wtorek, 30 kwietnia 2019

2 maja winien być dniem wolnym od pracy!


"Senat RP w uchwale z dnia 12 lutego 2004 r. ustanowił dzień 2 maja Świętem Orła Białego. W wyniku decyzji Sejmu święto zmieniono na Święto Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Jednocześnie 2 maja jest obchodzony jako Dzień Polonii i Polaków za Granicą. 

Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej i Polonii obchodzony jest 2 maja między innymi świętami: 1 maja – Świętem Pracy i 3 maja - Świętem Konstytucji 3 Maja" [1].

1 i 3 maja są dniami wolnymi od pracy. 1 maja jest też rocznicą wstąpienia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, jakże jednak innej niż jest dzisiaj. 3 maja to także katolickie święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, które zostało ustanowione w 1920 roku i jest obchodzone tylko w polskim Kościele Katolickim jako upamiętnienie ślubów powierzenia Polski pod opiekę Matki Bożej złożonych przez Jana Kazimierza w trakcie potopu szwedzkiego.

Mamy więc ciąg rożnych świąt i różnych rocznic w dniach 1-3 maja każdego roku. Z tych trzech dni tylko 2 maja jest dniem roboczym, co wydaje się tak naprawdę niezrozumiałe ze względu na duże znaczenie zarówno naszych barw narodowych jak i docenienia naszej Polonii i Polaków za granicą.

Danie Polakom 2 maja jako dnia wolnego od pracy jedynie usankcjonowałoby jego patriotyczne znaczenie dla polskiego narodu, ale także byłoby dużym ułatwieniem dla pracowników a nawet pracodawców.

Bo tak naprawdę ten dzień - jako jeden z tzw. "majówki" – stanowi dość duży problem dla obydwu tych grup zawodowych. Pracownicy gremialnie biorą wolne (chorobowe?) na 2 maja, aby móc np. gdzieś wyjechać z rodziną i znajomymi na "majowe dni grillowania", co wpływa negatywnie na produktywność i wydajność w określonej firmie.  Sami też pracodawcy i pracownicy zarządczy firm bardzo lubią takie wiosenne grillowanie.

Sądzę, że też makroekonomiczne skutki wprowadzenia dnia wolnego w owym dniu nie wpłynęłoby negatywnie na żadne wskaźniki i współczynniki w naszej gospodarce.


[1] http://blogmedia24.pl/node/81766

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Nie da się zrozumieć dużej części Żydów bez znajomości ich Talmudu! (cz.3)


Poniżej przedstawiam 3 część mojego obszernego artykułu dotyczącego żydowskiego Talmudu i stosunków polsko-żydowskich. Przed jego lekturą warto zapoznać się z poprzednimi częściami, bowiem ta część została napisana po kilku miesiącach od pierwszych i tak naprawdę uzupełnia drugą a podsumowaniem będzie część 5):
 (Wszystkie niewyartykułowane cytaty pochodzą z książek polskich, przedwojennych znawców Talmudu, których ująłem w przypisach do części pierwszej i drugiej niniejszego artykułu – polecam)
W obszarze traktowania „obcych, nie-Żydów” (Gojów – chrześcijan: Akum), Talmud zezwala Żydom niemal na wszystko, byleby to było dobre dla Żydów. Mogą oni Gojów np.:

oszukiwać i okłamywać - w tym też , żeby okłamać Chrześcijanina Żyd może udawać, że jest Chrześcijaninem: "Nie wolno oszukiwać przyjaciela nawet na drobną sumę, bo powiedziano:«nie oszukuj bliźniego»... a ponieważ napisane «bliźniego», to ten zakaz nie stosuje się do Akuma", "Gdy żyd sprzedaje towar akumowi, to nie wolno drugiemu żydowi powiedzieć mu (gojowi), że towar nie jest wart tyle, nawet gdy to jest prawda" ("Kicur Szulchan aruch" 182 § 4., ("Kicur Szulchan aruch" 183 § 4). „Pozwala się oszukiwać Goja (…) „Nie obraża się imienia Boga, jeśli Goj nie wie, że Żyd kłamał” (Babha Kama, 113a), „Jeśli Żyd może oszukać ich /bałwochwalców/ udając, że jest czcicielem gwiazd /chrześcijaninem – dop. Kj/, może to zrobić (Iore Dea, 157,2 Hagah),

przysięgać im ustami – ale samemu np. unieważniać te przysięgi w duchu: „Ona matka /mamzera/ powiedziała „przysięgnij”. I rabin Akibha przysiągł ustami, ale w sercu unieważnił tą przysięgę” (Kallah,1b, p.18) . Tak naprawdę to zdanie, które jest powielane w Talmudzie i w różnych formach przez innych rabinów jest kwintesencją Talmudu: w to co Żydzi powiedzą nie można wierzyć nigdy… bo zawsze może być kłamstwem unieważnionym w ich talmudycznym sercu,

pozbawiać własności : "posiadłość nie-żyda jest jak dobro bezpańskie, kto pierwszy przychodzi, ten ma pierwszeństwo" [Choschen hamischpath § 156. 5.), (Baba batra, 54b), (…), czyli wszelkie sposoby zdobywania tych majątków uważa się za godziwe i dozwolone, bowiem powracają one do rąk prawowitych właścicieli – Izraelitów/Żydów,

skazywać Chrześcijan poprzez krzywoprzysięstwo sądowe, bo jak powiedziano „w sercu można przysięgę unieważnić”,

wiele innych rzeczy, choćby: „Nie wolno dać się ogolić /włosów a nie brody, dop. kj/ przez Akum, chyba że są z tobą żydowscy przyjaciele. Są tacy, którzy mówią, że nie wolno dać się ogolić przez Akum nawet, kiedy obecni są inni, chyba, że możesz się widzieć w lustrze” (Iore Dea, 156,10); „Zakazane jest dawanie darmowych prezentów Akum, którego Żyd nie może traktować poufale” (…) Talmud pozwala Żydowi na dawanie prezentów Gojom, których zna i od których spodziewa się otrzymać coś w zamian” (Iore Dea 151, 11),

w nieszczęściu pozostawiać go samemu sobie: "Ci, którzy starają się dobrze czynić akumowi, ... po śmierci nie zmartwychwstaną (…) Wolno niekiedy dobrze czynić chrześcijanom, lecz w tym celu, aby dobrze było samemu Izraelowi: mianowicie dla spokoju i ukrycia nieprzyjaźni” (Zohar, I, 25b), Majmonides w Hilchot akum, rozdz. X, § 6:
"Będą się wspierali nędzarze pogan z nędzarzami Izraela dla spokoju; nie należy
przeszkadzać, aby nędzarze gojów zbierali resztki po kątach, i to także dla spokoju."

ostatecznie nawet zabić: "Jeśli goj zabił goja lub zabił żyda, on odpowiada, a jeśli żyd zabił goja, on nie odpowiada - według sądu ludzkiego". W traktacie "Soferim" XV. § 10. powiedziano: "najlepszego z gojów zabij". W tym kontekście przytoczę przedziwne na dzisiejsze czasy i niezmiernie smutne cytaty z Talmudu:
  1. Każdy kto przelewa krew bezbożnego jest przyjmowany przez Boga tak, jak ten, który składa ofiarę Bogu” [Lalkut Simoni (245c. n. 772)],
  2. W pałacach czwartego nieba są ci, którzy opłakiwali Syjon i Jerozolimę, i wszyscy ci, którzy niszczyli bałwochwalcze narody… i ci, którzy zabijali wielbiących bożki – są ubrani w szkarłatne szaty, żeby można było ich rozpoznać i szanować” [Zohar (I, 38b; 39a)],
  3. Nie jedz z bałwochwalcami, nie pozwalaj im czcić bożków, bo jest napisane: nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości (Pwt, rozdz. VII, 2). Albo odciągniesz ich od bożków, albo ich zabijesz[Hilkhoth Akum (X, 1)],
  4. Tam gdzie silni są Żydzi, nie wolno pozostawić żadnego bałwochwalcy” [Hilkhoth Akum (X, 7)],
  5. Odbierz życie Klipoth i zabij ich, i sprawisz taką samą przyjemność Bogu jakbyś ofiarował mu kadzidło” [Sepher Or Israel (177b)],
  6. Jedyną wymaganą ofiarą jest usunięcie spośród nas nieczystych” [Zohar (III, 227b Good Pastor)],
  7. Akum, którzy nie są naszymi wrogami nie wolno zabijać bezpośrednio, niemniej jednak nie wolno ratować ich od śmierci. Na przykład jeśli zobaczysz, że jeden z nich wpada do morza, nie wyciągaj go, chyba, że obieca dać ci pieniądze” (Iore Dea, 158, 1)
  8. I wobec zdrajców – odchodzących od wiary talmudycznej – konwertytów np. na Chrześcijaństwo: „Wszyscy mieszkańcy miasta mają obowiązek udziału w wydatkach zabicia zdrajcy, nawet ci, którzy mają płacić inne podatki” [Choschem Hamm (338, 16)]
(Czy Szanownym Czytelnikom te wersety Talmudu czegoś nie przypominają? Czy czasem islamscy terroryści nie mają podobnych celów i nie mają też obiecane, że w nagrodę za zabijanie niewiernych i śmierć za Allacha jest nagroda w niebie? Czy nie chcą zabić wszystkich niewiernych, aby ustanowić jedyną religię – islamską? A czy ktoś jeszcze pamięta książkę pt. „Szatańskie wersety”? No cóż, pisałem, że semicka religia żydowskiego Talmudu jest bardzo zbliżona do semickiej religii islamskiej a Żydzi do końca nie potępiają islamistów, bo oni nie uważają Mahometa za Boga ale jednak za Wielkiego Proroka. Ciekawostką jest też to, do czego dotarł dr S. Krajski, iż masoni 32 stopnia, czyli przedostatniego i w drodze do „oświecenia”, krótkotrwale przechodzą na Islam)
Powtórzę więc!.
Można powiedzieć, że Talmud Żydom zezwala na wszystko, byleby to ostatecznie stało się korzystne dla Żydów i/lub niekorzystne dla Gojów. Niemal zawsze, gdy coś w Talmudzie zakazuje się Żydom w stosunku do Żydów, to jednak okazuje się „mesjanistycznie” nie zakazane, jeżeli przynosi Żydom korzyść – również kosztem Goja i utwierdza Żydów w wyższości nad innymi „podludźmi” (nie-Żydami, Gojami).
Innymi słowy „wszystko, co robi żyd jest dobrym, kulturalnym i postępowym. To samo zaś, jeśli robią przeciwnicy żydów, jest nieludzkim, barbarzyńskim i średniowiecznym obskurantyzmem (…) jeśli zatem żydzi przedstawiają wyodrębnienie się od nich narodów rdzennych w sprawach małżeńskich, towarzyskich czy społecznych, jako coś nieludzkiego, jako "rasizm", to czynią to obłudnie i przewrotnie, bo przecież oni pierwsi tak w teorii jak i w praktyce rasizm wprowadzili…” (Trzeciak s. 48,49). (Należy uwzględnić, że autor odnosi się do stanu sprzed II WŚ, po której pojęcie rasizmu zredukowano niemal całkowicie do rasizmu niemieckiego, nazistowskiego i jako taki jest słusznie napiętnowany. W tym kontekście też można ocenić czy i na ile zapisy Talmudu faktycznie są rasistowskie w obszarze narodu żydowskiego.)
Zgodnie z Talmudem to Żydzi są w centrum i wszyscy inni powinni (jako gorsi i nieczyści) lub ostatecznie będą zmuszeni „obracać się” wokół nich, podobnie jak w Układzie Słonecznym Słońce dające światło (życie) jest w centrum a wszystkie inne planety obracają się wokół niego. Talmud wywyższa Żydów nad inne narody. Tak rozumując to Żydzi są/stoją na szczycie piramidy, z której widzą wszystko swoim „wszystkowidzącym i świetlistym okiem” i zarządzają wszystkimi gojami/bydlętami/niewolnikami do pomocy mając „szabesgojów” (nie-Żydów, filosemitów).
Stąd chyba często występujący w różnych tajnych i półtajnych grupach żydowskich (m.in. masoneria czy Iluminaci) motyw Słońca, stąd chyba piramida z wszystkowidzącym okiem w obłokach, stąd zapewne idea Jednego Rządu Światowego (NWO) rządzącego określoną liczbą „podludzi” – określoną, bo logicznie 7 miliardami nie byliby w stanie zarządzać, ale postulowanymi – po depopulacji – 500 milionami już tak, stąd też chyba dążenie do wyeliminowania państw narodowych i stworzenia – poprzez mieszanie ras Gojów (m.in. najazd islamistów na Europę) – jednolitej, ciemniejszej (nie białej) rasy jednakowych i bezwolnych niewolników, „podludzi” pozbawionych wiary, którzy będą im służyć i dla nich pracować.
Tak tylko dygresyjnie: skoro Bóg rozmnożył ludzi do wielu miliardów (dla Żydów oprócz nich inni to nie ludzie), tak, aby m.in. nie można było nimi kierować przez jedną grupę etniczną albo jednych samozwańczych „wybrańców” , to dlaczego niektórzy Żydzi lub środowiska im bliskie chcą poprawiać Boga?
IV. Co jeszcze jest w Talmudzie i jakie są jego konsekwencje?
Wśród Gojów najgorsi są „bałwochwalcy”, wyznawcy „tego, którego powieszono (Talui – Jezusa Chrystusa)”, czyli Chrześcijanie – z duszą nieczystą, duszą diabła lub w ogóle bez żadnej duszy. Z kolei wśród Chrześcijan najbardziej zasługujący na miano podludzi są katolicy oraz w mniejszym stopniu – ze względu na nieuznawanie Matki Boskiej za świętą - prawosławni.
Chrześcijanie wedle Talmudu są gorsi nie tylko od pogan i mahometan (islamistów), ale są nawet gorsi od zwierząt (psów). Od pogan dlatego, że poganie nie wierzą w Boga „nieświadomie”, od islamistów dlatego, że Mahomet jest uważany za Proroka a nie Boga. Natomiast Chrześcijanie uważają Jezusa Chrystusa za Syna Bożego, Boga, Mesjasza, który wedle Starego Testamentu miał nadejść i nadszedł a Oni tego nie uznają i dalej czekają na swojego Mesjasza – to wzbudza zapewne w nich ową nienawiść do Chrześcijan, w tym szczególnie do katolików.
Według rabinicznego Talmudu Jezus Chrystus uważany jest za nieślubne dziecko i dodatkowo poczęte podczas menstruacji. Ma też duszę Ezawa – Ojca Chrześcijan i nazywany jest głupcem, kuglarzem i kusicielem a za wszystkie swoje grzechy został powieszony (ukrzyżowany) i pochowany w piekle a od tego czasu jest przez swoich wyznawców uważany za bałwochwalczego „bożka”. Matka Boża, Maryja jest w Talmudzie nazywana „Stada”, czyli ladacznicą, która opuściła męża i popełniła cudzołóstwo. Jest też nazywana „Charia”, czyli „gnój, ekskrement” . Mówią o Jezusie Chrystusie: „Niech jego imię i pamięć zostaną wymazane”.
Chrześcijanie zaś w Talmudzie nazywani są m.in.: Akum (wyznawcy gwiazd i planet), Abhodah Zarah (wyznawcy bożków, bałwochwalcy), Edomici (synowie Edoma ruszający palcami tu i tu –żegnający się), Basar Vedam (cieleśni ludzie skazani na wieczne potępienie, nie mający styczności z Bogiem) i oczywiście Goi (Goje, nie-Żydzi, poganie). W Talmudzie pojawiają się m.in. takie określenia Chrześcijan: bałwochwalcy/bluźniercy, gorsi od Turków (Mahometan), mordercy, cudzołożnicy, nieczyści, gnojarze (od gnoju), zwierzęta a nie jak ludzie a od zwierząt różniący się jedynie formą, rozmnażający się jak zwierzęta, dzieci diabła, po śmierci idący do piekła, potępieńcy. Kapłani katoliccy nazywani są sługami Baala (Szatana) a Kościoły Katolickie domami próżności i głupoty oraz bałwochwalstwa, sodomy i podłości, Nowy Testament księgą heretycką oraz księgą domu potępienia, nasze modlitwy odrazą, nasze święta (szczególnie Wielkanoc i Boże Narodzenia) dniami zniszczenia i zatracenia oraz klęski zakazanymi dla Żydów.
Poniżej kilka jeszcze cytatów z Talmudu zawartych m.in. w książkach cytowanych w niniejszym opracowaniu:
– „(…)"dziesięć kab mądrości zstąpiło na cały świat, dziewięć otrzymał kraj Izraelski, a jedną cały świat. — Dziesięć kab piękności zstąpiło na cały świat, dziewięć otrzymało Jeruzalem, a jedną cały świat" (Kidusin, 49 b. 50 a) w Trzeciak s. 21,
"domy gojów także w Palestynie są nieczyste" (Ahilut ,18.7 58) w Trzeciak s. 24,
"Pewnego razu spuszczał ktoś wino lewarem, wtem przyszedł goj i położył rękę na lewarze, potem Rabi zakazał używania wszystkiego wina" (Ab. z. 72 b) w: Trzeciak s. 26.,
Zakazuje się przyjmować Goja "ich chleb i oliwę z powodu ich wina, a ich wino z powodu ich córek" (Aboda zara 36 b) w j.w. s. 32,
"Jeśli ma żyd i goj wino w jednej i tej samej piwnicy i jeśli goj wszedł do piwnicy i zamknął za sobą drzwi, tak że żyd nie mógł tam wejść, to wszystko wino żydowskie w piwnicy jest (nesech) do wylania i nie koszer. Jeśli jednak w drzwiach piwnicy były dziurki, tak że żyd mógł widzieć, to beczki, które żyd przez dziurki mógł widzieć, są koszer, inne zaś trefne”. (Joredea§ 123). w: Trzeciak s.35,
"Podwórze goja uważa się jako zagrodę dla bydła, można przenosić z podwórza do domu i z domu na podwórze. Jeśli zaś na tym podwórzu mieszka jeden żyd, to on sprawia, że przenoszenie rzeczy jest zakazanym, bo podwórze uważa się jako należące do niego" (Tos. Erubin (8. 1.); Podobnie również wyjaśnia to Gemara Erubin. 62), w: Trzeciak s. 39,
"Rabini uczyli: trzy rzeczy odwodzą człowieka od jego rozumu i od uznania jego Stwórcy, a mianowicie: goje, zły duch i dręczące ubóstwo. Co wynika z tego? Że się z powodu tego o litość błaga" (Erubin 41b) w : Trzeciak s. 42,
Są w Talmudzie i takie stwierdzenia, które możemy uznać za piękne i mądre, i gdyby odnosiły się zarówno do Żydów, jak i Gojów moglibyśmy szanować ich Talmud… Niestety odnoszą się jedynie do narodu żydowskiego a nie nas Gojów:
– „Jaki jest najwłaściwszy środek unikania grzechu? Miej ustawicznie w pamięci te trzy okoliczności: wspominaj na twój początek, myśl o twoim końcu, a nade wszystko pamiętaj, że masz zdać rachunek przed Królem Królów Najświętszym, niech będzie pochwalone Imię Jego”.
– „Cztery rodzaje ludzi nie wejdą do raju: szyderca, kłamca, obłudny i oszczerca”.
– „Twój przyjaciel ma przyjaciela, a ten znowu swojego ma przyjaciela, nie powierzaj przeto swojej tajemnicy pierwszemu, jeśli nie chcesz, aby się rozgłosiła”.
– „Wielbłąd chciał mieć rogi, a stracił za to i uszy”.
– „Człowiek, który posiada uczucie wstydu, nie łatwo zgrzeszy”.
– „Jeśli nieuk jest fanatykiem, to nie mieszkaj w jego sąsiedztwie”.
– „Raczej jedz cebulę i siedź w cieniu, niż byś miał jeść tuczone gęsi i kapłony z uszczerbkiem twojego sumienia”.
– „Kiedy dzbanek pada na kamień, biada dzbankowi; kiedy kamień pada na dzbanek, biada dzbankowi”.
– „Serce naszych przodków było tak obszerne, jak główna brama świątyni, serce ich następców tylko jak uboczne drzwi, nasze zaś serce jest zaledwie objętości ucha igły”.
– „Ten, co czyni jałmużnę bez rozgłosu, jest wyżej cenionym od Mojżesza”
(za m.in.: Talmud. Co zawiera i czego naucza s. 51)

Koniec części 3

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

niedziela, 28 kwietnia 2019

"Ustawa 447 JUST" – proszę o stanowisko premiera M. Morawieckiego i J. Kaczyńskiego w tej sprawie!

Z mediów dowiadujemy się, że Pani ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, w wywiadzie, jakiego niedawno udzieliła twierdzi, że intencją ustawy 447 jest tylko i wyłącznie stworzenie raportu na temat tego, co kraje zrobiły w sprawie restytucji mienia po wojnie i nic nie mówi o ewentualnych pieniężnych kwotach odszkodowawczych. Jak jeszcze dodaje Pani ambasador to ma być "jednorazowy raport, który nie będzie wiązał się z żadnymi dalszymi działaniami. On niczego nie dyktuje" [1]

Warto w tym miejscu przybliżyć o co w tej ustawie tak naprawdę chodzi a chodzić może chyba wyłącznie o pieniądze lub ewentualnie przejęcie m.in. polskiego majątku w naturze, być może aby ziścić marzenie części Żydów o powstaniu tzw. Judeopolnii, gdzie żydowskie pochodzenie gwarantowałoby zarządzanie przez Żydów naszą Polską.

Prezydent USA Donald Trump podpisał ową ustawę w  maju 2018 roku, którą nazywa się  górnolotnie jako ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today - JUST) a dotyczy ona jedynie restytucji mienia ofiar Holokaustu. W grudniu 2017 roku ustawę zarejestrowaną w dzienniku ustaw jako S.447 (ustawa Senatu nr 447) jednomyślnie przyjęła izba wyższa amerykańskiego Kongresu, a pod koniec kwietnia 2018 roku także jednomyślnie, przez aklamację, przyjęła ją Izba Reprezentantów. Po podpisaniu ustawy przez D. Trumpa sekretarz stanu USA będzie zobowiązany do przedstawienia w dorocznym raporcie o przestrzeganiu praw człowieka w poszczególnych państwach albo w dorocznym raporcie o wolności religijnej na świecie sprawozdania o realizacji ustaleń zawartych w Deklaracji Terezińskiej. Deklaracja ta, przyjęta w 2009 r. przez 46 państw świata na zakończenie Praskiej Konferencji ds. Mienia Ery Holokaustu, jest niby niezobowiązującą listą podstawowych zasad mających przyspieszyć, ułatwić i uczynić przejrzystymi procedury restytucji dzieł sztuki oraz prywatnego i komunalnego mienia przejętego siłą, skradzionego lub oddanego pod presją w czasie Holokaustu [na podstawie: 1]

Według różnych szacunków ewentualne roszczenia żydowskie wobec Polski mogą sięgnąć nawet 330 mld USD, czyli grubo przeszło 1 bln złotych. I co jest najważniejsze: Żydzi w końcu mogą dopiąć swego tworząc kuriozalne prawo, dające im możliwość uzyskiwania roszczeń za tzw. mienie bezspadkowe a to jest niezgodne z polskim i międzynarodowym prawem.

Niedawno organizowane były przez Polonię Amerykańską marsze przeciw tej ustawie, które były całkowicie przemilczane przez wszystkie media, i te "rządowe, i te "antyrządowe. Pan St. Michalkiewicz ujawnił też notatkę rządową, która jednoznacznie stwierdza, że toczą się jakieś zakulisowe rozmowy na temat tej restytucji prowadzone przez rząd polski oraz amerykańsko-izraelski. Zresztą Pan St. Michalkiewicz od lat wskazuje, że począwszy od 1996 roku Polska jest atakowana jako antysemicka i, że cały czas chodzi o to samo: albo pierwotnie o 65 mld. złotych a teraz o 330 mld. złotych uzupełnionych utworzeniem na wschodnich ziemiach Polski i zachodnich ziemiach Ukrainy wspomnianej wcześniej Judeopolinii, takiej raczej sensu largo chazarskiej niż typowo judaistycznej (to jeszcze żydowski pomysł z lat 1914-1915, kiedy Żydzi myśląc, że I WŚ wygrają Niemcy starali się utworzyć takie państwo pod  protektoratem Niemiec).

I chyba zarówno działania polskiej Polonii, jak i wielu filmików na YouTube, gdzie wielu patriotycznych Polaków przedstawiało całe tło owej ustawy spowodowało, iż zdecydowana większość Polaków w kraju obawia się tej ustawy, bowiem w sondażowym badaniu pracowni Social Changes dla wPolityce.pl aż 49% Polaków się jej obawia a przeciwnego zdania jest tylko 13%. Reszta jeszcze nie ma zdania na ten temat i wykluczając nich to ta proporcja wynosi 79 do 21% [2].

Co prawda poseł PiS J. Mosiński a nawet B. Kempa również w portalu wpolityce.pl twierdzą, że tak naprawdę tematu nie ma oraz niepotrzebne są emocje wokół tej ustawy a nawet proponują zajęcie stanowiska w tej sprawie przez szefa MSZ (propozycja Jana Mosińskiego) [3], tyle tylko, że jest to unikanie tak naprawdę ogólnonarodowego dyskursu w tej materii. Nadzieją zostaje jeszcze Marsz organizowany przeciwko tej ustawie w Warszawie w dniu 01.05.2019 (Sąd odrzucił decyzję o zablokowaniu marszu podjętą przez R. Trzaskowskiego pełniącego obowiązki prezydenta Warszawy).

Na koniec mam pytania do Pani Ambasador USA:

1) Skoro cała sprawa ma charakter jednorazowy i chodzi w niej tylko i wyłącznie o stworzenie raportu na temat tego, co kraje zrobiły w sprawie restytucji mienia po wojnie i nic nie mówi o ewentualnych pieniężnych kwotach odszkodowawczych to po co w ogóle powstawała ta ustawa? Czy nie mogło to być decyzja na niższych szczeblach?,

2) Dlaczego ta ustawa dotyczy jedynie ofiar żydowskiego Holocaustu a nie dotyczy polskiego i innych narodów, które ucierpiały i zginęły oraz utraciły majątki  w czasie II WŚ z rąk niemieckich, pozostawiając m.in. swoje mienie bezspadkowym? I czy czasem to nie Niemcy powinny płacić ewentualne odszkodowania? ,

3) A co z restytucją mienia i odszkodowaniami, które też powinny dotyczyć innego agresora współwinnego za wybuch II WŚ, czyli Związek Sowiecki?

Doprawdy takie kluczenie i bagatelizowanie sprawy zarówno przez panią Ambasador, ale też przez polskie władze nie uwłacza naszej Ojczyźnie i Polakom, jako państwu i narodowi, który najbardziej ucierpiał w czasie panoszenia się dwóch totalitaryzmów: narodowo-socjalistycznego nazizmu i klasowo-socjalistycznego komunizmu?

Polskie roszczenia wobec Niemiec mogą sięgnąć około 3 bilionów złotych, roszczenia wobec Sowietów są na razie trudno-policzalne. Jeżeli więc Niemcy i Sowieci zapłacą nam odszkodowania za II WŚ, to my możemy przecież przekazać ich część narodowi żydowskiemu. Nieprawdaż. I tylko wtedy i tylko w taki sposób, i tylko tak należy negocjować z "odszkodowawczą" częścią środowiska żydowskiego.

Kończąc. Uważam, że to nie szef MSZ a jedynie premier i szef PiS-u powinni wypowiedzieć się na temat ustawy 447 JUST a nie jakiś minister (choćby ten), bo tu chodzi o przyszłość Polski. Idealnym momentem byłaby ostatnia konwencja ZP, której motywem (jak w przypadku Euro) byłby motyw stosunku Polski do tej ustawy.

[1] https://wpolityce.pl/polityka/444296-mosbacher-ustawa-447-niczego-nie-dyktuje
[2] https://wpolityce.pl/polityka/444385-sondaz-dla-wpolitycepl-polacy-mocno-obawiaja-sie-roszczen
[3]https://wpolityce.pl/polityka/444441-mosinski-komentuje-sondaz-dla-wpolitycepl-ws-roszczen

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 26 kwietnia 2019

Reforma edukacji – połączenie ministerstw: edukacji i szkolnictwa wyższego!


Od kilku dni w swoich felietonach proponuję połączenie ministerstw odpowiedzialnych za edukację młodych i starszych Polaków, czyli ministerstwa edukacji narodowej oraz nauki i szkolnictwa wyższego.

W wielu komentarzach zarzucono mi, iż nie podaję argumentów przemawiających za moim pomysłem, choć wydają się one oczywiste.

Po pierwsze.

Powołane nowe np. ministerstwo edukacji i szkolnictwa wyższego byłoby jedynym ministerstwem obejmującym swym zakresem edukację uczniów od najmłodszych aż do najstarszych, kończących studia magisterskie czy doktorskie.

Taki obszar odpowiedzialności za edukację ma bardzo wiele zalet a najważniejszą z nich jest  usystematyzowanie minimum programowego dla wszystkich typów szkół. Szczególnie jeżeli chodzi o szkoły średnie, licea i technika, choć oczywiście i nowa 8-klasowa szkoła podstawowa miałaby jedno minimum klasyfikujące do szkoły średniej. W taki sposób skończono by z bałaganem związanym z poziomem nauczania w różnych szkołach a zdarza się, iż ten poziom jest mocno zróżnicowany, szczególnie w szkołach zawodowych. Dotyczy to też absolwentów bądź tylko abiturientów szkół wyższych, bowiem też winny być określone wymagania ich dotyczące.

Po drugie.

Usystematyzowanie i ujednolicenie wymagań programowych daje też możliwość oceny pracy nauczycieli w szkołach podstawowych, średnich i wyższych. Wyniki uczniów i studentów byłyby jedynie jednym z wielu kryteriów oceniających pracę nauczycieli. Innymi byłyby cykliczne (np. co dwa lata) egzaminy przydatności do zawodu nauczycieli i wykładowców. To zmuszałoby ich do ciągłego podwyższania swoich umiejętności i śledzenia nowych trendów oraz odkryć naukowych.

Po trzecie.

Łącząc te ministerstwa można by było opracować jednolite podręczniki, tak jak to było nawet za komuny. Resztę traktowano by już jako lektury uzupełniające. Wbrew pozorom taki zestaw jednorodnych podręczników obowiązywałby też na uczelniach wyższych. Zachowano by w ten sposób ciągłość nauczania określonych przedmiotów, tak aby już się nie zdarzało, iż w szkole na wyższym poziomie (np. w liceach czy technikach) uczy się od nowa i ponownie treści, które już były omówione w szkołach na niższych poziomach (gimnazjum czy szkoła podstawowa, już 8-klasowa).

Na uczelniach wyższych wiedziano by też, jaki zakres wiedzy mają maturzyści  i czego mogą od nich wymagać.

Po czwarte.

Połączenie tych ministerstw musi się równać z przywróceniem egzaminów na studia i można by było wyznaczyć określone wagi, które byłyby brane pod uwagę przez uczelnie wyższe: np - 60% egzaminy na studia a 40%  wyniki na egzaminach  maturalnych, itd.

To wszystko oczywiście tylko luźna propozycja. Ja byłem 10 lat nauczycielem (wykładowcą) w szkołach policealnych i pomaturalnych więc moja obecna wiedza na temat edukacji w szkołach podstawowych i średnich  jest zapewne niewystarczająca.

Niemniej jednak autorytatywnie mogę odnieść się do systemu nauczania w szkołach wyższych. W nich to jest zupełny misz-masz.

Są jacyś licencjaci, których w ogóle nie powinno być. To wymysł obowiązujący nie w Polsce, ale gdzie indziej. Kończąc licencjat pisze się pracę licencjacką, by za dwa lata pisać pracę magisterską i to niekoniecznie na swoim macierzystym kierunku. Ja kończyłem 5-letnią ekonomię i mam stopień magistra a później bywały takie "kwiatki", że ktoś kończył licencjat z zupełnie innej dziedziny wiedzy, przychodził na dwa lata na ekonomię i uzyskiwał tytuł magistra ekonomii. To jest po prostu kuriozum:  w żadnej kończonej edukacji nie można było zgłębić wystarczająco wiedzy.

Innym elementem jest różnorodność podręczników na tym samym kierunku i specjalizacji na rożnych uczelniach. Toż to jest koszmar. Nawet pracodawcy nie wiedzą, co student winien wiedzieć, zresztą on sam też nie wie bo "profesorowie" często nakazują lektury własne lub znajomych innych wykładowców.

Nie neguję powyższych praktyk, ale egzaminy z poszczególnych przedmiotów, jak i też wykłady były jednorodne na różnych uczelniach z możliwością powiększania ilości podręczników jako lekturę uzupełniającą.

Oczywiście, można mi zarzucić zbytnią tendencję do centralizacji nauczania, szczególnie w szkole wyższej. Ale uważam, że minima programowe i zestaw lektur winny być tworzone przez dobrych specjalistów z danej dziedziny wiedzy. To nie może być jedna osoba a przynajmniej zespół.

Moja propozycja odnosi się do szkół i uczelni publicznych, państwowych, bo jak co i ile naucza szkoła czy uczelnia prywatna to już tylko od niej zależy, choć zawsze warto mieć jakieś wytyczne minimalne.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

czwartek, 25 kwietnia 2019

Dlaczego strajkujący nauczyciele są tak infantylni?


Towarzysz S.B. ogłosił zawieszenie strajku, ale mam nadzieję, iż PiS (ZP) doprowadzi jednak do przyjęcia nowej ustawy zapobiegającej działaniom nauczycieli przeciw swoim własnym uczniom. Muszą to zrobić, bo tym lewkom nie wierzę w ogóle i należy się zabezpieczyć przed nagłą zmianą ich dzisiejszego stanowiska.

Ale nie o tym...

Od kilku tygodni zastanawiałem się skąd się biorą tak jaskrawo infantylni i niemalże bezmózgowi strajkujący nauczyciele, poddający się bez żadnej refleksji manipulacji i to manipulacji czysto politycznej. Dlaczego zachowują się jak a'la idioci, bez żadnego głębszego zastanowienia na tym, co sobą reprezentują, co i w jaki sposób robią i jak może to negatywnie wpłynąć na etos nauczyciela i doprowadzić do pogardy dla nich przez uczniów i ich rodziców? . Dlaczego potrafią stawać się bezwolnymi masami bez żadnych zasad. Dlaczego taki przykład dają polskiej młodzieży. Dlaczego na szali kładą swój etos i prestiż, i wystawiają się na pośmiewisko. Dlaczego niektóre ich działania i piosenki strajkowe czy ich wypowiedzi są po prostu chamskie i na wskroś prymitywne (vide: coś tam z "prąciem" czy chadzające przeprane świnie i krowy - kompletna degrengolada)... Dlaczego, dlaczego?

Nie potrafiłem tego do końca zrozumieć aż do dzisiaj.

Miałem gorzką przyjemność porozmawiania z jednym ze strajkujących nauczycieli, gdzieś tak około 40-tki, który zaczął mi gaworzyć językiem zasłyszanym w GW czy TVN. Patrzyłem na niego z politowaniem, choć próbowałem z nim dyskutować. Nie dało się, bo żadne argumenty nie docierały a jedyną odpowiedzią na przedstawiane przeze mnie fakty kwitowane były zwrotem: "jesteś pisiorem". I tyle. Rozstaliśmy się niemal w gniewie, choć ten gniew był widoczny na twarzy owego nauczyciela, na mojej był uśmiech szyderczy.

Ja mam 51 lat i pamiętam jeszcze komunę, wychowywałem się na ideach I Solidarności a teraz nauczyciele są lewaccy i o niskim poziomie intelektualnym, ludzkim czy w zakresie posiadanej przez nich wiedzy, są powierzchowni i niezdolni do głębszego zrozumienia świata.

Dlaczego tak jest? Ponawiam pytanie...

A odpowiedź jest zupełnie prosta. Dzisiejsze pokolenie nauczycieli było kształcone i modelowane w III RP, gdzie lewactwo powoli wpływało na ich mózgi, negatywnie wpływało. Idee lewackie widzimy też u nich i dzisiaj, jeszcze ze zdwojoną siłą w tej nieszczęsnej dla Polski epoki III RP, czyli PRL-bis. Brak matematyki na maturach bardzo dużo negatywnego zrobił, ale też rozmieniono na drobne nauczanie wyższe, gdzie  w latach 90-tych XX wieku powstawały uczelnie prywatne powodujące, iż wykładowcy nie mieli czasu na dokształcanie a ponadto wywodzili się z okresu głębokiej komuny, bo przecież elity polskie wymordowane zostały przez Niemców i Sowietów a później Sowietów jeno. Kto pozostał? Retoryczne pytanie.

Zrezygnowano też z egzaminów na studia, obniżono poziom nauczania tak aby wyrównać go w dół w stosunku do również niższego poziomu wykształcenia w szkołach średnich. I tak to w latach 90-tych i później wyprodukowani zostali "magistrowie" nie umiejący myśleć, przekazywać wiedzy, być liderami. Wyprodukowano absolwentów wyższych uczelni z poziomem wiedzy na etapie niegdysiejszej szkoły średniej (oby tylko tak) i brakiem umiejętności logicznego i inteligentnego pojmowania świata wynikającym z niskiego poziomu IQ i braku posiadania tzw. myślenia abstrakcyjnego, cechującego ludzi wszechstronnie wykształconych.

Do powyższego dochodziła jeszcze duża stopa bezrobocia, niszczenie przemysłu i polskiego handlu a więc wielu takich wymuszonych na silę "absolwentów" trafiało do systemu edukacji, do szkół średnich czy podstawowych i oni do tej pory pozostali w dużej mierze tacy sami, na poziomie lat 90-tych, kiedy to rozpoczęto indoktrynację lewacką i obniżenie ogólnego poziomu etyczno-moralnego wszystkich, w tym też nauczycieli, systematycznie też obniżano wymagania wobec uczniów.

Jednak w ostatnich latach zauważyłem "światełko w tunelu", ale nie wśród nauczycieli a uczniów. Oni to sami poszerzają swoją wiedzę i walczą o siebie zdając sobie sprawę, że wszystko zależy od nich i nie chcą poddać się dyktatowi nauczycieli i - w przypadku maturzystów  - zmarnować sobie rok edukacji. Oni na to nie pozwolą a jednocześnie w dużej części wśród nich coraz więcej jest osób o uświadomionych lub nie przekonań tzw: "prawicowych" a przynajmniej dalekich od Kolacji Europejskiej. Jak oni zagłosują w wyborach? Też pytanie retoryczne...

Jakiś tam Pan "pionek" Kramek opublikował zapewne napisany przez innych i sorosowo podobnych, plan obalenia obecnego rządu, gdzie była mowa m.in. o powszechnym strajku nauczycieli, którzy mieli porwać do buntu przedstawicieli innych zawodów. Miał być drugi "ciamajdan. Schetyna i spółka oczywiście miała nakazane taki strajk przeprowadzić i obalić rząd...

Nie udało się, a dziś Ci pseudo-inteligentni nauczyciele czują się oszukani... przez S.B. i dobrze, bo to był strajk tylko polityczny a nauczyciele bezwolnie stali się po prostu "kozłami ofiarnymi", których każdy od KE, ZNP i innych tego typu organizacji uważali za idiotyczną masę, którą można wykorzystać dla celów politycznych i tylko tych celów.

Jak można tak upaść? Ano można i teraz wszyscy w Polsce dowiedzieli się, co duża część nauczycieli prezentuje... bezmyślny nihilizm społeczny oraz powierzchowny intelektualizm i wpojoną w nich prześmiewczą lewackość.

Szczerze powiedziawszy ja osobiście nie pozwoliłbym, aby moje dzieci były uczone przez takich nauczycieli, którzy tak nauczają, że trzeba uczniom udzielać korepetycji. I nie może być tak, że nauczyciele przekazują sobie uczniów na korepetycje do innych nauczycieli z innych szkół. To patologia i trzeba to zmienić, choćby przez egzaminy nauczycielskie, wyniki własnych uczniów czy też zakazaniu udzielania korepetycji dla uczniów z tych samych klas w innych szkołach, w których uczą inni nauczyciele. I koniec. Do tego bon oświatowy. I też koniec a'la zidiociałych lewacko nauczycieli.

I jeszcze inna reforma: połączenie ministerstwa edukacji z ministerstwem szkolnictwa wyższego. To jest konieczność.

I już na koniec... współczuje dobrym nauczycielom takich kolegów i koleżanek. Toż to wstyd i zażenowanie dla nauczycieli z etosem i misją.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 23 kwietnia 2019

Szok! – S. Broniarz chce autonomii nauczycieli!

Dla mnie szok!

Pan Broniarz chce, aby nauczyciele mieli swobodę w tym, czego i jak nauczają, i to niezależnie od wytycznych polskiego państwa, wytycznych dotyczących ramowego zakresu minimalnej wiedzy, jaką uczniowie winni posiadać na zakończenie poszczególnych etapów nauczania szkolnego.

Wskazał w tym obszarze np. na dobór podręczników, które nauczyciel ma sam sobie wybierać według własnego widzimisię  czy też na uszczuplenie zakresu wymagań szkolnych dotyczących obszaru tegoż nauczania i zmniejszenie obostrzeń administracyjnych.

Wszystkie te propozycje są zgodne z tym, w jaki sposób niszczono poziom nauczania przez ostatnie 30 lat, kiedy nawet student UW dziś nie wie, z jakimi krajami graniczy Polska a przez 20 lat nie było matematyki jako obowiązkowego przedmiotu na maturze, co wpłynęło zdecydowanie na niski poziom logicznego myślenia abiturientów i absolwentów szkół, w tym też wyższych.

Bo przecież, im wyższy poziom nauczania i wyższe wymogi wobec uczniów i nauczycieli w szkole podstawowej i średniej, to wyższy poziom nauczania wyższego i tworzenia polskich elit inteligencji, wpływających na wzrost i rozwój naszego kraju a także tworzenia społeczeństwa mądrego, wykształconego i umiejącego wyciągać wnioski z otaczającego nas szumu informacyjnego.

Oj... nauczyciele chcą jeszcze mniej pracować i jednocześnie dostać większą pensję? To też szok! Hipokryzja towarzyszy S. Broniarza nie zna granic, ale niektórzy pseudo nauczyciele znów się będą cieszyć, bo będą mieli mniej obowiązków, czyli już zupełnie ich "socjal" będzie najwyższy ze wszystkich grup zawodowych w Polsce, będzie wyższy niż w krajach bogatych a jednocześnie będą mieli mniej pracy niż wszyscy.

A może towarzyszowi S. Broniarzowi i jego prowadzącym w postaci KE właśnie o to chodzi, o co chodziło niemal wszystkim rządom po 1989 roku - mieć do czynienia z mało wykształcona masą młodych ludzi, którymi będzie łatwo sterować? Jakie to zgodne z nurtem obecnego komunizmu kulturowego obowiązującego niemal w całej Europie zachodniej i Ameryce, gdzie właśnie wykreowuje się taką bezwolną i bezmyślną masę ludzką.

Ciekawym były też słowa towarzysza S.B. o godności zawodu nauczyciela, o którą to godność też zamierza walczyć. Śmieszne jest to, bo przecież w czasie strajku zostały obnażone wszystkie wady nauczycieli i sami sobie tą godność odebrali.

W sumie po raz pierwszy w słowach szefa ZNP pojawiły się tego typu postulaty, co wynika ze społecznego braku akceptacji tego strajku i  spadających sondaży G. Schetyny i jego spółki z KE.

Co S.B. chce uzyskać i co chcą uzyskać jego mocodawcy z KE?

Oczywiście tak oddolnie pozyskać choć po części uczniów, którzy mogą się ucieszyć z niższego poziomu wykształcenia i całej edukacji, choć ja osobiście w to wątpię, bo i w większości dzisiejsi młodzi ludzi zaczęli sobie zdawać sprawę, że jednak warto się uczyć...  tym niemniej istnieje ta mniejszość mniejszość.

Innym celem jest odzyskanie godności nauczycieli, co będzie - jak wspomniałem - bardzo trudne.

Kolejnym jest stworzenie kolejnego zaporowego postulatu, bo ten rząd z pewnością nie zgodzi się na autonomię nauczycieli i stworzeni czegoś na kształt jeszcze niedawno wyższej "klasy" społecznej w postaci sędziów.

Autonomia nauczycieli jest niemożliwa, jeżeli nie chce się zniszczyć integralności państwowości polskiej a tym samym zmniejszając jego suwerenność.

Zbyt daleko posunięta interpretacja?

Otóż nie, bowiem jest identyczna z postulatami KE, aby zniszczyć państwo polskie i w jego miejsce stworzyć coś na kształt samorządowej regionalności i laindyizacji państwa polskiego. Przecież to wynika np. z postulatu likwidacji urzędów wojewódzkich i przeniesienie ich prerogatyw na samorządy, które będą decydowały w skrajnych przypadkach o samodzielnej polityce regionu w obszarze wewnętrznym a być może też i zewnętrznym. Są też postulaty autonomii Śląska czy też ziem warmińsko-mazurskich.

A czyż postulat autonomii nauczycieli nie idzie tą drogą i nie ma takiego pośredniego celu, o którym strajkujący nauczyciele zapewne nie mają zielonego pojęcia?

S.B. zapowiedział, że strajk będzie kontynuowany i niejasno się wyraził na temat uczestnictwa w "okrągłym stole" zapowiedzianym przez premiera, podobnie niejasno wyraził się też przedstawiciel drugiego strajkującego związku zawodowego, czyli FZZ. W sumie to mu sie nie dziwie, bowiem już dziś zapowiedział, że żadnej dyskusji na temat wysokości plac nie będzie i z tego nie zrezygnuje... więc gdzie tu pole do negocjacji i consensusu?

jeszcze w zakresie autonomii nauczycieli... Może tak wszystkie zawody publiczne mają uzyskać autonomię: policja, wojsko, lekarze i służba medyczna, pracownicy komunalni i inne?

P.S. - dopisek z godziny 15.30 dzięki Maryli z BM24

O innym, ideologicznym aspekcie tej hucpy pisze też Pani Nykiel z portalu wpolityce.pl i choć zahaczyłem też o ten temat, to warto mój tekst uzupełnić poniższym:
https://wpolityce.pl/polityka/443714-szef-znp-odkrywa-kartychce-ideologicznej-i-slabszej-szkoly


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

niedziela, 21 kwietnia 2019

Wołodymyr Zełenski – zwycięzcą wyborów prezydenckich na Ukrainie


Wołodymyr Zełenski zwycięzcą wyborów na Ukrainie. Według badań sondażowych "exit poll" przewaga Zełenskiego jest ogromna i wynosi dla niego około 75% w stosunku do 25% uzyskanych przez dotychczasowego prezydenta Petrę Poroszenko. Żaden sondaż "exit poll" nie miał na świecie takiego błędu statystycznego, więc zwycięstwo młodego aktora jest już pewne.

Tak naprawdę jest z punktu widzenia politycznego zupełnie nieznany. Pojawił się w polityce pół roku temu i pogrążył dotychczasowego prezydenta, który upatrywał swojego konkurenta jedynie w osobie Julii Tymoszenko. Nikt nie sądził, że jest w stanie wygrać dzisiejsze wybory. Było to raczej zamanifestowanie przez Ukraińców niezadowolenia z dotychczasowej elity politycznej. Uwierzyli w młodość i jego aktorskie umiejętności komika grającego prześmiewczo m.in. prezydenta kraju.

Nie znam w ogóle poglądów nowego prezydenta, ale za cały komentarz niech służy to zdjęcie z satanistycznym pozdrowieniem, być może dopuszczalnym dla komika (z czym się nie zgadzam do końca), ale dla prezydenta kraju już nie:

Źródło:  PAP/EPA za - https://wpolityce.pl/swiat/443511-kandydatura-zelenskiego-niezgodna-z-prawem

To mi wystarczy, żebym nie miał do niego krzty zaufania.

Niemniej jednak prezydentem został i jest to fakt trudny do zrozumienia dla niemal wszystkich obserwujących międzynarodową politykę, a może raczej kiedyś ją obserwujących, bo dzisiaj w sumie nawet i "koń" w niektórych ugruntowanych demokracjach mógłby zostać prezydentem, byle się dobrze medialnie sprzedał i dobrze wyglądał jak m.in. Emmanuel Macron. Trzeba jednak dobrze obserwować Francję, by zobaczyć, że nowicjusz lub tylko zwycięski kandydat "liznąwszy" jedynie polityki może doprowadzić państwo do kiepskiego stanu i nie umieć po prostu rządzić.

Sytuacja z nowym prezydentem Ukrainy jest jeszcze gorsza niż z prezydentem Francji. W. Zełenski nie ma w ogóle pojęcia na czym polega rządzenie i w tej sytuacji będzie musiał zdać się na grono najbliższych współpracowników i doradców.

I sądzę, że poznamy poglądy "kukiełki" wtedy, gdy szczegółowo poznamy jego otoczenie, bo to one będzie nim kierowało, instruowało i faktycznie rządziło Ukrainą.

Warto więc w ciągu najbliższych kilku miesiący obserwować kto pojawi się wokół nowego prezydenta Ukrainy.

Pozdrawiam

P.S.
Tekst pisany wczoraj 21.04.2019 roku a dzisiaj uzupełniony.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Sri Lanka – kolejna tragedia katolików...

(aktualizacja: 22.04.2019, godz. 9.00)

Od niemal 20 lat jesteśmy świadkami  przyspieszenia procesu niszczenia chrześcijaństwa na świecie, zastraszania wiernych, mordowania ich w zamachach i podpalania oraz profanacji kościołów. A czego nie udało się zburzyć to się profanuje na różne sposoby miejsca święte lub zamienia je na hotele, jadłodajnie, domy dla bezdomnych, dyskoteki.

Tylko w ubiegłym roku zginęło około 90 tysięcy chrześcijan, w większości katolików a od 2008 roku bywały i lata gdzie na świecie ginęło ich nawet 170-180 tysięcy rocznie.

To przerażające dane i świadczą, że to własnie chrześcijaństwo jest na celowniku niemal wszystkich innych religii oraz światowego postmarksizmu,  ateistycznego lewactwa różnej maści.

Niszczy się nas nie tylko poprzez najczęściej okrutne zadawanie nam śmierci, ale też prześladując, szykanując, zniewalając, zastraszając, gwałcąc, zabraniając nam publicznego wyrażania naszej wiary czy też noszenia naszych symboli religijnych (np. widocznego krzyżyka na szyi, czy też publicznego czynienia znaku Krzyża) no a na końcu sprowadzając nas  - poprzez  niszczenie naszych świątyń – do przysłowiowych "katakumb". Prześladowanych w różnej formie jest około 200 milionów chrześcijan, z czego zdecydowaną większość stanowią katolicy.

Działa tutaj swoiste sprzężenie zwrotne: z jednej strony wykorzenia się chrześcijaństwo a tym samym liczbę wiernych, by po tym usprawiedliwiać zmianę charakteru świątyń ze względu na malejącą liczbę wiernych. To najczęściej w tzw. Europie Zachodniej i Ameryce Północnej, gdzie jeszcze od niedawna (2015 roku) radykalnie zwiększyło się też zagrożenie ze strony wojującego islamu, ale przecież jesteśmy też od setek lat werbalnie, etyczno-moralnie i materialnie atakowani przez wszechobecny na wielu kontynentach judaizm a raczej syjonizm rabiniczno-talmudyczny. Z jednej strony niszczy nas lewactwo a z drugiej islam czy też syjonizm talmudyczno-rabiniczny...

W krajach islamskich, hinduskich czy buddyjskich też się nas pozbywa i to w sposób fizycznie brutalny, często poprzez zamachy, m.in. takie jak teraz w Sri Lance, gdzie poprzez wybuchy w trzech kościołach zamordowano m.in cześć katolików modlących się w swoich świątyniach z okazji Świąt Wielkiej Nocy. Bomby zdetonowano też w hotelach, gdzie na pewno było też dużo katolików oraz na ulicach Sri Lanki. Takich wybuchów było aż osiem, w tym sześc niemal w jednym czasie. Ogólnie ofiar jest już około 300 i wielu zaginionych, 500 osób jest rannych, w tym 35 cudzoziemców... Kto dalej jest też w stanie uwierzyć, że pożar w katedrze Notre-Dame był przypadkowy... wszak miał też wybuchnąć w czasie mszy świętej i w okresie Wielkiego Tygodnia...

Wszystko wskazuje na to, że owych zamachów dopuścili się radykalni wojownicy islamscy, choćby dlatego, że już udowodniono po stronie zamachowców dwóch samobójców (prawdopodobnie islamskich męczenników za wiarę), ale nie ma jeszcze żadnych informacji na ten temat, choć podobno aresztowano już 7 osób. Zamachy mogły też być dokonane przez radykalnych buddystów.

Jak my, jako katolicy, powinniśmy reagować? Większość hierarchów niemal wprost zabrania jakiegokolwiek odwetu, ale zaleca skupienie się na modlitwie i rozmowach z przedstawicielami nienawidzących nas religii czy wojującego lewackiego ateizmu. Tak to przez ich część proponowany jest nam wszechstronny ekumenizm, pojednanie z innymi religiami i wszelkim lewactwem spod znaku marksizmu kulturowego.

Może i jest to droga długookresowo najwłaściwsza, ale czy tylko taka jest nam przeznaczona teraz, w dobie okrutnej walki przeciw nam? I walki nie tylko werbalnej i światopoglądowo-ideologicznjej, ale też walki poprzez fizyczną eksterminację?

Nie wiem, ale nasi przodkowie również walczyli za wiarę w okresach wojny, walczyli za wiarę w dobie najazdu na Europę islamskich wojowników (Bitwa pod Wiedniem) czy też hordy komunistycznych Sowietów (Cud Nad Wisłą), walczyli w czasie innych wojen wszelakich za wiarę, wolność, niepodległość naszej Ojczyzny. Walczyli w obronie własnej.

A - jak pisałem - teraz zaatakowali nas ze wszystkich stron. To też jest wojna, tylko inna niż poprzednie, inna bo jest inny sposób walki, ale jest to wojna z naszą wiarą, z nami. Czy mamy być obojętni i nie podejmować walki? Czy taka bierność nie jest postrzegana jako nasza słabość a nie dowód miłosierdzia? Czy wyznawcy innych religii i kultów ideologicznych rozumieją tą naszą bierność, czy uznają ją za dowód naszej zgody na wyniszczenie?

Oczywiście ta walka też nie może polegać na odwecie w postaci podobnych zamachów, ale są też i inne formy walki. W Europie, Ameryce czy nawet na świecie są sądy, policja, służby, jest też prawo. A prawo należy stanowić we własnym państwie i je drobiazgowo egzekwować.

Czy np. nie nakazywać grzebania wiernych, radykalnych "islamistów - zamachowców" razem z obciętą głową świni, czy nie należy prawnie aresztować wszystkich tworzących trzon "wysp - kalifatów islamskich" w krajach jeszcze do niedawna chrześcijańskich, czy nie należy np. zmuszać nie asymilujących się imigrantów do prac publicznych w zamian za pomoc materialną rządów a jeżeli unikaliby jej to należałoby ich deportować? To w naszej Europie...

A gdzie indziej... No cóż wojna z "Państwem Islamskim" niby została wygrana, ale pojawiły się tak zwane "samotne wilki" i nigdy nie wiadomo gdzie i jak zaatakują i tutaj jest potrzebna współpraca służb specjalnych wielu krajów.

Równie ważna jest też walka z wyniszczaniem nas ekonomicznie poprzez lichwę różnoraką i skrajnie negatywną wobec nas – mam nadzieję, że mniejszą – część syjonistów talmudyczno-rabinicznych, ale to jest tak szeroki temat, że nie starczyłoby tutaj miejsca w tak krótkim felietonie. Zresztą o takowym zagrożeniu pisałem wielokrotnie...

I zupełnie na marginesie owej strasznej tragedii w Sri Lance.

Przeczytałem taką oto informację na portalu wpolityce.pl: "Lankijskie władze zarządziły tymczasową blokadę portali społecznościowych i komunikatorów internetowych, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się fałszywych informacji na temat serii eksplozji. Rząd poinformował, że „zdecydował o zablokowaniu wszystkich platform sieci społecznościowych, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się nieprawdziwych i fałszywych informacji”. To jest środek jedynie tymczasowy - zapewniono w komunikacie cytowanym przez agencję AFP".

I tak kończy się wolność internetu. A gdyby nas wszystkich w jednej chwili od niego odłączono i nas zablokowano, oczywiście w imię "naszego dobra"? To tylko tak ku refleksji w odniesieniu do ACTA2 i innych tego typu pomysłach.

P.S. (z dnia 22.04.2019 roku, godz. 17.15), za: https://wpolityce.pl/swiat/443576-sri-lanka-wiemy-kto-odpowiada-za-zamachy

"Radykalna lokalna islamska organizacja o nazwie National Thowheeth Jama’ath (NTJ) jest odpowiedzialna za niedzielną serię ataków na kościoły i hotele na Sri Lance, poinformował w poniedziałek minister zdrowia tego kraju Rajitha Senaratne (...) Mało znana do tej pory NTJ jest wiązana z aktami niszczenia buddyjskich posągów na Sri Lance, co miało miejsce w zeszłym roku. Jak podała agencja AFP, szef policji na Sri Lance 10 dni temu przekazał ostrzeżenie czołowym oficerom, że zamachowcy-samobójcy z NTJ planują zaatakować „ważne kościoły” (...) W Niedzielę Wielkanocną zamachowcy-samobójcy dokonali serii skoordynowanych ataków na kościoły oraz luksusowe hotele na Sri Lance. Do pierwszych sześciu eksplozji doszło w niedzielę rano w przeciągu 30 minut w trzech kościołach w Kolombo i dwóch innych miastach - Negombo i Batticaloa oraz w trzech luksusowych hotelach w Kolombo. Siódmy wybuch miał miejsce w niewielkim pensjonacie na przedmieściach Kolombo, a ósmy nastąpił w dzielnicy mieszkalnej Dematagoda, również na obrzeżach tego miasta. Dziewiąty miał być przeprowadzony na lotnisku, ale nie powiódł".

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 20 kwietnia 2019

Watykan - Droga Krzyżowa czy Przesłanie Społeczne?

Króciutko, ad hoc...

Obejrzałem wczoraj Drogę Krzyżową pod przewodnictwem Papieża Franciszka. I mimo, iż każdy wierzący przeżywa ten dzień wewnątrz swojego ducha, to od głowy Kościoła Katolickiego powinniśmy usłyszeć o naszej wierze to, co jest religijnym wymiarem męczeńskiej śmierci Jezusa Chrystusa.

Z tego też względu - po wysłuchaniu słów Papieża w czasie Drogi Krzyżowej - mam bardzo mieszane uczucia. Nie czas może ku temu, ale pragnę się ad hoc podzielić kilkoma refleksjami...

Triduum Paschalne jest wydarzeniem religijnym dotyczącym Jezusa Chrystusa i fundamentów naszej wiary a nie społecznym manifestem a już męczeńska śmierć Jezusa na Krzyżu jest kwintesencją chrześcijaństwa. To tak naprawdę jedyny dzień w roku, który winien skłaniać do przemyśleń nad męczeństwem naszego Pana i przez to duchowo łączącym nas z Nim.

Tego zabrakło u papieża Franciszka. Zabrakło religijnego wymiaru Drogi Krzyżowej i podkreślenia znaczenia Krzyża jako symbolu naszej wiary i znaczenia śmierci Jezusa będącej odkupieniem za nasze grzechy, śmierci tragicznej, ale jak się później okaże kończącej się Jego zwycięstwem  i zmartwychwstaniem.

Było za to przede wszystkim o społecznym wymiarze życia i cierpienia, ubóstwie, biedocie, przyjaźni i braterstwie (sic!) i krzyżach niesionych na ramionach wielu ludzi, w tym Nigeryjczyków. Szlachetne to, potrzebne a nawet po ludzku wzruszające, ale - moim zdaniem – nie w tym akurat dniu. Jest na to czas przez resztę całego roku, kiedy każdego dnia możemy wysuwać wnioski na temat życia i śmierci Jezusa i odnosić je do społecznych wyzwań jakie przed nami jako chrześcijanami stoją.

Moje pierwsze odczucia potwierdziła niejako w TVP siostra zakonna, która zauważyła, iż w Drogach Krzyżowych celebrowanych przez św. Jana Pawła II czy Benedykta XVI największy nacisk kładziony był na duchowo-religijny wymiar śmierci Jezusa Chrystusa, a w przypadku Franciszka wyraźnie daje się słyszeć przede wszystkim o społecznym wymiarze męczeństwa i śmierci naszego Pana.

Czy to dobrze, czy źle? Nie mnie to oceniać, choć cały pontyfikat i w niektórych sprawach postawa Franciszka może nieraz w wiernych budzić pewnego rodzaju wewnętrzne wątpliwości, budzi je też u wielu hierarchów, co tylko wzmacnia owe wątpliwości u wiernych.

Nieraz przy różnych okazjach i spotkaniach ze znajomymi słyszę od nich niejako nawet pretensje do papieża Franciszka, że tuż po wyborze nie pozdrowił wiernych znakiem Krzyża i nie udzielił tradycyjnego, inaugurującego jego pontyfikat Bożego Błogosławieństwa a po świecku na koniec życzył wiernym dobrego obiadu. Podzielam ich zdanie.

Często też przywołują pamiętny Wielki Czwartek, kiedy to Papież umył (obmył) i całował stopy m.in. kobietom a w dodatku jednej islamistce. Wskazują też wypowiedzi Franciszka dotyczące samego islamu i konieczności przyjmowania imigrantów, nawet w naszych domach. W tym przypadku zawsze przypominam sobie stwierdzenie F. Konecznego, który mniej więcej (cytat z pamięci) napisał, że "niemożliwym jest współistnienie dwóch lub większej ilości cywilizacji na jednym terenie, bo zawsze dojdzie do konfliktu między nimi".

W dyskusjach wskazuje się też na rozmiękczanie przez Papieża odwiecznych i apriorycznie niezmiennych prawd naszej wiary, w tym dotyczących m.in. obyczajowości i małżeństwa.

Mnie jednak najbardziej uderzyły dwa fakty. Pierwszym było nabożeństwo ekumeniczne z udziałem papieża Franciszka z okazji obchodów 500-lecia reformacji a drugim był brak Krzyża jako symbolu naszej wiary w papieskim filmie ekumenicznym, gdzie zamiast Krzyża pojawił się nowo narodzony Jezusek... obok Menory i symboli innych religii. Przypadek? Nie sądzę, bo jakoś tak ogólnie mam wrażenie, że powoli Krzyż zamiast coraz częściej i mocniej być eksponowany, to raczej dzieje się odwrotnie... 

To tylko tak ku refleksji...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 19 kwietnia 2019

Triduum Paschalne - dni wyciszenia, smutku i radości...


Trwa Triduum Paschalne upamiętniające Ostatnią Wieczerzę, Mękę i Śmierć Jezusa Chrystusa. Po smutnym dzisiejszym dniu nastąpi Jego Zmartwychwstanie.

Dla wszystkich chrześcijan na świecie to najsmutniejsze, ale i najradośniejsze w roku dni i najważniejsze wspomnienie największej Tajemnicy Wiary, dzięki której nabiera ona właściwego sensu i wymiaru.

Dziś wspominamy śmierć Jezusa Chrystusa na Krzyżu. Dla ludzi wierzących jest to - jak wspomniałem -   jednym z najtragiczniejszych a jednocześnie najradośniejszych momentów przeżywania ich wiary, bowiem dzięki niej mogło nastąpić zapowiadane Zmartwychwstanie Mesjasza i również odpuszczenie nam Grzechu Pierworodnego.

Z rąk katów zginął niewinny człowiek, który z woli Boga narodził się na Ziemi jako Jego Syn, aby nieść Jego Słowo. Nie został ukamienowany. Kaci i mordercy wpierw w swoim zaprzańskim i bałwochwalczym tchórzliwym obłędzie musieli Go poniżyć, ośmieszyć i zadać mu ból Drogi Krzyżowej. Wewnętrzna Moc Jezusa, której tak bali się Jego oprawcy i głęboka wiara w Ojca, jakiej nigdy - do dzisiaj - nie zaznali stała się dla Nas wszystkich odkupieniem naszych win.

Nauczyciel Słowa Bożego zginął tragicznie jedynie za głoszenie tego Słowa i wskazywanie innej, lepszej oraz godnej drogi życia, po której ludzie winni kroczyć ku Zbawieniu. Ale przecież ta śmierć sprowokowana i zadana Mu przez ziejących nienawiścią i strachem innych ludzi, sanhedryńskich  faryzeuszy, okazała się Zwycięstwem: Dobra nad złem, Miłości nad nienawiścią, Prawdy nad kłamstwem, Godności nad pogardą i małością, Życia nad śmiercią... To daje i nam  radość i możemy się weselić, bo Jego Zmartwychwstanie zapowiada też takie Zmartwychwstanie nas samych...

Zważmy jednak, że śmierć zadana Jezusowi a zakończona Jego zwycięstwem, czyli Zmartwychwstaniem nie kończy Jego Mesjanistycznej Drogi Życia na Ziemi. Wprost przeciwnie! Każdy z nas, naszych przodków i tych, którzy przyjdą po nas... My wszyscy wierzący w Niego jesteśmy budowniczymi kolejnych "odcinków" tej drogi... aż do Dnia Ostatecznego i wstąpienia do Królestwa Bożego...

Budujmy tą drogę do Bożej Szczęśliwości każdego dnia i najlepiej oraz najpiękniej jak tylko potrafimy. Trwajmy w prawdzie i głośmy prawdę,  nie bójmy się upadać, ale silni pokorą zawsze starajmy się wstawać i iść dalej tą jakże w sumie prostą drogą... zostawiając za sobą miłości, dobroci i mądrości ślady.

Jezus Chrystus poprzez swoje Zmartwychwstanie  dał nam wiarę w zwycięstwo i czerpanie radości nawet z cierpienia... Zło, obłuda, kłamstwo, ból... były dla Jezusa tylko tragicznymi etapami w drodze do zwycięstwa i pełnej chwały.

Niech w codziennym życiu królują w nas Wiara, Nadzieja i Miłość a radość z pewności  Zmartwychwstania Pańskiego upewnia nas, że ostatecznie zatwardziałym piewcom Zła Bóg wyznaczył rolę przegranych i wiecznie potępionych...

Niech Droga jaką wyznaczył nam Jezus Chrystus będzie naszą drogą wiary w zwycięstwo właśnie dobra, prawdy i piękna... a dla naszej Ojczyzny będzie zwiastowaniem jej zwycięstwa ostatecznego zwycięstwa.

Radujmy się i weselmy... i nie traćmy nigdy wiary, nadziei i optymizmu...

Na te dwa dni i dzień Zmartwychwstania Pańskiego życzę wszystkim wyciszenia z bieżących emocji politycznych, przeżycia zjednoczenia z Jezusem w czasie jego cierpienia i radości z jego Zmartwychwstania oraz miłości, ciepła, spokoju, pogody ducha, spotkania z rodziną i dzielenia się z każdym Bożą miłością.

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com


środa, 17 kwietnia 2019

Dwa pożary w jednym czasie: katedry Notre Dame i meczetu Al-Aksa

Na wnioski przyjdzie czas, ale zastanawiające są fakty.

W tym samym czasie (dosłownie) kiedy płonęła w Paryżu katedra Notre Dame, symbol spuścizny chrześcijańskiej Europy płonęła w Jerozolimie również część chyba największego i najważniejszego dla islamu meczetu Al-Aksa a ściślej uważanego z jego część meczetu meczet El-Marwani, który w przeszłości nazywany był Stajniami Salomona.

Pożar został szybko ugaszony dzięki szybkiej reakcji strażaków, ale zastanawiająca jest ta koincydencja tych dwóch pożarów: symbolu chrześcijaństwa i symbolu islamu.

Trudno mi w tej chwili wyciągać jakiekolwiek podejrzenia, ale dowiedziawszy się o tym drugim pożarze jakoś od razu – tylko subiektywnie i może zupełnie bez sensu – przyszło mi do głowy pytanie: jaka religia z trzech największych nie uznaje Matki Bożej i Jezusa Chrystusa.

Oczywiście – naturalnie pomijając chrześcijaństwo – to z dwóch ostatnich tylko judaizm całkowicie odrzuca Matkę Boską oraz Jezusa Chrystusa, bo w Koranie są wersety nie negujące tych dwóch tak ważnych dla chrześcijaństwa boskich i świętych osób, chociaż duża część muzułmanów - zgodnie z tym, iż uważają, że ich religia jest jedyną – są do chrześcijaństwa zaskakująco wrogo nastawieni.

Tylko czy bardziej wrogo nie są nastawieni w stosunku do judaizmu i lewackiego ateizmu? Pytanie chyba retoryczne.

Idąc dalej tropem spiskowej teorii dziejów i może całkowicie się myląc, przed oczami stanęła mi wizja podjudzanej i wzajemnie wyniszczającej się wojny pomiędzy chrześcijaństwem i islamem, a gdy "dwóch się bije, tam trzeci korzysta", tym bardziej, że gdyby ta wojna była wyniszczająca to przy okazji polegliby w niej wszyscy, reprezentujący lewacki ateizm, w tym ruchy LGBTQ i inni reprezentujący postawę zwaną komunizmem kulturowym, którzy niszczą chrześcijaństwo w Europie jednocześnie niszcząc jej korzenie i tworząc bezwolną i pozbawioną wszelkich wartości lepką masę ludzką.

A ta masa wyjałowiona już całkowicie z chrześcijaństwa jest obecnie bezbronna wobec wojującego islamu i islam już niedługo zniszczy Europę. I zostaną tylko chrześcijańskie kraje i kraje muzułmańskie i wtedy wojna jest zapewne nieunikniona. Kto na takiej wojnie zyska? Pytanie wydaje się absurdalne, ale hipotetycznie retoryczne.

W takiej sytuacji zapanowałaby jedna, najwłaściwsza religia, dla uważającego się za wybrańców Boga narodu... 

To tylko tak i zupełnie subiektywnie, bowiem chyba się jednak mylę i chciałbym się mylić a wszystko to, co napisałem to tylko jakaś fikcja twórcza...

Pozdrawiam


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

wtorek, 16 kwietnia 2019

Zdrowo przy komputerze – "SZCZĘŚCIE POKOLEŃ grupa"

Jak już pisałem przed wieloma miesiącami rozpocząłem budowanie kolejnej swojej własnej firmy [1]. Niestety ten proces przerwały moje perturbacje zdrowotne (sic!) i dopiero teraz faktycznie przystępuję do działania.

Jak wtedy pisałem, moja firma w pierwszej fazie rozwoju swojej działalności będzie opierała się na funkcjonowaniu platformy e-biznesowej: promocyjno-sprzedażowej witryny internetowej usług prozdrowotnych „SZCZĘŚCIE POKOLEŃ –  ZDROWIE”.  Witryna w formie serwisu prezentacyjno-promocyjno–sprzedażowego prezentowała będzie ogólnopolską ofertę w zakresie pobytów w uzdrowiskach i sanatoriach, ośrodkach SPA&Wellness i innych miejscach, gdzie można odzyskać lub poprawić swój stan zdrowia psychicznego i fizycznego oraz odzyskać poczucie radości i szczęścia w życiu. Będzie to niejako platforma łącząca też funkcję promocyjną gmin, firm, produktów i usług a także całego sektora ochrony zdrowia i usług prozdrowotnych w Polsce.

W sieci wizytówka firmy i witryny zadebiutuje niedługo po Świętach Wielkiej Nocy a całość projektu finansowana jest - po ciężkiej własnej pracy - m.in. z pomocowych środków unijnych i ze środków samorządowych województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Motyw graficzno-identyfikacyjny całej firmy "Szczęście Pokoleń Grupa" oraz logo określonej powyżej zakresowo pierwotnej działalności firmy wyglądają następująco:
 
(znaki słowno-graficzne, czyli logo i motyw oraz strategiczne teksty firmy znajdują się obecnie na w finalnym procesie uzyskania zastrzeżeń patentowych, przy czym na dziś używam następującego znaku zastrzeżeń: ©)

Planuję też stworzenie w ramach mojej firmy prowadzenia pewnego rodzaju portalu o zdrowiu, choć wiem, że jest ich dużo, ale będzie to blog specyficzny i unikatowy. Jaki? To na razie tajemnica :).

W związku z powyższym poszukuję blogerów, dziennikarzy i wszystkich piszących o szeroko pojętym zdrowiu psycho-fizycznym (też w zakresie np. niepełnosprawności czy uzależnień) i interesujących się wszelkimi etycznymi sposobami i metodami jego naprawy lub poprawy, również w zakresie tzw. zabiegów sanatoryjnych, zabiegów spa&wellness, medycyny estetycznej i alternatywnej (od dogoterapii czy lamoterapii i hipoterapii, poprzez relaksację, ziołolecznictwo aż po …?) .  Oczywiście zaakceptowane teksty będą wynagradzane finansowo, ale jeszcze nie wiem w jakiej wysokości i od czego będą zależeć. Mogą to też być artykuły promocyjno-reklamowe. W miarę rozwoju firmy wynagrodzenie będzie oczywiście się zwiększało. 

Jeżeli jakoś Was zainteresowałem – proszę kontakt na moje e-maile: szczesciepokolen@gmail.com lub kjahog@gmail.com. W niedalekiej przyszłości adresy e-mailowe się trochę zmienią i będą z rozszerzeniem nazwy firmy. 

Jako więc, że sami jesteśmy blogerami czy komentatorami i większość z nas bawi się lub pracuje w jakiejś mierze, dłużej lub krócej przy komputerze, to na początek i i z lekkim nawet przymrużeniem, choć sprawa jest ważna, uwag kilka o tym, jak zminimalizować dolegliwości zdrowotne wynikające z pracy przy tymże komputerem.

Tutaj przytaczam  na wstępie sposób organizacji stanowiska pracy.


Osoby korzystające z komputera na co dzień potrzebują dobrze zorganizowanego, funkcjonalnego i ergonomicznego stanowiska pracy. 

Aby zaś praca nie szkodziła naszemu zdrowiu, ważne jest zachowanie odpowiednich odległości między nami a biurkiem, klawiaturą czy monitorem a także odpowiedniej pozycji siedzącej i ułożenie ciała na przystosowanym indywidualnie do nas fotelu biurowym. Ten ostatni winien być dobrej klasy i z wysokim oparciem, które pozwala na oparcie na nim naszej głowy w czasie pracy i przerw w pracy.

Długotrwała praca przy komputerze PC, laptopie obciąża kręgosłup i mięśnie grzbietu. Ważne są tu odległości, o których wspomniałem, ale również odpowiednie ćwiczenia.

Do pracy z komputerem należy wybrać odpowiedni stół i biurko. 

Biurko komputerowe powinno mieć specjalnie wyprofilowaną przednią krawędź, tak aby podczas pracy można było wsunąć się pod blat i możliwie głęboko oraz oprzeć nadgarstki, a czasami także łokcie na blacie biurka. Według nowych badań mniej obciążamy kręgosłup, gdy klawiaturę kładziemy na blacie biurka, a nie na wysuwanej półce. Jest coraz więcej biurek, które pozwalają regulować ich wysokość, którą dostosowujemy do swojego wzrostu i potrzeb.

Praca będzie mniej męcząca, jeśli monitor ustawimy na odpowiedniej wysokości.

Kierujemy się zasadą, że górna krawędź monitora powinna znaleźć się na wysokości wzroku. Najlepiej, jeśli ustawia się go na blacie lub niewiele powyżej niego. Jeśli z komputera korzysta kilka osób lub jeśli pracujemy bardzo długo, warto zapewnić sobie możliwość regulacji wysokości ustawienia monitora. Umożliwia to zmianę pozycji ciała podczas wielogodzinnej pracy.

Monitor powinien być ustawiony w odpowiedniej odległości od naszych oczu. 

Wymagana zdrowa odległość wynosi 40-75 cm. Głębokość blatu biurka komputerowego powinna też zapewnić wygodne korzystanie z klawiatury i materiałów pomocniczych. Odległość między monitorem a przednią krawędzią stołu nie może być mniejsza niż 60 cm.

Wysokość blatu powinna być taka, aby możliwe było wykonanie pracy w naturalnym położeniu rąk – kąt między ramieniem a przedramieniem powinien być prosty. Standardowo blat biurka umieszcza się na wysokości 72-75 cm, ale dla wysokich osób może ona wynosić 80, a nawet 85 cm. 

Do długiej pracy trzeba mieć wygodne krzesło:

– z miękkim oparciem o regulowanej wysokości i wychyleniu,
– z wyściełanym siedzeniem, z regulacją wysokości i pochylenia, aby można było dostosować je do wzrostu,
– z mechanizmem obrotowym pozwalającym na zmianę pozycji bez konieczności wykonywania skrętów ciałem,
– z wyściełanymi podłokietnikami, z regulowanym położeniem, które nie będą utrudniać przysunięcia krzesła do blatu,
– na kółkach z możliwością blokady.

Standardowa wysokość siedziska krzesła wynosi 38-55 cm. Zdrowo jest siedzieć na takiej wysokości, która umożliwia ustawienie stóp na podłodze przy zachowaniu kąta prostego między górną a dolną częścią kończyny.

Jeśli w domu pracujemy w ciągu dnia, warto zadbać o odpowiednie usytuowanie miejsca do pracy względem stron świata.

Światło dzienne powinno pomagać w pracy, a nie przeszkadzać. Dobre będzie rozproszone światło północne albo wschodnie. Dobrze, jeśli biurko z komputerem oświetlone jest z boku – najlepiej z lewej strony lub z góry. Należy zwrócić uwagę, aby monitor stał tyłem lub bokiem do światła – nie będzie się ono wtedy odbijało od powierzchni ekranu i męczyło wzroku.

Jeżeli blat z konieczności usytuowany jest frontem do okna, a przy komputerze siedzimy, mając okno z tyłu, należy zadbać o odpowiednie zasłony (najlepiej żaluzje), które mogą ograniczyć zbyt jasne, męczące światło słoneczne. Jeżeli pracujemy głównie wieczorem, przy sztucznym świetle, usytuowanie względem okna nie ma tak dużego znaczenia. Musimy natomiast zadbać o właściwe oświetlenie sztuczne, stosując takie same zasady jak w wypadku oświetlenia naturalnego [2].

------------------------------------

Długie przesiadywanie przy komputerze obciąża zarówno ciało, jak i psychikę. To sprawia, że po całym dniu odczuwasz zmęczenie i ból w różnych częściach ciała.

Siedzenie za biurkiem skutkuje nie tylko drobnymi dolegliwościami. Mało aktywny tryb życia przy spędzaniu w większości dnia przy komputerze – zwiększa ryzyko poważnych chorób, m.in. nadciśnienia tętniczego, cukrzycy typu 2, choroby zwyrodnieniowej stawów innych.

Ból kręgosłupa

Wielogodzinne ślęczenie przed monitorem to męka dla kręgosłupa. Gdy siedzimy, jest on obciążony 2 razy bardziej niż podczas stania. Przeciążenia i brak ruchu osłabiają mięśnie i więzadła, które utrzymują kręgosłup w prawidłowej pozycji. A bez tego wsparcia trudno o dobrą kondycję naszego „rusztowania”. Stąd bóle karku i pleców (zwłaszcza w dolnym odcinku – lędźwiowym), skrzywienia kręgosłupa oraz zwyrodnienia jego stawów. Ale przeciążony kręgosłup może wywoływać też inne dolegliwości, m.in. bóle rąk, nóg, głowy (również migrenowe), zaburzenia wzroku i słuchu, bóle za mostkiem. Dzieje się tak dlatego, że ścięgna, nerwy i naczynia krwionośne łączące się z mięśniami wokół kręgosłupa „przesyłają” ból nawet do odległych części ciała.

Co robić?

Utrzymuj prawidłową pozycję przy komputerze – nie garb się, nie wyciągaj zbytnio głowy do przodu, nie pochylaj się nad biurkiem.

Oparcie fotela ustaw tak, by dotykało łopatek i przylegało do lędźwiowego odcinka kręgosłupa. Jeśli fotel nie jest wyprofilowany, używaj poduszki lędźwiowej albo np. zwiniętego ręcznika.

Co godzinę przejdź kilka kroków, poprzeciągaj się. Rozciągnij też mięśnie karku: obróć głowę w prawą stronę i kilka razy powoli opuszczaj ją i podnoś, a potem zmień stronę.

Uprawiaj sport – korzystne dla kręgosłupa jest pływanie, aqua aerobik, nordic walking, pilates, fit ball (ćwiczenia na dużej piłce). Wykonuj również ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha i pleców – tworzą one naturalny gorset dla kręgosłupa. Nie dopuszczaj do nadwagi – dodatkowe kilogramy obciążają kręgosłup i stawy.

Ciężkie nogi i obrzęki nóg (opuchlizna w dolnych częściach i stopach)

Długie godziny w pozycji siedzącej sprzyjają obrzękom nóg, a także żylakom. Gdy nogi są długo unieruchomione, nie pracuje tzw. pompa mięśniowa, która pomaga tłoczyć krew z nóg w kierunku serca. To sprawia, że krew zalega w żyłach, napiera na ich ścianki, przyczyniając się do rozszerzenia żył.

Co robić?

W pracy wykonuj proste ćwiczenia: na przemian prostuj i zginaj stopy, kręć nimi kółeczka, a stojąc, wspinaj się na palce.

Ustaw siedzisko krzesła na takiej wysokości, by jego brzeg nie uciskał ud, a także należy postawić całe stopy na podłodze. Jeśli jest to niemożliwe, można skorzystać z podnóżka i dotyczy to szczególnie osób niskich, bo na rynku fotele są przystosowane raczej dla osób powyżej 170 cm wzrostu i mimo regulacji bywają jednak za wysokie siedziska.

Żeby dodatkowo nie utrudniać odpływu krwi z nóg, nie należy używać bielizny, spodni oraz skarpet, pończoch i ubrań z ciasnymi ściągaczami. Nie warto zakładać również nogi na nogę, chyba raczej podnieść nogi na burko, gdy nikt tego nie widzi :).

W domu odpoczywaj na leżąco z nogami uniesionymi powyżej tułowia.
Uprawiaj ćwiczenia, które poprawiają przepływ krwi w nogach – marszobiegi, pływanie, spinning.

Nadwaga

Mało aktywny tryb życia, a do tego menu bogate w tłuste i słodkie produkty to prosta droga do zwiększenia wagi. Organizm nie jest bowiem w stanie wykorzystać dostarczonych mu kalorii i zamienia je w tkankę tłuszczową, stąd dodatkowe kilogramy. Ale z nadwagą łączy się również większe ryzyko wielu schorzeń, m.in. miażdżycy, nadciśnienia tętniczego, cukrzycy typu 2.

Co robić? W codziennym menu ogranicz produkty zawierające tłuszcze zwierzęce, przy czym wszystko z umiarem, bo tłuszcz jest nam też potrzebny.

Należy ograniczać przekąsek, jak drożdżówki, batoniki. Jeśli masz ochotę na małe co nieco, sięgnij po zdrowe przegryzki, np. jabłko, kilka orzechów lub garść pestek dyni lub pestek moreli (idealny wolny rodnik zapobiegający powstawaniu raka).

Wybieraj produkty bogate w błonnik (m.in. otręby, chleb razowy, brązowy ryż, warzywa
i owoce), gdyż na długo daje uczucie sytości.

Zacznij się ruszać – regularnie, co najmniej 3–4 razy w tygodniu, chodź na spacery, biegaj, pływaj, gimnastykuj się. Wysiłek fizyczny pozwala utrzymać szczupłą sylwetkę, rozprawi się też z nadmiarem tkanki tłuszczowej. Warto szczególnie spędzać czas na basenie...

Zespół cieśni nadgarstka

Schorzeniu sprzyja regularne powtarzanie tych samych ruchów podczas pisania na klawiaturze i posługiwania się myszką, szczególnie przy nadmiernym zgięciu nadgarstka. Codzienne, niezauważalne urazy wywołują stan zapalny i obrzęk ścięgien, co prowadzi do zmniejszenia się przestrzeni w kanale nadgarstka i ucisku przebiegającego w nim nerwu pośrodkowego. To powoduje osłabienie siły dłoni, mrowienie palców oraz ból nasilający się w nocy, promieniujący do łokcia, a nawet ramienia.

Co robić?

Zadbaj, by między klawiaturą a krawędzią biurka było przynajmniej 10 cm wolnego miejsca, aby można było wygodnie ułożyć przedramiona (nie należy opierać nadgarstków o kant stołu).

Przed klawiaturą i myszką połóż żelowe podkładki i opieraj na nich nadgarstki (nie trzymaj rąk zawieszonych w powietrzu).

Pisz lekko na klawiaturze i nie ściskaj myszy.

Co godzinę zrób kilka ćwiczeń rozluźniających: potrząśnij dłońmi; na przemian zaciskaj pięści i prostuj palce; spleć palce z tyłu głowy i odchyl łokcie.

Hemoroidy

To rozszerzenia żylne, które powstają po wewnętrznej stronie odbytu i wyglądają jak małe, miękkie poduszeczki. Czasem są tak powiększone, że wychodzą na zewnątrz w postaci sinoczerwonych guzków. Zwykle pieką, bolą, zaś gdy pękają (np. na skutek parcia), zaczynają krwawić, a ślady krwi widać na papierze toaletowym lub bieliźnie. Hemoroidy dokuczają przede wszystkim osobom, które mają zaparcia.

Co robić?

Nie dopuszczaj do zaparć, bo nasilają objawy choroby. Koniecznie więc skoryguj menu i zwiększ aktywność fizyczną.

Jeśli masz hemoroidy, aby złagodzić pieczenie i ból oraz zlikwidować stan zapalny wokół odbytu, możesz robić 10-minutowe ciepłe nasiadówki w ziołowych naparach, np. z nagietka, kory dębu lub rumianku. Ulgę przyniosą maści i czopki o działaniu przeciwbólowym oraz przeciwzapalnym. Aby dobrać najskuteczniejszy lek, warto skonsultować się z lekarzem.

Zaparcia

Brak aktywności fizycznej osłabia mięśnie jamy brzusznej, co wpływa na spowolnienie perystaltyki jelit. Jeśli dodatkowo menu jest ubogie w błonnik, wypijamy niewiele płynów, a z powodu stresu i pośpiechu odkładamy wizytę w toalecie, możemy mieć problemy z wypróżnieniem. Gdy taki stan długo się utrzymuje, w jelitach tworzą się substancje toksyczne, które negatywnie wpływają na stan jelit, a także na ogólne samopoczucie. Dodatkowo zwiększenie mocznika powoduje skurcze nóg i zapalenia.

Co robić?

Zadbaj o codzienną porcję ruchu – wysiłek fizyczny usprawni pracę jelit. Możesz np. biegać, maszerować, tańczyć, ale wykonuj też ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha – wraz z mięśniami dna miednicy i przeponą tworzą one tłocznię brzuszną, która ma wpływ m.in. na perystaltykę jelit.

Wzbogać jadłospis w produkty obfitujące w błonnik (m.in. pełnoziarniste produkty zbożowe, surowe warzywa i owoce, suszone owoce) – składnik ten ułatwia przesuwanie się pokarmu w jelitach, a także przyśpiesza wydalanie resztek pokarmowych z organizmu.

Polub jogurty i kefir – zawierają bakterie probiotyczne, które usprawniają ruchy perystaltyczne i sprzyjają utrzymaniu korzystnej mikroflory w jelitach.

Pamiętaj o wypijaniu co najmniej 2 litrów płynów dziennie (niegazowanej wody mineralnej, herbatek owocowych, soków warzywnych).

Korzystaj z toalety, gdy tylko poczujesz potrzebę wypróżnienia.

Osteoporoza (szczególnie u kobiet)

Brak ruchu w połączeniu z dietą ubogą w wapń, wypijaniem dużych ilości kawy i paleniem papierosów nasila proces odwapnienia i utraty masy kostnej. Choroba rozwija się przez wiele lat, ale daje o sobie znać (często złamaniem) dopiero wtedy, gdy ubytek jest już bardzo duży.

Co robić?

Systematycznie uprawiaj sport – udowodniono, że wysiłek fizyczny pomaga w utrzymaniu równowagi między procesami nieustannego tworzenia i niszczenia kości.

Zadbaj, by w menu nie zabrakło produktów bogatych w wapń – najwięcej jest go w mleku i jego przetworach.

Codziennie spędzaj czas na powietrzu – pod wpływem słońca w skórze powstaje witamina D3 niezbędna do wchłaniania wapnia. W okresie jesienno-zimowym wskazane jest uzupełnianie obu tych składników po konsultacji z lekarzem.

Podrażnione oczy

Praca przy komputerze nie sprzyja naturalnemu, zdrowemu widzeniu. Aktywizuje bowiem jedynie wąski zakres zdolności narządu wzroku. To sprawia, że na dłuższą metę niektóre umiejętności mogą wręcz zanikać, a dodatkowo monotonia widzenia przyczynia się do przeciążenia wzroku. Rozmywanie się obrazu, podwójne widzenie, uczucie suchości i pieczenia (zespół suchego oka), zaczerwienienie spojówek, łzawienie oczu, wrażliwość na światło, a także pogłębianie się wad wzroku – to najczęstsze problemy z oczami.

Co robić? Ustaw monitor 40–75 cm od oczu a ekran powinien znajdować się na wprost oczu, tak by jego górna krawędź była na poziomie lub nieco poniżej linii wzroku. Ekran ustaw bokiem do okna, aby nie odbijało się od niego światło.

Zadbaj o dobre oświetlenie – najlepiej, by była to lampka stojąca na biurku. Jej światło powinno padać na klawiaturę i dokumenty, z których korzystasz. Regularnie czyść ekran specjalnymi płynami.
Pamiętaj o mruganiu – ten odruch ułatwia rozprowadzanie łez. Jeśli czujesz, że oczy są wysuszone, używaj specjalnych kropli, tzw. sztucznych łez.

Co godzinę rób przerwy dla odprężenia oczu: odrywaj wzrok od ekranu i spoglądaj za okno, trzepocz rzęsami, rysuj ósemki, zaciskaj powieki i je otwieraj.

Odżywiaj się racjonalnie – cenne dla oczu są antyoksydanty: witamina A (masło, żółtka jajek), C (cytrusy, aronia), E (oliwa, pestki słonecznika), cynk (owoce morza, produkty zbożowe), selen (orzechy brazylijskie), luteina (szpinak, natka) i zeaksantyna (kukurydza), które neutralizują wolne rodniki. Zaś kwasy omega-3 (ryby) zmniejszają ryzyko pojawienia się zespołu suchego oka [3].

------------------------------------

Warto poznać kilka przykładowych ćwiczeń, które można wykonać przy komputerze.

Rozciąganie dłoni

Maksymalnie wyprostuj i rozsuń na boki palce rąk tak, aby poczuć rozciągnięcie. Wytrzymaj w takiej pozycji około 10 sekund, a następnie rozluźnij dłoń i ugnij ją w pięść. Ćwiczenie powtórz pięć razy.

Rozciąganie nadgarstków.


Złącz dłonie przed sobą i spleć palce. Wykonaj krążenie dłoni zgodnie z ruchem wskazówek zegar. Powtórz po 10 razy na każdą ze stron.

Rozciąganie barków i szyi.

Unieś w górę (w kierunku uszu) barki do momentu, aż poczujesz napięcie. Wytrzymaj w tej pozycji około 5 sekund, a następnie powróć do pozycji wyjściowej. Ćwiczenie powtórz osiem razy.

Rozciąganie klatki piersiowej.



Spleć dłonie za głową, trzymając ręce równolegle w stosunku do pleców. Z tej pozycji spróbuj przemieścić łokcie w tył do momentu, aż poczujesz napięcie między łopatkami. Wytrzymaj w tej pozycji 5 sekund, a następnie rozluźnij. Ćwiczenie powtórz pięć razy [4].

------------------------------

To tylko tak na wstępie a jeżeli już praca przy komputerze naprawdę staje się męczarnią zdrowotną, to warto zrobić kilku lub kilkunastodniową  sobie przerwę (np. urlop lub weekend) i wybrać się do sanatorium lub ośrodka spa&wellenss i poddać się zabiegom rehabilitacyjno-relaksacyjnym, które to opiszę już na witrynie mojej firmy "Szczęście Pokoleń grupa".


[1] https://krzysztofjaw.blogspot.com/2018/06/wspopraca-lub-rychy-wspolny-biznes.html
[2] Opis na podstawie: Agnieszka i Marek Sterniccy za: https://muratordom.pl/wnetrza/projekty-i-aranzacje/zdrowo-przy-komputerze-aa-ykhN-Gk5F-TXZ9.html
[3] Na podstawie: Aneta Grabowska, miesięcznik "Zdrowie" | Konsultacja: Joanna Kacprzak, specjalista II stopnia chorób wewnętrznych w: https://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/objawy/chora-od-komputera-wszystko-o-tym-czym-grozi-wielogodzinne-siedzenie-p-aa-wzsF-ugbY-QEKB.html
[4] Foto i tekst na podstawie: https://kobieta.onet.pl/zdrowie/fitness/cwiczenia-dla-pracujacych-przy-komputerze/s4t1t

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com