzmiała, że Polska nie otrzymuje pieniędzy z FO z powodu naszej "niepraworządnej" reformy sądownictwa. Gdy w końcu rząd ugiął się pod naporem KE i przedstawił ustawę zgodną z jej żądaniami to... totalna opozycja w Sejmie głosował "przeciw". Widzimy więc, że opozycji wcale nie zależy na pieniądzach płynących dla Polski z UE lub tzw. naprawie naszego sądownictwa, ale li tylko na odsunięciu PiS-u od władzy i jej przejęciu. Żenujące...

Wróćmy do KPO. 

Wszystko więc wydaje się dopięte "na ostatni guzik", ale ja przestrzegałem i przestrzegam. Pieniądze mamy dostawać w transzach. Pierwsza z nich ma być podobno uruchomiona dopiero we wrześniu tego roku i mają to być pieniądze wypłacone "z dołu", czyli po już odpowiednim przez Polskę wydatkowaniu własnych środków.  Będzie to zatem zwrot wydatków poniesionych przez Polskę na inwestycje zgodne z  przyjętym przez KE naszym KPO. 

Czy więc mamy pewność, że te pieniądze kiedykolwiek trafią do Polski? Ja takiej pewności nie mam, bowiem może się okazać, że przed wypłatą każdej transzy unijne elity znów znajdą u nas jakieś przejawy "niepraworządności", które staną się kolejnymi warunkami koniecznymi do spełnienia przez Polskę, aby mogła ona otrzymać te pieniądze. Innym niebezpieczeństwem jest też ocena przez urzędników unijnych naszych inwestycji realizowanych zgodnie z przyjętym przez KE naszym KPO. I tutaj nie chodzi tylko o długi czas pracy armii unijnych darmozjadów urzędniczych, ale też o możliwość zanegowania przez nich celowości dokonanych przez Polskę inwestycji, np. gdyby okazało się, że kupiliśmy od Niemiec za mało wiatraków lub czegoś podobnego i zgodnego z jakimś oderwanym od rzeczywistości "Zielonym Ładem" czy  programem "Fit for 55".

No i jeszcze pozostaje rzecz najważniejsza, czyli nasi unijni i krajowi targowiccy zdrajcy spod znaku PO, SLD czy PSL. To oni przez cały czas inicjują "grillowanie" Polski przez Unię Europejską. To oni wymyślają tematy tego "grillowania" i wyszukują lub po prostu kreują "z niczego" elementy naszej "unijnej niepraworządności". Ten ich długotrwały atak na Polskę - wedle mnie - nosi nawet znamiona zdrady stanu. Żadna inna opozycja w innych krajach na forum unijnym nie atakuje swojego kraju jak nasi współcześni Targowiczanie. 

Ale przecież nie tylko chodzi o antypolskość naszych przedstawicieli w UE. Także w Polsce totalna opozycja zachowuje się tak, że swobodnie można by jej zarzucić ową zdradę stanu. Wielu opozycyjnych samorządowców chciałoby rozbicia dzielnicowego Polski a i w zamysłach np. PO pojawia się postulat likwidacji wojewodów, czyli tak naprawdę administracji rządowej (centralnej) w województwach. Totalsi też ochoczo wspierają ruchy separatystyczne jak np. Ruch Autonomii Śląska czy Ruch Autonomii Mazur. 

Symptomatyczne jest, że już po sejmowej akceptacji nowej ustawy o SN, która spełnia już wszystkie oczekiwania KE nagle znów do akcji wkroczył jeden ze zdradliwych a'la Targowiczan - Rafał Trzaskowski. Otóż chce on, aby KE postawiła naszemu rządowi nowe żądania warunkujące przyznanie nam środków z FO. Powiedział wprost: "Ja rozmawiałem z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen i jestem dobrej myśli, że Komisja Europejska będzie stawiała te warunki i że te warunki będą musiały być spełnione, żeby te pieniądze popłynęły do Polski" [5].

Europosłanka PiS Beata Mazurek w odpowiedzi na te słowa dość ostro odpowiedziała słowami: "Skrajnie szkodliwa wypowiedź Trzaskowskiego. Platforma blokuje pieniądze z KPO. Wyraźnie widać, że bez względu na konsekwencje oraz koszty dla Polski i Polaków zrobią wszystko, aby wrócić do władzy. Żałosna opozycja" [5].

Też wyżej napisałem, że toatalna opozycja jest żałosna, ale to, co robi R. Trzaskowski jest już - wedle mnie - działaniem ocierającym się o jawną zdradę stanu. 

Musimy sobie jednak zdawać sprawę - na co wskazuję też w niniejszym tekście -, że faktycznie niechętna Polsce KE może z ochotą stawiać nam nowe warunki, tym bardziej, jeżeli są one artykułowane przez zdrajców Polski, czyli totalną opozycję. A ona po prostu za wszelką cenę nie chce, aby do Polski trafiły te pieniądze. Jest to dla nich sprawa nadrzędna, bo jeżeli faktycznie one dla nas by popłynęły to skończyłoby się propagandowe "paliwo" totalnej opozycji, która zapewnia, że gdyby ona doszła do władzy to pieniądze dla Polski by były. 

Osobiście mam nadzieję, że Polacy widzą, co przeciwko Polsce robi totalna opozycja i poszczególni jej przedstawiciele, i odpowiednio to negatywnie oceni podczas najbliższych wyborów. Oby!



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

piątek, 27 maja 2022

KPO - Smutny hurraoptymizm!


Niestety stało się to, przed czym od wielu już miesięcy przestrzegałem. Wczoraj została przeforsowana i przyjęta ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, która w swoim ostatecznym brzmieniu spełnia nie traktatowe warunki praworządności podyktowane nam przez  KE rządzoną przez Ursulę von der Leyen. Nie tylko bowiem zgodziliśmy się na likwidację tej izby, ale też przyjęliśmy pozostałe warunki bezprawnie nam narzucone przez KE (zgodnie z bezprawnym "mechanizmem warunkowości"), która ustami jej przewodniczącej brzmiały jako tzw. "kamienie milowe" tak: 

"Jako pierwszy kamień milowy von der Leyen wskazywała „rozmontowanie” Izby Dyscyplonarnej SN. Drugim miała być reforma systemu pociągania sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jako trzeci element przewodnicząca Komisji wskazywała umożliwienie sędziom, których „dotknęła” decyzja Izby Dyscyplinarnej, przywrócenie do pracy. I dodała również, że "Polska będzie musiała wykazać, że wskazane kamienie milowe zostały zrealizowane, zanim jakakolwiek wypłata z Funduszu Odbudowy będzie mogła mieć miejsce i Komisja Europejska nie zatwierdzi żadnego planu naprawy i odporności, jeśli nie będą spełnione kryteria oceny" [1]. 

Od tych "kamieni milowych" szefowa KE uzależniała zgodę na uruchomienie dla Polski środków z unijnego Funduszu Odbudowy w ramach przyjętego przez KE polskiego KPO. 

Nie chcę się nadmiernie powtarzać, więc przed lekturą dalszej części tekstu polecałbym przeczytanie dwóch moich postów: "Ewentualne pułapki przyjęcia przez Polskę pieniędzy z FO..." [2] i "Pułapki przyjęcia przez Polskę pieniędzy z FO. Postscriptum" [3]. 

Prezydencka ustawa niestety uniżenie spełnia wszystkie te warunki i również niestety została wprowadzona w życie po odrzuceniu dwóch najważniejszych poprawek, które zostały wprowadzone do projektu ustawy przez Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry. Pierwsza z nich wprowadzała tzw. preambułę zawierającą w swojej treści potwierdzenie zasady nadrzędności polskiego prawa nad unijnym (też wyższości polskiej Konstytucji nad innymi prawami unijnymi) a druga polegała na odrzuceniu tzw. "testu niezawisłości i bezstronności sędziego w stosunku do już zapadłych orzeczeń", który umożliwiałby prawo ponownego osądzenia sędziów, którzy zostali skazani przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. 

Mogę osobiście zrozumieć, że ten "test niezawisłości" przywracający możliwość powrotu ukaranych przez ID SN sędziów został utrzymany tylko dlatego, że chce tego Komisja Europejska i od tego m.in.  warunku uzależnia uruchomienie dla Polski środków z Funduszu Odbudowy, ale nie jestem w stanie pojąć dlaczego "wykasowano" preambułę, która tylko potwierdzała międzynarodowe orzecznictwo prawne wskazujące na wyższość prawa poszczególnych krajów UE nad ogólnym prawem unijnym. 

Czy jest to związane z tym, że totalna opozycja chciałaby zawrzeć w naszej polskiej konstytucji zapis o przynależności po wsze czasy Polski w UE, jak niegdyś PRL zapisało naszą przynależność do wpływów ZSRR? Oby nie! Tym bardziej nie rozumiem dlaczego obecny niby prawicowy i niepodległościowy rząd chce za wszelka cenę unikać jednoznacznej deklaracji o naszej suwerenności i niepodległości oraz prawnego zapisania wyższości naszego prawa nad unijnym!

Przyjęcie tej prezydenckiej ustawy o sądownictwie jest tak naprawdę kapitulacją przed nieprawnymi żądaniami UE wobec Polski. Jesteśmy przecież "grillowani" przez PE od dawna i tak naprawdę przy implikacji tegoż "grillowania" przez naszą europejską totalna opozycję. To właśnie ta targowicka opozycja zrobiła niemal wszystko, żebyśmy nie dostali żadnych pieniędzy z UE i ona doprowadziła do tego, że teraz nasz polski rząd niejako "musiał" się ugiąć przed "mechanizmem warunkowości" narzuconym nam poza traktatowo przez KE. 

Napisałem kiedyś, że najlepiej byłoby, gdyby Polska zrezygnowała z unijnego FO i pożyczyła pieniądze sama i to na lepszych warunkach z gwarancją, iż wyda je na to co chce. A tak przyjmujemy pieniądze z KPO, które musimy wydać na to co chce UE a tak naprawdę na zakupy w Niemczech, czyli jakieś wiatraki lub coś podobnego zgodnego z jakimś oderwanym od rzeczywistości "Zielonym Ładem" czy  programem "Fit for 55".  

Do tego wszystkiego należy też wskazać, iż pieniądze z unijnego FO będą Polsce wypłacone w transzach a pierwsza z nich wypłacona może zostanie we wrześniu tego roku. Może... bo zawsze można znaleźć kolejne przez Polskę przekraczanie "unijnej praworządności" a pieniądze są wypłacane "z dołu", czyli po już odpowiednim wydatkowaniu środków. Czy zatem możemy być pewni, że kiedykolwiek dostaniemy choć złotówkę (lub Euro) z tych środków? Oczywiście nie! Więc po co ten hurraoptymizm rządzących? Po co ta optymistyczna zapowiedź, że 2 czerwca odwiedzi nas  Ursula von der Leyen i potwierdzi, że dostaniemy jakieś pieniądze? Potwierdzi, ale zapewne li tylko werbalnie... 

Niestety też można już tylko "pisać na Berdyczów" w sprawie przygotowania kolejnej wersji ustawy oświatowej (tzw. ustawy ministra Przemysława Czarnka), którą zawetował prezydent Andrzej Duda, zapowiadając jednocześnie, że w odpowiednim czasie będzie można do niej powrócić. Czy zatem kiedykolwiek ten czas nadejdzie skoro właśnie podobna ustawa oświatowa blokująca w szkołach nachalną propagandę ideologii gender (w tym środowisk LGBTQ+) jest powodem uznania przez UE, iż na Węgrzech mamy do czynienia z brakiem "praworządności"? Szczerze wątpię, bo wtedy elity unijne wykorzystałyby ją jako kolejny element szantażu wobec Polski uzależniający wypłatę środków unijnych od przestrzegania mitycznej, unijnej "praworządności (mechanizm warunkowości). 





Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

niedziela, 22 maja 2022

D. Tusk - śmieszny i straszny zdrajca interesów polskich!

Rząd PO-PSL pod władaniem D. Tuska lub waćpanny E. Kopacz w czasie swoich rządów sprzedał 950 firm, które były spółkami polskiego Skarbu Państwa. W planie miał też sprzedaż takich firm jak: LOTOS, LOT, PKP czy KGHM. Do sprzedaży tych ostatnich ostatecznie nie doszło, ale tylko dzięki temu, że ówczesna opozycja w postaci PiS (głosowania sejmowe) oraz zwykli ludzie do tego nie dopuścili. 

LOTOS miał być sprzedany firmie lub konsorcjum firm rosyjskich. I to mimo tego, że firma inwestowała i przynosiła nawet wtedy duże zyski i dochody do budżetu państwa. LOT miał paść łupem niemieckich, państwowych linii lotniczych Lufthansa, które miały przejąć LOT po ich wcześniejszym sprzedaniu do firmy OLT Express, tej firmy związanej z jedną z największych afer PO, czyli Amber Gold. Wcześniej starano się usilnie doprowadzić do sytuacji, która miała zmniejszyć wartość firmy poprzez radykalne zmniejszenie jej rentowności. PKP miała być sprzedana niemieckiemu przewoźnikowi narodowemu Deutsche Bahn a o wyborze kierunku sprzedaży KGHM jak na razie nie wiemy za dużo, ale byłaby to chyba największa sprzedaż (złodziejska prywatyzacja) w historii Polski po 1989 roku. 

Osobnym rozdziałem była próba wrogiego w 2012 roku przejęcia przez rosyjsko-żydowskiego oligarchę Wiaczesława Kantora Azotów w Tarnowie a później też w ogóle skonsolidowanej i największej grupy chemicznej pod nazwą Grupa Azoty, która skupia m.in. Zakłady Azotowe w Tarnowie, Puławach, Policach czy Kędzierzynie. Oligarsze nie udało się przejąć tego rynku w Polsce, ale do dzisiaj – poprzez własny Acron i spółki zależne: Norica Holding, Opansa Enterprises Limited i Rainbee Holdings Limited.  – ma jeszcze około 20% akcji polskiego giganta chemicznego. 33% akcji posiada Skarb Państwa, 7% TFI PZU S.A. a reszta akcji jest właścicielsko rozproszona. 

Ogólnie ten atak oligarchy na Azoty i próba ich wrogiego przejęcia oraz cały przebieg działań temu przejęciu zapobiegający nadają się  na scenariusz polityczno-gospodarczego thrillera, który zapewne stałby się filmowym hitem [1]. 

Tak naprawdę  do dzisiaj nie wiadomo jakie i kogo interesy były zaangażowane oraz jakie cele przyświecały bohaterom tego thrillera, ale tak na miejscu D. Tuska podawałbym ten przykład jako jedyny, który choć w małym stopniu potwierdzałby jego propolską postawę. No chyba, że skuteczna obrona Azotów i zachowanie ich w polskich rękach miałoby służyć ich sprzedaży komuś innemu, jak np. Niemcom... Tego niestety nie wiemy, choć i tak prawda - jak zawsze  – kiedyś ujrzy światło dzienne... 

Tych firm nie udało się sprywatyzować, ale 950 innych niestety już tak. I wcale to nie jest tak, że jestem fanatycznym przeciwnikiem jakiejkolwiek prywatyzacji, ale – ogólnie oceniając ją w polskim wydaniu po roku 1989 – należy być wobec niej bardzo krytyczny [2].

No, ale powróćmy do D. Tuska..

Ja już naprawdę nie wiem jak pisać o Słońcu Peru. Z jednej strony może i poważnie, ale z drugiej strony coraz bardziej zasługuje on na satyrę i śmieszność. Też w sumie przychylam się do tej drugiej opcji, ale on jednak ma jakiś tam wpływ na ludzi, szczególnie tych bezmózgowych lemingów, którzy są w niego wpatrzeni i łykają jego kłamstwa niczym prawdę. 

Mam już przeżyte swoje lata na tym ziemskim padole i niby ogarniam rzeczywistość, ale naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, że są jeszcze ludzie, którzy są jego zwolennikami. To jakaś psychiczna dewiacja. Inaczej nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. No może tylko wtedy jeżeli uznam, że są to idioci a żaden idiota przecież nie wie, że jest idiotą, ale to też należy po prostu leczyć. 

Dziś D. Tusk jest bezradny i niestety im bardziej takim się staje, tym bardziej jest sfrustrowany a ta jego frustracja prowadzi go do radykalizacji jego słów i działań. Widzę go jako małego chłopczyka, który nie jest w stanie zaakceptować, że jego kolega wybudował z piasku lepszy zamek i z tej zawiści, i w furii ten kolegi zamek niszczy kopiąc go z nieukrywaną satysfakcją. 

Widać to np. po tym, że znów staje się antyklerykalny i podczas spotkania z mieszkańcami Stargardu powiedział: "Nie ma innej drogi niż jednoznaczne, natychmiast po wygranych wyborach przeprowadzenie tego procesu oddzielenia Kościoła od państwa ze wszystkimi tego skutkami"[3] . Dodał też - w odniesieniu do sądownictwa, iż  potrzeba "kilku odważnych ludzi", którzy wyprowadzą nieakceptowanych przez niego sędziów i kontynuował: "Decyzje, które oni podjęli, które dotyczą sądów, Trybunału Stanu czy Trybunału Konstytucyjnego, to decyzje z punktu widzenia prawa polskiego, konstytucyjnego, europejskiego – nielegalne. Ich nie ma. Ten stan rzeczy, który oni wytworzyli, będzie trwał tak długo, jak (długo) oni będą u władzy. Wygramy wybory i przywrócimy legalny stan rzeczy" [4]. 

Dygresyjnie warto zauważyć, że D. Tusk jest pod względem stosunku do katolicyzmu niczym sinusoida: raz jest katolikiem, który po wielu latach bierze ślub kościelny, bo zbliżają się wybory prezydenckie, w których miał początkowo startować lub np. czyni znak Krzyża Świętego na bochenku chleba, by nagle stać antykatolickim radykałem wtedy, gdy zamierza przypodobać się środowiskom lewicowo-demoliberalnym. To taka jakże śmieszna "chorągiewka na wietrze" i nie tylko w przypadku stosunku do KK. 

On we mnie wzbudza nieustanny odruch wymiotny, choć staram się systematycznie zażywać kropli żołądkowych. Niestety nie pomagają....

Redaktor M. Karnowski odnosząc się m.in. do tych w/w słów D. Tuska zauważa, że w sytuacji konieczności jego rywalizacji z szykującym się do wewnątrzopozycyjnego przewrotu Rafałem Trzaskowskim zaczyna w emocjach mówić więcej i szczerzej niż kiedykolwiek oraz rywalizacja na radykalizm powoduje odsłonięcie kart umożliwiających poznanie prawdziwego planu Tuska, planu zawierającego elementy faszystowskiego modelu sprawowania władzy [5].

Mogę się po części zgodzić z redaktorem M. Karnowskim, ale jednak znów bym podkreślił, że nie tylko walka z R. Trzaskowskim jest powodem jego radykalizacji. Są i też powody typowo ambicjonalne oraz poczucie, że gdy pod koniec maja tego roku przestanie być liderem Europejskiej Partii Ludowej już - bez pomocy A. Merkel – nie ma szans na powrót na europejskie salony. Pozostaje mu tylko krajowe poletko a, że wcześniejsze jego rządy w Polsce już powszechnie uznawane są za zdradzieckie to w razie przegranej w najbliższych wyborach już na zawsze pozostanie "osobistością", która zapisze haniebne karty polskiej historii. I stąd m.in. też ta jego frustracja i radykalizm. 

Warto też pamiętać, że przecież jego powrót do Polski został zapewne wymuszony przez A. Merkel a cel tego powrotu był jeden: wszelkimi sposobami obalić rząd PiS-u. I sądzę, iż ten niemiecki prawdopodobny rozkaz nadal jest w mocy i być może to, że jak na razie w tej materii nic mu nie wychodzi też go radykalizuje. 

Ten człowiek dla mnie jest tak śmieszny a jednocześnie tak bardzo  groźny, że najlepiej byłoby go odizolować od wpływu na Polskę. On już od dawna powinien widzieć świat zza krat lub być wygnany bez prawa powrotu np. do Lasów Amazonii.  




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 

Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

sobota, 21 maja 2022

Pozaprawny obrzydliwiec - Tomasz Grodzki!

Tak, subiektywnie uważam marszałka senatu T. Grodzkiego za pozaprawnego obrzydliwca, który aż nadto prymitywnie i zasłaniając się immunitetem chce uniknąć za swoje prawdopodobne niecne czyny odpowiedzialności przed polskim sądem. I tym pozaprawnym obrzydliwcem jest w dwójnasób: raz jako człowiek i lekarz a drugi raz jako ważny przedstawiciel polskich władz państwowych. 

Kumulacja tych dwóch wspomnianych z określającej nazwy obrzydliwości czyni z niego coś na kształt parszywie wijącego się przy dnie piskorza, który jest rybą zamieszkującą wody słabo natlenione, zazwyczaj w zbiornikach o mulistym dnie z wodą stojącą i wolno płynącą, np. w rowach melioracyjnych, kanałach, odnogach rzek, starorzeczach, stawach. Dzień spędza ukryty przy dnie. I tak właśnie przy tym osobowościowo mulistym dnie stara się przed ewentualną prawną odpowiedzialnością ukrywać marszałek T. Grodzki. 

A wystarczyłoby - gdyby rzeczywiście czuł się niewinny - po prostu zrzec się tego immunitetu i stanąć przed sądem, który przecież wedle jego szemranego ugrupowania (PO) jest sądem nadzwyczaj w Polsce sprawiedliwym i zapewne zrobiłby wszystko, aby oczyścić go z zarzutów. No chyba, że dowody jego potencjalnej winy są aż tak mocne, że nawet ewentualny post-peerelowski (lub po rodzinnej kądzieli) sędzia z Iustitii nie dałby rady go uniewinnić. I chyba właśnie rzeczywiście tak jest i stąd chyba ten strach marszałka przed poddaniem się osądowi prawnemu.

Zadziwiające i jakże groteskowo perfidne, i śmieszne jest to, że za każdym razem ten pozaprawny obrzydliwiec broni się poprzez atak na polską prokuraturę, która zgromadziła na niego widocznie niezbite dowody winy a pomija polski sąd, który przecież będzie ostateczną instancją orzekającą jego winę lub jej brak. To przecież sąd będzie oceniał zarzuty prokuratury a ta ziobrzasta prokuratura na sądy przecież nie ma żadnego wpływu. 

Mało tego! Ten strach przed osądem zapewne niecnych jego czynów przez polskie sądownictwo, które ogólnie jest przychylne politykom PO, chyba wydaje się uzasadniony, bo kto - wiedząc o tej przychylności - unikałby rozprawy sądowej, gdyby był choć w części niewinny? Widać, że najprawdopodobniej jest winny i brał chyba te łapówki na potęgę wykorzystując zapewne do tego celu stworzoną przez siebie przyszpitalną fundację, z której "usług" korzystali też inni, jak niedawno opowiedziano o jednym z jego podwładnych w szczecińskim szpitalu, którym kierował ten pozaprawny obrzydliwiec. 

Doprawdy. Jak widzę w telewizorni tą "czecią osobę w państwie" to aż mi jest żal, że musimy znosić takich - wedle mnie - cynicznych, mitomańskich i megalomańskich oraz zapewne szyderczo kłamliwych a'la szubrawców na szczytach władzy polskiego państwa. 

Mam nadzieję, że przy urnach wyborczych będziemy pamiętali, kto i jaka partia chroniła go do końca haniebnie odrzucając senacki wniosek o odebranie mu immunitetu i wyborczo odrzucimy kolejny raz PO, której miejscem winien być już śmietnik historii.  

P.S.

Określenie "pozaprawny obrzydliwiec" oznacza człowieka, którego stanowione prawo się nie ima... 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

piątek, 20 maja 2022

Polsat SuperHit Festiwal 2022

Nie wiem... Może dla wielu z Państwa to, że śledzę muzyczne festiwale jest prymitywne, ale jest tak, że lubię muzykę i chcę być "na bieżąco" z obecnymi jej trendami. 

Oczywiście nieraz jestem zażenowany ich poziomem jak np. w przypadku Konkursu Eurowizji, gdzie chłam przewyższa poziom artyzmu i to od wielu już lat.  

Ale to nic... dzisiaj po równo liczy się nie tylko sam wykonawca, ale i też tzw. "medialna otoczka" jakiegoś festiwalu. 

Organizowany przez Polsat SuperHit Festiwal 2022 w Sopocie miał być w zamierzeniu wielkim wydarzeniem, ale gdzież mu tam do poziomu medialnej organizacji festiwalu, który też od lat prezentuje TVP. Wystarczy spojrzeć na scenografię (scenę) i efekty specjalne koncertu. TVP robi to na światowym poziomie a Polsat jest - jak się okazuje - tylko ubogim naśladowcą. 

Scena festiwalu w Sopocie jest jak na razie toporna, bez żadnego rozmachu. Przypomina scenę ówczesnej komunistycznej Interwizji wobec ówczesnej Eurowizji. A do tego ciągłe przerywanie koncertu reklamami, jakby to było warte tych reklam. I te siwe, koślawe, owalne i bezbarwne lub jednobarwne oraz prymitywne i odstraszające pasy scenografii od góry do dołu... kto je wymyślił? Pała z minusem!

Nie wiem, ile kosztowało Polsat medialne przygotowanie scenografii, ale naprawdę jest ona gorsza od scenografii niemal każdego przedsięwzięcia medialnego organizowanego przez TVP. I sądzę, że Polsat chciał zrobić koncert na żywo jak najmniejszym kosztem. I to mu się udało. Może kolejne dni przyniosą jakąś zmianę na lepsze?

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Bardzo dobry i pożądany gest - odsłonięcie Lwów we Lwowie!

Rodzi się nowa historia narodu ukraińskiego.

Wcześniej tak naprawdę Ukraińcy poszukując swojej tożsamości narodowej odwoływali się do historii a dla nich ta historia była związana przede wszystkim z OUN-UPA, czyli organizacjami i ich przewódcami walczącymi o niepodległość Ukrainy zarówno po części z Niemcami, Sowietami i... Polkami (Lachami). 

Dla nas czczenie S. Bandery i ogólnie OUN-UPA było nie do zaakceptowania, bo z rąk Ukraińców na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło z rąk brutalnych Ukraińców przeszło 200 tys. Polaków. I bez rozliczenia tej smutnej prawdy historycznej trudno było budować wspólną przyszłą historię. 

Aż nastała wojna. Agresorem okazała się Rosja pod władaniem W. Putina. Ta agresja Rosji na Ukrainę tak naprawdę - co dla wielu jest zaskoczeniem - zbudowała ponownie naród ukraiński. Okazało się, że są narodem a nie jakąś efemerydą narodu będącego częścią Rosji. 

Jestem pewien, że nawet sami Ukraińcy nigdy się nie spodziewali aż takiej i z serca pomocy dla nich przez naród polski. To zupełnie zmieniło postrzeganie Polaków przez Ukraińców. 

W tej swojej wojennej niedoli dostrzegli bowiem, że Polacy są ich chrześcijańskimi przyjaciółmi na poziomie podstawowym: człowiek - człowiek. A, że pomoc Polaków jest powszechna od jednostek do rządu a do tego tak naprawdę bezinteresowna, to tym bardziej są nam wdzięczni. 

Ta wojna stworzyła nowych bohaterów ukraińskich. I to oni dzisiaj staną się odniesieniem kształtującym obecny naród ukraiński. OUN-UPA prawdopodobnie pozostanie dla nich jakimś wzorcem ukraińskiego bohaterstwa, ale sądzę, że już nie w takim bezdyskusyjnym formacie. Ta wojna wykreowała bowiem tylu bohaterów, że naprawdę dziś Ukraińcy będą się odnosili do nich jako największych bohaterów Ukrainy. 

Tym samym swobodnie dziś możemy powrócić do dyskusji na temat naszej trudnej wzajemnej przeszłości, bo tylko na wzajemnym rozliczeniu krzywd można budować nasze przyszłe dobre relacje wzajemne. 

Pięknym gestem i przez nas jak najbardziej pożądanym oraz otwierającym pole do wzajemnej ścisłej współpracy i rozliczenia przeszłości, jest dzisiejsze odsłonięcie przez Ukraińców posągów lwów na Cmentarzu Orląt Lwowskich we Lwowie. 

""Posągi lwów na Cmentarzu Orląt Lwowskich zostały odsłonięte. Głos w tej sprawie zabrał m.in. mer Lwowa Andrij Sadowy. "W historii między Ukraińcami a Polakami było wiele kart. Groby naszych przodków po obu stronach granicy były świadkami konfliktów i wzajemnych krzywd. I choć są to stare przypadki, często stawały na przeszkodzie wzajemnemu porozumieniu (...) A nasz wspólny wróg również skutecznie wykorzystał te karty historii. Ta wojna pokazała, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem (...) Niech te lwy na polskim cmentarzu wojskowym we Lwowie, które niegdyś były przedmiotem kontrowersji i zostały zamknięte, będą krokiem w kierunku ostatecznego wzajemnego przebaczenia przeszłych krzywd. Niech żyje Polska! Chwała Ukrainie!"" [1].

""Jak wskazał premier Morawiecki, „to również symboliczna, czytelna i jasna wiadomość dla wszystkich wrogów Polski i Ukrainy (...) Nic nas nie podzieli - jesteśmy zjednoczeni jak nigdy dotąd! (...) Posągi lwów, usunięte z Cmentarza Orląt przez władze sowieckie w 1971 r. powróciły tam w 2015 r. dzięki zabiegom Fundacji Dziedzictwa Kulturowego i Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie (...) Do tej pory posągi lwów były zasłonięte płytami paździerzowymi. 
Cmentarz Obrońców Lwowa, znany jako Cmentarz Orląt, stanowi wydzieloną część Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie. Na Cmentarzu Orląt spoczywają Polacy polegli w obronie Lwowa w czasie wojny polsko-ukraińskiej w latach 1918-1919 i w czasie wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r. Pochowanych jest tam blisko 3 tys. żołnierzy, głównie chłopców - stąd nazwa Cmentarz Orląt. 
W październiku 2018 r. Rada Obwodowa we Lwowie zażądała usunięcia rzeźb, gdyż uznała je za „symbol polskiej okupacji Lwowa”" [2].

Wierzę, że ten piękny gest jest pierwszym, który z naszego punktu widzenia okaże się przełomem w naszych wzajemnych relacjach. Bo naprawdę jest wiele historycznych i przeszłych zdarzeń, które mogą wpływać na nasze obecne relacje z Ukrainą. Wskazuje na to i mer Lwowa i polski premier. 

Ja sam żyję tylko dlatego, że moi dziadkowie ze strony matki w środku nocy i pozostawiając swój dobytek uciekli z czterema córkami (w tym z moją mamą) z Kresów przed ukraińskimi siepaczmi z OUN-UPA. Stąd - wobec obecnej empatycznej polskiej pomocy dla Ukraińców - oczekiwałem jakichś gestów ze strony Ukrainy, które świadczyłyby, że powoli zmieniają swój stosunek do Polaków i do naszej trudnej historii. Takiego gestu jak odsłonięcie lwów oczekiwałem jako pierwszego w przyszłej serii. I cieszę się, że w końcu nastąpił. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

czwartek, 19 maja 2022

Niemcy - Rosja. Mimo wojny, wspólne porozumienie trwa a w tle federalizacja krajów UE

Jeszcze raz chcę przypomnieć, że w niemieckiej umowie koalicyjnej obecnego rządu Olafa Scholza zawarto zapis mówiący o dążeniu Niemiec do zbudowania z Unii Europejskiej Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie albo w Berlinie i Brukseli. 

Taki też cel ma dziś większość liberalno-lewicowych tzw. elit unijnych, które pragną wcielić w życie komunistyczne idee zawarte w Manifeście z Ventotene autorstwa marksistów i komunistów:  Altiera Spinellego, Ernesta Rossiego i Eugenia Colorniego, przy czym częściej wymienia się autorstwo tych dwóch pierwszych a szczególnie  Altiera Spinellego [1], [2]. 

"Komisja Europejska w „Białej Księdze” o przyszłości Unii Europejskiej wymienia tylko jedno źródło ideowe jej dalszego rozwoju – napisany w duchu ideologii marksistowskiej Manifest z Ventotene. Jego autorzy zakładają federalizację Europy, niezależnie od woli mieszkańców kontynentu" [1].

Tak dygresyjnie... Jakże symptomatyczne jest to totalitarne określenie "niezależnie od woli mieszkańców kontynentu" i jakże podobne do określenia twórcy ideowego nazizmu i komunizmu Karola Marksa: "Klasy i rasy, które są zbyt słabe, żeby opanować nowe warunki życia, muszą zniknąć..." [3]. 

Realizacja postulatu federalizacji oznacza ni mniej ni więcej jak likwidację suwerennych i niepodległych państw europejskich, które w nowym Związku Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRR - bis) będą odgrywały rolę landów/województw/republik. 

Według zaś hipotetycznych porozumień między Niemcami i Rosją dokonany został podział wpływów tych krajów w Europie. Niemcy mają dominować - poprzez sfederalizowane jedno państwo europejskie - w krajach, które dziś lub w przyszłości są (będą) członkami Unii Europejskiej, natomiast wpływy Rosji mają po ich zachodniej stronie obejmować m.in. Ukrainę i Białoruś. 

Głównym celem zaś tych państw jest przyszła budowa Eurazji od Władywostoku do Lizbony, która ma stać się częścią Nowego Porządku Świata (NWO) [4]. Co prawda i Niemcy i Rosja w takiej Eurazji widzą siebie jako lidera, ale mniemam, że pomni historii II WŚ tym razem się porozumieją. 

Warto tedy spojrzeć na reakcję Niemiec czy Francji na wojnę na Ukrainie poprzez pryzmat takich celów elit unijnych. Po prostu ustalono, że Ukraina jest po stronie wpływów Rosji i to porozumienie - mimo wojny – trwa nadal. Stąd taka niechęć Niemiec czy Francji do pomocy Ukrainie a nawet zachęcanie jej do kapitulacji, jak to niedawno raczył zagaworzyć E. Macron, dla którego ważniejsze jest "zachowanie twarzy" przez W. Putina niż walka i wolność Ukrainy.

Także nie dziwmy się, że "Olaf Scholz, kanclerz Niemiec, w dzisiejszym wystąpieniu w niemieckim parlamencie,  przekreślił szanse na szybkie przystąpienie Ukrainy do UE, mówiąc, że "nie ma drogi na skróty do UE" (...) Powiedział, że prezydent Francji Emmanuel Macron miał rację, mówiąc, że proces przystąpienia do UE "nie jest kwestią kilku miesięcy czy kilku lat". Z tego powodu Wspólnota powinna skupić się na zaoferowaniu Ukrainie pomocy gospodarczej (...) Kanclerz powiedział, że przyjęcie do UE jest  "jedyne słuszne wobec sześciu krajów Bałkanów Zachodnich". Sześć krajów Bałkanów Zachodnich, które aspirują do członkostwa w UE - Czarnogóra, Serbia, Albania, Macedonia Północna, Bośnia i Hercegowina oraz Kosowo - było, jak powiedział Scholz, "od lat zaangażowanych w intensywne reformy przygotowujące do akcesji" (...) Niemcy poparły też pomysł utworzenia "funduszu solidarności" finansowanego ze środków UE i partnerów międzynarodowych, który miałby na celu odbudowę zniszczonej infrastruktury Ukrainy po zakończeniu wojny z Rosją i "ożywienie ukraińskiej gospodarki" [5].

Być może niektórych zaskoczyła przychylność O. Scholza do przyjęcia w struktury UE wymienionych krajów reprezentujących Bałkany Zachodnie, ale staje się to oczywiste, gdy spojrzymy na tą przychylność poprzez pryzmat celu jakim jest budowa Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa. Jestem bowiem pewien, że owe kraje zostały już przypisane wpływom niemieckim a nie rosyjskim lub też taka wypowiedź Kanclerza Niemiec jest po prostu swoistą ofertą negocjacyjną wobec Rosji: Ukraina za część Bałkanów Zachodnich. 

Polecam przeczytanie Manifestu z Ventotene [2]. Naprawdę warto go przeczytać, bo wtedy zdamy sobie sprawę dokąd to wszystko zmierza, czyli dokąd zmierza UE i będziemy mogli zrozumieć to, czego do tej pory nie byliśmy w stanie pojąć, jak np. reakcja Niemiec czy Francji na wojnę na Ukrainie czy też kontynuowanie "grillowania" przez PE Polski i Węgier albo wyniki takiej Konferencji o przyszłości Europy, które zawierają się w sloganie: "więcej integracji, więcej unii w unii". Notabene Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS, podjęła wcześniej decyzję o opuszczeniu tej Konferencji uznając, iż " jej organizatorzy metodycznie forsowali program zwiększenia uprawnień instytucji unijnych i większej centralizacji władzy w UE, m.in. poprzez manipulacje przy doborze ekspertów czy interpretacji tzw. rekomendacji obywatelskich. Dodatkowo, jak zauważa, Konferencja cieszyła się znikomym zainteresowaniem europejskiej opinii publicznej, co nie pozwala uznać jej konkluzji za reprezentatywne żądania Europejczyków" [6].


[2] https://ordoiuris.pl/pliki/dokumenty/Ventotene_analiza.pdf – warto go przeczytać, bo wtedy zdamy sobie sprawę dokąd to wszystko zmierza i zrozumiemy to, czego do tej pory nie byliśmy w stanie zrozumieć. Szczerze polecam! 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

środa, 18 maja 2022

Pułapki przyjęcia przez Polskę pieniędzy z FO. Postscriptum

Wczoraj napisałem o ewentualnych pułapkach przyjęcia przez Polskę pieniędzy z unijnego, popandemicznego Funduszu Odbudowy [1]. 

Wskazałem też w tym tekście, że wcale jeszcze nie jest pewne, czy te środki rzeczywiście dostaniemy, bowiem wobec Polski określono, że "niepraworządna" jest Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego a także w ogóle przyjęty w Polsce system dyscyplinowania sędziów oraz fakt "niepraworządnego" zwolnienia przez ID SN części sędziów. Natomiast podobno rząd polski zobowiązał się jak na razie do likwidacji ID SN a "porozumienie z Komisją Europejską polega na tym, że jeżeli zostanie przyjęta prezydencka ustawa, zakładająca likwidację Izby Dyscyplinarnej, oznaczać to będzie wypłatę środków z KPO - powiedział we wtorek w TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller" [2]. 

Jak łatwo zauważyć jest tu jakaś rozbieżność zdań, bo UE żąda od nas więcej niż tylko likwidacji ID SN, co zresztą potwierdziła sama przewodnicząca KE Ursula von der Leyen w liście do liderów czterech grup politycznych w PE. Przedstawiła w nim warunki, od których uzależnione jest wypłacenie Polsce środków z KPO nazywając je "trzema kamieniami milowymi", które musiałaby osiągnąć Warszawa, aby otrzymać należne fundusze. 

"Jako pierwszy von der Leyen wskazuje „rozmontowanie” Izby Dyscyplonarnej SN. Drugim jest reforma systemu pociągania sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jako trzeci element przewodnicząca Komisji wskazuje umożliwienie sędziom, których „dotknęła” decyzja Izby Dyscyplinarnej, przywrócenie do pracy" [3]. Dodała również, że "Polska będzie musiała wykazać, że wskazane kamienie milowe zostały zrealizowane, zanim jakakolwiek wypłata z Funduszu Odbudowy będzie mogła mieć miejsce i Komisja Europejska nie zatwierdzi żadnego planu naprawy i odporności, jeśli nie będą spełnione kryteria oceny" [3]. 

Więc skąd ten hurraoptymizm rządu, że już zostało zawarte porozumienie, skoro podobno zgodziliśmy się tylko na likwidację ID SN? A co z pozostałymi "kamieniami milowymi"? Przecież ich spełnienie będzie dla Polski oznaczało przywrócenie stanu polskiego wymiaru sprawiedliwości sprzed jakichkolwiek reform, czyli powróci to "co było" i kasta sędziowska powróci do bycia "nadzwyczajną kastą" jaką była przez 26 lat III RP, czyli PRL-bis. Zresztą np. powrót dyscyplinarnie zwolnionych sędziów (np. za kradzieże, jazdę "po pijaku" czy upolitycznienie) do pracy byłby niezgodny z naszym konstytucyjnym prawem i nie może być przez Polskę spełniony. 

Poza tym wszystkie te "kamienie milowe" to bezprawne wykorzystywanie pozatraktatowego "mechanizmu warunkowości", o czym też pisałem we wskazanym tekście [1].

Także radziłbym rządowi ogłaszać to swoje "zwycięstwo" dopiero wtedy, gdy faktycznie polski KPO zostanie przez KE zaakceptowany, bo tak naprawdę to wcale nie jest pewne. Już raz rząd przeprowadził – po podpisaniu porozumień budżetowych w lipcu i grudniu 2020 roku – ogólnopolską akcję promocyjną, w której chwalił się 700 mld zł wynegocjowanymi dla nas z UE. Były bilbordy, spoty telewizyjne, reklamy w radio i prasie... I co? Ano nico! 

Natomiast trzeba uważnie śledzić ewentualny tekst porozumienia z KE oraz decyzje z niego wynikające, bo obawiam się, że jednak rząd w jakiś tam sprytny sposób będzie jednak chciał spełnić wszystkie trzy warunki, o których mówiła szefowa KE.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

wtorek, 17 maja 2022

Ewentualne pułapki przyjęcia przez Polskę pieniędzy z FO...

I. Na co jako Polska zgodziliśmy się w lipcu i grudniu 2020 roku [1]

1. "Uwspólnotowienie długów unijnych".  Rozwiązanie przyjęte w UE po raz pierwszy w historii oznaczające, iż każde państwo unijne staje się żyrantem długów (ramach FO) innych państw UE. Dla nas oznacza to, iż gdyby jakiś kraj miał kłopoty ze spłatą długów wynikających z zaciągniętych pożyczek w ramach otrzymanych środków z Funduszu Odbudowy lub po prostu by ich nie spłacał,  to każdy inny kraj UE - w tym Polska - będzie wedle jakiegoś tam współczynnika proporcjonalności zobowiązany do spłaty długu tego kraju. I do takiego żyrowania jesteśmy zobowiązani nawet już dziś, gdy KE wstrzymuje nam owe środki.

2. "Podatki unijne". Znów po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z faktem, że Komisja Europejska otrzymuje prawo ustanawiania podatków dla wszystkich krajów UE. Dotąd takie prerogatywy miały tylko poszczególne państwa a teraz to KE ma takie prawo, co jest jawną ingerencją w dotychczasowe i traktatowe uprawnienia zarówno państw-członków UE, jak i KE. Teraz możemy spodziewać się, że nigdy demokratycznie nie wybrany rząd europejski w postaci KE może swobodnie nakładać nam podatki z pominięciem rządów danego kraju europejskiego. 

3. "Mechanizm warunkowości". Zgodzono się na warunkowość przyznawanych środków unijnej pomocy, które będą udostępniane tylko wtedy, kiedy np. UE uzna, iż kraj jest praworządny. Od teraz, gdy "widzimisię" lewackich elit unijnych uzna, że np. w Polsce nie są spełniane warunki praworządności, to będzie mogła wstrzymać dla tego kraju pomoc unijną. Jednym słowem dobito targu: "mityczna praworządność za pieniądze". Co prawda niby określono jakieś ograniczenia w interpretowaniu tej praworządności, ale nikt w UE nic sobie z tego nie robi i nie będzie tych ograniczeń brał pod uwagę. W lipcu i grudniu 2020 roku niestety polski rząd - mimo werbalnego zaklinania rzeczywistości - de facto zgodził się na taki mechanizm, za co długookresowo przyjdzie nam zapłacić ubezwłasnowolnieniem decyzji polskich władz wobec UE a "pieniądze za praworządność" będą dla unijnych biurokratów idealnym instrumentem szantażu i nacisku na niepokorne kraje jak Polska czy Węgry lub inne, które chciałyby zachować swoją suwerenność. Jednym słowem nasz brak veta w lipcu czy grudniu utorował drogę do budowy sfederalizowanego Państwa Europa, europejskiego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich pod zarządem niemieckim i jeszcze nadrządem NWO. Przecież gdybyśmy postawili veto to i tak mielibyśmy europejskie pieniądze w ramach dotychczasowych funduszy pomocowych, które nam się po prostu należą, gdy wpłacamy unijne składki".

II. Wysokość budżetu unijnego na lata 2021-2027

W lipcu 2020 roku UE przyjęła swój budżet na lata 2021-2027 obejmujący tradycyjne Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF) oraz novum w postaci popandemicznego Funduszu Odbudowy (FO) w łącznej wysokości 1,8 bln Euro. Z tej puli dla Polski przyznano 159 mld Euro, z czego:
– 101 mld Euro w ramach WRF,
– 58,1 mld Euro w ramach FO.

W ramach FO 23,9 mld euro otrzymamy w formie bezzwrotnych grantów oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek (razem: 58,1 mld Euro). Z ogólnej puli środków, 20 proc. pieniędzy musi trafić na cyfryzację, a 37 proc. na inwestycje związane ze środowiskiem oraz ochroną zdrowia. Wydatkowanie reszty środków ma też być w jakimś stopniu skorelowane z powyższymi, co zostało zawarte w polskim KPO [2 - uwaga: dokument ma 498 stron]. Pełna nazwa tego dokumentu to: "Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności". 

III.  Mechanizm warunkowości jako pozatraktatowy szantaż wobec Polski i Węgier

Pomimo kłamliwych zapewnień KE tzw. "mechanizm warunkowości" / "pieniądze za praworządność" od razu został zastosowany wobec Polski i Węgier. To jedyne kraje UE, którym dotychczas nie zaakceptowano krajowych planów odbudowy, co oznacza, że żadne z tej puli środki nie zostały im jeszcze wypłacone. 

Pretekstem wstrzymania środków dla Węgier jest według unijnych elit blokada dokonana przez rząd węgierski dla promocji ideologii gender i LGBTQ+ w węgierskich szkołach, co podobno jest "niepraworządne" i niezgodne z mitycznymi i nigdy nieokreślonymi "wartościami europejskimi". Wobec Polski określono, że "niepraworządna" jest Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego a także w ogóle przyjęty w Polsce system dyscyplinowania sędziów oraz fakt "niepraworządnego" zwolnienia przez IZ SN części sędziów.  

Podobno rząd polski zobowiązał się jak na razie do likwidacji ID SN a "porozumienie z Komisją Europejską polega na tym, że jeżeli zostanie przyjęta prezydencka ustawa, zakładająca likwidację Izby Dyscyplinarnej, oznaczać to będzie wypłatę środków z KPO - powiedział we wtorek w TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller" [3].

Także tylko hipotetycznie (nic nie jest jeszcze pewne) zostanie przez UE zaakceptowany nasz polski KPO pod warunkiem likwidacji przez Polskę ID SN, czyli ulegliśmy bezprawnemu szantażowi elit unijnych. Warto też dodać, że w takiej sytuacji pierwsza transza tych środków zostanie nam wypłacona dopiero w sierpniu lub wrześniu tego roku. 

IV. Ewentualne konsekwencje przyjęcia przez Polskę środków z unijnego FO

1. Pieniądze z unijnego FO mamy otrzymywać w transzach. Także istnieje możliwość, że przed każdą transzą UE będzie od nas wymagała spełnienia kolejnych – jakichś wyimaginowanych i zabierających nam kolejne części suwerenności – warunków. 

Przykładem może być sytuacja Węgier, gdzie UE przeszkadza ich "niepraworządne" ograniczenie dostępu ideologii gender i LGBTQ+ w szkołach a przecież warto sobie przypomnieć, że niemal identyczne ograniczenia chciał wprowadzić minister Czarnek w ustawie, która została zablokowana przez naszego prezydenta. Podobno ta ustawa ma być trochę zmodyfikowania i powtórnie poddana głosowaniu w Sejmie. Czy tak się stanie, skoro mogłoby to znów stać się kolejnym "niepraworządnym" działaniem polskiego rządu? Pytanie wydaje się retoryczne, bo skoro raz ulegliśmy bezprawnym warunkom UE to sukcesywnie tak będzie dalej a nasza suwerenność i niepodległość będzie krok po kroku oddawana instytucjom unijnym. 

Kto wie, czy następnym "warunkiem" uzyskania przez nas kolejnej transzy nie będzie np. mur na granicy z Białorusią? O nim już gaworzą nasze zdradzieckie elity, które wraz z unijnymi coś tam już przebąkują, iż jest on "murem niepraworządności". Może się to skończyć tym, że tak naprawdę polski rząd zostanie kompletnie ubezwłasnowolniony przez kolejne żądania KE, co oznacza oczywiście utratę naszej suwerennej i niepodległej państwowości. 

2. Finansowe środki w ramach FO mogą być przez nas przeznaczone tylko na to, co zostało nam wyznaczone przez UE i co zostało zaakceptowane w KPO. Także nie mogą być one przeznaczone na pokrycie wydatków związanych z pomocą ukraińskim uchodźcom wojennym. Może się zdarzyć, że znów łaskawie KE pozwoli nam na przesunięcie części tych środków na pomoc Ukraińcom, ale to oznacza tylko tyle, że część przyjętych zadań inwestycyjnych nie zostanie sfinansowana, bo jak na razie UE twierdzi, że nie jest nam w stanie finansowo pomóc w tym zakresie, bo dodatkowych środków na pomoc dla uchodźców nie ma i nie będzie miała. Ot... to taka unijna solidarność wobec np. darowania pozaunijnej Turcji 6 mld Euro na wstrzymanie napływu islamskich nachodźców na Europę. 

3. Należy pamiętać, że KE dalej nakłada nam kary finansowe i odsetki karne za funkcjonowanie kompleksu Turów i mają one być od nas wyegzekwowane poprzez analogiczne do wysokości tych kar zmniejszenie pomocy unijnej dla naszego kraju. Kuriozum jednoosobowej decyzji TSUE dalej trwa i tak naprawdę dziś Polska winna o te zabrane nam bezprawnie pieniądze zmniejszyć swoją składkę do budżetu unijnego. 

V. Podsumowanie

Kompletnie nie ufam dzisiejszym elitom unijnym. Dlatego uważam, że tą kasę, którą ewentualnie uzyskamy z unijnego FO moglibyśmy sami pożyczyć i to na lepszych warunkach a do tego moglibyśmy ją wykorzystać na to, na co byśmy my chcieli a nie na to, co zażądają od nas owe elity, np. na niemieckie wiatraki... lub jakieś inne wymysły klimatyczne. Więc po co nam taka kasa, z której nie możemy swobodnie korzystać? A poza tym. Nasza gospodarka radzi sobie całkiem dobrze i może się okazać, że będziemy spłacali pożyczki innych, mniej radzących sobie z obecnym kryzysem państw. Także możemy ponieść dodatkowe koszty, które już w ogóle zneutralizują te niby otrzymane od UE środki. Kołomyja... 

Dlatego w sumie jestem zły, że Polska nie wycofała się z tych umów z roku 2020. Mieliśmy idealny pretekst w postaci przeszło rocznego blokowania dla nas środków z FO przez KE. Zostałoby nam te 101 mld Euro tradycyjnej pomocy unijnej i sądzę, że to dla nas by wystarczyło a dzięki temu uniknęlibyśmy uwspólnotowienia długów, podatków unijnych i "mechanizmu warunkowości", czyli tego wszystkiego, co diametralnie ogranicza naszą suwerenność i niepodległość oraz staje się podwaliną budowy Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie.  




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

poniedziałek, 16 maja 2022

Odblokowanie dla Polski pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy. Czy winniśmy się aż tak cieszyć?

No i chyba (to wcale jeszcze nie jest pewne) doczekaliśmy się – po ponad roku oczekiwania – przyjęcia przez Komisję Europejską (KE) naszego Krajowego Planu Odbudowy (KPO), które było niezbędne do odblokowania nam środków finansowych w ramach unijnego Funduszu Odbudowy (FO). 

Podobno stało się to po zadeklarowaniu przez polski rząd, iż nastąpi likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego (ID SN), co było jednym i chyba najważniejszym, ale w ogóle pozatraktatowym warunkiem stawianym Polsce przez unijne elity. Ze strony KE uwarunkowanie odblokowania środków finansowych z FO od polskiej decyzji likwidującej ID SN w obecnym kształcie, było i jest bowiem jawnym i ordynarnym szantażem, nie mającym żadnego prawnego umocowania w traktatach unijnych.

No, ale dobrze... polski rząd się ugiął pod presją KE i być może dzięki temu to polskie KPO w końcu zostanie przez KE przyjęte i zostaną uruchomione te wszystkie obiecane nam środki. Z tym, że należy pamiętać, że już dzisiaj Unia Europejska (UE) zmniejsza nam środki pomocowe o wartość kar nałożonych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) na Polskę, m.in. za brak decyzji o zaprzestaniu funkcjonowania kompleksu Turów a jak pamiętamy taką decyzję jednoosobowo podjęła jedna sędzia TSUE. 

Już tylko na podstawie na razie tylko werbalnego porozumienia KE z polskim rządem nastąpiła powszechna propaganda radości, że w końcu Polska otrzyma te wszystkie środki, które zostały wynegocjowane przez polski rząd w lipcu i grudniu 2020 roku. 

Ale czy faktycznie winniśmy się aż tak cieszyć? 

Z jednej strony może i tak, bo każde dodatkowe Euro dla Polski w czasie, gdy przyjmujemy miliony wojennych uchodźców z Ukrainy, mogą się nam przydać. Tyle tylko, że tymi środkami tak naprawdę nie będziemy mogli sobie swobodnie dysponować, bo KE dokładnie określiła na jakie cele mogą być te środki wykorzystane i nie ma tam mowy o żadnym przeznaczaniu ich na pomoc Ukraińcom. 

Z drugiej zaś strony można postawić tezę, że lepiej byłoby dla Polski, gdyby w ogóle zrezygnowała z FO, bo korzystanie z tych środków będzie zwiększało nasze zadłużenie i zmniejszało naszą suwerenność i niepodległość. 

Moim zdaniem źle zrobiliśmy, że nie wykorzystaliśmy zwłoki KE w przyjęciu naszego KPO do tego, aby całkowicie z niego zrezygnować. Idąc moim tokiem rozumowania... Uważam, że Polska popełniła błąd walcząc o te środki, przy jednoczesnym oddaniu niemal naszej całej suwerenności. 

Poniżej tłumaczę dlaczego. 

Polska ma w perspektywie 2021-2027 otrzymać z UE w ramach Funduszu Odbudowy ok. 270 mld zł a w ramach pieniędzy należnych nam w tzw. wieloletnim unijnym budżecie ok. 440 mld zł. Kwoty te mogą być nawet trochę zaniżone, bowiem dziś mamy inflację i często deprecjację złotego więc warto wskazać, że np. Polska z  Funduszu Odbudowy ma otrzymać 58,1 mld Euro z czego 23,9 mld euro w formie bezzwrotnych grantów oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek. Z ogólnej puli tych środków 20 proc. pieniędzy musi trafić na cyfryzację, a 37 proc. na inwestycje związane ze środowiskiem (sic! - Zielony Ład, który wiąże się z zakupami w Niemczech?) oraz ochronę zdrowia. Wydatkowanie pozostałych środków też muszą się korelować z tymi celami.

Ale zważmy. Powstały ze względu na pandemię koronawirusa dodatkowy unijny program Next Generation (Fundusz Odbudowy) ma wynieść około 750 mld euro, z czego około 60% (450 mld euro) to mają być pożyczki w ogromnej większości zaciągane na rynkach finansowych (podobno przy korzystniejszych warunkach niż te, jakie musiałyby spełnić poszczególne kraje samodzielnie zaciągające pożyczki) oraz w niewielkiej części poprzez emisję euroobligacji. 

O tym czy dane państwo skorzysta z tych pożyczek to na szczęście jest już kwestia decyzji konkretnych państw, ale nawet, gdybyśmy jako Polska zrezygnowali z nich to i tak ponosilibyśmy obowiązek ewentualnej spłaty części długów państw, które zdecydowały się na nie a utraciły płynność finansową i zdolność do ich spłaty. Z tego punktu widzenia głupotą byłoby nie skorzystanie z tych pożyczek w ramach FO, szczególnie przez biedne kraje południa oraz będące na dorobku (jak Polska) kraje Europy Środkowo-Wschodniej (przeważnie dawnych demoludów)!

Pożyczki te będą zaciągane przez KE, podobnie jak euroobligacje i dopiero po ich uzyskaniu KE będzie je dystrybuować do poszczególnych krajów UE - ileż to nowych unijnych synekur powstanie i jakiż to korupcjogenny mechanizm! (ale to tak na marginesie). 

Ale też jest w tym wszystkim inna strona medalu. Uwspólnotowienie długu a także możliwość narzucania przez UE podatków unijnych (te dwa rozwiązania zastosowane zostały po raz pierwszy w historii istnienia UE!) stają się instrumentami prowadzącymi bezpośrednio do federalizacji UE, czyli stworzenia jednego Sfederalizowanego Państwa Europa pod zarządem - a jakże - Niemiec. A to oznacza tak naprawdę utratę suwerenności i niepodległości poszczególnych państw europejskich i stworzenie z nich niemieckich landów. I Niemcy chcą takiej federalizacji, co zostało ujęte w umowie koalicyjnej obecnego rządu pod wodzą O. Scholza. 

Biorąc powyższą możliwość utraty przez Polskę własnej państwowości to tak naprawdę byłoby celowe zrezygnowanie z FO, co by się wiązało też z odrzuceniem przez Polskę uwspólnotowienia długów, czyli nie musielibyśmy płacić za niespłacane w ramach FO długi innych państw oraz uniemożliwilibyśmy Komisji Europejskiej nałożenia na nasz kraj (czyli nas wszystkich) dodatkowych podatków unijnych. 

Natomiast musimy żądać wsparcia finansowego na pokrycie choć w części naszych wydatków związanych z uchodźcami ukraińskimi, bo jak na razie nie otrzymaliśmy ani Euro, choć taka poza-unijna Turcja dostała 6 mld Euro. Gdzie tu jest jakaś mityczna solidarność unijna? Ano głęboko w d...pie lub gdzieś w nierealnych przestworzach. 

Powtórzę. W toczonej od lipca i grudnia 2020 roku dyskusji bardzo często sprowadza się ją li tylko do sporów  dotyczących powiązania wypłat z funduszy unijnych z mityczną unijną praworządnością, ale zapomina się właśnie o kwestiach związanych z nową perspektywą budżetową UE, czyli o wspólnym zaciąganiu długu, który w znacznej części ma pokrywać nowo utworzone instrumenty finansowe w ramach Funduszu Odbudowy oraz o możliwości nakładania przez KE dodatkowych podatków na wszystkich obywateli UE. 

Onegdaj apelowałem żebyśmy skończyli z proszeniem UE o pieniądze z FO! Jestem bowiem pewny, że te pieniądze moglibyśmy uzyskać samemu i o wiele taniej niż poprzez UE. Zwracałem się też o to, żebyśmy sukcesywnie zmniejszali naszą składkę do UE w wysokości równoważnej nakładanym przez nią kar dal Polski. Zwracałem się też o to, żebyśmy skończyli z przejmowaniem się unijnym postrzeganiem praworządności, bo przecież Polska nie robi nic ponadto, co w zakresie sądownictwa funkcjonuje od dawna w niektórych krajach unijnych. Bezczelne kłamstwo i hipokryzja sączące się z ust antypolskich elit unijnych na temat Polski jest bowiem wprost porażające i ten, kto tego nie widzi zasługuje na miano chociażby zwykłego idioty!

Dziś - w czasach totalnej agresji Rosji na Ukrainę - tak naprawdę kary należą się Niemcom i Francji za np. sprzedaż Rosji uzbrojenia w sytuacji trwającego unijnego embarga nałożonego na kraje unijne po aneksji przez W. Putina Krymu. 

Reasumując. Jestem daleki od radości z ewentualnego przyznania nam środków z FO, bo radykalnie zwiększymy swoje zadłużenie a i tak środki te będziemy musieli przeznaczyć na cele, które wyznaczyła nam KE, czyli znów w większości rewersem popłyną one do Niemiec czy Francji. Do tego jeszcze tracimy przez to naszą suwerenność zgadzając się na mechanizmy: "pieniądze za praworządność", uwspólnotowienie unijnych długów i na podatki, które od teraz może nam nakładać KE. 

Szkoda więc, że polski rząd nie wykorzystał nadarzającej się okazji i nie wycofał się z żądań o wypłacenie nam pieniędzy z FO...

Czy moje zdanie jest słuszne? Okaże się to niebawem...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

niedziela, 15 maja 2022

Eurowizja. Dziwne kulisy ostatecznego werdyktu ukraińskiego jury

W nocy napisałem, że wdzięczność Ukrainy dla Polski - poprzez pryzmat werdyktu ukraińskiego jury w konkursie Eurowizji 2022 - należy oszacować na "0", czyli na tyle, na ile to jury oceniło występ Krystiana Ochmana. 

Zresztą okazuje się, że nie tylko ja poczułem się tym werdyktem oburzony, bo nawet sami ukraińscy fani, czyli zwykli ludzie na Ukrainie dali Polakowi najwięcej punktów – 12 i na wielu forach przepraszają Polaków za ten werdykt ich jury [1].

Zresztą sam szef ukraińskiego jury Wadim Lisica zabrał głos w tej sprawie mówiąc: "Cały proces głosowania odbył się pod nadzorem adwokata wszyscy członkowie jury wcześniej zapoznali się z zasadami głosowania. Żaden członek jury nie miał możliwości wpływać na swoje decyzje, tym bardziej na przewodniczącego. Dlatego Polska i inne kraje otrzymały takie punkty, na jakie zasłużyły w opinii każdego z sędziów. Nikomu za to nie zapłacono. Nikt nie miał żadnych preferencji ani innych zachęt. (…) Jako Przewodniczący Jury z pewnością jestem gotowy na ponoszenie odpowiedzialności za demokratyczny wybór dokonany w tym roku. Za pomoc humanitarną, militarną i finansową dla Ukrainy jesteśmy i będziemy wdzięczni Polakom na zawsze! Ale to są rzeczy niezwiązane ze sobą" [2].

Zajęło mi trochę czasu, aby dotrzeć do informacji o pozostałym składzie tego jury, ale udało mi się na anglojęzycznym "globalhappenings.com/". Cały skład to: Vadim Lisitsa, Andriy Kapral, Irina Fedyshyn, Andriy Yatskiv and Lukyan Galkin [3].

Członki jury, piosenkarka Irina Fedyshyn postanowiła skomentować te wyniki i przyznała na Instagramie, że ​​sytuacja z Polską też jest dla niej nieprzyjemna, jest szokiem. Mało tego postanowiła wbrew regulaminowi konkursu upublicznić ile swoich głosów oddała na Polskę a mianowicie "10"! [3].



Zastanawiające jest też, co powiedział kolejny członek jury, Andriej Kapral: "Każdy członek jury umieszcza w formularzu punkty od siebie i nie ma prawa o tym dyskutować, ponieważ jest to ustalone prawnie pod nadzorem notariusza i pociągane do odpowiedzialności. Następnie wszystkie punkty są sumowane przez organizatorów w liczby. Jak to się stało, że polska zdobyła 0 punktów? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Trudno mi o tym mówić, bo znaczną część mojego życia spędziłem w polsce. Mam tam wielu przyjaciół i jeszcze przed wojną czułem i znam ich wsparcie. Mieliśmy z nimi inną historię, teraz mamy wspólną historię. Wszystkim, którzy teraz nieco manipulują tą kwestią, chcę powiedzieć: nie wstydzę się ocen, które wystawiłem naszym przyjaciołom (Polakom – przyp.: kj). Ale nie mogę rozgryźć, jak obliczany jest wynik" [3]

Coś w tym wszystkim mi się nie zgadza, bo skoro dwoje członków komisji dało dość dużo punktów na Polskę, to jak to się stało, że K. Ochman summa summarum  nie dostał ostatecznie nawet jednego punktu? 

Może ktoś, kto zna dokładnie regulamin głosowania i przeliczania głosów członków narodowych jury Eurowizji, mnie oświeci?

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

Eurowizja. Wdzięczność Ukrainy = 0

No i zakończył się pompowany przez TVP 66 Konkurs Eurowizji. Nasz wykonawca miał naprawdę kapitalną piosenkę, ale chyba jednak nie na Eurowizję. Była za ambitna. 

Tym niemniej i tak K. Ochman od publiczności dostał 105 punktów, co było i tak dużym osiągnięciem. Zgodnie z przewidywaniami wygrała Ukraina dzięki głosom widzów, gdzie uzyskała ponad 400 punktów. 

Ale nie to jest przykre. Jury z poszczególnych krajów mogło dać wykonawcom 1,2,3,4,5,6,7,8.10 i 12 punktów. Polska dała Ukrainie 12 punktów, co oznajmiła nasza sprawozdawczyni z okrzykiem "Sława Ukrainie". 

A ile ukraińskie jury przyznało punktów Polsce? Równe "0". Nawet nie chociaż jeden punkt. 

Także należy się zastanowić czy nasza pomoc Ukraińcom naprawdę po ukraińskiej stronie jest doceniania, czy są to tylko werbalne podziękowania nie mające nic wspólnego z faktyczną wdzięcznością płynącą z ich serca. 

To tak na gorąco, bo mam "moralnego kaca" po werdykcie ukraińskiego jury...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

piątek, 13 maja 2022

Czy elity UE przy okazji wojny na Ukrainie chcą przyspieszyć federalizację UE?

Odpowiadając na tytułowe pytanie: niestety tak. Wielodziesiętne energetyczne uzależnienie krajów Starej Europy od Rosji jest faktem. I przez te dziesiątki lat UE pod władaniem Niemiec na to się godziła i chciała, aby tak się stało w imię budowy Jednego Sfederalizowanego Państwa Europy, które zlikwiduje odrębne państwa europejskie a Niemcy będą kolejny raz krajem, który opanuje całą część świata od Władywostoku do Lizbony, oczywiście wspólnie z Rosją. 

To, co piszę nie jest żadnym novum. Niemcy zawsze chciały opanować wszystkie kraje Europy a najbardziej oczywiście Polskę, jako kraj największy w środkowo-wschodniej Europie. Ale przecież nie tylko Niemcy tego chciały. Tego samego chciała Rosja i stąd była zawsze swoista "komitywa" tych dwóch państw, chociaż bywało i tak, że oba z nich chciały samodzielnej dominacji jak w przypadku Niemiec w czasie II WŚ. 

Wracając jednak do wojny na Ukrainie. 

Cały czas rozpiera mnie duma z naszego narodu i jego spontanicznej oraz empatycznej reakcji na wojenną krzywdę Ukraińców. Pomagamy im jak tylko możemy, tak prosto z serca. Do tej pomocy zaangażowany jest już cały kraj a nasze pokłady współczucia dla ofiar agresji W. Putina na Ukrainę chwytają za serce chyba wszystkich a w szczególności tych, którym tę pomoc niesiemy. Ten ludzki odruch implikujący w nas aż takie pokłady altruizmu i życzliwości jest naprawdę czymś pięknym i dobrym, oddającym chyba dokładnie cechy charakteru/mentalność Polaków. Choć nieraz te cechy bywały dla nas przekleństwem, to zawsze zachowywaliśmy się jak trzeba, zwyczajnie po ludzku, po chrześcijańsku.  

I też bardzo dobrze zachowuje się w tej sytuacji instytucjonalne państwo polskie rządzone przez ZP (PiS). Został dobrze przygotowany cały mechanizm polskiej pomocy humanitarnej a i wcześniej potrafiliśmy zastopować dezintegrację polskiej granicy z Białorusią - sojuszniczką W. Putina. Owszem można mieć jakieś zastrzeżenia, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności (np. nagłość i zakres putinowskiej Rosji na Ukrainę) trzeba przyznać, że jako Polska stajemy na wysokości zadania. 

Ale ta wojna musi się kiedyś skończyć. Dziś nikt nie wie jakie będzie to zakończenie ani kiedy nastąpi. Niemniej w tym ferworze działań wojennych, kiedy w mediach wszelakich mówi się tylko o niej, nie możemy zapominać o Polsce, jej interesach i jej przyszłości. Bywa bowiem tak, że właśnie takie nadzwyczajne okoliczności są niecnie wykorzystywane przez naszych dotychczasowych wrogów. 

Nie miejmy zatem żadnych złudzeń, że wojna na Ukrainie coś zmienia lub zmieni w obszarze działań naszych dotychczasowych nieprzyjaciół, a szczególnie tych z lewacko-demoliberalnych elit unijnych i ich odpowiedników w Polsce w postaci totalnej opozycji, ale - co jest smutne - nie tylko jej. A może też okazać się, że właśnie teraz w cieniu wojny te wrogie nam działania zostaną zintensyfikowane lub nawet dopiero teraz uruchamiane i to na różnych polach. Wiele też takich działań zostaje "zamrożonych" do czasu zakończenia konfliktu - o tym też nie możemy zapominać. Są też obszary, które dzięki tej wojnie mogą być wykorzystane do realizacji naszych, polskich interesów.  

Zauważmy więc. 

W tle wojna, prawdziwa wojna i rację ma Jakub Maciejewski z portalu wpolityce.pl, który że: 

"Z każdym tygodniem wojny coraz wyraźniej widać jak powinna współpracować wspólnota Międzymorza w realiach trzeciej dekady XXI wieku. Ukraina wzięła na siebie powstrzymanie brutalnej inwazji Rosji, Polska musi zatrzymać niemiecką presję w białych rękawiczkach (...) Nie zatrzymujmy się w pół drogi do budowania polskiej niezależności i suwerennych sojuszy. Wspólnota Europy Środkowowschodniej nie ma wyglądać tak, że przechowanie na czas wojny trzech milionów uchodźców i zaangażowanie polskich firm w odbudowę Ukrainy wyczerpują nasz potencjał. Rzeczpospolita ma przecież to samo położenie, co dawniej - między dziką Rosją a hegemonicznymi Niemcami. Nic więc dziwnego, że kiedy rosyjskie czołgi szturmują Donbas a putinowskie rakiety i bomby fosforowe zawalają niebo, niemiecka szefowa KE zdradziła plan podporządkowania Unii Europejskiej Berlinowi poprzez zniesienie zasady jednomyślności w podejmowaniu najważniejszych decyzji: tendencje imperialne porozumiały się tutaj ponad Wisłą i Dnieprem" [1].

Bardzo celne uwagi, ale przecież taka postawa elit unijnych jest wciąż taka sama: w świetle wojny - na tle reakcji na nią - nastąpiło bankructwo dzisiejszej UE pod wodzą Niemiec a oni dalej swoje: "na kłopoty UE mają jedną receptę: więcej integracji!". 

Partia D. Tuska w Europarlamencie EPL zwróciła się niedawno do KE o jak najszybsze uruchomienie wobec Polski i Węgier mechanizmu warunkowości "pieniądze za praworządność". I niemal od razu KE opublikowała wytyczne dotyczące konkretnego stosowania tego mechanizmu [2].

Dalej też nie jest zaakceptowany przez UE polski Krajowy Plan Odbudowy (KPO) umożliwiający uruchomienie pieniędzy dla Polski z unijnego Funduszu Odbudowy (FO) a te pieniądze są dziś Polsce bardzo potrzebne, bo jak na razie na ewentualną pomoc dla uchodźców z Ukrainy UE proponuje 500 mln euro ze swojego budżetu, choć niby ma być więcej, z tym, że "to kropla w morzu potrzeb" a jak na razie to Polska ponosi największe koszty pomocy humanitarnej dla ukraińskich uchodźców.  

D. Tusk wykorzystując wojnę i jednocześnie kłamiąc na temat transakcji z węgierskim koncernem MOL, nawołuje do zaniechania fuzji PKN Orlen z Lotosem, co jest dla rozwoju Polski niezbędne strategicznie [3]. Prawdopodobnie ten opór i tak nic nie da, bo fuzja obu firm jest już przesądzona. 

Nic nie słyszę, aby elity unijne zmieniły swój pozytywny stosunek do unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) ani też nigdzie nie znalazłem informacji na temat odejścia od "Zielonego Ładu" (Fit for 55), który jest katastrofalny przecież nie tylko dla Polski. Wielcy promotorzy "Zielonego Ładu" jak Frans Timmermans teraz milczą, ale jestem pewny, że po zakończeniu działań wojennych temat ten powróci ze zdwojoną siłą.

Ale też przy okazji wojny swoje cele w Polsce osiągają również ideologiczni wyznawcy gender, multikulturowości, fałszywej tolerancji, LGBTQ+, New Age, itd. I niestety stało się to za sprawą obecnego Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który zawetował ustawę oświatową zwaną "Lex Czarnek" [4].  

Z wewnętrznej walki politycznej nie rezygnuje też wielu przedstawicieli i zwolenników totalnej opozycji, jak np. wypowiedzi Kamili Gasiuk-Pihowicz o autorytaryzmie i braku praworządności w Polsce [4] czy też wypowiedzi redaktora T. Lisa i prawnika R. Giertycha o proputinowskiej postwie - w kontekście współpracy z V. Orbanem i M. Le Pen - PiS-u i jego polityków [5]. 

Do tego dochodzi też ogólne pomniejszanie roli Polski w udzielaniu wsparcia dla Ukrainy i Ukraińców jak np. stwierdzenie we francuskim "Le Figaro", że jesteśmy zaledwie pośrednikiem innych państw [6].

Może to jest niewłaściwe w obecnej sytuacji, ale w interesie Polski jest też wykorzystanie tej wojny dla realizacji naszych celów i dla wzrostu znaczenia naszego państwa na arenie międzynarodowej. 

Chodzi tu przede wszystkim o zbudowanie stałych (ważne!) baz wojsk amerykańskich na naszym terytorium i również w pasie wschodnim. Innym działaniem może być zablokowanie niemieckiej niechęci do budowy u nas systemu małych i średnich elektrowni jądrowych oraz zintensyfikowanie prac nad budową normalnych rozmiarów dużej tego typu elektrowni. Nie możemy też zaprzestać negacji zarówno Nord Stream I, jak i Nord Stream II. W tym zakresie kategorycznie musimy żądać rozpoczęcia rozbiórki Nord Stream II, bo jak to nie nastąpi, to jestem pewien, że po zakończeniu wojny i po pewnym czasie po niej,  ten rurociąg zostanie jednak uruchomiony. Jest to też czas, aby w końcu wymóc na UE przyjęcie naszego KPO i uruchomienia dla nas środków z unijnego FO. 

Dodatkowo też ta nasza spontaniczna i instytucjonalna pomoc Ukrainie i Ukraińcom winna być wykorzystana do poprawy naszego wizerunku na świecie i zastopowała niemiecko-żydowską negatywną narrację na nasz temat jako nazistów i współwinnych a może i winnych za Holocaust. 

Winniśmy też zadbać o to, żeby dzisiejsza światowa niechęć do Moskwy i chęci przez nią zbudowania nowego imperium była długotrwała i nie skończyła się z końcem tej wojny i np. z nastaniem jakiegoś nowego prezydenta Rosji.  

No i wreszcie należy realnie urzeczywistnić projekt Trójmorza. To właśnie jest ten czas, kiedy to może nastąpić a w obliczu rychłego przystąpienia Finlandii i Szwecji do NATO może warto byłoby się zastanowić czy te dwa kraje nie włączyć do tegoż porozumienia. 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog