sobota, 27 lutego 2016

100 dni, które wstrząsnęły III RP!

Minęło 100 dni rządów Zjednoczonej Prawicy pod kierownictwem pani premier B. Szydło i ponad pół roku sprawowania funkcji przez prezydenta RP dr A. Dudę.

Od pierwszego dnia objęcia rządów przez owych polityków a nawet wcześniej cała opozycja reprezentująca III RP przystąpiła do zmasowanego ataku i negacji każdego ich posunięcia.

Nie liczyły się sprawy merytoryczne, ale jedynie to, żeby wzbudzić poprzez "mowę nienawiści" i "przemysł pogardy" - podobnie jak to miało miejsce za rządów PiS w latach 2005-2007 roku i prezydentury ś.p. prof. L. Kaczyńskiego - irracjonalną niechęć i protest zlemingowanych przez Gazetę Wyborczą mas ludzkich.

G. Schetyna stwierdził ostatnio, że PO pod jego przewodnictwem będzie "opozycją totalną", która będzie "najtwardszą z możliwych" i będzie rządowi "przeszkadzać w niszczeniu kraju w sposób totalny w kraju i na arenie międzynarodowej" oraz będzie "zaporą w niszczeniu polskiego dorobku od 1989 roku". Na koniec dodał, że "my stoimy tam, gdzie Europa a pan panie prezesie tam gdzie Putin". Warto zapamiętać te słowa, choć są one tylko potwierdzeniem wszystkich działań PO oraz Nowoczesnej w połączeniu z KOD-em przez ostatnie pół roku.

Tak refleksyjnie... Ciekawe, jaki byłby "totalny wrzask", gdyby w czasie rządów PO-PSL takie słowa padły z ust J. Kaczyńskiego. Chyba nietrudno sobie to wyobrazić. Natomiast świadczą one nie tylko o zdradzie interesów narodowych i przedkładaniu interesów europejskich (czt.: niemieckich) nad interesy Polaków i Polski przez opozycję, ale też chęci obrony interesów koszmarnej III RP oraz jej bezradności wobec działań obecnej władzy.

Obserwując histerię i lament polityków opozycji oraz wspierających ją mediów podnoszone każdorazowo i przy każdej decyzji nowego rządu czy prezydenta można było (i dalej tak jest) odnieść wrażenie, że cały mainstream medialno-polityczny III RP był i jest zdziwiony i zszokowany faktem, iż rząd rządzi a prezydent jest aktywny.

Wola wyborców, wola Polaków jakoś przez nich została przyjęta do wiadomości, ale dla nich zapewne najlepiej by było i tak by chcieli, żeby rząd B. Szydło nic nie robił, pobierał pieniądze i kontynuował ich politykę a prezydent A. Duda strzegł żyrandola i ośmieszał się na arenie międzynarodowej oraz nie dbał o Polskę i Polaków jak czynili to B. Komorowski, A. Kwaśniewski czy Lech Wałęsa.

Niemal pierwszy raz w historii III RP rząd polski realizuje więc obietnice wyborcze, co dla kreatorów i beneficjentów III RP jest nie tyle szokiem, ale śmiertelnym zagrożeniem. Normalny, propolski rząd jest ich wrogiem i wszystko, co robi dla Polaków jest zagrożeniem ich pozycji i udowodnieniem, że byli oni jedynie kłamcami, manipulatorami i wyzyskiwaczami Polski i Polaków. Mówiąc wprost jest dowodem na to, że gardzili Polakami a kochali władzę oraz profity z niej płynące nawet kosztem zdrady naszej Ojczyzny. .

Każda obietnica nowego rządu, która - dzięki samodzielnym rządom i poparciu prezydenta - zostanie spełniona oddala ich o całe lata świetlne od możliwości ponownego przejęcia władzy i kolejnego zmanipulowania naszego narodu. Dlatego też każda decyzja obecnych polskich władz jest krytykowana a opozycja nie cofa się nawet przed godzącymi w Polaków i nasz kraj działaniami godnymi nazwania ich dziś "współczesną zdradą targowicką". Strach opozycji przed realizacją obietnic wyborczych złożonych Polakom przez obecnie rządzących jest chyba dla wszystkich myślących Polaków widoczny

Taka sytuacja jest przezabawna i śmieszna. Polacy wybrali swoją władzę, aby dokonała dobrej zmiany dla Polski. A przecież nie można tej zmiany dokonać bez podejmowania decyzji, decyzji szybkich i odważnych. A podejmowanie decyzji jest jednym z najważniejszych elementów rządzenia.

PO oraz niemiecko-rosyjsko-żydowsko-WSIowe wydmuszki polityczno-społeczne w postaci Nowoczesnej, KOD a także PSL przyjęły strategię opozycji totalnej, która neguje i będzie negować wszystko to co zrobią rządzący niezależnie od merytorycznej oceny określonych ich działań. Z pianą na ustach krytykują i będą krytykować każde posunięcie prezydenta i rządu a wykorzystując przychylne im "polskie" (niemieckie i żydowskie oraz rosyjskie) i demo-liberalne zagraniczne media będą próbowali - podobnie jak to czynili od lat  - manipulować polskim społeczeństwem i zdradzać Polskę na arenie międzynarodowej. Ich celem jest wykreowanie atmosfery apokalipsy jaka spotkała Polskę po przejęciu władzy przez patriotyczną prawicę i będą dążyć do ostatecznego jej zniszczenia.

Tym bardziej Polacy winni się cieszyć, iż rząd wraz z prezydentem po raz pierwszy od 1989 i w atmosferze histerycznego ataku (a w sumie od czasów E. Gierka)  roku próbują i realizują politykę dobra wspólnego Polaków, dobra naszego narodu.

Co się więc udało w ciągu tych kilku miesięcy rządów Polaków w Polsce? A co się nie udało?

Aby dokonać oceny obecnych rządów trzeba jasno sobie zdać sprawę, że 26 lat trwania III RP pozostawiło po sobie chaos w każdej dziedzinie... od ekonomii, gospodarki poprzez politykę edukacyjną, społeczną i historyczną aż po wykreowaną ideologię lewackiej "poprawności politycznej" mającą na celu zniszczenie podstawy naszego narodu, czyli chrześcijaństwa opartego na odwiecznych aksjologicznych podstawach w postaci wiary w Boga i jego Syna Jezusa Chrystusa, ogólnie wiary katolickiej, pietyzmu narodu, gloryfikacji języka polskiego, umiłowaniu rodziny i prawa naturalnego bez dewiacji, dbałości o polską własność i czynieniu dobra w zgodzie z Prawdą, Miłością, Dobrem i Mądrością.

Nowy rząd stanął wobec wyzwań, których żadna władza III RP nie potrafiłaby i nie chciałaby z wiadomych powodów podźwignąć. I dzisiaj a'priori niemerytoryczna i histeryczno-totalna krytyka rządu i prezydenta zakrawa na zakompleksione popiskiwanie świadomych siebie lub nie do końca świadomych swojej istoty ludzkich, antypolskich pasożytów. To są antypolskie mendy, które polska historia osądzi jednoznacznie... zbywając ich wstydliwym milczeniem lub odesłaniem w otchłań historycznego śmierdzącego i zdradliwego - niczym Targowiczanie, szmalcownicy i zdrajcy podczas II WŚ i w okresie komunizmu, szamba.

Przez te kilka miesięcy zrobiono dla Polski i Polaków tyle ile nie zrobili tego włodarze rządzący Polską od 36 lat... tak właśnie od tylu, bowiem w wyniku przejęcia władzy przez sowieckiego agenta W. Jaruzelskiego i późniejszej jego komitywie z G. Sorosem Polska stała się "teoretycznym państwem", które jest "chujem, dupą i kamieni kupą".

Obecna władza stara się odzyskać Polskę dla nas wszystkich. Być może dla wielu te działania są niewystarczające i nawet nieraz błędne, ale nie można jej zarzucić zaniechania lub celowego opóźniania realizacji wyborczych obietnic i chęci działania dla dobra naszego narodu. Napotkała naprawdę cyniczny i hipokrytyczny oraz niemal (na pewno?) psychicznie chory opór całej III RP a mimo to zrobiła tak wiele:

- podczas szczytu klimatycznego COP21 w Paryżu Polska rewelacyjnie rozegrała negocjacje i wchodząc m.in. w przejściowe alianse (porozumienia) z Chinami, Indiami, Arabią Saudyjską czy Indonezją uzyskała wszystko, co chciała i postulowała. W ostatecznym globalnym porozumieniu ONZ zawarto wszystkie polskie postulaty a mianowicie: zapisy umożliwiające uwzględnianie specyfiki gospodarek poszczególnych krajów i ich możliwości społeczno-gospodarczych w tworzeniu międzynarodowych porozumień klimatycznych, wskazano na rolę lasów w pochłanianiu CO2 i rolę zalesiania jako drogi do polepszenia klimatu oraz jednego ze sposobów działania na rzecz ochrony środowiska naturalnego i klimatu a także redukującego emisje CO2, uzyskano odejście od terminu "dekarbonizacja" na rzecz "neutralności węglowej" oraz uwzględnienie roli wód geotermalnych w procesie ograniczania emisji CO2. Szczyt zakończył się w sumie dużym sukcesem bo podpisały porozumienie niemal wszystkie kraje świata, w tym najwięksi emitenci CO2, czyli Rosja, Chiny i USA. Nowy rząd polski powstrzymał tym samym antypolskie i tragiczne dla nas w skutkach działania rządów PO -PSL z D. Tuskiem i E. Kopacz na czele,

- podczas wizyty prezydenta A. Dudy w Pekinie podjęto rozmowy na temat twórczej reaktywacji tzw.: "jedwabnego szlaku" łączącego Chiny z UE. Ustalenia w Chinach zostały niemal całkowicie przemilczane przez opozycję oraz medialny mainstream III RP. Ale była to chyba najważniejsza wizyta zagraniczna prezydenta. Chiny bowiem są drugim po Niemczech krajem importowym Polski natomiast my wysyłamy towary za jedyne dwa miliardy Euro, czyli tylko 1% wartości polskiego eksportu. Chiny natomiast - mimo kłopotów - stają się jednym z głównych mocarstw światowych i są głównym wierzycielem USA. Razem z prezydentem do Chin poleciało 80 polskich biznesmenów z branż: spożywczej, chemicznej, farmaceutycznej, górniczej i innych. Na pewno ta wizyta przyniesie pozytywne skutki w przyszłości. Ponadto w Chinach odbył się szczyt gospodarczy państw Europy Środkowo-Wschodniej i Chin (16+1), któremu przewodniczył A. Duda i przywódcy chińscy. Takie spotkanie odbyło się pierwszy raz i trudno go przecenić. Co przyniesie Polsce? Zobaczymy, ale inicjatywa i efekty spotkania są międzynarodowo bardzo istotne i świadczą o prowadzeniu samodzielnej polityki zagranicznej Polski,

- powrócono do integracji krajów Grupy Wyszehradzkiej oraz przyjęto zasadę wspólnego reprezentowania stanowiska na arenie międzynarodowej, w tym w ramach UE. Jest to tym bardziej szczególnie ważne, iż kraje Europy Środkowo - Wschodniej poznały totalitaryzm komunistyczny i mają doświadczenia zupełnie inne niż kraje Zachodniej Europy. Te doświadczenia pozwalają na racjonalną ocenę obecnej UE jako twórczego rozwinięcia komunistycznego ZSRR i Układu Warszawskiego (UE = Związek Socjalistycznych Republik Europejskich). GW stała się tym samym ważnym ośrodkiem kreowania dalszego rozwoju UE eliminującym Niemcy jako głównego jej hegemona. Symptomatyczne jest, że - wobec wykreowanego przez A. Merkel kryzysu imigracyjnego i kryzysu gospodarczego UE - coraz więcej krajów staje się niejako i wbrew własnej woli sprzymierzeńcem GW (UK, Francja, Dania, Szwajcaria, Chorwacja, Grecja, Macedonia, Rumunia, Hiszpania, Portugalia, kraje skandynawskie a nawet same Niemcy),

- reaktywowano ideę powstania tzw.: "międzymorza", czyli  uwalniania się od zależności niemieckiej i rosyjskiej a tym samym od tzw. "kondominium niemiecko-rosyjskiego" opartego po części na ideach Mitteleuropy (wraz z roszczeniami Żydów o opanowaniu części Polski jako Judepolonii) oraz historycznej wspólnoty interesów Niemiec i Rosji, gdzie dla Polski nie ma po prostu miejsca jako kraju niepodległego i suwerennego (idea tzw.: "Unii Euroazjatyckiej" od Władywostoku po Lizbonę). Co prawda już ś.p. L. Kaczyński (wzorując się na J. Piłsudskim) realizował tą ideę, ale dzisiejsze uwarunkowania międzynarodowe (w tym koniec "resetu" USA-Rosja) pozwalają na faktyczne powstanie przymierza krajów ABC (leżących nad morzami: Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym), czyli: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi, Ukrainy, Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii i krajów powstałych po rozpadzie Jugosławii oraz też Finlandii,

- na arenie międzynarodowej rozszerzono ideę "międzymorza" o nowe kraje. Podczas 70 sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, gdzie prezydent A. Duda zajął miejsce przy stoliku obok B. Obamy i przemawiał na forum ogólnym ONZ spotkały się - z inicjatywy chorwackiej - kraje "nowej" grupy: "Adriatyk-Bałtyk-Morze Czarne", czyli Polska. Bułgaria, Chorwacja, Rumunia, Słowenia, Słowacja, Austria, Czechy, Estonia, Łotwa i Węgry,

- wypracowano wspólne stanowisko GW i UK w sprawie Brexitu UK (wyjścia UK z UE) i uzyskano dla Polski bardzo dobre warunki przyjęte przez premiera D. Camerona. Oprócz rewelacyjnych warunków dla naszego regionu i przyszłości UE dotyczących m.in. utrzymania krajowych walut i braku dyskryminacji krajów z własnymi walutami (własna waluta = jedna z gwarancji własnej suwerenności krajów niepodległych), wzmocnienia konkurencyjności krajów członkowskich poprzez ograniczenie regulacji unijnych oraz zwiększeniu roli własnych rządów i parlamentów krajów członkowskich UE, premier B. Szydło wynegocjowała skrócenie postulowanego przez UK czasu obowiązywania ograniczeń socjalnych dla nowych imigrantów do UK z 13 do 7 lat oraz ograniczenia zasiłków na dzieci od 2020 roku (i to tylko tych, którzy mieszkają w kraju macierzystym a rodzice pracują w UK). W ten sposób premier zapewniła realizowanie dotychczasowej polityki zasiłkowej UK dla około 800 tys. polskich emigrantów ekonomicznych, których tak ochoczo zachęcał do takowej D. Tusk,

- polska premier B. Szydło okazała się za silna i za dobra w konfrontacji z lewicowo-demoliberalnymi europarlamentarzystami PE. Zdecydowanie na forum PE dała merytoryczny odpór zarzutom wobec Polski o łamanie demokracji i sprzeniewierzanie się tzw.: "wartościom europejskim". Nikczemni antypolscy inicjatorzy tej debaty w postaci PO i Nowoczesnej (współcześni zdrajcy i Targowiczanie) wspierani przez skrajnie antypolskiego Żyda A. Michnika i jego żydowską gazetę dla Polaków (wraz z KOD) ponieśli druzgocącą klęskę i do dziś "liżą rany",

- J. Kaczyński dzięki sześciogodzinnej rozmowie z naszym przyjacielem, premierem Węgier V. Orbanem uzyskał zapewnienie, iż żadne oraz inspirowane przez "polskich" zdrajców sankcje UE nałożone przez PE UE na Polskę nie uzyskają akceptacji Węgier. Tym samym scementował kraje GW i uchronił Polskę przed dalszą przez nią utratą suwerenności i niepodległości. Decyzja o sankcjach musiała by być podjęta przez UE jednogłośnie przez wszystkie kraje członkowskie UE. Tym samym premier Węgier zażegnał możliwość awanturniczej degradacji Polski choć pozostaje jeszcze możliwość ingerencji w postaci realizacji postanowień TL w zakresie solidarności unijnej i wsparcia (nawet zbrojnego) kraju, w którym są łamane "wartości europejskie i demokracja". Ale sądzę, że niemiecka UE stała się na tyle słaba, że takich kroków nie podejmie. Dodatkowo Polska ma gwarancje prowadzenia wraz z krajami GW antyimigracyjnej polityki w stosunku do morderców i "nachodźców" islamskich,

- przyjęto ustawę chroniącą polską ziemię przed wykupem jej (po 1 maja 2016 roku, kiedy kończy się czas ochronny) przez zagranicznych inwestorów i tzw. "słupy" w postaci wynajętych rolników i firmy z częściowym kapitałem polskim. Wcześniej - za rządów PO-PSL - PiS zablokował ustawę umożliwiającą sprzedaż naszych lasów państwowych, które według niektórych analityków miały być realizacją obietnicy spełnienia abstrakcyjnych i nieprawnych wobec Polski roszczeń żydowskich za mienie utracone w czasie II WŚ i w okresie komunizmu (chodzi o astronomiczną kwotę ok. 65 mld.  USD a podobno do takich ustaleń miało dojść podczas wspólnego posiedzenia rządów Polski i Izraela w Izraelu w roku 2011 oraz wyjazdowego posiedzenia Knesetu w Krakowie w roku 2014),

- wygaszono proces prywatyzacji polskich firm państwowych lub z przewagą kapitału państwowego. Prywatyzacja "za grosze" (poprzez w większości tzw. strategię konkurencyjnego wrogiego przejęcia) rozpoczęta przez Żyda L. Balcerowicza na polecenie Żydów J. Sachsa i G. Sorosa oraz intensywnie kontynuowana przez Żydów J. Lewandowskiego, J. K. Bieleckiego i m.in. V. Rostowskiego była jednym z najtragiczniejszych dla Polski wydarzeń w jej historii a ostatnie decyzje naszego rządu mają ochronić resztki naszego majątku,

- dokonano zmian w Karcie Nauczyciela (likwidacja tzw. karcianych okienek) oraz pozwolono rodzicom na podejmowanie decyzji w sprawie posyłania w odpowiednim wieku (6 czy 7 lat) swoich dzieci do szkoły,

- zablokowano możliwość odbierania przez państwo polskich dzieci rodzicom tylko za "biedę", czyli ubóstwo rodziców, ubóstwo rodziny, do którego doprowadziło 26 lat tzw. "polskiej transformacji", polskiej niby "wolności" po 1989 roku,

- przyjęto program wspierania rodziny i demografii "Rodzina 500+". To najważniejszy program pomocy państwa dla polskich rodzin, którego nie podjął się żaden rząd III RP a PO wmawiała Polakom, iż naszego państwa na taką pomoc nie stać. Od kwietnia (z wyrównaniem) każda polska rodzina otrzyma 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko. Na pierwsze dziecko pomoc otrzymają rodziny mniej zamożne (granica dochodu: 800 zł na członka rodziny i 1200 zł w przypadku dziecka niepełnosprawnego). Na pomocy skorzysta 2,7 mln polskich rodzin mających pod opieką ponad 3,7 mln dzieci. To program na lata i długookresowo ma na celu przede wszystkim doprowadzić do wzrostu przyrostu naturalnego Polaków, wbrew intencjom Niemców i Żydów, dążących do depopulacji Polaków tak, aby Polska liczyła tylko 15 mln niewolników i pracowników najemnych. To program, który po raz pierwszy wspiera polską rodzinę, wspiera tak jak wiele państw w UE i poza nią, choć jeszcze finansowo jest na niższym poziomie.  Kreatorom i beneficjentom III RP, których celem była pauperyzacja, atomizacja oraz rozbijanie rodzin Polaków nie może się to podobać i dostają wścieklizny na sama myśl, że rząd polski może być rządem dla Polaków a nie dla obcych: Niemców, Moskwy, UE, USA, korporacji przemysłowo-handlowych czy instytucji bankowo-finansowych. Ten program jest realnym, namacalnym materialnie działaniem upodmiotowującym Polaków jako gospodarzy i beneficjentów własnego państwa a tym samym nie może się podobać i budzi strach w antypolskich środowiskach mówiących nie tylko po polsku oraz w kolaborantach, zdrajcach i agresorach różnej proweniencji,

- wprowadzono podatek bankowy od aktywów banków. Firmy sektora finansowego - w większości o żydowskim kapitale etnicznym - od 1989 roku powoli przejmowały ten sektor polskiej gospodarki. Tak naprawdę w polskich rękach pozostał jedynie BGK i SKOK-i. W Polsce odsetki i opłaty dodatkowe od pożyczonego kapitału są najwyższe w Europie a drenaż przez nie Polski i Polaków osiągał przez 26 lat niebotyczne rozmiary. Opodatkowanie tegoż sektora dodatkowym podatkiem było więc konieczne,

- przyjęto tzw. plan M. Morawieckiego, który jest pierwszym całościowym planem rozwoju Polski jaki powstał od rządów E. Gierka. W planie tym zdefiniowano pułapki rozwoju, w jakich znalazła się obecna Polska kontynuując od 26 lat skrajnie dla niej niekorzystny plan Sachsa-Sorosa, m.in. wysokie zadłużenie zagraniczne (ok. 350 mld Euro - E. Gierek zostawił nas z ok. 25 mld USD) potęgowane tzw. :"fałszywą pomocą unijną" (radykalny wzrost zadłużenia m.in. samorządów ze względu na potrzebę "wkładu własnego" i powrót środków unijnych w wys. 80 eurocentów na 1 euro do krajów zachodniej Europy niby udzielającej nam tej pomocy, przy czym Polska i tak przekazuje UE składkę), wzrost o ok 500 mld zł (w okresie rządów PO-PSL) tzw. długu publicznego (w tym też samorządów - dług to obecnie ok. 1 bln zł bez uwzględnienia kradzieży rządu PO z OFE i KFD i ok. 3 bln zł uwzględniając przyszłe koszty wypłaty "emerytur i rent") czy tania siła robocza nie uwzględniająca wzrostu wydajności Polaków (pracujemy najwięcej w Europie osiągając o 30-70% niższe europejskie dochody przy większej wydajności pracy). Plan M. Morawieckiego został oparty na pięciu filarach: ponownej industrializacji (cel podobny jak za E. Gierka, który stworzył polskie firmy będący tak "łakomym kąskiem" dla kapitału zagranicznego po 1989 roku), rozwoju innowacyjnych firm, stworzeniu polskiego kapitału, ekspansji zagranicznej i  rozwoju społecznym i regionalnym (plan zrównoważonego a nie ograniczonego do wielkich miast aglomeracyjnego rozwoju Polski),

- podjęto działania w  zakresie umocnienia tzw. "wschodniej flanki NATO", którym tak bardzo przeciwstawiają się Niemcy, którym tak z kolei sprzyjało PO pod wodzą antypolskich: D. Tuska i E. Kopacz,

- przedsięwzięto kroki w celu budowy polskiej polityki historycznej i zapobieżenia uwłaczania godności polskiej poprzez oskarżenia o współudział w morach Niemców podczas II WŚ. W tym też aspekcie wreszcie doceniono zasługi Żołnierzy Wyklętych i antykomunistyczne działania Polaków, w tym też przeciwstawiające się żydo-komunie w latach 1939-1956 (1968),

 - podpisano umowę transportową z Rosją. Polscy przewoźnicy stanęli przed widmem bankructwa. Rosja jednostronnie zabroniła przejazdu polskim tirom przez terytorium rosyjskie. Polski rząd odpowiedział tym samym dla rosyjskich przewoźników, co w sumie doprowadziło do korzystnej dla Polski umowy z Rosja,

- połączono Ministerstwo Sprawiedliwości z Prokuraturą Generalną. Przez lata taki model funkcjonował w Polsce. Za rządów PO-PS wyodrębniono te dwie struktury, co zaowocowało zaistnieniem "państwa w państwie" w postaci prokuratury niezależnej od rządu i niezależnej od niczego i żadnych praw. Powstała jakaś hybryda podatna na korupcję i nie podlegająca odpowiedzialności podobnie jak sędziowie Trybunału Konstytucyjnego tworzący jakąś efemerydę "boskości prawnej" i piątej, najważniejszej władzy "bez legitymizacji narodu" w RP,

- zreformowano TK, jako instytucję powstałą za czasów W. Jaruzelskiego i mającą na celu chronić jego działania a później działania zdradzieckiej dla naszej Ojczyzny III RP,

- uchwalono budżet państwa po rządach PO-PSL, co było naprawdę działaniem karkołomnym ze względu na zostawione "miny" przez katastrofalne rządy PO-PSL,

Ponadto podjęto wiele innych spraw obiecanych w kampanii wyborczej. Rząd pracuje nad prezydenckim projektem obniżającym wiek emerytalny (z możliwością jego wyboru przez Polaków), darmowymi lekami dla seniorów, podwyższeniem kwoty wolnej od podatku i obniżeniem stawki CIT do 15% dla małych i średnich firm oraz ujawnieniem akt zastrzeżonych (wojskowych - WSI) IPN.  Ponadto pracuje nad uszczelnieniem sytemu podatkowego, w tym wyłudzeniami podatku VAT sięgającymi przeszło 80 mld zł w ostatnim 2015 roku!.

Rząd i prezydent dokonali tego wszystkiego tylko w czasie kilku miesięcy i to w atmosferze nieprzejednanego ataku opozycji, mającego charakter zdrady narodowej (poszukiwanie pomocy na zewnątrz Polski).

Oczywiście rząd i prezydent popełniają błędy, ale ich znaczenie jest naprawdę stosunkowo małe w odniesieniu do znaczenia spraw, które podjęli. Nie udało się jeszcze opracować tzw. Bilansu Otwarcia, który jest niezbędny, aby ocenić w przyszłości dokonania obecnego rządu i pokazać Polakom jak zniszczono Polskę lub utracono możliwe zyski i korzyści przez cały okres III RP (ekonomiczna kategoria utraconych zysków i społeczna utraconych szans i korzyści), w tym za czasów antypolskich rządów PO-PSL. Nie wprowadzono jeszcze podatku od sieci handlowych a pierwotny projekt ustawy odbiegał od oczekiwań polskich handlowców. W powijakach znajduje się ustawa "frankowa", której wprowadzenie spotyka nieprzejednany opór banksterów twierdzących, że stracą na przyjęciu tej ustawy ok. 40 mld zł (czyli... na tyle oszukali Polaków). Nie widać na razie nadziei na ujawnienie aneksu do Raportu z likwidacji WSI ani osadzenia banksterów za sprzedanie (oszukanie) tysięcy polskich przedsiębiorców w postaci asymetrycznych "opcji walutowych". Tylko w zamyśle jest ocena wydatków na "Euro 2012" i zadośćuczynienie setkom upadłych polskich podwykonawców realizujących projekty budowy infrastruktury tej imprezy.  Pozostaje dużo zastrzeżeń w obszarze polityki kadrowej a szczególnie polityki informacyjnej rządu i prezydenta.

Ogólnie natomiast musimy stwierdzić jedno. Obecna ekipa rządząca już przewartościowała międzynarodowe i krajowe priorytety polskiej polityki. My naród polski i Polska w końcu po 26 latach (36) staliśmy się odniesieniem działań polskich władz. To my staliśmy się w końcu suwerenem naszego kraju, my Polacy. Obecne rządy bowiem naprawdę przynoszą poprawę bytu (i potwierdzają wolę budowy wspólnoty narodowej) wielu milionom Polaków. To Polska i Polacy stali się dla władz najważniejsi. Oceniając więc prezydenta A. Dudę i rząd B. Szydło miejmy to na uwadze. Rządzą tylko kilka miesięcy a potrzeba lat na uwolnienie się od fatum III RP!

Te kilka miesięcy wstrząsnęło III RP i rozpoczęło jej demontaż. Ku chwale Polski i Polaków!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 23 lutego 2016

M. Kiszczak jak J.Korwin-Mikke i "spec-zieloni" w tle?

W swoim poście "Bolek" - misterna gra operacyjna układu III RP?" wskazałem m.in., że misterna gra służb i układu III RP wokół teczek Cz. Kiszczaka może też mieć poniższą przyczynę:

"Podjęcie tej "gry" może też mieć na celu wykreowanie z L. Wałęsy cierpiętniczej ofiary obecnie rządzących. A "haniebny" atak PiS-u na L. Wałęsę ma scalić i zdynamizować całe środowisko "układu" do jego obrony i przekonać kreatorów "lemingów" i samych "lemingów" do radykalniejszych działań na ulicach miast.

Nietrudno sobie przecież wyobrazić, że na najbliższych marszach KOD-u znajdą się hasła obrony L. Wałęsy a sam on może stanąć - jako legenda "obalacza komuny" - w pierwszym rzędzie cynicznie zapowiadanych na wiosnę demonstracji czy nawet być współorganizatorem jakiegoś "polskiego majdanu" i prowokacji wywołującej niemal "wojnę domową". A jeżeliby do tego doszło, to w "obronie demokracji" i gdy na czele jej "obrońców" stanie międzynarodowo uznana i haniebnie oskarżana o współpracę z bezpieką "legenda Solidarności" możliwe jest też wezwanie na pomoc braci unijnych zgodnie z zapisem w Traktacie Unijnym i obowiązującą jeszcze (do kiedy?) słynną ustawą 1066 o bratniej pomocy.

Jeżeli taki m.in. cel przyświeca całej operacji, to nie dziwi obecna narracja GW czy TVN oraz wielu opozycjonistów opierająca się na dyskredytacji wiarygodności materiałów komunistycznej bezpieki. Niewykluczone jest też w tym przypadku rzeczywiście odpowiednie spreparowanie niektórych dokumentów, które "układ" zdecydował się udostępnić IPN-owi w mieszkaniu Kiszczaków.

Poza tym zdyskredytowanie wiarygodności choćby części uzyskanych akt bezpieki może też wpłynąć na zdyskredytowanie całego procesu zapowiadanego ujawnienia akt zastrzeżonych IPN" [1].

Do ostatniego zdania dodałbym jeszcze, że nie chodzi tylko o zbiór zastrzeżony IPN w obszarze nigdy nie ujawnionych agentów WSW (WSI), ale o zdyskredytowanie całego procesu ujawniania postkomunistycznej agentury (KO, TW, agenci wpływu, "pożyteczni idioci", świadomi zdrajcy), szczególnie wśród dawnych elit tzw. "konstruktywnej opozycji", czyli ludzi od 1989 roku kreujących i zarządzających (okresowo współzarządzających z komunistami) całą III RP. Dotyczy to przede wszystkim uczestników obrad w Magdalence i willi Zawrat oraz przy Okrągłym Stole a także ich ideowych i towarzyskich (wzajemnie zależnych) spadkobierców. Może więc ta cała operacja jest paradoksalnie działaniem wyprzedzającym przed ujawnieniem przede wszystkich agentów "wojskówki" (m.in. L. Wałęsa) i obroną całej zakłamanej historii III RP?

Przyjmując powyższą możliwość zainicjowania i realizacji nagłej "operacji Bolek", która ma skutkować ostatecznie obaleniem obecnego rządu i zaniechaniem ujawniania akt bezpieki (w tym wojskowej) nie sposób nie znaleźć analogii do działań elit III RP, które ostatecznie doprowadziły do upadku rządu J. Olszewskiego w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku.

Warto tedy przedstawić chronologię zdarzeń w latach 1991-1992:

- 23 grudnia 1991 - roku powołanie rządu J. Olszewskiego (po nieudanej misji B. Geremka i także nieudanej próbie kontynuacji rządów przez J.K Bieleckiego),
- 26 (25?) grudnia 1991 - rozwiązanie ZSRR i powstanie Federacji Rosyjskiej,
- styczeń 1992 roku - podjęcie przez J. Olszewskiego decyzji o wstrzymaniu wszystkich prywatyzacji i preferowanie tzw. akcjonariatu pracowniczego. Rząd J. K. Bieleckiego przez 11 miesięcy sprywatyzował/wyprzedał 1208 zakładów z około 8, 5 tysiąca będących ówcześnie we władaniu państwa, rząd J. Olszewskiego przez 6 miesięcy 1 zakład, w latach 1988-1989 powstało 12 tys. spółek zakładanych na bazie państwowych zakładów z reguły przez dyrektorów tych przedsiębiorstw. Decyzja ta zastopowała plan Sachsa-Sorosa (L. Balcerowicza) oraz procesy: uwłaszczenia się postkomunistów na polskim majątku narodowym i wrogiego przejmowanie polskich firm przez kapitał zagraniczny. Wywołało to co oczywiście konflikt z całym establishmentem wykonawców planu Sachsa-Sorosa i "grubej kreski" - UD, KLD, i całej uwłaszczeniowej lewicy!,
- kwartał  1992 roku - decyzje (lub ich zatwierdzenie i kontynuacja) dotyczące m.in.: koncesji na import paliw, cen gwarantowanych dla rolników, ceł na żywność, wprowadzenia płacy minimalnej, wprowadzenie dopłat do rolnictwa; prace nad wstąpieniem do NATO i wycofaniem wojsk sowieckich z Polski,
- marzec 1992 - negacja zaproponowanych w tymże miesiącu koncepcji L. Wałęsy dotyczących utworzenia tzw. NATO-bis i EWG-bis,
- 22 maja 1992 roku - zablokowanie przez J. Olszewskiego podpisania w Moskwie przez L. Wałęsę tzw. "klauzuli polko-rosyjskiego traktatu o przyjaźni i dobrosąsiedzkiej współpracy", która przekazywała bazy rosyjskie (po opuszczeniu wojsk sowieckich) w ręce międzynarodowych spółek polsko-rosyjskich (czyli tak naprawdę przyszłych agend wywiadu sowieckiego i "maszynek do robienia pieniędzy dla postkomunistów i zdrajców magdalenkowo-okragłostołowych"),
- 24 maja 19992 roku (po fiasku umowy L. Wałęsy z Rosją sic! i wiedząc o przygotowaniach rządu do lustracji i dekomunizacji) - podjęcie przez UD uchwały wzywającej rząd J. Olszewskiego do dymisji,
- 26 maja 1992 roku - cofnięcie przez L. Wałęsę poparcia dla rządu J. Olszewskiego,
- 27 maja 1992 rok - podjęcie przez UD/KLD/PPG (Polski Program Gospodarczy) decyzji o zgłoszenie wotum nieufności wobec rządów J. Olszewskiego,
- 28 maja 1992 roku - J. Korwin- Mikke zgłasza ustawę lustracyjną przyjętą tego samego dnia, która musiała być przygotowywana wcześniej bez wiedzy rządu J. Olszewskiego (nie ważne kto kto ją przygotowywał, ważne, że skutecznie przyszłościowo "rozwaliła" całą ideę lustracji i dekomunizacji). Ustawa jednak nie obejmowała ujawnienia agentów wojskowych służb specjalnych WSW/WSI (sic!). Przyjęcie ustawy zbojkotowała UD i KLD, czyli uczestnicy Magdalenki i OS. Nastąpiła wtedy swoista histeria antylustracyjna, w której brylował m.in. J. Kuroń i A. Michnik oraz jego gazeta. Ta medialna i polityczna histeria m.in. spowodowała zaprzestanie lustracji i dekomunizacji niemal do dzisiaj,
- 29 maja 1992 roku - UD (ustami J. Rokity) wraz z KLD i PPG składają wniosek o wotum nieufności wobec rządu J. Olszewskiego,
- 2 czerwca 1992 roku - upadają rozmowy na temat poszerzenia koalicji rządowej o KPN. Powodem jest ujawnienie przez A. Macierewicza faktu, że na jego przyszłej liście znajduje się przewodniczący KPN L. Moczulski,
- 4 czerwca 1992 roku przed południem (godz. 10.00) -  A. Macierewicz publikuje listę tajnych współpracowników zarejestrowanych przez SB, na której znajdują się m.in. prezydent RP L. Wałęsa (ps. Bolek po - co jakieś trywialne, głupie i prostackie - ojcu Bolesławie), Marszałek Sejmu W. Chrzanowski (ZChN) i np. L. Moczulski (KPN) i S. Niesiołowski (ZChN),
- 4 czerwca 1992 roku - L. Wałęsa składa swój wniosek o odwołanie premiera J. Olszewskiego,
- 4 czerwca 1992 roku wieczorem, nocą - spotkanie z L. Wałęsą ludzi, których w większości możemy uważać za zdrajców, zamachowców stanu - m.in. D. Tusk, T. Mazowiecki, M. Wachowski (oficer SB), L. Moczulski, W. Pawlak, S. Niesiołowski, B. Geremek, G. Janowski, A. Łuczak, P. Łączkowski. Ustalono (policzono głosy - D. Tusk), że jeszcze w nocy zostanie obalony J. Olszewski a tekę premiera obejmie W. Pawlak. Misja premiera W. Pawlaka jednak się nie udała, złożył dymisje a 10 lipca 1992 roku powołany został rząd H. Suchockiej,
- 4/5 czerwca 1992 roku - odwołanie premiera J. Olszewskiego.

Analizując wnikliwie tą chronologię wydarzeń bardzo łatwo określić przyczyny upadku rządu J. Olszewskiego oraz towarzyszące mu cele układu III RP  i sposoby ich osiągnięcia. Wszystkie one są wzajemnie sprzężone i realizacja każdego z nich może być zarówno celem głównym, jak i pobocznym (uzupełniającym).

Można zatem wymienić trzy podstawowe powody (cele), które spowodowały "Nocną Zmianę".

Pierwszym i być może najważniejszym było wstrzymanie przez J. Olszewskiego prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, a tym samym zastopowanie realizacji planu Sachsa-Sorosa i również zatrzymanie procesu uwłaszczenia się postkomunistycznej i częściowo postopozycyjnej elity na majątku narodu polskiego, czyli złamanie umów z Magdalenki i przekreślenie "grubej linii/kreski" T. Mazowieckiego. Opór G. Sorosa i międzynarodowych korporacji finansowo-przemysłowych (z żydowska przewagą własności)  oraz WSI/SB/postkomunistów/postopozycjonistów wydaje się więc być naturalny zgodnie z powiedzeniem: "kasa, misiu, kasa!". Tym bardziej, że w Magdalence i OS po obu stronach ponad 80% uczestników stanowili Żydzi, w tym ci jedni z najważniejszych m.in.: B. Geremek, A. Michnik, J. Kuroń, T. Mazowiecki, W. Frasyniuk, A. Kwaśniewski. Reprezentowali oni zarówno interesy międzynarodowego kapitału żydowskiego, jak i postkomunę (m.in. wojskowa i cywilna bezpieka oraz aparatczycy partyjni z dyrektorami firm) oraz wszystkich tych, którzy zostali bardziej lub mniej świadomie uwikłani we współpracę ze specjsłużbami PRL i pragnących skorzystać na zmianach ustrojowych. Celem ostatecznym było obalenie rządu J. Olszewskiego...

Drugim i równie ważnym (jak wszystkie) było pronatowskie nastawienie rządu J. Olszewskiego i blokada wałęsowskiego (a nie GRU i tym samym WSI czasem?) "NATO-bis" i "EWG-bis" oraz powstrzymanie w dniu 22 maja procesu tworzenia spółek rosyjsko-polskich na obszarach dawnych baz wojsk sowieckich. Trzeba bowiem sobie zdawać sprawę z faktu, iż wtedy decydowały się losy ZSRR i toczyła się wewnętrzna walka pomiędzy sowieckimi frakcjami dotyczącymi przyszłości i kształtu układu postsowieckiego. Jeszcze w kwietniu 1991 roku M. Gorbaczow chciał stworzyć coś na kształt ZSRR-bis (Związku Suwerennych Republik Radzieckich  a umowa o jego powstaniu miała być podpisana 20 sierpnia 1991 roku). W czerwcu tegoż roku wybory prezydenckie wygrał jednak B. Jelcyn, zwolennik zmian "demokratycznych". W nocy z 18 na 19 sierpnia doszło do zamachu stanu "twardogłowych komunistów" pod kierownictwem G. Janajewa. Dokonał tego wspólnie (co jest istotne) z m.in. : premierem W. Pawłowem, ministrem obrony D. Jazowem (nadzór nad "wojskówką" GRU nadzorującą z kolei polskie WSW/WSI),  szefem KGB W. Kriuczkowem (nadzorującym polskie SB), ministrem spraw wewnętrznych B. Pugo. Pucz się nie udał a wielu jego organizatorów popełniło "samobójstwo". Upadek puczu przyspieszył powstanie nowych niepodległych państw po republikach ZSRR. 29 sierpnia zlikwidowano KPZR a w dniach 25-26 grudnia (w sumie dzień po powołaniu rządu J. Olszewskiego) nastąpiło rozwiązanie ZSRR a powstała Federacja Rosyjska.  Okres rządów J. Olszewskiego trwał więc w czasie istotnych zmian (niemal rewolucji) po stronie sowieckiej i na pewno GRU (i też KGB) nie akceptowało "zmian demokratycznych" oraz planowało - jak każde służby krajów totalitarnych i w sumie zawsze, gdy państwo jest słabe - utrzymanie swoich wpływów i władzy (również ekonomicznej). Stąd zapewne owe pomysły L. Wałęsy jakiś "bisów" i próba stworzenia spółek na bazie baz sowieckich (kontrolowanych przez GRU/WSI). Należy wobec tego zapytać: Czyich rozkazów wtedy słuchał L. Wałęsa i jego środowisko? Chyba oczywiste... Symptomatyczne jest też to, że w dwa dni po zablokowaniu przez J. Olszewskiego możliwości powstania spółek sowieckich na terenie Polski liderowo żydowska UD uchwaliła wezwanie skierowane do J. Olszewskiego o dymisję. Celem ostatecznym było obalenie rządu J. Olszewskiego...

Trzecim było oczywiście przygotowywanie przez rząd J. Olszewskiego ustaw dotyczących lustracji i dekomunizacji. Oczywiście największymi ich wrogami było żydowskie środowisko Magdalenki i OS skupione liderowo w UD i GW z B. Geremkiem, T. Mazowieckim, W. Frasyniukiem i A. Michnikiem na czele oraz cała postkomunistyczna lewica, wraz z SD czy ZSL (PSL). Wtórowali im członkowie KLD. Dla niemal wszystkich ówcześnie zaskoczeniem było zaprezentowanie ustawy lustracyjnej przez J. Korwin-Mikkego. Doprawdy przedziwny był to ruch i zastanawiające jest to, że i tak w roku 1991 powstała przecież lista Milczanowskiego, o której wszyscy wiedzieli, nie było na niej jednak L. Wałęsy - Bolka. Jest niemożliwe, żeby ustawa JKM powstała ad hoc w ciągu jednego czy dwóch dni (a taka jest narracja: "powstanie na kolanie"). Musiała być przygotowana wcześniej a jej zapisy były w wielu częściach nieprecyzyjne i które można było prawnie i konstytucyjnie podważyć. Całe krytyczne larum UD, GW i KLD wspierane mediami po wprowadzeniu tej ustawy w dniu 28 maja wydaje się też przygotowane o wiele wcześniej. Ową krytyką felernego projektu ustawy zdyskredytowano w ogóle ideę oczyszczenia Polski z komunistycznej bezpieki. Późniejsze losy lustracji i dekomunizacji tylko potwierdzają ową tezę. Istotnym jest też fakt, że ustawa nie obejmowała ujawnienia najważniejszych agentów w PRL, czyli agentów wojskowych służb informacyjnych (WSW/WSI) a niemal wykluczała agentów w środowiskach kościoła i nauki. A. Macierewicz został zobowiązany aby przedstawić agentów bezpieki cywilnej w ciągu zaledwie sześciu dni (do 06.06.1992 roku).  Przebieg obrad Sejmu w dniu 4 czerwca przebiegał w bardzo nerwowej atmosferze i torpedowane były próby przedstawienia nazwisk domniemanych agentów na forum ogólnym Sejmu. UD i KLD zbojkotowało głosowanie i wszyscy z nich rzucili się do zajadłej krytyki ustawy a medialnie wspierani byli przez GW A. Michnika (członka nieformalnej czteroosobowej  komisji, która na początku zmian ustrojowych w 1990 roku "przeglądała" akta SB).  Nietrudno chyba wyciągnąć wniosek, że komunistyczni KO, TW i agenci wpływu walczyli o siebie a przy okazji chroniąc agentów wojskówki i jednocześnie paraliżując cały procesy lustracji i dekomunizacji.

Gdyby przyjąć trafność wskazanych celów i metod obalenia rządu J. Olszewskiego to obecna sytuacja z teczkami L. Wałęsy ps. Bolek nie odbiega daleko od ówczesnego schematu działania komunistycznych służb specjalnych i osób im podwładnych. Raz zostawszy agentem (niezależnie od  służb i ich miejsca funkcjonowania) pozostaje się agentem przez całe życie. Raz wdepnąwszy w "amoralne gówno" w tym "gównie" jest się zanurzonym do końca życia.

Idąc tym tokiem rozumowania chyba dla wszystkich jest jasne, że III RP stanęła pod ścianą egzekucji.

Rewolucyjna zmiana rządów w Polsce jest dla niej koszmarem z najbardziej mrocznych snów. I ten sen jest tym bardziej przerażający, im skuteczniejsze i realne stają się działania dla dobra Polski i Polaków realizowane przez rząd B. Szydło i prezydenta A. Dudę.

Do tych sukcesów należy zaliczyć m.in.: szczyt klimatyczny w Paryżu, wizytę w Pekinie i rozmowy na temat tzw.: "jedwabnego szlaku", zmiany w Karcie Nauczyciela (likwidacja pustych okienek), integrację krajów Grupy Wyszehradzkiej i wspólne stanowisko w sprawie Brexitu UK oraz ogromny sukces negocjacyjny B. Szydło w tej sprawie a także odradzanie się idei "międzymorza", uwalnianie się od zależności niemieckiej a tym samym od kondominium niemiecko-rosyjskiego, program wspierania rodziny i demografii 500+, podatek bankowy, plan M. Morawieckiego jako pierwszy całościowy plan rozwoju Polski jaki powstał od rządów E. Gierka, umocnienie wschodniej flanki NATO, odradzanie się (powstawanie) polityki historycznej, ugodę z Rosją w sprawie firm transportowych, uchwalenie budżetu państwa po rządach PO-PSL, połączenie MS z prokuraturą i wiele drobniejszych spraw. I to tylko w czasie kilku miesięcy rządów w atmosferze nieprzejednanego ataku opozycji, mającego charakter zdrady narodowej (poszukiwanie pomocy na zewnątrz Polski). W trakcie realizacji są natomiast takie działania jak: opracowanie tzw. Bilansu Otwarcia, wprowadzenie podatku od sieci handlowych, ustawa "frankowa", obniżenie CIT, darmowe leki dla seniorów, ujawnienie akt zastrzeżonych IPN w obszarze "wojskówki".

To wszystko boli kreatorów i beneficjentów III RP. Bardzo boli i powoduje "chwytanie się brzytwy". Ale ta "brzytwa" ma charakter wybiórczy i na razie dowiadujemy się tylko o tym, co chcą ujawnić tonący a najważniejsze "teczki" są dalej ukrywane i znajdują się w odpowiednich rękach...

Powyższe oraz realna groźba ujawnienia agenturalnej przeszłości (szczególnie w specsłużbach wojskowych, w tym akt W. Jaruzelskiego) kreatorów i beneficjentów III RP oraz m.in. poprzez ten fakt wyznaczająca potrzebę obalenia obecnych rządów sprawia, iż tzw. opozycja i postkomuna chwytają się już wszystkiego, nawet najbardziej ostatecznych rzeczy, które były pozostawione w odwodzie na nadzwyczajny czas. Dla nich taki czas właśnie nastąpił mam nadzieję, że została wzniecona lawina, której już nikt nie będzie w stanie powstrzymać.

Rząd ZP i prezydent A. Duda stali się centrum histerycznej krytyki od pierwszych dni urzędowania i nawet wcześniej. Każdy ich ruch, każda decyzja była i jest cały czas krytykowana niezależnie jaka by ona nie była. Nieraz krytykowana wręcz absurdalnie i nielogicznie. Od samego początku, t.j. od momentu wygrania wyborów przez A. Dudę jest tylko jeden cel tej zmasowanej i aberracyjnej krytyki: doprowadzić do tego, aby "było jak dawniej", czyli aby Polska dalej była "teoretycznym państwem", gdzie jest tylko "chuj, dupa i kamieni kupa" i aby można z takiego państwa czerpać niezasłużone profity dla siebie i swoich przyszłych pokoleń.

Poświęcenie L. Wałęsy jest właśnie chwytaniem się tej ostateczności, tej "brzytwy" przez tonących. Strach przed aktami "wojskówki" oraz dotychczasowa porażka takich tworów jak.: Nowoczesna i KOD zmusiły układ III RP do rozpaczliwych i w sumie groteskowych działań. Usilnie chcą doprowadzić do polskiego "majdanu" a niestety sorosowe finansowanie jest jak na razie nieskuteczne w ponownym otumanieniu i okłamaniu Polaków.

Ale i tak realizują swoje, jak szczury, którym zabrano możliwość codziennego zaspakajania głodu... Już - tak jak myślałem - KOD chce organizować marsze w obronie L. Wałęsy, co by jednak w końcu wyprowadzić tych ludzi na ulice polskich miast. Już Nowoczesna i PO śmiesznie grzmią, iż to PiS stoi za ujawnieniem akt L. Wałęsy. Już A. Michnik dostaje spazmów jak w 1992 roku... Już GW artykułami swojego autorstwa sieje zdradę w mediach zagranicznych...  Doprawdy... przejrzyste jest to wszystko i groteskowe.

I tak jakoś przez skórę czuję, że i tak L. Wałęsa w końcu się pokrętnie i niejednoznacznie przyzna do współpracy z "niebieskimi" (na pewno nie straci jako "wystawiony" w obronie wyższych celów "wojskówki" i międzynarodowych koterii) a to wszystko jest grą "spec-zielonych" (GRU/WSI/WSW) i ich "polskich poddanych" w powiązaniu też z zielonymi niemiecko-amerykańsko-izraelskimi (nieraz przy rozłącznych celach) i słusznym etnicznie kapitałem finansowo-korporacyjnym. Tym bardziej musimy, jako Polacy, dać odpór i wybijać się codziennie na niepodległość!

Tylko szkoda, że tak wielu rodaków jest jeszcze tak mocno otumanionych i zmanipulowanych. Na szczęście nie dotyczy do młodych Polaków... i większości Polaków!

Pozdrawiam

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2016/02/bolek-misterna-gra-operacyjna-ukadu-iii.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 20 lutego 2016

Kiedyś donosiłem... będę premierem!

Wśród rzeszy urzędników państwowych, biznesmenów, polityków, dziennikarzy, artystów i ... wielu innych i też opłacanych z naszych ciężko zarobionych pieniędzy krążyli i krążą nadal różni pożyteczni idioci, KO i TW, czyli tajni współpracownicy komunistycznych służb specjalnych.

Przemykają po sejmowych korytarzach, zostają radnymi, prezesami spółek Skarbu Państwa, kandydują na najwyższe urzędy państwowe, zostają nawet ministrami, premierami, prezydentami... i czymś tam jeszcze...

No cóż... a, że świat mamy teraz zwirtualizowany to nagle spotkałem wczoraj wirtualnego, nierzeczywistego mojego dawnego "znajomego" ze studiów. Chłop się trzyma. Elegancko ubrany, dobry samochód i oczywiście dobre państwowe stanowisko, dające możliwość nieograniczonej niczym kariery... aż do premiera a może i prezydenta...

Na mój widok morda mu się uśmiechnęła i zaprosił mnie na zakrapiany obiad do, a jakże, jednej z najdroższych restauracji w moim mieście.

Zawsze jest przyjemnie pogadać o swojej młodości, szalonych czasach studenckich, imprezach, egzaminach. Z chęcią więc przystałem na propozycję, pamiętając jednak żeby nie zadać mu jednego wszakże pytania: jak on w ogóle skończył te studia, skoro się nie uczył a jego wiedza, też ta ogólna, zawsze wprawiała mnie w dobry humor .

Nie rozpisując się zanadto: po zjedzeniu pysznego obiadku i wypiwszy kilka głębszych oraz po dłuższych wspominkach nagle wypalił.... wiesz już od studiów pracowałem dla komuny jako najpierw KO a później TW!.

Przyparło mnie do krzesła, ale widząc, że prawdopodobnie chłop ma potrzebę wygadania się i to spotęgowaną rauszem, pozwoliłem mu dalej mówić. Oto co usłyszałem o tej jego współpracy....

-----

Musiałem jakoś skończyć te cholerne studia, więc się zgodziłem. Miałem obserwować członków NZS, ale uwierz nic w sumie na nikogo nie doniosłem... no może raz cholera.... na takiego jednego, co mi odbił dziewczynę, zanim poznałem no tą swoją... wywalili go, ze studiów... należało mu się, skurczybyk rogacza ze mnie zrobił...

A co? Przecież nie tylko ja... gdybyś ty wiedział ilu takich było i kto... to byś nie uwierzył... też tych naszych koleżków i dziewczyny też były... trzymamy się razem... no żeby coś wtedy zrobić to trzeba było jakoś się uwikłać, jakoś się z nimi dogadać,

Pamiętasz przecież później... było dziecko i żona na studiach i prawie zero kasy... no to jakoś coś tam zawsze skapnęło... i było na przeżycie i na studia... i na rodzinę... i na wyjazdy zagraniczne...

A dalej? Wiesz jak to jest... musiałem później dalej kapować i coś tam pisywać do tych swoich oficerków prowadzących. Jak już raz wdepniesz w to gówno to niestety już do końca życia.... musiałem... wiesz... ale zawsze starałem się, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. Nie zawsze się to udawało, czego żałuję... Ale coś tam musiałem im powiedzieć... Teraz to mają łatwiej... i zapłatkę można dostać i prowizję wziąć w kasynie, czy jakoś tam inaczej a ja... tam kombinowałem... jakiś totolotek czy jakaś lewa, no wiesz... fucha... wiesz człowiek się przyzwyczaja do dobrego, do kaski...

Ku...wa... ja tak w sumie to z nimi pogrywałem, ale jakieś prawdziwe rzeczy im tam pisałem... a co miałem zrobić? Następne dzieciaki, małe mieszkanie, niska pensja a z wiedzą było u mnie jak wiesz krucho. Coś tam nieraz później chcieli... a to jakiś stołek dla kogoś... bo wiesz dali mi dobrą fuchę, dużo mogłem... no i tam jakiś przetarg miał wygrać ktoś tam, i tam wiele jeszcze... ale wtedy już na nikogo nie pisałem... po prostu załatwiałem nieraz co tam chcieli...

Kiedyś wcześniej musiałem... bo tam coś oficerkom się nie spodobało, że takie tam bzdety im wypisuję... zagaworzyłem  więc na swojego kolegę...sorry aresztowali go i tak pobili, że zmarł w szpitalu, ale ja nie wiedziałem, że to się tak skończy... myślałem, że go nastraszą i tyle... to płotka była... cholera, byłem na tym jego pogrzebie... wzruszyłem się... nawet zadzwoniłem do jego żony, czy ma z czego żyć.. nic nie chciała... wiedziała?

Kiedyś coś nieopatrznie naopowiadałem mojemu oficerowi prowadzącemu na temat mojej koleżanki i stała się tragedia: - nie chciałem tego - ale ona nie wytrzymała przesłuchania i popełniała samobójstwo... skąd mogłem wiedzieć, ku...wa?!,

Innym razem znów moim oficerkom chlapnąłem coś nieopatrznie na temat innego mojego znajomego i musiał uciekać z kraju zostawiając niepracującą żonę z dwójką dzieci... no i ona musiała wszystko sprzedać żeby z czegoś żyć... oddalili się od siebie, rozwiedli się. Jemu się nie powiodło za granicą, ale nie wiem co z nim jest... A ona ciężko pracowała, nie miała czasu na wychowywanie i dostatecznie dużo pieniędzy na kształcenie synów. Nie było ojca, dorastali praktycznie sami i wyobraź sobie jaka tragedia: zostali kryminalistami, podobno zamordowali już kilka osób (są w mafii). Wiesz ja nawet chciałem jej pomóc finansowo, ale jakoś tak nie mogłem spojrzeć jej w twarz... w sumie mogłem choć wysłać jakiś przekaz anonimowo, ale jakoś tak nie pomyślałem... Ale żyje!, żyje do dzisiaj!

Któregoś tam roku, dawno to było, zagaworzyłem.... nie!.... chlapnąłem coś, nie na trzeźwo, mojemu oficerkowi, z którym piłem, no upił mnie cholera... no i coś tam wspomniałem o moim koledze, świetnie zapowiadającym się młodym naukowcu. Cholera to był  talent czystej wody... No i wyobraź sobie, że chłopcy bez mojej wiedzy wyrzucili go z uczelni i nie mógł kontynuować pracy naukowej ...trochę się załamał... ale teraz buduje w Niemczech domy (nawet dobrze zarabia). No, ale szkoda go... mógł być znanym naukowcem polskim. Ale żyje przecież...

O innych nic nie wiem, może w ogóle nie ma tych innych... przecież ja tam tylko jakieś gówna na nich pisałem...

Słuchaj! Przepraszam za to wszystko, głupio mi nieraz, ale przecież nie tylko ja i ważniejsi ode mnie też...! Nie chciałem!  Byłem wtedy młody i głupi miałem rodzinę i swoje ambicje, które mogłem spełniać. Nie nie chciałem tego wszystkiego, co się stało nieraz,

Ale... ale to było dawno. Ja się zmieniłem a po drodze zrobiłem tyle dobrego... No i mogłem robić to dobro, bo dawali mi coraz lepszą posadę, taką gdzie coś mogłem dobrego... wiesz... jakby nie oni to nic bym nie mógł tego dobrego zrobić... podobno zniszczyli moje papiery, ale ciągle coś tam chcą... no i ja muszę nieraz... a ja wiem cholera, czy nie mają dalej na mnie tych papierów?

Teraz też robię wszystko dla dobra ludzi i kraju... tylko nieraz... wiesz jak to jest... komuna minęła, ale chłopaki mają, chyba mają jednak na mnie te papiery i podobno jakieś filmy jak jadłem i piłem z oficerkami i te nasze rozmowy...  skur...syny jedne jedne, zabezpieczyli się... Więc od czasu do czasu coś mi każą, no i ja muszę... rozumiesz muszę... to dla nich robić, ale staram się aby to było jakoś tak gładko, choć nieraz nie jest tak gładko i trzeba ostrzej i jakieś tam im projekty prawne przez wejściem w życie, czy coś tam, ale nikogo nie zabijam ani oni dziś nie zabijają, no może nieraz... przecież tyle zrobiłem dobrego, więc jak nieraz coś tam muszę to trudno, mniejsze zło... oni też są wysoko i nieraz pomogą, nie tylko mi, ale i naszym też...

Nawet nieraz chciałem się przyznać... Tylko wtedy wszystko na nic, całe moje życie, życie innych, rodzina... a przecież tyle dobrego zrobiłem... no i wiesz... zagrozili mi, że ujawnią... a ja napisałem na lustracyjce, że ja nigdy, mhmmm...

Wkurza mnie, że cały czas jeszcze dają o sobie znać i ciągle coś chcą, ale lepsze to niż mój upadek i koszmar ludzi, którzy we mnie wierzyli i wierzą nadal i koszmar moich znajomych jakby się dowiedzieli i mój koszmar, i dzieci i.. a co ja ci będę mówił... a tyle dobrego przecież zrobiłem... po co to wszystko odgrzebywać, no po co?... było, minęło...

Słuchaj naprawdę... stałem się już inny, jestem nowym człowiekiem, w nowej Polsce... przecież ta komuna to przez nas padła, nie? Ta wolna Polska ku..wa to dzięki nam, no nie?... bez walki!

Ale ja tu ciągle o sobie... a co tam u ciebie...

(nagle dzwoni telefon.....mój znajomy chwilę rozmawia, kończy i rozpromieniony zwraca się do mnie)

Jest, jest, jest!!! Jak fajnie. Miałem przed chwilą telefon od mojego byłego oficerka. Chcą mnie zrobić premierem... Niedługo nominacja! Będę premierem dla dobra Polski i Polaków!

mhmmm.. a ... może załatwić ci jakiś stołek? Tyle w końcu już o mnie wiesz i tyle ci niepotrzebnie przy tej wódzi napaplałem... musimy trzymać się przecież razem... Wracam do żony z dobrą wiadomością... a wiesz, że ona teraz to ważna persona w dużej gazecie, tej naszej, jest...

-------------------

Nie zdążyłem  odpowiedzieć... Znikł jak kamfora.... zostawiając mnie w zadumie nad przesłaniem "Granicy" Z. Nałkowskiej, nad tym "wdepnięciem w gówno" na całe życie i nad starym powiedzeniem: "raz kurwa, zawsze kurwa"...

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

piątek, 19 lutego 2016

Dwa symbole Solidarności: Upadły Anioł i Dąb Wolności (tekst z 2010 roku)

Pragnę przypomnieć mój tekst z sierpnia 2010 roku w niezmienionej treści. Dziś napisałbym mniej więcej to samo, ale już bez tamtych emocji...

Oświadczam też, że jest to mój ostatni post, w którym choć w części poddaję analizie osobę L.Wałęsy.

--------------------------------
krzysztofjaw - 30.08.2010 roku [1]

Lech Wałęsa nie uczestniczy w obchodach 30-lecia Solidarności. Jeżeli w ten sposób pragnie przeprosić Polaków za kradzież ich wolności, to jestem go w stanie zrozumieć, ale tak nie jest... Niestety, tak kończą niegodziwcy - w samotności, zapomnieniu i pogardzie.

Być może jego intencje są inne a wynikają z frustracji i złości wobec dawnych, prowadzących go spec - towarzyszy, dla których stał się już niepotrzebny. Tak kończą zwykle agenci i "pożyteczni idioci" wykorzystywani przez totalitarystów - w samotności, zapomnieniu i pogardzie.

Może też jest to zwykły strach przed spojrzeniem z trybun głęboko w oczy ludziom, których zdradził i wykorzystał. Tak zwykle kończą tchórze i zdrajcy - w samotności, zapomnieniu i pogardzie.

Przez 20 lat na piedestale Polski stał człowiek, który niestety sam stargał własny (nawet ten wykreowany sztucznie) SYMBOL a tym samym zniszczył po części nasz naród, zmarnował 10 milionowy zryw Polaków ku wolności i światłej przyszłości Naszej Ojczyzny. Stał tak przez te lata sztucznie przyspawany do cokołu kłamliwą propagandą i kreacyjną manipulacją III RP. Okazał się jednak woskową figurą, którą w końcu stopił ogień prawdy, prawdy która zapisze L. Wałęsę na wstydliwych kartach polskiej historii. Tej prawdy, która sprawiła, iż jego miejscem na mszy świętej za tragicznie zmarłą Annę Walentynowicz były ostatnie od ołtarza kościelne ławki...

Wiele już pisano o L. Wałęsie... Przypomnę fragmenty mojej i nie tylko mojej oceny tego upadłwego symbolu polskiej Solidarności, tego złodzieja naszej wolności...

Internauta OKOWITA:

"Jakże ciężko być Symbolem, gdy pracowicie niszczyło się własny wizerunek.

Lech Wałęsa. Symbol Sierpnia '80, postawiony na czele potężnego ruchu sprzeciwu, Laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Przez całe lata 80- te nadzieja Narodu. 

Każdy, kto wówczas myślał czy mówił o wolności, widział Lecha. Każdy, kto słuchał "Wolnej Europy", słyszał o wielkich tego świata. O Lechu. Papież...i Lech. Reagan...i Lech. To pozwalało przeżyć mroczne czasy stanu wojennego, "konferencje" Urbana i Dziennik TV. 

Wielu z nas bez zmrużenia okiem wyjmowało ostatnie grosze z chudych komunistycznych pensji. Na ulotki, na podziemną prasę. Na wszystko to, czego jednym wspólnym mianownikiem był Symbol.

Przyszła wolność. Okrągły Stół, pierwsze prawie wolne wybory. I pierwsze wątpliwości. Pierwsze pytania - dlaczego Symbol porozumiewa się z komuną biorąc 35% demokracji? Dlaczego Symbol mianuje Jaruzelskiego Prezydentem Wolnej Rzeczypospolitej? Dlaczego Symbol nie protestuje w Magdalence po toaście Adama Michnika? "Za Lecha - premiera i Kiszczaka - Ministra Spraw Wewnętrznych". Dlaczego w ogóle do tej Magdalenki doszło? 

Pytałem o zasługi Lecha po roku 1989. Nie dostałem żadnej konkretnej odpowiedzi. Owszem - wspominano o zdradzie interesów tych, którzy go wynieśli, o biedzie, o bezkarności SB-ków, o nierozliczeniu, o braku lustracji i dekomunizacji. To wszystko prawda. Tyle, że nie na temat. Lechu ma jedna zasługę na swoim koncie. Niezaprzeczalną i niepodlegającą żadnej dyskusji. Doprowadził do rozwiązania sejmu kontraktowego a tym samym do pierwszych, wolnych wyborów III RP. Wątpliwa to zasługa. Dwa lata straconej szansy odsunięcia komuny raz na zawsze. Dwa lata konieczności współpracy z wiernymi stronnictwami PZPR. I z nią samą również. Dwa lata... 

Symbol został Prezydentem Rzeczypospolitej. Należało mu się. I ja tak uważam. Co zrobił Symbol? Miał całkiem niezły pomysł - na silnego Prezydenta. I spaprał go dokumentnie. Nie dość, że oszukał zajawką siekierki dziabiącej Grubą Kreskę, nie dość, że nie puścił nikogo w skarpetkach, to "dbałością" o lewą nogę, pozwolił całkowicie podnieść się komunie. Dał sygnał, że o nią dba, mimo, że kilka lat wcześniej ta sama komuna wysyłała ZOMO na tych, którzy wynieśli Symbol na piedestały. I na niego samego. 

I zapłacił. I płaci do dziś. Wykreował "bohatera z Charkowa", schorowanego na goleń. Wykreował szereg wątpliwości w swojej własnej sprawie. "Powiem, kto był Bolkiem", "Bolków było wielu", "Bolek to podsłuchy... .

Dziś ofiary PEERLEU stoją na najniższym stopniu. A kaci cieszą się dobrym zdrowiem i dobrobytem. Dzięki Tobie, Symbolu. Dziś z ponad 100 tysięcy agentów SB ujawniono jakiś promil. Również dzięki Tobie. Tak chciałeś rozliczać, że aż nauczyłeś się liczyć do stu milionów. Skarpetek aferzystów. Czystych, pachnących. I mających się tak samo dobrze jak esbeccy kaci. Pod Pomnikiem bywasz Sam. Doskonale wiesz, dlaczego nie ma z Tobą tych, którzy w Ciebie kiedyś wierzyli. I zawiedli się srodze. Dlatego jesteś sam.

Kiedyś byłeś Symbolem. Dziś jesteś cieniem cienia tego Symbolu. Z własnego wyboru. i z własnej winy".

Moje własne przemyślenia nawiązujące do powyższych (publikowane w lutym 2010 roku):

Jakże smutne przemyślenia i jakże bliskie dla wielu, w tym mnie.


Z przykrością muszę powiedzieć, że od lat te same myśli przepełniają mnie, zadając codzienny ból niczym zaropiała i tkwiąca w ciele zadra. Mam swoje lata, dobre wykształcenie oraz doświadczenie zawodowe (zdobyte własną pracą, uporem i zaangażowaniem oraz dzięki pomocy i aprobacie mojej rodziny). 

Miałem marzenia o Wolnej Polsce. Miałem...


Pamiętam siebie z czasów Symbolu SOLIDARNOŚCI. Mimo wtedy młodego wieku byłem już strasznie zaangażowany politycznie. Ciche zebrania i msze każdego 13-tego grudnia, rozbijane gazem demonstracje, znaczki Lecha w klapie a na 1-maja oporniki wczepiane w widocznym miejscu, pałowanie milicji, drukowanie i roznoszenie ulotek i książek. I zawsze... z Lechem na ustach. To był KTOŚ, właśnie SYMBOL.


Na niedawnym koncercie z okazji jego urodzin usłyszałem mniej więcej, że każdy naród targając Symbole niszczy własną tożsamość... no cóż zrobiło mi się smutno. Na piedestale sceny stał człowiek, który sam stargał własny SYMBOL a tym samym zniszczył po części NARÓD POLSKI. I o tym trzeba mówić.


Wiem, że jest to zarówno dla mnie jak i wielu mi podobnych zniszczenie ideałów młodości, zszarganie wielu lat wiary w ideę wolności i słuszności własnych działań. Uświadomienie sobie tego faktu sprawia ból... zmarnowanie tylu lat życia z Lechem na ustach. 

Ale ważniejsza jest prawda historyczna, nawet, gdy boli... bo tylko na prawdzie historycznej można budować wolny i suwerenny naród... OJCZYZNĘ.


A teraz... w instytucjach finansowych i bankach rządzą z reguły byli komuniści lub już ich dzieci i krewni albo Ci, którzy spotkali się w Magdalence sprzedając prawdopodobnie Polskę. Wielkie fortuny mają byli agenci, szpiedzy i ludzie pokroju R. Sobiesiaka. Majątek narodowy został sprzedany za bezcen a wykonawca tego zadania L. Balcerowicz dalej jest kreowany na Bohatera Narodowego.  Ginie Komendant Główny Policji a sprawców tego zamachu nie zaleziono do dziś. Umiera tragicznie jedna z najważniejszych osób w Polsce - G. Michniewicz i... nikt nie próbuje wyjaśnić tej śmierci a informacje o G. Michniewiczu są usuwane z internetu. Polscy politycy są na usługach spec-służb i szemranych środowisk biznesowo-mafijnych... i dalej "rządzą" Polską.


Można by tak wymieniać jeszcze długo jaką to Polskę zbudował Lech? Zmarnowaliśmy wielką szansę oczyszczenia Polski z szumowin ubeckich i sowieckich i nie zrobiliśmy tego... właśnie przez Niego. Niemal wszystkie kraje komunistyczne jakoś sobie z tym poradziły a MY kolebka oporu NIE! Smutne...


Nawet nie zrobiliśmy reprywatyzacji (a propozycje w stylu zwrotu 20% majątku są po prostu śmieszne). Nie zbudowaliśmy klasy średniej. Istnieją tylko wielkie międzynarodowe korporacje związane z niepolskimi rządami lub polskie oligarchiczne firmy związane z polską kastą rządzącą, mafią i spec-służbami. Polska to obecnie jedna wielka zarządcza hucpa działająca pod szyldem: SOBIES-SOWA-BOND (sobiesiakowo + WSI (owo)-informacyjnie + bondarykowo-agencyjnie), nad która pieczę trzyma Bildenbergowo reprezentowane przez TW Musta. Z drugiej zaś strony rzesza pracowników najemnych, młodych polskich emigrantów z konieczności, spauperyzowani i biedni Polacy. Atomizacja i ogłupianie społeczeństwa osiągnęły rozmiary o wiele większe niż za komuny. A L. Wałęsa dalej "świeci:" na salonach...


I w tym miejscu stawiam pytanie, Dlaczego?


Odpowiedź jest jeszcze trudniejsza do zniesienia... Lech wcale nie był symbolem... Był wykonawcą zaleceń bezpieki, która już od lat 70-tych i wcześniej (?) kontrolowała go i współpracowała z nim, jako agentem Bolkiem.


Zastanawialiście się kiedyś jak to możliwe, że Lech nagle znalazł się w stoczni na strajku, którego wcale nie zorganizował a był wręcz wcześniej jemu przeciwny. Strajk już trwał a wyrzuconego ze Stoczni Lecha jeszcze tam nie było. Skąd się więc tam nagle znalazł? Skoczył przez płot? Wielki mit. A Lech podobno był wtedy pod ścisłą obserwacją SB. I pozwolili mu dostać się do stoczni? Nie bali się Go? Nie zaaresztowali? Przeskoczył przez płot (jeszcze raz bzdura!). Widocznie nie, bo... był ich i właśnie on miał ten strajk poprowadzić i otoczyć się ludźmi, co do których bezpieka nie wyrażała zdecydowanego sprzeciwu lub ich wyznaczała... to on miał być przywódcą strajku wygodnym dla bezpieki, która miała już na niego swoje tzw. haki. Podobno został dowieziony na strajk motorówką na polecenie jednego z komunistycznych szefów (admirała Piotra Kołodziejczyka bądź kontradmirała Janczyszyna).


Wszystkie jego późniejsze działania są tego konsekwencją, jako agenta służb specjalnych PRL (a stawszy się agentem zostaje się nim już na całe życie): zgoda na prezydenta Jaruzelskiego, odnowienie czerwonej nogi, nocna zmiana, brak dekomunizacji, akceptacja grubej kreski a tym samym brak zakazu zajmowania stanowisk przez dawnych ubeków, itd., itp.


Stąd tak zaciekle broni się On przed ujawnieniem tego faktu współpracy z SB, bo to przekreśla Go, jako człowieka i prawdziwego Symbolu Polaka i polskiej SOLIDARNOŚCI.


Lech Wałęsa stał się przez te dwadzieścia lat faktycznie symbolem - SYMBOLEM STRACONEJ SZANSY I UPADKU WOLNEJ RZECZPOSPOLITEJ... i tak będzie opisywany na kartach polskiej historii przez przyszłe pokolenia. Bo wierzę, że jednak Polska, Naród Polski w końcu zwycięży...

Smutne i gorzkie to przemyślenia. Smutna i gorzka prawda o Lechu Wałęsie, który niestety w dalszym ciągu kala faktyczną bohaterkę tamtych dni, śp. Annę Walentynowicz. Tak naprawdę to dzięki niej powstała Solidarność i Ona pozostanie bohaterką dla wielu milionów Polaków, którzy w tamtych dniach uwierzyli w możliwość odzyskania wolność i niepodległości naszej Polski.

Dzisiaj w nocy obejrzałem w TVP2 wzruszający reportaż o Annie Walentynowicz pt.: "Doceniałam każdy przeżyty dzień". Łzy wzruszenia spływały mi po policzkach... Przez 60 minut skondensowano całe życie Pani Ani. Opowiadała o nim ona sama, jej syn, wnuczęta. Mówiła o swoim trudnym dzieciństwie, śmierci rodziców i szczęściu jakim była dla niej praca sama w sobie a praca w stoczni w szczególności. Opowiadała prosto i pięknie o momentach jej dojrzewania do antykomunizmu. Jej syn, wnuki wspominali życie swoje i historię najbliższej im osoby... To wszystko przeplatane było zdjęciami, fragmentami filmów...

Po obejrzeniu tego dokumentu w moich myślach przewijały się tylko dwa słowa: Prawość i Uczciwość... Taką osobą była Pani Anna Walentynowicz... Prawda i prawość zawsze i mimo wszystko, uczciwość, skromność i przyzwoitość zarówno w małych jak i wielkich sprawach... Jakże to mało, ale jakże dużo... a dla niektórych niemożliwe niestety do osiągnięcia...

Pisząc teraz o Solidarności i Lechu Wałęsie przypomniałem sobie co w tym filmie mówiła Anna Walentynowicz o początkach strajku i samym jego "symbolu". Otóż L.Wałęsa przybywszy na strajk miał tylko dwa cele: jego stłumienie i uzyskanie dla siebie intratniejszego stanowiska w stoczni. Po rozmowach na te tematy z Dyrektorem Stoczni (w drodze do jego gabinetu, lub z gabinetu) zawołał do ludzi mniej więcej tak: "Co Wy jeszcze tu robicie? Do domów! Koniec strajku". Zdezorientowani stoczniowcy zaczęli rozchodzić się do domów. Wtedy to właśnie Anna Walentynowicz przez tubę zaczęła nawoływać do kontynuowania strajku (który zresztą wybuchł w jej obronie), zatrzymała ludzi w stoczni... I to był początek Solidarności, początek końca komunizmu w Polsce i innych demoludach...

10 kwietnia 2010 jej wnuk odbierał kluczyki od samochodu (jako narzędzie pracy w nowym dla niego zawodzie taksiarza)... nie zdążyła nawet go obejrzeć... zginęła 10 kwietnia pod Smoleńskiem...

Cześć jej pamięci...

A dla tych, którzy jej nie znali za życia polecam wywiad z nią w programie "Pod Prąd".  W tym wywiadzie jest wszystko o niej i wszystko o naszej Solidarności... tej z małej i tej z wielkiej litery...
(pod pierwotnym adresem na YouTube wywiadu już nie ma, może ktoś go jednak odszuka - kj: 19.02.2016)

Dwa symbole Solidarności... Jeden już upadły. Drugi daje nadzieję na odniesienie w końcu naszego zwycięstwa, daje nadzieję, że w końcu "Polska Polską będzie". 


Prezydent Polski Lech Kaczyński chciał w swojej kampanii wyborczej wykorzystać symbol dębu... Mam nadzieję, że wspólnie z Anną Walentynowicz zasadzili w nas wiele dębów, które niebawem stworzą niezniszczalny dla wrogów, polski i patriotyczny drzewostan wolności zwycięstwa!

---------------------------------------------------------------------

Tak pisałem sześć lat temu i dedykuję ten tekst A. Walentynowicz, małżeństwu Gwiazdów, K. Wyszkowskiemu, A. Rozpłochowskiemu, J.K. Kelusowi i wielu, wielu innym małym i wielkim, wszystkim prawdziwym bohaterom walki z komunizmem, wszystkim, którzy nigdy się nie złamali i stanowili dęby wolności tej naszej 10 milionowej Solidarność... Moje dla nich wyrazy wdzięczności...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

czwartek, 18 lutego 2016

"Bolek" - misterna gra operacyjna układu III RP?

Jeżeli ktoś sądzi, że oficjalny przekaz informacyjny dotyczący operacji, którą można nazwać: "Bolek - wdowa po generale Cz. Kiszczaku" jest zgodny z rzeczywistymi faktami to - wedle mnie - jest delikatnie mówiąc bardzo naiwny.

Jeżeli jednak ktoś mimo wszystko daje wiarę tym faktom, to niech sobie odpowie na proste pytanie: Czy jest możliwe, aby "najważniejsza wdowa III RP" po szefie służb specjalnych PRL-u, której mąż - poprzez zawłaszczenie akt komunistycznej bezpieki - zabezpieczył swoje i nie tylko swoje bezkarne funkcjonowanie przez całe niemal 26 lecie "wolnej Polski" mogłaby mieć jakikolwiek kłopoty finansowe i nie być pod dożywotnią "opieką" towarzyszy męża lub ich spadkobierców?

Odpowiedź wydaje się chyba oczywista...

Wszystkie okoliczności całej operacji wkroczenia IPN do domu pani M. Kiszczak są najpewniej zupełnie inne i są najzwyczajniejszą misternie i świetnie zorganizowaną "grą operacyjną" służb i "układu" władającego Polską od 1989 roku a tak naprawdę od momentu dojścia do władzy w PRL gen. W. Jaruzelskiego.

Pozostawszy w konwencji zadawania sobie pytań to w analizowaniu całego zdarzenia najważniejszymi chyba  z nich są np. takie: "Jaki jest cel podjęcia owej gry?" oraz "Kto na tej grze zyskuje?".

Aby choć hipotetycznie dopowiedzieć na owe pytania warto skupić się na pewnej chronologii czasowej znanych oficjalnie faktów związanych ostatnio z L. Wałęsą, bo to on jest chyba centralnym figurantem w całej tej operacji i to figurantem, któremu takie pierwszorzędne znaczenie nadali jej inicjatorzy:

- 25.10.2015 - L. Wałęsa odnosząc się do rządów prawicy w Polsce rzekł: "Jestem w stanie w bardzo krótkim czasie podnieść Polskę. Jeśli będzie źle",
- 15.12.2015 - minister A. Macierewicz zapowiedział odtajnienie tzw. zbioru zastrzeżonego IPN w obszarze wojskowych służb specjalnych PRL (akta wojskowych służb są najwartościowsze informacyjnie),
- 16.12.2015 - L. Wałęsa powtórzył powyższą deklarację już w nieco ostrzejszej formie: "Jeśli się nie opamiętamy, jeśli nie zrozumiemy, że trójpodział władzy jest niezbędny, będę musiał  jeszcze raz stanąć na czele i poprowadzić ten bój". Dodał też, iż znów może pociągnąć za sobą tłumy i dać siłę antyrządowemu ruchowi,
- 10.01.2016 - L. Wałęsa - zaskakując wszystkich - wzywa IPN do zorganizowania debaty o TW Bolku i zapowiada, iż udowodni swoją prawdę o tym, że nie był Bolkiem. Debatę wyznaczono na połowę marca 2016 roku,
- koniec stycznia 2016 - wdowa po gen. Cz. Kiszczaku zwraca się do IPN z ofertą odsprzedaży archiwów swojego męża, które zawierają m.in. akta L. Wałęsy o pseudonimie Bolek. Termin spotkania IPN wyznacza na połowę lutego (sic!),
- 03.02.2016 - L. Wałęsa - znów nagle - odwołuje swoją gotowość do wzięcia udziału w debacie IPN na temat TW Bolka,
- 10.02.2016 - w niewyjaśnionych okolicznościach (zastrzelenie samobójcze?) ginie płk. S. Berdychowski. Informację podano dopiero 15.02.2016 roku,
- 16.02.2016 - po ponownej wizycie i spotkaniu z M. Kiszczak IPN wraz z policją dokonują przeszukania mieszkania Kiszczaków i zabezpieczają nielegalnie przechowywane tam akta komunistycznej bezpieki. Informację o tym fakcie podano 17.02.2016 roku, choć też już późnym wieczorem 16.02.2016 była znana,
- 18.02.2016 - IPN oświadcza, że wśród znalezionych materiałów są oryginały dotyczące współpracy L. Wałęsy (TW Bolka) z komunistyczna bezpieką a nie ma materiałów dotyczących np. A. Michnika. Dodatkowo poinformowano o podjęciu działań w celu przeszukania willi Kiszczaków na Mazurach,
- 03.03.2016 - prokuratorem generalnym zostanie minister sprawiedliwości Z. Ziobro.

Jakie mogą płynąć z tych faktów luźne i nie zawsze alternatywne wobec siebie wnioski?

Po pierwsze.

Obecna sytuacja polityczna Polski (związana m.in. z zapowiedzianymi lub oczekiwanymi działaniami A. Macierewicza, Z. Ziobry M. Błaszczaka) stała się na tyle poważnym zagrożeniem dla dotychczasowego "układu", że postanowiono poświęcić figuranta L. Wałęsę dla dobra tych, którzy nadzorczo ten "układ" tworzyli i tworzą.

Jeżeli tak rzeczywiście jest to podjęto - rzekłbym - działania prewencyjno-obronne dając nowemu rządowi i opinii publicznej "ochłap" w postaci i tak wcześniej znanych faktów dotyczących "jednoosobowego obalacza komuny" a jednocześnie wcześniej (choćby w czasie dwóch tygodni między wizytami w IPN M. Kiszczak) selekcjonując odpowiednio akta generała tak, aby do IPN dostały się tylko te, które "układ" uznał za stosowne (m.in. oryginały współpracy L. Wałęsy z bezpieką). Z pewnością inne (i niestety te najważniejsze) właśnie (albo już dawno) zmieniły właściciela (właścicieli).

Jak wiemy przecież sam W. Jaruzelski (z którym Cz. Kiszczak tworzył zbrodniczy tandem PRL) kiedyś wspomniał i zagroził, że jeśli zostanie skazany (a nawet postawiony przed sądem) to ma "haki", których ujawnienie  spowoduje, że "z wielu głów spadną aureole". Chodzi przede wszystkim oczywiście o część elit działaczy tzw. opozycji solidarnościowej (m.in. z Magdalenki i OS), którzy od 26 lat znajdują się na "świeczniku" władzy politycznej, medialnej, gospodarczej, ustawodawczej, sądowniczej czy wykonawczej lub jako znacząca opozycja. Takie "haki" zapewniały towarzyszom bezkarność i możliwość dostatniego życia a dodatkowo zapewniały wpływ na kreowanie z "cienia" tzw. III RP. Z pewnością też takie "haki" były zbierane nawet na "swoich", co by grzecznie "siedzieli cicho" i "sami siebie otaczali ochroną" oraz akta zbrodni komunistycznych (choćby dotyczące mordu na bł. J. Popiełuszce).  Nie wiem czy gen. W. Jaruzelski mówił o "swoich" aktach czy też aktach posiadanych przez Cz. Kiszczaka, ale z pewnością CZ. Kiszczak był jedynym, który miał dostęp do wszystkich akt bezpieki PRL-owskiej.

Dodatkowo też - w omawianym kontekście - operacja "Bolek" miała na celu danie sygnału do konsolidacji całego towarzystwa "układu" i była niejako "rozkazem" pochowania w bezpiecznych miejscach akt posiadanych przez innych towarzyszy rozsianych po całej Polsce (pamiętajmy: akta bezpieki nie płoną).

Równie ważnym celem tej operacji jest jak sądzę ostrzeżenie skierowane do części obecnie rządzących, bo nie sądzę, aby cała prawica była "krystalicznie czysta" a "haki" są i istnieją oraz... zawsze mogą nagle wypłynąć... A jakby co to... jest jeszcze "seryjny", który właśnie znów zaczął działać i został obudzony ze snu...

Zastanawiając się nad taką alternatywą nietrudno też logicznie wytłumaczyć niektóre posunięcia L. Wałęsy. Być może wiedział, że jest szykowany na "kozła ofiarnego" i stąd jego wyprzedzająca decyzja o debacie na temat TW Bolka i równie zaskakująca (już po pierwszej styczniowej wizycie w IPN M. Kiszczak) rezygnacja z tej debaty...

Po drugie.

Podjęcie tej "gry" może też mieć na celu wykreowanie z L. Wałęsy cierpiętniczej ofiary obecnie rządzących. A "haniebny" atak PiS-u na L. Wałęsę ma scalić i zdynamizować całe środowisko "układu" do jego obrony i przekonać kreatorów "lemingów" i samych "lemingów" do radykalniejszych działań na ulicach miast.

Nietrudno sobie przecież wyobrazić, że na najbliższych marszach KOD-u znajdą się hasła obrony L. Wałęsy a sam on może stanąć - jako legenda "obalacza komuny" - w pierwszym rzędzie cynicznie zapowiadanych na wiosnę demonstracji czy nawet być współorganizatorem jakiegoś "polskiego majdanu" i prowokacji wywołującej niemal "wojnę domową". A jeżeliby do tego doszło, to w "obronie demokracji" i gdy na czele jej "obrońców" stanie międzynarodowo uznana i haniebnie oskarżana o współpracę z bezpieką "legenda Solidarności" możliwe jest też wezwanie na pomoc braci unijnych zgodnie z zapisem w Traktacie Unijnym i obowiązującą jeszcze (do kiedy?) słynną ustawą 1066 o bratniej pomocy.

Jeżeli taki m.in. cel przyświeca całej operacji, to nie dziwi obecna narracja GW czy TVN oraz wielu opozycjonistów opierająca się na dyskredytacji wiarygodności materiałów komunistycznej bezpieki. Niewykluczone jest też w tym przypadku rzeczywiście odpowiednie spreparowanie niektórych dokumentów, które "układ" zdecydował się udostępnić IPN-owi w mieszkaniu Kiszczaków.

Poza tym zdyskredytowanie wiarygodności choćby części uzyskanych akt bezpieki może też wpłynąć na zdyskredytowanie całego procesu zapowiadanego ujawnienia akt zastrzeżonych IPN.

Po trzecie (nie niemożliwe).

Sekwencja dat poszczególnych zdarzeń może też wcale nie dotyczyć tylko Bolka, ale też faktu ujawnienia się "seryjnego" w postaci śmierci płk. S. Berdychowskiego.

Może w tym obszarze dziwić np. to, że informacja o śmierci pułkownika nastąpiła w dniu 15 lutego a 16 lutego przejęto akta z domu Kiszczaków i to ta informacja stała się głównym newsem "przykrywając" wszystkie inne, w tym prawdopodobne uaktywnienie się "seryjnego".

Sądzę jednak, że jeżeli śmierć płk. S. Berdychowskiego ma jakikolwiek związek z operacją "Bolek" to jest ona jednym z elementów tej misternej "gry", choć warto byłoby zadać pytanie: Co wiedział pułkownik?

Po czwarte (w co osobiście nie wierzę).

Całe zamieszanie jest zupełnie przypadkowe i wywołane faktycznie działaniem pani M. Kiszczak, której nagle zabrakło pieniędzy i postanowiła bidulka sprzedać akta męża...

I nie ma żadnego "układu"  i nigdy nie było żadnych "haków" a do tego "Komisja Michnika" tylko - u początków III RP - przeglądała sobie akta bezpieki w celu ich późniejszego skatalogowania... I też nikt z dawnej "różowej" opozycji nigdy nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL i nie był ich agentem...

Podsumowując.

Być może można jeszcze wyciągnąć inne wnioski z całego tego wydarzenia, ale cele akcji wydają się być jasne. Z jednej strony chodzi o powstrzymanie procesu odkrywania prawdy o III RP (w tym i o PRL-u) i o ludziach kreujących tą III RP a z drugiej strony być może chodzi w konsekwencji o doprowadzenie do upadku rządu PiS. Beneficjenci jej też mogą być z dużym prawdopodobieństwem wskazani: cały układ magdalenkowo-okragłostołowy i elity (w tym służby - przede wszystkim wojskowe) kreujące i rządzące III RP od początku jej powstania.

Mam jednak nadzieję, że - jeżeli rzeczywiście jest to misterna akcja operacyjna "układu" - sytuacja wymknie się spod jego kontroli i będzie początkiem poznania prawdy o zdradzie magdalenkowo-okragłostołowej i o ludziach tej zdrady. Będzie początkiem poznania prawdy o zbrodniach komunistycznych i zbrodniach III RP. Będzie początkiem końca tej farsy, która doprowadziła do "teoretycznego państwa", gdzie jest tylko "chuj, dupa i kamieni kupa".

I na koniec takie dwie refleksje...

Natychmiast należy odwołać kierownictwo IPN. Nie tylko za zaniechanie wcześniej działań zmierzających do odzyskania nielegalnie przechowywanych archiwów przez funkcjonariuszy służb komunistycznych, ale też z powodu chyba celowo "spartaczonej"' akcji odzyskiwania akt generała Cz. Kiszczak. Dwa tygodnie zwłoki w podjęciu działań i ich wybiórczość ograniczona tylko do tych akt... Taka akcja winna być przeprowadzona jednocześnie wobec wszystkich,  u których istniało uzasadnione podejrzenie iż takie archiwa posiadają...

Z pewnością przejęte akta gen. Cz. Kiszczaka są odpowiednio wybrakowane i nie dowiemy się z nich nic, co uderzałoby rzeczywiście w "sztab" decyzyjny kreatorów III RP. Innych nie znajdziemy, bo już są zabezpieczone... Być może będzie wśród nich kilku kozłów ofiarnych", ale to nie o nich winniśmy poznać prawdę... Można jedynie jeszcze liczyć na "zbiór zastrzeżony" i jednak mieć nadzieję, że prawdy jednak nie da się ukryć i że ona zawsze wygrywa...

Pozdrawiam

P.S.
Istnieje jeszcze chyba jedna alternatywa, choć naprawdę mało prawdopodobna.  A może chłopcy (ci specjalni) postanowili zacząć kreować IV RP, poświęcając wybranych luminarzy tej III - ciej? Jeżeli tak jest to... jest to test dla nowych władz: Czy będą w stanie przeciąć te gordyjskie więzadła, choćby kosztem gorzkiej prawdy? Jeżeli nie to na nic to wszystko i te zwycięstwa wyborcze...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 16 lutego 2016

Moje spiskowanie: "nieszczęśliwy wypadek" - Rafał Łuckoś?

Być może zostanę przez niektórych uznany za spiskowo i aberracyjnie szukającego wszędzie "niewidzialnej ręki seryjnego samobójcy lub nieszczęśliwego wypadku". Trudno, ale pytać i poszukiwać oraz stawiać hipotezy oraz tezy zawsze można a... przecież czas i prawda dokona ich weryfikacji lub je udowodni bądź nie.

Niemniej jednak pisząc dotychczas o niektórych prawdopodobnych morderstwach III RP wielokrotnie opierałem się na intuicji i znajomości istoty magdalenkowo-okragłostołowej tzw. transformacji ustrojowej, choć zawsze moje  przypuszczenia opierałem na jakiś przyczynowo-skutkowych logicznych podstawach i faktach świadczących, iż rzeczywiście większość opisywanych przeze mnie tajemniczych zgonów mogło być niestety wynikiem działania "seryjnego samobójcy" lub "nieszczęśliwego wypadku". Tak było np. z "samobójstwem" G. Michniewicza, co do którego chyba jako pierwszy publicznie wyraziłem swoje wątpliwości i tym samym spowodowałem, że "nożyce po uderzeniu w stół się odezwały", co odczułem osobiście [1,2]. Podobnie było ze śmiercią A. Leppera,  choć przeświadczenie o jego zamordowaniu od razu było niemal powszechne [3]. Ogólnie sądzę, że z mojej listy (zbieranej z różnych źródeł i od osób myślących podobnie) efekt działań "seryjnego samobójcy" i "nieszczęśliwego wypadku" stanowi zdecydowanie ponad 90% przypadków [4,5.6].

Po wczorajszej informacji o "samobójczej" śmierci płk. S. Berdychowskiego napisałem post uwzględniający też tajemniczą śmierć dra S. Żurkowskiego (członka komisji badającej tragedię smoleńską i podstawowego autora raportu tej komisji).

W trakcie jej pisania przypomniałem sobie o jeszcze jednej dziwnej tragedii dotyczącej paralotniarza Rafała Łuckosia.

Chciałem o nim i okolicznościach jego śmierci napisać już dawno, ale - z jednej strony - informacje były (i są) nad wyraz skąpe a - z drugiej strony - nie posiadam żadnych (oprócz intuicji i pewnych hipotetycznie sprzężonych ze sobą faktów) dowodów, że jego śmierć nie była tragicznym wypadkiem. Dodatkowo wstrzymywałem się z pisaniem ze względu na uczucia jemu najbliższych, bowiem wiem, że "rozdrapywanie ran" może być dla nich przeżyciem traumatycznym.

Minęło jednak sporo czasu i liczę na wyrozumiałość wszystkich, nawet wtedy gdybym się mylił  w swoim spiskowym i jedynie hipotetycznym wnioskowaniu.

Przedstawię tylko fakty i moje domniemania wytłuszczając jednocześnie najważniejsze kwestie, które mogą skłaniać do przemyśleń i poszukiwania prawdy. Resztę zostawiam czytelnikom...

Rafał Łuckoś (39 lat) zginął 31 stycznia 2014 roku (piątek) w Valle de Bravo w Meksyku. Zginął tragicznie - wedle jego przyjaciół i znajomych - „dobry duch” sportów lotniczych. Tragiczny wypadek miał miejsce w dniu treningowym przed zawodami Pucharu Świata (PWC).

Rafał Łuckoś był niezwykle utalentowanym pilotem i sportowcem.

Był wieloletnim członkiem paralotniowej kadry narodowej i medalistą wielu międzynarodowych zawodów sportowych. Życie poświęcił lataniu paralotnią. Był wszechstronnym i doświadczonym pilotem łączącym latanie wyścigowe i przelotowe na najwyższym poziomie. W ostatnim czasie zaczął również latać szybowcem oraz startował w zawodach triathlonowych. Był "pozytywnie zwariowany" na punkcie latania i sportu w ogóle.

Przez kilka ostatnich lat przed śmiercią działał społecznie w Komisji Lotniowej i Paralotniowej AP (Aeroklub Polski). Jest aktualnym rekordzistą Polski w przelocie otwartym (366,57 km), 2-krotnym mistrzem Polski (z 2009r. i 2011r.) oraz medalistą Mistrzostw Europy w 2010r. Kurs paralotniowy ukończył w 1996r. a na najwyższym sportowym poziomie latał od ponad 10 lat. W 2010 i 2013r. znajdował się na 18 miejscu światowego rankingu WPRS FAI.

Rafał Łuckoś był także absolwentem Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej w Katowicach oraz studiów MBA Maastricht School of Management. Zawodowo był prywatnym przedsiębiorcą specjalizującym się w zarządzaniu nieruchomościami i reklamie zewnętrznej.

Od 2009 roku był członkiem Komisji Lotniowo-Paralotniowej AP (Aeroklubu Polskiego). AP (co ważne) jest w Polsce jedynym reprezentantem FAI i tylko on w Polsce wydaje (wystawia) karty IPPI, czyli potwierdzenia umiejętności pilotów paralotniowych określonych pięcioma poziomami wyszkolenia FAI-ParaPro.  Współtworzył Paralotniowy Puchar Beskidów oraz Polską Ligę Paralotniową. Był także współzałożycielem Beskidzkiego Stowarzyszenia Paralotniowego, gdzie w latach 2007-2010 pełnił funkcję członka zarządu.

To tyle jeśli chodzi o życiorys tego wspaniałego "zakręconego" sportowca, ale i menedżera...

Ale...

Intrygującą ciekawostką (być może istotną, albo i nie) jest fakt, że mgr Agata Kaczyńska (prawniczka), członek sekretarz PKBWL (Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych) i członek sekretarz tzw. Komisji Jerzego Millera badającego sprawę tragedii smoleńskiej...

...jest... 

.... specjalistką w zakresie wyszkolenia (!), budowy i eksploatacji spadochronów i paralotni (!) oraz brała udział jako prelegent w konferencjach i szkoleniach organizowanych przez Aeroklub Polski, w którym działał omawiany i niejako pokrewny jej zawodowo paralotniarz (!) R. Łuckoś. 

Czy R. Łuckoś ją znał i jak bardzo? Nie wiem, ale trudno mi uwierzyć, że nie... A jaki charakter miała ta wielce prawdopodobna znajomość?

Wieloletnim członkiem kadry paralotniarzy był też Sławek Kaczyński (w 2014 roku nawet już jako trener), choć zupełnie nie mam wiedzy o jakichkolwiek rodzinnych powiązaniach pomiędzy Agatą Kaczyńską a Sławkiem Kaczyńskim ani też towarzyskich relacjach między Agatą Kaczyńską a Rafałem Łukosiem... wiem natomiast, że Sławek Kaczyński był reprezentacyjnym kolegą ś.p. R. Łukosia...

Być może niepotrzebnie doszukuję się jakiś wydumanych przyczyn czy zależności, ale to tylko takie moje hipotetyczne bajdurzenia...

Pozdrawiam

P.S. dygresyjnie...

Wczoraj w TVP obejrzałem dokument o chińskiej gospodarce. Padło tam takie świetne przysłowie chińskie "Zabij kurczaka, aby przestraszyć (zdyscyplinować) małpę". Kto dziś w Polsce jest (był)  tym kurczakiem (kurczakami) oraz kto jest małpą czy małpami?... Mogę się jedynie domyślać w wymiarze zarówno szerszym, jak i węższym... W szerszym:  A. Macierewicz podobno nonszalancko porusza się bez ochrony a BOR nie może skutecznie chronić prezydenta... W węższym... może np. R. Łukoś?

I jeszcze jedna wypowiedź w tym dokumencie, H. Poulsona (sekretarza Skarbu za G. Busha): "Każdy kraj i każda grupa polityczna w tym kraju próbująca dokonywać skutecznych reform spotyka się z ogromną barierą niechęci i oporu grup interesów, którym te reformy mogą zagrozić. Te grupy za wszelka cenę będą utrudniały i sabotowały te reformy aby utrzymać status quo, albo żeby na tych reformach jeszcze paradoksalnie zyskać" (coś w tym stylu, bo cytuję z pamięci). Odnosiło się to do reformy finansów i gospodarki chińskiej a obejmowało przede wszystkim grupę interesów banksterskich (gdzie w innej wypowiedzi padło, że ta grupa może atakować walutę i gospodarkę całościowo i skutecznie) oraz - specyficznie chińskich - budowlano-inwestycyjnych.... To tak na marginesie naszych reform i np. podatku bankowego czy od hipermarketów (w Chinach skłonność do konsumpcji jest na niskim poziomie, co jest ich bolączką; np. oszczędności gospodarstw domowych w Chinach wynoszą 30% rocznych dochodów, a w USA czy Europie ledwo dochodzą do około 10% - stąd niski poziom popytu wewnętrznego Chin i rozwijanie gospodarki za pomocą balonu kredytowego).

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/01/dramatyczne-pytania.html
[2] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/01/smierc-grzegorza-michniewicza-dlaczego.html
[3] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/08/dlaczego-zgina-lepper.html
[4] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/11/seryjny-samobojca-i-nieszczesliwy.html
[5] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/08/smierc-oficera-bor-kolejny.html
[6] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2016/01/czego-tak-histerycznie-boi-sie-iii-rp.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 15 lutego 2016

"Seryjny samobójca" - Dziś płk. S. Berdychowski a co np. z dr. S. Żurkowskim?

Dzisiaj we wszystkich mediach króluje informacja o niby samobójczej śmierci (samobójstwo przez zastrzelenie podobnie jak rzekomo dokonał tego jego przyjaciel gen. S. Petelicki ) pułkownika S. Berdychowskiego, który był żołnierzem GROM-u i twórcą elitarnej jednostki AGAT.

Informacja jest podana dzisiaj, czyli w poniedziałek a więc można przypuszczać, że zginął w weekend a najprawdopodobniej w piątek 12.02.2016 roku (sic!). Jak widać "seryjny samobójca" nie zmienia metod i dni tygodnia, bowiem sekcja zwłok możliwa jest dopiero w poniedziałek... Jego przyjaciel gen S. Petelicki został znaleziony martwy w sobotę 16 czerwca 2012 roku (czy zginął w piątek wieczorem czy w sobotę?)... Ostro krytykował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych i opieszałość polskiego rządu przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Gen. S. Petelicki w kwietniu 2011 roku ujawnił treść sms-a wysłanego do polityków PO w dniu 10 kwietnia 2010 roku instruującego ich jak mają tłumaczyć tragedię smoleńską: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił". Zdaniem generała Sławomira Petelickiego autorem SMS-a był Donald Tusk, Tomasz Arabski lub Paweł Graś. Gen. Petelicki stwierdził też, że Paweł Graś doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to właśnie twórca jednostki GROM ma SMS-a rozsyłanego do polityków PO. Zmarł na skutek ran postrzałowych. Tezę o samobójstwie miał potwierdzić zapis z monitoringu. Na kamerach nie został uwieczniony moment wystrzału, ale wjazd samochodem do podziemia przez Petelickiego. Dużo wątpliwości wzbudziła sekcja zwłok generała, wykonana dopiero po dwóch dniach od znalezienia zwłok. Strzelił sobie w głowę, trzymając pistolet w lewej ręce, choć był praworęczny.

Oczywiście okoliczności śmierci pułkownika Berdychowskiego są bliżej nieznane. "Jak podaje dziennik „Polska The Times”, powodem samobójstwa Berdychowskiego mogły być problemy rodzinne albo zdrowotne. Rozmówcy gazety wskazują, że żołnierze zmagają się ze zespołem stresu bojowego, który wynika z wielu lat trudnych doświadczeń na wojnach. Znajomi są w szoku po śmierć pułkownika. Nikt się tego po tak doświadczonym i odpornym psychicznie wojskowym nie spodziewał [1]. 

Sławomir Berdychowski miał 48 lat. Był jednym z tych nielicznych wojskowych, którzy mieli szansę na dużą karierę w wojsku, które przekształca się obecnie we - wreszcie - prawdziwe polskie siły zbrojne. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. W latach 1992-2007 kierował instruktażem i selekcją w GROM. Tam poznał Sławomira Petelickiego, z którym się zaprzyjaźnił. Uczestniczył w wielu zagranicznych operacjach: w Haiti w 1994 r., we Wschodniej Slawonii i w Afganistanie w latach 2008-2009 podczas misji ISAF. Szkolił się i piął w górę w strukturach wojska – ukończył specjalistyczne kursy w Stanach Zjednoczonych, dotyczące działalności operacyjnej. Wreszcie w 2011 r. został dowódcą nowej jednostki specjalnej Agat, utworzonej decyzją ministra obrony narodowej, Bogdana Klicha. Kierował nią przez trzy lata. Agat wzoruje się na tradycji Oddziału Dywersji Bojowej z lat 1943-44, patronem żołnierzy jest gen. Stanisław Rowecki „Grot”. Żeby dostać się do szeregów tej elitarnej jednostki, trzeba przejść przez mordercze szkolenia m.in. w terenie, wysokościowe i spadochronowe. Odznaką rozpoznawczą żołnierzy Agat jest symbol Grup Szturmowych Szarych Szeregów AK – orzeł, który pod szponami trzyma monogram „GS”. Obok GROM-u i Formozy był najbardziej elitarną jednostką specjalną. Berdychowski pozostawał w dyspozycji Inspektoratu Wojsk Specjalnych, ukończył kurs generalski, co daje poważne perspektywy zrobienia kariery w siłach NATO. Odznaczony w toku służby m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem „Za Dzielność”, Gwiazdą Afganistanu, Odznaką GROM, Odznaką AGAT, Odznaką Honorową Wojsk Specjalnych, Kordzikiem Honorowym Sił Zbrojnych RP. - Dystyngowany oficer, stabilny psychicznie, uśmiechnięty, pomocny. Trudno uwierzyć w jego śmierć – mówi „Polska The Times” jeden z jego kolegów. – (…) Miał mocny kręgosłup moralno-polityczny. On się w politykę nie bawił. Dla niego najważniejsze było dobro jednostki. Nie miał tendencji do gwiazdorstwa. Ale miał aspiracje i dobre kontakty w USA – przyznaje "Polsce The Times" osoba związana ze służbami specjalnymi. Według ustaleń gazety, żołnierz miał się zastrzelić. "Postrzegany był przez nas wszystkich jako bardzo ułożony, stabilny psychicznie facet. Był oficerem jak za sanacji, dystyngowanym" - mówią koledzy [2].

Wielokrotnie pisałem o "seryjnym samobójcy" i "nieszczęśliwym wypadku" grasujących od końca komunizmu i przez całą III RP [3]. Widać, że obecne polityczno-społeczne zmiany w Polsce stały się na tyle niebezpieczne dla nich, że - mimo niesprzyjających jak w III RP okoliczności i koniecznych w czasie jej trwania morderczych działań prewencyjnych i obronnych - postanowili wznowić działalność.

Boją się! Czego? Z pewnością prawdy o całej GRU (i FSB (KGB); SWR) / WSI-owej III RP (może z domieszką niemieckich: BND; MAD;  ZNBw, amerykańskich: IC-NSA; CIA i izraelskich: MOSAD; AMAN), której kwintesencją była tragedia smoleńska. Boją się odtajnienia akt zastrzeżonych IPN i publikacji aneksu do raportu z likwidacji WSI, którą tak chciał swego czasu zawłaszczyć ich przedstawiciel B. Komorowski. Boją się prezydenta i rządu! Boją się odpowiedzialności, więzienia i utraty wpływów (m.in. finansowych)! Dlatego też postanowili - moim zdaniem - wysłać ostrzeżenie: "Dalej jesteśmy w grze i działamy a kto przeciw nam tego seryjny lub wypadek z pewnością odwiedzą"!

Mam nadzieję, że tym razem: prokuratura, sąd i polski rząd w interesie Polski zrobią wszystko, aby tych morderców oraz ich decyzyjnych inspiratorów znaleźć i właściwie osądzić. Mam też nadzieję (to konieczność), że wznowione zostaną śledztwa, które swego czasu przez całą III RP zamiatane zostawały "pod dywan" a rozpocząć należy od śmierci G. Michniewicza, A. Leppera i wyjaśnienia sprawy S. Zielonki [3].

Ale też należy wyjaśnić zagadkową śmierć dra inż. Stanisława Żurkowskiego! Śmierć też niezwykłą, która nastąpiła już po jesiennych wyborach 2015 roku a trzy dni przed zaprzysiężeniem nowego rządu!

Bowiem 13 listopada 2015 (piątek!!!) zmarł on nagle i oczywiście w niewyjaśnionych okolicznościach. Był członkiem PKBWL. Pracę na rzecz bezpieczeństwa lotniczego rozpoczął w Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, a w latach 2001-2002 pełnił funkcję jej Przewodniczącego.  Po utworzeniu w 2002 Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych powierzono mu zadanie utworzenia nowego zespołu badaczy wypadków w lotnictwie cywilnym. Funkcję Przewodniczącego PKBWL pełnił do 2006. Uczestniczył w badaniu najgłośniejszych wypadków lotniczych ostatnich lat. Był członkiem komisji badającej wypadek śmigłowca Mi-8 pod Piasecznem w grudniu 2003, a w 2009 został przewodniczącym zespołu biegłych prokuratury wojskowej w sprawie katastrofy samolotu Casa (C-295) pod Mirosławcem, w której zginęło całe najistotniejsze dowództwo polskiego lotnictwa wojskowego (sic!) [3]. W komisji badającej wypadek Tu-154M pod Smoleńskiem pełnił funkcję przewodniczącego podkomisji technicznej.  Brał udział w badaniu wypadku samolotu Boeing 767 na Okęciu i wielu, wielu innych. W swej pracy zawsze kierował się starannością, rzetelnością i bezstronnością doskonale rozumiejąc, że celem badania każdego wypadku jest poprawa bezpieczeństwa lotów. Był - jak twierdzą jego współpracownicy i przyjaciele -bezkompromisowy, a jednocześnie z wielką życzliwością podchodził do każdego, z kim zetknęła go praca zawodowa.

Sądzę, że dziś musimy rozpocząć wyjaśnianie wszystkich tych zagadkowych śmierci a już nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby na bieżąco - w okresie rządzenia przez nowe władze - jakikolwiek taki przypadek był zignorowany, utajniony i ostatecznie umorzony bez podania wiarygodnych przyczyn!

Pozdrawiam

P.S. (dopisek z ostatnich informacji)

Wiemy trochę więcej... 

Podobno zgon nastąpił w środę w zeszłym tygodniu (10 lutego 2016 roku - hmmm) i do dzisiaj też podobno nie można było podać tej informacji (?).  Jeżeli faktycznie we środę, to coś się zmieniło w działaniach "seryjnego" i dziwne jest to wstrzymywanie informacji. 

Ale tez wiemy coś jeszcze... 

"Wojskowa prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci pułkownika Sławomira Berdychowskiego - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada" -http://fakty.interia.pl/polska/news-rmf-fm-jest-sledztwo-w-sprawie-smierci-plk-berdychowskiego,nId,2146109

"Oficera znaleziono w lesie, z raną postrzałową głowy. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura wojskowa. Podczas sekcji zwłok pobrano między innymi cząstki GSR, czyli pozostałości po wystrzale z broni palnej. Postępowanie wstępnie wszczęto z artykułu opisującego mobbing w armii. Prokuratura bada czy zgon może mieć związek ze służbą wojskową i stosunkami zależności panującymi w wojsku" -http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-nie-zyje-slawomir-berdychowski-tworca-jednostki-specjalnej-a,nId,2145927

"Decyzją ministra Obrony Narodowej, pułkownik Berdychowski we wrześniu 2014 roku przekazał dowodzenie Agatem pułkownikowi Sławomirowi Drumowiczowi" -http://www.polskatimes.pl/artykul/9399766,tajemnicza-smierc-tworcy-jednostki-agat-slawomir-berdychowski-nie-zyje-popelnil-samobojstwo,2,id,t,sa.html

Część tej informacji dzięki zebraniu ich przez:  http://niepoprawni.pl/blog/civilebellum/samobojstwo-kolegi-samobojcy

I jeszcze z ostatniej chwili:

Fakt podaje o godz. 20.30:
– Wiadomo tylko, że śmierć nastąpiła w ubiegłą środę w jego mieszkaniu w warszawskiej dzielnicy Wesoła – powiedział nam płk Grzegorz Skrzypek z Prokuratury Wojskowej. Pułkownik zginął od strzału w głowę. Z informacji, które zebrał Fakt wynika, że był wtedy na urlopie" - http://www.fakt.pl/polska/dowodca-polskich-komandosow-zastrzelil-sie,artykuly,611316.html

( i zapytanie blogera civilebellum: "w lesie, w mieszkaniu, "w ubiegłą środę" - CORAZ CIEKAWIEJ..."). I moje, trochę szyderczo: - A może już jako trup/samobójca poszedł sobie do lasu?

[1] m.in.: http://newsroom.salon24.pl/696616,kolejne-samobojstwo-nie-zyje-tworca-jednostki-agat-slawomir-berdychowski
[2] m.in.:  http://www.polskatimes.pl/artykul/9399766,tajemnicza-smierc-tworcy-jednostki-agat-slawomir-berdychowski-nie-zyje-popelnil-samobojstwo,1,id,t,sa.html
[3] Czego tak histerycznie boi się III RP? Kar za "seryjnego samobójcę"? (lub też kar za "nieszczęśliwy wypadek"?) - http://krzysztofjaw.blogspot.com/2016/01/czego-tak-histerycznie-boi-sie-iii-rp.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com