piątek, 22 czerwca 2018

Współpraca lub rychły wspólny biznes? A czemu nie? Zapraszam


Jak informowałem w ostatnim swoim poście,  od lutego spędziłem większość swojego wolnego czasu na przygotowywaniu „biznes planu”, który miał mi zagwarantować uzyskanie w ramach tzw. unijnej pomocy „de minimis” bezzwrotnej dotacji na rozpoczęcie mojej działalności gospodarczej oraz wsparcie jej w pierwszym półroczu działalności.

Uczestniczyłem w takim projekcie po raz pierwszy i jak już wspomniałem cały proces był dla mnie zaskakująco długi, skomplikowany i absolutnie przeformalizowany, tym niemniej wytrwałem do końca i znalazłem się na ostatecznej liście rankingowej osób, dla których owa dotacja została przyznana i teraz mam otwartą drogę do zrealizowania swojego pomysłu na prowadzenie działalności gospodarczej.

Ponadto też osiągnąłem inny cel, który był i jest dla mnie – w kontekście m.in. uruchamianych od dwóch lat coraz większych możliwości uzyskania polskiej pomocy na rozwój innowacyjnych firm i ogólnie na rozwój polskiej przedsiębiorczości –  ważny: poznałem od środka jak to jest z tą pomocą unijną, jakie realnie są procedury, mechanizmy, sposoby i warunki jej uzyskania. A skoro przy okazji można było uzyskać bezzwrotną dotację na naprawdę dobry pomysł na własną firmę… to dlaczego nie miałem teraz skorzystać, aby później już próbować rozwijać się w większości raczej dzięki polskiej pomocy oferowanej przez obecne w dużym stopniu moje i propolskie  władze oraz agendy przez nie tworzone jak np. Polski Fundusz Rozwoju, ale nie tylko?

Onegdaj prowadziłem już własną firmę, byłem też wspólnikiem spółki cywilnej i oczywiście pracownikiem najemnym aż do funkcji dyrektorskiej w spółce skarbu państwa. Moje doświadczenia i przemyślenia zawodowe powoli przekształcają się w treść pisanej przeze mnie książki: „Dorosnąć do Lidera” – trochę prace nad nią musiałem odsunąć, ale będą też zawarte w niej konkluzje na temat tego, w jaki ogólnie sposób odnosić się do ewentualnego uzyskiwania zewnętrznej pomocy dla realizacji własnych celów, nie tylko w obszarze gospodarczym, jak np. uzyskiwanie pomocy finansowej… a przecież aby o czymś pisać, to trzeba to znać J.

Moja firma funkcjonowała będzie pod nazwą „Szczęście Pokoleń Grupa” i zajmować się będzie ogólnie tym, co zawarłem w jej misji:

„Firma SZCZĘŚCIE POKOLEŃ działa na rzecz szeroko rozumianej ochrony zdrowia fizycznego i psychicznego ludzi w każdym wieku oraz zajmuje się rehabilitacją społeczno-zawodową osób zagrożonych wykluczeniem społecznym a także prowadzi działalność na rzecz zwiększenia innowacyjności i konkurencyjności firm na rynku poprzez komercyjną implementację wiedzy i wyników badań naukowych oraz oferowanie im najwyższej jakości usług w zakresie optymalizacji zarządzania i społecznie odpowiedzialnego kształtowania wizerunku i portfolio asortymentowego z naciskiem na rozwój indywidualny i rodzinny ludzkich zasobów pracy wraz z promocją znaczenia dbania  przez  każdego człowieka  o zdrowie fizyczne i psychiczne dające poczucie codziennego  indywidualnego i zbiorowego szczęścia”.

Przyjąłem dla niej również motto jak i przesłanie jej działania, które Szanowni Czytelnicy i Komentatorzy mojego bloga znają od lat, a które stały się dla mnie wyznacznikami mojego osobistego funkcjonowania w życiu i chciałbym, aby też były takimi w czasie codziennej działalności mojej firmy :  motto firmy – „…Szczęście to codzienne odczuwanie własnego istnienia…”, przesłanie jej działania – „…Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślady…”.

A tak wygląda niemalże ukończony projekt loga firmy i jej znaku identyfikacyjnego:

(znaki słowno-graficzne oraz strategiczne teksty firmy znajdują się obecnie na drodze uzyskania zastrzeżeń patentowych)

Byłbym wdzięczny Waszych opinii na temat powyższych znaków słowno-graficznych. Jak je odbieracie?

Ogólnie w pierwszej fazie rozwoju firmy jej działalność polegała będzie na funkcjonowaniu platformy e-biznesowej: promocyjno-sprzedażowej witryny internetowej usług prozdrowotnych „SZCZĘŚCIE POKOLEŃ –  ZDROWIE”.  Witryna w formie serwisu prezentacyjno-promocyjno–sprzedażowego prezentowała będzie ogólnopolską ofertę w zakresie pobytów w uzdrowiskach i sanatoriach, ośrodkach SPA&Wellness i innych miejscach, gdzie można odzyskać lub poprawić swój stan zdrowia psychicznego i fizycznego oraz odzyskać poczucie radości i szczęścia w życiu. Będzie to niejako platforma  łącząca też funkcję promocyjną firm, produktów i usług a także całego sektora ochrony zdrowia i usług prozdrowotnych w Polsce.

To tak skrótowo…

Ale w związku z powyższym poszukuję do mobilnej lub realnej na miejscu współpracy dobrych informatyków lub tylko pasjonatów-amatorów, dla których tworzenie stron www, e-commerce, bieżące – techniczne administrowanie e-sklepem i inne działania związane np. z pozycjonowaniem i promocją stron www oraz ogólnie związane z siecią… są właśnie pasją, hobby i tym, co sprawia im radość, bo robią to, co lubią i chcą. A do tego takich, którzy w jakiś sposób podzielają moje wartości życiowe i światopogląd, bo wtedy będzie nam się po prostu dobrze współpracowało, też na niwie prywatnej a to również jest bardzo ważne (a’la „lemingi” a’priori odpadają J, ale nie do końca, bo zawsze mogą przecież przestać nimi być).

Poszukuję też przyszłego inwestora albo ważnego strategicznego partnera, albo jednego z pracowników zarządczych mojej firmy, bo jej - nie tylko biznesowe - cele są ambitne i wielokierunkowe i sądzę, że sam po prostu mogę nie być w stanie ich wszystkich zrealizować. Oczywiście a’la „lemingi” a’priori odpadają J, ale nie do końca, bo zawsze mogą przecież przestać nimi być.

Jeżeli też wśród moich czytelników i komentatorów lub pośród ich znajomych znajdują się innowacyjne firmy (lub osoby) zajmujące się innowacyjnymi projektami i wdrożeniami w zakresie szeroko pojętego pojęcia e-commerce (i ogólnie projektów i wdrożeń sieciowych), to też byłbym wdzięczny za pilny kontakt. Może wspólnie te projekty wprowadzimy w życie? Oczywiście a’la „lemingi” a’priori odpadają J, ale nie do końca, bo zawsze przecież mogą przestać nimi być.

Poszukuję też blogerów, dziennikarzy i wszystkich piszących o szeroko pojętym zdrowiu psycho-fizycznym (też w zakresie np. niepełnosprawności czy uzależnień) i interesujących się wszelkimi etycznymi sposobami i metodami jego naprawy lub poprawy, również w zakresie tzw. medycyny alternatywnej czy estetycznej (od dogoterapii, poprzez relaksację, ziołolecznictwo aż po …?) .  Planuję bowiem stworzenie w ramach mojej firmy prowadzenia pewnego rodzaju portalu o zdrowiu.

Powyższe prośby należy traktować jako pilne – „na wczoraj”. W związku z tym - jeżeli jakoś Was zainteresowałem – proszę, nawet już dzisiaj, o kontakt na mój e-mail: kjahog@gmail.com.

Odpowiem na wszystkie e-maile a z osobami (ewentualnie firmami), które również i we mnie wzbudzą zainteresowanie postaram się skontaktować poprzez Skype i e-meilem nawet dziś lub jutro… Tak to jest z tą pomocą unijną… czekasz, czekasz a jak już masz, to musisz szybko działać i wydatkować otrzymane środki dotacyjne, choć od dawna mam dużą już część rzeczy gotowych.

Krzysztof Jaworucki
krzysztofjaw

P.S.
Nie znaczy to, że zaprzestanę prowadzić swojego bloga polityczno-społecznego. Prowadzę go już 10 lat i nie mam zamiaru rezygnować :).



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Oj... dzieje się w Warszawie i w sumie nie tylko...

Pragnę jeszcze raz wskazać, że moje dość długie milczenie spowodowane zostało koniecznością przygotowania tzw. Biznes Planu, który ma rozpocząć moją działalność gospodarczą z wykorzystaniem środków pochodzących z pomocy unijnej, ale też i obecnych, pomocowych środków państwowych.

Nawet się nie spodziewałem, że cała procedura jest tak sformalizowana a do tego wartość poręczeń ma przekraczać o setki procent wartość otrzymanej ewentualnie pomocy. To jest kuriozum, ale przez lata właśnie tak rozdzielano tzw. pomoc unijną: małe firmy się zadłużały lub nagle – w przypadku upadłości – musiały oddać wielokrotnie więcej (też nawet we własnych nieruchomościach), średnie firmy też musiały pozyskać wkład własny i to z banków zagranicznych (sic!), duże firmy poręczały swoim kapitałem własnym a w przypadku niepowodzenia często musiały ogłaszać upadłość a samorządy zaś inwestowały duże kwoty, ale one zawsze były tylko częścią inwestycji (owe 20-30%), resztę zaś "dostawano" ze środków unijnych, przy czym nawet ten wkład własny spowodował, że dziś samorządy są zadłużone nawet powyżej 70% własnych kapitałów! A do tego inwestowano w bezproduktywne sektory a wykonawcami najczęściej były (dziwne?) firmy z państw, które ową pomoc udzielały, czyli tak naprawdę z Niemiec, Francji, Belgii, UK.

I tak się stało, że z 1 Euro udzielonej dla Polski pomocy do krajów starej unii (Niemiec, Francji) wracało około 70-80 Eurocentów a jakiś dziwny Europejski Bank Centralny robił i robi wszystko, co chce... niezależnie czy Niemcy lub Francja albo Włochy czy Hiszpania przestrzegają zasad konwergencji w odniesieniu do Euro i zasad wysokości zadłużenia publicznego w stosunku do PKB oraz deficytu budżetowego też w stosunku do PKB.

I taki kuriozalny papierowy "guru ekonomii" jak  prof. Leszek Balcerowicz "wespół zespół" z największym niszczycielem gospodarki Polski Januszem Lewandowskim czy Bronisławem Geremkiem wspólnie z Andrzejem Olechowskim i ludźmi, którzy nigdy nie powinni mieć wstępu do Polski, czyli G. Sorosem, Lipmanem i J. Sachsem,  od zawsze chcieli zniszczyć złotówkę i wprowadzić walutę Euro... aby jeszcze mocniej zaistniała możliwość wydrenowania z własności i innych kapitałów naszej Polski! Wydrenowaniu na rzecz kogo? Ano prześledźmy etniczne pochodzenie wyżej wymienionych i dodajmy do tego etniczność A. Merkel czy D. Tuska.

No i mamy wybory samorządowe w Warszawie! Śmiać się czy płakać widząc R. Trzaskowskiego czy P. Rabieja. Ten pierwszy zapewne chce udzielić homoseksualnego ślubu temu drugiego z jego partnerem, ten drugi chełpi się, że jest homoseksualistą!

Niesmaczne? Chyba nie... bo nie wiem, czy w jakimś innym kraju do parlamentu dostałby się transseksualista (no ten, który sobie zmienił płeć zostając A. Grodzką i przestając być K. Begdowskim... czy jakoś tak) lub prezydentem miasta Słupska został gej... Więc może to dobra droga?

Tyle tylko, że nawet, gdy jest się idiotą, to warto posłuchać innych, czy jest się takim postrzegany. Bo z reguły idiota nie wie, że jest idiotą i w żaden sposób nie odnosi się owo zdanie do wymienionych powyżej kandydatów. Nie odnosi się, bo oni nie są idiotami, ale skrajnymi mitomanami i egocentroikami oraz antypolakami, chcącymi dalej - jak ich PO czy Nowoczesna - być sprzedajną Nową Targowicą, dla której obcy interes (np. niemiecki) jest ważniejszy niż dobro Polski, naszej Ojczyzny!

Pozdrawiam


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com