wtorek, 30 grudnia 2014

Życzenia noworoczne...

Na ten Nowy Rok życzę nam wszystkim, aby zdrowie, uśmiech, spokój i radość ducha towarzyszyły nam każdego dnia. Starajmy się być szczęśliwymi, a za sobą zostawiać codzienne ślady mądrości, miłości, dobra i przyzwoitości.

Dawajmy innym cząstkę siebie... tak bezinteresownie ku satysfakcji i ich wdzięczności. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że naszym życiem zbudowaliśmy trwałe o nas miłe wspomnienie... bo tak naprawdę każdy z nas indywidualnie jest tylko kamieniem, który może stać się piaskiem... ale wspólnie z innymi możemy stworzyć góry, które będą trwały wiecznie...

Żyjmy prawdą i w prawdzie, choć dziś "mówienie prawdy w tej epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem" (G. Orwell). Bądźmy więc takimi rewolucjonistami w głoszeniu prawdy, choćby miano z nas kpić, wyszydzać, śmiać się i zastraszać!

Niech ten Nowy Rok 2015 będzie też rokiem przełomowym dla naszej Ojczyzny, w którym wszystkie czekające nas wybory (prezydenckie i parlamentarne) przegrają osoby i partie tak naprawdę Polsce nieprzychylne a dziś sprawujące niestety władzę.  Niech stanie się on początkiem odbudowy narodowej wolności, niepodległości i suwerenności naszego kraju. Niech będzie dla nas wszystkich okresem naszego przebudzenia,  wzajemnego porozumienia i odzyskania naszej Polski.

Niech miłosierny, dobry Bóg i Matka Boża czuwają nad nami i naszą Ojczyzną!

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Dziennikarze! Do Was jeszcze kilka refleksji i ponowny apel!

Znów - i mam nadzieję, że po raz ostatni w tym roku - wokół dziennikarzy i podróbek dziennikarskopodobnych...

Mam nadzieje, że podobnie jak "kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą" (przynajmniej dla tej części człekokształtnych znajdujących się "pod kreską"), tak szczera prawda przeplatana empatyczną troską i powtarzana chociaż kilkukrotnie... również stanie się niejako ożywczą prawdą (przynajmniej w sercach tej części ludzi, którzy kiedyś znajdowali się, znajdują się lub próbują znaleźć się "nad kreską")...

Od kilkunastu dni, czemu dałem wyraz w ostatnich postach... jakoś nie potrafię przestać myśleć o roli naszych dziennikarzy w doprowadzeniu - po 1989 roku - do obecnego stanu braku samoświadomości narodowej Polaków oraz kompletnego ich odhumanizowania połączonego z wykreowaniem fałszywego i kłamliwego  pojmowania przez nich świata zewnętrznego. Ostatnie wydarzenia medialne tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że degrengolada polskiego dziennikarstwa osiągnęła dno i stało się ono w większości służalczą tuba propagandową obecnie rządzących i całego zdradliwego układu magdalenkowo-okragłostołowego.

Zastanawiając się nad nad zwiększającym się wprost geometrycznie społeczno-politycznym znaczeniem tej "czwartej władzy" bardzo łatwo można dojść do wniosku, że stała się być może "już tą władzą najważniejszą, pierwszą". W warstwie treści przekazu medialnego zapewne tak już jest.

Wielu dziennikarzy zrobiło wszystko, abyśmy stali się zależni od nierzeczywistej rzeczywistości medialnej. Zostało "odgórnie" i w pogardzie dla naturalnej istoty człowieczeństwa wykreowane nowe pokolenie emocjonalnych analfabetów, ukształtowanych na ciągłej manipulacji medialnej i nie potrafiących logicznie rozumować i wyciągać wniosków na podstawie "suchej" informacji nie skażonej komentarzami dziennikarzyn.

Ogólnie wszelkimi działaniami z możliwie wszystkich kierunków (rządy, międzynarodowe koncerny, kreatorzy mód, reklamiarze, opnionośne i opiniotwórcze różnorodne "gwiazdy i gwiazdeczki", politycy, prezesi, bankierzy, hochsztaplerzy, naukowcy, murarze/budowniczy - "jednookich piramid", syjoniści talmudyczno-rabiniczni, okultyści, kabaliści i wielu innych w dużej mierze tylko i wyłącznie manipulatorów) doprowadzono do "zbudowania" czegoś na kształt masy, którą łatwo ulepić, kierować, sterować i w sumie w demokratyczny sposób ubezwłasnowolniać... A wszystkie te działania mogły być przecież przekazywane społeczeństwu tylko dzięki usłużnym mediom i ich dziennikarzom.

Tak więc własna wola jednostki stała się tylko wyrazem woli sterującej większości. Indywidualność myślenia zaskakująco stała się  alienacją jednostki... a przecież jednostka nie posiadająca umiejętności wyrażania swojego zdania na każdy temat bezwiednie powtarza opinię tłumu. Właśnie opinia ta jakże często jest dziś kształtowana tylko przez media i kreowany przez nie zmanipulowany i fałszywy oficjalny przekaz.

Socjologia tłumu... socjotechnika manipulacji i sterowania zachowaniem innych... Zdałoby się powiedzieć za Cz. Niemenem... "Dziwny jest ten świat"... tylko teraz już człowiek nie rządzi człowiekiem... tylko medialny świat steruje masą. Doprawdy wykorzystanie kolejnych, "genialnych" wymysłów i zaleceń K. Marksa (niejako współtwórcy nauki zwanej socjologią a w szczególności socjologii tłumu i inżynierii społecznej, czyli propagandy i manipulacji) jest dla niego niebywałą pośmiertną nobilitacją... a koszmarem dla nasz wszystkich...

Tym bardziej więc ogromna jest rola przekazujących informację, czyli prawdziwych dziennikarzy. Tak naprawdę to na nich, na Was spadnie odpowiedzialność za ogłupienie społeczeństwa i doprowadzenie go do upadku. Bo przecież ludzie kierujący się szpetnym złem, obłudą, fałszem, kłamstwem, pogardą wobec innych... w ogóle nie powinni mieć możliwości docierania do innych ze swoim egoistycznym przekazem poprzez dziennikarskich pośredników, poprzez Was - drodzy dziennikarze... Jest przecież internet, blogi, witryny, własne strony... Niech szubrawcy szukają swoich szpetnych wyznawców indywidualnie a nie poprzez Was- dziennikarzy... Oczywiście mówię tu o dziennikarzach a nie "wyrobach dziennikarskopodobnych"...

Kierowany tą troską o nas wszystkich a o dziennikarzy i ich zawód szczególnie... ponownie pozwalam sobie skierować do Braci dziennikarskiej mój apel. W innej nieco formie i treści  był przeze mnie prezentowany w 2011 roku, ale raczej przeminął niezauważony... Powtarzam więc w zgodzie z wymową treści pierwszego akapitu niniejszego postu...


APEL DO POLSKICH DZIENNIKARZY MEDIÓW WSZELAKICH!
KOCHANI POLSCY DZIENNIKARZE WSZYSTKICH MEDIÓW

Zwracam się do Was, jako zwykły Polak- Obywatel. Piszcie prawdę i obiektywnie nam przekazujcie rzeczywistość!

Już dosyć Wami pomiatano, wykorzystywano, łamano wartości i idee. Kazano pisać rzeczy, o których wcześniej nawet Wam przez myśl nie "przeszło". Nieraz kłamaliście, przeinaczaliście lub przemilczaliście fakty, dostosowywaliście je do linii politycznej i właścicielskiej swojego medium lub też rządów powstałych w wyniku zdradliwego układu okragłostołowo-magdalenkowego. Robiliście to, bo tak Wam kazano i naciskano. Straszono Was wyrzuceniem z pracy i innymi konsekwencjami (np. tzw. "czarnej owcy").

W imię Waszej godności, etyki dziennikarskiej, waszego zapewne istniejącego patriotyzmu proszę Was jeszcze raz: Bądźcie prawdziwymi dziennikarzami polskimi, dbającymi o prawdę, obiektywizm i mającymi w sercu dobro Polski!

Obecnie w Polsce dzieją się rzeczy niesłychane. Elita „postokrągłostołowa” przekracza granice, które są na wskroś antydemokratyczne a nawet totalitarne. W każdym, zdrowym kraju, informacja, że „jednym z ojców założycieli” partii politycznej był agentem służb specjalnych wrogich Polsce i Polakom byłaby z oburzeniem przedstawiana Polakom, jako „zamach stanu” na własna Ojczyznę. A co dopiero jakby dotyczyło to partii rządzącej! W każdym normalnym kraju demokratycznym grasujący "seryjny samobójca" i "nieszczęśliwy wypadek" byłby ścigany na pierwszych stronach mediów przez nawet wiele lat... Normalni, etyczni dziennikarze nie poprzestaliby w poszukiwaniu prawdy dotyczącej tragedii smoleńskiej czy zagadkowych śmierci tuż po niej... Podobnie ostatnie wydarzenia w postaci sfałszowanych wyborów, próby haniebnej zmiany konstytucji umożliwiającej prywatyzację polskich lasów państwowych, odrzucenia przez koalicję referendum w sprawie obrony polskiej ziemi, sklerotycznego zeznania B. Komorowskiego i wielu innych faktów byłyby przez normalnych dziennikarzy "wałkowane" i dogłębnie przedstawione opinii publicznej. Polska ma dług publiczny sięgający już ponad 3 biliony złotych, zadłużenie zagraniczne sięga 275 mld USD, wyemigrowało już z polski 2,5 mln młodych ludzi i tyleż samo zamierza niebawem, straciliśmy szansę na niezależność energetyczną Polski w postaci wydobycia gazu łukowego i ropy łupkowej... i o tym się szeroko i "strawnie dla zwykłych ludzi" nie pisze, nie omawia na pierwszych stronach, nie informuje się Polaków... Zamiast zaś rzetelnej informacji przedstawia się np. infantylny przekaz lukrujący obecną panią premier.

A Wy, drodzy dziennikarze właśnie milczycie lub odpowiednio nie nagłaśniacie ważnych dla Polski i Polaków spraw skupiając się na bezwolnym i często manipulacyjnym przekazywaniu informacji uzyskanych oficjalnie od rządzących z jednoczesnym ich manipulacyjnym gloryfikowaniem... To Wy powinniście patrzeć "na ręce" władzy a dla nas być źródłem poznawania prawdy!

Niedługo znów wybory! Czy znów tak "demokratyczne" jak ostatnio? Przecież wszędzie na świecie informacja o fałszerstwie wyborczym lub nawet uprawdopodobnionym podejrzeniu winna skończyć się całkowitym powtórzeniem wyborów w skali całego kraju... bowiem oszustwa dopuściły się partie rządzące... A WY dziennikarze Nic a wprost przeciwnie... ośmieszacie społeczny bunt przeciw fałszerstwu wyborczemu? A przynajmniej ta Wasza - jednak już przeważająca - część znajdująca się "pod kreską"...

"Podkreskowi" dziennikarze! Jak długo jeszcze będziecie się bali i troszczyli tylko o "jajka na poranną jajecznicę"? Jak długo jeszcze będziecie pospolitymi kłamcami i manipulatorami? Jak długo jeszcze będziecie coraz bardziej przyspieszać czas własnego porannego golenia lub makijażu, co by nie "zwrócić w sposób drastyczny porannie zjedzonej jajecznicy"... na widok własnych facjat? ... Oczywiście moich słów nie kieruję do "wyrobów dziennikarskopodobnych"?, gdzie na widok własnej gęby pojawia się zapewne u nich uśmiech zamiast torsji...

Niezależnie więc, co było kiedyś. Dziś Polska Was potrzebuje tu i teraz. Jest kryzys UE, który się pogłębia. Trzeba rzetelnie o nim mówić i pisać. Podobnie jak o tym, że Polacy stali się spauperyzowanymi, zatomizowanymi biednymi niewolnikami, pracującymi w Polsce za grosze. Prawdopodobnie czekają nas niepokoje społeczne. Musicie, jako Polacy i Polscy dziennikarze wysłuchiwać ludzi i przekazywać prawdę o nich i dla nich. Jesteście czwartą (pierwszą?) władzą: wykażcie się więc odpowiedzialnością i patriotyzmem.

Nie może być tak, że o tym, co i jak piszecie decyduje (być może -   jedynie jako przypuszczenie, które równie dobrze może okazać się nieprawdziwe) wąskie gremium na czele z: Heleną Łuczywo, Adamem Michnikiem, Piotrem Pacewiczem , Wandą Rapaczyński , Mariuszem Walterem, czy Zygmuntem Solorzem - Krokiem (Żakiem, Podgórskim). A wszyscy oni - znów być może, jedynie jako przypuszczenie, które równie dobrze może okazać się nieprawdziwe - sterowani są lub „w inny sposób” znajdują się pod naczelnym wpływem ludzi pokroju: gromo-władnych, sowowo-wsi-dukatowch, namiestnikowo-głuszcowych, sobiesiakowo-cmentranych , gru-kbowych, sikorkowo-ćwierkających po brytyjsku,  tysiącletnich syjonistycznych bezpaństwowych wędrowców..., itd...

Nie pozwólcie żeby ich, ustalane nieraz godzinami i po solidnej "burzy mózgów", wytyczne stawały się dla Was obowiązującymi. Nie pozwólcie aby nie-Polacy decydowali o Polakach oraz o charakterze informacji przekazywanych do nich.

Piszcie prawdę: jeżeli coś jest czarne to po prostu jest i tyle. Jeżeli w sprawie tragedii (zamachu) smoleńskiej zawinił rząd z obecnym prezydentem to piszcie o tym prawdę i wyrażajcie swoje wątpliwości co do oficjalnego przekazu. Jeżeli obecna koalicja rządowa wspierana przez B. Komorowskiego próbowała dokonać "skoku" na lasy państwowe, aby dzięki nim zadośćuczynić wyimaginowanym i niezgodnym z polskim prawem i prawdą historyczną roszczeniom żydowskim  to też o tym piszcie lub choć zastanawiajcie się i zadawajcie pytania! Mówcie a nie milczcie lub kłamcie! To Wasz dziennikarski, polski i ludzki obowiązek. Nie dajcie po raz kolejny się zmanipulować. Potomni by Wam tego nie zapomnieli!

Nie pozwólcie, aby hipokryzja przekraczała granice infantylizmu!

Macie doświadczenie, umiejętności, wiedzę... podzielcie się nimi z nami - prostymi obywatelami naszej Rzeczpospolitej... dla Waszego, naszego, wspólnego jej dobra i jej przyszłości.

Pozwólcie w końcu mówić Nam o Was z dumą a nie z szyderstwem, politowaniem i złością!

-------

Na koniec kilka jeszcze słów do wyrobów dziennikarskopodobnych...

Kochani niby dziennikarze o mentalności niewolników, sługusów lub realnie wiecznie poszukujących "ojca własnej egzystencji dziennikarskopodobnmej" .... jakże mi Was żal... Nawróćcie się lub korzystając z resztek jakiegoś honoru i etyki dziennikarskiej... oficjalnie pokażcie jak to się robi!... Co? No jak się "liże....d... władzy!".... Chyba, że ja się pomyliłem i zwracam się do niewłaściwych osób, bowiem nie jesteście wcale dziennikarzami... a jedynie dupowłazami obecnej władzy!



Może warto jednak powrócić do etosu i właściwej istoty zawodu dziennikarza...

Zawsze, w każdym momencie życie można ponownie stać się dobrym człowiekiem i porzucić zło w imię dobra...

Zwracam się wobec tego - jako Polak, Wasz zwykły: czytelnik, oglądacz słuchacz – do tych z Was, którzy zawodowo "zbłądzili"!

Kochani! Powróćcie do tych ideałów, które być może skłoniły Was do wyboru zawodu dziennikarza, przypomnijcie sobie kim chcieliście być i co swoją twórczością dziennikarską przekazywać nam wszystkim... I co się dzisiaj z Wami stało...

Pamiętajcie też słowa Świętego Jana Pawła II: "Jeśli ktoś lub coś każe Ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła"...

Przecież wielu z Was - jak ja - to przedstawiciele pokolenia JPII... Już zapomnieliśmy?

Zawsze - mimo, iż nieraz wydaje się, że stało się już nieodwracalnie "szpetną szują dziennikarską" – można ponownie powrócić "do korzeni" i/lub stać się  prawym i uczciwym dziennikarzem... Nawet TERAZ, w tej chwili!

Pozdrawiam

P.S. Czym jest owa "kreska"... niech każdy określi ją sam...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

niedziela, 28 grudnia 2014

Jeszcze raz o wyrobach dziennikarskopodobnych...

W swoich wielu ostatnich postach - odnosząc się do teraźniejszych medialnych wydarzeń -  w sposób pośredni i bezpośredni odnosiłem się do szerokiej psychosopołeczno-inelektualnej degrengolady niechlubnej i niestety coraz udziałowo liczniejszej podgrupy dziennikarskiej, którą mogę nazwać – używając terminologii T. Sakiewicza – "wyrobami dziennikarskopodobnymi". Reprezentują oni dosłownie pustkę zasługującą przede wszystkim na pobłażliwy śmiech lub rzeczywisty niebyt osobowościowy. Niemniej ta "pustka" miała i ma coraz bardziej destrukcyjny wpływ na losy mojej Polski. Stąd po raz kolejny próbuję tą destrukcyjną "pustkę" opisać...

Niestety obecnie w Polsce etos zawodu dziennikarza związany przed wszystkim z obiektywizmem przekazywanych treści i powszechnie rozumianą etyką (deontologią*) dziennikarską są fikcją.   Fundamentem deontologii dziennikarskiej  jak każdego zbioru norm etycznych winny być bowiem nierozerwalnie ze sobą powiązane, współzależne i wzajemnie uwarunkowane relacje: prawdy, dobra i piękna, które mają być podstawowymi walorami efektów pracy dziennikarza. Nie czas może i miejsce na filozoficzne dyskusje dotyczące dobra i piękna, ale dążenie do prawdy winno być immanentną cechą dziennikarzy. Podobnie rzecz się ma z e wspomnianym obiektywizmem. Oczywiście można się zastanowić czy idealny obiektywizm jest w ogóle możliwy, ale teraz w naszym kraju - pomijam celowo tutaj ogólnoświatową  tendencję  manipulacyjno-inwigilacyjnej  degrengolady zawodu dziennikarza - nie ma nawet jego namiastki w większości mediów i u większości dziennikarzy.

Od bardzo dawna zastanawiałem się nad łagodnością "polskich" mediów wobec obecnego rządu. Rozszerzając: nad swoistym, rozłożonym przez media i dziennikarzy, parasolem manipulacyjno-ochronnym nad całym PO oraz elitami "posokrągłostołowym" i całą III RP.  Liczba pochwalnych peanów, marginalizowanie lub niezauważanie błędów i nieudolności obecnego jak i niemal wszystkich rządów po 1989 roku, dyskryminowanie inaczej piszących i myślących, przekłamania, przemilczenia i niedomówienia - to wszystko stało się standardem wśród dziennikarzy i wydawców medialnych.

I niestety nie ma to nic wspólnego z obiektywizmem i etyką dziennikarską. Nasza "klasa" dziennikarska stała się (i chyba zawsze była) odpowiednikiem naszej "klasy politycznej". Pisanie o ludziach w większości "bezwartościowych" czyni z artykułów i programów również w większości bezwartościowe wypociny naszych "pismaków" oraz "gadaczy".

Cała polska nasza klasa polityczna nie reprezentuje wysokiego poziomu a już obecnie rządzący to przykład skrajnie negatywny. Możemy krzyczeć i wrzeszczeć, że nam się to nie podoba, ale w najbliższym czasie raczej będziemy zdani na ich obecność na polskiej scenie politycznej.

Niemniej - właśnie tym bardziej - należałoby się spodziewać wskazywania przede wszystkim przez dziennikarzy na popełniane przez rządzących błędy i napiętnowanie ich zarządczej nieudolności. Taka winna być rola dziennikarzy uzupełniona o wieloaspektowe informowanie oraz  nawet edukowanie społeczeństwa.

I tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy: w polskich mediach wszystko odwróciło się do góry nogami. Zamiast patrzeć krytycznie "na ręce" rządowi mającemu realny wpływ na sytuację wewnętrzną i zewnętrzną Polski, media skupiają się na jego manipulacyjnej gloryfikacji i śledzeniu poczynań oraz krytykowaniu opozycji oraz wszystkich, którzy myślą inaczej niż socjal-globalistyczno-unijno-liberalno-kimunistyczne pseudoelity. Oczywiście trzeba ewentualnie krytykować czy oceniać wszystkich, ale na dzisiaj to PO i Pałac Namiestnikowski podejmują najważniejsze decyzje dla Polaków.

Dlaczego tak się dzieje?

Jest wiele powodów a najważniejszym z nich jest... niestety - niezrozumiała chyba nigdzie na świecie - medialna wszechwładza ludzi wywodzących się z elit postsocjalistycznych, postkomunistycznych oraz sowiecko-komunistycznych służb specjalnych. Dodatkowym elementem jest często antypolskość tych mediów wyrażająca się m.in. w:  ośmieszaniu naszych największych narodowych wartości, propagowaniu zacierania granic pomiędzy krajami, gloryfikowaniu wielokulturowości, niszczeniu więzów społecznych (m.in. rodziny), promowaniu zachowań dewiacyjnych (np. mozliwości adoptowania dzieci przez pary homoseksualne), rozbijaniu rodziny, negowaniu historii Polski i wyśmiewaniu zachowań patriotycznych, tworzeniu bezmyślnej kolorowej europejskiej masy, zachowaniach antychrześcijański i antykatolickich, promowaniu zachowań satanistycznych i okultystycznych. Doprawdy radować sie musi posmiertnie Karol Marks, który jest niewatpliwie "ojcem" tych wszystkich postaw... Zresztą... wiele ideologicznych dzieci spłodził ów jegmość: komunizm, nazizm... a teraz z zaświatów jego nasienie krąży dalej w umysłach globalistów i uninistów.

W Polsce - moim zdaniem - zarówno przyczynami, jak i efektami wspomnianej przeze mnie antypolskiej degrengolady mediów i dziennikarzy, które dziś decydują o obrazie polskiego dziennikarstwa są: szeroko rozumiana zdradliwa magdalenkowo- okragłostołowa "trucizna  szechtero-michnikowszczyzny"... i ... konserwowany międzypokoleniowo (resortowe, dziennikarskie dzieci) "homosovieticus". Wiele o tym już napisano, ale diagnoza zawsze była i pozostaje jedna: bez "zapomnienia" o tych dwóch zjawiskach nie ma możliwości zbudowania prawdziwej suwerennej i niepodległej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

Warto też jednak skupić się na bardziej zindywidualizowanych przesłankach zdegenerowania wielkiej rzeszy polskich dziennikarzy. Nie wdając się w dywagacje natury socjologicznej, przyczyn jest kilka:

1. O wiele łatwiej krytykować patriotów oraz np. poczynania PIS-u kojarzonego z pewną "zaściankowością", niż "światowych" przedstawicieli PO i "europejskich szechteroidów" kreujących się na realizatorów zapowiadanego cudu społeczno-gospodarczo-politycznego Polski. Łatwość ta wynika m.in. z faktu, iż PIS (i ogólnie wiekszość propolskich przeciwników obecnie rzadzących) tkwi w powszechnej świadomości społecznej jako synonim: katolicyzmu, ograniczonego myślenia narodowego (nieraz połączonego ze sztucznie wykreowanym antysemityzmem i nacjonalizmem), antyeuropejskości, antyrosyjskości, antywykształciuchowości, rodiomaryjności, itd. 

Większość tych cech jest obca liberalnemu środowisku dziennikarskiemu, gdzie raczej króluje europejskość i laickość. Więc łatwiej krytykować obce sobie poglądy społeczno-polityczne promując jednocześnie swoje własne wartości nie narażając się jednocześnie na przypisanie sobie łatek cechujących PIS i "narodowców".

2. Pomimo antypolskiej polityki rządów wykreowanych układem magdalenkowo-okragłostołowym i trwających jedynie dzięki medialnej propagandzie, poparcie społeczne jest dalej zadziwiająco bardzo duże dla obecnie rządzących. Jest to też efekt sprzężenia zwrotnego manipulacji medialnej. Pomijając inne przyczyny tego stanu rzeczy i wiarygodności badań społecznych... dziennikarze krytykując PIS i każdą opozycję najzwyczajniej w świecie hipokrytycznie "przymilają" się do odbiorców. Niebagatelne znaczenie ma tu też akceptacja i pochwały samego (ekskluzywnego a nie inkluzyjnego) środowiska mediów,

3. W związku z powyższymi (ale nie tylko) krytyka PO i obecnie rządzących jest w środowisku dziennikarskim niemodna, a PiS-u i wszystkich "oszołomów" tym bardziej. Krytyka rządu i Prezydenta naraża dziennikarzy na ostracyzm i śmieszność towarzyską, a dziennikarze to w większości przecież rozrywkowi ludzie charakteryzujący się typowymi cechami ludzi reprezentujących większość wolnych zawodów. Dla nich ww. ostracyzm bywa katastrofą osobistą,

4. Dziennikarze, oczywiście zdając sobie sprawę z kompletnej klęski obecnego rządu i całej III RP, wybierają według nich "mniejsze i przez siebie wykreowane zło" niż ewentualny powrót do władzy PIS-u i opozycji, co mogłoby zakończyć wiele dziennikarskich "karier",

5. W Polsce występuje ogromny nacisk wydawców i właścicieli mediów prywatnych na dziennikarzy i treść ich wypowiedzi (opisał to niegdys, w przypadku Gazety Wyborczej, np. red. Cichy). Nie jest tajemnicą, że owi włodarze związani są albo z dawną prosowiecką lewicą, albo z międzynarodowym kapitałem różnych prowienencji, albo też ściśle z obecną ekipą rządzącą (jako kontynuatorzy dziwnych umów "przy okrągłym stole"). Dziennikarze nie są samobójcami... muszą przecież z czegoś żyć a media niezależne słabo płacą i mają niskie nakłady. To jak daleko obecnie posunięta jest w środowisku dziennikarskim autocenzura to mogą tylko opowiedzieć sami dziennikarze (jeżeli zechcą). Ale ową autocenzurę widać ostatnio aż nawet koszmarnie i żenująco śmiesznie. Uważam, że już dawno prześcignęła swą mocą zewnętrzną cenzurę komunistyczną,

6. Stworzony przez rząd PO-PSL (jak i większość po 1989 roku) PR-owy obraz jego funkcjonowania był możliwy do budowy tylko przy pomocy mediów, które z ochotą dawały się wykorzystywać przez PO w tym względzie (a może to media w postaci ich włodarzy, realizując swoje i swoich etniczno-religino-polityczno-gospodarczych przyjaciół cele, wykorzystały i wykorzystują PO?). Trudno więc teraz odwracać się mediom od już przyjętej przez ich wydawców i właścicieli linii politycznej a dziennikarzom negować wcześniejsze, własne teksty. Zresztą najtrudniej człowiekowi przyznać się do błędu, do własnej pomyłki, a jeżeli ona dotyczy również własnych wartości i przekonań to tym bardziej jest to trudne i może być przez dziennikarza uważane jako jego kompromitacja. Więc lepiej kurczowo trzymać się trzeba wcześniejszych wypowiedzi, łagodząc znaczenie wpadek obecnie miłościwie nam panujących,

7. No i wreszcie: każda słuszna skądinąd krytyka obecnych rządów i jego nieudolnych poczynań w konsekwencji uderza bezpośrednio w rządy PO-PSL i Jego Najwyższą Ekscelencję Bronisława Komorowskiego, którzy przecież muszą wygrać kolejne wybory... Ewentualna przegrana B. Komorowskiego czy też PO w najbliższych wyborach byłaby katastrofą dla: mediów prywatnych, tzw. "postokrągłostołowej" polskiej klasy politycznej, rodzimego i zagranicznego kapitału, pajęczyny dawnych różnej maści agentów pochowanych i przechowywanych w różnego rodzaju instytucjach nie tylko prywatnych... no a przede wszystkim zakończyłaby wreszcie trwanie zdrady magdalenkowo-okragłostołwej i umożliwiłaby nawet pociągnięcie do odpowiedzialności karnej wielu zdrajców Polski wśród przede wszystkim polityków, ale nawet i przecież dziennikarzy.

To na razie tyle choć tematu na pewno nie wyczerpałem...

* Deantologia - zespół zasad etycznych odnoszących się do konkretnej grupy zawodowej.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 27 grudnia 2014

Polska bez GW i TVN... a także bez innych wrażych mediów

Okres świąteczny skłania do refleksji. Tych osobistych związanych z nami i naszymi najbliższymi, ale też tych ogólniejszych dotyczących naszej Polski. Te ostatnie oczywiście mogą się rodzić tylko u osób uwrażliwionych na los naszej ojczyzny, prawdziwych Polaków.

Ostatnio - jeszcze przed świętami - oglądałem przez jakiś czas programy informacyjne TVN i czytałem GW. Zawsze dobrze znać poglądy i zamierzenia wroga... choćby tylko od czasu do czasu... Muszę przyznać, że te wszystkie bełkotliwe i zmanipulowane oraz antypolskie konstatacje pojawiające się w w/w mediach napawały mnie obrzydzeniem, jeszcze większym niż kiedyś. Podobnej emocji doświadczałem, gdy owe media (razem z innymi wrażymi) zgodnie i w porozumieniu oraz zapewne na wyraźne polecenie (kogo?) milczały informacyjnie i nie przekazywały najważniejszych, negatywnych dla Polaków informacji... potwierdzając de facto, że są li tylko propagandową tubą obecnie rządzących.

Sposób przedstawienia sfałszowanych wyborów, wypowiedzi na temat J. Kaczyńskiego i ogólnie opozycji, próba zdezawuowania i szyderczego ośmieszenia Marszu 13 Grudnia a wcześniej obywatelskiego protestu w postaci okupacji PKW, pozytywna reakcja na haniebne i upolitycznione  oświadczenie Trójcy Sądowej, zmowa milczenia nad kompromitującymi, sklerotycznymi i zapewne mijającymi się z prawdą zeznaniami przed sądem B. Komorowskiego, próba takiegoż przemilczenia w sprawie nocnego zamachu na polską Konstytucję i tym samym na polską ziemię i lasy dokonanego przez koalicję PO- PSL a przede wszystkim emanująca cały czas z tych mediów manipulacyjna gloryfikacja 25 lecia PRL -bis skłoniły mnie do wniosku, że bez tych mainstreamowych mediów Polska byłaby dziś zupełnie innym krajem, na pewno lepszym i międzynarodowo bardziej znaczącym.

Przykre, ale przez całe 25-lecie pozwalamy się medialnie manipulawać raptem kilkuset ludziom, którzy w dużej mierze nie mają nic etnicznie wspólnego z polskim narodem a jeżeli już to wywodzą się z moralnie wątpliwych kręgów komunistycznych lub też reprezentują antypolskie idee. Duże część tych mediów jest też dodatkowo przecież finansowana ze środków na pewno nie polskich... więc reprezentuje interesy swoich właścicieli...

Oglądając nie tylko TVN, ale i Polsat czy TVP nie mogę oprzeć się wrażeniu, że magdalenkowo-okrągłostowa zdrada narodowa może trwać do dzisiaj tylko i wyłącznie dzięki propagandzie owych mediów. Podobne wrażenie mam czytając GW, Wprost czy Politykę. To te media wykreowały pokolenie bezwolnych konsumpcyjnych lemingów, dla których dobro Polski stało się czymś wstydliwym i anachronicznym. To te media kreują dziś wewnątrz Polski i poza jej granicami fałszywy obraz Polski i Polaków, gdzie pogarda i szyderstwo wobec naszego narodu, naszej tradycji i historii są na porządku dziennym. Tylko dzięki tym mediom możliwe jest socjotechniczne manipulowanie polskim narodem i tylko dzięki tym mediom obecnie rządzący mogą trwać u władzy.

W tytule notki wskazałem podmiotowo GW i TVN, bowiem uważam, że wyrządziły one (i dalej wyrządzają) najwięcej szkody Polsce i Polakom, i że nadszedł czas aby w końcu zabrakło dla nich miejsca na prawdziwej polskiej scenie medialnej.

Aby tak się stało cała opozycja musi podjąć działania mające na celu obnażenie antypolskości tych mediów. Wszelkimi możliwymi sposobami należy docierać do Polaków i przekazywać im prawdę o tych mediach, ich przeszłości, teraźniejszości i przyszłych zamierzeniach. Trzeba wskazywać dokonywane przez te media manipulacje i oczywiście gremialnie je bojkotować: nie występować, nie udzielać wywiadów ani się reklamować

To tyle tych krótkich refleksji, które powstały... gdy wyobraziłem sobie jak to by dobrze i fajnie było gdyby tych antypolskich mediów w ogóle nie było...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
 http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

P.S. Mam jakieś problemy w publikowaniu odpowiedzi na komentarze do moich postów, więc w tym miejscu odpowiadam Anonimowemu, który zadał mi bardzo wazne pytanie.

Zadałeś mi naprawdę trudne pytanie dotyczące tego co dziś warto czytać i oglądać, aby być rzetelnie poinformowanym. Niestety większość największych polskich mediów jest skażona dziennikarzami będącymi na usługach dzisiejszych rządzących i całego tego zdradliwego układu magdalenkowo-okragłostołowego.

Zawsze byłem zwolennikiem korzystania z wielu źródeł informacji. Wtedy można sobie wyrobić własne zdanie i inteligentnie przetwarzać owe informacje wyłapując z nich to, co jest najistotniejsze. Z tego co piszesz jesteś młodym człowiekiem, więc jest to najlepszy moment, aby właśnie korzystać z wielości informacji i nie skupiać się na jednym medium. Zapewne też korzystasz przede wszystkim z internetu.

Na pewno warto korzystać więc z tych ogólnych - nawet mainstreamowych - mediów internetowych jak np. wp.pl czy interia.pl. Natomiast trzeba te informacje konfrontować z np. właśnie: wpolityce.pl, niezalezna.pl, stefczyk.info czy też myslnarodowa.wordpress.com i np. stronami interentowymi prowadzonymi przez prywatne osoby jak np. http://dakowski.pl/. W celu zaś pogłębienia wiedzy polecam prawicowe i a'la prawicowe portale jak: blogmedia24.pl, niepoprawni.pl, blog-n-roll.pl czy też salon24.pl a nawet neon24.pl. Oczywiście celowo tutaj pomijam portale typowo chyba prorządowe jak: natemat.pl T. Lisa, bowiem są mi obce... choć dla poznania mechanizmu manipulacji nieraz warto i je przejrzeć.

Nieraz też warto coś obejrzeć. I tutaj też po obejrzeniu informacji zawartych w polsatowskich Wydarzeniach czy publicznych Wiadomościach radzę też je skonfrontować z informacjami TV Trwam czy telewizji Republika.

To na razie tyle, choć swoim pytaniem zainspirowałeś mnie chyba do napisania artykułu na ten temat, który zapewne powstanie w styczniu. Jest bowiem jeszcze wiele wartościowych miejsc w internecie, które warto odwiedzić...

Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 25 grudnia 2014

Wierszoklepanie nie tylko na te Boże Narodzenie....

Gwiazdka świecąca blaskiem purpury
To kolor drogi wiecznej, dalekiej natury

Dzięki niej wiemy jak mocno w nas tkwi
Boże dziecię, które wzruszająco i wdzięcznie kwili

Każdego poranka i każdego wieczora
Dla Chrystusa jest zawsze najważniejsza pora

I nie ważne jest od Boga oddalenie
Byleby tylko przyszło w nim ocalenie...

--------

Takie powyższe koślawe wierszoklepanie niech  nikogo nie wprowadzi w błąd.

Kiedyś pisałem wiersze, które przechowywałem z należytą pieczołowitością.  ale uległy zniszczeniu.

Im człowiek starszy niestety, tym umysł już nie młodzieńca... i już nigdy nie spłodzi i nie odtworzy wiersza ani myśli z nim związanych w czasie tworzenia.

Na szczęście pozostaje pamięć i takie oddolne wychowanie rodziców, które pozostawia piętno na każdą chwilę życia.

I mimo, że stajemy się z wiekiem coraz bardziej mądrzejsi i dojrzalsi to owe prawdy przekazywane nam przez najbliższych zawsze pozostają najważniejszymi, stanowią nasz kościec etyczno-moralno-polityczny wyznaczający nasze trwanie na tym ziemskim padole...

--------------------------------

Gwiazdka świeci zawsze, ale nie zawsze purpurą dalekiej natury. Nasze marzenia są właśnie owym dalekim tchnieniem tego, czego chcielibyśmy doświadczać każdego dnia. To, czego pragniemy wyznacza nasze życie, jego jakość trwania. Nasze oczekiwania wobec naszych pragnień determinują nasze postępowanie. Oby zawsze te nasze marzenia były zgodne z naturalnym rozwojem nas samych i losem naszych kochanych najbliższych...

---------------------------------

Płacz dziecka i jednocześnie jego uśmiech... to chyba najbardziej wzruszające chwile nas - dorosłych. Pozostają one w pamięci i pozwalają na traktowanie naszych pociech jako niemalże niemowlaki, które zawsze wymagają opieki niezależnie od wieku. To tak jak nasze Boże dziecię, które kwili każdego roku przypominając nam jak wielką miłość dał nam Bóg dając nam swojego syna..

-----------------------------

Przez tysiące lat ludzkość obchodzi święto Narodzenia Pańskiego. To jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich. Syn Boży zstąpił bowiem swoim narodzeniem na ziemię pod człowieczą postacią, aby zbawić świat i poprowadzić ludzkość do Królestwa Bożego. Jezus Chrystus stał się więc dla ludzi synonimem dobra i łaski bożej. W nim to i dla niego każdego dnia warto ponosić największe ofiary...

------------------------------------

Bóg jest miłością. Kocha każdego z nas i czeka na każdego z nas, nawet największego grzesznika. Człowiek jest istotą ułomną, ale zawsze może wrócić do Boga i jego Syna. Nawrócenie jest czymś, co Bóg ceni choć jest to najbardziej wyboista i trudna droga do zbawienia. Mimo tego nawracajmy się każdego dnia, niwelując swoje ułomności i zwracając się do Boga. On zawsze na nas czeka i zawsze nas przyjmie do swojego serca.

-----------------------------------

Może choć w niewielkim stopniu przekazałem swoje młodzieńcze myśli... wierszem i jego wymową klepane...

Pozdrawiam wszystkich, z bożonarodzeniowymi życzeniami...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 24 grudnia 2014

Zadumy nad polskością i radości w te Święta życzę wszystkim...

Dzisiejsza Wigilia Narodzenia Pańskiego nastraja (winna nastrajać zawsze) radośnie...

Tak wiem, że nie zawsze życie niesie ze sobą słoneczne i radosne chwile, ale tak by się chciało aby - gdy już się pojawią - trwały wiecznie...

Często wydaje nam się, że ciąg zdarzeń bywa albo pasmem uśmiechu i radości, bądź też wiecznych złych rzeczy i porażek nazywanych przez nas pechem, "takim życiem" czy też losem, na który nie mamy wpływu. TAK NIE JEST. Nawet cierpienie uczy nas, że życie jest warte by żyć i cieszyć się nawet krótkimi chwilami szczęścia... tego subiektywnego, odczuwanego nieraz tylko przez nas i naszych najbliższych. Widocznie trzeba nieraz podźwigać ciężary, żeby docenić radość życia i wzmacniać się nawet cierpieniem...

Dzisiaj jest czas zapominania o winach, czas wybaczania, więc życzę Wam wszystkim...

RADOŚCI WSZELAKIEJ I ZADUMY GŁĘBOKIEJ!

Chciałbym z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego życzyć Wam Wszystkim i Waszym Najbliższym codziennego uśmiechu i radości wszelakiej. Niech te Święta będące symbolem Dobrej Nowiny i dla Was staną się Nowym Początkiem Waszego lepszego życia.

Nie życzę żadnej "magiczności", którą natrętnie wpajają nam wielbiciele medialnych magii i czarów ale zwykłej Pogody Ducha i małych oraz dużych radości. Zwyczajnie kochajcie innych tak jak byście chcieli być kochanymi. Oby ten czas przypominał Wam o tym jak można być szczęśliwym wśród najbliższych... I zdrowia oczywiście... i na ciele i - w dobie wszechogarniającej głupoty - na umyśle ;)

Bądźcie SZCZĘŚLIWI każdego dnia, zostawiajcie za sobą ślady mądrości, dobra i przyzwoitości. Dawajcie innym cząstkę siebie... tak bezinteresownie ku satysfakcji i pięknej ich wdzięczności. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że naszym życiem zbudowaliśmy trwałe o nas miłe wspomnienie... bo tak naprawdę każdy z nas indywidualnie jest tylko kamieniem, który może stać się piaskiem... ale wspólnie z innymi możemy stworzyć góry, które będą trwały wiecznie...

Niech też wśród śpiewu kolęd, kolorowej choinki, karpia, wśród najbliższych i ze wzruszeniem... znajdzie się przerwy mała chwila na zadumę nad Naszą Ojczyzną, Naszym Patriotyzmem, Polską i Polakami... Może jednak warto po raz kolejny zawalczyć o naszą tożsamość narodową, historię, tradycję i polskość!

Jeszcze raz... Zwykłych w swojej prostocie i pogodnych, rodzinnych, polskich i tradycyjnie pięknych oraz wzruszających, chrześcijańskich Świąt Narodzenia Pańskiego.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
 http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Co jest nie tak z polskim państwem?

Ostatnie wydarzenia obejmujące sfałszowane po części wybory samorządowe, opowiedzenie się sądów po stronie rządzącej koalicji i prezydenta (sławetne oświadczenie Wielkiej Trójcy Sądowej w sprawie wypowiedzi J. Kaczyńskiego dotyczącej tak naprawdę obrony sądów powszechnych przed naciskami polityczno-lobbistycznymi), nocna (na szczęście nieudana) i powszechnie medialnie przemilczana próba zmiany konstytucji umożliwiającej pozbywanie się resztek majątku narodowego w postaci lasów, również prawie nocne odrzucenie głosami koalicji wniosku o referendum w sprawie losów przedsiębiorstwa Lasy Państwowe i broniące naszej ziemi podpisane przez przeszło 2,5 mln Polaków,  medialna zmowa odcinająca  - poprzez brak transmisji jego zeznania przed sądem - Polaków od istotnych informacji związanych z osobą B. Komorowskiego oraz ogólny, wykreowany przez całą III RP marazm większości społeczeństwa skłoniły mnie do przypomnienia i rozszerzenia moich refleksji na temat dzisiejszej Polski, które wielokrotnie w większości już kiedyś przekazywałem w postaci odrębnych postów.

Polska - co wydaje się aż nadto oczywiste - powoli ulega degrengoladzie społeczno-gospodarczo-politycznej. Demokracja, wolność, niepodległość, suwerenność, godność to w dzisiejszej Polsce pojęcia abstrakcyjne lub o innej od wcześniej rozumianej konotacji znaczeniowej.

Sądzę, że celowo i z premedytacją niszczy się polskość i Polskę, doprowadzając ją do degradacji poprzez m.in. grabieżczą prywatyzację i pozbywanie się majątku polskiego, uniemożliwienie powstania silnej polskiej klasy średniej, pauperyzację, atomizację i zniewolenie społeczeństwa oraz jego depopulację a także przez wiele innych, antypolskich działań w sferze etyki, moralności, tradycji, kultury, itp.

Gdzie doszukiwać się przyczyn?

Brak propolskich elit...

Powolna degradacja Polski  to w dużej mierze wynik braku odpowiednich propaństwowych i prawdziwie (także etnicznie) polskich elit.  

Od 1989 roku nie zrobiliśmy tego, co było konieczne, nie przeprowadziliśmy lustracji ani dekomunizacji. Teraz zaś otrzymujemy to, co winno być oczywiste. Nie powinniśmy tedy w ogóle się dziwić obecnemu tragicznemu stanowi etyczno-moralnemu tzw. elit PRL-bis. Nie ma skutków bez przyczyn. Dzisiejszy stan naszego państwa jest właśnie taki, ponieważ oparte jest ono na szumowinach ludzkich nie zdekomunizowanych i nie zlustrowanych zaraz na początku przemian. To zaniechanie jest grzechem pierworodnym III RP, ale jakże miało być inaczej, skoro przełom 1989 tworzyli ludzie dawnego systemu komunistycznego i ich TW, KO oraz tzw. "pożyteczni idioci" a przy OS po obu stronach zasiadali w większości ludzie obcego nam pochodzenia, dla których raczej dobro Polski nie było najważniejsze.

Historia uczy, że nie ma czegoś takiego jak: "rewolucja bez rewolucji". Ustrój totalitarny można skutecznie obalić jedynie odsuwając na stałe jego beneficjentów od wpływu na rządy post-totalitarne. Inaczej te same jednostki i ich grupy będą zawsze dążyły do odbudowania swojego stanu posiadania sprzed rewolucji i niemal zawsze im się ten proceder powiedzie. Wiedziano o tym w dawnej Czechosłowacji, wiedziano w Niemczech, gdzie hydrze ścięto głowę od razu i do dziś nie pozwolono jej odrosnąć... Tego nie zrobiono w Polsce i mamy, to co mamy..

Szukając jeszcze przyczyn dzisiejszego stanu Polski i braku prawdziwych, propolskich elit należy się cofnąć do czasów jeszcze przedwojennych, wojennych a także do całego okresu PRL.

II WŚ przyniosła nam wyniszczenie przez obydwu okupantów: Niemiec i Rosji Sowieckiej dużej części elit polskiego społeczeństwa. Mordy niemieckie i sowieckie przyczyniły si.ę więc diametralnie do uszczuplenia najbardziej wartościowej substancji polskiego narodu. Sowieci wywieźli na Sybir 1 mln Polaków, w Katyniu zginęło 22 tysiące oficerów i polskich patriotów. Elity, które mogłyby po wojnie odbudować nasz kraj. Po 1943  roku z rąk Sowietów i polskich komunistów zginęło tysiące pozostałych elit z AK oraz innych niepodległościowych organizacji wojskowych i patriotycznej części narodu, w tym inteligencji... Po wprowadzeniu Stanu Wojennego zmuszono do emigracji od 1,5 do 2 mln patriotów... Obecne rządy spowodowały, że wyemigrowało "za chlebem" przeszło 2 mln młodych, zdolnych i kreatywnych Polaków, którzy winni pracować tutaj, dla Polski i jednocześnie dla siebie... Dodatkowo w 2010 roku wystarczyło pozbyć się 96 osób (choć niektórzy zapewne zginęli niejako "przypadkiem i z wyższej konieczności"), w tym parę prezydencką, aby naród umarł i ścięto mu głowę... Czyż nie o to chodziło ewentualnym smoleńskim zamachowcom?

Zbudowaliśmy tedy PRL na wymordowaniu patriotycznej elity państwa polskiego i oparliśmy ją na etyczno-moralnych kanaliach bez żadnego gruntownego wykształcenia, patriotycznej postawy i poczucia honoru... I cały PRL i dzisiejsze elity to... w większości potomkowie tych prymitywów etyczno-intelektualnych, w większości nie mających z polskim narodem żadnych związków

PRL - bis zbudowaliśmy dodatkowo na gruncie wcześniejszego Stanu Wojennego i zdrady okrągłostołowo-madalenklwej, która niestety trwa do dzisiaj.

I naprawdę. Nie ma co się dziwić obecnemu stanowi umysłów i wyznawanej hierarchii wartości obecnie nami rządzących? No bo przecież pustak nic nie może urodzić jeno też pustkę, prymitywizm intelektualny też rodzi podobny prymitywizm lub jeszcze gorszy. Rodzi też również określony i determinujący ów prymitywizm system wartości reprezentowany przez całą niemal klasę polityczną PRL-bis, a szczególnie PO... rodzi jeszcze gorsze pod tym względem etyczno-moralne szumowiny.

Tak dygresyjnie... Przez te ostatnie 25 lat - mimo werbalnych deklaracji - udało się III RP dokonać w Polsce jednego: zamiast zbudowania społeczeństwa obywatelskiego i świadomego swojej wartości , tożsamości oraz przekonanego o możliwości demokratycznego decydowania o swoim losie stworzono masę spauperyzowanych, bezmyślnych istot niezdolnych do jakiejkolwiek refleksji, działania i przekonanych o swojej endogennej niemocy sprawczej... W czasach realnego socjalizmu władza uważała, że najlepiej rządzić bezwolnym pijanym społeczeństwem, teraz wykreowali sobie bezwolne masy zrezygnowanych apadrytów (bezpaństwowców)...

Kryzys tożsamości europejskiej, kryzys państwowości polskiej... 

Tak więc jesteśmy świadkami niewątpliwie kryzysu Państwa Polskiego ale także kryzysu cywilizacji europejskiej. U nas nie chodzi już tylko o samą PO. Jak wspomniałem dotyczy to całej klasy politycznej po 1989 roku i również nas samych, Polaków - wyborców i nie wyborców. W Europie czynnikiem sprawczym owego kryzysu tożsamości cywilizacyjnej jest promowanie idei lewackch kosztem chrześcijaństwa oraz próba zbudowania anaturalnej i narzucanej totalitarnie marksistowskiej idei globalnej, jednorodnej wspólnoty "mas" w postaci zniemczonego tworu nazywanego Unią Europejską... czyli wyższą formą ZSRR...

Jest symptomatyczne, że tak naprawdę ZSRR i cały sowiecki eksperyment obumarł w dużej mierze dzięki Polsce i Polakom... I nie łudźmy się, że współcześni twórczy kontynuatorzy tych idei w Brukseli o tym nie pamiętają... Stąd była ich tak wielka radość, gdy udało im się w 2003 roku uzyskać naszą zgodę na wejście do ich Unii Europejskiej... Ile to wtedy było radości Millerów, Michników i innych takich... a rozkład wyników owego referendum do dziś odzwierciedla strukturę geograficzną poparcia dla poszczególnych partii: zwolennicy utraty przez Polskę własnej suwerenności na rzecz globalnej, bezpaństwowej UE głosują dziś na "postępowe i nihilistyczne partie" a zwolennicy budowy i rozwoju państw narodowych w Europie Ojczyzn z reguły na PiS...

Homo sowvieticus - twórczo rozwijany marksistowski eksperyment!

Pozornie tedy odzyskanie przez Polskę suwerenności i niepodległości po latach panowania "sowieckiego" nie stało się niestety przełomem moralno-etycznym całego Narodu a wprost przeciwnie: staliśmy się wzajemnie wyobcowanymi aspołecznymi jednostkami niezdolnymi do dbania o własną i naszych potomków przyszłość. Nie stworzyliśmy nowej jakości życia publicznego i prywatnego, która nakierowywałaby nas na przestrzeganie w codziennym życiu obowiązujących norm, zarówno prawnych, jak i moralnych.

Oczywiście taki był i jest cel działań antypoolskich elit III RP, które z rozmysłem nie pozwalały pozbyć się Polakom mentalnej spuścizny komunistycznej i kreowały oraz kreują do dzisiaj pożądany przez nich poddańczy stan ich umysłu.

Takie pojęcia jak: patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność zostały zrelatywizowane przez narzuconą nam globalistyczną współczesność a ich właściwa wartość stała się niejako anachronizmem, prawie nieprzystającym do rzeczywistości absurdem.

Zbudowany (a raczej nieodbudowany i postsowiecki) sposób funkcjonowania naszego państwa nie sprzyjał i nie sprzyja zresztą owym wartościom. Polskie społeczeństwo nie wierzy dziś w demokrację , prawo i instytucje z nią i z praworządnym państwem związane jak: parlament, sądy, prokuraturę czy policję. Większość Polaków nie zna prawa i nie ma - ze względu na ubóstwo - do niego dostępu. Hermetyczność środowiska prawniczego i wiedzy prawniczej oraz przykład wielu nieprawidłowości i niedoskonałości prawnej RP tworzą w naszym społeczeństwie przeświadczenie, że obywatele nie są równi wobec prawa i nie mają na jakość swojej egzystencji żadnego wpływu. Ową nierówność - której czynnikiem sprawczym jest zamożność i pozycja społeczno-zawodowo-polityczna - widzą wszędzie: w swoim miejscu pracy, gminie, powiecie, urzędzie skarbowym czy też wreszcie w skali makro, czyli instytucjach takich jak rząd czy parlament.

Przez te już 25 lat polskie niby elity polityczne nie były źródłem powstawania nowego, prawego Państwa. Stały się raczej w oczach jego obywateli synonimem małostkowości, karierowiczostwa, partyjniactwa i korupcji. Można powiedzieć, że "ryba psuje się od głowy" i tak też polskie elity postokrągłostołowe doprowadziły do zepsucia całego państwa oraz kreacji ludzkich antywartości cechujących większość Polaków.  Podstawą był oczywiście brak rozliczeń z przeszłością i umożliwienie przestępcom komunistycznym swobodnego funkcjonowania i rozwoju w nowej Polsce. Ich sposób działania i wyznawane wartości życiowe stały się więc obowiązującymi w III RP. "Homo sovieticus" i jego cechy nie stały się więc w całym dwudziestopięcioleciu obiektem krytyki a wręcz przeciwnie: nastąpiło jego przepoczwarzenie w "kolorowe opakowanie", puste w środku.

Hipokryzja demokracji – Demokratyczna hipokryzja... 

My Polacy - zgodnie z zamierzeniami zdrajców okragłostołowo-magdalenkowych - staliśmy się obecnie niestety właśnie takim kolorowym opakowaniem, w środku pustym lub zawierającym cokolwiek cuchnącą treść. Tacy są też oczywiście rządzący i ich towarzysze. I dlatego też jesteśmy skłonni dalej głosować na PO czy też na B. Komorowskiego, od czasu do czasu bezmyślnie oddając głos na "nowy proszek, jeszcze lepszy od tego, który był jeszcze najlepszy dwa dni temu..."

Bo czyż nie jest też tak, że w swoim miejscu pracy - jeżeli mamy taką możliwość - po prostu kradniemy (np. papier do drukarki czy też czas poświęcając go na wykonywanie pracy niekoniecznie dla właściwego pracodawcy). Nie jest czasem tak, że - na miarę swoich możliwości - załatwiamy sprawy sobie i innym wykorzystując posiadane znajomości i układy. Czy nie jest czasem dla nas oczywistością otrzymywanie tzw.: "prowizji" od załatwienia jakiejś sprzedaży czy kontraktu. W skali mikro to często właśnie tolerujemy i tak się zachowujemy zazdroszcząc ludziom na "piedestale" nie władzy, ale właśnie profitów z nią związanych. Bo przecież... jakbyśmy byli na ich miejscu to tak naprawdę robilibyśmy takie same rzeczy: dobre dla nas osobiście chociaż może i ocierające się o granice prawa lub nawet korupcjogenne. A zasady służby publicznej, patriotyzm, uczciwość, postawa propaństwowca? To przecież takie absurdalne i wręcz śmieszne rzeczy... No może realizowane przez nas tylko werbalnie, w pięknych słowach a nie w pięknych czynach i postępowaniu.

W demokracji liczy się głos większości a ta większość niestety dalej będzie raczej popierała PO. Bo przecież są tacy jak ta większość: ze wszystkimi przywarami "homo sovieticus" i tolerująca (nawet poprzez brak reakcji) na co dzień działania nie zawsze zgodne z prawem, również tym moralno-etycznym.

Tak naprawdę stworzyliśmy w Polsce jakąś hybrydę, quasi demokrację, stworzyliśmy quasi państwo, państwo teoretyczne przesiąknięte hipokryzją i dalekie od standardów naprawdę demokratycznych.

Ogłupiający, wszechmocny przekaz medialny 

Zbudowanie tak chorego państwa było możliwe oczywiście współcześnie jedynie dzięki przede wszystkim mediom, które w większości w Polsce są de facto mediami rządowymi . Wielu już pisało (ja też) o tym, że źródłem owej medialnej degrengolady jest szeroko pojmowana "michnikowszczyzna" w znaczeniu jakie nadał jej  Rafał Ziemkiewicz w swojej książce: "Michnikowszczyzna. Zapis choroby".

Niestety szeroko - w sensie źródła jak i sposobu przekazu - rozumiane media/zjawiska ( TV, Radio, Internet, Kino, Prasa, Film, Seriale, Imprezy masowe, Demonstracje, Zebrania modlitewne, Reklama, PR, Publicity, etc.) w sensie werbalnego i pozawerbalnego oddziaływania na zwykłego człowieka stały się już nie czwartą, ale pierwszą władzą. I to władzą potężną. Są już nie tylko źródłem informacji o otaczającym nas świecie, nie tylko przekazują wiedzę, dostarczają rozrywki oraz innych wartości, ale stały się KREATOREM zbiorowych zachowań i określonych sposobów myślenia oraz stylów życia jednostek i ich grup. Niczym „bóg” są zarówno „panem” stworzenia, jak i „panem” unicestwienia większości wszelkich osób, rzeczy, zjawisk i zdarzeń.

Oczywiście ogromne znaczenie przekazu medialnego nie jest niczym nowym. Od początków rozwoju ludzkości przekaz medialny (w rożnej formie) jest jej nieodłącznym elementem. Obok mowy bezpośredniej jest podstawowym, zbiorowym komunikatorem pomiędzy ludźmi, ich zbiorowiskami, organizacjami oraz kastami (rządzący – poddani). Przykładem mogą być starożytne Igrzyska czy tenże teatr.

Niemniej dopiero wiek XX i czas obecny jest dla przekazu medialnego okresem wcześniej niespotykanej świetności i rozwoju. Nie analizując szczegółowo, intuicyjnie możemy powiedzieć, że stało się to możliwe dzięki postępowi techniczno-technologicznemu, którego efektem jest powstanie globalnego społeczeństwa informacyjnego (również nie wnikając w szczegółowe dywagacje na temat określonego jego znaczenia).

Daje to właścicielom i dysponentom owych mediów wprost nieograniczone możliwości władania nad innymi. Daje władzę niemalże absolutną. Przekaz medialny jest bowiem najefektywniejszym instrumentem nie tylko zdobycia i utrzymania władzy politycznej, ale i materialnej oraz duchowej (emocjonalnej) nad człowiekiem. Przekaz ten decyduje też o tym jak postrzegamy świat i co oraz w jaki sposób się o nim dowiadujemy. Jak go de facto interpretujemy.

Łatwo możemy zauważyć, że tak pojmowany przekaz medialny stał  się wprost wymarzonym instrumentem manipulowania tymże człowiekiem oraz jego myśleniem, zachowaniem, doborem oraz hierarchią realizowanych w życiu wartości . Stąd tak ważnym jest różnorodność jego źródeł i wielość sposobów jego artykulacji, czyli - w ogromnym skrócie – Wolność, Odpowiedzialność, Rzetelność i Niezależność Mediów (przekazu medialnego). Czy w sensie idealnego modelu możliwe jest takowe we współczesnym świecie? Nie będę odkrywczy jeżeli powiem, że NIE!.

Ale każdy z nas indywidualnie oraz zbiorowo winien mieć możliwość i umiejętność krytycznego spojrzenia na istotę przekazu medialnego. Powinien dostrzegać jego prawdziwy charakter, ale też sytuację, w której przekaz medialny jest nośnikiem obłudy, fałszu, kłamstwa lub zawoalowanego nacisku socjotechniczno-propagandowego. A jeżeli tego nie potrafi to za niego winny to czynić np. instytucje państwowe (w tym media publiczne) lub niezależni dziennikarze.

Niestety w większości w Polsce media stały się propagandową tubą III RP. Stały się  jej bronią, ją ochraniają, ją kreują a nam przekazują informacje... które po prostu mają nas zmanipulawać.

Bezwartościowy świat medialnych kolorowych snów i prowincjonalizacja Polski

W Polsce kreowany świat przez media to miałkość i prymitywizm wartości… oraz kreowanie postaw takich, które czynią z nas, milionów Polaków bezwolne masy „wiecznie udających szczęśliwych tu i teraz”.

Może nieraz warto się zastanowić dlaczego właśnie w telewizji po raz kolejny do znudzenia leci jakiś Ferdek Kiepski, niezaradny fajtłapa i głupek pospolity zamiast serial o bezrobotnym zakładającym firmę i o jego kłopotach? Ku refleksji może też warto zastanowić się dlaczego  w serialach widzimy tylko ciągnące się problemy sercowo-rodzinne w smutnych wersjach ostatecznie? Dlaczego polskie media dołują Polaków zamiast ich promować, wydobywać z nich piękno i powab, pokazywać ludzi sukcesu? Dlaczego polskie media kreują zakompleksianie Polaków zamiast dawać im wiarę w umiejętności i możliwości?

Wielu nas zżyma się, że zamiast "wysokiej kultury" w telewizji czy innych mediach króluje miałkość, tania rozrywka i komercja. Można się zastanawiać, dlaczego,  ale czemu się dziwić? Polska rzeczywistość jest tak szara, że aż przerażająca...  Czyż można się dziwić, że Polacy uwielbiają programy dostarczające rozrywki, której nie mają - poza wielkimi aglomeracjami - na co dzień. W dużych miastach jest jakiś wybór. Zgoda. Ale wielu  żyje we Włocławku, Ustrzykach Dolnych, Kołobrzegu, Kaliszu, Zielonej Górze i innych większych lub mniejszych miastach i wsiach. Tam już "nic nie ma", "nic nie dociera"...

Nie wykształciliśmy Polski Samorządowej! Elitom (pseudoelitom, elytom) nie zależy na mądrym, wykształconym narodzie, bo trudniej nim rządzić. Miałkim elitom nie zależy na silnych samorządach bo tracą władzę. A nie-Polakom nie zależy na silnej Polsce z oczywistych względów...

Czas na odbudowę, czas na szczęście! 

Może jednak, mimo wszystko nadszedł czas na budowę Nowej Polski, może obecne wyniki wyborów i wszystko to, co działo się wokół nich a także wspomniane na początku fakty są dla nas ostrzeżeniem, niemal takim już ostatecznym dnem, od którego można „albo się odbić albo już niestety utopić ostatecznie”? Może warto dziś jednak udowodnić, że nas – jako Naród – nie można zatopić?

Taka oddolna budowa, odbudowa Polski ma dziś chyba sens głębszy niż nam się wydaje.

Jesteśmy przecież narodem dumnym i mądrym! Nie pozwalaliśmy nigdy sobą manipulować i z nas szydzić! Może teraz jeszcze tego nie widać, ale cała nasza historia to przeszło 1000 letnie Państwo Polskie. Państwo ludzi i Królów, Bohaterów i Męczenników, Ludzi Honoru! Państwo, którego nigdy nie mieli Ci wichrzyciele i piewcy Wybrańców Narodu! Tak naprawdę to my innych możemy uczyć naszej zaradności, inteligencji i pracowitości!

Dziś próbuje się z nas zrobić wyjałowioną z wszelkich wartości "rzecz" niezdolną do bycia człowiekiem! Pogrążoną w marazmie i beznadziei.  Mamy być w swojej masie łatwo sterowalnymi, zhomogenizowanymi w zakresie potrzeb zlepkami "istot cokolwiek oddychających jeszcze".

Na szczęście nie da się i nigdy nie dało się z nas - Polaków wyplenić naszej polskości, tradycji, wiary, historii. Nie udało się nikomu zniszczyć naszego narodu.

Powtórzę to, co kiedyś napisałem… Miejmy za maksymę to, co np. ja przyjmuję u siebie w działaniu: „Wszyscy wiosłujemy osobno ale i razem w jednym kierunku. Znamy cel podróży, czyli rozwój naszej Polski teraz i w przyszłości. Każdy z nas, proporcjonalnie do miejsca, w którym się znajduje, jest niezbędny w tej podróży i jest częścią osiągnięcia sukcesu, jakim jest dotarcie do jej celu”.

I w tym wszystkim bądźmy szczęśliwi… Szczęście to codzienne odczuwanie własnego istnienia”… Czyli żyjmy tak, abyśmy kładąc się do snu mogli stwierdzić: tak dzisiaj żyłem, byłem, istniałem, coś zrobiłem, dałem komuś uśmiech, część siebie, coś zdziałałem dla siebie, moich bliskich i dalszych oraz Mojej Ojczyzny

Najlepszym "lekarstwem" na marazm i przygnębienie jest wiara, nadzieja i miłość... uśmiech, praca i działanie!  Najlepszym "lekarstwem" na głupotę marksizmu jest  walka z nim, walka dobrem, mądrością i miłością...

Ku zastanowieniu i pokrzepieniu…

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

niedziela, 21 grudnia 2014

Marketingowa kreacja prezydenta i rządzących elit w III RP

W świetle ostatnich wydarzeń związanych z całościową osłoną medialną B. Komorowskiego, czyli mainstreamową ciszą informacyjną wokół jego pokrętnego i sklerotycznego zeznania przed sądem a także w wyniku niejako zmowy medialnego milczenia wokół meritum nocnych głosowań nad losem polskiej ziemi i lasów oraz innych działań wybielających (nawet w postaci obróbki graficznej - vide: E. Kopacz w VIVI-e) najważniejsze postaci III RP warto zastanowić się nad całym tym - wykreowanym marketingowo i utrzymywanym na rynku dzięki socjotechnicznym manipulacją - produktem zwanym PRL-bis.

Ten tekst jest właśnie o sukcesie firmy III RP, czyli o zbudowaniu negatywnego image konkurencji i jej produktów, negatywnego mimo wszystko, negatywnego absurdalnie i bez podstaw, ale zawsze negatywnego oraz o sukcesie pewnej strategii marketingowej wprowadzenia na rynek Nowego Produktu w postaci Prezydenta B. Komorowskiego a także o... realnie abstrakcyjno-intencjonalnej kreacji umiejętności przewidywania wystąpienia niemożliwych stanów przyszłości. Stanowi jednocześnie próbę subiektywnej i być może alogicznej egzemplifikacji ex post pewnych brzozą szumiących zdarzeń oraz rozszerzającą parafrazą moich - napisanych w latach 2010 i 2011 postów: B. Komorowski - Zrewitalizowany Nowy Produkt na rynku politycznymJak może nie tylko marketingowo wykreowano B. Komorowskiego...

----------------------------------------

Polityka od dawna stała się swoistym rynkiem, na którym określone firmy (partie polityczne) oferują swoje produkty (polityków) konsumentom (wyborcom).

Na owym rynku mamy do czynienia oczywiście z tradycyjną walką konkurencyjną pomiędzy partiami o pozyskanie jak największego udziału w rynku i jak największej liczby klientów. Działalnością tą w komercyjnych przedsiębiorstwach zajmuje się szeroko pojmowany marketing, który zaadoptowany na rynek polityczny zyskał takież dookreślenie: polityczny.

Jedną z form działalności marketingowej jest wprowadzanie na rynek nowych produktów lub też przedłużanie okresu trwania na rynku produktów już istniejących. Majstersztykiem tej ostatniej jest takie zrewitalizowanie oferowanego od dawna niszowego produku, aby przez konsumentów postrzegany był niemal jako nowy, lepszy i zyskał ich akceptację wyrażaną poprzez jednokrotny lub powtórzony zakup.

Podobnie jest też na rynku politycznym, gdzie wciąż oferuje sie nowych polityków lub dokonuje się ich rewitalizacji.

Chyba najbardziej spektakularnymi efeketami marketingu politycznego w Polsce było wykreowanie B. Komorowskiego na Prezydenta RP oraz Ruchu Poparcia Palikota jako trzeciej partii w parlamncie!

Jak to - według mnie - wyglądało w przypadku B. Komorowskiego, którego udział w rynku potencjalnych kandydatów na prezydenta wynosił pierwotnie li tylko niespełna 3%?

Na ówczesnym rynku politycznym firma PO zrealizowała niewiarygodne wprost przedsięwzięcie: wprowadziła na rynek Nowy Kandydujący Na Prezydenta Produkt zwany B. Komorowskim w miejsce ugruntowanej pozytywnie w świadomości Polaków marki z kategorii tzw. "dojnych krów" (terminologia używana przez Ph. Kotlera - guru od marketingu w USA), czyli Staregop Kandydującego Na Prezydenta Produktu (w sensie rozszerzonym) nazywanego Donald Tusk.

Wyjątkowość owego przedsięwzięcia wynikała z dwóch powodów. Po pierwsze: dotychczasowy produkt oferowany przez firmę PO jako marka D. Tusk posiadał bardzo wysoki udział w rynku i przynosił największe materialne i poza materialne korzyści dla przedsiębiorstwa powstałego w 1989 roku pod nazwą III RP i jej firmy zależnej, właśnie Platformy Obywatelskiej. Po drugie: podjęto się karkołomnej strategii - rewitalizacji już istniejącego produktu ze znikomym udziałem w rynku i raczej o negatywnej konotacji w świadomości konsumentów (ziewający i nie wyróżniający się Marszałek Sejmu)... w Nowy Produkt nie zmieniając nawet jego nazwy ani znaku towarowego (dalej oferowany był jako Bronisław Komorowski).

Każdy marketingowiec wie, że taka strategia była bardzo ryzykowna. Świadome (nawet czasowe) wycofywanie z rynku produktu o silnej pozycji i pozytywnym image wśród konsumentów i wprowadzanie w jego miejsce produktu"unowocześnionego", ale już wcześniej istniejącego niszowo, mogło stać się oczywiście sukcesem, ale również zakończyć kompletną klapą i doprowadzić do bankructwa firmę, czyli III RP. Ponadto wymagało poniesienia bardzo dużych nakładów finansowych na wszelkie działania w zakresie marketingu-mix (produkt, cena, promocja, dystrybucja) oraz na wykreowanie popytu na nową markę (poczynając od kreacji wystąpienia określonych potrzeb u konsumentów, których zaspokojenie mogło nastąpić jedynie poprzez zakup wykreowanego na nowo produktu-Bronisława Komorowskiego).

Nie wspomnę też oczywiście, że takie przedsięwzięcie wymagało również wcześniejszego, szczegółowego opracowania "strategii wejścia" na rynek ze szczegółowym opisaniem wszystkich działań, w tym również z zakresu nżynierii socjotechnicznej/manipulacji/propagandy oraz sposobów konkurowania z największym produktem konkurencyjnym, np. poprzez doprowadzenie do jego wycofania z rynku.

Dlaczego, mimo tego ryzyka podjęto się jednak realizacji przedsięwzięcia i zdecydowano się wprowadzić B. Komorowskiego na rynek? I skąd było wiadomo, że operacja się powiedzie?.

Odpowiedzi są trudne, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że ostatecznie Nowy Produkt nie musiał konkurować na rynku z najgroźniejszym i najsilniejszym produktem konkurencyjnym zwanym L. Kaczyńskim. Na tej konstatacji mógłbym zakończyć odpowiedź na postawione wyżej pytania, bowiem uwzględnienie w "strategii wejścia" na rynek Nowego Produktu faktu, iż w momencie jego zaoferowania konsumentom brak będzie na tymże rynku najgroźniejszego i substytucyjnego produktu konkurencyjnego... a'priori dawało pewność sukcesu rynkowego omawianego przedsięwzięcia... Jeżeli dodatkowo liczono, że również bliźniaczy produkt konkurencji zniknie z rynku to gwarancję sukcesu można było określić niemal ze 100% prawdopodobieństwem...

Ale skupmy się na razie na analizie strategii wprowadzania zrewitalizowanego Nowego Produktu w okresie na przełomie 2009/2010 roku uznając tragedię smoleńską jako tylko sprzyjający dla III RP splot może zaskakujących i nieoczekiwanych okoliczności w postaci tragedii smoleńskiej.

Ówcześnie zapewne dotychczas oferowany produkt przedsiębiorstwa III RP i jego "firmy-córki" PO, występujący pod nazwą D. Tusk o tym, że zostanie wycofany z rynku niestety chyba dowiedział się jako ostatni. Decyzja najwyraźniej została podjęta na jednym z posiedzeń Zarządu III RP. Nie wiem, który z członków Zarządu wystąpił z ową propozycją i poddał ją pod głosowanie, ale sądzę, że raczej "padło" to ze strony opcji prosowieckiej w zarządzie, bowiem Nowy Produkt był i jest ich ulubionym od dawna. Wiadomo też, że opcja proniemiecka (prounijna) w zarządzie III RP od zawsze wspierała wycofany produkt zwany D. Tuskiem.

Wobec konkurencji natomiast firma III RP przez wcześniejsze 4 lata (a nawet wcześniej) realizowała ostrą strategię marketingową, którą można by nazwać "negatywną strategią frontalnego ataku" (pojęcie używane przez Ph. Kotlera, ale również przez innych marketingowców). Polegała ona mniej więcej na wykreowaniu w świadomości konsumentów negatywnej oceny najgroźniejszych produktów konkurencyjnych zwanych: Lech Kaczyński i J. Kaczyński. Ta nienawiść oczywiście miała się przenosić na samo przedsiębiorstwo zwane PiS oraz wszelkie jego firmy zależne.

Tego typu walka konkurencyjna nawet często prawnie bywa zakazana, np. w reklamach nie można porównywać się z konkretnymi produktami na zasadzie ich porównawczej negacji (stąd np. nasz proszek jest lepszy od zwykłego proszku a nie od proszku konkretnej marki), ale tą negatywną strategię stosują z reguły firmy, które mają do zaoferowania produkty o niskiej jakości i małym potencjale rynkowym. Z braku możliwości pozytywnej walki konkurencyjnej, której przedmiotem bywają większe walory jakościowe, większy stopień zaspakajania potrzeb, innowacyjność, oryginalność, itd.. firmy te stosują najprostszą z możliwych i najbardziej prymitywną metodę: totalnej negacji firmy konkurencyjnej i jej produktów. Oczywiście celem jest zbudowanie w świadomości konsumentów wystąpienia u niech a'priori negatywnych skojarzeń z produktami konkurencji. I to niezależnie od jakości własnych produktów i obiektywnej prawdzie, co do faktycznej jakości produktów konkurencyjnych. Rodzi to oczywiście potrzebę wykorzystywania nawet najbardziej karygodnych metod: od insynuacji, poprzez kłamstwa, prowokacje a nawet do fałszowania rzeczywistej skali konsumpcji produktów konkurencji (sfałszowania wyborów). Nie będę tu opisywał tych metod... przez ostatnie niemal 10 lat POznaliśmy je w miarę dokładnie. Z drugiej zaś strony - też w oderwaniu od rzeczywistości - należy wykreować pozytywny obraz naszej marki, niezależnie czy pod opakowaniem śmierdzi czy też nie. W tym wypadku też ima się różnych, nawet dalekich od zgodnych z prawem, metod (np. obiecuje się, że nasz wyrób będzie leczył a dostajemy po nim obstrukcji lub rozwolnienia).

Trzeba przyznać, że owa negatywna strategia prowadzona przez PO i całą firmę III RP przyniosła nad wyraz pozytywne dla nich skutki. Rzeczywiście konsumenci mają do dziś w większości zakodowany negatywny obraz największej firmy konkurencyjnej i jej produktów. Do tego stopnia wykreowano tą negację, że nawet gdy III RP sprzedawała onegdaj - poprzez nowopowstałą firmę jak RPP - "buble" to przez dużą liczbę beznadziejnie lojalnych konsumentów i tak były oceniane jako lepsze od nawet najlepszych jakościowo produktów PiS. Kuriozalne? Nie... zważywszy ile nakładów poniesiono, ile osób zatrudniono (np. media, michnikowszczyzna), ile pracy i wysiłku włożono w proces budowy takiej a nie innej świadomości konsumentów... oderwanej od racjonalności i rzeczywistości niestety.

Teraz wracając do wprowadzenia Nowego Produktu (rewitalizacji starego). Z tego co napisałem powyżej wyraźnie widać, że najistotniejszym sukcesem firmy III RP było zbudowanie (do 10 kwietnia 2010 roku) negatywnego image konkurencji i jej produktów, negatywnego mimo wszystko, negatywnego absurdalnie i bez podstaw, ale zawsze negatywnego. W takim kontekście każdy produkt oferowany przez nich zawsze miał lepszą pozycję u konsumentów niż "złe i brzydkie a'priori" produkty firmy konkurencyjnej a w szczególności te dwa: wywołujący odruch wymiotny Lech Kaczyński czy odruch nienawiści J. Kaczyński.

Zapewne podczas badań otoczenia (niezbędnych w czasie budowy strategi wejścia z produktem na rynek) okazało się, że D. Tusk wcale nie jest silną marką a jego mocna pozycja na rynku wynikała przede wszystkim z negatywnej konotacji u konsumentów produktów konkurencyjnych. Innymi słowy: klienci kupowali Tuska nie dlatego, że jest to Tusk tylko dlatego, że nie chcą kupić jednego lub drugiego Kaczyńskiego (których nawet nie chcą spróbować, bo wywołuje u nich obrzydzenie sam ich widok i nazwa - brawa dla III RP!).

Tak wykreowany rynek i jego cechy oczywiście implikowały do jakże racjonalnego stwierdzenia: niezależnie jaki produkt zaoferujemy i tak szybko uzyska zaufanie konsumentów i będzie miał większy udział w rynku niż znienawidzony konkurencyjny! A bardziej przyziemnie: Spec-Zarząd Cieni III RP skonstatował prawdopodobnie, że już dość rządów niepewnych cywili i polityków. Czas wyjść z cienia i porządzić sobie wreszcie z pierwszego szeregu z naszym Chłopcem na czele.

Oczywiście wprowadzenie nowego produktu wymagało rozwagi a nie działań pochopnych. Skutecznie też należało przy okazji pozyskać też nowych konsumentów, tak aby jednocześnie nie zrazić starych. Stąd na początek zaoferowano jeszcze drugi (niby konkurencyjny produkt) zbliżony trochę do tego wycofywanego D. Tuska, ale nakierowany bardziej na profinansowy (proamerykański) segment rynku. Miał zaktywizować sprzedaż, dotrzeć do nowych segmentów rynku, skłonić do ponownego zakupu, dotrzeć do młodych konsumentów... a później oczywiście całe odium sukcesów tego zamiennika (R. Sikorski) przeniesione zostało umiejętnie na Nowy Produkt, czyli Naszego B. Komorowskiego. Dla R. Sikorskiego przewidziano zaś miejsce jakiegoś produktu komplementarnego w stylu Ministra Spraw Zagranicznych a dziś Marszałka Sejmu? Nie zapomniano też o pozostawieniu w ofercie dotychczasowej "dojnej krowy", czyli D. Tuska, którego wtedy dalej ulokowano na "dość wysokiej, premierowej półce" by w końcu wymościć mu rynkowe "rynkowe, unio-europejskie miejsce". Kierowano się przeto zasadą: wszak zanim zniknie z rynku (a wprowadzenie na rynek Nowego Produktu jest takową decyzją o stopniowym jego wycofaniu z oferty) taki produkt stanowi zawsze stały i pewny dopływ oczekiwanych przez firmę zysków i zapewnia jej bieżącą płynność finansową (w tym przypadku poparcie wyborców).

Karkołomna strategia wprowadzenia na rynek Nowego Zrewiatlizowanego Produktu zakończyła się pełnym powodzeniem - B. Komorowski został Prezydentem RP...

Zastanawia wszak tylko tylko jedno...

W okresie budowy "strategii wejścia" jej kreatorzy musieli sobie zdawać jednak sprawę z marnej jakości wprowadzanego Nowego Produktu. Od przeszło 4 lat widzimy (ci, co chcą widzieć i racjonalnie myślą), że jest to produkt spożywczo-polityczny, który smakuje o wiele gorzej niż go reklamowano... Nie miałby szans na osiągniecie lepszej sprzedaży niż Donald Tusk a w bezpośredniej rynkowej konfrontacji z produktem konkurencyjnym zwanym L.Kaczyński mógłby również - pomimo negatywnej u konsumentów konotacji konkurencyjnej marki - ponieść porażkę...

Jednak sytuacja na konkurencyjnym rynku nieraz bywa zaskakująco turbulentna... pod Smoleńskiem latami rosła pewna kevlarowa brzoza szumiąca, która siłą swej brzozowej woli oderwała skrzydło pewnego samolotu, albo wcale nie była jednak kevlarowa i samolot w ogóle tamtędy nie leciał, albo też leciał i sam z oddali siłą swej woli brzozę po prostu złamał wpół...

Zastanawiające... Jeżeli ktoś kiedyś pomyślał, że budowa strategii marketingowej jest przedsięwzięciem bardzo prostym, to historia owej brzozy wskazuje jak trudno w niesamowicie zmiennym i żywiołowym otoczeniu prawidłowo przewidywać mogące w przyszłości wystąpić określone zdarzenia a przecież prognozowanie tak naprawdę jest jedną z najważniejszych i zarazem najtrudniejszych umiejętności dobrego marketingowego stratega. Bardzo nieliczna i specyficzna zapewne jest ta niemal wizjonerska i wróżbiarska grupa specjalistów, która w sposób abstrakcyjno-intencjonalny potrafi wykreować  u siebie umiejętność przewidywania wystąpienia niemożliwych stanów przyszłości, w tym przypadku nagłego wycofania z rynku L. Kaczyńskiego, co umożliwiło - bez barier konkurencyjnych - swobodne wejście na rynek Nowego i Słabego Produktu pod nazwą B. Komorowski.

Tak więc dzisiaj nie możemy się dziwić, że w dalszym ciągu jest realizowana pewna strategia wobec tak wcześniej kosztotwórczego produktu jakim był i jest B. Komorowski. Ma ona na celu przedłużenie cyklu życia produktu politycznego na następną kadencję.  W jej ramach poprzez różne instrumenty (także z pogranicza absurdu i fałszerstw np. ośrodków badawczych) próbuje się PR-owo utrzymywać wysoki udział w rynku B. Komorowskiego, tak aby dla konsumentów stawał się jeszcze bardziej atrakcyjny kosztem produktów konkurencyjnych, a w szczególności J. Kaczyńskiego i jego PiS-u. Stąd jest ta ciągła osłona medialna poczynań naszego prezydenta i próba kreowania go na dobrodusznego Ojca Narodu m.in. malującego z dziećmi bombki pod choinkę i  nie mającego tak naprawdę żadnego konkurencyjnego produktu substytucyjnego. I cały sztab rządzący III RP zrobi wszystko aby tą kreację utrzymać i nie pozwoli nigdy, aby konsumenci przekonali się jakiej niskiej jakości jest tak naprawdę ów produkt zwany B. Komorowskim. Przed nami zaś walka konkurencyjna o konsumentów (wybory prezydenckie), więc ta kreacja będzie jeszcze bardziej widoczna a w jej ramach należy się spodziewać bezwzględnego niszczenia w zarodku jakichkolwiek prób prawdziwego przedstawienia negatywnych walorów produktu politycznego jakim jest B. Komorowski.

Podobnie jest z PO, która jest gwarantem monopolistycznego udziału w rynku produktu rozszerzonego jakim jest cały układ okragłostołowo-magdalenkowy. Tak naprawdę układ ten i PO z nowym produktem w postaci E. Kopacz (wykreowanym zresztą z wykorzystaniem podobnych instrumentów jak w przypadku B.K. m.in. w postaci wcześniejszego uplasowania jej na stanowisku M. Sejmu) są produktami komplementarnymi wobec B. Komorowskiego, to znaczy wszystkie one muszą istnieć razem, aby móc zaoferować konsumentowi określoną wartość w postaci III RP, której w sposób manipulacyjny przypisuje się pozytywną konotację.

Nie łudźmy się więc, że zbudowana wielkim kosztem 25 -lecia pozycja monopolistyczna obecnych politycznych produktów na rynku zostanie w jakiejś dopuszczalnej formie konkurencji rynkowej (np. w tym przypadku wyborów) zachwiana. Monopoliści zrobią wszystko, wraz z fałszerstwem wyborczym, aby zachować i rozszerzyć swój udział w rynku, monopolizując go całkowicie.

Aby się temu przeciwstawić, pokonać konkurencyjnie obecne oferowane produkty i zdobyć jednak dominującą pozycję na rynku trzeba by dzisiejsza opozycja przygotowała naprawdę szczegółową strategię marketingową, w której być może winny być zawarte elementy frontalnego ataku, czyli poderwania społeczeństwa do masowego i czynnego oporu wobec obecnej władzy.  W tym celu potrzeba jednak zbudować również alianse (porozumienia) strategiczne z wszystkimi innymi produktami konkurencyjnymi wobec obecnych monopolistów (np. z RN) a także doprowadzić do powszechnego bojkotu konsumenckiego tychże monopolistycznych i dominujących na rynku produktów.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

sobota, 20 grudnia 2014

Kolejny strach władzy: nocne głosowania nad losem naszej ziemi i lasów

Późnym wieczorem i w nocy z 17 na 18 grudnia w Polsce próbowano dokonać nocnej zmiany konstytucji umożliwiającej w przyszłości de facto sprzedaż lasów państwowych w uzasadnionych odrębną ustawą przypadkach wynikających z celów publicznych lub celów zrównoważonej gospodarki leśnej oraz debatowano i głosowano nad społecznym wnioskiem (pod którym podpisało się ponad 2,5 mln obywateli - sic!) referendum w sprawie przyszłości Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe i polskiej ziemi.  

Konstytucja została uratowana pięcioma głosami (dzięki przede wszystkim posłom PiS i koalicji Ziobrystów z Gowinowcami), natomiast niestety społeczny wniosek o referendum został odrzucony głosami koalicji rządowej. 

Zastanawiający jest czas owych głosowań oraz powszechna zmowa milczenia mainstreamowych mediów na ich temat, co chyba staje się już tradycją w sytuacji, gdy upublicznienie jakichś zdarzeń czy faktów może niekorzystnie wpłynąć na obecnie nami rządzący reżim III RP. Posłowie dowiedzieli się o terminie i godzinie owych głosowań dosłownie dzień wcześniej wieczorem. 

Zastanawiający jest doprawdy fakt niejako chęci nocnego ukrycia debaty nad trzecią w historii zmianą naszej Konstytucji. Przecież tu chodziło o najważniejszy akt prawny Rzeczpospolitej! Czyżby naprawdę rządzący aż tak bali się prawdy i jej ujawnienia np. podczas dziennej debaty na ten temat transmitowanej np. przez publiczną TVP? Sądzę, że tak... bowiem strach przed ujawnieniem polskiemu społeczeństwu brutalnej prawdy o antypolskości obecnej ekipy rządzącej jest dla niej stanem immanentnym, który implikuje podejmowanie określonych działań obronnych i dalekich od standardów normalnej demokracji, co tworzy z obecnej Polski twór naprawdę niemal totalitarny.    

Podobnie wygląda sprawa referendum. Głosowanie przeprowadzono późnym wieczorem i głosami koalicji zostało ono odrzucone... Tym samym zignorowano (nie pierwszy raz zresztą) przeszło 2,5 miliona obywateli, którzy złożyli podpis pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie Lasów Państwowych i sprzedaży polskiej ziemi.

Obydwie zresztą sprawy mają ze sobą wiele wspólnego  i dotyczą żywotnych interesów własności jednych z ostatnich naszych dóbr narodowych: lasów i ziemi. 

Rządowa poprawka konstytucyjna była prawdopodobnie idealnym rozwiązaniem umożliwiającym w przyszłości sprzedaż lasów państwowych. I jak zwykle - jeżeli chodzi o rządy PO-PSL - była tak przygotowana, aby pod pozorem ochrony lasów dać możliwość otrzymania przyszłych profitów z ich sprzedaży. Poprawka mówiła bowiem, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegałyby przekształceniom własnościowym. Wyjątkiem jednak od tej zasady byłyby przypadki uzasadnione celami publicznymi lub celami zrównoważonej gospodarki leśnej, które to określałaby odrębna ustawa. Czyż to nie był zabieg wprost genialny? Przyjęcie bowiem tak brzmiących zapisów praktycznie otwierałoby furtkę do nadużyć, bo cóż to znaczy „z wyjątkiem uzasadnionego celu publicznego”, kiedy nie bardzo wiadomo, co to są cele publiczne, które mogą być przecież różne (np. reprywatyzacyjne?) a dodatkowo określone odrębną ustawą. Taki zapis byłby prawnie niedookreślony, który można byłoby dowolnie interpretować, podobnie zresztą jak pojęcie „zrównoważonej gospodarki leśnej”. 


Warto też wspomnieć, że jest to kolejny koalicyjny atak na polskie lasy. Już w styczniu 2014 mocą nowelizacji ustawy przeforsowanej przez rząd Donalda Tuska zobowiązano Lasy Państwowe do przekazania budżetowi państwa w latach 2014 i 2015 po 800 mln zł. Zdecydowano też, że od 2016 r. Lasy będą rocznie przekazywać do państwowej kasy 2 proc. wartości sprzedanego drewna, co przy jej przychodach daje kwotę około 100-150 mln zł rocznie i to niezależnie od tego czy ich wynik finansowy w danym roku budżetowym, będzie zyskiem czy stratą...

Donald Tusk, ograbiając Lasy z 1,6 mld zł, stwierdził hipokrytuycznie, że decyzja rządu „w perspektywie wielu lat stabilizuje sytuację Lasów Państwowych” i pozwoli im „funkcjonować co najmniej tak samo dobrze, jak do tej pory”.

Jak jednak zauważa Z. Kuźmiuk: "W związku z tym, że w ostatnich 5 latach, Lasy osiągały dodatnią różnicę pomiędzy przychodami, a kosztami na poziomie około 200 mln zł rocznie, oznacza to efektywną stawkę tego podatku w wysokości około 80% (stawka podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) wynosi w Polsce 19%, a stawka karnego podatku z nieujawnionych źródeł wynosi 75%) (...) ale jeszcze bardziej absurdalny jest zapis, zobowiązujący przedsiębiorstwo Lasy Państwowe do wpłaty do budżetu państwa w latach 2014-2015, jak to ujęto z kapitału własnego, astronomicznej kwoty 1,6 mld zł po 0,8 mld zł rocznie (w ratach kwartalnych). Środki te w wysokości po 650 mln zł rocznie w latach 2014-2015, mają być przeznaczone na finansowanie budowy dróg lokalnych, realizowanych przez samorządy gminne i powiatowe, a po 150 milionów rocznie zostanie w budżecie państwa. A więc w 2014 roku, roku kampanii wyborczej do jednostek samorządu terytorialnego, samorządy gminne i powiatowe (ponieważ środki na drogi lokalne dzielą poszczególni wojewodowie dotrą one najprawdopodobniej tylko do tych, którymi kierują burmistrzowie, wójtowie i starostowie z Platformy i PSL-u), otrzymały od rządu prezent pochodzący ze swoistej „grabieży” zasobów finansowych Lasów Państwowych (...) Teraz już wiadomo, że konieczność wpłacania przez Lasy Państwowe co kwartał już w tym roku po 200 mln zł, paraliżuje ich gospodarkę finansową (Lasy tracą płynność), a ponadto oznacza radykalne obniżenie nakładów inwestycyjnych z przewidywanych wcześniej kwoty 1,2 mld zł do zaledwie 0,6 mld zł. Utrzymanie tak dramatycznie wysokiego dodatkowego obciążenia podatkowego do końca 2015 roku, może doprowadzić Lasy Państwowe do załamania się ich gospodarki finansowej i w konsekwencji utraty możliwości finansowania swoich zadań, a to z kolei może skłonić rządzących do powołania na ich majątku spółki Skarbu Państwa i rozpoczęcia procesu jej prywatyzacji. W przypadku takiego rozwoju sytuacji, ogromnym zagrożeniem dla Lasów jest zniesienie z dniem 1 maja 2015 (2016 - dop.kj) roku ograniczeń kapitału zagranicznego w dostępie do polskiej ziemi, która będzie mogła być nabywana bez ograniczeń przez cudzoziemców" [1].

Zaiste... atak na polskie lasy niejako współgra z terminem rychłej, swobodnej możliwości sprzedaży polskiej ziemi obcokrajowcom. 1 maja 2016 kończy się bowiem dwunastoletni okres ochronny przed masowym jej wykupem. Polacy więc stanęli murem nie tylko w obronie Lasów Państwowych, ale i polskiej ziemi i gremialnie w liczbie ponad 2,5 mln osób złożyli wniosek o referendum w tych sprawach. W owym wniosku zawarto postulat renegocjacji Traktatu Akcesyjnego w kwestii sprzedaży ziemi obcokrajowcom, który stwierdzał, "by cudzoziemcy mogli kupować ziemię w Polsce dopiero od roku, w którym siła nabywcza średniej pensji Polaka będzie stanowiła minimum 90 proc. średniej siły nabywczej średniej pensji mieszkańców pięciu najbogatszych krajów UE. Jak na razie zarabiamy ponad pięciokrotnie mniej" [2].

Niestety - jak wspomniałem wcześniej - referendum głosami koalicji zostało odrzucone a na szczęście uratowana została Konstytucja RP.

Reasumując... Czyż nie mieli się czego bać nasi włodarze? Oczywiście mieli. Wytłumaczenie Polakom o co tak naprawdę chodziło w owych głosowaniach musiałoby wielu otworzyć oczy na haniebne zamiary koalicji PO-PSL, koalicji... która nie tylko chce ostatecznie sprzedać Polskę to jeszcze w ogóle nie szanuje Polaków i lekceważy oraz szyderczo ignoruje ich w każdej możliwej sprawie dotyczącej żywotnego interesu polskiego. A usłużne media oczywiście reprezentują jedynie słuszną partię i linię polityczną reprezentowaną przez magdalenkowo-okragłostołowy reżim III RP.

Cieszę się, że nie udał się atak na zmianę Konstytucji, ale smucę się, iż po raz kolejny zignorowano Polaków odrzucając nasz wniosek o referendum. Mam nadzieję, że będziemy o tych wszystkich faktach pamiętali przy urnach wyborczych w kolejnych wyborach. Oby!


[1] http://naszeblogi.pl/51607-platforma-i-psl-znowu-z-troska-pochylily-sie-nad
[2] http://wpolityce.pl/polityka/226315-platforma-lupi-kolejne-rodowe-srebra-pod-oslona-nocy-chce-zmielic-25-mln-podpisow-w-obronie-lasow-cos-w-tym-jest-ze-milicja-tez-byla-obywatelska
Polecam też: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/119125,nocne-debaty-o-lasach-panstwowych.html

P.S.

Wyniki głosowania w sprawie zmian w Konstytucji referndum.

Głosowanie nr 167 - posiedzenie 83.
Dnia 18-12-2014 godz. 00:44:26

Pkt 3. porz. dzien. Sprawozdanie Komisji o poselskim projekcie ustawy o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej - trzecie czytanie

Głosowanie nad przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa

Głosowało - 443 Za -291 Przeciw -150 Wstrzymało się -2 Nie głosowało -11
Większość 2/3 -296
Głosowanie w sprawie lasów



Głosowanie nr 5 - posiedzenie 83.
Dnia 17-12-2014 godz. 21:57:49

83. posiedzenie Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniach 17, 18 i 19 grudnia 2014 r.

Głosowanie nad przyjęciem wniosku o uzupełnienie porządku dziennego o punkt obejmujący rozpatrzenie obywatelskiego wniosku o poddanie pod referendum ogólnokrajowe sprawy przyszłości Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe i polskiej ziemi

Głosowało - 442 Za -192 Przeciw -235 Wstrzymało się -15 Nie głosowało -12
Głosowanie w sprawie referendum

Źrórdło:
http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=7&NrPosiedzenia=83&NrGlosowania=5

P.S.

Jako uzupełnienie mojego postu przytoczę dwa teksty, które jasno wskazują, że sprzedaż polskich lasów jest niejako konsekwencją tajnej umowy między polskim rządem a środowiskami żydowskimi... Lasy po prostu mają być częścią spłaty za wyimaginowanie roszczenia majątkowe Żydów wobec Polski sięgające nawet 65 mld USD. Jest to jawna zdrada Polski i narodu polskiego...

Tekst 1
Źródło: http://blogmedia24.pl/node/70090

"Wszystko powoli staje się jasne. Oliwa na wierzch wypływa – mawiają mądrzy ludzie. A kłamstwo ma krótkie nogi. Nie minęły dwa tygodnie od czasu sławetnego nocnego zamachu posłów tzw. koalicji rządzącej na publiczne dobro Polaków, w postaci zorganizowanego chyłkiem i bez medialnego rozgłosu głosowania za sprzedażą prywatnym właścicielom lasów państwowych – kiedy ujawniać się zaczynają dość przerażające kulisy tego - nieudanego, dodajmy, za sprawą pięciu głosów sprzeciwu - skoku na jedną z ostatnich, nieoddanych jeszcze w obce ręce własności publicznych w Polsce.

 Oto Wikileaks podaje link http://www.wikileaks.org/plusd/cables/09WARSAW78_a.html  do strony, na której publikowane są dokumenty z archiwum dyplomacji amerykańskiej, m.in. w Polsce. Pod numerem  dokumentu 09WARSAW78_a , z datą: 2009 January 23, 16:23 (Friday) znajdujemy email od ówczesnego Ambasadora USA w Polsce, Victora Ashe, relacjonujący aktualny stan spraw w Warszawie, zwłaszcza sytuację po zmianie na stanowisku min. sprawiedliwości (chodzi o zastąpienie Zbigniewa Ćwiąkalskiego – Andrzejem Czumą, którego ambasador Ashe – cytując słowa marszałka Sejmu, B. Komorowskiego -  nazywa jego „towarzyszem podziemnej walki”, przypominając, że obaj byli aresztowani na 3 miesiące w 1980 r.).

 O wiele bardziej interesujący jest jednak pkt. 6 listu, w którym pan ambasador komentuje aktualny stan spraw dotyczących tzw. rekompensat za  prywatne mienie skonfiskowane na terenie Polski podczas 2 wojny światowej oraz w latach reżimu komunistycznego.

 Cytuję: „On prospects for passing legislation on compensation for private property confiscated in WWII and the Communist era, Komorowski expressed concern that the financial crisis had presented "new circumstances." Nevertheless, Komorowski said, PM Tusk is determined to force intransigent ministers, especially the Agriculture and Environment Ministries, to contribute to a compensation fund by selling government-owned real estate, including forests. "We have to look for extra funds" because of declining property values. Komorowski reiterated that Tusk was determined to move forward with the legislation. Komorowski hinted that the ten-year repayment plan envisioned in the current draft legislation would be a "safety mechanism." He said it was absolutely essential to start the process, but did not specify when the legislation would be introduced in parliament.”

 A oto polskie tłumaczenie tej mrożącej krew w żyłach notatki:

 „Co do perspektyw uchwalenia przepisów dotyczących odszkodowań za mienie prywatne skonfiskowane w okresie II wojny światowej i w okresie władzy komunistycznej w Polsce, Komorowski wyraził obawę, że kryzys finansowy stworzył  "nowe okoliczności". Niemniej jednak, Komorowski oznajmił, że Tusk jest zdeterminowany, aby zmusić nieprzejednanych ministrów, zwłaszcza ministerstwa rolnictwa i ochrony środowiska, aby włączyli się do funduszu kompensacyjnego przez sprzedaż nieruchomości będących własnością rządu, w tym lasów. "Musimy szukać dodatkowych środków" z powodu spadku wartości nieruchomości. Komorowski powtórzył, że Tusk jest zdeterminowany, aby przyśpieszyć proces legislacyjny. Zasugerował też, że przewidziany w obecnym projekcie ustawy 10-cio letni plan spłaty stanowi "zawór bezpieczeństwa". Uznał za absolutnie konieczne rozpoczęcie tego procesu, lecz nie określił, kiedy konkretne przepisy będą przedstawione w parlamencie.”

      Czy jeszcze coś trzeba wyjaśniać?... Pismo ambasadora USA w Polsce jest czarno na białym dokumentem spisku – nie zawaham się użyć tego słowa -  mającego na celu wydarcie Polakom ich wspólnego dobra i dokonanie jego wyprzedaży, aby przypodobać się obywatelom obcego państwa, którzy w wyniku agresji Niemiec na Polskę w 1939 r. a następnie kilkudziesięcioletniej okupacji Polski przez Związek Sowiecki – wskutek zdrady, dokonanej przez demokratyczny Zachód i oddania swego alianta w 2 wojnie światowej do „sowieckiej strefy wpływów” - utracili własności na terenie Polski, niębędącej przez cały tamten okres suwerennym państwem. 

      Jeszcze tylko uprzejme zapytanie: dlaczego my, blogerzy, musimy wyłapywać dowody zdrady rządzących i przedstawiać je publicznie? Co na to „nieprzejednane” i wciąż pełne groźnych frazesów o praworządności, mainstreamowe dziennikarzyny? Które bez litości demaskują kanapkę w ustach posłanki opozycji podczas przeciągających się obrad  i tygodniami piętnują zachowanie się żon posłów opozycji w samolociku tanich linii lotniczych do Madrytu, a biorą ogon pod siebie i trzęsą się pod kanapą, gdy jest szansa ujawnienia za pomocą trzech kliknięć myszą prawdziwej sensacji: strasznych, zakulisowych machinacji ludzi, nazywających siebie „władzą” naszego nieszczęśliwego kraju... Wszystkim, którzy wejdą na cytowana przeze mnie stronę, radzę kopiować ten dokument w PDF-ie. Dopóki jest jeszcze dostępny w sieci.

Tekst 2

"1. We wczorajszym wydaniu tygodnika „wSieci” redaktor Marzena Nykel w artykule pod wymownym tytule „Tajny plan sprzedaży lasów” opisuje kolejne podejścia rządu Tuska, a także marszałka Sejmu i później prezydenta Komorowskiego do sprzedaży Lasów Państwowych i przeznaczenia uzyskanych w ten sposób pieniędzy na restytucję mienia pożydowskiego w Polsce.
Deklaracje w tej sprawie środowiskom żydowskim składał Donald Tusk w 2008 roku podczas oficjalnej wizyty w Stanach Zjednoczonych, podtrzymał je w 2009 ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Przypomnijmy, że w marcu 2008 roku na spotkaniu z przedstawicielami organizacji żydowskich w Nowym Jorku premier Donald Tusk, obiecał rozwiązanie ciągnącego się od lat problemu restytucji mienia żydowskiego w Polsce, przy czym zaznaczył, że nie będą to zwroty sięgające kilkudziesięciu procent jego wartości ale takie na jakie Polskę będzie stać.
W styczniu 2009 roku ówczesny ambasador USA w Polsce Victor Ashe depeszował z Warszawy, że podczas jednej z oficjalnych rozmów marszałek Bronisław Komorowski deklarował mu, że sprawa rekompensat za pozostawione w Polsce mienie, zostanie szybko rozwiązana.
Według niego premier Tusk ma „zmusić niepokornych ministrów między innymi rolnictwa i ochrony środowiska, by dołożyli się do rekompensat sprzedając państwowe nieruchomości oraz lasy”.
2. Jak wiemy do tej pory nic tego nie wyszło, rządzącej koalicji nie udało się przygotować stosownej ustawy reprywatyzacyjnej, ponieważ nie ma już w Polsce takich zasobów mienia państwowego, którego wartość mogłaby sprostać wszystkim roszczeniom reprywatyzacyjnym.
Wprawdzie w ciągu ostatnich kilku lat koalicja Platformy i PSL-u przyśpieszyła sprzedaż ziemi z zasobów Agencji Nieruchomości Rolnych i przychody z tego tytułu sięgają rocznie od 1 do 2 mld zł ale są one przychodami budżetu państwa i zmniejszają rozmiary deficytu sektora finansów publicznych.
Z kolei wartość samego drzewostanu Lasów Państwowych jest wyceniana na około 400 mld zł ale na szczęście jakiekolwiek zamiary koalicji Platformy i PSL-u, które zmierzałyby do posłużenia się tymi zasobami jako zabezpieczeniem procesu reprywatyzacji, powodują protesty milionów Polaków.
W samym roku 2014 już dwukrotnie tylko przy pomocy Radia Maryja i innych mediów niezależnych udało się zebrać po ponad 2 mln podpisów i zablokowano tego rodzaju pomysłów.
3. Wiosną 2014 roku rządzącej koalicji Platformy i PSL-u udało się wprawdzie dokonać „skoku na kasę” Lasów Państwowych ale mimo ogromnych obciążeń jakie z tego dla przedsiębiorstwa wynikają, to jednak nie jest to sięgniecie po cały majątek lasów.
Przypomnijmy tylko, że wyniku nowelizacji ustawy o lasach od 2016 roku przedsiębiorstwo Lasy Państwowe, ma co roku wpłacać do budżetu państwa kwotę 200 mln zł rocznie (2% rocznych przychodów, a więc swoisty podatek obrotowy) i to niezależnie od tego czy ich wynik finansowy w danym roku budżetowym, będzie zyskiem czy stratą.
Jeszcze bardziej absurdalny jest zapis, zobowiązujący przedsiębiorstwo Lasy Państwowe do wpłaty do budżetu państwa w latach 2014-2015, jak to ujęto z kapitału własnego, astronomicznej kwoty 1,6 mld zł po 0, 8 mld zł rocznie (w ratach kwartalnych).
Po blisko roku działania tej ustawy wiemy, że poważnie osłabiła ona system finansowy Lasów Państwowych, uniemożliwia prowadzenie poważniejszych inwestycji przez to przedsiębiorstwo ale na szczęście nie zmusza go do prowadzenia rabunkowej gospodarki leśnej.
4. Okazuje się jednak, że taki „haracz” płacony przez Lasy Państwowe, nie zadowala rządzącej Platformy i prezydenta Komorowskiego.
Jak pisze red. Nykel w marcu 2013 roku tym razem w Warszawie doszło do spotkania premiera Tuska, któremu towarzyszyło aż 6 ministrów jego rządu z dyrektorem zespołu HEART Robertem Brownem (zespół powołany prze Izrael i Agencję Żydowską), którego głównym zadaniem jest odzyskiwanie mienia żydowskiego w Europie Środkowo-Wschodniej.
W Polsce po tym spotkaniu nie ukazał się żaden komunikat ale w prasie izraelskiej dyrektor Brown mówił wprost „nastąpił przełom w sprawie restytucji mienia żydowskiego w Polsce”.
Dyrektor Brown spotkał się także z prezydentem Komorowskim podczas otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie i jak pisze red. Nykel być może w wyniku spotkania pojawiła się pośpieszana próba propozycja nowelizacji.
Konstytucji RP, która miała oficjalnie zablokować prywatyzację Lasów Państwowych, a tak naprawdę stworzyć furtkę do wykorzystania ich zasobów jak to zgrabnie ujęto w jednym z zapisów „do zaspakajania uzasadnionych celów publicznych”.
Rządzącej koalicji Platformy i PSL-u wspartej tym razem przez posłów SLD i Ruchu Palikota przy sprzeciwie posłów Prawa i Sprawiedliwości i Sprawiedliwej Polski zabrakło tylko 5 głosów, żeby przeprowadzić te zmiany w Konstytucji RP.
Jeżeli zbliżające się wybory prezydenckie wygra Bronisław Komorowski, a parlamentarne Platforma z PSL-em, to można się spodziewać, że ostateczny „skok” na Lasy Państwowe, się jednak dokona".

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com