wtorek, 23 marca 2010

PIENIĄDZE! - Kilka słów zanim spuścimy je z łańcucha...

Witam




Pieniądze to krwiobieg gospodarki. Bez nich żadna firma nie jest w stanie funkcjonować. Bez nich gospodarstwo domowe też bankrutuje stając w obliczu skrajnego ubóstwa.

Brak finansowego kapitału krótkoterminowego powoduje zachwianie płynności finansowej i często bankructwo. Brak finansowego kapitału długoterminowego  nie pozwala na inwestycje, planowanie działań i rozwój firm. Podobnie dzieje się z rodzinami: bankructwo i brak możliwości rozwoju (chociażby kształcenia dzieci). Stąd tak w nas (firmach i gospodarstwach domowych) naturalna chęć ich pomnażania.


Pieniądz jest ekwiwalentem wymiany. Jego wartość zależy od wielu czynników, m.in. tradycyjnie od podaży i popytu na określoną walutę.



Pieniądz stał się towarem samym w sobie a przenosząc to na inne papiery wartościowe (nie tylko walutę) stał się obiektem obrotu towarowo-pieniężnego, który dokonywany jest przede wszystkim na różnorodnych giełdach towarowo-pieniężnych oraz giełdach papierów wartościowych.



Cena pieniądza (waluty), towarów rzeczywistych czy też papierów wartościowych stała się przedmiotem gry inwestycyjnej... bo tak naprawdę "grając na giełdzie" gramy o "określony pieniądz" w postaci ceny (kursów) tych walorów.


Dzisiaj kilka podstawowych i w sumie oczywistych rad/prawd na temat gry inwestycyjnej i charakteru giełd towarowo-pieniężnych oraz giełd papierów wartościowych:


1. Decyzje inwestycyjne "graczy" w 50% oparte są na inwestycyjnych impulsach (inwestycyjnych modelach zachowań) psychologicznych - reklama, indywidualna użyteczność krańcowa z analizą możliwości wystąpienia ewentualnych psychologicznych dysonansów pozakupowych (poinwestycyjnych), inwestycyjne decyzje innych inwestorów, rady doradców inwestycyjnych i naukowców z zakresu finansów, aktualna moda itd... więc sama wiedza nie wystarczy, żeby dobrze inwestować,


2. Rynek giełdowy jest podatny na różnego rodzaju działania spekulacyjne i zmowy inwestorów. Stąd istotnym jest obserwowanie poczynań "tuzów" inwestycyjnych (ale niekoniecznie należy powielać ich zachowania, bowiem z reguły będą to ruchy spóźnione, na których zależy właśnie tym "tuzom"). Wywoływanie "paniki" i "efektu stada" jest najważniejszym celem spekulantów - nieraz warto przeczekać...


3. Analiza fundamentalna, analiza techniczna, prawidłowa analiza wskaźników i sprawozdań finansowych firm giełdowych, analiza trendów (różnych wartości: bezwzględnych, względnych, średnich, wariancji, odchyleń standardowych, itd), prawidłowa interpretacja wskaźników giełdowych dla poszczególnych firm, branż wraz z oceną rynku na którym funkcjonują, analiza kształtowania się kursów walut, cen kruszców, cen papierów wartościowych... itd. - to z reguły wiedza, którą mogą pochwalić się nieliczni,


4. Ale nawet Ci co tą wiedzę i umiejętności posiadają nie zawsze (właśnie ze względów psychologicznych i żywiołowości procesów gospodarczych) są w stanie trafnie wybierać miejsca alokacji (inwestycji) różnorodnych walorów kapitałowych. Jeżeli tylko wiedza by wystarczała to największe fortuny na giełdzie zarabialiby profesorowie ekonomii, doradcy inwestycyjni itp... a tak nie jest... nieprawdaż? - liczy się też tzw. intuicja... zresztą podobnie jak w przypadku firm funkcjonujących na konkurencyjnym rynku,


5. W przypadku podawania stopy zwrotu inwestycji nie zawsze trafnym jest (a nieraz nawet zafałszowującym) podawanie wartości z długich okresów jak np. 5 lat (często własnie analizy doradców operują na takich okresach). Szczególnie w przypadku gotówki i waluty jest to niewskazane dla bieżących decyzji inwestycyjnych (chyba że oceniamy gospodarkę w skali makroekonomicznej: PKB, inflacja, bezrobocie, dług publiczny, dług zagraniczny, itd); lokat bankowych ryzykowne; akcji nieracjonalne z punktu widzenia indywidualnych inwestycji (kogo stać na zamrażanie gotówki przez tak długi okres czasu?); jedynie w przypadku obligacji lub funduszy może być pewną wskazówką (chociaż w funduszach decyzje podejmują też ludzie - wpływ czynnika psychologicznego; w obligacjach zysk mamy ustalony z gór - chyba, że nimi obracamy),


6. Przed zainwestowaniem jednak w określone papiery wartościowe warto prześledzić rozkład stopy zwrotu poszczególnych walorów inwestycyjnych na przestrzeni tych np. 3-5 lat z podziałem np. na okresy półroczne...,


7. W przypadku inwestycji w fundusze nie można opierać się na jednostkowych danych określonego funduszu i generalizować uogólnienia oraz podejmować decyzje inwestycyjne. Trzeba poznać kondycję całego sektora funduszy. Ponadto warto sprawdzić jaki charakter mają określone fundusze:  agresywny (akcji, walutowe) czy też mieszane lub pasywne (np. obligacji). Pozwoli nam to ocenić stopień ryzyka (agresywne: największe ryzyko strat finansowych, ale i największa ewentualnie stopa zwrotu/zysk),


8. Niski kapitał inwestora indywidualnego nie pozwala w pełni wykorzystać możliwości uzyskania dużej stopy zwrotu z zainwestowanego kapitału - stąd pozostaje mu fundusz inwestycyjny, ale jak widać po obenym kryzysie światowym to też bywa z tym różnie... Wysokie stopy zwrotu (ale i możliwość znacznych strat) mogą raczej osiągnąć gracze ze znacznym kapitałem,


9. Nie należy inwestować w walory jednego typu i charakteru. Decyzje inwestycyjne powinny dywersyfikować kierunki inwestycji, np.: 20% akcje (fundusze agresywne), 20% obligacje (fundusze pasywne lub mieszane), 20% waluty, 20% towary (np. złoto)... Podobnie winniśmy dzielić inwestycje na te realizowane na bieżąco lub transakcje realizowane w przyszłości (opcje i inne instrumenty finansowe)


10. "A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"... po bessie przychodzi hossa a po hossie bessa... Tylko kiedy?... nawet wróżki nie są w stanie przewidzieć...


I to by było na razie tyle prostych oczywistości


Pozdrawiam


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

poniedziałek, 22 marca 2010

Kącik muzyczny z Ewą Farną...

Witam

Nurni w BM24 jakoś tak przy poniedziałku stworzył sobie taki mały kącik muzyczny
Niejako jako tego pomysłu kontynuacja przyszło  mi do głowy coś, co od jakiegoś czasu jest dla mnie polskim wydarzeniem muzycznym nr 1 - zjawisko zaskakująco pozytywnie dojrzałe (mimo tylko 16 lat), czyli Eva Farna.
W 2009 roku zgarnęła jako debiutantka w Polsce prawie wszystkie nagrody muzyczne a mnie urzekła jako niezwykle mądra i poukładana nastolatka, która (jeżeli taka pozostanie) może stać naprawdę wartościową idolką dla młodych Polaków. Zawsze mówi o swoim patriotyzmie, o swojej polskości a jej naturalność i zwyczajność oraz zadziwiająca w tym wieku dojrzałość emocjonalna i społeczna zjednuje jej zarówno młodych jak i starszych "fanów". Kiedyś coś napiszę więcej... teraz kilka filmików.
1) Ewa Farna jako 12-latka w Szansie na Sukces
2) Wywiad w Czechach


3) Na ludowo i mądrze
4) "Cicho" 
5) Podczas gali Viviy
6) Z TSA
7) lalalalala
8) W hołdzie dla Michaela Jacksona 




Życzę Ewie sukcesów i aby została sobą... co będzie bardzo trudne...
Pozdrawiam 


P.S.
Tak na koniec (jako wrześniowe uzupełnienie w roku 2010)
 



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

sobota, 20 marca 2010

Spekulacja na złotym! - CORAZ OSTRZEJ!

Witam


Na początku marca przestrzegałem o rozpoczętej przez wielkie instytucje finansowe (Goldman Sachs, J.P. Morgan, UniCredito i inne) kolejnej spekulacji i grze na polskiej walucie ("pierwsza" była na przełomie 2008/2009 roku).


(TUTAJ + dodatkowo: blogmedia24.pl, niepoprawni.pl, salon24.pl, pardon.pl (zmieniony).


Co prawda dla niektórych głos ekonomisty i finansisty, "prawicowego oszołoma" z 17 letnim doświadczeniem funkcjonowania na rynku, jest "funta kłaków warty", ale mimo wszystko może nieraz warto jednak nie ograniczać się do "prawd objawionych" serwowanych przez gazetę Wyborczą i TVN.


W swoim poście pisałem m.in. : "NIESTETY! Chyba apetyty wielkich instytucji finansowych wspieranych przez "polskich patriotów" są nienasycone. Można zaryzykować twierdzenie, że dopóki polski rząd będzie pozwalał na spekulacje, to oczywistym jest, że pazerne na każdy grosz, o ciekawym zabarwieniu etnicznym, instytucje finansowe będą Polskę "doić" ile tylko se da. Przykrym jest, że D. Tusk z ekipą szemranych doradców i przyjaciół (J.K. Bielecki) nie tylko, że nie reaguje to moim zdaniem (obym się mylił!) robi to celowo i na zlecenie owych "biznesowych" doradców (...) W długim (relatywnie-dop:kj) okresie należy spodziewać się aprecjacji złotego (...) Moim zdaniem do wyborów prezydenckich... a później banki sobie znów zrealizują zyski grając na deprecjację złotego np. do poziomu 5 zł".  


I cóż się dzieje dalej? 


Od dwóch dni w internetowych portalach krąży informacja o coraz silniejszym złotym. Wirtualna Polska posunęła się nawet do przedstawienia tej samej informacji przez dwa dni nie zmieniając jej zapowiedzi. Wczorajsza zajawka o umacnianiu się złotego opowiadała o tym, że analitycy (UBS) spodziewają się wzrostu (aprecjacji) złotego a dzisiaj ten sam news WP przekazuje informacją z tekstem: "Kredytobiorcy wniebowzięci, eksporterzy mdleją: złoty mocarz napina muskuły". 


Obydwie te informacje dotyczą jednego faktu. Otóż: " Szwajcarski Bank inwestycyjny UBS podniósł prognozę wzrostu PKB dla Polski za 2010 r. do 3,0 proc. z 2,6 proc. W 2011 r. UBS spodziewa się przyspieszenia do 3,9 proc., głównie w reakcji na wydatki na inwestycje i poprawę globalnej koniunktury (...) UBS dostrzega pole do umocnienia się złotego do 3,60 za euro do końca 2010 r. Bank uznaje zarazem, iż kluczowym elementem powstrzymania przyrostu publicznego długu i finansowania budżetu będzie przychód osiągnięty z prywatyzacji". 


Ciekawe zacięcie w forsowaniu informacji. Nieprawdaż?


Aby dookreślić zawiłość gry spekulantów finansowych w w/w zakresie (tworzenia "zajawek" i zarabiania na "śmiesznych kretynach") przytoczę opinię Krzysztofa Rybińskiego, profesora Szkoły Głównej Handlowej, byłego wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego: 


"Ruchy największych graczy (na rynku finansowo-walutowym: kj) są bowiem bacznie obserwowane i powielane przez pozostałych inwestorów, a więc rozpoczęcie akcji przez kilku czołowych spekulantów byłoby kamieniem, który mógłby poruszyć lawinę. Czasem jednak nie trzeba wielkich pieniędzy, a nawet niemal beztransakcyjnie można znacznie zmienić kurs (...) Wystarczy wiadomość (WAŻNE: kj), niekoniecznie prawdziwa, w którą uwierzą rynki. Rozsiewa się plotki, inspiruje artykuły w prasie, wskazując na ryzyko na danym rynku. Pracowałem wiele lat w instytucjach finansowych o zasięgu międzynarodowym i widziałem te praktyki. Ktoś pożyczył daną walutę i ją sprzedał, a potem rozsiewał plotki, że zaraz pojawią się jakieś złe dane z gospodarki. Kurs spadał, wtedy tanio odkupywał, spłacał pożyczkę, zostawiając sobie zysk. Rynki finansowe są najbardziej plotkarskimi rynkami na świecie. Informacje szybko trafiają do takich serwisów jak Reuters, Dow Jones czy Bloomberg, i idą w świat. Plotki roznoszą też brokerzy, bo te zwiększają wolumen transakcji, a brokerzy żyją z prowizji (...) Fakty obiektywne nie istnieją, istnieje tylko ich interpretacja. Często dwóch inwestorów patrzy na te same dane, jeden po analizie decyduje – trzeba sprzedać, drugi – trzeba kupić. Jeśli ktoś się do niego szykuje, wcześniej zajmuje właściwą pozycję, po cichu skupuje lub sprzedaje daną walutę. Stara się, by go nie widziano. Jak już kupi dużo waluty, opcji walutowych, futures czy na rynku forward (kontrakty terminowe – red.) i zaczyna grę, dopiero wtedy robi dużo szumu, udziela wywiadów, organizuje roadshow dla inwestorów, żeby sami zobaczyli, jak jest źle (lub dobrze, zależnie od kierunku spekulacji). Stara się, by wszyscy powtórzyli jego ruch (wytłuszczenie: kj). Takiej operacji szefowie funduszy hedgingowych i banków nie ustalają podczas obiadu , a decyzja nie zapada między lampką koniaku a kubańskim cygarem.".


(Wywiad tutaj, który szczerze polecam!... bo mam takie same doświadczenia... dla grających na różnorodnych giełdach są bezcenne!... tylko bardzo proszę o "czytanie między wierszami").


Nie będę szczegółowo komentował tego kolejnego "nalotu". Dla zapatrzonych w "sukces" Słońca Peru pozostanę "oszołomem", dla "graczy" pozostanę "impulsowym" dokonywanych przez nich inwestycji, dla podzielających moje zdanie... sfrustrowanym facetem, który wskazuje po raz kolejny "oczywistą oczywistość". 


Ale zacznijcie zarabiać masowo... wtedy spekulacje nie mają sensu! (bowiem mają sens istnienia tylko wtedy, gdy nieliczni korzystają z profitów!... dla "moich" powiedziałem już wszystko, "dla niewiedzących"... przekażę wkrótce wiedzę dla "otrzeźwienia" )


Pozdrawiam


P.S.
Spójrzcie na wykres, który umieściłem w pardon.pl


ScreenUp miniaturka
(kliknij aby powiększyć)



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

wtorek, 16 marca 2010

B. Komorowski - Zrewitalizowany Nowy Produkt na rynku politycznym

Witam

Na rynku politycznym mamy obecnie do czynienia z realizacją niewiarygodnego wprost przedsięwzięcia: wprowadzenia na rynek Nowego Produktu w miejsce ugruntowanej pozytywnie w świadomości Polaków marki  z kategorii tzw. "dojnych krów" (terminologia używana przez Ph. Kotlera - guru od marketingu w USA), czyli produktu (w sensie rozszerzonym) nazywanego Donald Tusk. Ten Nowy Produkt to oczywiście Jamajka zwana Bronisławem Komorowskim.


Wyjątkowość owego przedsięwzięcia wynika z dwóch powodów. Po pierwsze: dotychczasowy produkt  oferowany jako marka D. Tusk posiadał bardzo wysoki udział w rynku i przynosił największe materialne i poza materialne korzyści dla przedsiębiorstwa powstałego w 1989 roku pod nazwą III RP i jej firmy zależnej Platformy Obywatelskiej. Po drugie: podjęto się karkołomnej strategii - rewitalizacji już istniejącego produktu ze znikomym udziałem w rynku i raczej o negatywnej konotacji w świadomości konsumentów... w Nowy Produkt nie zmieniając nawet jego nazwy ani znaku towarowego (dalej oferowany ma być jako Bronisław Komorowski).

Każdy marketingowiec wie, że taka strategia jest bardzo ryzykowna. Świadome (nawet czasowe) wycofywanie z rynku produktu o silnej pozycji i pozytywnym image wśród konsumentów i wprowadzanie w jego miejsce produktu"unowocześnionego", ale już wcześniej istniejącego niszowo, może być oczywiście sukcesem, ale również zakończyć się kompletna klapą i doprowadzić do bankructwa firmę. Ponadto wymaga bardzo dużych nakładów finansowych na wszelkie działania w zakresie marketingu-mix (produkt, cena, promocja, dystrybucja) oraz na wykreowanie popytu na nową markę (poczynając od kreacji wystąpienia określonych potrzeb u konsumentów, których zaspokojenie może nastąpić jedynie poprzez zakup wykreowanego na nowo produktu-Bronisława Komorowskiego).

Nie wspomnę też oczywiście, że takie przedsięwzięcie wymagało również wcześniejszego, szczegółowego opracowania "strategii wejścia" na rynek ze szczegółowym opisaniem wszystkich działań (w tym również z zakresu marketing politycznego i inżynierii socjotechnicznej/manipulacji/propagandy).

Dlaczego, mimo tego ryzyka podjęto się jednak realizacji przedsięwzięcia i wprowadza się B. Komorowskiego na rynek? I skąd wiadomo, że operacja się powiedzie?.

Pierwsze pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Powiem tylko, że dotychczasowy produkt pod nazwą D. Tusk o tym, że zostanie wycofany z rynku zapewne dowiedział się jako ostatni. Decyzja zapewne została podjęta na jednym z posiedzeń Zarządu III RP. Nie wiem, który z członków Zarządu wystąpił z ową propozycją i poddał ją pod głosowanie, ale sądzę, że raczej "padło" to ze strony SOWOWYCH, bowiem Nowy Produkt był i jest ich ulubionym od dawna.

Co do pewności, że operacja "wymiany" się powiedzie...

Proszę zauważyć, że przez ostatnie 4 lata (a nawet wcześniej) środowisko III RP realizowało wobec konkurencji ostrą strategie marketingową, którą można by nazwać "negatywną strategią frontalnego ataku" (pojęcie używane przez  również przez Ph. Kotlera, ale również przez innych marketingowców). Polegała ona mniej więcej na wykreowaniu w świadomości konsumentów negatywnej oceny najgroźniejszego produktu konkurencyjnego zwanego Lech Kaczyński. Ta nienawiść oczywiście miała się przenosić na samo przedsiębiorstwo zwane PiS. Tego typu walka konkurencyjna nawet często prawnie bywa zakazana, np. w reklamach nie można porównywać się z konkretnymi produktami na zasadzie ich porównawczej negacji (stąd np. nasz proszek jest lepszy od zwykłego proszku a nie od proszku konkretnej marki).

Tego typu negatywną strategię stosują z reguły firmy, które mają do zaoferowania produkty o niskiej jakości i małym potencjale rynkowym. Z braku możliwości pozytywnej walki konkurencyjnej, której przedmiotem bywają większe walory jakościowe, większy stopień zaspakajania potrzeb, innowacyjność, oryginalność, itd.. firmy te stosują najprostszą z możliwych i najbardziej prymitywną metodę: totalnej negacji firmy konkurencyjnej i jej produktów. Oczywiście celem jest zbudowanie w świadomości konsumentów wystąpienia u niech a'priori negatywnych skojarzeń z produktami konkurencji. I to niezależnie od jakości własnych produktów i obiektywnej prawdzie, co do faktycznej jakości produktów konkurencyjnych. Rodzi to oczywiście potrzebę wykorzystywania nawet najbardziej karygodnych metod: od insynuacji, poprzez kłamstwa i prowokacje. Nie będę tu opisywał tych metod... przez ostatnie kilka lat POznaliśmy je w miarę dokładnie. Z drugiej zaś strony - też w oderwaniu od rzeczywistości - należy wykreować pozytywny obraz naszej marki, niezależnie czy pod opakowaniem śmierdzi czy tez nie. w tym wypadku też ima się różnych, nawet dalekich od zgodnych z prawem, metod (np. obiecuje się, że nasz wyrób będzie leczył a dostajemy po nim obstrukcji lub rozwolnienia).

Trzeba przyznać, że owa negatywna strategia prowadzona przez PO i całą firmę III RP przyniosła nad wyraz pozytywne dla nich skutki. Rzeczywiście konsumenci mają w większości zakodowany negatywny obraz największej firmy konkurencyjnej i jej produktów. Do tego stopnia wykreowano tą negację, że nawet gdy PO sprzedaje "buble" to przez konsumentów i tak są oceniane jako lepsze od nawet najlepszych jakościowo produktów PiS. Kuriozalne? Nie... zważywszy ile nakładów poniesiono, ile osób zatrudniono (np. media, michnikowszczyzna), ile pracy i wysiłku włożono w proces budowy takiej a nie innej świadomości konsumentów... oderwanej od racjonalności i rzeczywistości niestety.

Teraz wracając do wprowadzenia Nowego Produktu (rewitalizacji starego). Z tego co napisałem powyżej wyraźnie widać, że najistotniejszym sukcesem firmy III RP było zbudowanie negatywnego image konkurencji i jej produktów, negatywnego mimo wszystko, negatywnego absurdalnie i bez podstaw, ale zawsze negatywnego. W takim kontekście każdy produkt oferowany przez nich zawsze będzie miał lepszą pozycję u konsumentów niż "złe i brzydkie a'priori" produkty firmy konkurencyjnej a w szczególności te dwa: wywołujący odruch wymiotny Lech Kaczyński czy odruch nienawiści J. Kaczyński.

Zapewne podczas badań otoczenia (niezbędnych w czasie budowy strategi wejścia z produktem na rynek) okazało się, że D. Tusk wcale nie jest silną marką a jego mocna pozycja na rynku wynika przede wszystkim z negatywnej konotacji u konsumentów konsumentów produktów konkurencyjnych. Innymi słowy: klienci kupują Tuska nie dlatego, że jest to Tusk tylko dlatego, że nie chcą kupić Kaczyńskiego (którego nawet nie chcą spróbować, bo wywołuje u nich obrzydzenie sam widok opakowania i nazwa - brawa dla III RP!).

Tak wykreowany rynek i jego cechy oczywiście implikuje do jakże racjonalnego stwierdzenia: niezależnie jaki produkt zaoferujemy i tak szybko uzyska zaufanie konsumentów i będzie miał większy udział w rynku niż znienawidzony konkurencyjny! A bardziej przyziemnie: Spec-Zarząd Cieni III RP skonstatował, że już dość rządów  niepewnych cywili i polityków. Czas wyjść z cienia i porządzić sobie wreszcie z pierwszego szeregu z naszym Chłopcem na czele.

Oczywiście wprowadzenie nowego produktu wymaga rozwagi a nie działań pochopnych. Skutecznie też można przy okazji pozyskać też nowych konsumentów, tak aby jednocześnie nie zrazić starych. Sąd na początek zaoferuje se jeszcze drugi (niby konkurencyjny produkt) zbliżony trochę do tego wycofywanego D. Tuska. Niech zaktywizuje sprzedaż, dotrze do nowych segmentów rynku, skłoni do ponownego zakupu, dotrze do młodych konsumentów... a później oczywiście całe odium sukcesów tego zamiennika (R. Sikorski) przeniesie się umiejętnie na Nowy Produkt, czyli Naszego B. Komorowskiego. R. Sikorski może nawet później stać się jakimś produktem komplementarnym (może i Premierem, podobnie jak w USA Pani Clinton w rządzie ""niby" konkurenta O'Bamy.

Dla firmy konkurencyjnej jest tylko jeden sposób i jedna metoda na zwiększenie udziału w rynku i wygranie walki konkurencyjnej... to zaoferowanie również Nowego Produktu, ale nowego pierwotnie (nie rewitalizowanej staroci)... Wtedy cała strategi III RP legnie w gruzach.... Tylko czy PiS tego chce?, czy go na to stać? i czy zdąży taki produkt wykreować i wyprodukować?... No chyba, że B. Komorowski okaże się jako produkt spożywczy tak "niestrawny i śmierdzący, że nawet przychylni wobec niego konsumenci z obrzydzeniem wyrzucą go na śmietnik.... To już temat na inną notkę...

Pozdrawiam

P.S. Ciekawe jak czuje się produkt D. Tusk, kiedy okazało się, że naprawdę jest tylko produktem i bez odpowiedniej promocji oraz działań socjotechnicznych jest ludzką pustką, o której rynek zapomniał bardzo szybko - teraz trendy są: Komorowski i Sikorski.... śmieszny człowieczek z tego Tuska... on chyba naprawdę uwierzył w swoją wielkość i dziejowe przeznaczenie!

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

poniedziałek, 15 marca 2010

SOBIES-SOWA-BOND... galopująca integracja !

Witam

Cóż byśmy zrobili jako państwo i jego obywatele bez bezcennej pracy tzw. służb specjalnych. Ich celem jest przecież prowadzenie działań operacyjno-rozpoznawczych, które skutkują pozyskiwaniem i ochroną informacji oraz osób kluczowych dla zapewnienia wewnętrznego bezpieczeństwa państwa.

Dzięki naszym specsłużbom nasz kraj a tym samym My sami możemy czuć się właśnie bezpiecznie. Dzięki nim w porę są likwidowane zagrożenia dla istotnych, fundamentalnych interesów Polski. To przecież dzięki tym ludziom i ich pracy w spokoju możemy codziennie wstawać w pokoju/bez wojen, jechać do pracy, śmiać się, wychowywać dzieci, z ufnością myśleć o przyszłości.

Jakże wobec tego nikczemne są pojawiające się gdzieniegdzie perfidne i oszczercze wypowiedzi krytykujące nasze służby specjalne i jej obecnych a przede wszystkich byłych funkcjonariuszy. Ile trzeba mieć w sobie nienawiści do Polski i Polaków żeby nawet pomyśleć źle o specsłużbach a co dopiero jeszcze te niecne myśli przelewać na papier, monitor komputera czy spisywać lub wypowiadać w różnorodnych mediach.

Dal tych "małych" ludzi krytykujących nasze specsłużby zapewne takie pojęcia jak: patriotyzm, honor, Ojczyzna, służba państwowa, bezinteresowność, dobro oraz dobrobyt Polski i jej długookresowe bezpieczeństwo... to pojęcia zupełnie obce, anachroniczne, niemal ocierające się o zdradę naszego państwa!

O polskich specsłużbach należałoby mówić jedynie dobrze albo w ogóle a nieprawomyślne i krzywdzące oraz niesprawiedliwe słowa krytyki winny być prewencyjnie cenzurowane. Jeżeli zaś ocenzurowanie się nie uda to winny być surowo karane, nawet bez sądów.

Chociaż mam nadzieję, że nieprzypadkowo przejęliście największego i pierwszego w Polsce operatora internetu NASK (ma już 1,7 mln unikalnych domen, nazw internetowych!) czy też usilnie lobbujecie za wprowadzeniem cenzury w internecie! W tym nadzieja!

Ale jestem pełny podziwu dla Waszej troski o Polskę.

Wasi starsi wojskowi koledzy, już byli funkcjonariusze WSI, będą zapewne Bardzo Pomocni w Nowej, wyśnionej przez Was i przez Was zarządzanej Polsce. Postanowili w końcu WYJŚĆ całkowicie z ukrycia i bronić swojego honoru oraz prawdy historycznej otwarcie. Brawo!

Kochani byli funkcjonariusze! Wreszcie dojrzeliście do ważnych decyzji. Polska potrzebuje Waszego doświadczenia, kontaktów, znajomości i wiedzy, którą zdobywaliście jeszcze za Komuny... więc wiecie jak mogą działać wrogowie Naszej Ojczyzny. Kiedyś też takimi wrogami byliście... ale teraz Wasz patriotyzm po prostu zawstydza tych wszystkich prawicowców, oszołomów, Kaczystów i innych Rydzykowatych.

Pełny szacunek, że postanowiliście stanąć w pierwszym szeregu. Niedawno, już w 2010 roku pod wodzą generała M. Dukaczewskiego założyliście Stowarzyszenie SOWA mające skupiać przede wszystkim funkcjonariuszy haniebnie rozwiązanych WSI (Wojskowych Służb Informacyjnych). Teraz dacie popalić w końcu Macierewiczopodobnym. No i jeszcze będziecie mieć kasę: z pewnością zostaniecie organizacją pożytku publicznego (1% podatku!) i możecie prowadzić działalność gospodarczą, w tym nawet telewizję... że też Wam się chce... zamiast odpoczywać jak przystało na zasłużonych (szczególnie ze sfer spec-służb).

Koledzy wojskowi dołączyli w ten sposób do funkcjonującego już od jakiegoś czasu Związku Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa skupiającego niedawnych jeszcze funkcjonariuszy cywilnych ABW, AW, UOP czy SB i UB.

Spec-Towarzysze! Macie też zapewne pełne wsparcie służb a'la specjalnych znajdujących się w strukturach Policji Państwowej. Co prawda CBŚ czy niektóre Biura policji nie są z reguły zaliczane do specsłużb sensu stricto, ale wydaje mi się że sensu largo spełniają wiele cech tajnych, specjalnego znaczenia działań przynależnych pierwotnie spec-służbom wojskowym i cywilnym.

Mam dla Was jeszcze jedną wspaniała wiadomość! 9 marca 2010 odbył się I Kongres (Założycielski) Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych zrzeszającej najważniejsze stowarzyszenia zwykłych pracowników mundurowych wszystkich służb (wojska, policji, straży pożarnej, służby więziennej). Sądzę, że nie umknęło Wam to wydarzenie i wysłaliście listy poparcia, gratulacyjne na Kongres z zaznaczeniem woli przyszłej współpracy. Nieprawdaż?

No, No, No i jeszcze zapewne możecie liczyć na dotacyjne i biznesowe wsparcie  zaprzyjaźnionych biznesmenów, którzy przecież swoje fortuny też w niemałej części "zbudowali" dzięki Wam (FOZZ) a szczególnie nigdy niezweryfikowanym specsłużbom wojskowym.

Dodatkowym elementem, który też przyczyni się do Waszego sukcesu jest obecny rząd uwikłany w szemrane interesy i znajomości z "Sobiesiakowem".

Kochani! Gratulacje! Pełna integracja... i już wcale nie wirtualnie, ale realnie panować będzie w końcu najwspanialsza partia rządząca: SOBIES-SOWA-BOND!, co na razie w zarysach przedstawiam na poniższym rysunku.


A tak na marginesie. Może tak byście trochę jednak lekko przestali się tak ujawniać. Bo... nie możemy przecież stracić czujności i zrezygnować z istoty naszej służby: tajności. Rodzi to we mnie pewien niepokój... nasi WROGOWIE mogą nas zbyt łatwo zidentyfikować, nazywać sitwą, wrogami Polski, zdrajcami... ze wskazywaniem nazwisk! A to jest niedopuszczalne!

Pozdrawiam

P.S.
1. Uważajcie tylko żeby czasem nie doprowadzić do odnowienia animozji między specsłużbami wojskowymi i cywilnymi oraz policyjnymi!. Jest to tym bardziej ważne w okresie wyborczym. Chodzi mi przede wszystkim o udobruchanie "cywilniaków" przez "wojskówkę". Co prawda został wystawiony przez tych pierwszych na kandydata TW Must (jakiś taki niemrawy jest), ale SOWA wystawiła Jamajkę, który zmusił do rezygnacji D. Tuska i pewnie może wygrać wybory... więc jakoś tam podzielcie ten tort,
2. Prośba do byłych cywilnych: nadajcie jakąś nazwę własną swojemu stowarzyszeniu (to wizerunkowo korzystne), np. SĘP lub KRUK... to tak słusznie "po linii": Była WRONA jest SOWA no i będzie jakiś kolejny ptaszek

UWAGA: Wiele artykułów na te tematy napisał (i pisze dalej) A. Ścios: http://cogito.salon24.pl/http://iskry.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=5135&Itemid=3

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

czwartek, 11 marca 2010

Stop cenzurze internetu! Głos z USA!

Witam serdecznie

Swego czasu na internetowych forach rozgorzała dyskusja i w sumie przetoczyła się fala krytyki wobec zamierzeń rządu PO dotyczących de facto ocenzurowania internetu i "skanalizowania" jego wolności do "jedynie słusznych treści".

Problem ten jednak jest już widoczny na całym świecie. Coraz wyraźniej widać, że docelowo internet ma stać już "globalnym" instrumentem powszechnej manipulacji i indoktrynacji. Zakusy cenzorskie w USA i UE daleko wykraczają nawet poza rozwiązania chińskie.

Jest tu pewna prawidłowość. Pozwolono na nieskrępowany rozwój internetu wspierany postępem techniczno-technologicznym. Jako wolne medium upowszechnił się w tempie geometrycznym a nawet niemalże uzależnił... Teraz natomiast, podtrzymując ułudę wolności, próbuje się go wykorzystać, poprzez cenzurę, do totalnej manipulacji. Np. teraz taka wiki stała się podstawową encyklopedią wiedzy, a przecież jest ciągle obiektem manipulacji i cenzury, szczególnie w obszarze nauk społecznych, politycznych, itd (w tym życiorysów). Kto teraz sięga do źródła: czyli encyklopedii pisanych?.
W USA B.H. O'Bama nawet powołał specjalną agendę rządową do walki "z terroryzmem w sieci" mówiąc, że teraz terroryści wcale nie musza używać broni, wystarczy im klawiatura...
Dla zobrazowania problemu polecam zapoznanie się z oświadczeniem A. Jonesa (niezależnie czy zgadzamy się z jego poglądami czy też nie, ale tu chodzi o kategorię podstawową: wolność słowa)
Pozdrawiam
P.S. Post zainspirowany tekstem FYM-a: TUTAJ


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

środa, 10 marca 2010

PR, słupki, wizerunek... Kiepskich Świat!

Witam


W jednym z komentarzy zastanawiałem się nad kondycją "elit" społeczno-politycznych III RP.


Ten rodzaj frasunku nad nad naszą rzeczywistością pojawia się u mnie zawsze ilekroć widzę, słyszę czy czytam przedstawicieli obecnego polskiego establishmentu. Podobna konfuzja występuje u mnie po każdorazowym zobaczeniu najnowszych "sondaży" politycznych a szczególnie tych wyborczych.


Za każdym razem ogarnia mnie zdziwienie, ale i złość oraz smutek. Nieprawdopodobne jak przez te 20-lat obniżyliśmy wymagania wobec samych siebie i tych, którzy nas reprezentują.


Mimochodem wtedy zaczyna  mi się kłębić w myślach serial "Świat Według Kiepskich". Przecież większość Polaków na początku jego emisji po prostu wstydziła się nawet oglądać to barachło. Byliśmy przyzwyczajeni do inteligentnego dowcipu, nawet jeżeli był autoironiczny  (w czasach cenzury tylko tak można było oficjalnie śmiać się z władzy i ogarniającej nas socrealistycznej rzeczywistości)... A teraz tacy Kiepscy są coll... Tragedia i Żenada...


I w końcu jednak skonstatowałem rzecz oczywistą: 20 lat III RP to emitowany non stop, 24 godziny na dobę ów serial w wydaniu wszystkich: najpierw mediów, później polityków, następnie artystów a na końcu już akceptowany przez Polaków... ba nawet stający się dla nich wzorem. Bo przecież jak nie na elitach i mainstreamie się wzorować, to na kim i na czym?


Ostatnie dwa lata rządów PO to już kwintesencja nowego myślenia, to szczyt popularności owego serialu. Nasza "klasa polityczna", "elity" i duża część społeczeństwa to taki właśnie "Świat Kiepskich".


"PR, słupki, wizerunek... 
To wyznacza dziś kierunek!


Padnij, powstań to zabawa
Tylko PowerRed się nada!


Matma, hista to rzecz nowa
Czy da radę karta kredytowa?


Wizja, uśmiech, Słońce Peru
Tak to żyć fajnie bez PRL-u!


Uhm...


Słowa, gesty, obietnice...to komedia przecież tylko
Każdy wie to dziś niezbicie... gra pozorów to jest życie
A, że w głowach jakaś sieczka?
Najważniejsze, że śmieję się z Kiepskiego Ferdka!".


Taki, lekko infantylny wierszyk, trochę oddaje tą moją konstatację obecnej, niemal kafkowsko-orwellowskiej, nie tylko polskiej rzeczywistości. Kreowane medialnie wzorce myślenia i działania, ciągłe obniżanie wymagań we wszystkich obszarach życia naprawdę tworzy z nas jakże światłych "wykształciuchów", dla których zrozumienie Kiepskiego Ferdka jest  powodem do dumy a już humorystyczne go potraktowania jest świadectwem naszej przewspaniałej inteligencji i predestynuje nas do bycia "elitą" spod znaku cool i bezpaństwowego Europejczyka. 


Niestety współczesny świat, świat mediów i przekazu medialnego związany z rozwojem techniczno-technologicznym (m.in. tv i internet) spowodował wprost niewyobrażalny rozwój tzw. marketingu politycznego. Dał rządzącym (ale i np. wielkim korporacjom) możliwości manipulacji masami, o jakich wcześniej tylko tylko marzyć najwięksi spece od manipulowania ludźmi - ich emocjami i zachowaniami. 


Ale żeby wykorzystywać pełnie owych możliwości należało wpierw stworzyć odpowiedni "materiał" będący obiektem odbioru tych przewspaniałych socjotechnicznych treści. I zrobiono bardzo wiele, żeby duża część dzisiejszego pokolenia 20-40 laków cechowała się zachowaniami charakterystycznymi dla owiec w "owczym pedzie".


Świat opakowania stał się obecnie ważniejszy niż świat zawartości (treści). Przekaz emocjonalny stał się ważniejszy niż przekaz racjonalny. 


Dla ludzi, którzy to widzą jest to sprowadzanie człowieka do roli pacynki czy też marionetki, którymi do woli się steruje.


Czy mamy się na to godzić? Może czas już czas zacząć po prostu samodzielnie, indywidualnie myśleć... 


Tylko zważcie! Mimo, że jak mawiał Fryderyk. Nietzsche "Wszystko, jeśli dobrze pomyśleć, daje do myślenia"  to jednak - jak mawiał Jean Cocteau - "Dramatem naszych czasów jest to, że głupota zabrała się do myślenia". Głupocie więc chyba a'priori należy podziękować za współpracę! 


Pozdrawiam


P.S. Jeżeli Ktoś miał wątpliwości po co PO była medialna hucpa z organizacją prawyborów to proszę zapoznać się z informacją na czołówce onetu: w sondażach Komorowski już łatwiej wygra z Kaczyńskim w wyborach!. Tak więc już, niczym "feniks z popiołów", powstał z niczego i pnie się w górę. Niesamowite! Być może wyborcy PO w to uwierzą? - tak sobie myślą nasi Kiepscy...



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

poniedziałek, 8 marca 2010

Szczęścia życzę Wam i Waszej naturalnej kobiecości!

Witam serdecznie Was: blogerki, redaktorki oraz wszystkie kobiety zaglądające na różne fora internetowe i nie tylko...

Dzisiaj jest Wasze "niby" święto. 


Niech tak będzie jak już jest, 
ale dla mnie świętem jest każdy dzień, 
gdy JESTEŚCIE wokół mnie...

Niezależnie od wywoływanych tym świętem skojarzeń i tak w tym szczególnym dniu stajecie się dla nas-mężczyzn  obrazem wyraźniejszym, który pozwala nam na ponowne, kolejne odkrycie jakże oczywistej rzeczy: STANOWICIE FUNDAMENT LUDZKOŚCI.



Bez Was nie byłoby Nas. Ileż to razy wyobrażałem sobie, jakie uczucia musi budzić w kobiecie świadomość noszenia w sobie Nowego Życia. Jakież to musi być piękne i wzruszające, gdy każdego dnia swojej 9 miesięcznej ciąży macie to przeświadczenie, że  w Was żyje i dorasta do kolejnego etapu życia - życia już poza Waszym organizmem -  nowy Człowiek 


Jedynym uczuciem jakie mi przychodziło do mojej męskiej głowy to... duma, chociaż wiem, że to nie oddaje tego ogromu skomplikowanych emocji, dzięki którym Jesteście w stanie znieść nawet ból porodu by poczuć nareszcie w swoich dłoniach tą dziecinę... którą czuliście każdego dnia w poprzednich miesiącach. 


Ja osobiście byłem zszokowany i doznałem nieznanej wcześniej burzy wewnętrznej, gdy po raz pierwszy zobaczyłem na USG nasze dziecko, gdy po raz pierwszy poczułem jak kopie... tego chyba nie da się porównać z niczym innym na świecie... Stąd zawsze pozostaje w nas szacunek dla Was jako Matek i żon (partnerek życiowych).


Właśnie w tych momentach pomyślałem, że tak naprawdę każdy z ludzi nie powinien obchodzić dnia urodzin (bo jest płynny), ale dzień poczęcia jako początek życia... bo czyż nie żyjemy w tych brzuszkach naszych matek?


Bez Was nie byłoby miłości i ciepła. Nie byłoby tej pięknej fascynacji cielesnej i duchowej, która sprawia, że jako mężczyźni  jesteśmy skłonni walczyć o Was - o Waszą miłość, uczucia, sex, opiekuńczość, kobiecość. 


Dumając nad kobietą i jej kobiecością jakże często  przypominają mi się słowa - naprawdę celnie oddające, czym dla nas Jesteście - wypowiedziane w filmie "Seksmisja" przez Albercika - "W naszym świecie byłyście na piedestale, wszyscy zabiegali o wasze względy, kochali was, obsypywali was kwiatami. Byłyście natchnieniem poetów, symbolem wyższych idei, piękna. Likwidując męską połowę świata zlikwidowałyście tym samym połowę siebie. Nie gwałdźcie prawa natury!".


I jakże często, widząc działania feministek, mam ochotę zawołać: Zostańcie kobietami! Nie dążcie do tego, aby stać się mężczyznami, bo likwidujecie tym samym ową piękną połowę świata!


Jako moje życzenia dla Was niech posłuży tekst - wiersz Macieja Maleńczuka pt. "Święto Kobiet"

"W tym dniu nieistniejącym święta kobiet
A jednak właśnie ten dzień się pamięta
Doprawdy składam tę wiązankę Tobie
Z wyrzutów sumienia 

Niechże na gorsze nic już nigdy się nie zmieni
I nikt nie każe ci być twardą i bez wad 
Miej zawsze dużo dobrych rzeczy do jedzenia 
Bezpieczny własny świat 

Cóż jeszcze? tylko bukiet szczerych chęci
Co nie jest więcej wart niż ćwiartka w bramie
Niech nic już nigdy złego się nie święci
Święte niech - święci się 

Nie telep się samotnie w czterech ścianach
W każdy odgłos się nie wsłuchuj jak ten pies
Niech tylko słońce w twoje okno skośnie wpada
Nie tylko ciągle deszcz 

A życie twoje niechże będzie żywe
I pełne miłych żywych niespodzianek
I nie bierz dobrych monet za fałszywe
Mimo że mimo że 

Ubieraj się w kolory - nie na czarno
I niech telefon dzwoni bodaj cały dzień
I nie trać wiary - niech na twoją przyszłość całą
Nie padnie nigdy cień
"

Od siebie tylko dodam, powołując się na moje motto życiowe:  
BĄDŹCIE KOBIECE KAŻDEGO DNIA, BĄDŹCIE SZCZĘŚLIWE ODCZUWAJĄC TĄ NATURALNĄ KOBIECOŚĆ KAŻDEGO DNIA.

Pozdrawiam serdecznie



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...